Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jak dla mnie - ciacho! A jak powiesz jeszcze, że ruda i piegowata,
to się natychmiast zakocham ;))
W zielonym byłoby Ci bardzo ładnie.
potwór ciasteczkowy. :)
Dzięki Doroto, że "postałaś" chwilę.
Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Koniecznie wtedy HAYQ, daj coś o papierze toaletowym, który wydzielany jest centymetrach, jeśli w ogóle jest!
Nie ma złych tematów, są tylko złe wiersze, Twój na szczęście do nich nie należy, można
równiez w nim znaleźć szerszy aspekt.
Serdecznie pozdrawiam
- baba
Opublikowano

no właśnie historie klozetowe:

(po lekturze wiersza Kofty)

Jak ony te wiersze piszą,
Niechlujnie i niepoprawnie.
Czy same czytają, co piszą?
Ech te pisanie – niestrawne.

Czytać się tego nie da,
Jest to o jakiś bzdurach.
Spirytusem zmywać trzeba
Świntuszenie o partykułach.

Jak ony te wiersze piszą,
Czy ony muszą bluźnić?
Rysują, krzyczą, nie słyszą,
Byle się tylko wyróżnić.

Zwrócić na siebie uwagę.
Zaznaczyć, że byłem tutaj,
Rysują kobietę nagą.
Zwłaszcza jej piersi i uda.

Jak ony te wiersze piszą,
Skąd znają bezeceństwa
Pornografię oglądają,
A potem takie szaleństwa.

Że chłop na chłopa naskoczy
I coś tam mu w odbyt wkłada.
Baba babę też łaskocze.
A fu, do Unii to się nada.

Krycha!! Jest roboty fura!!
Szorować, co piszą pany.
Teraz musi być kultura,
Szorujmy kible i ściany!!


ale zmienia się w kilku instytucjach w W-wie do których od lat chadzam kible stały się inne - czyste z zapachem innym niż przywykliśmy

pozdrawiam Jacek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Koniecznie wtedy HAYQ, daj coś o papierze toaletowym, który wydzielany jest centymetrach, jeśli w ogóle jest!
Nie ma złych tematów, są tylko złe wiersze, Twój na szczęście do nich nie należy, można
równiez w nim znaleźć szerszy aspekt.
Serdecznie pozdrawiam
- baba
A wiesz, ciekawy temat poruszyłaś, bo mi się już zdarzało na taśmie... toaleciaku pisać.
I dziwna rzecz - najczęściej o polityce ;)))
Masz rację - szerszy aspekt też tu siedzi. Przykładowo - choćby oszukańcze, bo niedomówione reklamy, w których to co najważniejsze ukrywa się w regulaminie umów (do których dostęp jest, ale mają najczęściej drobniusieńko podzielone paragrafami 20 stron) lub napisane są nieodczytywalnym druczkiem. :)
Tu było co prawda wielkimi wołami, ale do reklamacji się nie nadaje, bo "przecie pisało na szybie", nie? ;))
Dzięki Babo Izo za wgląd,
pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak Jacku, teraz, to ciężko się przyzwyczaić do "ładnych" zapachów, dlatego i wychodzić się nie chce
i rysuje się różne takie. I zamknąć się można, a nie, że haczyk urwany i siłować się trzeba, a drugą ręką rury się trzymać, żeby nie oderwali.
Automaty, fotokomórki... i co z tego. Jak szczoty nie było, tak nie ma... bo ukradli. ;)
Dzięki Jacku za "tematyczny" wiersz :)
Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Gdyby w koloratce chadzał... może
by mu wybaczono.
A jeśli właściciel ateistą
by się okazał...
Mógłby wtedy uznać,
że mu pięknie "odpłacono".
;)
Bóg zapłać Nataszo, za wizytę i inspirację.
Pozdrawiam.
Opublikowano

a od kiedy to HAYQ - stary wyjadacz, wierzy w napisy?
jeden uwierzył, pogłaskał...i mu drzazga w rękę weszła.

wspomnień czar...
się zachciało
malachitu chi chi
a tu bach
zwykły sracz!
marzenia wzięły w łeb
klozet mama
taka sama
od setek lat

:))

Opublikowano

Witaj - jestem pod wrażeniem - a wiesz czemu - bo wiersz napisałeś
natchniony czystością tego WC - i dlatego .
Bardzo zabawny ale i bardzo prawdziwie obrazowy wiersz.
Tylko uczyć się od takiego autora - który nawet takie
miejsce umie pokazać bardzo poważnie - poetycko .
pozd.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


klozet mama?
- w porcelanach
była... beautiful.
No przecież.

Bardziej beautiful, niż Liza
(wraz z orkiestrą) w "Kabarecie"

Z "wyjadaczem" to pomyłka
- ja tam za potrzebą gnałem,
mało mi nie pękła żyłka
(ta, co spodnie nią związałem)
Paski wziąłem trzy, lecz wszystkie,
żeby spiąć swoją walizkę.
:)
Dzięki, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Waldku, to najpiękniejszy komentarz, jakiego by można sobie życzyć.
Tylko mam dylemat - mówisz o "czystości" zas(t/r)anej, czy wyimaginowanej wyobraźnią peela, skutkiem czego (z powodu przeoczenia szyldu) wyszedł jego brak umiejętności czytania "ze zrozumieniem"? ;)
Zresztą nie ważne. Nie zmienia to faktu, że intencje miał w istocie, jak najbardziej czyste.
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
Opublikowano

HAYQ, taki wstyd!!!!!!
o kozetach ty!!!
a gdzie biel łak, dróg, lasów, sarny , wilki, a ty klozetowe boje, hihi
ale masz rację, tak jest przeżyłam w podróżach nie jedną klozetową historię, nawet jak zapłaciłam a sie nie załatwiłam..
sorki , miesza mi się, katar mam wielki :P
i leczę go ...
grogiem,
cmoook fu! turystka :)z bożej łaski :P

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Miło Cię widzieć Stasiu :)
Ja - biel łąk, sarny... może jeszcze motylki? ;))))
Wiem, że żartujesz, znasz mnie nie od dziś - właśnie czytam sobie w zakurzonym
archeo jakieś "starocie", m. in. z Twoim udziałem. I właśnie zrobiłaś mi niespodziankę.
Dziękuję, że zajrzałaś i popieram - grzaniec na pewno pomoże. :)
Zdrowia życzę.
Opublikowano

kibel jest reklamą państwa w którym się korzysta z jego usług
jakie są u nas każdy wie, choć standard rośnie, mozolnie ale rośnie, chyba dzięki tym dwóm zetom
co zresztą jest przegięciem pały do potęgi
dobrze napisane HAYQ
pozdrawiam
r

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bingo. Pięknie to ująłeś, nic dodać, no może jeszcze
wątek kulturalny (czyli malachit) umknął, ale to już pobocza :))
Dzięki, za odwiedziny, pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne poczucie humoru.  Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...