Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Natuskaa

Mecenasi
  • Postów

    2 101
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Treść opublikowana przez Natuskaa

  1. Jeśli założymy, że miłość jest do kostek. Co jest powyżej? Nienawiść, zawiść, złość, pazerność, jakieś inne przeciwieństwa... cokolwiek by to nie było, to warto wchodzić głębiej, gdzie jest tego mniej i mniej... :) tylko, że tlenu też jest tam mniej i człowieka mniej... a jak nie ma człowieka to nie ma i kostek i kolan. Ciekawie ujęte, podoba mi się. Pozdrawiam
  2. Szczerość bywa oczyszczająca :) Pozdrawiam.
  3. Na moim też był orzech włoski taaaki duży... orzecha już nie ma, za to podwórko jeszcze jest. Pięknie ci wychodzą powroty :) Pozdrawiam.
  4. Tym razem miejsce nie zaznaczyło się wyraźnie. To były raczej mętne skrawki pomieszczenia, coś jak klatka schodowa albo część korytarza z boku którego umieszczono drzwi. Panował półmrok pomimo, że nie było żadnych żarówek ani okien. Może to był wieczór, a może poranek. Zaś ona? Ona w głowie ciągle jeszcze miała ciszę, przerywaną co prawda raz po raz myślą o tym, że w miejscu w którym jest, nie mogłaby poczuć intymności, bo coś majaczy po kątach przeszkadzając samą swoją obecnością. Nie o takim miejscu marzyła. Ani grama tu otwartej przestrzeni, ani jednego kłosa, ani kwiatów, ani chmur, ani... Żadnej ze swoich pięknych twarzy matka natura nie odważyła się tu pokazać. A ona tak bardzo chciała pól rozległych, rozciągających się od horyzontu po horyzont, wyzłoconych zbożem, tak wysokich, żeby można było się w nich schować na tę chwilę. Schować przed ludźmi i ich wynalazkami, ludźmi będącymi klonami swojej człowieczości, powielanymi i ustawianymi w tych powieleniach czasami bez żadnego sensu. Uciec nawet od samej siebie, od swojej potrzeby nazywania wszystkiego, dodawania wszystkiemu tła i cech charakteru, a sobie w związku z tym emocji, przez które ciągle i ciągle trzeba się nad czymś zastanawiać... Tymczasem zastała pomieszczenie, które nawet nie wiadomo jaką funkcję mogłoby pełnić. Nijakie, zbyt nijakie, przez to zbyt chłodne na gorące uczucia. Ale to tylko pozory, bo pomimo tak niesprzyjających warunków, one pokazały się także i tutaj, swoją siłą przysłaniając całą w mozole tkaną scenerię wraz z elementami za i przeciw i już wyłaniającymi się interpretacjami. Dokładnie wiedziała, że w takich sytuacjach, zanim na powrót zmieni się w narratora, będzie musiała przez chwilę mierzyć się z główną rolą. Nie, to nie zapach ani wygląd ją podszedł, to nie tak jak w reklamach i filmach, gdzie ludzie opierają się na efektach starań dołożonych do fryzury i makijażu, nienagannej dykcji, jednorazowych butach albo dobrych samochodach... to nie była żadna z tych barw, jakie mają romantyczne thrillery wyświetlane na różnej wielkości szklanych ekranach. To cień człowieka zaczepił ją swoją energią, energią na którą nawet nie próbowała się przygotować. Zna ją bowiem i wie, że jest to mało stateczna energia, mocny i nagły wybuch, który narobi jej w głowie dużo szumu, a potem umknie. Ta energia jest jak piorun wiosenny, któremu trzeba zrobić zdjęcie, żeby go potem w nieskończoność i z każdej strony oglądać nie mogąc się napatrzeć. I ta energia kładzie ją na podłogę i tak bezpardonowo sięga jej do ust, pod język chce zaglądać swoim językiem, i szukać tego wszystkiego, co jest objęte rezerwacją do czasu znalezienia odpowiedniej przestrzeni... tylko... tylko... czy taka przestrzeń istnieje? Teraz jednak nie mogła się nad tym zastanawiać, tym bardziej, że zwyczajowo nie-usatysfakcjonowana i zwyczajowo nie wykazująca zdziwienia swoim brakiem satysfakcji z wciąż istniejącego dystansu postać energii uleciała na rynek główny, gdzie akurat rozgrywały się dantejskie sceny. A ona nie mogła nawet w samotności oddać się poszukiwaniu garderoby do swojej standardowej roli narratora, bo ktoś akurat zapukał do drzwi.
  5. Pamiętam, że w podstawówce robiliśmy na lekcji latawce, na następnej szło się na boisko, żeby sprawdzić jak polecą... jesień potrafi być piękna i latawce też :) Pozdrawiam.
  6. Czasami coś chce być zapisane tak, a nie inaczej. Dziękuję za miłe słowa :) Pozdrawiam.
  7. Myślisz, że to oznacza panowanie... hmm... muszę to przemyśleć :) Dziękuję i pozdrawiam. Zaufanie i odwaga... tego trzeba się uczyć przez całe życie. Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi odczuciami. Pozdrawiam:)
  8. przychodzi wysoką falą pochłania mnie w całości nie oponuję po prostu jestem bez pisku bez sprzeciwu przy przerwanej tamie stojąc w tonach wody pozwalam jej się burzyć obmywać z upływu czasu w taki sposób w jaki lubi a kiedy nabiera ogłady staje się samą delikatnością jak szemrzący strumyk szlifuje ostre kamienie cierpliwie z upodobaniem rozmawiamy o powodzi którą był jeszcze wczoraj i o łagodnych prądach którymi mnie dziś częstuje kołysząc jak łódeczką po wielkim cichym oceanie
  9. Wyjątkowy wiersz :) Pozdrawiam.
  10. A ja dobrze wspominam Pięć Stawów, mnie raczej popchnęły dalej, a nie ostrzegały. Pozdrawiam :)
  11. Tyle mamy rodzajów łez. Zobacz są łzy: smutku, szczęścia, wzruszenia i odkryte ostatnio przeze mnie łzy "przeziębienia" nazwałam je sobie tak, bo w trakcie przeziębienia same mi kapały, bez żadnego powodu... dziwne co nie? Pozdrawiam :)
  12. W piątek zdarzyła mi się trudna sytuacja na drodze. Byłam świadkiem wypadku z udziałem motocyklistki... to daje do myślenia, bo niestety wszyscy mamy przypadłość, do odkładania spraw "na potem". Dziękuję i również życzę miłego wieczoru :)
  13. W prozie Ci do twarzy :) Pozdrawiam.
  14. Widziałam jak odkładałaś to „na potem”, teraz leży w ścisku, bo nie jest jedynym co tam odłożyłaś. Widziałam jak poszłaś nurkować w bezpiecznym basenie, basenie którego ściany wykładane są gładkimi płytkami, a podłoga nie ma żadnych ostrych kantów. Widziałam jak dotykasz głębi, okręcasz się w niej, swobodnie przedostajesz się od drabinki do drabinki, masz tam tak wiele miejsca. Widziałam, że to właśnie tam oczyszczasz się z niebezpiecznych zagrań i trudnych do zaakceptowania układów. Widziałam, jak pokonywałaś opór w swoim ekskluzywnym, wynajętym na ten czas w całości i na wyłączność - wodnym hotelu. A potem widziałam łzy, trzęsące się wśród zmiennych wiatrów już w drodze na pływalniany parking, łzy płynące z powodu „tego” i „tamtego”. Łez koraliki ciągle zrywały ci się z oczu, a te oczy przecież miały być piękne, miały tyle się uśmiechać, bo tak wiele miały do nadrobienia. Widziałam, jak te łzy zsuwały się tobie na sukienkę, na stół, na poduszkę... i tak mi było żal tych zerwanych korali. Pytałam wtedy siebie – na co jej to? Potem widziałam jak podchodzisz, żeby zajrzeć, tak - chociaż zajrzeć, a może żeby zdecydować, które „na potem” jest w największej potrzebie, które z tobą nie rozmawiało od dawna, które „na potem” wciąż wyciąga cię z przytulnego basenu... no które? I widziałam, że nie potrafisz się zdecydować, bo one wszystkie jak te głodne ptaki w gnieździe otwierają dzioby, kiedy tylko wyrazisz chęć zaopiekowania się nimi. Kiedyś widziałam, jak młode ptaki rosły, bo były dobrze karmione, jak pokrywały się pierzem, jak okazywało się, że często nie potrzeba wiele, bo wystarczy upolować kilka robaków dziennie, żeby te maluchy nabrały sił i pofrunęły, a wszystko po to, żeby można było częściej i bez żadnego wyrzutu sumienia, nurkować w basenie. I wiesz co jeszcze widziałam? Że zaczęłaś robić porządki w „na potem”, a twoje oczy nareszcie się uśmiechały.
  15. Interesujący komentarz. Tak to już jest z baranami, że spacerują poboczem, bo wiedzą (albo raczej ktoś wie za nich), że kiedy wejdą na drogę... to czeka je rzeź. Swoją drogą to ciekawe (też mi się rzuciło w oczy, kiedy szukałam informacji o przeznaczeniu pobocza), że pobocze przeznaczone jest do pędzenia bydła. Dziękuję za odwiedziny i kilka słów. Pozdrawiam :)
  16. Wierszyk fajny, szczególnie żywot sofy :))... ale w te myszy śmię wątpić. Pozdrawiam.
  17. :) to dobrze, że fajnie. Dziękuję i pozdrawiam.
  18. przy starej drodze chodzą słowa nieużywane te które się nie mieszczą na zwyczajnym obrazie te które raz rzucone kiedyś komuś przepadły prostotą lub przepychem kroki skomplikowały przy starej drodze dźwięczą ich wciąż ćwiczone mowy spacerując poboczem to zziębną to się zgrzeją to podkreślą obecność splatając się przypadkiem z deszczem wiatrem i słońcem w skomplikowane zdanie pozornie zapomniane
  19. Dziękuję:) miło, że do mnie zajrzałaś. Pozdrawiam.
  20. Wygląda mi to na wspomnienie bardzo ważnej kobiety, w podeszłym wieku (może babci). Piękne. Pozdrawiam :)
  21. Dobry pomysł, coś jak z pytaniem "jak długo trwa minuta?" i odpowiedzią "zależy od tego, co się robi?" Pozdrawiam :)
  22. Ale tutaj można sobie interpretować. Tak dużo jest miejsca. Długopis jest taki poważny/dorosły, a kredki takie przedszkolakowe/młode, tylko ogień okazuje się prawdziwy. Podoba mi się twój plac zabaw :) Pogłówkuje sobie jeszcze nad nim. Pozdrawiam.
  23. Coś te zmiany przebiegają u nich wolno. Czytając co nieco z czasów "odległych", faktycznie można odnieść wrażenie, że to o czym się czyta nie dzieje się "kiedyś tam", tylko teraz. Dziękuję i pozdrawiam :)
  24. Są gusta i guściki. Ludziom przecież takie różności smakują, od patrzenia na które czasami oczy bolą :) Dziękuję i pozdrawiam. Jakoś tak popłynęła, a ja jej nie zatrzymałam :) Dziękuję i pozdrawiam. To dobrze, to bardzo dobrze... bo daje nadzieję no to, że skutek nie będzie stuprocentowy. Dziękuję i pozdrawiam :) To jest dziwne, rozmawiałam ze znajomą i mówię jej, że jakby ludzie są ostatnio dla siebie milsi, a ona mi na to, że jest zupełnie na odwrót... hmm, chyba zależy od tego, czego w ludziach szukamy i jakich ludzi zauważamy. Dziękuję również i pozdrawiam :)
  25. Była końcówka, ale ją zedytowałam, może faktycznie mogła zostać... Dziękuję i pozdrawiam :) Wszystko ostatnio jest jakieś pogmatwane i Odra też. Dziękuję i miłego wieczoru życzę :) Tak sobie myślę, że kiszona kapusta często staje się przysmakiem z konieczności. Milczenie zaś też ma swoje granice i niestety czasami trzeba dojść do takiej granicy, żeby coś powiedzieć. Dziękuję i pozdrawiam :) No a polecany wierszyk niby taki prosty, ale jaki wieloznaczny.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...