Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Natuskaa

Mecenasi
  • Postów

    2 005
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Natuskaa

  1. Czyli, że zapasy robisz, a ja w sytuacji mało komfortowej przechodzę w tryb oszczędzania. Pozdrawiam :) Świat bardzo potrzebuje teraz pozytywnych myśli. Dziękuję i pozdrawiam :)
  2. tak samo jak ziemia ukryłam znamiona wojny tu miałam ranę po kuli na szyi brzydką szramę wnętrzności pogwałcone już to przerabiałam a ty wymyślasz konflikty kładziesz rewolwer kręcisz nigdy nie mając dosyć w końcu trafiasz na siebie i giniesz tym dotknięty
  3. Nerwy na wiele się nie zdadzą. Pozdrawiam :)
  4. Tak mówią i piszą wszem i wokół, a jak komentują to Ukraińcy? Znajoma Ukrainka na fb dała taką odpowiedź. Dziękuję i pozdrawiam :)
  5. Zwątpień ci u nas ostatnimi czasy dostatek. Dziękuję i pozdrawiam :)
  6. A może opór jest uzasadniony, bo nie zawsze wiatr zmian wieje w odpowiednią stronę. Idąc za nim można się nadziać na zamierzchłe czasy i stanąć w obliczu korzystania z pralki wirnikowej, a to rzeczywiście może stanowić dyskomfort, zważywszy na to, że na co dzień była już pralko-suszarka w wersji ekonomicznej, ergonomicznej i nisko-akustycznej. Czasem trzeba wykrzesać z siebie siłę, by pozostać przy swoich guziczkach dotykowych, bo jak nie... to znów będzie jeden program powielany na każdego typu tkaninie, o każdej porze dnia... w nocy będzie tylko cisza. A co z tego wyjdzie? Jednakowe czapki, koszulki, kołnierzyki i taki sam ocet dla zachowania koloru ubrań, z równie nieprzyjemnym zapachem niezależnie od tego, który sklep nam go zaoferuje. Zresztą szare mydło jest tutaj w zestawie, a ono potrafi uparcie się odbijać, jak nieświeża wizja i to niezależnie od tego czy jest w płatkach, czy w kostce - do dziś ma wielu zwolenników. Pranie widocznie niektórym nie musi pachnieć. A przecież jest tyle możliwości, kwiaty nie kwiaty, owoce egzotyczne i inne mieszanki rozpieszczające zmysł powonienia. Nie trzeba czekać na święta, żeby się sztachać skórką cytrusową. Samo czytanie o proponowanych już gdzieś na wschodzie produktach, pomagających w utrzymaniu codziennej higieny w wersji, która nie dość, że wyszła z mody to nasuwa skojarzenia z jakimś abstrakcyjnym wymysłem nałożonym na obraz rzeczywisty, jest przykrym doświadczeniem. Przekaz to nieczytelny, a pożółkła instrukcja obsługi wygląda jak poradnik zawierający sto jeden sposobów na zmarnowanie sobie życia. Przez obsługę wyżymaczki na korbkę można się dorobić odcisków i efektu zmęczenia. Cały dzień stracić na coś, co nie powinno stanowić żadnego tematu i tym samym nie zrobić nic ważnego. Opór zdaje się być uzasadniony... w końcu nikt nie potrzebuje złomu.
  7. Cóż prawdę mówiąc to nie było pisane pod podobanie się. Dziękuję i pozdrawiam :)
  8. w jakich butach dziś przychodzisz baletkach kapciach czy kamaszach ty albo ty co masz trzy barwy w których brak koloru słońca w jakich dzisiaj zasypiasz snach ty co zamiast poduszek masz łzy ludzi prawie całego świata pod głową ale nie pod sercem w jakich grzebiesz się pieleszach gdy czas ci każe oprzytomnieć ty stojący po tamtej stronie w kolejce po potępienie w jakich programach mówili tak długo i tak intensywnie coś co ci umysł zniewoliło że przyjąłeś na siebie jarzmo w jaki gnój ciebie wprowadzą zanim zdołasz ten wóz porzucić obudź się proszę póki pora aby ze złej drogi zawrócić narodzie flagi trzech kolorów
  9. :)) dziękuję i pozdrawiam.
  10. Same tezy, wszędzie tezy, nie można zrobić kroku, żeby na jakąś nie trafić i co? Przygarnąć taką czy kopnąć? Ot życie. Pozdrawiam :)
  11. Myśli lubią być dopieszczone :) Dziękuję i pozdrawiam.
  12. Dziękuję i pozdrawiam :)
  13. myśli nie chcą zachodzić do baru szybkiej obsługi zawsze się mężnie bronią przed niezdrowymi tezami zaliczają rondo dwa razy potem stawiają ukośnik udając że zapominają dalszej do celu drogi po surówki to do książek drze się opryskliwa kasjerka wchodząc bez pukania w moje oczekiwania rozsiadła się krzywiznami wbiła wzrokiem zawiesiła mnie na korkowej tablicy jako przekąskę minuty wolno wyciągam kapustę spomiędzy jabłka i marchewki ma ślady zielonej pietruszki o woni świeżej cebuli przeliczam czy się opłaca podwójna biała czy czarna niwelacja czy gradacja a może frytki z ketchupem i zabierz mi pani te macki zrywam się wnet oburzeniem tu szpilka tam druga szpilka a gdzie są czyste szklanki styropian i plastik... paragon
  14. Interesujące. Pozdrawiam :)
  15. Mapa jak bukiet, nigdy tak o mapie nie pomyślałam... kwiatka to mi tylko symbole drzew przypominały :) Pozdrawiam.
  16. Dziękuję i pozdrawiam :)
  17. Pani się jednak obraziła? Smutno mi będzie, jeśli nie zrozumiem argumentów z mętnej wody, wodorostów, tataraku, rzęsy... pogrubionej, wywiniętej, wypoczętej. W tym czasie zakasałam rękawy, żeby wybierać z życia coś, co warto tworzyć. To jak lepienie z gliny. Pani wie... wazoniki na kwiatki, żeby się ludziom rozjaśniał pokój. No tak, tak... trzeba jeszcze te cięte piękności do niego dobrać. Pani się oburza? Że jak tak można zabijać, coś co mogło żyć dłużej? Przecież to tylko wazon – odpowiadam – przecież nic nikomu nie robi poza staniem i wyglądaniem ładnie. A pani mi, że jakby czekał, jakby prosił, kusił, wyciągał ostre narzędzia i pokazywał miejsce, to miejsce które gdzieś ma każdy z nas... w głowie. Łąkę pachnącą, maki, modraki, rumianek... ogrodowe rabatki, które się bielą, czerwienią, fioletowią, żółcą... barwią, pachną, czarują. To prawda. Pusty wazon jest jak połowa sukcesu, jak ludzie od pracy zdalnej, siedzący przed kamerką komputerową w założonej, górnej tylko warstwie ubrania. Postępują żenująco i ryzykownie. Przecież może się zdarzyć wypadek nagły taki jak wizyta listonosza na przykład i wstanie taki z fotela ciskając w widok publiczny to, co miało być zakryte. Ależ proszę pani, jest na to rozwiązanie - wystarczy przecież kwiaty dobierać, i pielęgnować co w ziemi powstało, żeby rosło nowe wciąż i wciąż. Przyroda naszych umysłów ma niekończące się możliwości, należy uprawiać myśli z rozmachem godnym wielkiego ogrodnika, a potem je stawiać jako ozdobę życia codziennego - w salonie, po środku stołu, mówiąc „bierzcie i jeśli możecie dołóżcie coś od siebie”... bierzmy wszyscy.
  18. trzymam go od nocy wciąż okręcam zatrzymuję w półobrotu analizując zaiste zajmujący zadaję sobie pytanie kim jest że choć niezupełny przylega dokładnie do mojej formy bez skrępowania rozkładam ramiona i wtulam się głęboko w dialogu z nim pozostając chłonę zapach zwyczajnie ludzki zapach nawijam jak kosmyki włosów na palce przy nim jestem spokojnym płomieniem docieram do chwili zatrzymuję ją i zapamiętuję
  19. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam :)
  20. a za sobą ciągnie lalkę której nigdy nie miała tak ją ciągnie że zgubiła jej wszystko oprócz ręki idzie z nią po zgodę na wymazanie wspomnień nie spranych nie zużytych nie przyniesionych nawet z wystawy sklepowej by mogła je oglądać kiedy przechodzi obok znajomych deficytów kiedyś miała chude nóżki głowę tułów sukienkę dzisiaj w nowej przestrzeni między blokami myśli ... nie nadąża
  21. Z takimi typami to ciężka sprawa. Nie działa na nich ani wyśmianie, ani wyzwanie... są jak w transie. Ciekawe, że akurat mężczyzna się za taki temat zabrał. Pozdrawiam :)
  22. Przywlókł się taki do opowiastki. „Owak” go nazwałam. Niech się cieszy, zyskał miano. W imię własnego imienia przeszedł krok i zatrzymał się oceniając sytuację. Myślał, że ma dwa talary, został mu zaledwie jeden. Teraz bardziej dba o ten, który jest od zawsze jego. Nie kradnij – mówiła mu matka, ojciec mu mówił, mówiły mu jasne usta. On wolał te ciemne, bo ciemne mówią głośniej, ciemne rozkładają krucze skrzydła, jakby tworzyły tarczę ochronną przed głupotą małości i przed miernością. W końcu zabrał Owak, co nie było jego. Bez zastanowienia włożył do kieszeni, obrócił twarz w przeciwną stronę, uśmiechnął się do siebie, zaprzyjaźnił widocznie z wielkim cieniem, bo chodził po piwnicach, zaglądał do komórek licząc na ... warzywa, owoce... owoce, warzywa... Jego życie z odczynem kwaśnym nie było jednak tak strawne, jak chciał żeby było. Zdecydowanie ciążyły mu eskapady po schodach: góra-dół-dół... zimne ściany, słabe światło żarówki, głuchy krzyk, którego pomimo nasłuchiwania... pomimo... ciążył mu ten skradziony talar... zawinięty w czarny puch... ciążył mu jakiś w środku krzyk. Nie kradnij... pewnego dnia usłyszał nieoczekiwanie znany z dawna głos... nie kradnij... gdy dotykał rączki od dziecięcej hulajnogi... nie kradnij. Zwątpił, a w odpowiedzi na jego zwątpienie skrzywiły się ciemne usta, ciemne usta były niezadowolone, były wręcz złe... te ciemne, ogromne usta... one już nie chciały tylko... warzyw, owoców... owoców, warzyw... zrozumiał to Owak, wnet rzucił talarem o betonową wylewkę i wybiegł z komórki nie dewastując dziecięcego marzenia... biegł po schodach w górę, w górę... po schodach, w górę po schodach... biegnie do dziś, za własnym talarem... nie kradnij, nie... nie kradnij... a jasne usta uśmiechają się szeroko.
  23. Świetny... utrata kontroli... a potem przesyt... Odnoszę wrażenie, że milczenie zawisło w oczekiwaniu na... ciąg dalszy. Pozdrawiam :)
  24. No i jeszcze jedna bardzo ważna sprawa... dobre światło jest niezbędne :) Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...