Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


intrygujące jest to "wybrał" - czemu jeśli jest wybór, peel wybiera skwarne miasto zamiast chłodny cień lasu np. ? Pozdrawiam - Ania
Dlatego, że nie zawsze można - a nawet rzadko można - wybrać cień lasu w takich chwilach.
Upał często zastaje nas w drodze z pracy (powiedzmy w maju) i niestety, nie jest wystarczającym powodem aby dostać dodatkowy urlop :)
Chodzi tu raczej o takie znaczenie: mój cień.
Mój, dopóki z powodu lejącego się z nieba żaru nie schowałem się w cieniu wieżowca, a wtedy - cień przepadł! Nie ma go, czyli: nie mam cienia. Uciekł ode mnie, nie jest już: mój ;)

Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Fajne :) choć abstrakcyjne i wtedy może lepsza od spiekoty byłaby pustynia?
Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić cienia od ręki bez reszty ciała, zwłaszcza tułowia: o ile można tak się ustawić, że będziemy widzieć tylko cień swojej sylwetki, to widok samego cienia ręki jest niemożliwy. Oczywiście pomijam wygibasy typu: chowamy się za róg budynku czy drzewa i wyciągamy rękę :)

A wracając do mojej obserwacji, to ewoluowała w stronę Natury :)


spiekota -
mój cień powiększył
cień góry


W sumie podobne do pierwszego, ale oprócz ucieczki Peela przed słońcem mamy teraz również wrażenie, jakby można było dodawać do siebie cienie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tylko i zdecydowanie - ta wersja. Super!
Można prosić o czas teraźniejszy?
:-)

Fajnie bawicie się cieniem :-). Przyłączę się też:

spiekota
mój cień też
w cieniu

albo już w innym nastroju:

jesienny zmierzch
po imieniu wołam
mój niknący cień
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak najbardziej masz rację :) Pamiętam, jak kiedyś Włodek Holsztyński pisał, że liczba pojedyncza jest "silniejsza' w poezji od mnogiej i zdaje się, czas teraźniejszy również.
Napiszemy więc tak:


spiekota -
mój cień powiększa
cień góry



Ładne, zwłaszcza druga miniaturka. Powiedziałbym nawet, że ciągnie swego do swego :)


noc na wsi -
cień wilka ciągnie
do lasu



Albo, ten sam zew natury w znaczeniu destrukcyjnym:


ćma za ćmą
przez płomień bliżej
na księżyc


Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jak najbardziej masz rację :) Pamiętam, jak kiedyś Włodek Holsztyński pisał, że liczba pojedyncza jest "silniejsza' w poezji od mnogiej i zdaje się, czas teraźniejszy również.
Napiszemy więc tak:


spiekota -
mój cień powiększa
cień góry



I jeszcze coś o cieniu, ale tym innym, który ciągnie się za nami nawet po śmierci:


rodzinna wieś -
krok w krok za mną
imię ojca

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A oto komentarz odautorski: tworzę trzy style mowy wiązanej - tradycyjną, zaangażowaną i eksperymentalną i akurat ta jest ta trzecia.   Łukasz Jasiński 
    • @Marek.zak1 Dziękuję. W dzisiejszych czasach, niektóre rodzaje muzyki są głośne z definicji. Poza tym, w branży produkowania płyt, modne jest ostatnio podejście, podług którego tworzy się albumy głośne, ale za to mniej dynamiczne dźwiękowo. To nawet posiada nazwę: Loudness War. Muzyka, wyprodukowana w ten sposób, charczy i trzeszczy generalnie.   Przykładem była premiera albumu zespołu Metallica, Death Magnetic. Zrobiony przez Ricka Rubina, bądź co bądź człowieka znającego się na rzeczy, okazał się charczącą masakrą z nieustannie atakującą słuchacza ścianą dźwięku. Niestety albumowi koncertowemu, jednego z moich ulubionych zespołów, Led Zeppelin, o tytule Celebration Day, dostało się tak samo. Podgłoszono i skompresowano dźwięk do tego stopnia, że wszystko charczy niemiłosiernie, pomimo faktu, iż brzmi ciężko. Nie lubię takich produkcji.   O harfach również niewiele wiem, natomiast bardzo intrygujące są interpretacje utworów Chopina na ten instrument. Na YouTube jest dużo takich nagrań. Brzmią super.   Co do dyskotek - nie cierpię. Nigdy też nie starałem się o dziewczynę, na takich imprezach.
    • Dusza*   Dusza niczym biały kaloryfer elektryczny na czterech kółkach i z długim przewodem zasilania wetknięta w gniazdko napięcia   i strażacka siekiera klawo oparta drewnianym ramieniem jak śmierć o elektryczny kaloryfer na kółkach:   na kaloryferze niemiłosiernie lśni zbyt mocno zardzewiała ruda rdza.   (z tomiku: Kowal i Podkowa)   *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor:   Łukasz Jasiński (czerwiec 2008)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Pomysłowo. Krakaj jak i one ;-)
    • Piękny sonet, jak to u Ciebie, z klimatami, które się przewijają. Dawniej ta muzyka była cichsza, bo nawet współczesne fortepiany grają głośniej i jednak maja pełniejszy dźwięk, a jedynym chyba instrumentem, który współczesna technika nie przebiła to skrzypce. Stradivariusy i inne dawnych mistrzów maja w sobie ich tajemnicę. O harfach mało wiem,  ale polecam koncert Mozarta na ten instrument. Arcydzieło.  Prawda taka, że współczesność jest głośna, bo wzmacniacze takie, że uszy bolą, a własnego głosu się nie słyszy. To dlatego nie przepadałem za dyskotekami, bo jak tu uwieść dziewczynę w takim huku:). Jedną poznałem w filharmonii, bo tam przychodzą specyficzne jednostki. Pewnie byłem wtedy za  młody, żeby to docenić.  Pozdrawiam    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...