Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Podstępny nałogu zaciągany dymem
Nie dasz mi odetchnąć czystym powietrzem.
Chciałbym się uwolnić choćby i na chwilę.
Chciałbym poszybować na porywistym wietrze
Wraz z liśćmi jesieni na daleką milę.

Już zgaszam z nadzieją ostatnią pokusę,
Potem zgniotę pustą już Puszkę Pandory.
Wtedy swe sumienie do walki poruszę,
By nie brać do ust tytoniowej flory.

Jak dobrze teraz bez papierosa,
Poczułem świeżą wolności bryzę,
Nawet się znalazłem pod wpływem Erosa.

Ja kocham! Z miłością czuję się wspaniale
I czuję, że zaraz sobie zapalę.

Miłości moja już Cię nie porzucę.

Opublikowano

Dymkiem się pysznie zaciągałam
Gdy Twój wiersz Beziu czytałam.
I choć żartobliwy, ja się zamyśliłam
A papierosa szybko zgasiłam ;-)

Pozdrawiam wieczornie :-)

Opublikowano

Witaj "Wielki Bracie" - "a to psikusa nam zrobiłeś,
już myślałem, z będę bił Ci brawa.
Ty spowrotem faję zakurzyłeś?"

Postaw sie tej "Florze" i powiedz, że ją porzucasz. Ja zrobiłem to dwadzieścia lat temu.
A tak wiersz fajnie napisany, Zuch!
Serdecznie pozdrawiam, miłego dnia życzę.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Starzec Ekstra :) Tak właśnie jest :)
    • @andrew trzeba żyć swoim życiem
    • Serce przebite strzałą — i ja nią jestem.   Ta jej choroba nie może trwać wiecznie — choć długa — tak będę się czuł do końca.   Sam, zatopiony na łóżku krańcu, pościel nie otula jak puch, to tortura.   Ona już nie mała i bezbronna — a wciąż tylko dziecko, co nie doli nie chce, i brak jej matczynej miłości.   To boli…   Ja wesprę. Oprzyj głowę na moim ramieniu bez skóry. Parzy, piecze, ale nie cofnę się przed ideałem.   Smagam się po rękach batem — przed nią uklęknę, by nie czuła się sama.   Wydłubię oczy, by mogła czuć się widziana. Zawsze razem — w kieszeni jej spodni, jak amulet, zaszyte maszyną, od zaraz.   To nie dzieje się naraz — krew upuszczam, gdy czuję jej marazm. Maluję nią, operuję. Czerwoną cieczą piszę miłość, bo taka jest wola Boża:   „Przy tej kobiecie jest twoje miejsce. Służ jej. Do końca.”
    • Nie wierzę Boże że mi coś pomożesz mimo to proszę nie wierząc w nadzieję zgubiłem drogę uciekam przed Bogiem wiara zasnęła gubiąc duszę we mgle mimo to proszę nie wierząc w nadzieję miłością dawną która nie istnieje wiara zasnęła gubiąc duszę we mgle smutku modlitwa nadziei wyzbyta miłością dawną która nie istnieje proszę o miłość która już nie umrze smutku modlitwa nadziei wyzbyta gdzie wiara walczy z człowiekiem bez wiary proszę o miłość która już nie umrze głosem nadziei która ledwo żyje gdzie wiara walczy z człowiekiem bez wiary zwycięstwo marzy by zakończyć wojny głosem nadziei która ledwo żyje nie wierzę Boże że mi coś pomożesz zwycięstwo marzy by zakończyć wojny zgubiłem drogę uciekam przed Bogiem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...