Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zdrowe ciało: potrzeba go coraz więcej
Do zmiany żarówki.
W ducha powoli wątpię.

Siedząc w autobusie, z miasta, powrotnym,
Na długo przestałem myśleć,
Chyba kilku znanych udusiło się w ten sposób.

Potem często patrzyli w pobocze.
Gałęzie przydrożnych drzew czarne od spalin,
Mrużyły oczy, tak, że jechali dalej.

Chory duch rządził się zdrowym ciałem

Nad ranem pieszo wracało.

Opublikowano

No właśnie, kilku mi znanych? Kim oni byli?
Może zrezygnować z "mi znanych" i puścić to luzem, czy też płazem.
Podoba mi się to otwarcie i znaczna część tekstu ze względu na lekkość, spokój, nie narzucanie się peela. Natomiast nie podoba mi się wersyfikacja, podział na strofy. Zrobiłbym to inaczej.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


yhm, to taka prowizorka, właściwie ostatnio szybko piszę i szybko wrzucam. chcę się przez to znów wdrożyć w takie "pisanie codziennie", tak żeby czuć się ze słowami lekko i pewnie. miałem lekką przerwę, więc może teraz wyjdzie.
dzięki za wizytę i komentarz, ze znanych zabiorę "mi"
zdrówko,
Jimmy
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiesz jaki ja jestem, chciałbym być dobry i wymyślam sposoby jak też by się zbliżyć do tego. jak na razie może wychodzi marnie, ale czuję, że tym razem wróciłem na dobre (do takiego pisania)
a świąt póki co, wolałbym nie uznawać ;P tyle zamieszania!
zdrówko i dzięki,
Jimmy
Opublikowano

"Siedząc w autobusie, z miasta, powrotnym,
Na długo przestałem myśleć,
Chyba kilku znanych udusiło się w ten sposób."

Empatycznie duszno mi się zrobiło.

Jest pomysł i to ciekawy,
co do sposobu zapisu całości mam watpliwości,
czytam sobie inaczej,
ale myślę że sam coś jeszcze zmienisz.

Pozdrawiam Krzysiek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak, tak, ciągle nad tym myślę, dzięki za głos, Krzyśku,
zdrówko,
Jimmy

ps
a z tą empatią, to nie wiedziałem, że tak to można odebrać, chodziło mi raczej o takie egoistyczne cechy podmiotu, że niby "ja się nie dam w to złapać, oni mogli, bo byli gorsi". coś takiego myślałem wsadziłem do głowy peela, ale dobrze wiedzieć, że wyszło inaczej, teraz rzeczywiście widzę i drugą stronę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Radosław Ech, pamiętam taką zimę... W wietrze i deszczu, który padał na brudne płachty śniegu, jedyne co widzieliśmy to swoje przyklejone do siebie oczy. Dzięki za przywołanie wspomnień.
    • @Leszczym Nie wiem czy dobrze zrozumiałem... Ale Dicka szanować należy. Tu przed chwilą rozmawiałem z kolegą @Simon Tracy. I też opowiada, że się wycofał ze świata na ile to możliwe. Taka wewnętrzna emigracja. Mnie akurat na ten moment nie stać na takie rozwiązanie, ale może kiedyś... Dzięki za podzielenie się swoją perspektywą. @KOBIETA No, różne są opcje. Wiemy, że mamy narzędzia psychometryczne do mierzenia poziomu psychotyczności - solidnie zweryfikowane testy (Eysenck, Minnesota Inventory). Są testy dotyczące kreatywności - pewnie korelują z tymi mierzącymi psychotyczność. I też wypełnianie luk poznawczych własną treścią - w porządku - wszyscy to robimy na codzień funkcjonując w świecie bez pełnych danych. Niebezpieczeństwo jest tylko takie, że treści własne zaczną przeważać nad danymi.
    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...