Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ewelina

Użytkownicy
  • Postów

    3 051
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    59

Treść opublikowana przez Ewelina

  1. Pamiętam twoje usta. Miały smak rosy o poranku... Wypełniałam nimi swój nieśmiały zachwyt. Teraz, gdy dotykiem cię tracę, patrząc na ciebie z bardzo daleka, z błękitnych zaświatów, przypominam sobie ich kształt... Twoje usta miały smak letniego deszczu i łodygi rozgryzionej, pełnej wilgotnej słodyczy. Twoje usta czuły więcej niźli moje. Były takie mięsiste, krwiste kolorem. Twoje usta miały w sobie bezmiar głębokiego jeziora, a ja już po drugiej stronie tego jeziora -bezwładna tonę. Twoje usta są nadal żywe, czerwone... A moje w podziemiach już dawno złożone. Twoje usta pamiętam. Twoje usta - moich na zawsze spragnione.
  2. To jest trudne, ale nie niemożliwe :) z drugiej strony... wiadomo: nic na siłę. Alternatywną jest osamotnienie ale też wolność. W życiu albo za wszelką cenę szukasz "widowni" albo szukasz siebie i własnego poczucia sensu.
  3. @Waldemar_Talar_Talar bardzo się cieszę. Pozdrawiam :)
  4. @Rafael Marius tak, siła potrzebna, w dużych ilościach, ale też umiejętne komunikowanie się z otoczeniem i odporność na brak zrozumienia. To wszystko dużo kosztuje, ale warto :)
  5. Ja, całe życie staję okoniem. Od dzieciństwa w zasadzie. Prawdy oczywiste są... oczywiste, więc nie ma co ich powielać. Warto poszukiwać nowych zjawisk, połączeń i zależności i kroczyć własną ścieżką. Kiedy więc świat biegnie to ja się zatrzymuje, a kiedy świat zwalnia to ja przyspieszam. Pozdrawiam :)
  6. @kwintesencja życie to czasem czekanie, czekać też trzeba umieć. A niełatwa to sztuka :) Pozdrawiam ciepło.
  7. I czekam jakiegoś znaku, choćby najmniejszego, jakiegoś powiewu świeżego zamiast piasku w oczy. Czekam. Na pagórkach błękitnych dłonią z daleka kształt słońca rysuję. Zastygam. Powietrze w płuca nabieram i czekam aż w przestworza bezkresne odpłynę w marzeniach spragnionych. Czekam nieustannie w bezruch otulona. Wyczekuję wiatru, który ciężar mój pokona. Czekam. Czekam, by jak czas przeminąć. Czekam, kiedy wszystko wokół płynie.
  8. Siedzę naburmuszona z błotem na udach i myślę. Rozważam zmianę pozycji... Lecz oceniam pośpiesznie, że na nic mi to. Odrzucam więc te myśli gwałtownie i siedzę twardo w ten sam sposób. Czuję się kompletnie bezradna swoją chwilową niemocą intelektualną i brakiem alternatywy. Z naburmuszoną miną, siedzę dalej. Prostuję czasem mięśnie na czole, żeby nie wyglądać zbyt groźnie... Choć może powinnam...? Ta ciągła gimnastyka twarzy sprawia, że wyglądam na zdziwioną. Ostatecznie, nie ma to większego sensu. Powstrzymuję się od dalszych ćwiczeń masy mięśniowej, roztropnie... Nadal siedzę i się zastanawiam. Błoto przyjemnie mnie grzeje... To tyle z miłych doświadczeń. Z tyłu głowy wciąż kłębi się chmara niemiłych i natrętnych myśli. Nacierają na mnie jak komary latem. Tkwię w bezruchu naburmuszona i ciągle rozważam coraz to nowe warianty, spoglądając na brzeg poczciwej, starej wanny. "Na cellulit glinka najlepsza... choć dobra też na zmarszczki....na twarzy". Wzdycham głęboko... Już za pięć minut będę piękniejsza. To nic, że nogi zesztywniałe od pozycji niewygodnej, okrutnie mnie bolą. To nic. Już za pięć minut będę piękniejsza... Prawdopodobnie.
  9. @Rafael Marius tak... To o kimś skazanym na samotność i ciszę, które są bardzo bolesne...i bardzo przytłaczające i które sprawiają, że człowiek z czasem dziwaczeje. Pragnienie zmiany już nie wystarcza, by odmienić swój los. Pozdrawiam serdecznie.
  10. @staszeko Odrobinę upiornie miało być, ale tylko odrobinę... Pozdrawiam serdecznie
  11. @tmp czyli niewiele ;) Pozdrawiam serdecznie @Natuskaa pajęczy dom to dom opuszczony i stary. To dom, w którym wegetuje tylko jedna osoba ale i ona nie czuje się tu jak u siebie. W nim tylko pająki czują się jak u siebie ;) Pozdrawiam serdecznie
  12. Cisza w gęstym hałasie, w powietrzu tłustym od mdłych oparów... A ja w absurdach tonę jak w ogniu piekielnym. I mimo strachu, w chaosie już się nie zatrzymam. W myślach jak statek tonę, wilgocią rozdęty. W głuchym świecie pstrokatych wróbli, wiatr niosę z natrętnym dźwiękiem. Przyjdź do mnie, o losie! Gdy idę w nieznane krokiem niepewnym, z plecakiem na oścież jak drzwi otwartym i czuciem wciąż ufnym i jakże letnim. A tu nadal cisza jak gwóźdź w ścianę wbity. I pośrodku ja... że niby z kamienia jestem. I w sercu same sztylety... I nadal ta cisza po schodach się ślizga jak dywan z satyny, rozciągnięty na rozległe metry. W mym pajęczym domu ze szkła stoję samotna, z głową w rękach i z kawałkiem spróchniałego pnia. W tym pajęczym domu stoję sztywna. Na krawędzi życia balansuję... Jak pomiędzy pociskami z niekruchego szkła. W głowie świat wiruje. W mym pajęczym domu ze starego pnia. Cisza... W pajęczym świecie. Cisza, a w nią wbita ja.
  13. Dziękuję za komentarz :) Nadzieja potrafi wzniecić płomień, ale potrafi też zmiażdżyć, gdy przyniesienie rozczarowanie zamiast spełnienia. Pozdrawiam świątecznie.
  14. @Rafael Marius proszę... rozwiń myśl. Jestem ciekawa.
  15. Straciłam nadzieję. Taka jest cena pachnących kwiatem - miłości naiwnych. Straciłam nadzieję... I tylko wzrokiem trącam tamten czas i mój i twój, w działaniach bezwstydny. Straciłam nadzieję bez obaw i winy. Nie będzie mnie ani ciebie I nikt za nami nie będzie następny ani jedyny. Straciłam nadzieję. Ponawlekałam nitki na igły. Zacerowałam łaty i czas ten w decyzjach bezmyślny. Straciłam nadzieję o smaku dojrzałej pigwy. Straciłam nadzieję. A ty wciąż milczysz... Nadzieja nie odchodzi... Tylko wtedy gdy nie było jej nigdy.
  16. Tyle śmierci już za mną, ukłonów do ziemi. Całymi dniami się modlę o śmierci koniec. A tu znów nagły początek, znów obok mnie śmierci polegli. Tyle śmierci już za mną i przede mną wciąż nowe. A zawsze bolesne. I w pamięci jak nożyce ich ostre krawędzie... Na mojej szafce strachy przy szczelnie zamkniętym oknie. Tyle śmierci jeszcze przede mną, tyle kochania na zawsze. I bólu po łokcie. Tyle śmierci, tyle głów w strugach deszczu moknie. Tyle śmierci już za mną, tyle w pamięci utkwiło jak kolce. Tyle myśli gnębionych, tyle myśli w wiecznym milczeniu odległych, tyle mi śmierci w oczach rośnie. Mijamy... W dalekie krainy odpływamy. Tęsknimy. Szlochamy znacząco, bezdźwięcznie, donośnie. Tyle śmierci już za nami, tyle miłości przed... Tyle gości niespotykanych na codzień, tyle gwiazd spadających, Choć z każdym dniem coraz mniej. …............... Uświęć ten moment, oddychaj głęboko i żyj cały. Może to przedostatnia chwila jest.
  17. @Konrad Koper dziękuję :) cieszę się, że w tej treści dostrzegłeś metaforę...bez tego ten tekst może wydać się kompletnie bez sensu. Pozdrawiam serdecznie :)
  18. @Rafael Marius dziekuję. Poczucie zrozumienia przez innych jest istotnym fundamentem funkcjonowania jednostki w społeczeństwie. Czuję się jak w domu. W bezpiecznym miejscu. Pozdrawiam serdecznie.
  19. @sam dziękuję pięknie ❤️
  20. Mówią: "Emocji masz wiele." A ja patrzę na nich i głośno się śmieje. Mówią: "Emocji masz tyle. Zostaw trochę na później..." A ja patrzę uparcie, wiatr w oczy mi wieje. Mówią: "Porzuć to wszystko. W kostkę lodu się zamień. Tak będzie lepiej... A jak ci zimno słońcem się ogrzej." "A czemu?" - pytam... "Bo serce to kamień" - słyszę odpowiedź... "Tak jest bezpiecznie" Na wieki wieków... Tak smutno mi samej. ... Amen.
  21. @Somalija dziękuję :) już poprawiłam 😊 Pozdrawiam serdecznie.
  22. W błękitach bezdechu na trotuary szorstkie kładę swoje ciało w radości prawie przygodnej. W szeleście liści twarzą odwróconą do słońca, wabiona jestem tobą i oczami otwartymi bez końca. Na zielonej murawie w wilgoci zamglonych pędów wrastam w ciebie jak w splątanie korzeni, w korytarze głębokich kraterów. W błękitach bezdechu jedwabnym sznurem przepasana, pędzę do ciebie ruchem niedźwiedzim, drapieżna gestem a sercem łania.
  23. Spokojnie pokroił serce wołu na desce - takiej zwykłej do krojenia chleba. Pokroił na cienkie plastry, z żyłek je wyczyścił jeszcze, od krwi zabrudzonych. Nastawił ogień - serce do garnka włożył i wrzątkiem zalał. Pokroił serce wołu na desce z napisem "Zabawa".
  24. Odwróciła się do niego plecami. Jej wiotkie ramiona jeszcze bardziej w dół opadły, gdy wzrokiem cierpiącym oderwała się od jego twarzy. Stała tam jakiś czas. Jak posąg - sztywno, prawie nieruchomo. Chciała zapłakać, podjęła mozolne próby, kilka razy. Na próżno. Łzy nie popłynęły, choć w duszy powódź jak rzeka wartko się wiła. Łzy... Jej broń zawiodła. Odeszła w pośpiechu daleko na jego gest nie chciała już czekać. Odeszła, by ze swoim żalem jak z miłością życia w odległym kraju zamieszkać.
  25. @Marek.zak1 @Tectosmith bywa różnie, jak to w życiu... Ostatecznie to jest piękne, że wszystko wiadomo :) pozdrawiam serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...