Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

któż może zbadać
ile niemych oczekiwań
wiruje wewnątrz nocy

zawrotne tempo
poszarpanych planów
w plątaninie obietnic

samopędna karuzela
bez hamulców irytuje
ogłupiały napęd złości

wreszcie powstrzymaj
rozklekotany mechanizm
potem rób co chcesz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


czasami bywają okoliczności sprzyjające "samonakręcaniu", a wtedy...może lepiej "wygarnąć" a potem ..."niech robi, co chce"...

cieszę się, że "trafia", tylko czy...to mój styl? nie wiem... po prostu moja osobość ...hehe, nieco "krucha" :)))), więc tak wychodzi...

dziękuję Krzysiu i serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Czytam i czytam i nie potrafię określić Twojego wiersza, więc zamilczę, gdyż nie poznaję czasami
dawnego stylu w którym był nuklearny ładunek schowany między strofami, a może za długa przerwa sam nie wiem jednak serdecznie. Mogę, tylko powiedzieć do nastĘpnego

serdecznie i ciepło

be

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


podobno trzeba się zmieniać, ale... żarty na bok...i tu jest "ładunek"...tylko może zbyt "zdeterminowany"...
nie szkodzi, że nie potrafisz określić, nie zawsze to konieczne, ważne, że byłeś i czytałeś, więc bardzo dziękuję
:))))
pozdrawiam ciepło -
Krysia
Opublikowano

Być to nic nie znaczy zaletą jednak jest szczerość i pomocna rada, czasami tak się przyglądam komentarzom i dziwi mnie ich opinia, gdzie dla przykładu w wierszu jest 5 gramatycznych błędów a taki wiersz jest hołdowany, to mnie przeraża, czyli zaślepienie w imię pochlebstwa. Jednak to dobru nie służy

serdecznie

be

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


piszę słowo RACJA wielką literą, bo to prawda, potem na Zetce lub P okazuje się że wiersz do DE
bądzmy szczerzy, z dozą pewnej krytyki w wyrażaniu opini, w podejściu do wierszy,
ten akurat jest niezły :)
pozdrawiam piszącą i komentatora :)
W
Opublikowano

Waleczna W J wiesz jest taka fraszka Sztaudyngera

,, chcesz być szczery,
a masz wariackie papiery" nie wiem czy dobrze pamietam ale taki na pewno jest jej sens, co pasuje do tego portalu i chwała za takie kobiety jak TY czy Krysia, bo zakłamanie zawsze prowadzi do złego, tak to przedstawię

,,Poezja org"

Zakłamanie
w klanie ,tylko czemu to służy? Zapewne utopii

Przepraszam Krysiu , że pod Twoim wierszem, ale tak wyszło

pozdrawiam serdecznie

be

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


prawdę mówiąc nie rozumiem tego komentarza w kontekście z moim do Ciebie...za szczerość podziękowałam szczerze...sama nieraz piszę komuś, że nie potrafię skomentować, gdy nie potrafię...jednak mam nadzieję, że to tylko akurat tu "wylała" się Twoja gorycz i że to nie do mnie...a może się mylę? już sama nie wiem...

serdecznie pozdrawiam jak zawsze -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


piszę słowo RACJA wielką literą, bo to prawda, potem na Zetce lub P okazuje się że wiersz do DE
bądzmy szczerzy, z dozą pewnej krytyki w wyrażaniu opini, w podejściu do wierszy,
ten akurat jest niezły :)
pozdrawiam piszącą i komentatora :)
W
Wilcza Jagodo, skoro "niezły", to nadal nie rozumiem tego, co wyżej, ale serdecznie dziękuję za pozdrowienia i odwzajemniam serdecznie - Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie szkodzi, cieszę się, że jednak dobrze zrozumiałam czytając Twój poprzedni komentarz...czasami wychodzi coś, czego nie zamierzaliśmy...ot, okoliczność...
serdeczne pozdrówki "be" :))))
Krysia
Opublikowano

Na pewno uwaga o błędach nie dotyczy Twoich wierszy! Trzymam tu poprawnościową straż!!!! Zaufaj mi, Krysiu dwojga imion! Na pewno napisałabym, gdyby coś nie teges:)Karuzela, huśtawka, metafory trudnych naszych sytuacji! Jak Ty miewam wątpliwości: Hamować czy wysiąść. Wybieram jednak: przetrzymać, czego życzę i Twojej peelce! Serdeczności, Krysiu! Para

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Aniu, przecież wiem. Ty zawsze fair play :) Jak zawsze trafiasz w dziesiątkę. Ludzkie sytuacje są przeróżne, różnie reagujemy i musimy dokonywać wyborów, miewamy wahania, ale w końcu wybieramy wg nas najlepszą opcję. Hehe, myślę, że peelka też przetrzyma skoro mówi wprost...ojej, gryzę się w język, bo wypaplę ... :)
Dziękuję.
Serdeczności Aniu -
Krysia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć …   nikt nie słucha nie widzi  bólu cierpienia wojen  obok i nie tyłko    życie płynie wartkim nurtem  i na betonie  w szczelinach rosną kwiaty    świat dostrzega tylko siebie  swoje ja  i jeszcze  jeszcze poucza    a my  nam trudno znaleźć klucz  aby się wypowiedzieć    7.2025 andrew   
    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...