Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
intensywność i rozmiar oczekiwania
to papierek lakmusowy młodzieńczego ducha
czynność stokroć lepsza od nieczynności


gdy nie ma starania
ulotny zapach koszonych traw
obłękitniony niebem dotyk
bez ciepła znajomej twarzy
zamiera w nieczekaniu
na nic

już tylko krok
od desperacji

ucieknę w czekanie
choćby przez łzy
Opublikowano

Nie wiem czy niebo wzruszone, ja niestety nie. Fragmenty wspaniałe, jednak ogólną ocenę psuje m.in. "nieczynność" i "nieczekanie". Zabieg słowny znany i ceniony, ale w tym wypadku jakby na siłę. "Mega czekanie" raczej śmieszy, niż robi wrażenie.

Niestety nie należy oceniać wiersza w sposób: ten fragment super, ten beznadziejny, ten super, ten beznadziejny. Całość więc uważam za nieco zmarnowany pomysł.

Arek

Opublikowano

O tak, zgadzam się z Tobą w zupełności:

W środku domów wspaniale piętrowych
są mieszkania jak wnętrza skamielin,
czarna ciężkość zastępuje tam głowy –
myśl zwęglona bezpiecznie, bez nadziei...
A jednak czekam – za późno czy przedwcześnie? –
znów marzę niby-jawę i niby-różowość,
a wyczekiwać jest źle i boleśnie,
a stokroć gorzej – nie czekać na nikogo.


(fragment)

Twój wiersz jest lepszy od mojego, bo nowoczesny i krótszy, a mój - jak zwykle - przegadany i piosenkowaty. :-)
Pozdrawiam, Krysiu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Arku, nie Ciebie miała wzruszyć peelka, ale niebo, prosząc o łaski. Czy na siłę? Kiedy będziesz w "nieskończoność" na kogoś czekał, może się przekonasz jak to jest...a "mega" usunęłam, choć w warsztacie nikomu nie przeszkadzało :). Przykro mi, że wg Ciebie "nieco zmarnowany pomysł", choć to nie pomysł a raczej "z życia wzięte" ...zapraszam na przyszłość, może będą nieco lepsze.
Dziękuję za szczery komentarz.
:):)
Serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o nie! nie wytnę łez za nic w świecie...
kobiety już tak mają, że płaczą
dziękuję
:)))
serdecznie i ciepło -
Krysia
no tak, kobiety czasem płaczą, masz rację zostaw;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Portalowa Penelopa znowu wzruszyła mnie swoją bezgraniczną tęsknotą i oczekiwaniem.
Nadczynność serca i piękno duszy, tworzy niezwykły duet. Napisane ręką dojrzałej kobiety, która życie zamieniła w czekanie... bez końca. A może ofiara z czekania jest samopalnym stosem samotności, która nie może pogodzić się z... samotnością? Któż jest w stanie zgłębić duszę kobiety, skoro ona sama tego nie potrafi.
Prawdziwa Penelopa, po śmierci Odyseusza wyszła za mąż za Telegonosa, ale o tym rzadko się mówi, żeby mitu wierności nie odmitologizować.
Jedynym znanym mi przykładem wierności po grób, jest łabędź, który paruję się raz w swoim życiu i po śmierci partnerki nigdy tego więcej nie czyni. Ten największy z rodziny kaczek ptak, jest absolutnym monogamistą. Gdzie nam do łabędzi...
Ładny wiersz, Krysiu, bo nasycony łzami... jak nasze życie. Pozdrawiam serdecznie :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o nie! nie wytnę łez za nic w świecie...
kobiety już tak mają, że płaczą
dziękuję
:)))
serdecznie i ciepło -
Krysia
no tak, kobiety czasem płaczą, masz rację zostaw;)
hehe...jak widać, kobiety potrafią także przekonać...choćby "łzami" :-))
a więc...zostawiam łzy, uwierz, one nie do końca są smutne...

miłego dnia Rafale :*D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Portalowa Penelopa znowu wzruszyła mnie swoją bezgraniczną tęsknotą i oczekiwaniem.
Nadczynność serca i piękno duszy, tworzy niezwykły duet. Napisane ręką dojrzałej kobiety, która życie zamieniła w czekanie... bez końca. A może ofiara z czekania jest samopalnym stosem samotności, która nie może pogodzić się z... samotnością? Któż jest w stanie zgłębić duszę kobiety, skoro ona sama tego nie potrafi.
Prawdziwa Penelopa, po śmierci Odyseusza wyszła za mąż za Telegonosa, ale o tym rzadko się mówi, żeby mitu wierności nie odmitologizować.
Jedynym znanym mi przykładem wierności po grób, jest łabędź, który paruję się raz w swoim życiu i po śmierci partnerki nigdy tego więcej nie czyni. Ten największy z rodziny kaczek ptak, jest absolutnym monogamistą. Gdzie nam do łabędzi...
Ładny wiersz, Krysiu, bo nasycony łzami... jak nasze życie. Pozdrawiam serdecznie :)
Jak zawsze zachwycasz swoimi komentarzami...takimi od serca, bo sercem czytasz moje wiersze. Dorzucę tylko w tajemnicy, że "ta" Penelopa jest tą, o której milczy mitologia :) no cóż? Nie urodziła się łabędziem, więc dlaczego miałaby nie kochać...jeszcze raz? "Każda miłość jest pierwsza, najgorętsza, najszczersza, wszystkie inne usuwa w cień..." - jak mówi stara piosenka :)), a łzy i wierne czekanie ... to rzecz kobieca :).
Dziękuję Emilu.
:):):)
Serdecznie i ciepło pozdrawiam -
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • bawię się AI, wersja klasyczna tego tekstu z chata gpt brzmi:    Gdy życie było szorstkie, twarde, i niosło ciężar dni nieżartych, dziś pragnę tylko iść w jedwabiu, bez blizn, bez chłodu, bez rozkazu.   Jedwabne myśli snuć w poranki, wstążkami wiązać włos i wianki, nieść w sobie lekkość, jak motyle, co znów zaplatają mi chwile.   Mów do mnie czule, szeptem błogim, jak słońce – miękkim i łagodnym. Niech promień spływa po mej duszy, co w cieniu stała, w milczeniu, w suszy.   Wystaw mnie, świecie, wprost na słońce, niech wiatr otuli mnie – gorący. Weź mnie na ręce – jak swe dziecię, chcę znów pokochać życia kwiecie.   I wersja eksperymentalna:    szorstkość   (już była zbyt wiele)   teraz:   jedwab.   chodzę miękko myślę wstążką rozpuszczam włosy   i idę   lekko   mów   nie krzycz nie twardo nie jak beton,   lecz jak   słońce przez firankę   rozświetl mnie   (od środka)   wystaw mnie – nie na próbę   na słońce   rozpuść mnie   w tym ciepłym wietrze   przytul, świecie jak się tuli   coś delikatnego   jeszcze nie całkiem gotowego   do życia   ale już chcącego   żyć.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - miło że fajny - dziękuje -                                                                 Pzdr.serdecznie.
    • Roman Lipiec ps. Adam   "By nikt nie zapomniał, po co to zrobiliśmy"          
    • Bo tej krwi żal...*             Powstanie Warszawskie było potworną zbrodnią, a jego wybuch: bezsensownym - marnowaniem polskiej krwi i co roku przypominam własny tekst z - "Myśli Polskiej" - ze zmienioną datą rocznicy - robię to również teraz, aby nie wchodzić w jałową dyskusję...             Mija osiemdziesiątą pierwsza rocznica powstania w Warszawie - to jeden z najbardziej tragicznych rozdziałów naszej - historii polskiej - na bezsensowną śmierć, kalectwo i obłęd - poszło wtedy czterdzieści tysięcy żołnierzy - w tym najbardziej ofiarni i najlepiej wykształceni - młodzi Polacy i zginęło dwieście tysięcy naszych rodaków, a stolicę zmieniono w kupę trupów, zgliszczy i gruzów.             I przepadły skarby kultury narodowej - zabytki, infrastruktura, przemysł, księgozbiory i archiwa, otóż to: powstanie lepiej spełniło polityczne cele - Adolfa Hitlera.**             Z punktu widzenia historycznego jest ono błogosławieństwem, że Polacy to robią - po sześciu tygodniach wyjdziemy z tego, a po tym Warszawa - stolica - głowa i inteligencja byłego już - siedemnastomilionowego Narodu Polaków będzie zniszczona - Narodu Polskiego, który od siedemset lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej - Bitwy pod Tannenbergiem - leży nam na przeszkodzie i wówczas: historycznie - polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla tych wszystkich - co po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas - ten polski problem...             I tak właśnie - radośnie meldował Adolfowi Hitlerowi - Heinrich Himmler.***   Po 63 dniach walk Warszawa padła. Zamiast jakiejkolwiek analizy, zadumy i wyciągania wniosków znów będzie patriotyczne bicie piany. Gdzie są ci wszyscy fetujący 1 sierpnia rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, 3 października w rocznicę kapitulacji? Jaki był polityczny i militarny sens tego Powstania? Jaki był jego cel i czy mogło ono cokolwiek Polsce dać? Przy uroczystych obchodach jego tragicznej rocznicy znów powtarza się jałowe pretensje do Stalina i twierdzenie, że nastroje były już tak rewolucyjne, iż nie dało się tego wyhamować i rozkaz do powstania musiał paść. Ale czyż aż tak trudno było ówczesnym analitykom przewidzieć jak może się zachować i jak zachowa się Stalin? Dokładnie wiedzieli jaka jest optyka ZSRR i co jest celem nadrzędnym. Słyszę wspominki że liczyliśmy na większą pomoc Anglików. Naprawdę? Dlaczego nie wyciągnięto wniosków z wiarołomnej postawy aliantów w 1939 roku, tylko znów naiwnie postawiono wszystko na jedną kartę? Czy w ogóle coś robiono, aby gorące serca i głowy studzić i wlewać do nich więcej rozsądku? Gdzie była wtedy praca polityczna ówczesnego kierownictwa i dowództwa? Ile był wart „rząd londyński”? Nie sprawdziły się ówczesne elity. Umiały tylko ulec romantycznemu nastrojowi ulicy. Odpowiedzi na te pytania dostarcza zresztą i dzisiejszy stan świadomości Polaków, który wciąż jest w ogólnym zarysie do tamtego podobny. Tamte elity mają kontynuatorów na dzisiejszej scenie politycznej. Obowiązuje od wielu lat schemat irracjonalnej nienawiści do wszystkiego, co ze Wschodu, i wciąż ta sama naiwna wiara w automatyczną pomoc z Zachodu. Wciąż to samo kretyńskie przekonanie, że tam wymusimy jakąś wdzięczność, albo że mamy tam obowiązek przynależenia. Idiotyczne są deklaracje polityków, że tym powstaniem coś udowodniliśmy światu i sobie. Skandaliczne są wypowiedzi mówiące o tym, że dzięki powstaniu być może uniknęliśmy losu którejś z republik ZSRR. Zapomnieli ówcześni przywódcy i dzisiejsi nie pamiętają przestrogi Romana Dmowskiego: „Bytu Polski ryzykować, jej przyszłości przegrywać nie wolno ani jednostce, ani organizacji jakiejkolwiek, ani nawet całemu pokoleniu. Bo Polska nie jest własnością tego czy innego Polaka, tego czy innego obozu, ani nawet pokolenia”. Powstanie Warszawskie na długo pogrążyło nas jako naród w kadrowej i moralnej niemocy. Henryk Sienkiewicz pisał że „krwi nie żal, byleby na marne nie szła”. Ale tej krwi żal. Żal, bo przelana na daremnie w imię romantycznych bzdur wciskanych młodym ludziom przez nieodpowiedzialnych polityków. Nie wystarczy znicz i pamięć – tę ranę trzeba rozdrapać i wyciągać wnioski. Czasem trzeba umierać za ojczyznę, ale ważniejsze by mądrze dla niej żyć. I aby więcej nie powtarzać tych niewybaczalnych błędów trzeba promować trzeźwy patriotyzm i uczciwe myślenie o polityce. Chwała dzielnym Powstańcom – tym z AK, AL, BCh, NOW i NSZ. Hańba sprawcom tragedii. Na koniec trzy opinie o powstaniu w Warszawie: Paweł Jasienica (1909-1970) miał rację „Powstanie Warszawskie było skierowane militarnie przeciwko Niemcom, politycznie przeciwko Rosjanom a faktycznie przeciwko samym Polakom”. Prof. Wiesław Chrzanowski (1923-2012) pisał – „Wywołanie Powstania jest karygodną zbrodnią, za którą ponoszą odpowiedzialność pewne polskie ośrodki. Tak te wypadki ocenia polskie społeczeństwo, tak wyglądają one w rzeczywistości. Winni muszą ponieść odpowiedzialność”. Prof. Jan Ciechanowski (1930-2016) stwierdził: „Powstanie zakończyło się straszliwą klęską, katastrofą i ruiną, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym. 200 tysięcy ludzi zginęło, 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Miasto zrównano z ziemią. To największy błąd popełniony przez dowództwo AK.”   Źródło: Myśl Polska  Autor: Łukasz Jastrzębski   *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian    **to austriacki malarz żydowskiego pochodzenia    ***to Niemiec - notoryczny narkoman i umarł z przedawkowania morfiny 
    • @andrew Warszawo ma... Dziś ONA nie potrzebuje łez,  tyłko rozsądku.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...