-
Postów
457 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kamil Olszówka
-
Polacy nie traćmy ducha!!!
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Polacy nie traćmy ducha!!! Jesteśmy Narodem umiłowanym przez Boga!!! Nie straszne nam stare posowieckie rakiety, Gdy w duszy Narodu płonie żar niezłomny, Przez starego Piasta niegdyś w pradziejach rozniecony, W dumnym spojrzeniu króla Bolesława Chrobrego zaklęty, Gdy z starych wypłowiałych rycin, Spogląda bacznie na nas współczesnych, Byśmy przenigdy się nie trwożyli, Nakazuje nam milcząco swym spojrzeniem wymownym, Nie straszne nam posowieckiej wierchuszki zakusy, Gdy patrzą na nas z wieków minionych, Dumnych i walecznych kosynierów duchy, Nadziewających niegdyś Moskali na swe zaostrzone kosy, I duchy poległych żołnierzy wojny polsko-bolszewickiej, Są przy nas tej pamiętnej „Nocy Listopadowej”, By swym cichutkim z przeszłości szeptem, Wlać w nasze serca nigdy nie gasnącą nadzieję, I niemniej z niedalekiej przeszłości, Spoglądają na nas duchy Żołnierzy Niezłomnych, By tej niepewnej nocy dodać nam otuchy, Niezłomnością swych charakterów z nami się podzielić, I nie straszny jakiś tam Putin, Narodowi, który krwawy przetrwał komunizm, Nie zaprzedając nigdy czerwonemu okupantowi duszy, By posłusznym słowom „Papieża przełomów” się odrodzić… Gdy tą pamiętną listopadową nocą, Oddajemy się trwożnie najrozliczniejszym rozmyślaniom, Duchy naszych przodków nas nie opuszczą, Wszelką pomyślność dla Polski w niebiosach wymodlą, Być może świat stanie na krawędzi wojny, Być może doświadczymy wszyscy powszechnej mobilizacji, Być może w górę poszybują ceny, A pustkami zaświecą wszelkich sklepów półki… Lecz przenigdy nie traćmy nadziei, Jesteśmy to winni przodków naszych pokoleniom, I także tym co po nas przyjdą, By mogli się cieszyć Niepodległą Ojczyzną, Bronią naszą Wola Niezłomna, Przez wieki zaborów nigdy nie stłamszona, Przez kolejnych Bohaterów Narodowych wciąż rozniecana, Przez mroczne okresy nigdy nie zagasła, Jeszcze Historia się zapętli, Jeszcze stary Putin zostanie obalony, Niebawem zwycięstwa zabiją dzwony, We wszystkich bez wyjątku cerkwiach Ukrainy, W niedługim czasie głos ich donośny, Usłyszymy wszyscy znad wschodnich granic Polski, Listopadowego wieczoru rakietowym atakiem dotkniętych, Troską całego Narodu niebawem otoczonych… Polacy nie traćmy ducha!!! - Wiersz napisany ku pokrzepieniu w nocy z 15 na 16 listopada. -
To zaszczyt urodzić się w Małopolsce
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Nazwa Małopolska (łac. Polonia Minor) została po raz pierwszy użyta w źródłach pisanych w 1411 r.[1], a potwierdzona została dopiero w roku 1493 w statucie piotrkowskim króla Jana Olbrachta[2] (podczas obrad dwuizbowego sejmu walnego w Piotrkowie w latach 1493–1496)[3] w celu odróżnienia tej części państwa od Wielkopolski (łac. Polonia Maior). Pierwotne znaczenie tej nazwy nie jest pewne – słowa maior i minor można odczytywać tu w kilku kontekstach (nie tylko najbardziej oczywiste większa – mniejsza, ale też np. starsza – młodsza, rozszerzona – właściwa). Prawdopodobnie pod koniec VIII w. powstało na ziemiach późniejszej Małopolski państwo Wiślan, które uznaje się wraz z państwem Polan za kolebkę państwowości polskiej. Stolicą Wiślan był Kraków (Wawel) lub Wiślica. Nie jest pewne, czy w skład państwa Wiślan wchodziła ziemia sandomierska, którą od ziemi krakowskiej odróżniają wzorce osadnictwa doby plemiennej oraz brak w ziemi sandomierskiej „wielkich grodów” wiślańskich. Oddzielał także te regiony płaszcz lasów staszowskich (Puszcza Rytwiańska i Szydłowska). Istnieją hipotezy, jakoby Wiślanie w IX w. zostali podporządkowani państwu wielkomorawskiemu i przyjęli za jego pośrednictwem chrześcijaństwo; nie znajdują one jednak przekonującego oparcia w materiale dowodowym. Upadek państwa wielkomorawskiego nie przyniósł radykalnej zmiany sytuacji politycznej w Małopolsce. Być może w X wieku ziemie Wiślan znalazły się pod panowaniem czeskim, jednak nie da się rozstrzygnąć, kiedy to nastąpiło, jaki miało zasięg, charakter i czy w ogóle miało miejsce[12]. Obszar zamieszkany przez plemię Wiślan w IX wieku obejmował zapewne część ziem obecnej Małopolski zachodniej opierając się na północnym wschodzie o puszczę rytwiańską i szydłowską, być może sięgając źródeł Warty i Pilicy, a na południu o Karpaty. Na wschodzie prawdopodobnie obejmował dorzecze Dunajca, a na zachodzie dorzecze Skawy. Źródło Wisły mogło już leżeć na ziemi Golęszyców, którzy sąsiadowali z Wiślanami od południowego zachodu. Pozostali sąsiedzi to: Opolanie (północny zachód), hipotetyczne plemię zamieszkujące ziemię sandomierską (północny wschód), Lędzianie (wschód). Nie jest jasne, jakie plemiona żyły na północ od Wiślan, na obszarze dzisiejszego województwa świętokrzyskiego. Źródła: https://pl.wikipedia.org/wiki/Małopolska https://pl.wikipedia.org/wiki/Wiślanie -
Moja pierwsza piątka z historii
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Moje bezcenne wspomnienia... -
Zew Historii…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kamil Olszówka Choć będąc Polakiem, chylę czoła przed starożytną historią całego świata, to jednak prahistorii ziem polskich, jak i historii plemion lechickich, przenigdy nie zamieniłbym na żadną inną na całym świecie! A szczególnie polskich znalezisk archeologicznych, będących fenomenami w skali ogólnoświatowej, nie zamieniłbym na żadne inne, z żadnego zakątka ziemi. Śmiem zaryzykować tezę, że potężne, megalityczne grobowce kultury pucharów lejkowatych, czy skarb księcia Wiślan (o historii którego jeszcze jako nastolatek zaczytywałem się z wypiekami na twarzy), są dla historii naszej polskiej ziemi równie ważne jak słynne Drzwi Gnieźnieńskie, czy choćby denary króla Bolesława Chrobrego. -
Moja pierwsza piątka z historii
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Phuruchiko Litości... Pierwsza piątka z historii wpisana do dziennika, Ręką skromnej, jakich wiele nauczycielki, Zapisaną została w głębi mego serca, Ręką niezgłębionej Bożej Mądrości… Co tu jest niezrozumiałego???... -
Skrząca się gwiazdko
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Leszczym Choć będąc Polakiem, chylę czoła przed starożytną historią całego świata, to jednak prahistorii ziem polskich, jak i historii plemion lechickich, przenigdy nie zamieniłbym na żadną inną na całym świecie! A szczególnie polskich znalezisk archeologicznych, będących fenomenami w skali ogólnoświatowej, nie zamieniłbym na żadne inne, z żadnego zakątka ziemi. Śmiem zaryzykować tezę, że potężne, megalityczne grobowce kultury pucharów lejkowatych, czy skarb księcia Wiślan (o historii którego jeszcze jako nastolatek zaczytywałem się z wypiekami na twarzy), są dla historii naszej polskiej ziemi równie ważne jak słynne Drzwi Gnieźnieńskie, czy choćby denary króla Bolesława Chrobrego. -
Moja pierwsza piątka z historii
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Phuruchiko @PhuruchikoCzytajże człowieku ze zrozumieniem! Pierwsza piątka z historii wpisana do dziennika, Ręką skromnej, jakich wiele nauczycielki, [I UWAGA...] Zapisaną została (zarazem) w głębi mego serca, Ręką niezgłębionej Bożej Mądrości… -
Zew Historii…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Gdyby to ode mnie zależało, bez wahania oddałbym wszystkie polskie hipermarkety i galerie handlowe za jedno nowe muzeum archeologiczne… No dobra, to był tylko sarkazm… Nasza polska ziemia, poprzez ukryte w niej skarby, zdaje się przemawiać do współczesnych zabieganych, pochłoniętych bieżącymi sprawami Polaków. Poprzez ich odwieczny, ponadczasowy urok, poprzez ich ogromną różnorodność, ziemia nasza zdaje się krzyczeć do nas z głębi wieków, byśmy przenigdy nie zapominali o naszych pradziejach! -
Skrząca się gwiazdko
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Leszczym Przeczytaj moj wiersz ,,Zew Historii…" to przekonasz się do tej przepięknej dziedziny nauki. Też mam takie wrażenie :)) -
Moja pierwsza piątka z historii
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Przeczytaj mój wiersz ,,Zew Historii…" to przekonasz się do tej przepięknej dziedziny nauki. -
Moja pierwsza piątka z historii
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Każdy z nas kiedyś dzieckiem będąc, Po raz pierwszy zrobił coś istotnego, Coś co na długo w pamięci zostało, Całe przyszłe życie zarazem ukształtowało, W głębinach najdroższych wspomnień z dzieciństwa pozostając, Co noc potem do snu utulając, W naszym dziecięcym postrzeganiu świata, Na każdego z nas w dzieciństwie spływała odwaga, Jak dobra, starsza siostra, Do małych sukcesów w dzieciństwie nas wiodła, I choć dla oczu naszych pozostawała niewidzialna, Sukcesami naszymi wraz z nami się cieszyła, Tak… Po dziś dzień doskonale pamiętam, Moją pierwszą w życiu piątkę z historii, Z dzieciństwa tamto wspomnienie święte, Legło u zarania mojej tożsamości… Niezliczone młodzieżowe czasopisma naukowe, Zdjęcia zabytków na stronach swych eksponujące, W dzieciństwie całymi dniami z zapałem przeglądałem… Wielkich faraonów pośmiertne maski złote, Godzinami przykuwały wciąż oczy moje, Kilkulatkiem będąc odwiecznych tajemnic tym dotykałem… A kiedy przyszły pierwsze lekcje historii, Rozpaliły ogień dziecięcej mej ciekawości, Gdy pobudzany nieznanymi emocjami, Jeden rozdział podręcznika kilka razy czytałem, W skarbnicy dziecięcej pamięci długie lata zachowywałem, I recytować mogłem z pamięci całymi dniami, Aż przyszedł pewien dzień niezwykły, Gdy Klio niepostrzeżenie za mną stanęła, Zwykła jak co tydzień lekcja historii, Gdy do ucha cicho mi szepnęła… Ośmielony serdecznym nauczycielki historii uśmiechem, Bez wahania do góry podniosłem rękę, Dziecięcą swą duszę silnymi emocjami wypełniłem, Z bijącym sercem do odpowiedzi się zgłosiłem, Z głową nabitą emocjami zaraz wstałem, Cały rozdział z podręcznika z pamięci wyrecytowałem, Mówiłem bez zająknięcia o wielkich piramidach, Kryjących się w ich głębi niezbadanych grobowcach, Wielkich faraonów ponad trzechtysiącletnich mumiach, Spoczywających w pokrytych złotem sarkofagach, O w starożytnym Egipcie czczonych bogach, Znanych z zdjęć w czasopismach starożytnego Egiptu posągach, Ech… Wciąż bez zająknięcia, Z wypisanymi na twarzy emocjami, Bez jednego śliny przełknięcia, Wciąż sypałem z pamięci kolejnymi z podręcznika zdaniami… Nie pamiętam już tamtego dnia pory, Czy było słońce, czy niebo zachmurzone, Czy radosny poranek, czy smętne popołudnie, Lecz silnie utkwiło w pamięci wzruszenie, Gdy radość zalała dziecięcą mą duszę, Z piątki z historii w moim życiu pierwszej, Do wspomnień z dzieciństwa się uśmiecham, Które w głębi pamięci swej chowam, Niczym najcenniejsze skarby w zdobionej szkatule… Cudniejsza od złotej z nieba gwiazdki, Moja pierwsza w życiu piątka z historii, Pozostanie w moim sercu już na zawsze… Pierwsza piątka z historii wpisana do dziennika, Ręką skromnej, jakich wiele nauczycielki, Zapisaną została w głębi mego serca, Ręką niezgłębionej Bożej Mądrości… -
I. Nieodkryta, niezbadana, cudowna Historio, Tajemnic świata wierna strażniczko, Średniowiecznych kronik kartami oddająca cześć rycerskim czynom, Przez kolejnych badaczy wciąż interpretowana na nowo, Szepnęłaś do mnie niegdyś w dzieciństwie, Ukazując ojczyste malowane dzieje, W niejednym sławnym Jana Matejki obrazie, Gdy album z dziełami Mistrza przeglądałem, Ukazałaś mi niewidzialnym palcem, Wielkiego księcia Witolda oblicze dumne, Na słynnym w całym świecie obrazie, Zatytułowanym przez Mistrza „Bitwa pod Grunwaldem”. Z głębi odwiecznych lasów i borów, Opowiadałaś mi o czynach sławnych barbarzyńców, Których imiona choć zaginęły w mrokach dziejów, Dali się we znaki Imperium Rzymskiemu, Opowiadałaś mi szeptem o starożytnych Galach, Szlachetnych, walecznych, nieposkromionych Brytach, Strzegących bursztynowego szlaku Wandalach, Licznych średniowiecznych słowiańskich plemionach, Kiedy czułem letniego wiatru powiew, Na uniesionej znad książki twarzy, Zew historii wzywał mnie, Bym przeniósł myśli do czasów zamierzchłych, Ku nierozwikłanym zagadkom starożytności, Powiodłaś Historio kilkulatka myśli, Tam gdzie niegdyś stał Kolos Rodyjski, Ku Wiszącym Ogrodom Semiramidy, Gdzie prastare, rozłożyste dęby, Gdzie pierwszych plemion lechickich odwieczne siedziby, Tam zawsze przywoływał szept historii, Ciekawość młodych pasjonatów wiedzy o pradziejach głodnych, Tam gdzie świeże nocne ślady partyzantów, Nad ukrytymi w ziemi posągami pogańskich bogów, Warstwami ziemi przykrytymi od wieków, Ziemi błogosławionej dłońmi chrześcijańskich mnichów, Tam gdzie tajemnice polskich królów, Kryjące się w malowniczych ruinach zamków, Tam gdzie zapomniane zwaliska lochów, Kryjące wspomnienia kaźni zbójeckich hersztów… II. Kiedy na balkonie mego domu stałem, Owiewany letnim, popołudniowym wiatrem, Zew historii przemożny poczułem, I ciekawość historii świata w swym sercu rozbudziłem, Wyciągnąłem swą prawicę ku dalekiemu niebu, Oddając swą duszę tęsknemu westchnieniu, Powierzając swe serce wielkiemu marzeniu, Myśli zaś wszystkie zaprzęgając w jednym celu, Całym sercem pokochać całego świata historię, Tak by historia wniknęła w krwiobieg, Zawsze kiedy wiatr mą twarz owieje, Bym w żyłach swych poczuł historii zew, Sława wielkich bohaterów z przeszłości, Rozbudzając ciekawość przywoływała me myśli, Niezliczone niczym igły sosen historyczne ciekawostki, Przepisywałem do zeszytów z całych stert czasopism, Niczym skąpane w zachodzącym słońcu purpurowe chmury, W złoconych oprawach rozliczne księgi, Jęły z czasem zapełniać moje półki, Niczym wiewiórcze zapasy starego drzewa dziuplę, Zapragnąłem w skrytości serca w locie orlim, Obejrzeć z nieba wielkie zabytki starożytności, Zamarzyłem tęsknie by wzrokiem sokolim, Wypłukane deszczem z ziemi złote monety przeszyć, By spojrzała na mnie z dalekiej przeszłości, By na swego oblubieńca mnie wybrała, Starożytna Klio muza świętej Historii, By wiedzę Herodota i Strabona mi przyobiecała, By rozległa jak gałęzie potężnego drzewa, Z czasem stała się moja wiedza, Wszelkie gałęzie historii obejmująca, Najtrudniejszych pytań przenigdy się nie obawiająca, By zawsze gdy poczuję historii zew, Gdy w żyłach pasjonata wzburzy się krew, Bym opuszczając duchem staruszkę ziemię, Rozwikłania tajemnic historii szukał w przejrzystym niebie. I zobaczyłem ciemną nocą oczyma wyobraźni, Jak na niebie utkanym niezliczonymi tajemnicami, Historia majestatycznie tańczy z złotymi gwiazdami, Tajemnic lotników i kosmonautów zazdrośnie strzegąc latami… III. Gdy wciąż całymi dniami, Rozczytywali się w najrozmaitszych księgach, Wyobraźnia historyków odmalowywała nocami, Tajemnice, które przed światem skryła historia. O czym nocami z całego świata historycy śnili, Gdy wieczorami na posłaniach zasypiali, Czy w snach swych dalekie podróże odbywali, Ku niezbadanym tajemnicom przeszłości? Zapisała historii niewidzialna ręka, W nieznanych ludzkiemu oku księgach, Sen każdego jednego historii pasjonata, W którym to ona sama gościła, Gdy ciemna noc niebo zasnuła, Ukazaną została mi wielka tajemnica, Dotąd samej jednej tylko historii znana, O czym nocami śnią historycy z całego świata. Gdy snem kamiennym niewzruszenie spałem, A złoty księżyc strzegł tajemnic na niebie, Oczyma duszy w śnie swym ujrzałem, O czym śnią historycy na całym świecie… Uradowywała nocami historyków amerykańskich, Ukazując im wnętrza azteckich piramid, Gdy niewidzialna szeptała do wyobraźni śpiących, Obdarowując każdego obrazem sennym. Także i braminom z dalekich Indii, Opowiadała w snach sekrety posągów starożytnych, Choć przed wieloma wiekami wykutych, Wciąż wiele tajemnic w sobie kryjących. I studentom z tajemniczego Iranu, Uczącym się nocami do kolejnych sesji, Po zapadnięciu zmroku, Szeptała do ucha o dziejach starożytnej Persji. Niemniej nocami historykom z Węgier, Odmalowywała w snach dalekiej Azji plemiona koczownicze, Które choć życie wiodły stepowe, Karty w historii świata zapisały tym wyjątkowe. Także i starym góralom słowackim, Opowiadała w półśnie dzieje Rzeszy Wielkomorawskiej, Gdy wieczorami przy ogniskach drzemali, Kiedy letnią porą stada owiec wypasali… IV. Kiedy równo ze świtem oczy otwarłem, Rozbiegane myśli ledwo co pozbierałem, Myślami swymi zaraz podążyłem, Ku stanowiskom archeologicznym rozrzuconym po świecie, Witając blady świt za oknem, Tajemnicze sny żegnając wnet sobie wyobraziłem, Iż równo ze świtem na całym świecie, Niestrudzeni archeolodzy rozpoczynają swe prace, Gdy na próg domu w piżamie wyszedłem, W skrytości swego serca nieśmiało zamarzyłem, Iż sam jestem słynnym archeologiem, Witającym świt po nocy spędzonej w namiocie, Niczym piękne złote bażanty, Majestatycznie spacerujące pośród bujnej zieleni, W złoconych oprawach średniowieczne kroniki, Gładzone palcami bezgłośnie do mnie szeptały, Niczym jeże kryjące się w gęstych zaroślach, Skryły się sekrety historii w dziejowych mrokach, Tropione przez archeologię w niezliczonych badaniach, Wydobywane z zapomnienia w skrupulatnych wykopaliskach, Gdziekolwiek na świecie blady świt wstaje, I uśpione nocą marzenia budzi historii zew, W każdej świata stronie archeolodzy rozpoczynają prace, Wykopaliskom oddając całe swe serce. Pośród upalnego Egiptu pustynnych piasków, Ocierając wciąż z czoła hektolitry potu, Wydobywając z zapomnienia tajemnice starożytnych grobowców, Ofiarowują współczesnej nauce sekrety wielkich faraonów. Zapomniane skarby ludzkości spoczywające w ziemi, Strzeżone niekiedy przez potężne bory, Czekają cierpliwie wydobycia z niepamięci otchłani, By ponownie trafić na karty historii. Wielkie tajemnice zatopionych wraków, Intrygujące niczym skamieniałe kości dinozaurów, Przywołują światowej sławy podwodnych archeologów, By wydobyli ich sekrety z głębin oceanów. Od skutych lodem ziem północy, Po spalone słońcem piaski pustyni, W wszelkie bez wyjątku świata strony, Wiedzie niestrudzonych archeologów Zew Historii…
-
Powierzyłem kiedyś swoje marzenie, Najjaśniej na niebie świecącej gwiazdce, Która na tle innych skrząco jaśniała, Do wyjawienia swych marzeń zarazem zachęcała, Kiedy jeszcze nastolatkiem byłem, Jednemu marzeniu skrycie się oddałem, I zamarzyłem w skrytości swej duszy, By zdać rozszerzoną maturę z historii… – Skrząca się gwiazdko spełniająca życzenia, Racz wysłuchać mojego wielkiego pragnienia, Bym zdał rozszerzoną maturę z historii, W skrytości serca ośmielam się marzyć, Dla nikogo innego na świecie, Lecz tylko dla samego siebie, Bym mógł się tym jednym poszczycić, Rozszerzoną maturą z historii… W tamtą pamiętną noc bezsenną, Przed ustną maturą z języka polskiego, Emocje wielkie w mojej głowie szalały, A oczu zmrużyć nie pozwoliły, Gdy młody organizm miotany emocjami, Nie mógł na chwilę zmrużyć powieki, W amoku z łóżka jakby bezwiednie wstałem, Do półki z książkami instynktownie podszedłem, W amoku jakby pozostając, Historycznych książek na półkach ręką dotykając, Gdy tylko przeglądać je począłem, Podświadomie emocje swe wyciszyłem, W Sabacie czarownic Francisco de Goi, Bezsennej nocy zatopiłem swe oczy, Klimat obrazu tego niezwykły, Nie wiedzieć czemu ukoił me nerwy, Nerwy swoje ukoiłem, Gdy historię w środku nocy przeglądać zacząłem, Uspokojony, z sił zaraz opadłem, Snem kamiennym natychmiast zasnąłem… Wysoki wynik dnia następnego zdobyty, Ku realizacji największego marzenia mnie przybliżył, Pozostał już bowiem czas niedługi, Do dnia najważniejszego ze wszystkich, A gdy zbliżała się matura z języka obcego, Wciąż nie mogłem zmusić rozumu swojego, Do uczenia się czegokolwiek innego, Niż procesu odradzania się Państwa Polskiego, Nie wchodziła do głowy angielska gramatyka, Gdy w duszy na stałe zagościła historia, Gdy historia całą duszą owładnęła, Na nic innego miejsca nie pozostawiła… A potem było już bardzo blisko, By ziściło się to wszystko, Do czego zawzięcie dążyłem, Wysiłki wszystkie w tym celu zaprzęgłem, Gdy nadszedł dzień ten wyśniony, Od tak dawna wyczekiwany, Przystąpiłem do egzaminu spokojny, Starając się trzymać nerwy na wodzy, Egzaminu tego każdą jedną chwilę, W pamięci swojej starannie wyryłem, Po latach pamiętam chyba każdą minutę, Niemal każde długopisu pociągnięcie, Gdy po latach wspominam tamte emocje, Cały tamten dzień w głowie swej odmalowuję, Po latach staje przed moimi oczami, Dzień tamten cały nabity emocjami, I nie odda tamtych emocji, Nawet tysiąc najpiękniejszych wierszy, Przeto tylko ten jeden piszę, Prostym tym wierszem duszę swoją cieszę, Lecz to co w historii tej najważniejsze, Że ziściło się moje największe marzenie, Zaś dnia gdy ogłoszono wyniki, Byłem człowiekiem na świecie najszczęśliwszym! Święte wspomnienia w rymy zaklinam, Emocje tamte na papier przelewam, I uśmiecham się w swojej duszy, Do pięknych wspomnień z czasów młodości, I nadal tamto młodzieńcze szczęście, Przez całe życie ze mną pozostaje, Dnia każdego mi towarzyszy, Duma ze zdania rozszerzonej matury z historii… Niegdyś znana wokalistka, Śpiewała z każdego radia, Że młodości motyle, Są to zazdrość i chwile, Kiedy pochylałem się nad tym wierszem, Chciałem by był przeciw temu protestem, I niechaj wybrzmi wiersza tego puenta, Iż prawdziwym orłem młodości jest Historia!
-
Złoty księżycu
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@duszka Na polach rozległych, Pod dębem tysiącletnim, Bije ukryte Serce Słowiańszczyzny, Odnajdź je i włóż do swojej piersi... -
Złoty księżycu z dwoma ostrymi rogami, Skrząco jaśniejący za moimi oknami, Do mojego pokoju zaglądasz zawzięcie, Jakbyś wielkie tajemnice pragnął mi opowiedzieć, O wielkich wydarzeniach zakrytych pomroką dziejów, Piórem nigdy nie spisanych przez żadnych historyków, Które jednak ty sam widziałeś, Gdy na ciemnym niebie każdej nocy jaśniałeś, Zapewne wszystkie krańce świata zwiedziłeś Największe tajemnice ludzkości odkryłeś, I zapewne ty jeden mój złoty księżycu, Masz wiedzę większą od wszystkich historyków, Zapewne podziwiałeś starożytnych Spartan męstwo, Którzy to klęskę potrafili przekuć w zwycięstwo, Przyszłym pokoleniom dać niezatarte świadectwo, Co znaczy zachować ojców dziedzictwo, Zapewne razem z bułgarskimi plemionami wędrowałeś, Koczowniczym Bułgarom nocne niebo rozświetlałeś, Nadzieję objęcia nowej ziemi w serca ich wlewałeś, Zawziętość chana Asparucha z wysokiego nieba kontemplowałeś, Czy kiedy w pełni będąc skrząco jaśniałeś, I na granatowym niebie dumnie się rozgościłeś, Czy wielkim złotym okiem ciekawsko podglądałeś, Starożytnych Amazonek obrzędy wspaniałe? I czy kiedy kilka wieków upłynęło, A samotność na niebie nadal ci doskwierała, Czy ciekawsko podglądałeś młode Słowianki, W noc Kupały na rzekach puszczające wianki? Czy kiedy przez Słowiańszczyznę wędrowałeś, I wielkich wodzów Plemion Lechickich podziwiałeś, Czy już wtedy było ci wiadome, Które plemię pozostałe zdominuje? I czy wieczorami podglądałeś Księcia Mieszka, Kiedy delikatnie obejmował narzeczoną Dobrawę Czeską, Prostoduszną szczerością szacunek jej zjednywał, Serce przyszłej żony powoli tym zdobywał, I czy z nieba wysokiego łzy roniłeś, Gdy w nocne rozmowy leśnych partyzantów się wsłuchiwałeś, Gdy gorąco tylko o wolnej Polsce marzyli, Do marzenia ziszczenia nadludzkich wysiłków dokładali, Czy byłeś ich sekretnym powiernikiem, Po ciemnych lasach nocnym przewodnikiem, Czy podziwiałeś młodych partyzantów nadludzko mężnych, W nocny bój bez zawahania idących, Na ciemnym niebie księżycu złoty, Tajemnej swej wiedzy zazdrośnie strzegący, Weźże się podziel tajemnicami swymi, Z młodymi pasjonatami historii prostymi, Powiewie odwiecznej wielkiej tajemnicy, Szepnij cicho do mojej duszy, Opowiedzże mi złoty księżycu, Jakie są historii największe tajemnice, Czy wikingowie Krzysztofa Kolumba uprzedzili, I Amerykę naprawdę niegdyś przed Nim odkryli, Jak naprawdę starożytni Egipcjanie piramidy budowali, Jak waleczni wikingowie ziemie nowe zdobywali, Gdzie ukryto Czyngis-chana kości, Jakie tajemnice skrywa amerykańska Statua Wolności, Co naprawdę skrywa Rękopis Wojnicza, I gdzie zaginął średniowieczny opis Bitwy pod Legnicą, Kto napisał „Historię Mongołów Tajną”, Co stało się z Bursztynową Komnatą, Czy prawdziwa jest historia El Dorado złotego, I jakie były losy Insygniów Kazimierza Wielkiego, Jaka była historia Skarbu Księcia Wiślan, Jakie tajemnice skrywał rzymski cesarz Dioklecjan, Jak naprawdę wyglądało Galla Anonima oblicze, Gdzie zaginęły dwa grunwaldzkie miecze, O czym Król Jan III Sobieski nocą rozmyślał, Gdy do wielkiej bitwy nazajutrz się szykował, Czy tej samej nocy dopadła trwoga, Kara Mustafę wielkiego wezyra, Gdy Henryk Sienkiewicz pisał swą trylogię, Czy pisząc mimowolnie uronił łezkę, Nad losami swych bohaterów, Którzy na stałe zagościli w sercach czytelników, Lecz ty księżycu tajemnic swoich zazdrośnie strzeżesz, Przenigdy nikomu ich nie powierzysz, Tego co widziałeś nikomu nie opowiesz, Największe historii sekrety dla siebie zachowasz…
-
Kłótnia Sfinksa z księżycem
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Tyrs Jedną z inspiracji do napisania tego wiersza był dla mnie sześciogodziny film Cleopatra z 1963 r. Ten wiersz dlatego jest taki długi ponieważ został zainspirowany sześciogodzinym filmem! -
Kłótnia Sfinksa z księżycem
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I. Starożytnego Egiptu nieprzebrane skarby, Których nie pojmą największych mędrców rozumy, Pustynnym piaskiem zakryte przez wieki, Od stuleci będąc wyzwaniem dla archeologii, Skarby ukryte w piramid głębi, Przed szaleństwami nowoczesnej ludzkości, Przed dwulicowych paserów spojrzeniem chciwym, I chorych czasów pędem do destrukcji zgubnym… Na straży wielkich faraonów mumii, Stanęły zdobione złotem sarkofagi, Przyozdobione złotymi, pośmiertnymi maskami, Chronione rzuconymi przez kapłanów klątwami, Sarkofagów zaś strzegą piramid grube mury, Będące zaporą dla chciwych złodziei, Twierdzą będące dla faraonów pamięci, Piramid zaś strzeże Sfinks od tysiącleci… II. Gdy ciemnymi egipskimi nocami, Nad prastarego Nilu wodami, Na wysokim czarnym niebie księżyc złoty, Oświetlał swym skromnym blaskiem egipskie mroki, Przypatrując się prastarym piramidom olbrzymim, Egipskim mrokiem w całości spowitym, W egipskich ciemnościach ledwo dostrzegalnym, Ostrymi swymi konturami czarną noc przecinającym, Począł swym księżycowym blaskiem nikłym, Wielkiej Piramidy Cheopsa dotykać krawędzi, Niczym swymi niewidzialnymi dłońmi, I naświetlił swym blaskiem potężnej piramidy kontury, Gdy tak snuł się samotny księżyc, Pod nocnym niebem starożytnej Gizy, W blasku jego zarysował się tytaniczny, Monolityczny posąg tajemniczy, Hen z wysokiego nocnego nieba, Dostrzegł księżyc w swym blasku prastarego Sfinksa, Kompleksu piramid w Gizie odwiecznego strażnika, Którego większa od mroku okrywała tajemnica, Większe od mroków nocy, Skrywały go mroki wielkiej tajemnicy, Tajemnicy w egipskiej ziemi zapisanej, Pustynnymi piaskami w pomroce dziejów spowitej, A i kamiennemu Sfinksowi, Złoty sierp księżyca zdał się tajemniczym, Tajemnice nieskończonego wszechświata symbolizującym, A i tajemnice świata starożytnego bezbłędnie znającym, Gdy tak wzajemnie na siebie spoglądali, Wzajemnie między sobą przechwalać się poczęli, Który z ich dwójki jest ważniejszy, Od którego w ziemi faraonów więcej zależy… III. Spojrzały nieruchome oczy kamiennego Sfinksa, W stronę wiszącego pod egipskim niebem księżyca, Któremu zazdroszcząc blasku złotego, Prastary Sfinks uniósł się dumną pychą, Gdy prastary strażnik faraonów ziemi, Mierzył spojrzeniem odwiecznego strażnika gwiazd skrzących, Chcąc animuszu sobie dodać, Ku złotemu księżycowi w duchu zawołał: „To JA jestem piramid tych strażnikiem, Przez samego wielkiego Ra ustanowionym, Gdy czas płynie wciąż w nowe wieki, Ja piramid tych strzegę od tysiącleci, Twarz ma oddaje rysy faraona Chefrena, W czym zawiera się wielka ma duma, Przed wiekami tym mnie wielce wyróżniono, Iż rysy Chefrena na mnie wykuto, Gdy niegdyś mnie skryły piaski pustyni, Przyobiecałem we śnie młodemu Totmesowi, Przyrzekając mu wielkich faraonów władzę, Za z objęć pustynnego piasku mnie uwolnienie, Z wdzięczności za objawionej w śnie obietnicy spełnienie, Młody faraon oddał mi dziękczynienie, Poprzez umieszczenie między mymi łapami, Z aktem dziękczynnym kamiennej steli, Była mi ona skarbem prawdziwym, O jakim ty księżycu możesz jedynie pomarzyć, Wbijała mnie w dumę przez wieki całe, Strzegłem jej jak oka w kamiennej głowie, To mnie Arabowie panem grozy nazywali, Wielkiego mego oblicza srogie żywiąc obawy, Na którego widok w duchu się trwożyli, Zrozumieć nie mogąc mej historii tajemnicy, Liczni arabscy kronikarze, Snuli o mnie niestworzone historie, Które w swych kronikach skrzętnie spisywali, Ciekawszych od hollywoodzkich filmów scenariuszy, Po dziś dzień skrywam wielkie tajemnice, O poznaniu których marzą całego świata historycy, Wielkich zagadek historii wymownym jestem symbolem, Dla współczesnych starożytnej cywilizacji niemym głosem…” IV. Nie chcąc pozostać dłużnym, Wyniosłemu i dumnemu kamiennemu Sfinksowi, Złoty księżyc na czarnym niebie, Począł w myślach układać ripostę, Skrzących gwiazd ukradkiem się poradziwszy, W duchu ripostę zaraz skleciwszy, Jaśniejąc tym mocniej na nocnym niebie, Wygłosił Sfinksowi dumną przemowę: „Ja tych ziem będąc niebiańskim strażnikiem, Sekretów wielkich faraonów byłem nocnym powiernikiem, Gdy swej władzy gnębieni troskami, Księżycowi na niebie nocą się zwierzali, Widziałem jak sam Imhotep nocą pracując, Plany piramidy w Sakkarze kreśląc, Od umysłowej pracy szukał wytchnienia, Spoglądając w przestwór egipskiego nocnego nieba, Ja sam widziałem z nocnego nieba, Jak królowa Egiptu Kleopatra, Chcąc zdobyć serce Juliusza Cezara, Do sprytnego podstępu się uciekła, Widziałem jak sprytna, młoda Kleopatra, Zwiodła strażników będąc zawiniętą w dywan, Jak uwolnioną z dywanu przed Cezarem padła, Wielkiemu Cezarowi sojusz swój ofiarowała, Widziałem jak ukryta na lichej łódeczce, Płynąc nocą przechytrzyła pilnujące Nilu straże, Powierzając swe młode życie zaufanemu słudze, Zamierzyła podstępem ujrzeć Juliusza Cezara oblicze, Ja jej to szepnąłem z nocnego nieba, By w piękny dywan się przyoblekła, By przez ramię zaufanego sługi przewieszona, Za moim podszeptem cel swój osiągnęła, Gdy tak z ramienia potężnego męża zwisała, Niczym złoty sierp księżyca z firmamentu świata, Pośród wielkiego nieba w duchu się ucieszyłem, Widząc w młodej Kleopatrze swą siostrzaną duszę, Choć przed oblicze Cezara w sekrecie niesiona, Wkrótce powiła maleńkiego Cezariona, Któremu ja sam śpiewałem z nieba kołysanki, Gdy nocą zaglądałem do dziecięcia komnaty…” V. Gdy tak od tysięcy wieków, Od samego świata początków, Z końcem dnia każdego noc nowa, Egipską ziemię mrokiem spowija, Od samego w wapiennej skale Sfinksa wykucia, Od pierwszego przez księżyc posągu ujrzenia, Od pierwszego spojrzeń ich skrzyżowania, Sypią się niesłyszalne ludziom słowotoki przechwał, Nad prastarego Nilu wodami, W świętej faraonów ziemi, Wciąż wykłócają się całymi nocami, Który z ich dwójki jest ważniejszy, Wykłócać się będą do końca świata, Przechwalać wzajemnie tak przez długie lata, Który z nich w starożytnego Egiptu ziemi, Był, jest i będzie od drugiego ważniejszy… -
Gdy stanąłem kiedyś przed popiersiem Nefertiti, Spojrzenia nasze w powietrzu się przecięły, Ciekawskie spojrzenie młodego historii pasjonata, Dumne spojrzenie żony wielkiego faraona, Z starożytnej historii wieków głębi, Wielkiej królowej spojrzały na mnie oczy, Choć wapienne oczy od wieków martwe, Zachowały w sobie odwieczny ogień… Na skroniach jej spoczywa czepiec wysoki, Niczym nocne egipskie niebo ciemnobłękitny, Królewskim złotym diademem ozdobiony, Trzema zwisającymi wstęgami z tyłu uwieńczony, Oczy jej ciemnobłękitne, Zmrużonymi powiekami na wpół przysłonięte, Czarnym konturem podkreślone, Czarnym niczym najcenniejsze drewno hebanowe, Piękny uśmiech lekko zarysowany, Wielkiej królowej dumę oddaje, Policzki nakreślone ręką mistrza subtelnie, Powagę żony faraona ukazują wiernie, Wielkiej królowej dumne oblicze, Starożytnego Egiptu skrywa tajemnice, Mgłą zapomnienia od wieków spowite, Jak samo popiersie, zębem czasu nadgryzione… Ponadczasowa piękna ikona, Starożytnego Egiptu namacalny symbol, Dumna i wyniosła wielkiego Egiptu królowa, Do realizacji swych celów bezwzględnie dążąca… Kult Atona zarządzony słowem Echnatona, Młodej królowej dalsze życie zdeterminował, Gdy cześć oddała żona faraona, Bogu, którego symbolizowała tarcza słoneczna, Pokochała żona faraona „Horyzont Atona”, W którym przed wiekami tyloma zamieszkała, Niczym złożona w królewskim grobowcu mumia, Uprzednio w złotym sarkofagu zamknięta, Gdy wola wszechmocnego faraona, Tłumiła każdy odruch niezadowolenia, We wszystkim wierna mu małżonka, Podporą zawsze dla niego była, Milczące płaskorzeźby uchwyciły sceny, Dwojga starożytnych małżonków gorącej miłości, Gdy bezgranicznie zakochani wymieniali pieszczoty, Których obrazu piaski czasu nie zatarły, Sześć pięknych córek niegdyś powiła, Olśniewających niczym wody prastarego Nilu, Klucz do serca faraona oddaniem zdobyła, W starożytnej historii swe imię zapisała, Lecz wola faraona syna spłodzenia, Na bieg historii świata wpłynęła, Sercem Echnatona zawładnęła Kija, Gdy wielkiego faraona pokochała prosta niewolnica, Przed oblicze samego Atona, Dopuszczoną została pokorna służka, Gdy do serca wielkiego faraona, Uprzednio sama niepostrzeżenie się wkradła, Musiała tedy dumna Nefertiti, Prostej niewolnicy pola ustąpić, Marzenia męskiego potomka nie mogąc spełnić, Królewskim małżonkiem zmuszona się podzielić, Niespodziewanie sama zniknęła z historii, Przed światem nauki kryjąc tego przyczyny, Zostawiając zagadkę dla współczesnej nauki, U światłych historyków wciąż rozbudzając domysły, Zatarł silny powiew wiatru dziejów, Wielkie tajemnice starożytnego Egiptu, Królującego w każdego faraona sercu, Do współczesnych cicho szepcącego z głębi wieków, Stanął Sfinks wiernie na straży tajemnic, W złotych piaskach Egiptu głęboko ukrytych, Dla archeologów wciąż w pocie czoła pracujących, Wyzwaniem i największą nagrodą zarazem będących… Gdy tak stałem przed popiersiem Nefertiti, Niezliczone starożytnego Egiptu zagadki, Zaprzątnęły naraz wszystkie moje myśli, Przenosząc mnie natychmiast do świata wyobraźni, Po dziś dzień gdy zamknę oczy, Pod osłoną czarnej nocy, Jawi mi się w snach Nefertiti, Opowiadając nocami swe wielkie sekrety…
-
2
-
Zaćmienie słońca
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Faraon to jeden z moich ukochanych polskich filmów!Uważam że dzięki rekonstrukcji cyfrowej zyskał drugą młodość. @Phuruchiko Dziękuję z całego serca i pragnę zapewnić że moje kolejne wiersze będą... jeszcze dłuższe! Mam w zanadrzu kilka wierszy jeszcze dłuższych od niniejszego! @Amber W moim kolejnym wierszu także będą pewne odniesienia do słońca, ale zupełnie inne niż moglibyście się spodziewać... Śledźcie uważnie mój profil! -
Zaćmienie słońca
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Amber Doskonale pamiętam to wydanie specjalne Wiadomości, bo całą rodziną je oglądaliśmy... pamiętasz je? https://www.youtube.com/watch?v=zRH6jCU5dEI&t=4s @Kapistrat Niewiadomski Wyczekując największego dwudziestego wieku zaćmienia słońca, Niemal każdy Polak przywoływał z pamięci obraz, Gdy za sprawą gniewu egipskiego Ozyrysa, Niegdyś wszystkie polskie kina ciemność spowiła, Gdy odmalowane na kinowym ekranie, Wizją wielkiego reżysera, Tamto starożytne słońca zaćmienie, Wyryło się trwale w pamięci niejednego widza… https://www.youtube.com/watch?v=7o97eckNle0 -
Mam z dzieciństwa jedno bezcenne wspomnienie, Związane z całkowitym słońca zaćmieniem… Tamte pamiętne z dzieciństwa wakacje, Naznaczone ostatnim dwudziestego wieku słońca zaćmieniem, W szkatule dziecięcych wspomnień pozostają bezcennym skarbem, W głębinach pamięci zatopionym na zawsze, Gdy w niewielkim domku mojej babci, Jak co roku wytęsknione spędzałem wakacje, Zabrałem wraz z sobą wielki bagaż emocji, Licząc na przepowiadane tarczy słonecznej zaciemnienie, Oczekując na całkowite słońca zaćmienie, Nazajutrz mające spowić małopolską ziemię, Zatopiliśmy z babcią oczy w arcywybitnym starym filmie, Młodego ambitnego faraona opowiadającym dzieje, Pamiętam gdy razem z moją babcią, Wpatrzeni pospołu w stary telewizor, Kontemplowaliśmy w milczeniu jak młody faraon, Obejmował spojrzeniem zakryty księżycem słoneczny okrąg, Utopiwszy oczy w głębi ekranu starego telewizora, W drewnianej obudowie, wielce już wysłużonego, Utkwił mi w pamięci obraz kapłana Herhora, Ku dalekiemu niebu modły wznoszącego, Obraz starożytnego zaćmienia słońca, Odmalowany na ekranach geniuszem wybitnego reżysera, Latami rozbudzał wyobraźnię niejednego dziecięcego widza, O tajemnicach starożytności do dziecięcej wrażliwości przemawiał, Pomiędzy pylonami starożytnej świątyni, Herhor symbolicznie między ziemią a niebem umieszczony, Ku wszechmocnemu Ozyrysowi wznosząc swe modły, Zamierzył ofiarować ciemność najdalszym krańcom ziemi, Gniew potężnego Ozyrysa, Podstępem egipskich kapłanów uszyty, Miał być niczym wzniecająca pożar iskra, Mająca świat pozbawić ciepła słonecznych promieni… Wyczekując największego dwudziestego wieku zaćmienia słońca, Niemal każdy Polak przywoływał z pamięci obraz, Gdy za sprawą gniewu egipskiego Ozyrysa, Niegdyś wszystkie polskie kina ciemność spowiła, Gdy odmalowane na kinowym ekranie, Wizją wielkiego reżysera, Tamto starożytne słońca zaćmienie, Wyryło się trwale w pamięci niejednego widza… Niegdyś zdumiewająca harmonia przypływów i odpływów Nilu, Rozwojowi egipskiej astronomii dała podwaliny, Gdy coroczne wylewy świętej rzeki, Ze wschodem Syriusza się pokrywały, Oddając się z uwagą nieba obserwacji, Stali się egipscy kapłani kalendarza wynalazcami, Współczesnej astronomii ofiarowując tym zasługi, Choć pojęcia wtedy o tym nie mieli, Lecz gdziekolwiek na świecie z przejęciem obserwowaliśmy, Ostatnie dwudziestego wieku słońca zaćmienie, Starożytnych egipskich kapłanów duchy, Po wszystkich krańcach ziemi wędrowały niepostrzeżenie, By przez żywych niezauważeni, Zawieszeni w czasie oddając hołd astronomii, Na spowitej zaćmieniem słońca ziemi, Wygłosić niesłyszalny wykład o starożytnej kosmologii, Niegdyś zaćmienie słońca nad rzeką Halys, Pogodziło długoletniej wojny zwaśnione strony, Bowiem gdy dzień w objęciach ciemności postrzegli, Strwożeni Lidyjczycy i Medowie oręż swój złożyli, Niczym starożytni Medowie niegdyś swój oręż, Miliony ludzi ofiarowało słońcu oczy swoje, Choć zachłyśnięci współczesnością i wielbiący naukę, Dnia tego odczuli wspólne z starożytnymi emocje, Kiedyś przed wiekami w całej słowiańszczyźnie, W obawie przed zaćmieniem słońca zamykano studnie, By nie oddało życiodajnej wodzie, Swej rdzawej barwy niebo poszarzałe. Lecz wtedy miliony dzieci z całej słowiańszczyzny, Pomimo oślepiających słonecznych promieni, Dnia tego szeroko otwierało swe oczy, Będącego niegdyś Bogiem słońca podziwiając zaćmienie, Starożytny egipski hieroglif symbolizujący słońce, Dnia tego wykutym był na niebie, Entuzjazmu milinów ludzi niewidzialnym rylcem, Podziwiających słońca zaćmienie przez czarne folie, Nie w piaskowcu i nie w granodiorycie, I nie na starożytnego grobowca ścianie, Lecz w poszarzałego nieba niezmiernym przestworze, Na nieodgadnionego tysiącleciami świata firmamencie… Dla ostatniego dwudziestego wieku słońca zaćmienia, Bladym świtem zerwałem się z łóżka, W babcinej kuchni przełknąwszy ostatnie kęsy śniadania, Wybiegłem zaraz na środek podwórka, Dostawszy od dziadka spawalniczą maskę, Od babci zaś kuchenną aluminiową folię, Zakrywając nimi oczy naprzemiennie, Wlepiłem wzrok swój w dalekie złote słońce, Dnia tego niezwykłego rozbudzone emocje, Odmalowały na dziecięcej twarzy radosny uśmiech, Kiedy wpatrzyłem swe oczy w dalekie słońce, Wyczekując na prognozowane tegoż zaćmienie, Za maską spawalniczą przed światem ukryty, Niczym w swych jaskiniach pustynni eremici, Wyczekujący w modlitwach i postach znaku Bożej obecności, Wyczekiwałem zjawiska zaćmienia słońca ogromu niezwykłości, Środek wakacji, czas beztroski, Oddany pierwszej w życiu astronomicznej obserwacji, I tamta doniosłość wyjątkowej chwili, Która nigdy w życiu zapewne nie powróci, Gdy obserwowałem jak słoneczna tarcza, Traci blask swój z winy księżyca, Którego skryta zazdrosna natura, Niepodzielnego królowania niebem słońcu zazdrościła, Gdy słonecznych promieni blasku nie znalazłszy, Instynktownie ptaki swego śpiewu zaprzestały, A spowite ciemnością okoliczne łąki, Stały się cudów przyrody świadkami milczącymi, W pobliskim stawie ukryte żaby, Przeraźliwy rechot niespodziewanie wszczęły, Gdy rozpostarte pomiędzy igłami sosen pajęczyny, Poniszczyły w niemym szale strwożone pająki, Gdy tak w słońca zaćmienie stałem wpatrzony, Cudownością tegoż zjawiska do głębi urzeczony, Sam jeden w milczeniu pośród wielkiej łąki, Łąki jakich wiele na ziemiach Małopolski, Naokoło starożytnych egipskich kapłanów duchy, Snujące się z powagą po małopolskiej ziemi, Urzeczone bujnością okolicznych łąk zieleni, Wspominały z rozrzewnieniem Egiptu złote piaski…
-
Karneolowy zachód słońca
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Widziałem zachód słońca prawdziwie karneolowy, We wszystkich odcieniach karneolu się mieniący, Wszystkie zmysły do głębi poruszający, Do głębi samej podświadomości przenikający, Pośrodku wielkiej łąki samotnie wtedy stałem, Oczy ze zdumienia szeroko otworzyłem, W bezkres karneolowego nieba wzrok swój wlepiłem, Jak nigdy w życiu szczerze się zachwyciłem, Że aż w tylu odcieniach pomarańczy i czerwieni, Wieczorne niebo potrafi się mienić, Kolorytem swym najgłębsze zmysły poruszać, Niekłamany zachwyt zarazem wzbudzać, Dnia tego karneol kamień szlachetny, Pożyczył niebu wszystkie swe barwy, Dar kamienia szlachetnego niebo z wdzięcznością przyjęło, Wszystkie jego barwy ochoczo przybrało, I nie potrafiło odróżnić oko ludzkie, Czy to niebo jest jeszcze ziemskie, Czy kosmiczne zjawisko cudowne, Nawiedziło całą ziemską kulę, Ta nasza małopolska ziemia, Jest jak stara dobra babcia, Co nagle a niespodziewanie, Z wielkiego koszyka prezentami wnuki swe obdarowuje, Jak dobra babcia obdarowuje swe wnuki prezentami, Tak Małopolska obdarowuje nas przyrody cudami, Nierzadko i tak przecudnymi zachodami słońca, Jakich nie znajdziemy w żadnej stronie świata… -
To zaszczyt urodzić się w Małopolsce
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@joanna53 @joanna53 A ze wszystkich miast polskich, Małopolski Tarnów jest najbardziej węgierskim, Z generałem Józefem Bemem wodzem arcywybitnym, W przepięknym mauzoleum swym spoczywającym, W młodych Małopolanach inspirację wciąż budzącym... -
To zaszczyt urodzić się w Małopolsce
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jak przyjemnie jest w wakacje przy sianie pracować, Długie pole licznymi kopami siana przyozdabiać, W gorącym upale zimną wodą się posilać, Wielkie świerki nieba sięgające podziwiać, Przyjemnym letnim powietrzem pełną piersią oddychać, Tak… To zaszczyt urodzić się w Małopolsce… W dzieciństwie mlecze i dmuchawce zrywać na przydomowej łące, Całym sobą przeżywać przyjemne letnie noce, Spontanicznie wąchać kwiaty bzu pachnące, Małopolscy chłopi z dziada pradziada pracowici, Z ciężką pracą niemal od dziecka obyci, Do ciężkiej pracy przez lata nawykli, Lecz nade wszystko bardzo honorowi, I ziemi ojców wiernie oddani, Tak… To zaszczyt stawiać swoje pierwsze kroki, Na tej świętej małopolskiej ziemi, I wzorem przodków w miarę swego dorastania, Ziemi ojców uczyć się oddania, Cała małopolska ziemia jest utkana, Partyzanckimi legendami o zakopanych karabinach, Które przezorni partyzanci skrzętnie ukryli, Gdy nadzieją przyszłej walki ciągle się żywili, I dogodnego czasu zemsty wciąż wyczekiwali, Tak… To zaszczyt w Małopolsce dorastać… W dzieciństwie w stare opowieści babci i dziadków się wsłuchiwać, W książkach o regionalnej historii wciąż się zaczytywać, Unikalną tajemniczą wiedzę z zapałem zdobywać, A ze wszystkich miast polskich, Małopolski Tarnów jest najbardziej węgierskim, Z generałem Józefem Bemem wodzem arcywybitnym, W przepięknym mauzoleum swym spoczywającym, W młodych Małopolanach inspirację wciąż budzącym, Tak… Będzie dla mnie zaszczytem wielkim… Zostać kiedyś pochowanym w małopolskiej ziemi, Ziemi bohaterów sławnych, Lecz nade wszystko ziemi ludzi honorowych! -
Wybitni Małopolanie zapomniani w historii
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kapistrat Niewiadomski Pozwoliłem sobie ułożyć ad hoc kolejną zwrotkę: Małopolan poległych za ojczyznę, Polska nigdy nie zapomni, Ich pomnikiem gniazdo bocianie, Pod strzechą wyzwolonego nieba, Majestatycznie płynące po niebie białe chmury, Ich skomponowanymi z białych róż wieńcami, Zachodzące z dnia upływem skrzące czerwone słońce, Ich nagrobnego znicza jasnym płomieniem...