Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie wychodź przed dom
już chłód sączy się w kości
i wszystkie rzeki czerwone od mrozu

tak być może jestem diabłem
albo i tym który będzie wydany
pod wyschniętym drzewem ale to nieistotne

nie bój się czytać z dymu
bo tutaj wciąż trwa wojna
tylko teraz nie wolno o tym mówić

kiedy mnie przyniosą
nie będę już martwy

(Wrocław; 19 X 2009; noc, mieszkanie,
Badalamenti + południe, Wybrzeże
Wyspiańskiego, Brothers in Arms)

Opublikowano

[quote]i wszystkie rzeki czerwone od mrozu

tak być może jestem diabłem


... i wszystkie morza (...) - sorki ale tak mi się odczytało;). Całość zatrzymuje i wpisuje się w Twoją stylistykę, która daje się rozpoznać :) Serwus.
Opublikowano

czy z tego wiersza nie wynika, że "wojna" daje życie? zastanawiam się, jakie...wieczne?
ale nie ulega wątpliwości, że traumatyczne doświadczenia jednych budzą, z innych czynią ludzi, a niektórym dają tytuł artysty;pointa wybrzmiewa paradoksem, ale właśnie takie jest życie...
dobry tekst...
J.S

Opublikowano

Nonkonformista dialoguje, konformista słucha... ; )
Druga zwrotka trąci nieco hipokryzją - jeżeli kończy ją stwierdzenie : to nieistotne, to po co było ją tworzyć. Dla diabelsko - wisielczego efektu/ efekciarstwa ?
Fraza :

nie bój się czytać z dymu
bo tutaj wciąż trwa wojna

stoi trochę na głowie. Nie bać się, bo jest wojna ? Sensowniej byłoby " pomimo, że ".
Tłumaczę to jakoś ironią ale bez przekonania.
Dobra puenta, zasłużyła na lepsze dojście do niej.

Prawie dobrze.
: )

Opublikowano

Agata Lebek: wróć;). dzięki piękne=)

Toby: cieszę się, dzięki za zajrzenie, serwus=)

JacekSojan: można i tak to odczytać, choć trochę inny miałem tu zamiar (ale zbliżony). podoba mi się jednak Waści wersja=)

jacekdudek: ano w górę;). co do proponowanych zmian: pomyślę ale to za jakiś czas, na razie niech jest jak jest.

mały dzielny toster: w sumie nigdy sobie nie poszedłem, tylko jakos aktywność ostatnio ograniczyłem;)

ledwo głupi: dzięki wielkie=)

H.Lecter: PeeL zastanawia się nad czymś, po czym dochodzi do wniosku, że to nie jest ważne. ale było w momencie rozpoczęcia się-zastanawiania;). wstawienie 'bo' po prostu ma tłumaczyć skąd ten dym. jest dym bo trwa wojna. a że wojna jest nieoficjalna to i ten dym nie musi się z nią wcale tak na pierwszy rzut oka łączyć. nie wiem, nie lubię i nie umiem tłumaczyć o-co-mi-chodzi-w-wierszu, skoro tego nie widać to widocznie mój błąd. trudno. ale spróbowałem chociaż trochę naświetlić. 'prawie' robi wielką różnicę;). ale dzięki=)

pozdrawiam wszystkich
G.

Opublikowano

Teraz dotarł do mnie ze zdwojoną siłą. Podobno prawda idzie w parze z diabłem ;)
"wszystkie rzeki czerwone od mrozu" i "nie bój się czytać z dymu" - super.
A i pointa dla mnie bardzo na tak: przekonuje, pokrzepia, zaskakuje i jeszcze Brothers in Arms w tle.
To jest odpowiednia pora na ten wiersz.
Zabieram.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta   a do herbatki ciasteczka Alfajores :)   dyskretna muzyczka :)   nastrój we dwoje......    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      postępu, wygody i czyjegoś zysku,   pozdrawiam!
    • @Migrena godzinkę trenowałam, uciekł mi dzień, bo się zrobiło ciemno, teraz by się porobiło comme si, comme ça:) czas poczytać:) popołudniowa herbatka:)
    • Jest Niedziela. Za oknem popołudnie; dzisiejsze, w odmienności do całej Soboty, dopuszczajace do miasta mało słonecznego światła.    Uważny Czytelnik z pewnością rozpoznał - w początkowych słowach powyższego akapitu - nawiązanie do "Rozmowy przez ocean" - piosenki wykreowanej przez Andrzeja Sikorowskiego zapewne w tysiąc dziewięćset osiemdziesiesiątym piątym roku, a wykonywanej później także przez Marylę Rodowicz. Pomijam celowo przedstawienie większej ilości szczegółów, jak również zamieszczenie linku do wspomnianiej piosenki. Przecież Czytelnik, chcący przenieść się myślą i uczuciem do song'owej sytuacji, może uczynić to bez mojego pośrednictwa.     Autor bieżącego opowiadania - zgodnie z tym, na co mu przyszła ochota - sięga po piwo. Czerwone Pszeniczne, butelka nabyta poprzedniego wieczoru. Któż mnie, Corleone'owi11, zabroni, oprócz moich własnych myśli? One pozwalają, wewnątrzumysłowa decyzja dopuszcza. Prawda, że pewien kłopot z aurą jest możliwy, ale z drugiej strony - wokół jest tyle energii. Świadomość i wola decydują, żeby intencjonalnie sięgnąć i zaczerpnąć, też intencjonalnie, po stosowną ilość. Sięgam.     Butelka odkapslowana - skoro odkorkowujemy wino, to piwo odkapslowujemy. Nachylam ją i przelewam - kufel czeka. Spokojnie i cierpliwie. Ten kupiony w sklepie z pamiątkami o nazwie "Szafa Gdańska", mieszczącym się przy ulicy Garbary 14; wiadomo, którego miasta i że w jego staromiejskiej części.     Piszę stopniowo i stopniowo wychylam - sączę - czerwonopiwny w barwie trunek. Procenty nie przeszkadzają w myśleniu - jestem im wdzięczny. Dzięki.     Pamiątkowy kufel z miasta, z którym - zbiegiem okoliczności, a naprawdę jedną z międzywcieleniowych decyzji - łączy mnie wiele.    Gdańsk. Spędziłem w jego Głównym Mieście sporo, sporo czasu. Trudno byłoby zliczyć godziny co najmniej kilkunastu week-end'ów, ale także dni przed miedzynarodowymi wyjazdami, jak chociażby ten do Brazylii. Podczas właśnie tego poznałem Gabrielę... Przetańczona noc: tyle mogę - i tyle wypada - napisać. Nie proś, Czytelniku, o szczegóły. Wiem, że chciałbyś je znać; cóż, ciekawość. Gdybym był Tobą, też zapragnąłbym je przeczytać, a Ty, gdybyś był mną, też pominąłbyś ich przedstawienie.     Od tamtego week-end'u - od jego dni - minęło dużo czasu. Więcej niż rok. Minęły spotkania - te, które były, jak również upłynął czas tych, do których nie doszło. W porze tej inne kraje stały się naszym osobnie czasowym udziałem: jej Grecja, Albania Serbia i Niderlandy; moim Sri Lanka, Tajlandia, Gruzja, Peru i Boliwia.     Ludzie poznają się w miastach, miasta spotykają ludzi. Gdańsk nas poznał i przywołał do siebie na powrót. Można uznać to za, znów przysłowiowy, zbieg okoliczności, jako że pochodzimy z odległych miast. Czy to ważne, z których?     Gabriela i Gdańsk. Gdańsk i Gabriela.    Wysączam z kufla resztkę czerwonego, aromatycznego napoju. Zmrok już zapadł, ale godzinowo to wciąż popołudnie.     Nie spodziewałem się. Ona też nie. Ani wtedy, ani kilka tygodni temu.     Jest Niedziela, popołudnie zbliża się do wieczora.    Gabrysia i Gdańsk...       Kartuzy, 9. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • A nora Aarona   No, geju, kata Azy zaatakuj! - Egon   Po to ozłacał zootop?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...