Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kamil Olszówka

Użytkownicy
  • Postów

    509
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kamil Olszówka

  1. @sowa Przynajmniej kilkudziesięciu moich czytelników uważa zgoła inaczej! Więc tym bardziej twoją opinię mam kompletnie gdzieś!
  2. @staszeko Podniebny wyłącznie w moim śnie! Przeczytaj trzecią część to zrozumiesz...Pozdrawiam! @sowa Skoro nie czytałeś to nie masz najmniejszego prawa oceniać! Kilkulatek by to zrozumiał...
  3. @staszeko Każdy miał jakieś swoje młodzieńcze fascynacje, a moimi młodzieńczymi fascynacjami (oczywiście nie jedynymi) były właśnie PZL I-22 Iryda i PZL-230 Skorpion... O pospolitych pijaczkach także nie bałem się pisać, czemu dałem wyraz w moim wierszu ,,Stare polskie podłogi". Pozdrawiam! @sowa Ponad setka pozytywnych komentarzy jakie otrzymałem pod moimi wierszami i fragmentami powieści mojego autorstwa na różnorakich portalach literackich najlepiej zadaje kłam tej twojej opinii!
  4. Roje podniebnych Skorpionów, Nie staną na straży naszych snów, Pośród tysięcy godzin nocnych swych lotów, Pilotowane przez dumnych polskich lotników... https://pl.wikipedia.org/wiki/PZL-230_Skorpion
  5. I. Choć ogromna wojskowa defilada, W pamięci milionów trwale się zapisała, Pozostając w wspomnieniach niejednego widza, Przed ekranem szerokoformatowego plazmowego telewizora, Przy kawiarnianych stolikach, Rozbudzając wielogodzinne dyskusje do argumentów wyczerpania, O parametrach najnowocześniejszego uzbrojenia, Black Hawków i Predatorów maksymalnych osiągach… Lecz nikt nie pamięta o anulowanych projektach, Nikt sobie głowy nimi nie zaprząta, Kurzą się ich makiety w hangarach, Czasem wspomni o nich jakiś pasjonat… Zaawansowanych inżynieryjnych obliczeń tomy, Upchnięte z trudem w stare napęczniałe segregatory, Pokryte kurzem niepamięci, Zalegają stertami w archiwach przepastnych… W powszechnym niemal zapomnieniu, Pod ciężkim płaszczem codzienności meandrów, Rzuconym pochopnie na stosy niezrealizowanych celów, Upchniętych niedbale w kąt zarzuconych konceptów… Kurzą się ich pożółkłe plany i projekty, W obdrapanych szufladach biurek starych, Zasnutych strzegącymi ich sekretów pajęczynami, Przez pajęczych strażników tajemnic wojskowych… Czasem tylko jakaś zabłąkana mrówka, Przemaszeruje po zapomnianych planach supertajnego myśliwca, Niczym reprezentacyjna wojska kompania, Na jednej z licznych wojskowych defilad… Jaką samemu miał swym przelotem uświetnić, Gdyby wprowadzono go do seryjnej produkcji, Gdyby tylko nie odebrano mu szansy, Głupimi decyzjami polityków krótkowzrocznych… II. Gdy będąc jeszcze ciekawym świata nastolatkiem, W dziesiątkach czasopism o tematyce lotniczej, Całymi dniami z zapałem się rozczytywałem, Rozbudzając młodego pasjonata emocje, Na zamieszczanych na rozkładówkach plakatach, Ciekawość moją zawsze przykuwał, Projekt najnowocześniejszego prototypowego myśliwca, Przyciągający wzrok z wyostrzonego obrazu szerokoformatowego zdjęcia… Wyczekując swej przyszłości w teraźniejszości hangarze, Okraszany niekiedy migocących fleszy blaskiem, Tysięcy ekspertów na całym świecie, Z każdym miesiącem rozbudzając emocje, Był niczym bezcenny czarny diament, Umieszczony w niedbale wykutej żelaznej szkatule, Niewidzialną dłonią polskiej myśli technicznej, Owinięty w sukno tysięcy zawiłych obliczeń… Był niczym sztylet manganowy, Mający przeszyć podniebnych huraganów taniec czarci, By rozległe zachmurzone niebiosa upokorzyć, Skrzydeł swych błyskiem złowieszczym… Był niczym sztylet manganowy, Rzucony w nurt niepewnej przyszłości, W którym niczym od demonów wodnych, Zależeć miały jego losy od polityków decyzji… Przysypiając rozemocjonowany nad licznymi czasopismami, Walającymi się po pokoju całymi stertami, Odpływając nieśpiesznie w barwne me sny, Rozniecane w podświadomości emocjami codzienności, Barwnych fotografii prototypów wszelakich, Dotykałem potęgą mej sennej wyobraźni, By niczym za muśnięciem czarnoksięskiej różdżki, Trójwymiarowych kształtów w mych snach nabrały… III. Zawędrowałem oczami sennej wyobraźni, W wyśniony świat alternatywny, W którym strzegły polskiego nieba „Skorpionów” eskadry, Będący odpryskiem jednej z wielu rzeczywistości… Lecz choć tylko jednym z niezliczonych, Odpryskiem ze wszystkich najcenniejszym, Skrywającym w sobie senną wyobraźnią odmalowany, Wymarzony obraz dumnej i niezwyciężonej Polski… W którym jedna podjęta w porę słuszna decyzja, Przyszłość Polski na zawsze odmieniła, Zarazem zaskakujący alternatywny świat zrodziła, Odradzając w nim Polskę potęgą światowego lotnictwa… W którym rokrocznie modernizowane najnowocześniejsze Skorpiony, Schodziły nieprzerwanie z linii montażowych, A zawojowując skutecznie międzynarodowe rynki, Okazały się naszym wielkim hitem eksportowym… W którym to na międzynarodowych targach zbrojeniowych, Podpisywała Polska wielomilionowe kontrakty, Sprzedając całemu światu swe modernizowane Skorpiony, Nie oddając długimi latami pola konkurencji… I na międzynarodowych pokazach lotniczych, Wzbudzały podziw zagranicznych delegacji, Gdy popisujący się na nich polscy lotnicy, Lotem koszącym nakrycia z głów dostojnych gości zrywali… W mojej wymarzonej Polsce ze snów, Roje podniebnych Skorpionów, Strzegły ziemi Piastów od bladego świtu, O brzasku wzbijając się w niebiosa w kłębach kurzu… Swymi dalekosiężnymi NATO-wskimi rakietami, Zdolnymi wszelkich posowieckich czołgów pancerze przebić, W całej posowieckiej strefie wpływów respekt wzbudzały, Te prototypowe myśliwce polskiej produkcji… IV. Gdy komfort młodych chmurnookich pilotów, Harmonizował z złożonością podniebnych manewrów, Karkołomnych spiral i kontrolowanych korkociągów, Brawurowymi lądowaniami wieńczonych popisów… I ponownych z trawiastych lotnisk krótkich startów, Wieńczonych nieśpiesznie w objęciach szafirowego nieboskłonu, Jak wieńczą żywot w mocnej kawy kubku, Opadające z wolna kryształki cukru… Niczym na dzikim zachodzie podstępne skorpiony, Kryjące się nocami w cholewach butów kowbojskich, Skrył się w cieniu chmur burzowych, Rój podniebnych Skorpionów nieprzewidywalny… By niepostrzeżenie wroga razić, Swymi najnowocześniejszymi manewrującymi pociskami, Hipersonicznymi naddźwiękowymi rakietami, I długimi kilkusekundowymi z swych działek seriami… I strzegły niezliczonymi nocami podniebne Skorpiony, W blasku gwiazd Polaków i Polek młodych, Wymykających się z domów dla schadzek tajemnych, W wielowiekowych zamków ruinach opuszczonych… Niczym najwierniejsi Matki Nocy słudzy, Spowitych mrokiem ziem rozległych strzegły, Najnowocześniejsze myśliwce pola walki, Swymi zaawansowanymi technicznie pokładowymi systemami… Rozwierając z wolna przymknięte powieki, Z snu tak pięknego nagle wyrwany, Ostrym zapachem drukarskiej farby, Przemieszanym z aromatem niedopitej kawy, Żegnając ulatujące senne obrazy, Przepędzane docierającym poczuciem rzeczywistości, Zamglone oczy niedbale przetarłszy, Dotknąłem znów palcami plakatów z czasopism... V. Jedna słuszna decyzja… Która jednak w naszej rzeczywistości nigdy nie nastąpiła, Przez co swym brakiem falę domysłów zrodziła, Wyrażoną w niezliczonych wówczas zarzutach… Kierowanych pod adresem ówczesnego rządu, Nie szczędzących ówczesnego Gabinetu Ministrów, Ponawianych wciąż w pytaniach do kolejnych premierów, Przez dociekliwych dziennikarzy niezależnych mediów… Wijący się Skorpion w nowej geopolityki zarodku, Cierniem był w oku skorumpowanych polityków, Zagrożeniem zapewne dla rozmaitych układów, Różnorakich pokątnych szemranych interesów… Wijący się Skorpion w nowej geopolityki zarodku, Zagrożeniem był dla hegemoni lotniczych koncernów, Obawiających się zapewne utracenia swych wpływów, Na obszarach Związku Sowieckiego dawnych satelitów… Mówiło się wtedy żartobliwie, Że sam prezydent święcił makietę Skorpiona kropidłem, Optymistycznie przy tym tryskając humorem, Okraszając pulchne lico szerokim uśmiechem, Lecz pecha przyniósł najwidoczniej, Czego skutkiem było projektu anulowanie, Z listy wydatków rzeczonej pozycji wykreślenie, Z budżetu państwa dotacji nieprzyznanie… Jak każdy pajęczak w pierwszych chwilach życia, Pada niekiedy ofiarą otaczającego świata, Tak sporządzone pieczołowicie na kreślarskich deskach, Utajniły jego plany wojskowe archiwa… Niczym bezlitosna samica skorpiona, By nie paść z głodu i wycieńczenia, Bez cienia zawahania własne młode zabijająca, Mego wyśnionego Skorpiona zabiła chłodna kalkulacja… VI. Przepastne archiwa wojskowe, Skrywają latami sekrety niezliczone, W tomy akt tajnych posegregowane, Dla oczu wybranych jedynie zastrzeżone… Przepastne archiwa wojskowe, Kryją niezgłębione tajemnice, Dla szarych zjadaczy chleba niedostępne, Przez śledczych historyków stopniowo odkrywane… Skrywają zapewne i tajemnicę Skorpiona, Tak przełomowego projektu bezwzględnego przetrącenia, Dalekosiężnych planów trwałego pogrzebania, Wielomilionowej kwoty bezsensownego utopienia… Gdy zawiodły ich marzenia pasjonatów lotnictwa, I gorzką do przełknięcia była pigułka, Wymarzonego projektu anulowania, Na puste niebo bezcelowego spoglądania… Niczym gnijące ciała martwych skorpionów, Zalegające w cieniu wielkich głazów, Tak ten jeden z wielu zapomnianych projektów, Zalega w cieniu zapomnienia pośród zaciemnionego hangaru… Kunsztowna i skomplikowana, Naturalnej wielkości drewniana makieta, Niszczeje pokryta kurzem zapomnienia, W cieniu wielkich emocji, które niegdyś rozbudzała… Roje podniebnych Skorpionów, Nie będą przenigdy strzegły ziemi Piastów, Wielowiekowych Narodowego dziedzictwa zabytków, Rozrzuconych po kraju różnorakich brył domów… Roje podniebnych Skorpionów, Nie staną na straży naszych snów, Pośród tysięcy godzin nocnych swych lotów, Pilotowane przez dumnych polskich lotników...
  6. @sowa Za to o Skorpionie i o Bieliku to na pewno nie wiedziałeś! A ja sporo czytałem o tych projektach już jako nastolatek czemu wymownie dałem wyraz w moim kolejnym tekście!!
  7. @sowa Jak przeczytasz mój kolejny tekst, który zamieszczę tutaj po północy to kopara opadnie ci do ziemi! Ostrzegam jednak że będzie bardzo dłuuugi... Stawiam każde pieniądze że wcześniej w ogóle nie wiedziałeś o istnieniu PZL I-22 Iryda i dopiero dzięki mojemu wierszowi dowiedziałeś się o tym wspaniałym polskim samolocie!
  8. @sowa Tak, bo ty siedzisz w mojej głowie i wiesz co zrobiłem celowo a czego nie... Ja jednak w odróżnieniu od ciebie zdecydowanie bardziej wolę pisać o prototypowych myśliwcach niż o rozkosznych kuperkach! http://poetyckie-zacisze.pl/modlitwa-geja-w186208.html @staszeko Zapewniam Cię że Poezja armatohaubicy KRAB także nie stanowi dla mnie najmniejszego problemu! Proszę najuprzejmiej: Choć skuteczny polskich Krabów ostrzał, Może odwiecznego wroga plany pokrzyżować, Równą tysiącom grzmotów siłą huraganowego ognia, Skumulowaną w stalowych wypolerowanych pociskach, Całe połacie ziemi zrównać, By zatańczyły płomienie na posępnych pogorzeliskach … I choć cieszy oko mocarna armatohaubica Krab... Tylko Irydy żal!
  9. Jakże błyskotliwy wiersz! Szacun!
  10. Naprawdę świetny!
  11. @sowa pragnę zapewnić że moje kolejne teksty będą... jeszcze dłuższe! Mam w zanadrzu kilka tekstów jeszcze dłuższych od niniejszego!
  12. @staszekoKolejne dwa teksty mojego autorstwa zaskoczą Cię jeszcze bardziej! Ale ciii... Na razie to tajemnica... Śledź proszę uważnie mój profil! @Corleone 11 Nie mam pojęcia jak mogłem przeoczyć tę literówkę... Stokrotne dzięki że zwróciłeś mi uwagę! Uważam że forma ,,choć" dodaje temu wierszowi pewnego specyficznego archaicznego klimatu... A o to właśnie mi chodziło. Pozdrawiam najserdeczniej! @sowa A czy zrozumiałeś w ogóle o co w tym wierszu chodzi??? Że tak nieśmiało ośmielę się dopytać... Irytacji na mnie czy irytacji na decyzję o przetrąceniu projektu Iryda???
  13. I choć cieszy oko mocarna armatohaubica Krab... I choć budzi podziw samobieżny moździerz Rak... I choć emocje rozbudza wyrzutnia rakietowa Langusta… I choć dobrze rokuje przeciwlotniczy zestaw Loara… Tylko Irydy… Tylko Irydy… Tylko Irydy żal! https://pl.wikipedia.org/wiki/PZL_I-22_Iryda
  14. I. Niczym swa mityczna imienniczka, Wznosiła się ku słońcu w błękitnych przestworzach, Zostawiając za plecami betonowe lotniska, Okraszone promieniami wschodzącego słońca, Unosząc dumnie ku niebu swój kadłub, Niczym wojownicza Amazonka pozłacany łuk, Zamierzyła dosięgnąć wyznaczonego celu, Rozpostartego majestatycznie szafirowego nieboskłonu, Muskając swymi wyprofilowanymi skrzydłami, Potężne skłębione chmury, Niczym smukłymi palcami dziewczęcych dłoni, Śnieżnobiałych kwiatów płatki, Przecinając niczym ostrzem koszącym swym lotem, Rozliczne siedmiobarwne tęcze, Które mityczna jej imienniczka w natchnionym zapale, Rozpostarła na krystalicznie czystym niebie, Na błękitnym świata nieboskłonie, Tańczyła w zapamiętaniu niebiański swój taniec, Wykonując w przestworzach niejeden karkołomny manewr, Skontrowany w porę wysokości sterem, Wirując w zapamiętaniu w kontrolowanych korkociągach, Błękitnym przestworzom pieśń swą śpiewała, Która choć rykiem silników zagłuszona, Przez chmurnookich płanetników została podsłuchana, Przelatując nad stalowymi nadrdzewiałymi hangarami, Nad przestarzałych po prl-owskich lotnisk płytami, Pięknem swym powszechny wzbudzając podziw, U obserwatorów wojskowych i gapiów postronnych, Rozniecała maleńką nadziei iskierkę, Że okaże się wielkim międzynarodowym hitem, Że zaletami swymi przyćmi konkurencję, Co zaowocuje niejednym podpisanym kontraktem… II. Gdy wykonała lot swój ostatni, Żegnając się na wieki z rozległymi przestworzami, Spętana trwale niewidzialnymi powrozami, Krótkowzrocznych i zawiłych decyzji politycznych, Krusząc w przestworzach swe pleksiglasowe owiewki, Rozsypujące się drobniutkich szkiełek tysiącami, Roniła zarazem niewidzialne swe łzy, Nad fatalnym losem swym przyszłym… W wyniku rozmów zakulisowych, Na stromych szczytach pookrągłostołowej władzy, Gdy przetrącono projekt tak innowacyjny, Zezłomowując jedyny egzemplarz do badań statycznych, Zezłomowano jej nieznane ludziom marzenia, W bezdusznych metalu zgniatarkach, W posępnych deszczy ulewnych strugach, Gdy płakały nad jej losem niebiosa… Skończyła w spowitych mrokiem muzealnych halach, Jako lśniący lecz nieruchomy eksponat, Rozbudzając wyobraźnię niejednego rezolutnego dziecka, Na edukacyjnych szkolnych wycieczkach, Skończyła na pomnikach przy zakładach lotniczych, Wkomponowana w rdzewiejące stalowe stojaki, By przenigdy nie dosięgnąć ukochanych przestworzy, Lśniącymi niczym ostrza mieczy skrzydłami… Wciąż niebo drży od tamtych emocji, Jakie towarzyszyły oblotowi Irydy, Choć pośród tamtego lotniska szarej codzienności, Jest to już tylko pieśń przeszłości… I choć cieszy oko mocarna armatohaubica Krab... I choć budzi podziw samobieżny moździerz Rak... I choć emocje rozbudza wyrzutnia rakietowa Langusta… I choć dobrze rokuje przeciwlotniczy zestaw Loara… Tylko Irydy… Tylko Irydy… Tylko Irydy żal!
  15. @Corleone 11 @Corleone 11 Zawsze staram się opierać moje teksty, czy to wiersze, czy publikowane tutaj fragmenty moich powieści na naukowych źródłach drukowanych. Ja po prostu dużo czytam a wieczorami pogrążony w rozmyślaniach wsłuchuję się w siebie i rozmaite rymy same napływają mi do głowy... Pozdrawiam!
  16. @Nata_Kruk @Nata_Kruk Najserdeczniej Dziękuję... Niestety mam problem z pisaniem krótkich wierszy... Wbrew pozorom o wiele łatwiej jest mi pisać wiersze długie niż krótkie... Polecam także łaskawej uwadze mój tekst zatytułowany ,,Patriotyzm zaklęty w tysiącach szabel". @Corleone 11 Stokrotnie dziękuję Ci za to że zwróciłeś mi uwagę na tą literówkę! Polecam także łaskawej uwadze mój tekst zatytułowany ,,Patriotyzm zaklęty w tysiącach szabel".
  17. @andrew Stokrotne dzięki! Polecam także łaskawej uwadze mój tekst zatytułowany ,,Patriotyzm zaklęty w tysiącach szabel".
  18. Morze biało-czerwonych flag... Urzekające pięknem tajemniczych fal, Rozpryskujących się na zabytkowych kamienic klifach, Tego jednego szczególnego dnia… W dwóch świętych barwach jedynie się mieniące, Bieli przeczystej i czerwieni skrzącej, Tysięcy flag powiewających dumnie, I namalowanych na policzkach okraszonych rumieńcem… Kiedy dnia tego ostry chłód jesienny, Perli skrzącym rumieńcem policzki dzieci, Które przybyły z rodzicami na marsz coroczny, Dla swej umiłowanej dziecięcym sercem Ojczyzny, Ich rumiane twarze dziecięce, Dla flag biało-czerwonych pozłacanym są drzewcem, Choć na policzkach namalowanych jedynie pędzelkiem, Na sercach wykutych pamiętnych przeżyć rylcem… Morze biało-czerwonych flag... Niczym włosy księżniczki Waleski rozpuszczone przez wiatr, Niczym blask zaklęty w spojrzeniu króla Bolesława, Odbitym na ostrzu prastarego Szczerbca… Niczym wyłaniające się z wiru pradziejów, Płynące niespiesznie dzieje dynastii Piastów, W rozgałęzieniach licznych strumyków, Będących odnogami jednego Piasta rodu… Niczym prastare rzeki rwące, Padające niespiesznie w morze spienione, By otulone jego ogromem, Odrodzić się na nowo w morskich fal pędzie, Tak przesławnego rodu Piastów dzieje, Porwane wielkiej historii pędem, Zatonęły w głębinach wieków unieśmiertelnione kronikarzy piórem, By odrodzić się w milionów Polaków patriotyzmie… Morze biało-czerwonych flag… Ten nasz bezcenny duchowy skarb, Cenniejszy od srebra czy złota, Cenniejszy od blasku zatopionego w najkosztowniejszych klejnotach… Wykuty z bezcennego kruszcu, Dumnych Polaków szczerego patriotyzmu, Dnia tego wydobywanego z głębin serc milionów, Rzewnymi emocjami miast żelaznych kilofów... Skarb którego nie można złożyć w ofierze, Przed wyobrażającym demona pogańskim posągiem, Ni spopielić na wieki w całopalnej żertwie, By nie pozostał najmniejszy ślad wspomnień… Taki, którego nam wykraść nie można, Przetopić, zastawić ni sprzedać, Ni u trzęsącego połową świata biznesowego magnata, Ni u starego zawistnego pasera… Morze biało-czerwonych flag… Niczym namalowany ręką mistrza przepiękny obraz, Budzący zachwyt w całego świata muzeach, Zazdrość w zawistnych paserów spojrzeniach, Którego płótna mrocznych czasów upiory, Nie zdołały rozszarpać swymi piekielnymi szponami, Ciągnących się latami zaborów krwawych, I zmieniających się okupantów niezliczonych represji… Na którym odmalowano nasze narodowe traumy, I kolejnych pokoleń heroizmu akty, Przeplatając ponure, mroczne barwy, Złotej farby wymownie dostrzegalnymi smużkami, Symbolizującymi licznych bohaterów poświęcenie, Zatopione w naszej Ojczyzny przeszłości bolesnej, Niczym w najszlachetniejszej mirry bogato zdobionej karafce, Wirujące w tajemniczym tańcu płatki złote… Nie mogąc osobiście uczestniczyć w wielkim Marszu Niepodległości w Warszawie, choć tym skromnym patriotycznym wierszem mojego autorstwa chciałbym połączyć się duchowo z wszystkimi jego Szanownymi uczestnikami...
  19. @andrew Stokrotne dzięki za Twoją opinię!
  20. @Sylwester_Lasota Jakże poruszający...
  21. @andrew Bardziej jest to opowiadanie w formie wiersza, aniżeli wiersz. Zauważ proszę że zaklasyfikowałem ten tekst jako opowiadanie, a nie jako wiersz.
  22. Andrew zawsze podobały mi się Twoje wiersze o tematyce religijnej... Nie chciałbyś ocenić krytycznym okiem mojego wiersza zatytułowanego ,,Uśmiech papieża Polaka"?
  23. @duszka Najserdeczniej dziękuję... Też tak to odbieram... W związku z dzisiejszym dniem pełnym zadumy i refleksji polecam także łaskawej uwadze moje wiersze zatytułowane ,,Jasny płomieniu świecy" i ,,Fotografia ślubna moich pradziadków"... @Corleone 11 Stokrotne dzięki... Ja z kolei często w komentarzach rozmaitych politologów spotykałem się z bardziej dosadnym określeniem zwłaszcza w odniesieniu do krajów targanych wewnętrznymi konfliktami... a mianowicie z takim że czasami w geopolityce nie ma dobrych rozwiązań, a są tylko rozwiązania ,,złe" i ,,bardzo złe"... W związku z dzisiejszym dniem pełnym zadumy i refleksji polecam także łaskawej uwadze moje wiersze zatytułowane ,,Jasny płomieniu świecy" i ,,Fotografia ślubna moich pradziadków"...
  24. Czy wszechświat uroni łzę, Nad jednym rozbitym muzealnym eksponatem, Gdy budynki wielkich muzeów w gruzy obracane, Nocnymi bombardowaniami i artyleryjskim ostrzałem, Pogrzebały w swych ruinach niezliczone zabytki, Których tajemnic dotąd wiernie strzegły, W czasach pokoju swymi naszpikowanymi elektroniką gmachami, Jako bezcennego dziedzictwa ludzkości… Czy wszechświat uroni łzę, Nad jednym poległym w obronie ojczyzny żołnierzem, Gdy bezbronnych cywilów przelewana jest krew, A ofiar dziś są tysiące, Gdy młodych żołnierzy całe bataliony, Dziesiątkowane tak dotkliwie ogniem artylerii, Nie mogąc dostatecznie strat swych uzupełnić, Zmuszane są do oddawania pola wrogowi… Czy wszechświat uroni łzę, Nad jednym bezdomnym niedożywionym dzieckiem, Gdy głodujących ludzi rzesze, Dnia każdego żarliwie modląc się o chleb, Wznoszą ku niebu swe nieprzytomne spojrzenie, Od slumsów Brazylii po Afryki prowincje, Ofiarowując Bogu swą rzewną modlitwę, Dla wielodzietnych swych rodzin błagając o chleb… Czy wszechświat uroni łzę, Nad jednym schorowanym starcem, W zadłużonym szpitalu dogorywającym samotnie, Znosząc w milczeniu docinki opryskliwych pielęgniarek, Gdy na całym globie dziesiątki szpitali, Dnia każdego borykając się z problemami finansowymi, Rokrocznie zmuszane do ogłaszania upadłości, Zwalniając najlepszych lekarzy likwidują kolejne oddziały… Czy wszechświat uroni łzę, Nad jednym bezimiennym zapomnianym grobem, Z powalonym przez wichurę spróchniałym krzyżem, Porośniętym przez lata niepamięci chwastem, Gdy na całym świecie zabytkowe cmentarze, W toku toczonych latami wojen, Ogniem artylerii z ziemią zrównywane, Znikają na wieki na popiół starte…
  25. @Somalija Tytułem polemiki polecam łaskawej uwadze moje teksty zatytułowane ,,Pradzieje, pradzieje…" i ,,Snując domysły o grodach państwa Wiślan". Pozdrawiam!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...