Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ano... straciłam oddech
nie lubię być poganiana (chociażem pchła ;)

życzę powodzenia w zrealizowaniu tego konkursu,
chętnie zasponsoruję następny, o ile będzie mniej zadyszkowy ;)

To złap oddech i przytocz to moje "dictum o pieniądzach", może jeszcze zdążysz? I wcale się nie poganiam, ale to chyba ty fiksowałas, że ludzie mając taki temat tak mało piszą i nawet wysyłałaś wpisy pod wiersze, że jest konkurs?
Dlatego nie lubię nicków, bo mają krótką pamięć :)
  • Odpowiedzi 220
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Panie Lecter;
naprawdę nie chodziło mi o szczypanie, a o rozwianie (bądź pozostawienie) różnych moich wątpliwości, ja nie mam nic przeciwko regulaminom ani pomysłom Pana Krzywaka, ja tylko chciałam rozumieć ideę - skoro jest otwarte zaproszenie do dyskusji. Moje podkreślanie 'niestartu' nie miało służyć ćwiczeniu Pańskiej pamięci (no, przynajmniej nie tylko temu;), lecz podkreśleniu, że nie mam osobistego interesu w tym przedsięwzięciu, pytałam z ciekawości i po to by sobie wyrobic jakiś rzetelniejszy pogląd. Nie czyniłam założeń ani co do jury, ani co do regulaminu, ani co do traktowania uczestników forum jak gwiazdorów, tylko pytałam o niejasności, które wynikły być może z mojej nieuwagi bądź przeoczenia, czy też nieznajomości kulis, ale Pan Krzywak jakoś się uchylał od klarownej odpowiedzi. Nie chcę Państwa atakować. Proszę się nie denerwować. Już nie będę pytała.

Pani Kalino, nie ośmieliłbym się zdziwić pani zdziwieniu, gdyby nie to, że zadane pytanie było z gatunku tych, których nie cierpię - z sugerowaną odpowiedzią. Użyła pani słowa " wnioskuję " i następnie go nieładnie rozwinęła, może należało z " wnioskowaniem " zaczekać do wyjaśnienia wątpliwości ? Pan Krzywak nie udzielił klarownej odpowiedzi, bo nie było klarownego pytania. Dobrze by było zacząć od początku...
: )
Opublikowano

- Kryterium finansowe, aktywność komentatorska na forum - postulaty słuszne. Nic nie powinno być za darmochę. W przypadku gapowiczów, tych którzy nie wpłacili drobnej sumy na działalność forum, można utworzyć listę rezerwową - będziesz w wydrukowany, jak wpłacisz na konto jakąś kwotę( wysokość do dyskusji - dwadzieścia, trzydzieści PLN ), która będzie zaczynem dla nowego konkursu w 2010 r.

- Wspólne wydawanie wierszy - pomysł znakomity.

- Anioł pytał się, co ma zrobić z kasą - zadecydowaliśmy o wydaniu wierszy forumowiczów.

Pozdrawiam aktywistów. :)))

p s

dlaczego f.isia zrezygnowała z jury, dlaczego?

Almare

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ano... straciłam oddech
nie lubię być poganiana (chociażem pchła ;)

życzę powodzenia w zrealizowaniu tego konkursu,
chętnie zasponsoruję następny, o ile będzie mniej zadyszkowy ;)

To złap oddech i przytocz to moje "dictum o pieniądzach", może jeszcze zdążysz? I wcale się nie poganiam, ale to chyba ty fiksowałas, że ludzie mając taki temat tak mało piszą i nawet wysyłałaś wpisy pod wiersze, że jest konkurs?
Dlatego nie lubię nicków, bo mają krótką pamięć :)
a ja zdecydowanie wolę ludzi inteligentnych od ludzi z inteligencją ;)

mój wątek, tudzież wpisy, przestały mieć rację bytu wobec faktu ustalenia składu żiri oraz 'zasad',
zatem przestałam częstować "ogół" musztardą po obiedzie ;)

a owo "dictum" przytoczyła już Kalina, jakie wnioski z niego wypływają - napisałam, licząc, podobnie jak Kalina, na krótkie wyjaśnienie (ot, chociażby takie: niefortunne sformułowanie);

forumowe pyskówki mnie nie interesują, zamordyzm również,
żirować tutaj nie muszę (mogę sobie gdzie indziej;), wydawać mnie nie muszą (tyż mogę sama ;), zamiast sponsorować konkurs mogę iść na zakupy.... itd itp

aha... lubię nicki - te sympatyczne :)
o, np lubię egzegetę,
i bezeta
:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



miałam niewiedzę w temacie pieniędzy, nie laurki, czy ja naprawdę wyrażam się tak niejasno?
"laurki" to nie była insynuacja, a wrażenie - być może rzeczywiście mylne i wyssane z subiektywizmu, można było je rozwiać, temu chyba ma służyć dyskusja


Pan mnie woli ośmieszać - proszę bardzo
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ale właśnie dlatego pytałam, bo Pan sam coś wspomniał o pieniądzach (patrz cytatowane w moim pierwszym poście) więc myślałam, że Pan coś wie, bo Pan tę inicjatywę tomiku zna bliżej


M. Krzywak strona nr 3 cytuję:
Już odpowiadam - to jest kwestia wyniku dyskusji - naprawdę staraliśmy się dogodzić wszystkim, a ja tylko tak często się udzielam, żeby to doszło do skutku. Na pewno nie da się zadowolić wszystkich, ale dobrze, żeby wspólne pieniądze tych, co się zrzucali trafiły do tych, co się zrzucali - i dlatego zanim konkurs został otworzony - doszło do tej dyskusji..

Być może źle zrozumiałem, ale jako konserwatywny liberał stoję na stanowisku : NIC ZA DARMO! :)))
A Pan, Panie Michale wstrzelił się znakomicie w cel, czyli moje motto.

Pozdrawiam.
Opublikowano

Almare - o, przytaczasz konkret, to ja chętnie na taki konkret odpowiem (bo mętne tłumaczenia nicka f.isia mnie nie przekonują, jak każdego, co dwa dni zmienia zdanie).
Otóż, z tej wypowiedzi wynika jasno:
- była pewna pula pieniędzy i Szef dał hasło, żeby coś wymyślić za to. Padły trzy pomysły, na razie dyskutujemy o jednym z nich, czyli o tomiku, który można za nie wydać.
-ta pula pieniędzy pochodzi od źródeł, czyli użytkowników. I tutaj zanim dokona się wydania takich pieniędzy, warto, żeby to było jawne - czyli jest otwarty wątek i każdy, kto wysłał jakąś część, wie, co się z tymi pieniędzmi dzieje. Ja zupełnie nie pojmuje, dlaczego akurat ta część jest najbardziej nie zrozumiała, skoro kilka dni temu (no, może trochę więcej), doszło do wiadomości ogóły, że pieniądze te (a przynajmniej ich część) poszła na wieczór autorski bez wiedzy ogółu. Czyli - jeżeli to są pieniądze użytkowników, to trafiają w tym momencie do użytkowników, bo każdy wysyłał na wspólny cel. Jeżeli to zdanie było aż tak niezrozumiałe i stało się powodem kolejnych ciskań kamieni, to tutaj jest sprecyzowanie - chociaż mam wrażenie, że jakby ktoś chciał, to by zrozumiał, skoro np. potrafi rozumieć na odwrót.
- na dalsze pierdoły typu "tomik krzywaka" czy coś w tym stylu muszę szanowne grono zasmucić, że niestety, żaden konkretny pomysł nie może przejść bez pozwolenia Administratora. Dlatego ja podziwiam wytrwałość wszelakich nickowych elementów, a nawet drugi od iluś tam tygodni występ kogoś, kogo kojarzę, ale szkoda waszego trudu. Szef jest jeden i to Szef będzie decydował, czy przyjąć jakiś projekt, czy nie. Ja i tak Mu się dziwię, że ma tyle cierpliwości :)))

Opublikowano

Panie Krzywak;
mi również chodziło o taki konkret, tenże sam cytat co Pan Almare brałam pod uwagę. Przypisał mi Pan złe intencje i ośmieszał - teraz wiem dlaczego - bo "poznał Pan metody mojej dyskusji" - wobec takiej postawy jestem bezradna i zadnych argumentów nie znajdę. Rzeczywiście nie sformułowałam pytania jasno w stylu: "co Pan miał na myśli", lecz dałam się ponieść wrażeniu Pańskich słów, z nadzieją jednak, że wyjaśni się coś. Bardzo Pana przepraszam, za moje niefortunne wypowiedzi i dyskomfort jaki tym uczyniłam Panu i być może innym, nie miałam intencji szkodzenia, ani Panu ani temu forum. Myślę, że wystarczającą karą dla mnie są komentarze Pana i Pana Lectera.
Raz jeszcze przepraszam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jeżeli tak rzeczywiście było, to niezrozumienie zderzyło się też z niezrozumieniem. Ja pewne zdania usunę (przynajmniej te, które zwierają złośliwostki, żeby tak nie sterczały na widoku), mam nadzieję, że mimo wszystko jakoś to się wszystko w czasie ułoży i te mniemane "niecne i oszukańcze" występki staną się bardziej zrozumiałe i wtedy nie trzeba będzie się o nic złościć.
Ja i tak się cieszę, że powoli zaczynam "wykłócać się" z osobami bardziej realnymi niż to było do tej pory.
W każdym razie na każde następne pani pytanie odpowiem jasno i klarownie, za niezbyt miłe zachowanie - też publicznie przepraszam.
Opublikowano

Szanowny Nienicku - M.Krzywaku, ależ ja wcale zdania nie zmieniłam! nadal jestem ZA:
- konkursem (z tomikiem w finale), w który zaangażowałaby się społeczność orgowa
a. czytelnymi zasadami, zaakceptowanymi przez większość orgii
b. odpowiedzialnym i wiarygodnym jury, zaakceptowanym przez - jw
(w kolejności : najpierw "a" potem "b" )

byłam i jestem przeciw :
1. sterowanej demokracji
2. rozstawianiem po kątach
3. głosowaniem nogami
4. brakiem odpowiedzialności za słowo

Panie Nienick, precyzja w wyrażaniu myśli jest bezcenna,
lepiej wyartykułować jedno zdanie trzymające się kupy, niż dziesięć z jedną śmierdzącą kupą,

organizowanie, to coś więcej niż zaganianie do narożnika, przydałaby się jeszcze odrobina dyplomacji i taktu

a jeśli czujesz się naruszony w dobrach osobistych, to chętnie służę swoimi personaliami , rzeknij ino słowo a prześlę na priw

Opublikowano

f.isia - kwestia jest taka - proszę sobie przypomnieć, kto tutaj na początku szalał, by potem przejść na zupełnie inny front i tok myślenia - i najpierw była afera, że nikt nie reaguje, teraz - że za szybko się dzieje.
I teraz
ad1)Tutaj nie ma sterowanej demokracji - wg mnie dalej trwa dyskusja, a doskonałym i przejrzystym dowodem jest właśnie brak działu konkursowego. Zresztą jako osoba, która weszła do jury, by z niego wyjść, jesteś chyba kolejnym dowodem za tym, że jury nie jest sterowane. No, chyba że ktoś co kazał pod groźbą pistoletu usunąć się z tego szacownego grona.
ad2) tutaj masz rację. Wskaż mi zatem osobę nieodpowiedzialną i niewiarygodną w wytypowanym jury.

byłem i jestem przeciw:
1. fałszowanej demokracji
2. mówienia raz tak, raz siak, w czym zajmujesz jak na razie zaszczytne pierwsze miejsce

Czyli tyle, żeby znowu nie rozwlekać wątku, ja się z niego dyplomatycznie z niego usunę. Pomysł dałem(to jeden z trzech pomysłów, które zresztą podał angello), do pewnego momentu starałem się dojść do jakiś realnych osiągnięć, a potem sam już zacząłem siebie przeganiać - czyli ustawiać po narożnikach. I tutaj racja po twojej stronie.
Danych osobowych nie potrzebuje - na razie wierzę w niezależność myślenia i w to, że nikt nie sugeruje ci argumentów. A gdyby nie to, że kolega emil podał się za Ciebie, to pewnie w ogóle by sprawy nie było :)

Opublikowano

gdybyś mniej pokrzykiwał a czytał uważniej, zauważyłbyś że moją intencją było przeprowadzenie dyskusji w jak najszerszym gronie przed podjęciem decyzji co do zasad konkursu i składu jury,
dyskusja post factum, może być jedynie rodzajem czkawki,
moje usunięcie się było odpowiedzią na Twoje stwierdzenie :"skoro ci się nie podoba to...." , a ponieważ właśnie nie podobało mi się - i zabieranie się do sprawy od końca (od jury) i pośpiech, więc zrobiłam "to" ;), zazwyczaj nie biorę udziału w przedsięwzięciach zanim nie poznam i nie zaakceptuję zasad,
mój "zachęcający wątek" usunęłam gdy już zapadły ustalenia, właśnie po to żeby nie prowokował innych do czkawki (moja czkawka, to moja sprawa a z cudzymi nie chcę mieć nic wspólnego ;),

wyciągnięte przez Kalinę Twoje tzw. "dictum" zastanowiło również i mnie, byłam ciekawa dlaczego nie chcesz odpowiedzieć wprost na wątpliwości jakie wzbudza owo "dictum" ,

nie mam zamiaru wywracać konkursu tylko dlatego że nie podobają mi się zasady,
jest mnóstwo konkursów, w których nie uczestniczę i którym nie "żyruję", o np. konkurs mokrego podkoszulka ;)

miłej zabawy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Właśnie czytam uważnie i mam wrażenie, że po prostu ktoś cię nakręcił.
Na "dictum" odpowiedziałem już trzykrotnie, a wciąż nakręceni wciąż o to pytają nie zadając pytań. A ty jakoś na moje konkretne pytania odpowiedzieć nie potrafisz.
Kończę już tą dyskusje, bo jeżeli twoją misja jest robienie zamieszania, to całkowicie ci się to udaje i na pewno dostaniesz odznaczenie od zleceniodawców.
I pokaż mi cytat tego: "skoro ci się nie podoba to....", bo jakoś tego nie pamiętam.

" Kończę już tą dyskusje, bo jeżeli twoją misja jest robienie zamieszania, to całkowicie ci się to udaje i na pewno dostaniesz odznaczenie od zleceniodawców "

Pogięło cię... ? !
Znaj proporcje, mocium panie...
Opublikowano

Ogólnie mam to w nosie już.
Możesz Lecterze usunąć komentarz - wycofuję się.
A swoje zdanie na temat takich dyskusji mam i tyle. Nikt mi nie wmówi, że powtarzanie w kółko tego samego posiada jakąś głęboką logikę, szczególnie, że jest to przelewanie próżnego w próżne.
Od tego momentu nic o wszelakich konkurach nie chce słyszeć.
Amen.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zrozumiałbym to w innym momencie twoich " bojów " ( rzeczywiście bywało wstrętnie ) ale nie w tym. Obie panie mają klasę, można się z nimi dogadać a różnice poglądów, tak naprawdę, są kosmetyczne. Jakaś niezręczność, mała szpilka i tyle...
Do niczego nie zamierzam cię namawiać, jesteś już dużym chłopcem ale...szkoda by było...
: )
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zrozumiałbym to w innym momencie twoich " bojów " ( rzeczywiście bywało wstrętnie ) ale nie w tym. Obie panie mają klasę, można się z nimi dogadać a różnice poglądów, tak naprawdę, są kosmetyczne. Jakaś niezręczność, mała szpilka i tyle...
Do niczego nie zamierzam cię namawiać, jesteś już dużym chłopcem ale...szkoda by było...
: )

Właśnie o to chodzi, że się już zaczynam zapędzać i nie odróżniam kto się pyta, a kto to robi złośliwie. Od czasu powstania pomysłu konkursy już padły zarzuty:
- wyłudzenia
-kupczenia
- wydawania tomiku dla jakiś urojonych organizacji UE
- jakiś spraw składkowo finansowych - że wyda się ten, kto zapłaci
itp, itp...

Dlatego chyba lepiej zbastować, bo taki tomik to fajna rzecz, ale za niedługo padną zarzuty, że obiad, który jem to pieniądze orgowiczów i mi się zwróci.

A jakby ktoś chciał wiedzieć, to w czasie działalności grupy zarobiliśmy:
1) obiad plus podkoszulki w 113

Ja raz dostałem drobną sumę za wieczór autorski nie związany całkowicie z org, który w ten sam wieczór straciłem :)))

Z naszych prywatnych pieniędzy na cele grupy wydaliśmy około 2000 pln (może mniej, ale pewnie więcej).

Jak ma ktoś jeszcze jakieś pytania, zapraszam.
A co do wydawnictw, to najlepiej pytać tego, kto ma wydawnictwo i wydaje poetów z orga.
Aloha!
Opublikowano

KRZYWAK,

Konsekwencja wiąże się z podejmowaniem decyzji. Z ludźmi, którzy są konsekwentni, łatwiej się umawiać, bo są wiarygodni. Konsekwencja to też uczenie szacunku do siebie.

Dlatego Michał ja się z Tobą na coś umawiałam? Pamiętasz? Nikt nie obiecywał, że będzie lekko. Gdyby nie problem pieniędzy, który nie jest problemem pieniędzy, bo nawet, gdybyśmy dostali od Andrzeja, te 400 złotych, które należą tak naprawdę do Andrzeja, to i tak umawialiśmy się, że dołożymy do tego projektu. Dołożymy, bo za 400 zł. nie wydrukujemy 50 egzemplarzy tomiku. Dołożymy bez gadania o tym na prawo i lewo. Bo nam zależy, aby ta strona coś w końcu „po sobie zostawiła”.

Nikt nie chce decydować, kto ma prawo publikacji w tomiku www.poezja.org. Moim zdaniem Ci najlepsi nie Ci, których na to stać oraz Ci, którzy od lat sympatyzują tej stronie.

Zarzutów padło wiele, fakt. Jest też wiele zarzutów, ze strony tych, którzy nic nie napisali publicznie, ale przyglądają się z ukrycia i śmieją się z nas, z przekonaniem, że zrobili by to lepiej.
W pewnym sensie wykorzystywany jest Twój wizerunek M. Krzywak, ale taka jest cena. Nie odpowiadaj na każdy post pod Twoim adresem, jeżeli nie jest w sprawie lub budzi Twoje wątpliwości co do intencji wypowiadającego. Skupmy się na celu.

Działamy w imieniu www.poezja.org i chętnie zobaczyłabym tu więcej zaangażowanych i rozsądnych ludzi do pomocy.

Ja Ci nie pozwalam rezygnować. Regulamin napisaliśmy, Poszedł do akceptacji. Mam nadzieję, że jak najszybciej dojdzie do skutku jego publikacja i zaczną się prace nad projektem.

Nie bądź cienias Krzywak:)



ps. Jeżeli ktoś ma ochotę pomóc i spokojnie pogadać zapraszam na GG 7348549 lub info mail na wskazany w moim profilu adres.

Opublikowano

Acha, i chciałabym zaprosić do udziału w pracach jury: H.Lectera, Kalinę Kowalską, Vackera i Oxyvię J. Jeżeli, ktoś jeszcze ma czas i czuje się na siłach pomóc, to oczywiście też …

(Jeżeli, ktoś z Państwa nie ma na to ochoty, liczę tylko na krótkie NIE. )

Wolę jednak TAK. W jury powinny być osoby o różnych poglądach i podejściu do poezji, a i pracy będzie wiele. Liczę na Was.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Dwudziestopięcioletni  hydraulik Roman C. ma żonę. I w tym fakcie nie ma nic nadzwyczajnego, bo przecież bardzo wielu mężczyzn w tym wieku posiada męża lub żonę, ale sytuacja Romana C. jest o tyle nietypowa, że posiada on żonę tylko w stosownych dokumentach bo w rzeczywistości to ona uciekła do pięćdziesięcioletniego architekta Vincenta Z., a konkretnie odjechała jego mercedesem klasy S. Było tak. Późnym wieczorem, kiedy zwykli ludzie chodzący rano do pracy już dawno śpią, Vincent Z. jechał samochodem głównymi ulicami stolicy. Jechał do domu z małego przyjęcia po wernisażu malarskim swojego przyjaciela, kiedy nagle w świetle ulicznych lamp zobaczył smukłą dziewczynę ubraną tylko w majtki. Jedną ręką zasłaniała sobie piersi a dłoń drugiej trzymała na łonie chociaż miała przecież już ochronę w postaci majtek. Takie podwójne zabezpieczenie wrażliwych miejsc może świadczyć o szczególnej cnocie kobiety, ale kiedy będący po dwóch kieliszkach szampana w doskonałym humorze architekt zatrzymał wóz i wysiadł pytając cnotliwą dziewczynę czy może jej jakoś pomóc ta bez chwili zwłoki wskoczyła na przednie siedzenie jego samochodu. Noc była dla lekko starzejącego się Vincenta Z. jak bajkowy sen, ale były też następne noce i dnie i na okoliczność otrzymanego od losu takiego szczęścia architekt wziął sobie urlop w swojej własnej pracowni. Wiedział już, że jego nowa miłość ma na imię Ania i kiedy była na basenie jakiś bezwzględny złodziej ukradł jej wszystko co miała łącznie z ubraniem. Po zamknięciu basenu przesiedziała  godzinę w krzakach i kiedy ją architekt zobaczył przemykała ulicami do domu. Powiedziała też swojemu wybawcy, że ma męża. On spytał kim jest. Odpowiedziała, że hydraulikiem pracującym w wodociągach miejskich. Ach tak, powiedział architekt a w duchu pomyślał, że oto trafiła mu się świetna dziewczyna, której mąż jest jakimś tam zwykłym hydraulikiem. Cóż za przeciwnikiem  może być dla mnie hydraulik. Zjadłam takich frajerów na śniadanie. Ale to był błąd. Nie minęły nawet dwa tygodnie a już w odwiedziny do Vincenta Z.  przyszedł hydraulik, który nieznanymi nam sposobami szarpanego zazdrością męża zdobył adres domowy architekta. Bez zapowiedzi, więc nie został wpuszczony, tym bardziej, że nikogo nie było w domu, bo zakochani jedli akurat kolację w luksusowym lokalu. Ale hydraulicy mają złe nawyki, szczególnie gdy są po pracy i nie odchodzą od drzwi kiedy zadzwonią i nikt im nie otworzy. Ten akurat monter instalacji wodno-kanalizacyjnej był po robocie i nie dał się łatwo spławić banalną nieobecnością gospodarza. Zakochani wrócili wczesną nocą. Hydraulik nie został jednak wpuszczony pod okna pod którymi mógłbym wykrzykiwać swoje lamenty, stał bowiem przy furtce a uruchamiana pilotem brama była kilkadziesiąt metrów dalej bo przecież posiadłość była nadzwyczaj okazała. Gdy dobiegł brama była już zamknięta. Przez płot bał się wejść, bo gospodarz wypuścił z kojca dwa wielkie psy. Tak więc tego wieczoru nie spojrzał nawet w oczy swojej niewiernej żonie, na co jak się wydaje miał wielką ochotę. Stojąc przy ogrodzeniu ale na ulicy miotał wyzwiskami pod adresem nie tylko architekta ale również własnej żony. Był bardzo głośny i jego lamenty przeszkadzały widać wysublimowanym lokatorom stojących wokół willi, bo ktoś wezwał straż miejską a ta zabrała rozhisteryzowanego Romana C. Następnego dnia zaraz po pracy przybiegł pod dom złodzieja swojej własnej żony racząc się wcześniej alkoholem pitym wprost z butelki dla podniesienia sobie widocznie otuchy. Ale architekt ze swoją kochanką a żoną hydraulika pływał cały dzień żaglówką. Wrócili późnym wieczorem i już Vincent Z. miał naciskać pilota uruchamiającego bramę, kiedy pod jedną z choinek zobaczył zaczajonego pod nią mężczyznę. Z samochodu zadzwonił po policję i już po niedługim czasie napompowany alkoholem hydraulik pojechał do izby wytrzeźwień, a zakochani do rana baraszkowali na puszystym dywanie. 50-letni Vincent  Z. architekt nie był przecież już młodzieniaszkiem i pewnie seksowna kobieta chcąca akurat przewietrzyć pościel, a nie mająca pod ręką drąga nie miałaby z niego pociechy przy wieszaniu prześcieradła czy innej  kołdry na przykład, ale Ani C. architekt imponował spokojem cechującym ludzi zamożnych, bukietami kwiatów, podarunkami, miłymi słówkami, urokiem życia i stylem bycia bardzo różnym od nudnego i nerwowego bo konwulsyjnie poskręcanego zazdrością życia z własnym mężem. Praca hydraulika nie wymaga intelektualnej wprawy i nie jest twórcza, żeby taki intelekt pobudzać. A więc drogi myślowe montera instalacji wodno-kanalizacyjnych nie dają się łatwo ogarnąć normalnym ludziom. Roman C. doszedł do wniosku, że musi zaalarmować cały świat aby tylko ta skończona łachudra, jego żona wróciła do domu. Sięgnął więc po pióro i zaczął pisać listy do sejmu i senatu, policji,  związku architektów, różnych rzeczników, gazet i tygodników tych kolorowych również. Prosił w nich o pomoc bo ten Vincent Z. zamieszkały tu i tu ukradł mu żone którą niewoli i czy złodziej żon może w ogóle być architektem, dopytywał adresatów retorycznie. Napisał list do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Pisał do różnych agent Unii Europejskiej. W liście do królowej brytyjskiej Elżbiety drugiej żalił się, że nikt nie chce mu pomóc a przecież ten łobuz który uwiódł mu żonę jest pedofilem bo uwięziona ma dopiero 23 lat. Biuro prasowe królowej przysłało na papierze Pałacu Buckingham słowa pociechy. Ponadto królowa kazało mu być dobrej myśli. List był po angielsku więc go nie przeczytał, bo akurat tak się przypadkiem zdarzyło, że w tym języku nie był biegły. Nie chciało się jednak odpisać cierpiącemu hydraulikowi ani papieżowi ani prezydentom kilku państw z różnych kontynentów, ani nawet kanclerzowi Niemiec, który przecież jest tak egzotycznie i nienaturalnie wyczulony na losy polskich obywateli. Jeden list zrobił jednak na kimś wrażenie i to na kimś w siedzibie Narodów Zjednoczonych. Trafił on mianowicie na biurko pani Joanny Z. prywatnie żony Vincenta Z. zatrudnionej w  Nowym Jorku jako tłumaczka. Zanim to się jednak stało bardzo zniesmaczony dotychczasowymi rezultatami swoich działań hydraulik napisał kolejny list do ministra spraw wewnętrznych. Pisał w nim, że widział jak ktoś zakopuje w lesie niedaleko drogi tej a tej, przy dużym ciemnym kamieniu zwłoki zamordowanej kobiety. Do listu dołączył szkic sytuacyjny. Listy tego nie podpisał wszystko natomiast starannie wytarł łącznie z kopertą. Na taką informację policja zareagowała natychmiast. Miejsce było tak dokładnie opisane, że grupa dochodzeniowa dotarła tam natychmiast. Na miejsce w płytkim grobie niezbyt starannie zamaskowanym leżały zwłoki kobiety z ranami po nożu w okolicach serca. Niemłoda już kobieta ubrana była wyjątkowo odświętnie jakby wprost odeszła od świątecznego obiadu. Zwłoki przewieziono natychmiast do zakładu medycyny sądowej zajmującego się szukaniem przyczyn śmierci rozbierając badane osoby niemal  na czynniki pierwsze. W kieszeniach garsonki znaleziono dwa listy. Jeden ze stacji serwisowej mercedesa w którym serwisant udzielał rabatu na swoje usługi panu Vincentowi Z. zamieszkałemu tu i tu, drugi zaś był rachunkiem za usługi telekomunikacyjne na kwotę 376 zł i 35 gr. i był wystawiony na pracownię architektoniczną z siedzibą w centrum miasta, a przesłanym na domowy adres Vincenta Z. właśnie. Porywacz żony hydraulika został zatrzymany i po przeprowadzonej w willi rewizji przewieziony do aresztu. Podczas przeszukania willi do domu weszła elegancka i pachnąca kobieta. Policjantom przedstawiła się jako  Joanna Z. żona właściciela pracowni architektonicznej o uwodzicielskiej i zwodniczej nazwie PHANTOM. Vincent Z. został tymczasowo aresztowany. Nie można było ustalić kim jest odkopana w lesie kobieta. Na przesłuchaniach Vincent Z. kierował uwagę policjantów w stronę męża swojej kochanki, bo przecież jaki mógłby mieć cel architekt o jego klasie aby mordować starsze niewiasty. Policjanci podążyli tropem wskazanym przez siedzącego w więzieniu architekta. Podczas wielogodzinnego przesłuchania hydraulik zeznał, że sam zbrodnie zaplanował kierując poszlaki na architekta, aby tylko wyrwać ukochaną i niewinną żonę z rąk tego starego zboczeńca. Poszedł mianowicie na cmentarz, znalazł świeży grób, wykopał ciało i zawiózł je swoim fiatem 126p do lasu wrzucając je we wcześniej wykopany dół. Zanim to zrobił kilkakrotnie dźgnął kobietę w okolice serca nożem monterskim, jaki w jego przedsiębiorstwie pracodawca rozdaje hydraulikom. W kieszeń garsonki wsadził ukradzione ze skrzynki pocztowej architekta listy. Vincenta Z. natychmiast zwolniono z aresztu a hydraulika oskarżono o zbezczeszczenie zwłok, wprowadzenie policji w błąd, kradzież korespondencji i z kilku jeszcze artykułów kodeksu karnego. W konsekwencji tej sprawy niewierna żona wróciła do hydraulika wykonującego instalacje wodno-kanalizacyjne, a on sam został skazany na więzienie w zawieszeniu i grzywnę bo sąd pod wpływem biegłego psychologa dopatrzył się okoliczności łagodzących wynikających z jego głębokiej desperacji. Niestety ten brak altruistycznych pobudek w dzieleniu się własną  żoną z innymi mężczyznami sprawi mu, biorąc pod uwagę jej  temperament jeszcze kłopot. Ale to jest jego własna melodia przyszłości. Najgorzej na używaniu cudzej żony wyszedł architekt Vincent Z. Jego własna żona bez zbędnych ceregieli wywaliła go z domu który stanowił jej własność bo tak było zapisane w przedmałżeńskiej intercyzie. Odjechał więc swoim wyładowanym rzeczami osobistym mercedesem klasy S, bogatszy o wrażenia które przecież dla każdego człowieka są najbardziej wartościową kolekcją życia.    
    • @Toyer Tak jest !!!! Pięknie napisane piękne wyznanie !!!!
    • @violetta I ja za to właśnie Cię podziwiam :)
    • @MIROSŁAW C. O tak ! Twój wiersz to magia słów. Wysoka półka poezji !
    • @Migrena ja to tak powierzchownie się zakochuję, z takim wzdychaniem, że dobrze, ale to nie jest szczera ani dogłębna miłość. Jakby się coś stało, to żegnam się, nie jestem w stanie niczego dobrego naprawiać i coś ciągnąć. Jestem z tych co uważają, że cię samo ich tworzy i układa. Tak jak widzisz, lubię sobie pójść ładnie na kawkę, powzdychać, pozachwycać się chwilą, popatrzeć na widoczki. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...