Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nieskora do snu
czerwień jabłek
zakazany zapach
w tle

kalendarz otulony ciszą
gubi samotność

ile jeszcze pustostanów bez kwitnienia
jak odnaleźć panoramę szczęścia
do syta nakarmić głód


z daleka
na przekór fatum
pozrywam pęta
na zielonych światłach
wyjdę z siebie

dla ciebie jeszcze raz
zakwitnę

Opublikowano

Bardzo dobrze było tu zajrzeć i wziąć głęboki oddech po przeczytaniu
nadzieja żyje u Ciebie i nie pozwalasz czytelnikowi uciekać do zmartwień
nawet w Twoich najczarniejszych przesłankach / mądrość życia /
soczysta dojrzałość / pozdrawiam t /

Opublikowano
nieskora do snu
czerwień jabłek
kusi dotykiem

kalendarz w ciszy
gubi samotność

na przekór
wzrosnę w zielonych
pędach

i jeszcze raz
zamienię się w kwiat



Trochę pozmieniałem. Wywaliłem: otulenie( za słodko), fatum( jest obecne w wierszu), z daleka( zapychacz);dodałem więcej temperatury do pierwszej.

A jak podoba się końcówka? :)))

Trzeba koniecznie zmienić tytuł, może: Pąk, Kłącze
Opublikowano

Subtelne. Pasuje.

"zakazany zapach" - to trochę, hm, dziwne...

"ile jeszcze pustostanów bez kwitnienia" - jak pustostanów, to samo przez się wiadomo, że bez kwitnienia. Wycinając to (bez kwitnienia) uniknie się też powtórki "kwitnienia", które jest w puencie.

Pozdrawiam.

Opublikowano

"Ile jeszcze pustostanów bez kwitnienia" zamieniłabym na: "Ile jeszcze pustokwiatów". Kropka.
Poza tym ładny wiersz, pełen metaforyki i liryzmu, a także nieugiętości, jaką mają w sobie kochające kobiety. :-)
Pozdrówka.
Joa.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


bardzo cieszy zainteresowanie mimo "nieodkrywczej" końcówki, która jednak dla peelki ma szczególne znaczenie (osobiste)
dziękuję Klubo
:):)
serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jakże miło Tomku, że dobrze się czujesz w moich klimatach;
jeśli choć na chwilę oderwałeś się od zmartwień, to tym większa radość;
bardzo dziękuję za nadzwyczaj wnikliwe wczytywanie się i wyciąganie pozytywnych wniosków - nie każdy to potrafi
:):)
serdecznie i ciepło pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Almare, podoba się nie tylko koncówka, ale całość (Twoja), tylko wiesz...to jednak nie ten sam "typowo kobiecy" wiersz, sorki
tytuł też ma znaczenie...dla peelki, jednak nie zdradzę w czym rzecz...autor nieraz ma "kopnięte" odczucia tylko jemu wiadome, bo konkretne (osobiste) :)
aha, jeszcze "z daleka" ...tu b. istotne

(...) nakarmić głód

z daleka

prawda, że "z daleka" trudno, nawet niemozliwe?

dziekuję za przepiękne sugestie...juz widzę w nich materiał na nowy wiersz pod innym tytułem
:):)
serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czyż może być większa radość autora?
"Wciągnąć" klimatem, "zauroczyć" zapachem
"w tle!" Czytelnika? To jest b. miłe!
Dziękuję Izo.
:):)
Cieplutko pozdrawiam -
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...