Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I

mój ojciec trzyma się ściany
oczy odbiegły
ciągnę nogawkę aż się rozsypie
pamięć
a może morze ?
wanna na plecach
mój ojciec rozkłada się powoli
błysk, upadek, zmartwychwstanie
ułamek, skaleczony stół, nogi z waty
nie ma się czego złapać
czarna poszarpana noc

Ojcze mój pod swą obronę

II

trzy lata na wyspie
nie pamiętam

on leżał na ziemi różaniec
w połamanych palcach
zamknięte lustra sekretarza

pamiętam

ona miała umrzeć zimą
ciągnie się od domu do domu
rozlewa wosk po kątach
pusto przy płocie
macha na pożegnanie

oni cali w pomarańczach
czekają na czarno

  • Odpowiedzi 49
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Basiu,święta w całej krasie a u Ciebie tak smutno - co Cię naszło z tymi wspomnieniami,wiem że choinka inspiruje do tego typu wynurzeń-"oni cali w pomarańczach
czekają na czarno"
aż mnie poraziło - obrazowo i pięknie
prawie poświątecznie smutno pozdrawiam

Opublikowano

Barbaro Janas!
Ty - to czasem coś takiego tu zapodasz...... Że ja trupem padam.....
Masz ogromny dar poruszania mnie do najgłębszej głębi.
A może - to ja mam taki nastrój, że odbieram to w ten właśnie sposób?
Na razie - wybuchłam.
Teraz jeszcze poczytam i myśli uporządkuję, żeby nazwać to, co mi do głowy przyszło.....
Wrócę.
:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak nazwiesz to wpadaj...dowiem się czegoś o tym tekście ;) Ciebie powala, a ja co mam powiedzieć...jak mi się po głowie pęta i muszę udźwignąć :(
Ale silna baba ze mnie...dam radę. Jeszcze świątecznie, pozdrawiam i dziekuję za wizytę.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Wreszcie coś interesującego.
Myślę, że warto by było jakoś unormować interpunkcję, albo się jej pozbyć.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja tylko...
Dzięki za poruszenie.
Pozdrawiam.

To ja dziękuję... i to NA SERIO :)

PS. Zaczynam się martwić o gusta naszych rodaków.

Spokojnej nocy.
Pod wierszem spotykają się dwie wrażliwości...nie zawsze mają punkt wspólny...i dobrze. Cieszy, że Twoja spotkała się z odautorską. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Wreszcie coś interesującego.
Myślę, że warto by było jakoś unormować interpunkcję, albo się jej pozbyć.
Pozdrawiam

Próby interpunkcyjne do przemyśleń. Dzięki za zainteresowanie tekstem. Pozdrawiam.
Opublikowano

Na usprawiedliwienie gustów można wyjaśnić, że trudno coś konkretnego napisać o tym wierszu. Jest bardzo trudny do analizy....
No tak! Interpunkcja może i do roboty..... W ogóle tego nie zauważyłam. :)
Wiersz przemawia do podświadomości. Mojej.
Jest tak wstrząsający, że aż przeraża....
Czuję jedynie śmierć...... Senne koszmary ze śmiercią w tle..... Zimny pot na ciele. Krzyk zgrozy nie może się wydobyć z gardła....
Czasem budzi mnie taki sen-koszmar. Nie lubię tego.........
Zakończenie wiersza - akcent, który zawsze mnie zachwyca w Twoich wierszach, Barbaro...
Te kolory!.....
Twoje wiersze są - jak dobre, impresjonistyczne obrazy. Niedokładnie widać kontury, barwy odgrywają dużą rolę, treści należy się domyślać, ale.....prawie czuć zapachy....i słychać muzykę.....
Fantastycznie piszesz!
Tylko, jak pomyślę, skąd Ci to do głowy przyszło...... :(
Pozdrawiam ciepło.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...