Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dreszcz przeszedł po listkach
gdy je dotknęły zimne krople

na szarych kantach dachów
siedzą deszczem przyklejone wróble

patrzą na ciebie orlim wzrokiem
jak słowa zapalasz chwiejne
i ogień chowasz w kamień

potem odchodzisz bez bólu bez strachu
a twój cień odchodzi w przeciwną stronę
zawzięty jak kropla drążąca skałę
która poza czasem niczego nie potrzebuje

Opublikowano

Dziękuję za przeczytanie i uwagi. Co do metafory, że wróble patrzą orlim wzrokiem - jest rzeczywiście groteskowa, jak i groteskowo odbieram czasem ludzi. Żeby to wyrazić słowami Zbigniewa Herberta:

Z faktu przyswojenia sobie
wiedzy że Ala ma kota
Pan Cogito wyciągnał
zbyt daleko idące konsekwencje

czy nabyta umiejętność
upoważnia do ferowania wyroków.

Niestety czytam na tym forum komentarze wielu czytelników napisane dla wielu piszących i dziwię się czasem, że mają odwagę (przy kompletnym braku samooceny własnych możliwości) wyrażać opinie, krytykować, mądrzyć się, choć nie mają niczego do powiedzenia i swoimi komentarzami nie wnoszą nic do meritum sprawy. Poza tym polszczyzna niektórych wpisów jest tak żenująca, składnia na poziomie szkoły podstawowej, ortografia jeszcze nie wyuczona a może już kompletnie zapomniana – słowem katastrofa. To właśnie tego typu ludzie są dla mnie wróblami patrzącymi orlim wzrokiem.

Cieszy mnie, że jedno sformuowanie w moim wierszu spodobało się Panu. Jak mówi mój ulubiony Herbert – może kilka udanych zdań, to wszystko.

Pozdrawiam serdecznie
Janusz Ork

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...