-
Postów
457 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kamil Olszówka
-
Pradzieje, pradzieje…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@staszeko To że urodziliśmy się Polakami nie jest przypadkiem a największym zaszczytem jaki mógł nas spotkać... Zaś historia pradziejów ziem polskich jest tak niezmiernie ciekawą, że mogła by się stać ona inspiracją dla setek zagranicznych powieściopisarzy i reżyserów filmowych! Choć będąc Polakiem, chylę czoła przed starożytną historią całego świata, to jednak prahistorii ziem polskich, jak i historii plemion lechickich, przenigdy nie zamieniłbym na żadną inną na całym świecie! A szczególnie polskich znalezisk archeologicznych, będących fenomenami w skali ogólnoświatowej, nie zamieniłbym na żadne inne, z żadnego zakątka ziemi. Liczę na wywiązanie się między nami ciekawej dyskusji o pradziejach ziem polskich i ich wpływie na naszą współczesną tożsamość... -
Wielką niesprawiedliwością byłoby względem historii ziem polskich, gdybyśmy pisząc historyczne opracowania naukowe oraz powieści osadzone w realiach historycznych, skupiali się wyłącznie na okresie po przyjęciu Chrztu przez księcia Mieszka I, pomijając zarazem jakże długą, jakże bogatą i przeogromnie ciekawą zarazem historię osadnictwa na ziemiach polskich. Wcale nie byłoby przesadnym stwierdzenie, że jakże długa historia osadnictwa na ziemiach polskich, jest równie ciekawa, co historia starożytnego Egiptu, czy starożytnej Persji. Kultura jerzmanowicka, jakże tajemnicza i ciekawa zarazem kultura pucharów lejkowatych, kultura pomorska, kultura łużycka, Celtowie na ziemiach polskich, zeslawizowani Sarmaci, czy wreszcie liczne plemiona lechickie, wciąż skrywają wiele tajemnic, przez wieki czekających ich odkrycia. Wszystkie te starożytne i wczesnośredniowieczne kultury, jak i liczne plemiona żyjące niegdyś na ziemiach dzisiejszej Polski, spaja niewidzialną, acz nierozerwalną więzią, nauka zwana „Historią osadnictwa na ziemiach polskich”. Jakże różne od siebie, a zarazem jakże bliskie sobie, były wszystkie te kultury i plemiona, a przede wszystkim… Jakże piękne w swojej historii i w samym swoim jestestwie… Ziemia polska obfitująca w liczne cuda przyrody, w niemniejsze obfituje skarby archeologii. Archeologia ziem polskich szczyci się odkryciami, jakich nie znajdziemy w żadnej innej stronie świata. Jakże nie kochać tej wspaniałej nauki, zwanej historią osadnictwa na ziemiach polskich, a przez nią jakże nie kochać całym sercem całej polskiej historii! Choć jestem tylko prostym pasjonatem historii, ośmielę się w tym miejscu napisać, że ogromnie szanuję Węgrów, za to że szczycą się historią żyjących niegdyś na Ich ziemiach Hunów, jak i szanuję Francuzów, za to że szczycą się historią żyjących kiedyś na terenie obecnej Francji starożytnych Galów. Historia świata w dostojnym swym biegu sprawiła, iż zrządzeniem dziejowych wiatrów w miejsce starożytnych plemion, powstały wieki później nowożytne narody. I tak z biegiem dziejów, zarówno starożytne, jak i średniowieczne plemiona wydawały swoich wielkich wodzów. Starożytni Galowie mieli swego Wercyngetoryksa, średniowieczni Polanie mieli swojego księcia Mieszka I… Wcześniej będące protopaństwem słowackim Księstwo Nitrzańskie miało swojego księcia Pribine, itp. itd. Jednak dla dalszej części niniejszych rozważań kluczowe będzie postawienie w tym miejscu pytania, imiona ilu takich wodzów na zawsze już przepadły w mrokach dziejów… Jakże wspaniale byłoby zebrać w swojej prywatnej kolekcji wszystkie książki, zarówno naukowe jak i publicystyczne, poruszające tematykę polskich, wczesnośredniowiecznych plemion słowiańskich. Zarówno Wiślan, jak i Pomorzan, Lędzian, jak i Dziadoszan. Cudownie byłoby czytając je wszystkie zanurzyć się w zapomnianą historię tych wszystkich polskich plemion, Ich wspaniałe dzieje, Ich wielkie wzloty i upadki. Jednocześnie poznając Ich zapomnianą, wspaniałą historię przybliżyć się nieco do odwiecznej tajemnicy całej Słowiańszczyzny. Tej odwiecznej, skrywanej przez historię świata tajemnicy, dlaczego to akurat narodowi słowiańskiemu została oddana we władanie połowa Europy. Połowa Europy z całymi jej bogactwami. Dlaczego nie starożytnym Grekom, Bałtom czy plemionom germańskim, ale właśnie Słowianom. I dlaczego jednocześnie jest tak jak pisał Ibrahim ibn Jakub, że „…Na ogół biorąc, to Słowianie są skorzy do zaczepki i gwałtowności i gdyby nie ich niezgoda wywołana mnogością rozwidleń ich gałęzi i podziałów na szczepy, żaden lud nie zdołałby im sprostać w sile”. Dlaczego to Polanie osiągnęli władzę nad Wiślanami, Pomorzanami, Dziadoszanami, Lędzianami, a nie na przykład Wiślanie czy Pomorzanie nad resztą plemion polskich. Dlaczego to na przykład władcy Lędzian Wyszowi czy tajemniczemu władcy Wiślan (Wisławowi?) nie przypadła taka sama misja dziejowa jak władcy Polan Mieszkowi I. Przeto my Polacy nie mamy najmniejszych powodów, by zazdrościć starożytnej historii ziem Ich Grekom czy Włochom, gdyż cała polska ziemia utkana jest archeologicznymi znaleziskami, niekiedy fenomenalnymi w skali całego świata. Zapewne nasze małe ojczyzny, które każdy z nas nosi w swym sercu, również mogą się poszczycić ciekawymi znaleziskami… Choć będąc Polakiem, chylę czoła przed starożytną historią całego świata, to jednak prahistorii ziem polskich, jak i historii plemion lechickich, przenigdy nie zamieniłbym na żadną inną na całym świecie! A szczególnie polskich znalezisk archeologicznych, będących fenomenami w skali ogólnoświatowej, nie zamieniłbym na żadne inne, z żadnego zakątka ziemi. Śmiem zaryzykować tezę, że potężne, megalityczne grobowce kultury pucharów lejkowatych, czy skarb księcia Wiślan (o historii którego jeszcze jako nastolatek zaczytywałem się z wypiekami na twarzy), są dla historii naszej polskiej ziemi równie ważne jak słynne Drzwi Gnieźnieńskie, czy choćby denary króla Bolesława Chrobrego. Gdyby to ode mnie zależało, bez wahania oddałbym wszystkie polskie hipermarkety i galerie handlowe za jedno nowe muzeum archeologiczne… No dobra, to był tylko sarkazm… Nasza polska ziemia, poprzez ukryte w niej skarby, zdaje się przemawiać do współczesnych zabieganych, pochłoniętych bieżącymi sprawami Polaków. Poprzez ich odwieczny, ponadczasowy urok, poprzez ich ogromną różnorodność, ziemia nasza zdaje się krzyczeć do nas z głębi wieków, byśmy przenigdy nie zapominali o naszych pradziejach! Jakże tajemnicze i intrygujące zarazem są licznie zachowane do naszych czasów urny twarzowe będące dziełem kultury pomorskiej! Jakże wielką tajemnicę skrywają w sobie wspomniane powyżej liczne grzywny siekiero podobne składające się na wielki skarb „silnego wielce” pogańskiego księcia plemienia Wiślan! (Od razu śpieszę dopowiedzieć że denary pierwszych polskich władców z dynastii Piastów, także po dziś dzień skrywają wiele niewyjaśnionych tajemnic…) Jakże wiele tajemnic skrywa po dziś dzień historia Wzgórza Wawelskiego! Jakże, jakże… Można by tak wyliczać godzinami… Ja z kolei, mógłbym chyba godzinami wyliczać, czego to bez mrugnięcia okiem nie oddałbym za jedną nową książkę o tematyce archeologicznej, albo historycznej. Jeszcze na pierwszym roku studiów, w przerwach pomiędzy sesjami egzaminacyjnymi, zawzięcie zaczytywałem się w „Rocznikach czyli kronikach Sławnego Królestwa Polskiego” Jana Długosza. Już pierwszą księgę roczników Długosza przeczytałem niemal jednym tchem. A piszę o tym w tym miejscu dlatego, iż jej lektura (która wywarła na mnie ogromne wrażenie) skłoniła mnie w późniejszym okresie do sięgnięcia po Starą Baśń autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego. O moim niegasnącym pomimo upływu lat uwielbieniu, zarówno do tej ponadczasowej powieści, jak i nakręconego na jej motywach filmu w reżyserii Jerzego Hofmana mógłbym pisać godzinami, ale nie to jest teraz moim celem… [[Niniejszy tekst jest zaledwie fragmentem mojej niewydanej nigdy drukiem powieści zatytułowanej „Samotny posąg w sercu puszczy”. Wszystkie prawa zastrzeżone.]]
-
Bezsennej lutowej nocy nad latopisem Nestora
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I. Bezsennej lutowej nocy, Gdy czytałem Nestora ,,Powieść lat minionych”, Z starego radiowego odbiornika dobiegły straszliwe wieści, Iż na prastary Kijów spadły rosyjskie bomby, Gdy przeglądałem nocą stare ruskie latopisy, Celem konfrontacji z zapiskami z średniowiecznych polskich kronik, Nagły obrót współczesnego świata historii, Prostego badacza najnieprzewidywalniej zaskoczył, Gdy „Powieść lat minionych” wertowałem Nestora, Zapętliła się w swym biegu ludzkości historia, Gdy lutowej nocy z ekranu niejednego telewizora, Do szpiku przeszywająca strachem wychynęła groza, Wygaszona przed laty zimna wojna, Płomieniem wielkomocarstwowych ambicji zapłonęła od nowa, Oparami skrywanej nienawiści podsycanym z cicha, Gdy zapuściła w umysłach korzenie propaganda parszywa, Gdy nie wiedzieć kiedy oczy zmrużyłem, Przysypiając nad starym średniowiecznym latopisem, W otchłań snu nieśpiesznie odpłynąłem, I w obrazach sennych się zatopiłem… Ujrzałem w mym śnie siwowłosego starca, Którego oblicze skrywała mnisza peleryna, By nie skrzyżowały się nasze spojrzenia, Na straży wiernie stojąca, O szlachetnych rysach twarzy był to mnich stary, Znający wiele tajemnic średniowiecznej i starożytnej Rusi, Choć mrokami pradziejów od wieków spowitych, Przestrogą z przeszłości dla współczesnych będących… Zapytałem w duchu najstarszego ruskiego kronikarza Nestora, Żyjącego przed wiekami wielce uczonego mnicha, Jak potoczą się dalej losy świata, Jaki obrót przybierze ta nieprzewidywalna wojna, Spojrzały na mnie oczy starca, Skryte w cieniu mniszego kaptura, Z których otuchy przedziwna biła siła, Nadzieję w mą duszę łagodnie sącząca, Białowłosy starzec z długą białą brodą, W minione wieki Rusi Kijowskiej sięgającą, Ku wielkim nieodkrytym średniowiecza tajemnicom, Nie szczędził swego głosu pocieszającym słowom, Z ust starego znającego dzieje kronikarza, Otuchy dodały mi mądre słowa, Być może przed wiekami udzielające rozgrzeszenia, Być może i samych kniaziów kształtujące sumienia, Co wtedy Nestor we śnie mi wyszeptał, Powtórzę w strofach niniejszego prostego wiersza, By każdemu go czytającemu otuchy dodać, Gdy przyszłość rysuje się tak niepewna… II. Bohaterscy ukraińscy żołnierze, Wraz z Wami w swych snach, Nieśmiało niekiedy śniąc na jawie, Naszykowuje na wroga zasadzki cały wolny świat, Bohaterscy ukraińscy cywile, Budowaniu niezdobytych barykad ofiarowujący swe siły, W bezsenne lutowe mroźne noce, By stare rosyjskie czołgi zatrzymały skutecznie… Nie odbierze narodom prawa do samostanowienia, Chora wielkomocarstwowa wizja jednego człowieka, Ni wskrzeszenia Związku Radzieckiego nieziszczalna idea, Zrodzona przed laty w umyśle kremlowskiego dyktatora, Z góry na porażkę skazana, W zderzeniu z godnością i dumą cywilizowanego świata, Póki iskra wolności w nas będzie się tliła, Ku śmiałym bohaterskim czynom na barykady wiodła, Dopóki tli się iskra wolności, W duszach tysięcy ochotników niezłomnych, Nie złamią woli walki najeźdźców hordy, Wykutej w żarze sumień a twardszej od stali, Meandry wielkiej światowej polityki, Nie złamią prostych ludzi poczucia godności, Ni nie odbiorą pięknych snów o przyszłości, Rozniecanych księżycowymi nocami szeptami Świętej Wolności, U szczytów władzy skorumpowani politycy, Utoną w morzu prostych ludzi przyzwoitości, Zasiewanej w dzieciństwie w sercach przestrogami naszych babci, Pielęgnowanej przez lata Świętej Cerkwi nabożeństwami, Złote kopuły moskiewskiego Kremla, Nie zaślepią biegu dziejów świata, Swym złudnym blaskiem skrwawionego złota, Które krew ofiar carów wiekami obficie rosiła, Powróci jeszcze uśmiech na twarzach dzieci, Przez wojnę mroźnej nocy wygnanych z Ukrainy, Bez pożegnań czułych z braćmi i ojcami, Którzy najeźdźcom stawić czoła ofiarnie pozostali, Jeszcze połączą się rozdzielone ukraińskie rodziny, Więzią trwalszą od najnowocześniejszych czołgów pancerzy, Wykutą bowiem w żarze serc niezłomnych, Z kruszca dramatycznych wojennych przeżyć, Jeszcze upokorzoną zostanie tatarska buta, Jak bywało drzewiej w minionych wiekach, Jako straszna dla całej ludzkości przestroga, By z umiłowaniem wolności milionów ludzi nie igrać, Jeszcze triumfalnie powróci Pokój, Na dawne ziemie średniowiecznych ruskich kniaziów, Pośród milionów najserdeczniejszych uśmiechów, I tysięcy szczęśliwych z wojny powrotów…-
1
-
Płoną cerkwie na Ukrainie
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@staszeko Wiersz ten nie jest przyporządkowny ściśle określonym ramom czasowym... Pomimo oczywistych odniesień do aktualnej wojny jest on raczej zawieszony gdzieś w czasie i przestrzeni, gdzieś pomiędzy rzeczywistością a barwną kresową opowieścią o przeszłości... Bardzo szanuję Polskich Tatarów, ale jak mówi Witold Gadowski... ,,Podrap Rosjanina, a zawyje w nim Tatar". Pamiętajmy także by otoczyć naszą modlitwą wszelkie stareńkie cerkiewki, także i na polskich ziemiach... -
Płoną cerkwie na Ukrainie
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andrew Najserdeczniej Dziękuję... Polecam także łaskawej uwadze mój długi wiersz zatytułowany ,,Pamięci ofiar eksplozji w Przewodowie w dniu 15.11.2022." -
Płoną cerkwie na Ukrainie
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Na Rusi dalekiej przed wieloma wiekami, Wyłaniały się z mroków nocy tatarskie zagony, By mordy, zniszczenie i grabieże szerzyć… Przeszywającym błogi spokój tatarskiej strzały grotem, Trawiącym wszystko wokół łaknącym żertwy ogniem, Dorobek wielu pokoleń pożogami spopielić… Gdy bezlitosne szturmy tatarskich zagonów, Odbijały się od murów kasztelańskich zamków, Kierowały się ku odległym drewnianym cerkwiom… Dla palącej wewnętrznie żądzy łupów, Zaklętej w tysiącach nocnych napadów, By otulone nocnym mrokiem okrasić pożogą… Zapłonęły cerkwie na Ukrainie, By dzikich stepowych Tatarów stać się łupem, Z kosztowności wszelkich bezwstydnie ograbione, Na pastwę płomieni niebawem wydane, Gdy srogie tatarskie strzały, Zwieńczone ostrymi żelaznymi grotami, Drewniane ściany starych cerkwi przeszywały, By w poczynionych wyżłobieniach zarzewia ognia pozostawić, Maleńkimi płomykami wielkie pożary rozniecić, By ku gwieździstemu niebu buchając się wzbiły, Gdy w blasku księżyca płomyki maleńkie, Jęły przeradzać się w coraz większe, Z czasem gwiazd skrzących niemal sięgające, Tym straszniejszy nieokiełznany pożar, W wnętrzu niejednej wielowiekowej cerkwi rozgorzał, Pozostawiając z czasem jedynie zgliszcza dogasające… Zapłonęły cerkwie na Ukrainie, Oślepiając jaskrawym swych pożarów blaskiem, Zasnute pomroką dziejów wieki minione, Bólem i cierpieniem dziesiątek tysięcy Rusinów naznaczone, Gdy począł wkrótce trawić bezlitosny ogień, Modrzewiowe ściany cerkwi mchem otulone, Wwiercającym się w nie przeszywającym je żarem, Sięgnęły i zuchwałe ognia języki, Baniastych kopuł kilkusetletnich drewnianych cerkwi, Krytych artystycznie ociosanym gontem, Na drewnianych dachach wielowiekowych cerkwi, Zatańczyły z złowieszczym śmiechem straszliwego ognia płomyki, By w trawiący wszystko pożar się przerodzić, Pośród czarnej mgły ciężkich obłoków, Wijących się przeraźliwie kłębów dymu, Dziedzictwo wielu pokoleń bezlitośnie spopielić… Płoną cerkwie na Ukrainie, Trawione tatarskiej nienawiści ogniem, Krwawej i okrutnej wojny będącym zarzewiem, Zgliszcz i pogorzelisk jasnym zwiastunem, Potoki iskier się rozsypywały, Z artystycznie zdobionych kopuł modrzewiowych cerkwi, Na tle smolistego nieba deszczem złotym, Na rozłożyste dywany traw zielonych, Wieczorną rosą okraszonych, W zapomnieniu w mrokach nocy dogasającym, Walące się z hukiem drewnianych cerkwi stropy, Na liczące wieków wiele sosnowe podłogi, Wśród ognistych kłębów tysięcy iskier złotych, W nadpalonych podłogach wybijały dziury, Sięgające zdać by się mogło piekielnych czeluści, Wzbraniające zarazem dostępu do ikon świętych, Płoną cerkwie na Ukrainie, Strzelającym w nocne niebo czerwonym ogniem, Sypiącym wciąż nieprzebranych iskier zamiecie, Spadających na zroszoną krwią pomordowanych ziemię, Przerażający widok łun na nocnym niebie, Z miejsc gdzie dotąd majaczyły o zmierzchu cerkwie, Przeszywający do szpiku kości dojmującym strachem, Niewinnych i bogobojnych Chrześcijan dusze, Niegdyś w niemowlęctwie Wszechmocnemu Bogu ofiarowane, W płonących dziś cerkwiach prawosławnym Chrztem… Złocone, zabytkowe, misternie zdobione zwiezdice, Poczęły trawić szalejących pożarów bezlitosne płomienie, By stopione wpiły się wrzącym mosiądzem, W z najszlachetniejszego drewna rzeźbione stoły ofiarne, Pozostając z nimi już na zawsze złączone, Mocą ognistych płomieni nierozerwalnie zespolone… Płoną cerkwie na Ukrainie, Trawione wielkich pożóg bezlitosnym żarem, Pozornie tak bezbronne, samotne i opuszczone, Naprawdę zaś Maryi nadprzyrodzoną opieką otoczone, Woskowe, smukłe, cerkiewne świece, Żar wielkich pożarów stopił bezlitośnie, Przy jaśniejącej księżyca pełni, Zmieniając je w lepką bezkształtną masę, Z srebrzonych świeczników bezładnie spływającą na ziemię, By zawrzała niczym ukrop w morzu płomieni, Gdy pierwsze ognia płomienie, Poczęły muskać świętych aureole, Rozmazując barwy wielowiekowych ikon, Wielobarwne farby smugi, Z złoconych ikonostasów spływać poczęły, Tak podobne łzom krwawym pierwszych męczenników… Płoną cerkwie na Ukrainie, Ognistym żarem gorejące bezlitośnie, W morzu ognistych płomieni trawione, By zimne ich popioły wiatr rozwiał o świcie, Zabytkowe, setki lat liczące antymisy, Przeszywały trzaskające z pożarów iskry, Choć niewinnie skrzące ostre niczym brzytwy, Wypalając wyzierające z nich dziury, Otoczone tak licznie czarnymi obwódkami, Niczym świętych lica złoconymi aureolami, Jedynie konsekrowanej Najświętszej Prosfory, Nie ośmieliły się tknąć ognia języki, Choć bezrozumnym żywiołem jedynie będące… W całej swej niszczycielskiej sile, Z wszystkiego wokół czyniącej swą żertwę, Obecności żywego Boga w Najświętszym Sakramencie się lękające… Płoną cerkwie na Ukrainie, Spowite czarnym gryzącym dymem, Będącym zarazem płóciennym katowskim kapturem, Dla bezlitosnego kata jakim jest ogień… Drżą w posadach ukraińskie cerkwie, Od ech niedalekich wojny straszliwej, Zbierającej dnia każdego żniwo krwawe, Pośród mężów i niewiast świętej wiary prawosławnej, Wypełniając Ich mogiłami zbroczoną krwią ziemię, Naznaczonej niegdyś tatarskimi najazdami Rusi średniowiecznej, Jak płonęły cerkwie Ukrainy przed wiekami, Obracane w popiół niezliczonymi tatarskimi najazdami, Tak współcześnie płoną i na oczach naszych, Chwytającym za serca widokiem straszliwym, Grozą swą nieomal rozum odbierającym, Przepełniając nas strachem z ekranów telewizorów plazmowych… Zanieśmy do Boga rzewne pacierze, By nie płonęły już więcej Ukrainy cerkwie, By strawione ogniem zostały niebawem odbudowane, Z pierwowzorów najdrobniejszych detali wiernym odwzorowaniem, By nie płonęły więcej cerkiewki stareńkie, W tajemniczości swojej tak niewysłowienie piękne, Z pieczołowitą starannością przed wiekami wzniesione, Wobec ognia żywiołu tak samotne i bezbronne, By mogły swym pięknem cieszyć, Oczy całego świata ludzi, U wielkich artystów inspirację wciąż budzić, Zbawieniu ludzkich duszy jak przez wieki służyć, By straszliwej wojny koleje, Oszczędziły choć prastare wielowiekowe świątynie, Niekiedy czasy wielkich kniaziów pamiętające, O tajemnicach przeszłości wciąż wiele powiedzieć nam mogące… -------------------------------------------------------------------------------------------- Zanieśmy do Boga rzewne pacierze, By nie płonęły już więcej Ukrainy cerkwie, By strawione ogniem zostały niebawem odbudowane, Z pierwowzorów najdrobniejszych detali wiernym odwzorowaniem... https://wiadomosci.cerkiew.pl/news.php?id_n=4487 -
Stałem się najprawdziwszym orłem
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka A ja naiwnie sądziłem że dorównałem Mistrzowi Kazimierzowi Przerwie-Tetmajerowi... https://pl.wikisource.org/wiki/Orzeł_(Przerwa-Tetmajer) -
Stałem się najprawdziwszym orłem
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz opublikowany celem poruszenia problemu ochrony orłów w Polsce . www.koo.org.pl/ -
Stałem się najprawdziwszym orłem
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kiedyś letnim popołudniem, Gdy spoglądając w niebo powieki zmrużyłem, A świeżego powietrza głęboki oddech wziąłem, Nie wiedzieć kiedy, niespodziewanie nagle przysnąłem… Gdy w ciele orła się ocknąłem, Szybującym nad ziemią się przebudziłem, Natychmiast orlimi skrzydłami powietrze uderzyłem, Zawzięcie skrzydłami wymachując w powietrze się wzbiłem, Gdy w wyobraźni stałem się najprawdziwszym orłem, Wprost w wysokie niebo pędem pofrunąłem, Wspanialszym się stając od radzieckich odrzutowców, Kosmicznych statków znanych z kart komiksów, Otoczyły mnie wokoło chmury śnieżnobiałe, Ostrym dziobem przeszyłem silny wiatru powiew, Ponad ludzkimi osadami, Majestatycznie unosiłem się z szeroko rozpostartymi skrzydłami, Niesiony powietrznymi prądami, Ogrzewałem swe orle ciało słonecznymi promieniami. A potem rzuciłem dumne spojrzenie matce ziemi, Którą zakryły przed orlim wzrokiem chmury… Pod skrzydłami moimi prądy wznoszące, Pod oczami moimi chmury kłębiące, Majestatycznie po niebie płynące… Niezliczone, śnieżnobiałe… Są moimi poddanymi a ja ich panem! Wtem rzuciłem się z wielkim pędem, Ku ziemi koszącym lotem, Przecinając pod skosem, powietrze orlim dziobem, Niczym spadająca gwiazda, czyste niebo ciąłem. Rozrzedzone powietrze przeszywane orlim wzrokiem, Poczęło się rozmywać z coraz większym pędem, Aż stało się zanikającym wyobraźni tworem. Przez rzeczywistość z świata wyobraźni przywołany zostałem, Gdy twardą ziemię pod stopami poczułem, A niebo na powrót stało się niedosięgłe… Czy ja naprawdę orłem byłem? Czy tylko to wyśniłem? W duszy to pytanie samemu sobie postawiłem… Pies mój pysk na kolanach kładąc, Tęsknym wzrokiem na mnie spoglądając, Ku memu zdziwieniu przeciągle wyjąc, Spojrzał nagle wysoko w niebo… Czy obydwaj ten sam sen wyśniliśmy? Obydwaj we śnie po niebie szybowaliśmy? Chyba nikt nie odkryje tej tajemnicy, Na zawsze ona pozostanie sekretem przestworzy… - Wiersz opublikowany celem poruszenia problemu ochrony orłów w Polsce. -
Kat i orzeł
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Alicja_Wysocka Nie ma co ukrywać iż jest to jeden z moich mniej udanych wierszy. Kiedyś napisałem go w jeden tylko dzień przy paskudnej deszczowej pogodzie, po średnio przespanej nocy. Już następnego dnia dostrzegłem jego liczne wady. Po jakimś czasie postanowiłem wykorzystać go przynajmniej do przypomnienia postaci XV-wiecznego zbójnika Fedora Hlavateho i uważam, że przynajmniej na tym polu spełnił swoją rolę. -
Kat i orzeł
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@walvit Chyli swego czoła, Nawet sama wielka przyroda, Przed ludźmi którzy nigdy, Swego serca innym nie żałowali, W obronie szlachetnych bohaterów ludowych, Stają nawet waleczne orły, Samo słońce gotowe rzucić się z nieba, By nie pozwolić ukrzywdzić prawego człowieka… -
Kat i orzeł
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
- Wiersz zainspirowany postacią XV-wiecznego zbójnika Fedora Hlavateho. Nie jest to wiersz poświęcony sensu stricto tej postaci historycznej, a jedynie nią zainspirowany. pl.wikipedia.org/wiki/Fedor_Hlavat%C3%BD kulturakarpat.eu/hlavaty-z-rusovej-volovej/ -
Żył niegdyś przed wiekami król srogi, Żelazną ręką swym ludem władający, Biedaków wciąż bezlitośnie uciskający, Najmniejszego sprzeciwu nie znoszący, Ciemiężył lud swój on wielce, Zawsze jednako bezlitośnie, Wciąż nowe podatki nakładając, Każdy przejaw oporu najsurowiej karząc, Lecz nie zagasła uciskanego ludu nadzieja, Miał on swojego ukochanego bohatera, Który zawsze w obronie jego stawał, W ciężkich tych czasach otuchy dodawał… Był on niepokornym banitą, Który wolnością pełną piersią oddychał, Chodził zawsze drogami swoimi, Nie przejmował się królem okrutnym, Na królewskich poborców urządzał zasadzki, Raźno stawał do otwartej z nimi walki, Zawsze gdy ludzką krzywdę widział, W obronie uciskanych bez wahania miecza dobywał, Biednych złotem nierzadko obdarowywał, Samotnym wdowom skrycie pomagał, Z poborcami podatków otwarcie do walki stawał, W obronie biednych karku swego nadstawiał, Zdarzało się iż zamkowych strażników przekupywał, Z ciemnych lochów wycieńczonych więźniów wydobywał, W obronie niesłusznie pojmanych zawsze stawał, Nad sposobami ich uwolnienia ciągle rozmyślał, Zazdrościł król sławy ludowemu bohaterowi, Zazdrościł dobrych uczynków prawemu człowiekowi, Zazdrościł mu ludu uwielbienia, Niemniej niż ludzi prostych szczerego oddania, Zamierzył król lud nieposłuszny zastraszyć, Zastraszony do ślepego posłuszeństwa przymusić, Krnąbrnego banitę polecił schwytać, Schwytanego w ręce kata oddać… Misterną zasadzkę na niego naszykowano, W zasadzkę przemyślnie, a podstępnie zwabiono, Bezbronnego całym oddziałem otoczono, Po beznadziejnej walce wreszcie schwytano, Pochwycili go królewscy rycerze, Na schwytanego nałożyli stalowe obręcze, Związanego za końmi powiedli, Skrępowanego zamkowym strażom oddali… W ponurym lochu zimnym, Wyczekiwał trwożnie dnia egzekucji, Gdy przed kata go powiodą, Na oczach tłumów głowy pozbawią, Zamyślił kat stracić bohatera ludowego, Przez tłumy ludu prostego wprost uwielbianego, Gdy dzieła swego czekał topór naostrzony, Nad skazańcem zgromadziły się czarne chmury, U stóp kata czeka wielki pień drzewa, Na którym spocznie głowa skazańca, Kat w rękach dzierży topór naostrzony, Którym pozbawi skazańca głowy… Ciężko złożyć głowę przed katowskim toporem, Będąc bardzo młodym człowiekiem, Gdy przychodzi żegnać się z życiem, Ciężko zebrać myśli rozbiegane, Gdy w łzach ludu wdzięcznego, Odbijają się bohaterskie czyny jego, Ciężko spojrzeć w oczy katu bezdusznemu, Czasu swego niewzruszenie czekającemu… Wtem nagle na dziedziniec zamkowy, Na którym miano dokonać egzekucji, Spadł nagle lotem błyskawicy, Wściekle trzepocząc skrzydłami orzeł wielki, Niczym aureoloa, Nad głową świętego męża, Zawisły rozpostarte orle skrzydła, Nad ciałem skulonego skazańca, Tłum wielki i zgęstniały, Zadarł nagle do góry swe głowy, Obserwując zjawisko niebywałe, Prości ludzie swe oczy szeroko otwierali, Lud w niezwykłe zjawisko wpatrzony, Ze strachu niemal zamarły, Zjawienie się orła niezwykłe, Odebrał jako zjawisko nadprzyrodzone, I rozpostarł orzeł swe wielkie skrzydła, Nad głową przerażonego kata, Nad głową kata nieruchomo w pionie zawisając, Wszystkich wokoło w podziw wbijając, Wydał z siebie pisk przeraźliwy, Gnuśnego kata strachem napełniający, Szeroko jego rozpostarte skrzydła, Nie pozwoliły nabliżyć się do skazańca, Natychmiast wymierzył pazury swe ostre, W zakapturzone kata oblicze, Wściekle atakując skrzydłami, O mało kata na ziemię nie powalił, Ostry orli pazur, Bez problemu przeszył płócienny kaptur, I na twarzy bezdusznego kata, Pozostawił krwawą bliznę do końca życia, Jął kat toporem na przestrach wymachiwać, Wielkiego ptaka nieporadnie odganiać, Lecz przepełniony wciąż strachem, Niezdarnie potknął się o nogi własne, Lecz orzeł ani myślał ustąpić, Skazańca na pastwę kata pozostawić, W powietrzu ciągle nieruchomo zawisając, Katu wciąż nabliżyć się nie pozwalając, Kat nadal ostrzem swego topora, Nie przestawał zawzięcie wymachiwać dookoła, Tym przeraźliwszy pisk orła, Odpowiadał na ślepe ciosy kata, Nie wiedziały zrazu zamkowe straże, Jak zachować się winne, Czy z pochw mieczy swych dobyć, I na wielkiego ptaka z orężem ruszyć, Wystraszeni tym wszystkim strażnicy zamkowi, Od tyłu zaszli orła z wyciągniętymi mieczami, Lecz ugodzić żaden go nie śmiał, Strach każdemu władzę w rękach odbierał, A orzeł wciąż walczył zawzięcie, Gotów był poświęcić swe życie, W obronie tego szlachetnego skazańca, Gotów był paść z wyczerpania, Aż w końcu łucznik z wieży zamkowej, Łuku swego naciągnął cięciwę, Strzałą z łuku orła przeszyć zamierzył, Łuk napięty w kierunku ptaka wymierzył, Wtem nagle strzała z łuku orła przeszyła, Padł skrzydłami swemi na plecy skazańca, Obok skazańca do pnia przykutego, Zatrzepotały skrzydła orła z bólu się wijącego, Orzeł na ziemi w bólu się wijąc, Wielkimi skrzydłami tym usilniej trzepocząc, Ostatkiem sił usiłował skazańca bronić, Zranionym swym ciałem katu drogę zagrodzić, Z bólu wijąc się u stóp kata, Tym wyżej podnosił swe skrzydła, W ostatnim desperacji akcie, Desperacko usiłując zastąpić katu drogę, I począł orzeł gasnąć powoli, Gdy utracił mnóstwo swej orlej krwi, Naokoło siebie swą orlą krwią tryskając, Twarz skutego skazańca symbolicznie nią namaszczając, I oddał bohaterski orzeł życie swoje, Zawzięcie próbując ocalić cudze, Krwią zalany wyzionął ducha, W obronie ukochanego przez lud bohatera, W ostatniej swej godzinie życia, Dostąpił skazaniec zaszczytu orlą krwią namaszczenia, Jako pierwszy w dziejach zaszczytem tym wyróżniony, Przez tegoż kata nazajutrz został stracony… Chyli swego czoła, Nawet sama wielka przyroda, Przed ludźmi którzy nigdy, Swego serca innym nie żałowali, W obronie szlachetnych bohaterów ludowych, Stają nawet waleczne orły, Samo słońce gotowe rzucić się z nieba, By nie pozwolić ukrzywdzić prawego człowieka… - Wiersz zainspirowany postacią XV-wiecznego zbójnika Fedora Hlavateho. Nie jest to wiersz poświęcony sensu stricto tej postaci historycznej, a jedynie nią zainspirowany.
-
@Kapistrat Niewiadomski Długość tego wiersza tłumaczy po części także fakt iż chciałem nim oddać także hołd oddanym służbie polskim śledczym, żołnierzom i policjantom, którzy zimną nocą badali niestrudzenie miejsce eksplozji... Pozdrawiam najserdeczniej. 👍 @Tectosmith Niestety mam problem z pisaniem krótkich wierszy... Wbrew pozorom o wiele łatwiej jest mi pisać wiersze długie niż krótkie...
-
Polecam łaskawej uwadze mój długi wiersz poświęcony pamięci ofiar eksplozji rakiety w Przewodowie w dniu 15.11.2022. Poruszony dogłębnie tamtym tragicznym wydarzeniem nie mogłem nie oddać tych moich emocji w niniejszym długim wierszu… Jeśli dzięki niemu choć jedna z osób, które go przeczytały zmówi choć krótką modlitwę za ofiary tego tragicznego wydarzenia, uznam że było warto… Pamiętajmy także by otoczyć naszą modlitwą rodziny ofiar…
-
Zwyczajnym wieczorem od innych się nie różniącym, Zmęczeni dniem Polacy przed telewizorami zasiedli, By rodzinnym ciepłem całodniowe nerwy ukoić, Nad informacjami ze świata oddając się refleksji… Gdy chłodnym wieczorem z ekranu każdego telewizora, Do szpiku przeszywająca strachem wychynęła groza, Od chwil pierwszych cichą panikę budząca, Nijak oswoić się nie dająca… Miliony Polaków zamarły w oczekiwaniu na cokolwiek, Co w strwożone serca nadzieję wleje, Co ukoi nerwy gwałtownie rozbudzone, Na gasnącym spokoju kładące się cieniem… Wbijając bacznie swe oczy w szklane telewizory, Uciszając naprędce hałasujące w sąsiednich pokojach dzieci, Wbijając kciukami na pilotach przyciski głośności, W jednej sekundzie słuch swój wytężywszy… Gdy powoli ustępująca mgła listopadowa, Z gryzącymi oparami trotylu bezradnie zmieszana, Jakże przerażający widok odsłoniła, A sama jakby strwożona łagodnie się rozpłynęła… Z lubelskiej ziemi okraszonej szronem, Lej po rakiecie wyzierający przeraźliwie, Niejednego wieczornego widza plecy przeszył dreszczem, W niejednej duszy mimowolną zasiewając trwogę… I ta wywrócona podmuchem eksplozji stalowa przyczepa, Pośród kopców złotego ziarna bezładnie zaległa, Strasznym a milczącym świadectwem będąca, Niewyobrażalnej tragedii jaka miejsce to dotknęła… I te połamane wbite w ziemię deski, Zdać by się mogło kruche niczym zapałki, Będące milczącym świadectwem tamtej eksplozji siły, Strzeżonym zawzięcie przez kurz przystępu broniący… Straszliwej wojny echa dalekie, Z wieczornego zmierzchu wychynęły niepostrzeżenie, Okrutnego losu ślepym zrządzeniem, Spadły katowskim toporem na otuloną jesienią ziemię… Znad dalekich stepów Ukrainy, Znad naszych ukochanych kresów wschodnich, Przeszywający zachmurzone niebo świst rakiety, Szarą codzienność dni jesiennych krwawo zmącił… Niezwykły dar ludzkiego życia, Zgasiła niczym świec płomienie gwałtowna wichura, Silniejsza od tysiąca wiatru podmuchów eksplozja, Równie co najstraszliwsze w dziejach huragany bezlitosna… Gdy niezliczone ziarna złocistego zboża, Męczeńska polska krew zrosiła, Listopadowym chłodem przeszyta, Niczym żelaznym mieczem najdrogocenniejsza purpurowa tkanina… Niesprawiedliwym losu zrządzeniem, Zginęli najzupełniej przypadkowi ludzie, Wykonujący z powagą codzienną swą pracę, Od lat kształtującą codzienne Ich życie… Dwa czyjeś niewinne istnienia, Bezlitosna eksplozja zabrała z tego świata, W sercach najbliższych ziejącą pustkę pozostawiła, Niezgłębionym smutkiem dusze Ich rodaków przepełniła… Zatrzymał się czas w tamtym krótkim momencie, Dla dwóch ludzkich istnień, Pośród sypiących się dogasających iskier, Na oszronionej ziemi dopalających się w chłodzie… Nie cofnie tamtego rakiety uderzenia, Cofnięcie wskazówek na wieży Wawelu zegara, Niewzruszenie płynącego biegu zdarzeń nie odwoła, Modlitwa tysięcy różańców do Nieba zaniesiona… Przerażające zdjęcia z miejsca eksplozji, Lotem błyskawicy sieć obiegły, By niebawem na ekrany telewizorów trafić, Okraszone chaotycznym komentarzem zdezorientowanych dziennikarzy, Któremu i także niebawem zawtórowały, Z dziedzin wojskowości liczne eksperckie głosy, Tonące jednak w morzu niezliczonych internautów komentarzy, Nie stroniących od celowo rozsiewanej dezinformacji… Na przemian studząc i rozniecając swe emocje, Potęgowane przez wzajemnie wykluczające się informacje, I najrozmaitsze dezinformacje z premedytacją rozsiewane, Z bezsilności zrezygnowani zasypialiśmy niespokojnym snem… W niejednym domu oka zmrużyć nie mogąc, Najrozliczniejszym nocami oddając się rozmyślaniom, Łatwym łupem sennych koszmarów się stając, Z straszliwą wojną odmalowaną w nich senną wyobraźnią… Gdy oddani służbie polscy śledczy i żołnierze Pomimo wyczerpujących fizycznie organizmy snu uderzeń, Badali niestrudzenie zimną nocą eksplozji miejsce, Byśmy mogli utulić do snu dzieci bezpiecznie… Krzepiąc się kubkami mocnej z termosów kawy, Pośród rzucanych półszeptem słów wzajemnej otuchy, Dotykali swymi umysłami tamtej enigmatycznej tajemnicy, Strzeżonej niewzruszenie przez mroki nocy… Gdy z dojmującego zimna palce kostniały, Na zroszonych przymrozkiem aparaturach pomiarowych, Oni pomimo zmęczenia nie zaprzestali pracy, O północy niedbale przecierając klejące się powieki… Niewzruszeni w swych wysiłkach tym samym patriotyzmem, Który wiódł w bój żołnierzy Kampanii Wrześniowej, A z Bożego zamysłu także i wieki wcześniej, Zrodził się w sercach kosynierów Insurekcji Kościuszkowskiej… Gdy świt dnia ostudził nocne emocje, Poprzedniego wieczoru w głowach Polaków rozbudzone, Z głośników plazmowych telewizorów i radiowych odbiorników wybrzmiałe, Ziarno trwogi w naszych duszach mimowolnie zasiewające… Przecierając dłońmi podkrążone z niewyspania oczy, Błądząc pamięcią po treści zasłyszanych z telewizji ekspertyz, W rozbudzonych swych umysłach snując z wolna domysły, Nawlekane z czasem na nić chłodnych analiz… W niezłomności polskiego żołnierza pokładając swą wiarę, Delikatną w serca nasze wlewając tym otuchę, Która wskutek chłodnych analiz i przemyśleń niebawem, Wystrzelić w nas miała niewzruszonej pewności wodospadem… O trwałości międzynarodowych sojuszy, Mających za zadanie Polsce bezpieczeństwo zapewnić, Wszystkie państwa NATO przed agresją uchronić, Imperialnym zakusom Rosji trwale tamę położyć… Szanując majestat śmierci, Oddajmy hołd zabitym prostego wiersza strofami, Opieką wszelką Ich rodziny otoczmy, Modlitwy za zabitych do Boga zanieśmy… Przeto Bogu Nieskończenie Miłosiernemu, Powierzajmy Ich dusze w dziesiątkach odmawianych różańców, Oddając ufnie pieczy aniołów, By przeprowadzili Ich przez złote bramy Raju… Poruszeni Ich śmiercią pamiętajmy, By otoczyć modlitwą ofiar rodziny, Gdyż często najdrobniejsze dnia codziennego gesty, Rodzą w przyszłości wyrastające z nich chwalebne czyny… Oni sami nigdy nas nie opuszczą, Wszelką pomyślność dla Polski w niebiosach wymodlą, Przy narodzie swym zawsze pozostaną, W Niebie za Polaków nieustannie modlić się będą… - Wiersz poświęcony pamięci ofiar eksplozji rakiety w Przewodowie w dniu 15.11.2022.
-
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dared Może ta definicja patriotyzmu Cię przekona? -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Święte słowa! Święte po stokroć! ,,Prastarej polskiej ziemi winniśmy szacunek, Broniącym jej Polakom należną pamięć, Oddającym niegdyś życie w obronie ziemi naszej, Cześć należną zasłużonej Ich sławie..." - Kamil Olszówka @Dared Tak jak miłość patriotyzm niejedno ma imię. Ja z kolei, mógłbym chyba godzinami wyliczać, czego to bez mrugnięcia okiem nie oddałbym za jedną nową książkę dowolnego polskiego autora o tematyce archeologicznej, albo historycznej. Jeszcze na pierwszym roku studiów, w przerwach pomiędzy sesjami egzaminacyjnymi, zawzięcie zaczytywałem się w „Rocznikach czyli kronikach Sławnego Królestwa Polskiego” Jana Długosza. Już pierwszą księgę roczników Długosza przeczytałem niemal jednym tchem. A piszę o tym w tym miejscu dlatego, iż jej lektura (która wywarła na mnie ogromne wrażenie) skłoniła mnie w późniejszym okresie do sięgnięcia po Starą Baśń autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego. O moim niegasnącym pomimo upływu lat uwielbieniu, zarówno do tej ponadczasowej powieści, jak i nakręconego na jej motywach filmu w reżyserii Jerzego Hofmana mógłbym pisać godzinami, ale nie to jest teraz moim celem... ,,Nasza polska ziemia, poprzez ukryte w niej skarby, zdaje się przemawiać do współczesnych zabieganych, pochłoniętych bieżącymi sprawami Polaków. Poprzez ich odwieczny, ponadczasowy urok, poprzez ich ogromną różnorodność, ziemia nasza zdaje się krzyczeć do nas z głębi wieków, byśmy przenigdy nie zapominali o naszych pradziejach! Ziemia polska obfitująca w liczne cuda przyrody, w niemniejsze obfituje skarby archeologii. Archeologia ziem polskich szczyci się odkryciami, jakich nie znajdziemy w żadnej innej stronie świata. Jakże nie kochać tej wspaniałej nauki, zwanej historią osadnictwa na ziemiach polskich, a przez nią jakże nie kochać całym sercem całej polskiej historii!" [[Fragment kolejnej niewydanej drukiem powieści mojego autorstwa. Wszystkie prawa zastrzeżone]] -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dared Wybacz ale to odwracanie kota do góry ogonem. Ojczyzna i rodzina to w pewnym sensie to samo... ,,Czym jest nasz dzisiejszy patriotyzm, w porównaniu z dawnym patriotyzmem naszych dziadów i pradziadów? Tamten niewątpliwie był niedościgłym wzorem… Obecnie nie przywiązujemy do patriotyzmu już tak wielkiego oddania, poświęcenia, gotowości do największych wyrzeczeń. Dawnemi czasy Polak dla Polski się rodził, Polsce oddawał każdy swój oddech, dla Polski umierał… Toteż patriotyzm dla dziadów naszych równie był ważny jak wiara w Boga. Kiedyś, kiedyś patriotyzm nie wyrażał się w potoku słów, próżnej gadaninie, lecz w wielkich czynach, o których przez lata zaświadczały blizny weteranów wojennych. Nasi dziadowie i pradziadowie w imię patriotyzmu zdolni byli do czynów tak wielkich, jakich nawet nie byli sobie w stanie wyobrazić ludzie z najodleglejszych zakątków świata." [[Fragment niewydanej drukiem powieści mojego autorstwa. Wszystkie prawa zastrzeżone]] -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dared Niezrozumienie jest kluczem do wiedzy... Obowiązkiem każdego bez wyjątku Polaka jest zawsze stawać w obronie Ojczyzny... Jeśli nie z karabinem to przynajmniej z piórem w ręku... Gdy patrzyłem w nocy jak po tragedii w Przewodowie cały internet zalewa fala paniki nie mogłem pozostać na to obojętny... Gdy inni z premedytacją siali dezinformację ja przynajmniej zrobiłem cokolwiek... -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski @Kapistrat Niewiadomski @Kapistrat Niewiadomski Święte słowa z tym mieczem... ,,Si vis pacem, para bellum"!!! -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski https://demotywatory.pl/4674748/Celem-wojny-nie-jest-smierc-za-ojczyzne-ale-sprawienie -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Leszczym Ja ten tekst napisałem w samym środku nocy w ciągu zaledwie jednej godziny. Gdy patrzyłem w nocy jak po tragedii w Przewodowie cały internet zalewa fala paniki nie mogłem pozostać na to obojętny... Świt dnia ostudził tamte nocne emocje... Teraz z perspektywy czasu widzę że było to jak gaszenie pożaru lasu kieliszkiem wody... Ale gdy inni z premedytacją siali dezinformację ja przynajmniej zrobiłem cokolwiek... -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Ja ten tekst napisałem w samym środku nocy w ciągu zaledwie jednej godziny. Gdy patrzyłem w nocy jak po tragedii w Przewodowie cały internet zalewa fala paniki nie mogłem pozostać na to obojętny... -
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Nefretete Polacy nie traćmy ducha!!!