Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wiesz co robić, jak i po co -
czasem dłonie Ci się spocą
nieraz coś zaniepokoi -
jednak nadal twardo stoisz
nie zamartwiasz się specjalnie -
bo wychodzi zbyt banalnie

nawet czas zbyt ostrej suszy
nie jest w stanie pulsem wzruszyć
w z życia trumnie nienagannej
ułożyłeś się starannie


ach, gdyby tylko czasem
nie wbijał Ci się piasek
i bezczelnie się panosząc
nie kłuł w Twój misterny posąg.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



rymy nie beznadziejne, a zabawne
a wiersz zabawny miał być?
jak tak to tak
jak nie to zrób, jak Kikus radzi
a już to: w z życia trumnie... przy takiej zbitce, proteza wypada protezowanym :D
a protezowani też mogą czytać, nie?
wytrwałości!
buziak!
Opublikowano

mhmmm....,
"wiersz" z założenia specjalnie zabawnym być nie miał=], także efekt niezamierzony raczej., z trumną przesadziłam=]..., może rzeczywiście zdyskryminowałam tych z protezami=p, a jestem w sumie ciekawa interpretacji tego "wiersza" jako zabawnego?=]

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


wiersz zabawny nie jest, choćby z uwagi na puentę (z całości chyba najlepsza). Z rymów jednak bym nie rezygnował - może dlatego, że lubię. :)
Myślę, że jedynie warto byłoby nad nimi trochę podumać i może być całkiem fajnie.
po co -spocą, specjalnie - banalnie. No właśnie, pozbądź się banału i będzie ok.
Popraw kuł na kłuł.
Na-razie, pozdrawiam.
Opublikowano

choć rymy zbyt banalne
dla wiersza są letalne

i choć kompletny brak rymów
wymaga grubszych czynów

to, choć to trochę śmieszne
kiedyś coś napiszę jeszcze

=]

dziękuję za komentarze, postaram się jakoś konstruktywnie z nimi zmierzyć=]

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Interpretacja   na zajęciach przerabialiśmy Słowackiego później był Beckett   profesor wspominał konteksty kto z kim zazdrość kochanka niechciany syn   profesor miał okulary i uważał że dobrze widzi a my na widowni siedzieliśmy  mało widzieliśmy mniej zrozumieliśmy   to była uczta  mieliśmy czasem doktoraty ale ucztę znaliśmy głównie  z kuchni   jedno zostało  ludzie umierają   słowa żyją dopóki w pamięci  
    • bywa słodki   i ten jest wówczas gorszy niż gorzki    
    • Lata mijają czemu niby mam to tlić  Choć smutek dopada mnie, to chyba tak musi być Mija kolejny rok, ja dalej nie mam nic Jestem coraz bardziej pusty, jestem coraz bardziej zły   Nasze sprawy? Chyba co najwyżej wasze Telefonu nie odbieram, kłamię, że tracę zasięg Na starcie dławię się, łzy są moją metą Miałem głębię oceanu dzisiaj jestem płytką rzeką   W oczach moich obojętność, życie ma cel jaki? Aż się dziwię, że ten smutek nie dał mnie rady już zabić Ambrozja za pięć patoli, serio bliski paranoi jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Jakbym iskrę w sobie miał, to nie wchodziłbym na dach Patrzę w górę, co na dole jest to już dobrze znam Życie z dnia na dzień ucieka, niczego nie jestem pewien Czeka na mnie ogień piekła, a może czeka już Eden?   Tego nic już nie zasłoni, mam w sobie tylko gorycz Miałem w sobie kiedyś iskrę, teraz o niej nie ma mowy Nie mam głowy, żałosny jak wydmuszka jestem To, co wdycham w płuca, to już nie powietrze   Schylasz wolno głowę, to chyba się skończy źle Dwie świeczki w salonie w końcu dogaszają się Łzy po twym policzku schludnie poruszają się, już wiem Myślałaś, że ukryjesz to w swoich okularach Chanel.
    • @truesirex to miłe dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Może masz podobną wrażliwość to by wiele wyjaśniało Zdrowych Spokojnych Świąt 
    • Pijanych aniołów zgubione pióra kołyszą powietrzem   Pijanych zimą, jak wina białego chłodnym szeptem   Iskier zamarzłych trupi pląs, pióra i śnieg   i lęk motyli o rychłą śmierć, i brzeg   W zimowym akcie napuchłe mrozem pękły mi oczy   Sny skrzepły nagle, jak sople lodu wiszą u okien   Czekam na lek, na Ciebie, na oddech i śmiech   W wełnianą torbiel czekam owinięty czekam pęknięty   przezroczysta broczy krew  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...