Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'lustro' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 11 wyników

  1. A wołanie tłumu, gdy trwogi miały swój ton, Ja-przezroczysta, próżna, jak papierowy tron, co wiatr niesie w dal. Miała, straciła, w płaczu nadziei obłed, Bluźni ciernie, róży płatki obłędne, krwią zraniona w duszy. Urodziwa, lecząca woda, w jej lustrze odbicie czyste, Głosem spłoszyła, na wierzbie z głową wciąż wpatrzoną. Żywicą krwawi, lecz pnie się ku niebu, kwitnie w ciszy, Choć gwiazd nie dotknie, wciąż wyżej rośnie, ponad czas, ponad świat. Korzenie nieszczęścia, płytkie, lecz silne jak kłącza tej wierzy, Wśród wierzby rozwiewają smutek, jak jej łzy, jak jej śpiew, na szkle rysa Wciąż się pnie, choć łamie ją wiatr, choć z serca wycieka żywica, Nie dotknie gwiazd, lecz w swym wzroście nie ustanie, płacząca ta wierzba. A cry of the crowd, when dread took its tone, I-transparent, hollow, like a paper throne, Carried by winds to the faraway vale. She had it, she lost it, in hope’s wailing spell, Cursing the thorns, the rose’s bewitched veil, Bloodied in soul, in her anguish frail. Graceful, healing water, her mirror’s clear gleam, Her voice once startled, on the willow’s dream. Bleeding with resin, yet climbing the skies, Blooming in silence, though stars she won’t prize, She reaches still higher, beyond worlds, beyond time. Roots of misfortune, shallow yet strong, Entwined like the willow’s mournful song. Her sorrow’s dispersed, as her tears softly chime, A crack in the glass, a fracture in rhyme. Though broken by winds, her heart leaks resin, Yet the weeping willow will rise, ever driven.
  2. Jestem rzeką, rzeką słów z oddechu wyspą utkaną w dniu pomimo powodzi seryjnych susz chwila mnie pogodzi dla głębszych słów Meandry mnie lubią zmieniają mi twarz pogoda różna hartuje każdy Serca gram Przez nowie, świty, zenity od nowa definiuję swój czas świadomy kruchości, marności na twarzy maseczka - to piach Lubię ten wiatr podczas lotu silnik największy to cel jak wzbija, to wiara, nadzieja a Miłość... wybiela czerń Chwytam sekundy - motyle zielenie się, do Serca wzlotu słowo jest moim naczyniem uczucia są, jak krople miodu Uśmiecham się do kilku imion do głębin spojrzenia, oczu jak promień do księżyca nocą wysłany zapomnianą szosą Świadomy własnej mglistości losu co pływa w poezji rozglądam się za bratnią duszą jak za przebłyskiem w amnezji
  3. Na martwych ścianach sali balowej – różowych Jeszcze wczoraj, dziś w sadzy grona przyodzianych W strzępach zdobień zetlałych popielato - płowych Igiełkami szklanymi – gęsto nabijanych Nad cielskami grubymi rozdartych foteli Naprzeciw smukłych okien – o szybach rozbitych Okryte płaszczem pyłu jak miękkiej flaneli W dymu puszyste wełny wciąż szczelnie spowite Wiszą w perłowych ramach lustra – ciągle żywe Niestłuczone, bez skazy, nietknięte pożogą, Nie musnęły ich iskier włosy purpurowe, Płomienia pazur złoty – ni trójbarwny ogon. W lustrach tych – ocalałych na przekór zniszczeniu Dłoń się przegląda blada, pustka – i milczenie…
  4. Nie mogę nic obiecać, zapewniać też nie mogę. Miłość miłością. A ja? Nie wiele wiem o sobie. Jak mam być ciebie pewna? Gdy nawet nie znam siebie. Ile jest sytuacji, tyle odbić lustrzanych. A w każdym lustrze widzę, obcą postać, nie znam jej. To ja? Chyba nie. Myślę ... Twarz ta sama. A czyny? Myśli i słowa, nie wiem. Czemu ona to zrobiła? Pytam, stojąc przed lustrem. I Uświadamiam sobie. Człowiek wie, kim był wczoraj, dziś nie jest pewny kim jest. I z obawą czeka na jutro, bo nie wie kim się stać może.
  5. Stoję naprzeciwko, stroję niemego głosu barwy. Tonie w odbiciu prawda, stronię od niego jakby, To nie jest rzecz łatwa, Sumienie dźwiga imię na barkach, Skrada się za nim amoralizm, żyj zanim zamieszkasz w Arkham. Obraz próbuje pukać do drzwi, Przez które chce wejść Wybawca Oraz woła wniebogłosy, Lecz pragnienie uwolnienia rujnuje prawda. Może popatrz mi w oczy, Morze szumi, że jesteś podobny - aha... Boże poparz Łaską choć Duszy kącik By móc rozpoznać sztukę w powszechności. Lustereczko powiedz przecie komu służysz, ileś warte? Lekkość w ciężarze doświadczeń, może go kiedyś doświadczę. Po ilekroć pytać masz jeszcze czy te drzwi są otwarte? Skoro nie z mojej strony, to z drugiej odnajdziesz klamkę.
  6. Szkoda mi tych dziewczyn w podartych pończochach z plastrami na sercach i stopach zdzierających fleki w drodze do faceta by nie zastać go na umówionym spotkaniu Szkoda mi tych chłopców wiecznych Piotrusiów Panów którzy nigdy nie poczują się mężczyznami zawsze w ostatniej chwili uciekających przed kimś, kto mógłby być im bliski Potem tylko gdzieś w toalecie w centrum handlowym jej głośny szloch i wiadomości „jak mogłeś mi to zrobić?" On już nie odpowie, szkoda łez odwracając twarz od lustra ten ostatni raz wypije za jej zdrowie
  7. Lustro moje odbijało cały świat a szczególnie jego okrucieństwo ale było jasne tak jasne ze płonęło swoim światłem wydawało się że widzę i poznaję własną twarz w jego tafli tyle lat ale teraz widzę tylko ciebie i jest jeszcze jaśniejsze
  8. Hałasu

    zmowA

    Przychodzi do mnie codziennie Jutro którego nie ma Owinięte zmowa milczenia Szalem obojętności... Zawsze... Kiedy się odwracam Widzę ich oblicze Tysiąca twarzy z jednego lustra Zawsze.... Patrzą i nigdy pytają Zawsze... Przychodzi do mnie Owinięty obojętnością Bo jutra nie będzie Bo nikt o tym nie mówi...
  9. widzę siebie nagiego kiedy umiera zapach pierwszej dziewczyny pamięć o doskonałości jej spojrzenia kiedy milknie muzyka która dawała życie a przedmioty wspomnień to gniazda pająków nucących swoją modlitwę stoję i patrzę na nieskończone sieci moje usta są obce
  10. Wstaje i spoglądam Widzę wiele oblicz Zmieniają się zbyt szybko Nie potrafię ich zatrzymać Które są prawdziwe Które są wytworem wyobraźni Zamykam powieki Zatrzymuje czas Otwieram znów oczy Widzę przemęczoną twarz Czy ja tak wyglądam? Czy to tylko złudzenie Odchodzę od lustra Zastanawiam się kim jestem Nie wiem
  11. Popiołem z papierosa zbieram odpryski lustraMłotem czasu zgasiłam brylantowe mirażeZ języka na literę spływa czcza pustkaNarcyzy żywe gestem karku ważęCzy kiedyś zakwitną- nekrolog pokaże
×
×
  • Dodaj nową pozycję...