Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)))

Muza z żoną
to zła para
Heniu miałeś rację
Świnoujście?
a więc morze!
stawiam ci kolację
morze mi się dzisiaj śniło
może było twoje?
ciągle widzę w morzu parę
może my we dwoje?

:))


Dwie kobiety obok siebie
chociaż w jednym ciele
mogą dać rozkoszy krocie
albo i niewiele

to zależy od czynnika
bo gdy nim migrena
przechlapane ma i żona
a także i wena.

Kąpiel w morzu o tej porze
to rzadkie zjawisko
mam nadzieję, że zamknięto
każde kąpielisko.

lecz na plażę, na tą dziką
gdzie brak ratownika
to i owszem lecz bez strugów
no i bez stanika.

:)))))))))
  • Odpowiedzi 55
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:))

wstawaj, wstawaj
cień powiada
jest już za dwadzieścia trzecia

czas się zbudzić
z nocnej mary

bo dentystka czeka!

dzięki dzięki
młody cieniu
za bycie budzikiem

przycichł nieco?
śmielej! głośniej!
z przytupem i krzykiem

przecież widzisz
że wsłuchuję się
w twoje literki

nie udawaj
żeś nieśmiały
znam te twoje...bierki!

:))))


bierki, kierki
poker może

na pieniądze
czy w negliżu?

jeśli oczy
prawdę mówią
ja już siedzę
przy stoliku

lecz uwaga
gra do prostych
nie należy


ten kto przegra
wódkę stawia
a na deser
co serwuje?

zaczynamy
czy pękamy?

iście sielska
jest zabawa
ja Pan Biały
Henry zwią go
Rymu Królem
i Diablica rodem
z piekła
która wszystko to nagrała




Skoro mowa o pokerze
gram bo w dobrą w passę wierzę
a i nie brak mi praktyki
gdyż w dzieciństwie te nawyki

zaprzątały moją głowę
a najbardziej hazardowe
gry bo miało się profity
gdy gracz był nie w ciemię bity

po przyjaźni więc ostrzegam
żem w pokerze nie lebiega
a jak już to raczej lew,
który groźnie marszczy brew

więc z początku tak dla wprawki
proponuję drobne stawki
a gdy ktoś nabierze chęci
i gdy gra się już rozkręci

można owszem i na ciuchy
odsłaniając piersi, brzuchy
no a potem różnie bywa
bo gdy goły a przegrywa

……………………………………..
……………………………………..
……………………………………..
………………………………………

Cenzor wyciął to co chciał
bo też kiedyś ze mną grał
więc wam także gdy przegracie
ściągnę z dupy nawet gacie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




całkiem to całkiem, ja bym tylko pomyślał jeszcze nad zapisem. tylko coś początek mi się gryzie, te kobiety tak ni z gruchy się pojawiają ale może to właśnie kwestia zapisu. i wywaliłbym 'a' sprzed fotografii. ale ogólnie jest ok=)
pozdro;)
G.
Opublikowano

panie Heńku ja wysiadam
nawet w zbroi rady nie dam
dama w zwiewną kieckę wskoczy
różnych fatałaszków doda

może i z niej elektroda
gdy gra w karty - nie przeszkoda
ja pasuję tu i teraz
walka się nierówny wyda
gdy z lwem mierzy się młodzieniach

zdrowia życzę
szczęścia również
a gdy kiedyś zapomnicie
o tchórzliwym białym panie
uśmiechnijcie się na chwilę
i wspomnijcie jego słowa

chwała, chwała wam poeci
o was chcą pamiętać dzieci
w wieku różnym
to się wie
kto dorośnie
jego pech

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




całkiem to całkiem, ja bym tylko pomyślał jeszcze nad zapisem. tylko coś początek mi się gryzie, te kobiety tak ni z gruchy się pojawiają ale może to właśnie kwestia zapisu. i wywaliłbym 'a' sprzed fotografii. ale ogólnie jest ok=)
pozdro;)
G.

oooooooo! sie znalazł!
gdzieś Ty łaził!

no, no, profesjonalista w każdym calu!
jak tam płyta!

powywalam albo nie powywalam, raczej nie powywalam
:)))))))))))))))
bo to żart jest, a nie debiut!
witaj, Marcin!
:*
Opublikowano

a ja już prozą

Chłopaki, dziękuję Wam za twórczy "dzień poezji" :))

Heniowi - za niespożytą energię, niewyczerpane pomysły, napęd godny XXII wieku, za humor, radość, jaką dajesz nam wszystkim i...wiesz, prawda?

Rafałowi - Białemu za sprowokowanie mnie do wrzucenia tego...hm...wierszyka, za śliczne wiersze pod nim, za cierpliwą gonitwę słowami, za czas, który komuś odebrałam.

Krzyśkowi Kurcowi, który wydobył ten...hm...wierszyk z niebytu. Bez jego pięknego wiersza o zapomnianych listach, nie byłoby mojej odpowiedzi.

Dziękuję, Poeci!
:*

Opublikowano

Skoro wszyscy już odchodzą
ja też daję wolne wenie
a sam pryskam prosto w miasto
bo rozrywkę także cenię

tam zaś czeka na mnie wolne
miejsce w moim nocnym pubie
gdzie jak zwykle z koleżkami
czas upłynie na zabawie

żegnam panią oraz panów
i opuszczam netu łącze
a za chwilę wśród znajomych
kilka dużych piw wysączę.

Miłej nocy

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tak, ten dzień był pracowity,
ja przy kompie, w kuchni żona
każde z nas na innym polu
podsumowań wnet dokona

ja dostałem już od Magdy
laurkowe ciepłe słowa
lecz tych wszystkich za … , za …, za …, za …
nie pomieści moja głowa

a więc chyba je podzielę
i mej zonie ze dwa, za …, za…
dam za wyśmienity obiad
(był schabowy, zupy waza)

za kolację bo niebawem
na nią będę poproszony
- wam spokojnej życzę nocy,
ja udaję się do żony.
Opublikowano

:))

to się nazywa korespondencja...
jestem pod wrażeniem. a co do wiersza mam jedną uwagę. bezwzględnie nie zaczynałabym od "mam". w ogóle "mam" jest zbędne.
poza tym przyjemny :)

beatuski ;)

a zresztą może nie mam racji... ?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja pewnie też nie od "mam"
gdybym pisała wiersze
:)))
dzięki Beatus za wizytę tak daleko
:*

daleko? to gdzie ja się znajduję ??
ach te transliterackie przechadzki.. ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




łapu capu
łupu tupu
my się uczymy
chodzić po cichu... ;)

i po tej trawie, po tej zielonej
i listeczkami w krąg zaścielonej

czasem tez z dachu na cztery łapy,
kto to wymyślił, bruk zamiast piachu..

;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




×
×
  • Dodaj nową pozycję...