Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Popatrz, mój miły,
Są nasze mogiły!
W katalogu tak lśniły…

Toksyna już działa
Wiedziałam, że się kończymy.

Złóż tę koszulę do trumny,
Weź swój smak, zapach,
Wyraz oczu dumny

Spiesz się, miły,
Nasze dni się skończyły…

Opublikowano

Partner też Ci się znudził?? :)) Co za pożegnanie... no nie chciałbym być w jego koszuli.
A na serio, to wymagam więcej od Szanownej Pani, u niektórych bym chwalił że sens, że przekaz, że ciekawie i inaczej i nawet układ rymów dość kunsztowny mimo że częstochowskie. Ale znając Twoje możliwości napiszę, że:
- pierwsza strofa mimo że dobra i ten katalog smaczny, ale sugeruje inny sens niż całość, więc tak jakby szafranu dosypać do flaków :)
- "wiedziałam, że się kończymy" - nieee, no czysty kolokwializm
- w trzeciej zwrotce gdyby zamiast "trumna" podstawić "walizka" to byłby znowu banał... ileż potrafi prosta trumna...
To tyle, pozdrawiam, może się obudzisz nieco :)
Piotr

Opublikowano

Śmieszny jest ten wierszyk mimo, że rymy trochę zwyczajne i gramatycznie utarte. "Kończymy, miły, dni się skończyły, tak ładnie lśniły nasze mogiły". Tak w skrócie to brzmi, ale tak, jak lubisz podobno emocje, tutaj ich wcale nie ma. Trochę ironii? Trochę pogardy dla związku? Tak się domyślam, ale nie wiem, czy nie opacznie. Tytuł dotyczy...przepraszam - czegoś czy kogoś? No, cieszyć się należy, że coś mamy do czytania, bo już się zaczęłam nudzić. Zaraza jakaś, czy co? Wolę takie wierszyki niż ciągłe wzdychanie - ach, odszedłeś daleko, a ja tęsknię nad rzeką. Miłe słówka. E.

Opublikowano

Dzięki za opinie, drodzy Współbezlimitowcy:) Ten wiersz jest nie w moim stylu, ale poczułam wczoraj jakąś męczącą sentymentalną zgagę, postanowiłam sobie ulżyć... Elu Alu, mniej więcej tego dotyczy tutuł...dotyczy wiersza :)

"- pierwsza strofa mimo że dobra i ten katalog smaczny, ale sugeruje inny sens niż całość, więc tak jakby szafranu dosypać do flaków :) " - jak to? co sugeruje?:) przecież cały tekst jest o pożegnaniu, o świadomym odchodzeniu kiedy już się wie, że związku nie da się uratować i obie strony, mimo że nie mówią tego głośno- wyraźnie to czują...
Choć Wymiot... pisałam z przymrużeniem oka (stąd te dość proste rymy i lekka formuła) to jednak sam temat jest autentyczny (historia na faktach autentycznych ;))

Na szczęście mam sporo dystansu do siebie i do swoich wierszyków, także nie gniewam się i nie mszczę za niepochlebne słowa.
Elu Alu, chyba przegapiłaś moje Zdechłam - tam też możesz wyładować swoją frustrację:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Śpieszę z wyjaśnieniem mojego komentarza - katalog (smaczny, bo tak odmienne słowo od całości) na początku zasugerował mi, że decyzja o rozstaniu była wspólna - ot w zgodzie bierzecie katalog, wybieracie mogiłki i całus na dobranoc... Natomiast dalsza część, gdzie używasz trybu rozkazującego w trzeciej zwrotce i mówisz, żeby się spieszył w czwartej, zabrzmiała mi jakbyś jednak to Ty człowieka wyrzucała za drzwi - to cały dysonans interpretacyjny o którym napisałem.
Myślę, że dobrze zawiesiłem poprzeczkę, skoro sama przyznajesz że to próba nie w Twoim stylu i z przymrużeniem oka. To przymrużenie zauważyłem dopiero, gdy pstryknął mnie w nos tytuł...
Mam nadzieję, że zgaga już przeszła :)
Pozdrawiam
Opublikowano

Pielgrzymie,

"że decyzja o rozstaniu była wspólna - ot w zgodzie bierzecie katalog, wybieracie mogiłki i całus na dobranoc..." - dokładnie tak...

"w czwartej, zabrzmiała mi jakbyś jednak to Ty człowieka wyrzucała za drzwi" - no nie, przecież tam nie ma nic agresywnego, ot- po prostu spokojnie podpowiadam swojemu ukochanemu co ma spakować. Zauważ, że nadal zwracam się do niego "miły"...

Dobra, chyba wyczerpaliśmy ten kiepski temat:)

A zgaga? Dziękuję, zgaga już przeszła... Ale teraz mam zatwardzenie. Twórcze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andrew  mądre bo, by osądzać innych- trzeba popatrzeć wpierw na siebie
    • @Alicja_Wysocka  bardziej nie- przynajmniej ja.  
    • @Annna2   A można byłoby jeszcze stworzyć stanowiska: Prezydent Senior Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej i Radę Prezydentów Seniorów - byłoby to ciało opiniotwórcze, tak więc:   - pan prezydent senior Lech Wałęsa, - pan prezydent senior Aleksander Kwaśniewski, - pan prezydent senior Bronisław Komorowski, - pan prezydent senior Andrzej Duda,   a teraz co jest? Każdy emerytowany prezydent w internecie głupoty wypisuje...   Łukasz Jasiński 
    • @wierszyki dziękuję   @Alicja_Wysocka dzięki za przypomnienie Tuwima (Ptasie radio)
    • Miałam wtedy jakieś siedem lat. Chodziłam do pierwszej klasy. Mieszkaliśmy w Gdyni, w dzielnicy Obłuże. Któregoś dnia bawiliśmy się z rodzeństwem w chowanego – oczywiście na podwórku, bo na ulicę można było wychodzić tylko za pozwoleniem mamy. Nasze podwórko było całkiem spore. Był tam ogródek, jakaś szopka, w której tata trzymał różne ciekawe rzeczy – grabie, łopaty, a nawet siekierę! Był też kurnik, psia buda i oczywiście nasz pies – Lord. Wpadliśmy wtedy na genialny pomysł: schowamy się mamie! A niech ma – skoro tyle rzeczy nam zabrania, to teraz niech nas szuka! – Na pewno nas znajdzie i jeszcze skrzyczy, że ją denerwujemy – mówiłam. Ale co tam, ryzyko wpisane w zabawę! – Schowajmy się do psiej budy – zaproponował ktoś. – Ooo, to jest dobra myśl. Bardzo dobra! I tak właśnie zrealizowaliśmy nasz chytry plan. We trójkę – Grzesiek, Tomek i ja – wciskaliśmy się do budy. Pies patrzył zdziwiony, ale przecież nie mówi. Lord był duży, więc i buda była odpowiednio przestronna. Jakoś się tam upchnęliśmy. Cicho siedzimy, nie gadamy, bo wiadomo – zdrada przez śmiech to klasyk. W środku śmierdziało psem i kurzem, było duszno  i niewygodnie, ale czego się nie robi dla porządnej zabawy? Siedzimy jak trusie, aż zaczyna nam się nudzić. Nic się nie dzieje. I nagle – akcja! Słyszymy mamę, jak nas woła. Chodzi po podwórku, sprawdza furtkę, krzyczy coraz bardziej zdenerwowana: – No co jest?! Gdzie oni są?! A my dusimy się ze śmiechu – dosłownie. Zabawa życia! I wtedy pies zaczął szczekać. Najpierw nieśmiało, potem coraz głośniej. Kręcił się, jakby sam nie wiedział, co robić. W końcu zaczął piszczeć. Mama podchodzi do furtki – nikogo. Na ulicy pusto. Dzieci zniknęły jak kamfora. Wreszcie zaniepokojona podchodzi do psa. – Lord, czego ci trzeba? Co się dzieje? Co chcesz, głuptasie? I nachyla się nad budą... – CO WY TAM ROBICIE?! WYŁAZIĆ MI NATYCHMIAST Z TEJ BUDY! CO TO ZA GŁUPIE POMYSŁY?! A ja, z pełnym oburzeniem, mówię: – To nie głupie pomysły, tylko pies głupi, bo nas zdradził! – Marsz do domu! – ryknęła mama. – Wszyscy do wanny! Zdjąć te śmierdzące ciuchy! No nie wiem, w co ręce włożyć z wami... Utrapienie z tymi dziećmi!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...