Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na horyzoncie moich marzeń
znaczę punktami odniesienia
zbiegi kolejnych wyobrażeń
miodowo-senne zamyślenia

z teraźniejszości w nieskończoność
myśli jak linie pomocnicze
najkrótszą pomykają drogą
z lekkością wszystkich nieobliczeń

skonstruowałam perspektywę
a jednak ciągle czegoś brak...
w ostatnim porywie natchnienia
ustawię jeszcze domek
z kart

-------------------------
kto nie miał do czynienia z geometrią wykreślną, niech się raczej nie chyta ;)
tekst odkurzony, poniekąd za sprawą seżuryny, znaczy seweryny żet

Opublikowano

Co jest dobre, to jest dobre, nawet jeżeli nie jest (ni musi być) bardzo dobre. Nie przypominam sobie teraz innych wierszy autorki, poza poprzednim zamieszczonym tu; no i, jak tamten mnie nie wciągnął, tak obok tego nie mogę przejść obojętnie, i to nawet jeżeli nie jestem zwolennikiem wierszy regularnych [w końcu złamanie metrum jest epokowym postępem vel osiągnięciem, co umożliwiło rozwój twórczości], ni znam się na geometrii wykreślnej, ale jak mówiłem i powtarzam, co jest dobre, to jest dobre, że wymowne, że wpływa, że inspiruje czytelnika. Ale też, właśnie pełne (idealne) rymy trochę odwracają moją uwagę od śledzenia, co się dzieje w wierszu vel co wyraża wiersz, ale taka to już jest moja przypadłość i takie moje upodobanie. Z tym, że regularność, że ramy, że rymy, też mają swoją zaletę [nawet jeżeli w pewnym stopniu to już jest przebrzmiała pieśń] i właśnie w wielu sytuacjach poprzez rygor kompozycyjny lepiej odzwierciedla się to, co w duszy autorowi gra. No i wcale nie wykluczam, że literatura jeszcze zrobi taką woltę, że znowu mogą najbardziej liczyć się w literaturze stare prawdy i wymogi, zwłaszcza co do form zewnętrznych wiersza vel estetyki. Bo, co do wnętrza wiersza vel poezji, to prawda i wartości moralne (vel etyka) były, są i będą zawsze te same; i to nie tylko mam taką nadzieję, ale jestem tego pewny, bo inaczej to będzie chyba koniec świata twórczego, a początek destrukcji świata ludzkiego. Przepraszam, że tak mało mówię o samym wierszu, ale ja ten wiersz głównie odbieram na niucha poetyckiego vel wyczucie, a to jest tak, jak z gustami, że o gustach się nie dyskutuje, tylko gusty się ma, jak jakąś przyjemność (zwłaszcza jeżeli nie ma się na przyjemności pieniędzy). Pozdrawiam

Opublikowano

"nie wiem jak innym dziekanom od ściślaków", ale mnie się bardzo podoba, bardzo
niby taka zabawa...ale jak się wczytać, to ja w takich nastrojach niekoniecznie te deszcze bym znosiła
pointa fantastyczna / i to rozbicie, jakby synkopa / przewartościowanie

ale mam uwag ciut
"a jednak ciągle czegoś brak...
w ostatnim porywie natchnienia"

ten dwuwers bardzo bym chciała poprawić
pierwszy wers...taka zbitka niedookreśleń
a przecie autor dokładnie wie, co zamierza
to nie w stylu "ściślaków" jakby
choć przyznać trzeba pachnie pasją i wyzwaniem
drugi wers zaburzył, niestety, rytmikę
wiersz, to 9-zgłoskowiec , tutaj 9/8, wybrakowana?
można filozoficznie fuknąć, że autor chce zniszczyć utrwalony ład
ale "rymowce" to mają do siebie, że najpiękniej im w harmonii

ale wiersz świetny
niby zabawa
ale ileż w tym mądrości
jak pragniemy uciekać z pęt

pozdrawiam
seweryna

Opublikowano

marzenia plus wyobrażenia muszą owocować złudzeniem i jałowością;
zapętlenie peela polega na tkwieniu w potencji przy jednoczesnym unikaniu rzeczywistości, taki pat psychiczny, paraliż woli....
jako diagnoza poetycka - bez zastrzeżeń; choć formalnie - mało nośna;
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


na tych 'kreskach' [bo tak się u nas toto nazywało] zawsze pod koniec trochę oszukiwałam...odręcznie, z braku cierpliwości,
bezpiecznie mogę wykreślać chałupki, ale do mostów raczej mnie nie bierz, bo ci je wszystkie wykreślę na amen... hihi... żaden się nie ostanie,

a co do onego popełnionego, to nijak mi go poprawiać; szpetność w rytmice odzwierciedla ów ostatni 'poryw', w każdym razie tak mi się zdaje ;)
twór ów miał swoje pięć sekund w Gołuchowie, odczytała go Patrycja (chyba ze skrętem kiszek, pewności nie mam bo z grzeczności nie zapytałam ;)

a wogle to od dłuższego czasu mi nie do rymu, więc tym bardziej rytmu nie złapię, bo ma dodatkowo 't',
a wogle wogle, to już dawno oznajmiłam, że jestem prawie doskonała, a to wyklucza wszelkie reklamacje :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


też nie jestem zwolenniczką 'rymnięć',
okres bezstresowego rymowania mam dawno za sobą, ten tekst, to taki rodzaj czkawki po latach, i na dodatek sprzed kilku lat ;),
dzięks za przeczytanie i komentarz (lubię czytać Twoje komentarze)
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Qń, jaki jest, każdy widzi... ;)
tekst, jak wyżej wspomniałam, jest na tyle leciwy, że mam już do niego dystans emocjonalny,
co absolutnie nie znaczy, że się od niego odżegnuję, (ino łatwiej przyjmuję krytykę ;)

cieszy mnie, że zauważyłaś grę na strunie rozpiętej pomiędzy 'ścisłe' a 'nieścisłe',
cenny komentarz, autentycznie
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


na tych 'kreskach' [bo tak się u nas toto nazywało] zawsze pod koniec trochę oszukiwałam...odręcznie, z braku cierpliwości,
bezpiecznie mogę wykreślać chałupki, ale do mostów raczej mnie nie bierz, bo ci je wszystkie wykreślę na amen... hihi... żaden się nie ostanie,

a co do onego popełnionego, to nijak mi go poprawiać; szpetność w rytmice odzwierciedla ów ostatni 'poryw', w każdym razie tak mi się zdaje ;)
twór ów miał swoje pięć sekund w Gołuchowie, odczytała go Patrycja (chyba ze skrętem kiszek, pewności nie mam bo z grzeczności nie zapytałam ;)

a wogle to od dłuższego czasu mi nie do rymu, więc tym bardziej rytmu nie złapię, bo ma dodatkowo 't',
a wogle wogle, to już dawno oznajmiłam, że jestem prawie doskonała, a to wyklucza wszelkie reklamacje :)
OK. Fisia. Może masz rację. Całuję z Gołuchowa. Stefan.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


strasznie,
gwoli pouczenia upraszam się o wykład, tudzież o gałę
;)

szkolny temat, szkolne wykonanie. ani na plus, ani na minus. taki sobie, jak dla mnie .
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


chyba nie do końca tak... ;)
jednakowoż, czytelnik racje swoje ma,

dzięks Jacku, za świeże spojrzenie na zleżałą 'materię' ;)
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


strasznie,
gwoli pouczenia upraszam się o wykład, tudzież o gałę
;)

szkolny temat, szkolne wykonanie. ani na plus, ani na minus. taki sobie, jak dla mnie .
:)
nadal nie kapuję, ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Dla Fizyki nasz nowy partner z Mechaniki Kwantowej jest bardzo niewygodny.:)) Udany wiersz.
    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...