Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tragedia w Smoleńsku (część I)


Rekomendowane odpowiedzi

Sonet I

Spokojni bądźcie śniący piaskiem ludzie
Gdy sny się wasze sypią nam przez palce
Bo wy mijając w tym przesypywaniu
Jesteście z każdą chwilą jeszcze bardziej

Niż my rzeczywiści, namacalni, dłużsi
W swym przeżywaniu nie swojego świata
Bo odczuwacie choć nikt z was nie musi.
tysiącem kwiatów otwieracie oczy

lecz nie idziecie nigdy o krok głębiej
bo tam się wszyscy trzymacie za dłonie
nić zmartwychwstania, co się sama przędzie

i rośnie w słowo, co mówi nie o niej
ale przeprasza za to, że tak wcześnie
ślad stóp schowała w dziurawe kieszenie.


Sonet II

Najpierw się dowiedział las katyński. Jeszcze
Wieści nie dotarły utknęły na ziemi;
Co zaczęło niebo skończyło powietrze
Gdy pękł sinym rankiem niewidzialny rzemyk

Gwałtownie zrywając wszelki kontakt z nimi.
Mgłą się uniósł w górę odepchnąwszy drzewa
Jak gdyby był parą, co z kominów dymi
Widmowych pociągów. Rok czterdziesty - Teraz.

Znów czas stał się jeden, zderzyły dwa światy
W wielkim huku, błysku dopełniły słowa:
"musicie zrozumieć, czym dla nas jest Katyń"

Musicie... możecie... zbyt lekkie są słowa
Jakby z aluminium. gdy spadną na ziemię
część z nich pewnie Słońce, część z nich Księżyc weźmie


Sonet III

Dziś Panie Prezydencie, znów jest Pan w tej Polsce
tej Polsce, co się wstydzi, swojej polskiej twarzy
w tej, co tylko słucha zagranicznych ocen
boi się być sobą i boi się marzyć.

Dziś Panie Prezydencie jedzie Pan powoli
Ale jakoś dumniej, jakoś patetyczniej
Oto biały Pałac zbladł i ledwo stoi
Cały płacze (patrzcie!) To łzy są - to znicze

Dziś Panie Prezydencie ostatnie orędzie.
Jakieś dziwnie ciche, nie ma słów. jest kropka
Placu Piłsudskiego. I w niej my: Jej wnętrze.

Dziś Panie Prezydencie: to dziś, dzień, po prostu -
Pan jest już w pałacu. Dzień, jak co dzień. Chociaż
Jakoś róż jest więcej, i więcej patosu...

Sonet IV

"Rosłaś dla nas pięknym tulipanem
Aż wstąpił grad w progi ogrodu...
Nad kolumnady kwiatów roztrzaskane
Wiatr cię poderwał i zaniósł Bogu

Nad zniweczone altany, ławki
W magicznym pół-śnie, tragicznym transie
Zakwitałaś wyżej a bliżej prawdy
Okwiat otworzył... Bóg i rzekł: stań się!

I oto ogród cały w nocnym niebie
I przygaszone klomby grudką ziemi
I jasna gwiazda, zapatrzona w ciebie

Ach nie martw się, odrośnie to kiedyś...
I znów przejdziemy tymi alejami
w woni tulipanów Naszej Pierwszej Damy..."


****

Pani nie przystoi stroić się, ubierać
w czarno-białe zdjęcia. Przecież pamiętamy
Była Pani barwna. Taka ciepła. Nieraz
Porównana z kwiatem. To kwiat Pierwszej Damy.

I oto Pani wraca! W trumnie, jak kwiat w kloszu
Co mrozu się lęka a sam ciepło tworzy
z ust kolor wywabia to uśmiech, u osób
Co skute są smutkiem. Ach, tyle tej mocy

W milczącym orszaku przemierza stolicę
a ludzi tysiące ją wita i żegna
Deszczem tulipanów. W każdym Panią widzę!

A oto i Pałac! Nasza Pierwsza Damo
Wejdź do niego- Zaśnij! Śnij u boku męża,
ciało proszę odstaw, oddaj tulipanom!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



aaaaaaaale z Pana niepoprawny optymista ^^
przecież będzie treż i druga i trzecia i czwarta tylko dla Pana :DDDDDDDDDDD
za zycia nie chcial Pan Pana Prezydents to po smierci uwiecznimy go

tdadadadadad :D

Trudno, jakoś to przeżyję :)

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



aaaaaaaale z Pana niepoprawny optymista ^^
przecież będzie treż i druga i trzecia i czwarta tylko dla Pana :DDDDDDDDDDD
za zycia nie chcial Pan Pana Prezydents to po smierci uwiecznimy go

tdadadadadad :D

Trudno, jakoś to przeżyję :)

Pozdrawiam.


NO niedobrze
jak pan przezyje to nie bedzie wawelu ;/
radze pasc w trakcie czytania trzeciej czesci
ale jak co ja nic nie wiem :mryggga:

:D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




HEHEH bo wtedy trzeba by sie przyznac ze chodzi tylko o preferencje polityczne, a tak mozna zgrywac, ze chodzi o mglisice nieumiejetnie poprowadzony caloksztalt xD

tak was boli ten PiS?? ok rozumiem, ale nie udawajcie, ze chodzi o cos wiecej, badzcie wobec siebie szczerzy, mnie mozecie oklamywac :P w kwesti formalnej nie twierdze, ze jest to arcydzielo, jakkolwiek atakowanie warsztaru to raczej pomyłka, prosze sobie podstawic zamaist prezydent kartofel iczytac tylko pod katem kostruckji, poza sonetem iii raczej nie bedzie samych porazek

pozdrawia
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

miły panie
myślałam, naiwnie, że chociaż tutaj nie będzie ujadania i pustosłowia
proszę mi niczego nie imputować
pana preferencje polityczne zupełnie mnie nie interesują
odniosłam się do meritum
nie odpowiada, proszę też merytorycznie, czego pan ode mnie wymaga
w innym wypadku mogę domniemywać, że to zwyczajne bicie piany i skandalizowanie
a to płytkie

z poważaniem
seweryna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



A czy ja mam o co bić piane, droga Pani, ani to do tomiku żadnego nie idzie, ani do prasy ni nawet mi sie tego drukowac nei chce wiec co chyba bym naprawde nie mial co robic zeby bic sie o te kilkanasice kilobajtow zajadle

ja rozumeim ze sie pani nie podoba przekaz tudziez caloksztalt, moze pani nawet nienawidzic kaczynskiego i oczekwiac kartoflanki a nie wiersza, mnie to naprawde nie przeszkadza, ale pani napisala: warsztat, a z tym sie zgodzic nie moge -- nie mowie ze wersz jest to wybitny, ale formalnie broni sie w kilku miejsach. Po prostyu cieakiw mniue gdzie konktrentie warsztat sobie nie proadzil, a ze przehisteryzowane, pompatyczne -- toz to gusta juz sa, gusta, ja nei czytuje Nalkowskiej wlasnie przez brak emocji takich jak to lubie, kazdy lubi co innego

np. kielbaske z grila, mnia :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





to może w kilku słowach
w sonecie pierwszym bezzasadnym jest użycie 14 zaimków typu: wasze, nam, wy...
metafora "śniący piaskiem" nie ma realnego odniesienia do rzeczywistości
można nawiązać do trywialnego powiedzenia "wszyscy do piachu" ale w tym wypadku to urąga powadze chwili
w 2 pierwszych wersach powtarza się "śniący" i "sny", ale nie wzmacnia to przekazu, jest raczej dowodem na ubogość poetyzowania
to samo można odnieść do "sypią" i "przesypywaniu" w tej samej strofie
dlaczego sny bohaterów sypią się nam przez palce?
przez palce sypie się czas tracony bezpowrotnie, a tutaj czas ma jakby inny wymiar, jest katem, a nie powolnym odchodzeniem
i tak można dalej, ale nie o to chodzi

nie wolno bawić się nieodpowiedzialnie słowami, gdy piszę się o trudnej i wciąż drżącej smutkiem tragedii
trzeba nie lada kunsztu, by nie popaść w banał
dlatego pisałam o pokorze

ale ja już więcej o tym ani słowa
pewnie różnimy się nie tylko obrazowaniem ale i odpowiedzialnością za słowo
zatem pas i pax

pozdrawiam
seweryna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Głęboki oddech i hydrę noszę w torebce, ale notes z ołówkiem bardziej się przydaje. I słuchawki.   Pozdrawiam
    • @andreas …taka też jest konstatacja kilkunastu emigrantów, Polonusów, z jakimi rozmawiałam; przodujemy niestety w prymitywnej nienawiści…
    • Teraz, to już nie wiadomo która jest, kiedy? -  Pierwszy promień słońca,  wystrzelił zza chmury.  Zima precz odeszła,  za lasy, za góry.  Słoneczko nam z góry.  Bardzo ładnie grzeje. Powróciła, wiosna? Cały świat się, śmieje. Rozśpiewane ptaki. Rośnie trawa, drzewa Czy słoneczko nasze, przecudnie przygrzewa? Wszystko rośnie w koło. Kwiatuszek za kwiatem. Nie wiesz już sam, kiedy? Spoglądać, za latem? Jak latem jest pytasz. Czy ciepło,czy ładnie? Letni czar nas, wabi. Aż pierwszy liść, spadnie? Po nim lecą, wszystkie? To jesień mój panie. One przecież lecą. Zimie, na spotkanie? Zima, pani biała? Łagodna, czy sroga? Puch biały, rozrzuca. Po polach i drogach. Czy zimą, jest mroźno? Każda twarz, radosna. Bo po zimie, zawsze. zawsze będzie, wiosna? Tak już jest, na świecie. Cztery pory, roku. Wciąż się, powtarzają. Co roku, co roku.   Z pozdrowieniami dla Krecika
    • Ten czarny kot ma białe znaczniki, cztery pionowe pasy na grzbiecie, cztery poziome na ogonie i trzy na nogach, pięć dolnych zębów, nos i obwódkę zbyt dużego oka, w środku czerwonego. Jeden wibrys z prawej, dwa z lewej. Oto całe jego białe wnętrze.   Dla widoku ludzkiego jest płaski. Ma dwie łapy: przednią i tylną. Wygląda tak, jakby kota ktoś sprasował wielkim, metrowym żelazkiem. Nad jego postacią wisi żółty księżyc, który jest w pierwszej kwadrze, ale możliwe też, że jest sierpem przybywającym. Ów kot, dla księżyca do towarzystwa dostał jeszcze kilka rozmazanych gwiazd, które się świecą tylko z barwy, bo z kształtu wyglądają na spadające komety.   Ale zaraz, zaraz.. kto powiedział, że to jest kot? Może to kotka, która w niebo, jak w sukienkę się ubiera, żeby się nie zamykać w czerni, bieli i czerwieni. Tak, kotka wampirzyca, która pożarła cztery istnienia ludzkie, czaszki ich jak trofea leżą obok niej i pod nią. Jest na cmentarzu, albo duchy przeszłości z nią wraz pozują. Chyba, że to obraz namalowany z inną myślą. Zwiastujący święto zmarłych. Kocie drogi zaprowadziły ją tam, gdzie nikt nie odważy się pójść ciemną nocą, nawet błękitną, bo to jednak noc, choć w błękitach... A może to kotka, która lata w kosmosie w towarzystwie Griwiusów - bolesnych generałów w ilości sztuk czterech? Tajemniczy, a przecież taki prosty obrazek. Jakby go nazwać?     Ktoś powiedział - bohomaz. Tym kimś byłam ja. Treść chciałam zmieścić w jednym słowie, ale nie dałam rady, wylała na boki. Teraz spod szafy spogląda, z kubka, z Internetu wypełza, z pamięci telefonu. Przeglądam raz jeszcze malowidło z galerii, zapisane pod nic nie wnoszącym numerem, bez nazwy, zupełnie nie rozumiejąc dlaczego owo słowo „bohomaz” zażyczyło sobie wyjaśnień. Nakrzywiłam się na te oczekiwania, naburmuszyłam, grzbiet wygięłam, ogon podniosłam, napuszyłam... A czemu nie skorzystać z etymologii? – pomyślałam nagle.   Bohomazami zwano ikony, które malował bogorysownik. Czy ten pan z dredami, który przesiaduje czasami na drewnianym krzesełku pod odrapanymi murami swojego małego królestwa farb i sztalug zwanym galerią, nim jest? A może ktoś inny zamyka obraz energii w kocim, marcowym klimacie głośnych nocy, a potem nakłada na niego listopadowe zdobniki wiecznej ciszy umarłych. Jakby nie patrzeć wyszła z tego lipcowa ciepła noc. Noc z bohomazem.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Wiesław J.K. ↔Dzięki::)↔Ano tak. Też tak sądzę. Chociaż zapewne jak w każdej zasadzie, bywają wyjątki??↔Pozdrawiam:) @Dagmara Gądek ↔Dzięki:)↔ No właśnie z racji tego, że piszę jak piszę, tu chciałem zwyczajnie. Poza tym to drabble. To też ćwiczenie oszczędności w stu słowach. Pozdrawiam

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...