Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Miasto to nie prowincja - raport TW ze spotkania Środowiska


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem Tajnym Współpracownikiem Anioła. Chyba nikt z was nie sądzi, że jakiekolwiek spotkanie Środowiska może odbyć się bez permanentnej inwigilacji. Warszawa, podziemia kawiarni, nieopodal Uniwerku. Przypominacie sobie parę obściskującą się na kanapie? Nawet ta stara (za przeproszeniem) wyga, Magda Tara, niczego nie podejrzewając, zerkała tęsknie na nas. A tymczasem...
Spotkanie zaczęło się punktualnie. Około osiemnastej wkroczyła trójka organizacyjna: Marzena Obserwejszyn – dziewczyna cicha, śliczna, o radosnym spojrzeniu, ale o zupełnie nieadekwatnym nicku - cóż to za obsewejszyn, skoro nie zauważyła agentów w miłosnym uścisku?!. Tuż za nią – Krzysztof Kamil (ba! wbrew pozorom) Kurc. Młody człowiek, pragnący udowodnić przodkom właściwy wybór dwojga imion. Krzysztof Kamil (ba! wbrew pozorom) Kurc pisze od przedszkola. Jak pisze – wszyscy wiedzą. Jak wygląda – nieliczni.
Jest chłopcem o niezwykłej urodzie. Niewiele starszy od swojego sławnego imiennika KK (ba!.....)Kurc ma w sobie jasność, a w oczach- łagodność. Usiądzie przy Żubrze, żeby chłonąć tę niewiarygodnie szorstką męskość.
Tara – największe zaskoczenie wieczoru. Postać w wirtualu - o ogromnym potencjale pozytywnej energii i sposobie bycia młodej dziewczyny (ostatecznie kobiety) okazała się być osiemdziesięcioletnią, zasuszoną staruszką z burzą ciemnych loków, czarnym, farbowanym lisem wokół szyi i maleńkim moherowym berecikiem wpiętym w klapę męskiej (po mężu nieboszczyku) marynarki z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Watowane ramiona burzyły, i tak już zachwiane, proporcje, albowiem kobieta opierała się na lasce z rączką w kształcie penisa.
Cała trójka zajęła miejsca na kanapach i wymieniała fascynujące uwagi o pogodzie. A ta, trzeba przyznać, nie była przyjazna. Padało. Rozmowę przerwało przyjście kolejnej osoby.
Dziewczyna, jak lalka, bynajmniej, nie papierowa! Po prostu Lalka z krzywą grzywką, niesfornie zaglądającą do jej niebieskiego oka. Dłonią o długich, krwistoczerwonych paznokciach wygrzebywała powyższą grzywkę erotycznym ruchem, co powodowało widoczny niepokój zebranych mężczyzn. Lalka przyniosła ze sobą rubaszny humor i Wielką Pustkę w postaci nieobecnego Znanego PoetyB, zwanego Zetpebem, który postanowił się alienować. Jest to swego rodzaju tradycja rodzinna – głęboka alienacja w dniu Świętego Mikołaja. Rodzaj ascetycznej manifestacji – performens socjopatyczny. Efekt ascezy Zetpeba przyniesie tragiczne w skutkach wydarzenie, ale wróćmy do gości.
Oxyvia, z radosnym śmiechem przywitała wszystkich, wołając od drzwi:
- Drogie dzieci, witam wszystkich, których nie znam i których znam, a że znam już wszystkich, witam całą ósemkę!
Spłoszyła ją nieco postać siedząca na schodkach, prowadzących na nieistniejącą scenę. Ale Tara, z radosnym uśmiechem otworzyła ramiona, najszerzej, jak umiała i wzruszona wyszeptała:
- Oxyvio, dziecko drogie, jesteś najbliższa memu sercu, albowiem przyszłość narodu w twoich rękach!
Zapowiedziało się jeszcze siedem osób, dotarły cztery.
A tak a' propos! Jedynie alienacja usprawiedliwia nieobecność, pozostali będą się tłumaczyć Aniołowi na priwie. A' propos Olesi Apropos – w końcu i ona dołączyła do grona. Maleńka, filigranowa Calineczka o dużych stopach w za małych pantofelkach. Calineczkę Olesię wniósł w dłoniach vacker flickan, zwany Wafelkiem, w krecikowym futerku, którego nie zdjął do końca, ukrywając pod nim pas z dwoma rewolwerami. Rewolwery to znakomita imitacja, mająca odstraszać ewentualnych zalotników.
Ewentualnym zalotnikiem, był, rzecz jasna, Żubr. Mężczyzna około czterdziestki, postawny, z bródką, niebywale adekwatną do sytuacji. Ciało pokrywało sfilcowane futerko, jak to u żubra, które najbardziej skołtuniło się w okolicach głowy, tworząc malownicze dredy. Żubr emanował męską szorstkością, co przyciągało kobiety i jedną staruszkę. Tara powtarzała, jak mantrę.
- Żubrze, zróbże minę uprzejmą, Żubrze!
- Ku....ile razy można!? - uśmiechnął się szorstko, acz po męsku.
Ostatnia dobiegła zdyszana Ania Ostrowska (kto ją tak naprawdę wie, czy Ostrowska). Dziewczyna o niezwykłej urodzie, skupieniu i powadze w jasnych oczach. Brązowe, krótkie włosy podkreślały szczupłość twarzy. Sweter w kolorach jesieni wzbudził zachwyt seniorki Tary.
- Robiłam takie w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, ściegiem przemiennym, wypukłym!
Szły, jak woda, na Uniwerku. Pół Warszawy w nich chodziło. Dobry masz gust, córeczko - stwierdziła.
Ania nie jest poetką, pisze prozę i jest dociekliwą komentatorką. Interesuje ją proces twórczy i warsztat pisarski, jako taki. Usiłowała od dłuższego czasu przekrzyczeć rozdyskutowaną gromadę poetów.
- Powiedzcie, proszę, w którym momencie kończy się poezja, a zaczyna grafomania? I spojrzała wymownie na Tarę.
Po krótkiej chwili pytanie trafiło w Żubra, poety skromnego, płodnego, błądzącego po manowcach.
- Pisałem niedawno, Anno, pracę: "Różnice między grafomanią a grafologią w postępie geometrycznym". W wyniku wydziałowej dyskusji, wyodrębnione i określone zostało nowe pojęcie, a mianowicie: grafomagia, którą ku...ku...ku...blueee!
- Kultywuje Magda Tara - Tara wyręczyła chłopca i strzeliła go w plecy, gdyż jednoczesne picie piwa i gadanie kończy się często zachłyśnięciem.
- Dziękuję - zrobił minę uprzejmą Żubr.
I w tym momencie Olesia Apropos Calineczka pisnęła:
- Poszłabym do kibelka, mam mokre pantofelki...

Olesia zamoczyła pantofelki, wracając z bufetu. Woda, wydostająca się spod drzwi damskiej toalety, sięgała olesinych stóp. Wafel w tym czasie zażarcie dyskutował z KKK o wyższości krótkiej formy nad prozą poetycką. Nie doszli do porozumienia. Damska toaleta została zamknięta. Ogólnodostępne gumofilce, używane w trudnych dla lokalu przypadkach, stały nieużyteczne, gdyż woda w damskiej toalecie sięgała kolan.
Tara wpadła na świetny pomysł.
- Olesiu, dziecko, idź skorzystaj z męskiej toalety. Postawimy Żubra i KKK do pilnowania drzwi, a Wafelek cię przeniesie.
Olesia pokryła się rumieńcem na samą myśl o męskiej toalecie. Rumieniła się, rumieniła, aż w końcowej fazie rumienienia huknęła głosem, którego nikt się nie spodziewał:
- Wafel, nastaw dłonie! Skaczę! Żubrze, KK, czy jak ci tam...biegiem!
Dopadli drzwi męskiej. Olesia zeskoczyła ze złożonych w łódeczkę dłoni Wafla, chłopcy zaparli się, tworząc łańcuch pomocy w przypadkach nagłych.
Gdy wrócili, Olesia długo milczała. Nikt nie mógł z niej wydobyć, co się wydarzyło w męskiej toalecie. W końcu spojrzała z rozpaczą na Oxyvię i cichutko szepnęła:
- Wiesz, tam biegają gołe kobiety. Jak mnie zobaczyły zamarły na ścianach w pozycjach erotycznych.
- Bardzo erotycznych? - Oxy nie była nigdy w męskim wc z gołymi kobietami.
- Bardzo...dosyć...bardzo - szeptała Olesia ze łzami w oczach.
Tara pogłaskała ją po głowie i powiedziała:
- Wiesz, pracowałam swego czasu w banku. Tam to dopiero kobiety zalegały ściany. To był
bank nasienia.
- A może ktoś opowie jakiś dowcip? - Ania Ostrowska próbowała odwrócić uwagę dziewczyny od drażliwego tematu.
- Niech Żubr opowie o bułeczce i pączku - Olesia poczuła się wyraźnie bezpieczniej na znajomym terenie.
- No dobra. Jedzie tramwaj... - zaczął Żubr.
Wszyscy ryknęli śmiechem, a Tara nagle przypomniała sobie, że miała być dzisiaj w pobliskim kościele, albowiem zamówiła mszę w intencji Środowiska.
- Żubr, opowiadaj baardzo wolno. Sprawdzę, jak tam msza i zaraz wracam - złapała laskę i nad wyraz lekko (zważywszy, że nie była najmłodsza) wybiegła z sali.
Tymczasem Żubr rozciągał dowcip w nieskończoność. Olesia kiwała głową, jakby nadawała rytm jego opowiadaniu. Słuchacze gubili wątek i zaczynali się ślinić, patrząc, jak dziewczyna gryzie zapamiętale cytrynę, wyciągniętą z piwa i oblizuje majestatycznie drobne paluszki umazane kwaśnym sokiem. Tara zdążyła wrócić na finał dowcipu, ale nie rozśmieszył jej, gdyż nie śledziła rozwoju akcji i pogubiła się w fabule. Żubr obiecał, że przy najbliższej okazji opowie tę historię raz jeszcze. Olesia zobligowała się, że mu przypomni.
Nagle, uwagę wszystkich odwróciło wydarzenie z pogranicza magii, czarów, czy czegoś w tym rodzaju. Pod sufitem, w kłębach dymu z papierosów, niczym na wygodnym posłaniu, leżała tajemnicza postać. Jakież było zdumienie Lalki, gdy rozpoznała wyalienowanego Zetpeba.
- Zetpeb! - wrzasnęła. Co ty tam robisz, do cholery! Ty nas monitorujesz! To ma być alienacja?! To się nazywa perfidne szpiegostwo! Wylecisz ze Środowiska, zobaczysz!
Tara, z zachwytu niezwykłością sytuacji, przestała machać wachlarzem - pamiątką z Hiszpanii, co spowodowało nagły odpływ dymu spod wyalienowanego ZnanegoPoetyB i jego duch runął na dół, wprost na głowę staruszki, zrywając jej piękne loki. Okazało się bowiem, że był to misternie wydziergany berecik - na tyle misternie, że nikt nie zauważył różnicy.
Tara, zakłopotana w granicach normy, wycelowała laskę, zakończoną rączką w kształcie penisa w winowajcę i teatralnym szeptem wysyczała:
- Zetpeb, przeklinam cię! Won ze Środowiska! Chyba, że przestaniesz się alienować?!
I w tym momencie zadzwonił telefon, a Poeta zniknął.
- To mój dzwoni! - krzyknęła Lalka. Zetpeb, to ty? Gdzie cię nosi, do diabła! Siedź na tyłku i weź się za pisanie wierszy. Dostałeś warunek, nie masz wyjścia, bo cię wyalienują definitywnie i nieodwołalnie!
Telefon Lalki rozładował atmosferę. Wszyscy odetchnęli.
Gdy spotkanie dobiegało końca, w drzwiach stanął funkcjonariusz, uginając się pod ciężarem wielkiego pakunku.
- A co babcia tu robi? - zwrócił się do Tary ze źle zamaskowanym zgorszeniem.
- Integruję się, dziecko. A co ty tu przyniosłeś? Gitarę?
- Znaleźliśmy to na peronie, na Centralnym, ktoś wywalił pudło przez okno, z tym adresem i nazwiskiem babci. Więc przyniosłem. Otworzyć? Ale nie mam czym. Może ktoś ma wytrych?
- Ja mam ostrogi przy kowbojkach - pochwalił się KKK i zadzwonił ostrogami. Po czym zgrabnie wykręcił stopę i otworzył pudło.
Ze środka wysunęło się ciało długowłosego, na oko - piętnastoletniego chłopaka.
- Mam żonę - rozwiał wątpliwości i znieruchomiał.
- Znieruchomiał - zauważył Żubr z twarzą wolną od wszelkiego grymasu...

to jeszcze nie koniec

- Oddycha? - strach siał spustoszenie w spojrzeniu Wafla - coś mi to ciało przypomina. Czekajcie, spionizuję je wizualnie.
- Mi też - szepnęła zawstydzona Olesia, patrząc na tylne partie chłopaka, te w spodniach.
Oxyvia podeszła zdecydowanym krokiem, pochyliła się nad ciałem i powiedziała:
- Mam wieloletnie doświadczenie z młodzieżą. Chłopcze, proszę natychmiast wstać! Wstań! Dzienniczek i do kąta!
- On jest, poniekąd, w kącie. Płaszczyzna ściany tworzy z płaszczyzną sceny kąt rozwarty - zauważył analitycznie Żubr.
- Chłopcze, wstań, bo zawołam pana Kazia od wuefu, a wiesz, że z nim nie ma żartów - rozpędziła się Oxyvia, chociaż jej mina wyrażała nieoczekiwaną bezradność wobec uporu leżącego nieznajomego.
- Może sprawdźmy, czy oddycha - przytomnie zaproponowała Ania Ostrowska, podeszła do ciała i przyłożyła do ust lusterczko powiedz przecie - może on, po prostu, śpi?
- Zrobię mu usta-usta - Tara ruszyła do chłopaka, postukując laską.
Głowa uchyliła powiekę, sprawdzając, która z pięknych kobiet spełni marzenie właściciela głowy.
Gdy chłopak zobaczył nad sobą rączkę laski staruszki, zerwał się na równe nogi.
- Ukradli mi gitarę! - wrzasnął i zaczął szlochać - w Warszawie! w pociągu z Krakowa!
- Nesskafe Miseczka! - zgodnym chórem zawołali zebrani.
- Opowiedz, chłopcze, jak to było - zachęcała Oxyvia zawodowo słodkim, pełnym współczucia głosem. Ale najpierw wytrzyj nos.
- Nie ma chustek. Nieprofesjonalny kretyn! Poeta musi mieć chustki - Żubr zrobił minę, bynajmniej, nie uprzejmą.
- To jakaś zasada? Imperatyw? - kontynuowała swoją pasję poznawczą warsztatu poetyckiego Ania Ostrowska.
- Jak poeta czyta swój wiersz, a na sali są laski, a laski zawsze są na sali, to zaczynają ryczeć i nieestetycznie leci im z nosa - Żubr zrobił minę pt. wiem coś o tym.
- Wiesz coś o tym? - Ania patrzyła z uwielbieniem na mówiącego.
- Przestańcie z tymi chustkami! Czy ktoś mnie w końcu wysłucha? U k r a d l i mi gitarę! w Warszawie! - zaczął tupać zaryczany młodzieniec.
- Ty, Nesskafe! uspokój się! Dobrze, że żona cię nie widzi! Weź się ogarnij! - z niesmakiem zauważył KKK.
- Dajcie mu piwa! - Tara wiedziała, jak wyciszyć mężczyznę i podała mu kufel żubra.
- No, opowiadaj! - Marzena Obserwejszyn wystawiła głowę zza oparcia kanapy i wszyscy nagle przypomnieli sobie o jej istnieniu.
- Marzena! A co ty tu robisz? Kiedy przyszłaś? - pytały dziewczyny.
- Jestem od jakichś pięciu godzin.
- Taak? To miłe - uprzejmie zauważyła Ania Ostrowska, gdyż uprzejmość była wiodącą cechą jej charakteru.
- No, dawaj, chłopaku, co z tą gitarą? - Tara kochała muzykę, a jeszcze bardziej muzyków. Kilku przewinęło się przez jej życie erotyczne. Gitarzystów również.
- No więc... - zaczął Nesskafe.
- Nie zaczyna się zdania od "no więc"! - obruszyła się Oxyvia zawodowo.
- Właśnie! - Olesia zawtórowała cienko, acz stanowczo - uczyli mnie tego na Uniwerku!
- Jeszcze raz, chłopcze! Proszę, zaczynaj! - Oxyvia przysunęła do siebie serwetkę, wyjęła słomkę ze szklanki po piwie i zrobiła gest oczekiwania, jak przed wystawieniem oceny z odpowiedzi.
- Wracałem z Krakowa. A żona mi ciągle powtarzała: "nigdy nie bierz cukierków w pociągu od obcych, Nessa!".
- To po to pojechałeś do Krakowa? Żeby żreć cukierki w pociągu?! - brak logiki wybił Żubra z zadumy.
- Pojechałem do M. Krzywaka, pomyliły mi się daty, nikogo nie zastałem i postanowiłem zdążyć na spotkanie do Warszawy.
- I zdążyłeś, witaj, chłopcze! - dym i atmosfera upajały Tarę coraz intensywniej.
- Siedziałem sam w przedziale, grałem sobie Nie przenoście nam stolicy do Krakowa, nucąc cichutko. Nagle weszło dwóch i spytało: "te, koleś, coś ci nie pasi? co masz do stolicy? chcesz cukerka? ". Chciałem, bo mi zaschło w gardle od tego śpiewania. To mi dali.
- Pomyśleli pewnie, że jesteś głodny, wyglądasz na głodnego. Ja zawsze tak wyglądam - ze znawstwem wtrąciła Olesia.
Zapadła cisza.
- No, dalej, póki co, odpowiedź na trzy z dwoma - zawołał wieloletni profesjonalizm Oxyvii.
- Nie ma "dalej". Ocknąłem się i zobaczyłem nad sobą twarz staruszki, a resztę już znacie - o kurwa! Jak ja się pokażę w domu bez gitary! - rozszlochał się od nowa.
To już zaczynało być nudne.
- To już zaczyna być nudne - wykrztusił Żubr i ... wszyscy się rozeszli.

koniec





www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=102925

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I milczeć źle i odezwać się głupio :) Nie będę się narażać więc na razie tylko o sobie. Tamaro Te! Strach pomyśleć co jeszcze agentom wpadło w oko i w ucho; nawet już po tym jak nas opuścili, pewnie zostawili pluskiewki, co?
A'propos "kto ją tak naprawdę wie". NIKT! Nikt nie wie - i niech tak zostanie! Słyszysz? Za niezwykłą urodę dziękuję, szkoda, że pewien szczególny mężczyzna tego nie słyszy. Spodobać się kobiecie - ho! Ho! Wcale nie szkodzi, że osiemdziesięcioletniej. Sweter okresowo mogę wymieniać na lisa. Z grafomanią wszystko Ci się pokręciło, na przyszłość, Aniele, bardziej uważaj na tyskie przy żubrze - pozdrawiam i do następnego razu - Ania Ostrowska

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oświadczenie.
W związku z zaistniałą sytuacją zmuszony jestem już na wstępie zaznaczyć, że wszystkie opisane przez Agenta wydarzenia i osoby są prawdziwe a mój brak świadomość przebiegu spotkania spowodowany jest pomrocznością jasną ewentualnie niejasnością (zasłona dymna) panującą w pomieszczeniu.
Wszystkim żywotnie zainteresowanym swoją obecnością w raporcie sugeruję niezwłoczne udanie się do najbliższej nocnej kancelarii prawnej w celu pozyskania Adwokata ( może być bez jajek).
Krzysztof Konrad Kurc
P.S.
Żadne stworzenie żywe nie ucierpiało podczas spotkania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cholera, ze tak powiem, jako ta nieosiemdziesięcioletnia ale zawsze... czytalam z otwartymi ustami, czyli z rozdizawioną gembom, bo tak lepiej wchodzą
słowa
zafascynowałam się w tym, w tej..
no, atmosferze spotkania, i baaardzo żałuję, że nie mogłam zrobić usta-usta Messalinowi, hihi
Tamaro, jesteś pełna niespodzianek, kocham cie ;)))
nie pomyśl sobie ze cośtam, a fe:P

a zdjęcia bedom?
cmook

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dr Jekyll i pani Hyde wyszła na jaw
zza stołowej nogi, spod dywanu wysunęła oczko
zabranym na przywitanie udzieliła reanimacji uśmiechem

papieros cygarem nie trąci sąsiada z lewa
z prawa piją mocne trunki przegryzając rozmową
o tym i tamtej poezji

wiersze się piszą same na sali balowej
na kartce papieru notuje ktoś akty i fakty
z życia Warszawy


taki tam ode mnie:)

TT jak Audi:)) solidne, charakterystyczne, o świetnej linii dialogu
dialog sprawozdawczy w najwyższym wydaniu
pozdrawiam
r
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magda! Faktycznie jesteś czarownicą!
Tamaro Te! jesteś moją kokainą!
Bo jak wytłumaczyć fakt, że za każdym razem, kiedy przechodzę obok kompa to nie mogę się powstrzymać, tylko MUSZĘ! Kurtka! MUSZĘ, przeczytać Twoje sprawozdanko?
Od śmiechu całkiem już ochrypłam i porobiły mi się zajady.
Smutno mi się robi dopiero, kiedy czytam KONIEC.
Pocieszam się, że po tym końcu nastąpi SZYBKO początek.
Nie mogę się doczekać!

Buziaki, takie soczyste, prosto z krzaka!
:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Normalnie "Madzia w Krainie Czarów"! ;-D
Czuję się, jakbym była śniona przez czarowną Czarowniczkę! Razem z kilkoma innymi osobami z cyganerii poetyckiej, które też nie są w tym śnie sobą, ale za to jaki mają urok baśniowy! W dodatku pojawili się nawet Nieobecni!
A nowy komentator MARZKOB doskonale parodiuje podwójne osobowości niektórych sklonowanych poetów Orga, zwłaszcza Zetki. ;-)))))
Buziaki, Magdo z Tamaryszku! :-*** :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to pora na odpowiedzi!

Aniu Ostrowska - z tego zaskoczenia zwiędł był Twój znany krytycyzm, który, skądinąd, kocham i
nie poprawiłaś błędów, których było bez liku i pewnie są, również po korekcie. :) Ale czuję pod skórą, że nie jesteś nieusatysfakcjonowana. Dziękuję.


Oxyvio - wiesz doskonale, że wiedźma wiedźmie - siostrą - ;D dziękuję za użyczenie nicku i
Osobowości.

Magdo Taro - hmmm...

KrzychuK(ba! wbrew pozorom)Kurc - wypijemy tego Adwokata niebawem! obiecuję :D z jajem!

Kaśka - haha! trafiłam w twoje klimaciki :* mniam! oj, poobracałabym ja cię na rożnie! Dzięki!

Stasieńko - a co tam! że coś tam! miłość jest wszechogarniająca! i spada szałem jak, duch wyalienowanego, za przeproszeniem, bubaka - niespodziewanie i w najmniej oczekiwanym momencie! kochaj mnie, a co! dzięki :*

PanieB. - kocham cię za ten wiersz miłością zwierzęcą (gatunek do wyboru), wiersz godny adresatki(tek) i jej opowiadania. dziękuję najpiękniej, jak umiem......nie wiem co lepsze, cholerka! dobra! przybij piątkę! buziak!

MARZKOB - jesteś moją kokainą śpiewa Soyka - trafiłaś! rozpłakałam się tym soyką...
dziękuję MARZcilos! i czekam na ciebie, kochana :* teraz Ty!!!!!


No a teraz najtrudniejsze! podpis :(((((((((
TaMara Te, albo
Tara MaTe, albo
TaMara Te, albo po prostu
Magda Tara

za dwunickowość przepraszam, ale konwencja...jest konwencja!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tamaro, skąd Ty przybywasz?! Piszesz z niezwykłym polotem a ja Cię tu widzę po raz pierwszy.
Dziewczyno, jesteś niezła, zaprawdę powiadam Ci. Ten Twój styl osłabia moje śluby i przyrzeczenia. Wprowadza mnie w uliczkę zachwytu wybrukowaną pięknymi słowami i wartkim prześmiewczym stylem, który bardzo lubiem. Bądź pozdrowiona i pisz, pisz więcej... Jezusie Nazareński a skąd ONA się wzięła?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że przeczytałammm! Tamaro! Brawo! Wprawdzie się nie śmieję, bo mi smutno tak "po całości", ale druga część, zwłaszcza z duchem Bubaka i przystojną przesyłką w futerale....cudko! Taro, ożeń się ze mną! Kocham Cię, Para dla Tary! Mniam, mniam! Kiedy umrę, zamawiam u Ciebie biografię! Co tam, niech rodzina buli:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:D
jak się z Tobą ożenię to ja będę Twoją rodziną, dostaniesz biografię za darmo! już Ci mówiłam, że
masz mnie...tak? :D i to jak! poczytaj to parę razy, uśmiechniesz się - obiecuję, ja też tu przychodzę, jak po terapię śmiechem (też mam dzień bez uśmiechu)
dzięki, Paruniu i uszy do góry, a drzewa są po to, żeby je kochać i wtulać się w nie!
pamiętaj
:*
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...