Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
nie miały czego wrzucić do garnka,
a z czego żyły?
gdyby je wypruć, to by była gratka


wiersz może by i potrzebował lekkiej korekty, ale klimat odtwarzasz niemożliwie.
wstrząsające. brak mi słów.

Pozdrawiam :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Zdrojku, witam u mnie z przyjemnością!
Tak, o to właśnie chodzi - trafiłeś komentarzem w samo sedno, każdym słowem. Dzięki serdeczne za to. Znaczy, że wiersz wyraził to, co autorka zamierzała wyrazić. Bardzo mnie ucieszyłeś.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj, Bea!
Tak, można się wiele domyślać.
Nie miały z czego żyć. Nikt im nie pomógł. Ojciec dziewczynki zniknął (może nawet nie wie, że ma dziecko?), rodzice matki nie interesują się nią (może nie żyją?) - nie ma nikogo, a zwolniono ją z pracy, kiedy była w ciąży. (No bo w końcu "sama sobie winna", że jest kobietą, no nie?) W tym wrogim ze wszystkich stron świecie pragnęła nade wszystko ocalić jedyną i największą wartość, jaka jej została: zatrzymać dziecko przy sobie, nie dać go sobie odebrać, i mieć jego miłość. Ale i to się nie udało.
Pozostaje wiele do osobistej oceny i przemyśleń Czytelników.
Jeśli wstrząsnęło, to dobrze - tak miało być. Historia jest autentyczna i na pewno nie bezprecedensowa.

Jeśli coś można poddać korekcie, to zawsze bardzo proszę - napisz, co konkretnie. Zgodzę się albo nie, ale będę znała Twoje zdanie. A tak - nie mogę nic przemyśleć, bo nie wiem, o co chodzi.

Dzięki za koment.

PS. Dlaczego nie byłaś na wieczorach poetyckich Terry i piosenkarzy? Było b. fajnie, Arek Mroziński może potwierdzić! Szkoda, że nie przyszłaś.
Zapraszam na następne imprezy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Witaj, Bea!
Tak, można się wiele domyślać.
Nie miały z czego żyć. Nikt im nie pomógł. Ojciec dziewczynki zniknął (może nawet nie wie, że ma dziecko?), rodzice matki nie interesują się nią (może nie żyją?) - nie ma nikogo, a zwolniono ją z pracy, kiedy była w ciąży. (No bo w końcu "sama sobie winna", że jest kobietą, no nie?) W tym wrogim ze wszystkich stron świecie pragnęła nade wszystko ocalić jedyną i największą wartość, jaka jej została: zatrzymać dziecko przy sobie, nie dać go sobie odebrać, i mieć jego miłość. Ale i to się nie udało.
Pozostaje wiele do osobistej oceny i przemyśleń Czytelników.
Jeśli wstrząsnęło, to dobrze - tak miało być. Historia jest autentyczna i na pewno nie bezprecedensowa.

Jeśli coś można poddać korekcie, to zawsze bardzo proszę - napisz, co konkretnie. Zgodzę się albo nie, ale będę znała Twoje zdanie. A tak - nie mogę nic przemyśleć, bo nie wiem, o co chodzi.

Dzięki za koment.

PS. Dlaczego nie byłaś na wieczorach poetyckich Terry i piosenkarzy? Było b. fajnie, Arek Mroziński może potwierdzić! Szkoda, że nie przyszłaś.
Zapraszam na następne imprezy.

Joasiu,
wybierałam się w piątek, ale byłam jakaś padnięta a jeszcze musiałam zawinąć do mamy. nie wyszło. w niedzielę to było niemożliwe przez te zawirowania przedświąteczne. wszystko na ostatnią chwilę, zwyczajnie brakuje czasu. spróbuję następnym razem, bardzo chętnie przyjdę, dzięki za zaproszenie :)

co do wiersza, to wrócę i powiem, co ja bym poprawiła, aczkolwiek nie jest to żadnym wyznacznikiem. wczoraj miałam na prędce parę uwag, ale uznałam, że treść jest tu istotniejsza. na razie zmykam :)

Pozdrawiam serdecznie
/b
Opublikowano

Tak, prawdziwy problem, prawdziwe wydarzenia realnie dotykające ludzi nie są traktowane jako problem, nie są obiektem zainteresowań. Natomiast dziennikarze, kamery, cały ten sprzęt z innego, lepszego świata podrywają, budzą do życia, budzą zainteresowanie. A więc odwrócenie proporcji. Nieco rozczarowuje zakończenie - ten powrót do życia, znów zajęcie się swoimi sprawami. Wiersz-reportaż, autor jakby nieobecny, brakuje mi jakiegoś komentarza. Może jednak tak powinno być.

Arek

Opublikowano

jestem :)

wiersz pisany rwanym 10-zgłoskowcem. przydałoby się wyrównać.
rymy abba gubią się i wtedy pierwszy bezrym konsekwentnie nie powinien wchodzić w rym z którymkolwiek. - forma

szaroświeckość, szarodrzewie - wiersz wystaje i powtarza szarość i tak już akcentowaną.
"Poranek w śniegu z deszczem" -ok
a potem "Jesień w smutku na wietrze" - to już nadmiar tej chlapy. już ją czujemy:)
poza tym ostatni wers nie bardzo jest zaprzeczeniem przedostatniego. skrzypce, róże i wiatr mi też potrafią zagrać, więc czuję tu mały ślizg.

mechanizmy - świetne
radiola - wprowadzenie jej do wiersza nie pasuje mi.

trzecia strofa :tam, tam, ta, ta z drugiego ta trzeba już zrezygnować.

"I nie puszcz za próg domu ani kroku" - nie czytając dalszego wyjaśnienia wydawało mi się, że nie wpuszcza dziecka. chyba przestawiałaś coś w wierszu.

mrowiskowiec ... - świetna fraza
nie jestem przekonana do szyku przestawnego ostatniego wersu.

to tyle,

ale Oxy, nie bierz mnie za wyrocznię.
wiersz i tak mi się podoba, jest charakterny.

Pozdrawiam :)
/b

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki serdeczne za przeczytanie i koment, Arek.
Wiesz, próbowałam tutaj zastosować stylizację na tekst reporterski (oczywiście stylizację poetycką). Dlatego nie ma tu odautorskiej oceny ludzi ani faktów. Tak miało być. Ocenę pozostawiam Czytelnikom. Sprawa nie jest bowiem prosta ani jednoznaczna.
Dzięki za słuszne spostrzeżenie: to kamery budzą zainteresowanie, a nie żywi ludzie z mieszkania obok. Tak właśnie jest w mrowiskowcach.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Może i tak, ale to miało nie być piosenkowate, bo temat za poważny - celowo nie jest to wiersz sylabiczny.

A wchodzi? Wydawało mi się, że nie...

Rozumiem, ale to już sprawa gustu. Skrzypce, róże i wiatr to symbole poetyckości, uduchowienia - a więc kontrast z nieczułą "szaroświeckością" i "szaromiejskością".

Zarówno "radiola", jak nagromadzenie zaimków w miejscu, w którym narracja przesuwa się do punktu widzenia gapiów (mieszkańców bloku), są wyrażeniami potocznymi - tak mówią ludzie, zwłaszcza wtedy, kiedy są pod silnym wrażeniem - wtedy nie używają przymiotników, zastępując je zaimkami.

W wierszu jest właśnie o tym, że matka nie wypuszcza dziecka za próg domu. Dobrze odczytałaś.

Szyk przestawny powoduje położenie akcentu na "straszny krzyk" - i o to chodziło.

Dziękuję, Bea. Rozumiem, że nie wszystko w wierszu może być akurat w Twoim guście. Natomiast są to "chwyty" przemyślane i celowe.
Fajnie, że i tak się podoba - cieszy mnie to. :-)))
Pozdrówka.
Oxy.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wprawia w zamyślenie. Klarowny zapis dobrze oddający atmosferę "sytuacji".
Zostawiłaś mnie z pytaniem: a co z matką?
Nie wiem czy to tylko moje odczucie, ale większy smutek pozostał we mnie nad losem tej starszej...
Opublikowano

Agata, we mnie też większa troska pozostała o los tej starszej... Znaczy, że wiersz oddaje moje odczucia i punkt widzenia, choć starałam się nie oceniać nikogo i niczego. Zresztą nie ma tam winnych w zasadzie,zgodnie z faktami, znanymi mi z radia.
Dziękuję za przeczytanie i wgłębienie się, i za zrozumienie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Potrafisz kreować klimaty, a jednocześnie oddawać nam swoją własną wrażliwość - i to jest Twój niezwykły dar :)

Pozdrawiam jeszcze raz, już poświątecznie :)
/b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...