Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

z tej strony już nigdy


Rekomendowane odpowiedzi

ścielą się skrzypieniem kół piaszczyste drogi rzeźbione śladami stóp ojca
wspomnieniem matki dźwigającej cały ciężar słońca z pszenicznych pól
kolczasty drut strzegący tajemnic sadu ostrzący zęby na chłopięce portki
kukuryku sługi świtu zabierające głos w niezaprzeczalnej kwestii czasu
i stary płot chwytający w pióra pościeli całą radość wiatru na dobry sen

kto dziś potrafi wyrzeźbić kłos w jasnym marmurze dzieży magnificat chleba
zziajane konie olszyn z rumieńcem czystości pierwszych pocałunków
pod zmurszałym zieleńcem słów dziś już nikomu niepotrzebnych
bogatsi w pośpiech ubożsi o siwy włos i różaniec z lipowego drewna
pod starą kapliczką w której od dawna nie mieszkają święci

wczesnym świtem wychodził po rosę fidiaszowe dłuto wykrawało światło
tarczy okrągłej jak praca łamało krzyże okien kapłanka domu malwa
bezszelestnie trwała na rogu smakowała powrót kiedy przychodził z pszczołami
pod próg pasły się w trawie dorodne grusze i jabłonie motyl na szerokich
plecach stodoły pielęgnował skrzydła z tej strony już nigdy nie wróciło słońce

ubiera się w logikę gramatura cienia
cień gdy w mrok odjedzie
cóż nam zostanie tylko niemoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bardzo podobają mi się obrazy :)
tłuste i opasłe, rzekłabym brzemienne w emocjonalność aż po swoiste przegięcie, ale w takiej stylowości słowa i pewnej jego stylizacji, nie przeszkadza m to, wręcz przeciwnie, jako stara kuchnia polska ociekająca dobrem wszelakim i mnogością jego, słowo tego wiersza gęste i kapiące, bardzo mi pasuje
co do jego myśli, jest znana, nienowa, przewidziana i przepowiedziana już wiele razy, ale ubrana w obraz, nie wadzi wtórem, a to jest też coś, czego szukam w pisaniu, opowieści, slowie :))

Pozdrawiam :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poniżej masz wersy, które podobają mi się bardziej niż bardzo :




kolczasty drut strzegący tajemnic sadu ostrzący zęby na chłopięce portki

kukuryku sługi świtu zabierające głos w niezaprzeczalnej kwestii czasu

stary płot chwytający w pióra pościeli całą radość wiatru na dobry sen

fidiaszowe dłuto wykrawało światło
tarczy okrągłej jak praca

kapłanka domu malwa

pod próg pasły się w trawie dorodne grusze i jabłonie motyl na szerokich
plecach stodoły pielęgnował skrzydła z tej strony już nigdy nie wróciło słońce

ubiera się w logikę gramatura cienia

gdy w mrok odjedzie
cóż nam zostanie tylko niemoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...