-
Postów
419 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kamil Olszówka
-
Ciskając modlitwami o mury Kremla
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@poezja.tanczy Kreml wzniesiony na krwi, Gdy płyną wciąż kolejne wieki, Rozniecając w świecie kolejne wojny, Żąda wciąż krwi ofiary... Stokrotne dzięki za inspirację do kolejnego wiersza! -
Ciskając modlitwami o mury Kremla
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@jan_komułzykant Jak najbardziej słuszne skojarzenie... Lektura wiersza potwierdzi Twoje domysły... -
Ciskając modlitwami o mury Kremla
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Co się stało z ich ukochanymi synkami? Czy bezlitosna zawierucha straszliwej wojny, Starła ich z oblicza Matki Ziemi, Niczym podmuch wiatru bezbronny pył… Co się stało z ich ukochanymi synkami? Czy może bezwzględnymi rozkazami generałów cynicznych, Posłano ich w bój zziębniętych i niedozbrojonych, Pod ogień ckm-ów na ukraińskie okopy… Może wiedzą choć Aniołowie! Dlaczego z tysięcy młodych twarzy starto uśmiech, Spowijając je trwale śmierci bielmem... Może wiedzą choć Aniołowie! Dlaczego tysiącom matek przerwano spokojny sen, Tajemniczym w okolicy serca ukłuciem… Pytając w rzewnych modlitwach Boga, Dlaczego w gruzach runął cały ich świat, Niczym od gwałtownego w stół codzienności uderzenia, Domek z znaczonych przez szulera kart… Wciąż nie starcza im jednak odwagi, By zatapiając się w serc swych głębiny, Spojrzeć także i w oczy Prawdy, Pytając o sens tej nieludzkiej wojny… Ciskając swymi modlitwami o mury Kremla, Rosyjskie matki w niezgłębioną popadają wciąż rozpacz, Gdy żadna nie zobaczy już swego syna, Którego na zawsze odebrała jej wojna, Ciskając swymi modlitwami o mury Kremla, Podświadomie w niespokojnych swych duszach, Żądają odpowiedzi na nurtujące pytania, O sens śmierci swego ukochanego dziecka… Może wiedzą choć Aniołowie! Jaki będzie tej strasznej wojny kres, Czy zakończy się ona trwałym pokojem, Czy naprędce tylko wymuszonym rozejmem, Gdy rosyjskim matkom nie starcza odwagi, By zatapiając się w serc swych głębiny, Spojrzeć także i w oczy Prawdy, Pytając o sens tej nieludzkiej wojny… Ciskając swymi modlitwami o mury Kremla, Gdy w ich skołatanych matczynych sercach, Wciąż jeszcze tli się nadzieja, Że Bóg ulitowawszy się cofnie czas, I każda jeszcze zobaczy swego ukochanego syna, Gdy wróci z wojny z uśmiechem na ustach, Biorąc ją szczęśliwą w ramiona, Pośród serdecznego wyciskającego łzy wzruszenia… Czy rosyjskich matek rozpaczliwe modlitwy, Wykute w żarze tysięcy serc głębin, Z kruszcu cenniejszego od rodu czy platyny, Bowiem z szczerych i poruszających łez matczynych, Twardszych i od damasceńskiej stali, Zdołają mury Kremla rozkruszyć, Skuteczniej niźli artyleryjskie pociski, Oblegających niegdyś Moskwę hitlerowskich dywizji… I czy modlitwy tysięcy zrozpaczonych matek, Na ziemskich uczynków Ostatecznym Sądzie, Spadną na Putina tysięcy kamieni ciężarem, Strącając na wieki w piekielne czeluście, Bezwzględnego dyktatora nieszczęsną duszę, By cierpiała przez wieki męki zasłużone, Aż po doczesnego świata kres, Gdy nie będzie w wieczności żadnych już wojen… Gdy ciskając swymi modlitwami o mury Kremla, Nie przestają błagać Miłosiernego Boga, By skończył się w Rosji czas bezprawia, By umęczona przez lata Ojczyzna odetchnęła, Ciskając swymi modlitwami o mury Kremla, Błagają by po drugiej stronie życia, Spotkała każda swego poległego syna, Którego z winy Putina zabrała jej wojna, Ciskając swymi modlitwami o mury Kremla… - Wiersz opublikowany w Internecie w nocy z 16 na 17 lutego. -
Ta symboliczna drobina popiołu…
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
I. W cieniu wielkich metropolii, W wnętrzach stareńkich kościołów drewnianych, Gdzie niejeden kapłan rokrocznie popiół święci, By posypać nim głowy parafian skruszonych… Najsampierw samemu pochylając swą głowę, Przed ulotnego popiołu wielowiekowym symbolem, Niekiedy wiedziony Bożym natchnieniem, Po Mszy w skupieniu przed kościół wyjdzie… I niekiedy przed kościołem choć symbolicznie, Część poświęconego popiołu na wietrze rozsypie, By dla ludzkości było to znakiem, Iż każdy kiedyś stanie się prochem… Niech wiatr rozwieje na wszystkie strony świata, Popiół rozsypany przez starego kapłana, By wszystkim kontynentom i narodom przypomniał, O kruchości i przemijalności ludzkiego życia… Niech jego maleńkie drobiny, Niesione wiatrem Bożej Mądrości, Opadając niezauważone na głowy zabieganych ludzi, Krzyczą szeptem o potrzebie pokuty… Ta symboliczna drobina popiołu, Na głowy biznesowych magnatów, Właścicieli międzynarodowych koncernów, Rozmiłowanych tak bardzo w luksusie i zbytku, Opadając delikatnie niech będzie przypomnieniem, By życie podporządkowane pogoni za pieniądzem, Ukierunkowali także i na sprawy Boże, Nim zakończy ono swój ziemski bieg… Ta symboliczna drobina popiołu, Świecących łysin skorumpowanych polityków, Uwikłanych w sieci rozmaitych układów, Pokątnych szemranych interesów, Niech niezauważona przez nikogo dotknie, By w zgiełku sejmowych korytarzy im przypomnieć, O każdej złamanej obietnicy wyborczej, O każdego oszukanego wyborcy nadziei zawiedzionej… II. Gdy mury europejskich gotyckich katedr, Przez buldożery na proch dziś starte, Z miejsc ich dawnych dziś pustki ziejącej, Pozostały tylko niemym świadectwem… Tamtych z zamierzchłych czasów Śród Popielcowych, Służących niegdyś krzewieniu pobożności, Wśród pogrążonej w grzechach ludzkości, By stanęła ufnie przed Bogiem Miłosiernym… A dziś same często będąc jedynie prochem, Tamte wspaniałe kościoły strzeliste, Z zamierzchłej przeszłości niemym są krzykiem, Byśmy posypali głowy popiołem w pokuty akcie… Bo ta maleńka poświęconego popiołu drobinka, Większą ma wartość w oczach Boga, Niźli pobrzękujących srebrników sakiewka, Tak w starożytności jak i w naszych czasach… Gdy dziś każdy Judaszowy srebrnik, Ukryty jest pod postacią sum wielomilionowych, Na tajne konta antykatolickich organizacji przelewanych, By służyły walce z Kościołem Chrystusowym… Ta symboliczna drobina popiołu, Na głowy wojujących ateistów, Odmawiających istnienia przedwiecznemu Bogu, Nie szczędzących ludzkiemu rozumowi uniżonych pokłonów, Opadając delikatnie niech będzie przypomnieniem, Że nie wszystko w zasnutym tajemnicami wszechświecie, Zdoła wyjaśnić człowiek rozumowym poznaniem, Bez zrozumienia ogromu Miłości Bożej… Ta symboliczna drobina popiołu, Głów zagorzałych antyklerykałów, Pochłoniętych bez reszty pisaniem kolejnych paszkwilów, Na księży, zakonników, biskupów, Niech dotknie przynosząc rozumu otrzeźwienie, Nim życie zakończy swój bieg, I przyjdzie stanąć przed Najwyższym i Wiecznym Kapłanem, Na ziemskich uczynków ostatecznym Sądzie… III. Choć nie oszczędziła ich bolszewizmu nawała, Czasem kamień na kamieniu nie został, Niekiedy pozostała jedynie smętna ruina, Przez dziesięciolecia mchem zapomnienia porosła… W zburzonych polskich kościołach na kresach, Gdy dzień w objęcia nocy podąża, Zawsze gdy północ nieubłaganie wybija, A kończy się już Środa Popielcowa… Duchy zmarłych proboszczów dokonują popiołu poświęcenia, Jak i w minionych wiekach za ziemskiego życia, Gdy nie zamknęła się jeszcze powieka, Bielmem śmierci na zawsze zasnuta… I z tych naszych ukochanych kresów dalekich, Bólem i cierpieniem tak bardzo naznaczonych, Z miejsc gdzie niegdyś przed straszliwymi wojnami, Stały piękne polskie kościoły… Popiół poświęcony przez kresowych kapłanów dusze, Niech wiatr burzliwych dziejów rozwieje, Na ruskiej ziemi krańce wszelakie, Naznaczone wojen, biedy i nędzy piętnem… Ta symboliczna drobina popiołu, Na głowy ruskiej ziemi dyktatorów, Nie mających nigdy najmniejszych skrupułów, W realizacji krwawych swych celów, Niech opadnie cichutko a niepostrzeżenie, Wielkiego głazu ciężarem, Dla rozbudzenia fałszywych ich sumień, Wypaczonych przez ubzdurane wielkomocarstwowe idee, Miotana huraganem po ulicach Mińska, Niesiona obok złotych kopuł moskiewskiego Kremla, Niech cichutko a niepostrzeżenie dotknie czoła, Janukowycza, Łukaszenki, Putina, By szepcząc cicho do ich sumień przypomnieć, O niewysłowionych cierpieniach zadanych Ukrainie, O tysięcy cywilów krwi przelanej, O ogromie nieodwracalnych wojennych zniszczeń… IV. Gdy z zamierzchłej przeszłości pęknięty garniec z popiołem, Rzucony przed postępowej ludzkości pychę, Przez naszych zapomnianych przodków cienie, Pośród codziennego zgiełku rozbije się z hukiem, By rozsypany na bezdrożach codzienności popiół, Przypomniał nam o przemijaniu naszych czasów, Tak ulotnych niczym obrazy ze snów, Rozpływające się z wolna o brzasku… Pamiętajmy, że kiedyś z woli Bożej, Gdy świat nasz swego kresu dobiegnie, Gwałtowny wiatru dziejów powiew, Niezliczonych pokoleń ślady trwale rozwieje… Gdy w starych kościołach powietrze wciąż drży, Od naszych pradziadów gorących modlitw, Które i my dzisiaj dosłyszeć możemy, Wsłuchując się bacznie w szept przeszłości… Z zamierzchłych czasów klekot wielkopostnych kołatek, Dla współczesnej ludzkości niech będzie przypomnieniem, Iż na tym pogrążonym w konfliktach świecie, Nic nigdy nie trwało i nie trwa wiecznie… I ta symboliczna drobina popiołu, Niech dotknie głów sławnych w świecie naukowców, Powszechnie szanowanych siwobrodych profesorów, Renomowanych uczelni wieloletnich wykładowców, By w gąszczach zawiłych równań chemicznych, Gdy usiłują tajemnice początków wszechświata zgłębić, Zatapiając się w swych umysłów głębiny, Zrozumieli że niezbędny jest pierwiastek duchowy. I by świat materialny w doskonałym stopniu zrozumieć, Winni duchowo zespolić się z Bogiem, Ofiarując Wszechmocnemu umysłów swych pracę, Swe doktoraty, habilitacje, wszelkie naukowe dysertacje, A wówczas wszechświat niezbadany i tajemniczy, Profesorskim ich umysłom stanie się bliższy, Gdy potęgą cichej i żarliwej modlitwy, Poszerzą także myślowe swe horyzonty… V. Gdy ludzkość przed wiekami Chrystusowi zaślubiona, Wyrzekła się swego Oblubieńca, Miast szczerozłotej obrączki, gdzieś w czeluściach piekła, Naszykowała popielcową kłodę szatanów zgraja… A wyciosana przez czartów popielcowa kłoda, W nieznanych ludzkiej wyobraźni piekielnych czeluściach, Straszliwą ma wagę artyleryjskich dział tysiąca, Zdolnych wielomilionowe miasta z ziemią zrównać… A kolejnych konfliktów tlące się zarzewia, Są niczym piekielnych łańcuchów ogniwa, W które kolejne pokolenia ludzkości zakuwa, Wielkomocarstwowa wizja każdego dyktatora… Lecz na szali Bożej Sprawiedliwości, Te maleńkie poświęconego popiołu drobinki, Większą mają wagę i od bomb atomowych, Zdolnych ludzkość całego świata unicestwić… I większą mają wagę ubogiego kapłana słowa, Gdy garstkę wiernych wzywa do nawrócenia, Od rozkazów bajecznie bogatego dyktatora, Zasiewających trwogę w milionów ludzi sercach… I ta symboliczna drobina popiołu, Na głowy gangsterów, dilerów, sutenerów, Tkwiących latami w przestępczym półświatku, Mimo gorących modlitw życzliwych im osób, Niech niesiona wiatrem łagodnie opadnie, Tysiąca kamieni ciężarem, Dla rozbudzenia przestępczych ich sumień, Choć krzywd wyrządzili ludziom tak wiele… Ta symboliczna drobina popiołu, Dla pijanych na live’ach patostreamerów, By z deprawacji młodzieży nikczemnego procederu, Przenigdy nie czerpali parszywych swych zysków, Niech będzie kamieniem młyńskim, Który pociągnie ich w wyrzutów sumienia głębiny, By tlącym się z wolna żalem za grzechy, Wypalili niczym rozżarzonym żelazem parszywe nałogi… VI. Co roku dnia tego do popielcowej kłody, Przykuwają kolejne pokolenia grzeszącej ludzkości, Chichoczący zuchwale w zaświatach czarci, By po bezdrożach rozlicznych grzechów pędzić, Poprzez wszelakie znane dziejom wojny, Biedę, nędzę, poniżenie i wyzysk, Zawinione przez człowieka kataklizmy, Tragizm głodu i klęsk żywiołowych… I choć ciąży ludzkości ta popielcowa kłoda, W odmętach grzechu od wieków pogrążona, Ciągnąć ją musi przez kolejne lata, Aż po horyzont doczesnego świata… Byśmy zostali wykupieni przez aniołów, Drobinkami poświęconego przez kapłanów popiołu, Cenniejszymi od złotych dukatów, Służącymi bowiem dusz ludzkich nawróceniu… Jak wykupywali niegdyś starsi bracia, W sypiących się na rozstaju dróg karczmach, Swe krnąbrne siostry spod popielcowych kłód jarzma, Z ręki niejednego cudacznego maszkarona… I ta symboliczna drobina popiołu, Niech dotknie głów wszystkich grzeszników, Dla rozbudzenia sumienia wyrzutów, W wieczornym półmroku starych kościołów, A popiół dnia tego przez kapłana poświęcony, Szepcząc cicho do każdego z nas duszy, Z dala od zgiełku wielkich metropolii, Każdemu z nas cichutko przypomni, Iż gdy życie bieg swój zakończy, I zamkną się już nasze powieki, A wydając ostatnie tchnienie na łożu śmierci, Z woli Boga zaśniemy snem wiecznym, Z dniem pogrzebu do ziemi złożeni, Gdy wyschną już żałobników łzy, Jak z prochu niegdyś powstaliśmy, Tak w proch się obrócimy… -
Oddychając Kraszewskim…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kościół Zbawienia Słów A zatem udaj się także i ze mną mój Szanowny czytelniku w tajemniczy i inspirujący świat Starej Baśni... -
Mistrz Kraszewski o Mistrzu Twardowskim
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kościół Zbawienia Słów A ja przeczytałem sporo wierszy J.I. Kraszewskiego i uważam że są równie dobre jak te Kochanowskiego, Słowackiego czy Mickiewicza! Na niektórych wzorowałem się nawet pisząc swoje własne... Pozdrawiam! https://pl.wikisource.org/wiki/Poezye_J._I._Kraszewskiego -
@duszka Wszystkie Twoje wiersze są tak bardzo poruszające... Nawet nie masz pojęcia jak bardzo żałuję że nie mam czasu czytać wszystkich Twoich wierszy na bieżąco...
-
Korale smutku
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na aniat. utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@aniat. Bardzo piękny i bardzo poruszający wiersz... I o dziwo także bardzo podobny do mojego wiersza zatytułowanego ,,Modlitwa księżniczki Wandy". Pozdrawiam! -
Mistrz Kraszewski o Mistrzu Twardowskim
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Kościół Zbawienia Słów Kraszewski założył w 1868 własną drukarnię w Dreźnie, zaciągając w tym celu spore długi. Nie był to dobry interes – aby spłacić długi, musiał w następnym roku wystawić na licytację swoją wielką bibliotekę, a i tak w 1871 został zmuszony do odsprzedania drukarni ze stratą finansową. Najważniejszym działem twórczości Kraszewskiego są powieści: w ciągu 57 lat napisał ich 232, w tym 144 powieści społeczne, obyczajowe i ludowe, 88 historycznych! Moim marzeniem jest przeczytać je wszystkie, choć nie wiem czy starczy mi na to życia... Polecam także szczególnej uwadze mój długi wiersz zatytułowany ,,Oddychając Kraszewskim…" Celowo napisałem ten wiersz tak by przypominał XIX-wieczny styl J.I. Kraszewskiego. -
Mistrz Kraszewski o Mistrzu Twardowskim
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…". W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury. Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem... -
Mistrz Kraszewski o Mistrzu Twardowskim
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pośród przyjemnego wieczoru letniego, Nastrojem swym wyobraźnię rozbudzającego, Pachnącego najrozmaitszym kwieciem i ziołami, Zamierzył pióra Mistrz Kraszewski, Napisać powieść o czarnoksięstwa Mistrzu Twardowskim, By pokrzepić serca czytelników pod zaborami, Urzeczony starymi ludu legendami, Kryjącymi się w nich od wieków prawdami, Wyłuskując co najistotniejsze z ich treści, Pochylając się nad pożółkłymi kartkami, Rozbudzając uśpione moce wyobraźni, W duchu mówił do bohatera swej powieści: „Zapomniany, legendarny Mistrzu Twardowski, W starego powieściopisarza duszy, Legenda twa zasiała ziarno ciekawości, By zapełnił nią swej powieści karty, W mrokach burzliwych polskich dziejów, Nie brakło także i tajemniczych czarnoksiężników, Za zasłoną ludzkiej niepamięci ukrytych, W naszej pięknej cudownej historii, Zasiewających skrycie ziarnko tajemnicy, By po latach w legendach ciekawość rozbudzić, Zdarzało się że i samym królom, Służyliście wiernie czarnoksięską swą radą, By wpływ na Rzeczypospolitą podstępem zdobyć. Przypisywane wam było odwracanie nieurodzajów, Zmarłych z zaświatów przywoływanie duchów, By w rozpaczy potężnych monarchów utulić… Gdy króla Zygmunta Augusta zżerały smutki, Ty odmalowałeś mu ducha Barbary Radziwiłówny, Przeto ja zaraz zapomniane twe losy, Odmaluję na kartach mojej powieści, Przeto już same twe narodziny, Opiszę w aurze nadprzyrodzonej tajemnicy, Naznaczonej diabelskim piętnem, By ciekawość czytelników rozniecić, Od pierwszej strony do lektury zachęcić, Rozbudzić w każdym z nich nieznane mu emocje, Przeto opiszę mój Mistrzu jak to mężnie, Młodzieńcem będąc powędrowałeś w piekielne czeluście, By naznaczony los swój odwrócić, By odzyskać stary cyrograf ojcowski, Przez samego Belzebuba podstępem zdobyty, Nowe drogi swemu życiu wytyczyć… Żyłeś przed wiekami w aurze tajemnicy, Jako spowity domysłami królewski czarnoksiężnik, Unieśmiertelniając swe nazwisko w polskiej historii, Jako wielkiej tajemnicy niewidzialny pomnik, Gdy na sabaty na Łysej Górze, Zlatywały się na miotłach swych czarownice, By całonocne harce wyprawiać, Ty tajemniczy Mistrzu późnymi wieczorami, Siedziałeś wciąż pochłonięty swymi licznymi księgami, By wszelkie tajemnice wszechświata zbadać… Zdobyć zapragnąłeś wszelaką wiedzę, Zakrytą starannie przed człowieka rozumem, By utrudzonej ludzkości oddanie służyć, A dla zdobycia wiedzy tajemnej, Nie zawahałeś się zaprzedać diabłu duszę, By skarby rozumu swego pomnożyć… Służyłeś ludziom cenną radą, Choroby zawsze leczyłeś wszelakie, Zawsze niestrudzenie śpieszyłeś z pomocą, Gdzie ubogi brat twój był w potrzebie, Aż w końcu pochwycili cię czarci, W przebiegle nazwanej Rzymem karczmie, Uciekając się do zuchwałego podstępu, By strasznego swego dzieła dopełnić, Duszę twą podstępnie uprowadzić, A ofiarować ją niezwłocznie ognistemu piekłu, Gdy z karczmy porwali cię diabli, Wysoko ponad ziemski padół unieśli, Ty zawierzyłeś Przedwiecznemu Bogu legendarny Mistrzu, A z nabożeństwem śpiewałeś godzinki, Przez co czarci po drodze cię upuścili, I wylądowałeś na księżycu zuchwały szlachcicu…” I napisał niezrównany Mistrz Kraszewski, Przepiękną powieść o legendarnym Mistrzu Twardowskim, Wzbudzającą u wszystkich bez wyjątku czytelników zachwyty, Rozbudzającą uśpione w siwowłosych starcach pokłady wyobraźni. I uczynił Kraszewski Twardowskiego polskiego szlachcica wzorem, Sarmackiej dumy niezrównanym ponadczasowym przykładem, Zamierzchłej przeszłości mistycznym cichym szeptem, Dla kolejnych pokoleń powieściopisarzy natchnieniem. I wciąż kolejne pokolenia polskiej młodzieży, Rozczytywały się w powieści o sławnym Mistrzu Twardowskim, Marząc skrycie by przeżyć jegoż przygody, Przewracając z rozrzewnieniem ostatnie powieści strony. I wciąż wielu czytelników młodych, Dla rozbudzenia swych emocji, Sięga po legendarne Mistrza Twardowskiego przygody, Zachwycając się ich autora geniuszem pisarskim… – Wiersz zainspirowany powieścią „Mistrz Twardowski” autorstwa J.I. Kraszewskiego. -
Modlitwa Lublany
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Corleone 11 Kolejny wiersz mojego autorstwa zaskoczy Cię jeszcze bardziej! Ale ciii... Na razie to tajemnica... Pozdrawiam! -
Modlitwa Lublany
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…". W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury. Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem... -
Tam gdzie cichy powiew wiatru dziejów, Skryła ziemia liczne zwaliska potężnych grodów, Tam gdzie niosła się ulotna piosnka, Niezliczone młode dziewczęta wiodły swe życia, Tam gdzie głośny krzyk przeszłości, Miały one swe niezapomniane swaćby, Tam gdzie prastara, pogańska Słowiańszczyzna, Kryła się pewna wielka tajemnica, Tam gdzie spowite mrokami zapomnienia pradzieje, Nosiło w sobie smutek swój młode dziewczę, Tam gdzie cichy szept Historii, Odmalowywały się w snach Słowianek tajemnicze obrazy… W starego kmiecia Ryżca chacie, Wieczorami rozniecało swe marzenia młode dziewczę, Rozmyślając o przyszłym swym losie, Zamysłem bogów wplecionym w pogańską słowiańszczyznę, Gdy po wieczerzy uprzątniętą była już ława, Licznym rozmyślaniom oddawała się Lublana, I nie chcąc budzić starego Ryżca, Cichutko na posłaniu swym siadała, Spoglądając nocą na złoty sierp księżyca, Skrycie się modliła do swego towarzysza, By radosną była przyszła jej dola, W ramionach ukochanego kmiecia Mirka… Sklecone w myślach słowa prostej swej modlitwy, Nanizywała na nici potajemnych swych myśli, By kędy płyną po niebie chmury, Zawiesić je nocą na sierpie księżycowym, A we wszystkich jej marzeniach, Odmalowywał się obraz młodego kmiecia Mirka, W którym to pokładała się jej nadzieja, Zobaczyć kiedyś swego przyszłego męża, By kiedyś przed chatę starego Ryżca, Na pięknym siwym koniu zajechał, Wyszywaną piękną chustę ukochanej ofiarował, A o rękę swej umiłowanej niestrudzenie się starał, By spracowane kmiece ramiona jej ukochanego, Uchroniły ją zawsze od niebezpieczeństwa wszelakiego, Od wszelkiego zła zewsząd czyhającego, Z ręki ludzkiej czy od świata nadprzyrodzonego, By nie porwały jej wodnice, Gdy śpiewać będzie nad rzeki brzegiem, By nie dręczyły jej nocnice, Gdy snem kamiennym spoczywać będzie, By udając się nad rzekę, A w myślach swego ukochanego pozostając zarazem, Zanurzając się w wodzie głębokiej, W głębi swego uczucia zatopiła się namiętnie, By zasypiając w spracowanych jegoż ramionach, Zapomnieć mogła o nocnych zmorach, By w cieniu męża ukochanego oblicza, Nigdy już niczego się nie obawiała… By strasznego knezia Leszka oczy, Przenigdy nie znalazły dziewczęcej jej twarzy, By spojrzeniem swym nigdy nie spoczęły, Na obrysie młodych jej piersi, By uciekła choćby i na kraj świata, Przed gniewem srogiego knezia Leszka, By młodzieńcza jej natura, Ku wolności niechybnie ją poprowadziła, By nie była nigdy jego służącą, I nie zbudziła się nigdy jego nałożnicą, By nie uczynił jej swą niewolnicą, Wszelkim jego rozkazom powolną, By w sercu jej nie zagościł smutek, Po wszystkie życia jej dnie, By duszy jej nie przygniótł kamień, Oddający troski wszelakie, By licznych bogactw przysięgą, Nie uczynił jej Leszek swą żoną, Zwiódłszy starego Ryżca troskę ojcowską, Zaszczytów wszelakich fałszywą obietnicą, By w przeklętym dniu swaćby niechcianej, Nie przygniotło duszy jej brzemię, By nie spowiła się wewnętrznym mrokiem, Gdy żegnać się będzie z beztroskim dzieciństwem, By zmuszoną nie była dać nu słowa, Przyrzec kneziowi swemu wiernego posłuszeństwa, Jako powolna słowom męża żona, Wydać na świat srogiego knezia potomstwa… Gdy tak nocą na posłaniu leżała, W dziewczęcej swej modlitwie pogrążona, Przenigdy by nie pomyślała, Iż w obaleniu knezia Leszka będzie jej zasługa, Iż wkrótce okrzyknięta upiorzycą, Powiedzie na gród knezia armię kmiecią, Iż tenże powierzy swe życie płomieniom, Nie chcąc ugiąć karku przed niewiastą, Iż zawzięte jego twarzy rysy, Spopieli moc ognistych płomieni, By nikomu nie był już strasznym, By popioły jego były powiewem przestrogi, Iż jej młode dziewczęce dłonie, Porwie ukochany Mirko całując nieprzerwanie, Iż uprzednio samemu obwołany kneziem, Za żonę swoją bezzwłocznie ją pojmie, Iż na zawsze będą już razem, Przez słowiańskich żerców złączeni małżeńskim węzłem, Iż szczęśliwie powiodą dalsze swe życie, W spowitej mrokami niepamięci pogańskiej Słowiańszczyźnie… – Wiersz zainspirowany powieścią „Lublana” autorstwa J.I. Kraszewskiego.
-
W świecie Starej Baśni…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Corleone 11 W temacie wędrówki dusz wypowiedziałem się już w moim wierszu zatytułowanym ,,Alfabet wypisany na duszy", którego lekturę także gorąco polecam... -
W świecie Starej Baśni…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Corleone 11 Najserdeczniej Dziękuję... Twoje opinie zawsze są dla mnie wyjątkowo cenne! Chociaż nasze życie jest osadzone w teraźniejszości i ukierunkowane na przyszłość i na światło jutra, zawsze będziemy żyć w cieniu naszych przodków, w cieniu naszej przeszłości i historii wielu pokoleń... -
W świecie Starej Baśni…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…". W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury. Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem... -
W świecie Starej Baśni…
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kiedyś letnim wieczorem pachnącym kwieciem i ziołami, Bez pamięci zaczytawszy się w Starej Baśni, W świat pradziejów przeniosłem się oczami wyobraźni, Zatopiwszy się w nim bez pamięci, W zapomnianym świecie Starej Baśni, Z rozrzewnieniem zatopiłem się swymi myślami, A przewracając powieści kolejne pożółkłe kartki, Posłyszałem w swej duszy cichy szept historii, Gdy w świecie tamtym zanurzyłem się bez pamięci, Miast powietrza niemal oddychając Kraszewskim, Rozniecając w swym sercu moc wielkich emocji, Gorących niczym żar ognistych płomieni… Tam gdzie Dziwa z duchami rozmawiała, Poszybowała moja wyobraźnia lotem sokoła, Tam gdzie stara Jaruha uroki odczyniała, Zakradła się ma ciekawość w skórze zająca, Gdzie z dziupli wydrążonego drzewa, Przebiegły Znosek złowrogo oczami błyskał, Na każde słowo swego Knezia, Gotowy najrozmaitsze rozkazy spełniać, Gdzie sędziwa stara Jaruha, Włócząc się nocami po borach i lasach, Znała tajemnice o nadprzyrodzonych dziwach, Kryjących się w niedostępnych pogańskich kniejach… W starego kmiecia Wisza chacie, Zasłuchawszy się w klechdy różnorakie, W cieple domowego ogniska ogrzałem zziębniętą duszę, Gdy dobra Jaga naszykowywała wieczerzę, Z dwiema młodymi siostrami Żywią i Dziwą, Wiodłem długie rozmowy księżycową nocą, Pośpiesznie przewracając książki kartkę za kartką, By nadążyć roznieconym lekturą emocjom, O zapomnianych praojców dziejach, Płynących z krwią w naszych żyłach, Odmalowujących się księżycowymi nocami w rzewnych snach, Wpływających wciąż nieprzerwanie na nasze życia… Gdy odurzona Dziwa złemu Chwostowi wróżyła, Wieszcząc żałosny koniec silnego wielce knezia, Niejednego czytelnika przeszły ciarki po plecach, Czytając o przestrodze duchów wyrzeczonej w zaświatach, Odmalowane słowem przez pisarza wnętrze gontyny, Do niejednego czytelnika przemówiło wyobraźni, Kreśląc obraz czasów zamierzchłych, Gdy Polanie zapomnianym bogom cześć oddawali… Straszliwy los złego knezia Chwosta, Niczym z pradziejów płynąca przestroga, Wyryty trwale w pamięci dawnych Polan, Przekazany potomnym piórem chrześcijańskiego kronikarza, W dziewiętnastym zaś wieku przez wielkiego powieściopisarza, Odmalowany słowem na wybitnej powieści kartach, By przemówił do serca każdego czytelnika, Będąc zarazem lekcją o wielkiego narodu pradziejach… Wędrując z walecznymi braćmi Myszkami, Tajemnymi leśnymi ścieżkami, Dla urządzenia zasadzki dogodnymi, Na zuchwałych smerdów kneziowych, Odczułem z nimi więź silną, Zdało mi się niemal wrodzoną, Kiedy wiedzieni wspólną sprawą, Wyruszyliśmy na gród Chwostka kmieci drużyną, Za sprawą przepięknej powieści lektury, Oczyma wyobraźni znalazłszy się między nimi, Żelaznego miecza z wyobraźni dobywszy, Wyruszyłem z nimi ku Chwosta kamiennej wieży, Roznieciwszy me emocje bitewnym szałem, Zaraz przewróciłem kolejną kartkę, A bijąc kneziowych smerdów w wyobraźni mieczem, Z przejęcia omal książki z stolika nie strąciłem, Wydawszy potężnego grodu drewniane mury, Na pastwę podsycanych wyobraźnią czytelnika płomieni, Zasypane uprzednio gradem strzał i kamieni, Miotanych z wściekłością przez zawziętych kmieci, Widząc oczami wyobraźni potężny gród w płomieniach, Śmiertelny strach odmalowany na obliczu Chwosta, Gdy dreszcz przerażenia przeszedł mi po plecach, Stara Baśń z rąk mych wypadła… Podążywszy myślami za starym Piastunem, Wzbraniającym się przed obraniem go kneziem, Znad kart powieści cicho mu szeptałem, By okrył się sławą zaszczytów przyjęciem, By wpłynął trwale na bieg historii, Zasiadając na opuszczonym stolcu kneziowskim, Wypaliwszy swe znamię na dziejach Słowiańszczyzny, Zaczątkiem będąc dynastii nazwanej imieniem swoim… Rozczytując się o miłości Domana i Dziwy, Tlącej się skrycie w pradziejach zamierzchłych, W dawno zapomnianych czasach pogańskich, Obrosłych przez wieki w archeologów domysły, Liczyłem skrycie na finał szczęśliwy, Dwojga młodych ludzi miłości, Tradycyjnym słowiańskim weselem uwieńczony, Opisany na kartach pewnej Starej Baśni… Na weselu Domana i Dziwy, Gdzie wszyscy weselnicy miodem się raczyli, Będąc między nimi oczami wyobraźni, Przewróciłem ostatnie ukochanej powieści kartki… – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego. -
Oddychając Kraszewskim…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Corleone 11 No cóż... Zdecydowanie więcej niż mniej... Pozdrawiam Najserdeczniej! -
Oddychając Kraszewskim…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Corleone 11 Dziękuję Ci po tysiąckroć! Jakże inaczej określić nienawiść jeśli nie parszywą... Nienawiść zawsze jest parszywa... Celowo napisałem ten wiersz tak by przypominał XIX-wieczny styl J.I. Kraszewskiego. Jestem głęboko przekonany że każdy Polak choć raz w życiu powinien przeczytać Starą Baśń autorstwa J.I. Kraszewskiego! Najważniejszym działem twórczości Kraszewskiego są powieści: w ciągu 57 lat napisał ich 232, w tym 144 powieści społeczne, obyczajowe i ludowe, 88 historycznych! Moim marzeniem jest przeczytać je wszystkie, choć nie wiem czy starczy mi na to życia... @Nata_Kruk Najserdeczniej Dziękuję! Polecam także szczególnej uwadze mój długi wiersz zatytułowany ,,Złoty klucz do Tajemnic Historii". https://naszeblogi.pl/68856-zloty-klucz-do-tajemnic-historii To jest dopiero dłuuugi wiersz! -
Oddychając Kraszewskim…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…". W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury. Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem... -
Oddychając Kraszewskim…
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I. Długimi jesiennymi wieczorami, Okraszonymi blaskiem tajemniczej księżyca pełni, Gładząc z rozrzewnieniem palcami, Bogato zdobione okładki ukochanych powieści, Biegłem nieśpiesznie swymi myślami, Ku światom na ich kartach odmalowanym, Natchnionego pisarza pędzlem wyobraźni, Namoczonym w tajemniczych barwach przeszłości… Zapewne niegdyś przed wielu laty, W napisanie ich całe serce swe włożył, Oddany sprawie pisarz natchniony, Dziełami swymi bez reszty pochłonięty… Długimi wieczorami wybitny stary pisarz, Dotykając z rozrzewnieniem wysłużonego pióra, Wyobraźnię swą na papier przelewał, By inspirowała w przyszłych wiekach kolejne pokolenia… By na bezdrożach współczesności, Młodzi ludzie w współczesnym świecie zagubieni, W barwnych postaciach literackich, Godne wzorce do naśladowania odnaleźli… W sprawy dni codziennych tak bardzo uwikłani, Pochylając się nad kartami ukochanych powieści, Rozczytując się w ich bohaterów losach niezwykłych, Od przykrości wszelakich ukojenie znaleźli… Przeto ja niegdyś w dziełach rzeczonych, Rozczytując się wciąż bez pamięci, Gdy otulały ziemię wieczorne mroki, I gdy złociste słońce weszło w zenit, Czy to przyjemnym wieczorem letnim, Czy smętnym popołudniem zimowym, Przewracałem wciąż stronice kolejnych Mistrza powieści… - Miast powietrza oddychając Kraszewskim… II. Dotykając z nostalgią okładki Starej Baśni, Wertując z zainteresowaniem kolejne karty Lublany, Wędrowałem oczyma mej duszy, W tamten świat wieków minionych… By bez pamięci się w nim zatopić, Niesionymi wyobraźnią myślami, Wszelkie jego sekrety zgłębić, Prostego czytelnika niezliczonymi domysłami… W rozległe bory kraju Polan, Unosiła mnie ma czytelnicza wyobraźnia, Skąd rzewnym swym śpiewem ją przyzywała, Młodziutka pięknolica Lublana… Skąd młode siostry Żywia i Dziwa, Wołały niesłyszalnymi szeptami młodego czytelnika, Zaklętymi w tajemniczą moc pisanego słowa, Odmalowując w mej głowie zapomnianych pradziejów obraz… Na tajemnicze pradziejów rozstaje, Z współczesności przywoływały mą wyobraźnię, Złego króla Chwosta straszliwe dzieje, W prastarych legendach słowem Czasu zaklęte… Z głębin zamierzchłej przeszłości wyłowione, Wybitnego powieściopisarza twórczym natchnieniem, Na czysty papier z rozrzewnieniem przelane, By rozniecały przez pokolenia czytelników emocje… Przeto w zamierzchłych pradziejów głębiny, Zarzucałem sieci mej czytelniczej wyobraźni, Wraz z mym powieściopisarzem ukochanym, W niknącą w pomroce dziejów przeszłość wiedziony, Wrzuconym w upływ czasu słowem wieszczym, Dotykającym strun mej wrażliwości, Przewracając kolejne karty Lublany i Starej Baśni... - Miast powietrza oddychając Kraszewskim… III. Wielkie tajemnice pierwszych Piastów, Ukryte skrzętnie w biegu dziejów, Niczym w bogato zdobionego kufra wnętrzu, Maleńki okruch bezcennego kryształu, Wydobywane z niepamięci niewidzialną dłonią wyobraźni, Pochylających się nad przeszłością wybitnych powieściopisarzy, I niczym świętojańskie ziele w pięknolicych dziewcząt wianki, Wplecione w kolejnych znakomitych powieści rozdziały, Gdzie burzliwe losy rodu Luboniów, Wrzucone w zmierzch pogaństwa czasów, Splecione z dziejami dynastii Piastów, Zaznaczyły się na chrześcijańskiej Polski progu, Gdy Włast po latach powrócił z niewoli, Niosąc w sercu skarb nowej Wiary, By Słowem Bożym niczym krzesiwem krzemiennym, Zarzewie Chrześcijaństwa w kraju Polan rozniecić, Gdzie Jurga i Andriuszka bracia Jaksowie, Stawali trwożnie przed króla Bolesława obliczem, Czy winy ich zostały im odpuszczone, Zatopieni pospołu w niepewności dojmującej, By uzyskawszy wspaniałomyślnego króla przebaczenie, Udać się wkrótce przed papieża oblicze, Wyjednując swemu władcy królewską koronę, Papieską na koronację uzyskując zgodę… Błądząc oczyma duszy po mazowieckich kniejach, Gdzie buchała tysiącami płomieni reakcja pogańska, Gniewem Mazowszan sięgającym skrzących gwiazd, Parszywą nienawiścią roznieconym w sercach, Gdy dobiegł końca czas wielkiej bitwy, Radując duszę triumfem wojsk Kazimierzowych, Litowałem się nad Masława losem nieszczęsnym... - Miast powietrza oddychając Kraszewskim… IV. Liczne tajemnice szlacheckich dworków, Zasnute delikatną pomroką dziejów, Niczym pajęczyną wnętrza spowitych mrokiem komór, Skrywających gliniane dzbany pełne szczerozłotych talarów, Odsłonił przede mną mój ukochany powieściopisarz, Na dziesiątek powieści swych kartach, Narzuty skrywającej minione wieki uchylając rąbka, Pociągnięciami swego zaostrzonego pióra… Gdzie wypłakiwało nocami oczy w poduszkę, Młode płoche wrażliwe dziewczę, Złączone niechcianym małżeńskim węzłem, Z gwałtownego charakteru niekochanym człowiekiem… Gdzie stara szalona cześnikówna, W obłąkańczym szale snuła się po lasach, W tajemniczym blasku pełni księżyca, Nieszczęśliwa jak lata wcześniej młoda Wilczkowa... Gdzie Mistrz Twardowski z księżyca podziwiał, Jak trawiony gorączką Janasz Korczak, Wskoczył na płonącego zamku dach, By rozżarzone dachówki w zapamiętaniu siekierą rąbać, Powstrzymując zuchwale rozprzestrzeniający się pożar, Rozniecony wyobraźnią pisarza na powieści kartach, Odbijając się w przerażonych miecznikówny źrenicach, Niczym skrząca gwiazda w ostrzu żelaznego miecza… Długimi księżycowymi nocami, W ukochanych książkach bez pamięci zaczytany, Zaglądając oczyma duszy w swych emocji głębiny, Historiami tamtymi bez reszty pochłonięty, Będąc jedynie duchem obecnym, Pośród licznych hucznych biesiad szlacheckich, Przewracałem pożółkłe karty kolejnych powieści... - Miast powietrza oddychając Kraszewskim… V. Nie stroniąc i od trudnych w odbiorze lektur, Poruszających problemy prostego ludu, Wplecione w zawiłe meandry wielowiekowych dziejów, Dotykających aspektów nierówności, biedy, niedostatku, Pomiędzy skrzące zielenią wiejskie łąki, Pomiędzy kryte strzechami chłopskie chaty, Wędrowałem wzruszony oczyma mej duszy, Pełen rozbudzonych rzeczonymi powieściami emocji… I za wieś gdzie stała samotna chata, Zawędrowała ma czytelnicza wyobraźnia, Litując się nad losem ludzi dwojga, Złączonych potęgą niespodziewanego uczucia… Gdzie tajemnicza Cyganka Aza, Tańczyła zapamiętale nocami w blasku księżyca, Odbitego w jej czarodziejskich źrenicach, Spływającego po jej kruczoczarnych włosach… Gdzie uczucia tlące się w sercu Ulany, Pośród krytych strzechami chat chłopskich, Mimo upływu wieków nie zagasły, Tląc się także i w czasach naszych… Rozniecane wciąż w sercach dziewcząt młodych, Pośród wielopiętrowych wieżowców szklanych, Wzorem swych ukochanych bohaterek literackich, Poszukujących okraszonej szczerym uczuciem miłości… Wędrując oczyma wyobraźni, Na Polesia Wołyńskiego puszcze, bagna, lasy, By oddać hołd prostoduszności i pracowitości, Żyjących tam niegdyś ludzi prostych, Litując się nad dolą chłopa Jermoły, Uroniłem łzy nad pożółkłymi powieści kartami, Biorąc ze wzruszenia oddech głęboki… - Miast powietrza oddychając Kraszewskim… VI. Urzeczony do głębi wszystkimi tymi powieściami, Rozmarzony do snu mrużąc powieki, Odmalowując w snach swych tamte obrazy, Księżycowymi nocami marzeniem sennym, Wszystko o czym w blasku dnia czytałem, Barwnymi lekturami rozniecając swe emocje, W mroku nocy rozmarzony wyśniłem, Zaklinając je potęgą wyobraźni w obrazy senne… Tajemniczych mych snów potęgą, Nadając żywe barwy wyrytym w pamięci rozdziałom, Zapisanym na papierze atramentu czernią, Wykutym na sercu przeżyć głębią, Jak i innych podobnych mi czytelników miliony, Śniąc zaklinaliśmy je w żywe obrazy, W objęciach przyjaznej czerni matki nocy, W snu otchłani pozostając zatopieni… I ujrzałem milionów wiernych czytelników sny, Rozniecone ich ukochanego pisarza powieściami, Ukryte niczym najrozliczniejsze skarby, W tajemniczej nieznanej ludzkiemu oku jaskini, Utajonej między ludzkich emocji konstelacjami, Rozmaitych czytelniczych przeżyć gwiazdozbiorami, Bogatych księgozbiorów i olbrzymich bibliotek galaktykami, I wszechświatami zatopionymi w serc głębi… I dotykałem oczyma duszy Wielkiej Tajemnicy, Zatopionej w mrokach nocy, O czym śnią śpiąc niewzruszenie snem kamiennym, Miłośnicy Józefa Ignacego Kraszewskiego twórczości… Gdy snów Ich strzeże księżyc pozłocisty, By w marzeniach sennych podświadomie zatopieni, O światach z ukochanych powieści mogli wciąż śnić... - Miast powietrza oddychając Kraszewskim… - Wiersz zainspirowany twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego. -
Wnętrza drewnianych kościołów…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Moona @MoonaNajserdeczniej Dziękuję... Świątecznie pozdrawiam! -
Wnętrza drewnianych kościołów…
Kamil Olszówka odpowiedział(a) na Kamil Olszówka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@andrew Najserdeczniej Dziękuję... Świątecznie pozdrawiam! Świątecznie pozdrawiam Świątecznie pozdrawiam -
Wnętrza drewnianych kościołów…
Kamil Olszówka opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
I. Kiedy pycha postępowej ludzkości, Wystrzeliła ku niebu potężnymi chmur drapaczami, W cieniu rozmaitych transakcji biznesowych, Wieńczonych rozlicznymi przelewami sum wielomilionowych… Gdy światem rządzi wciąż Pieniądz, Wydając niesłyszalne rozkazy ludzkim sumieniom, Samemu zaś pozostając wiernym diabła sługą, Służącym bezrozumnie nikczemnym celom, Nieodwracalnego wyrąbywania lasów prastarych, By zaroiło się od farm wiatrowych, Barbarzyńskiego wyburzania katedr średniowiecznych, By zwolniły miejsca pod płatne parkingi… Gdy sięgające chmur szklane wieżowce, Warte milionów tak wiele, Stały się totemem pogoni za sukcesem, Biznesowych magnatów jedynym w życiu celem… Gdy szkaradne betonowe gargamele, Miast urokliwych oszpeciły tak wiele, A dotknięte przypadkowych przechodniów wzrokiem, Bezwstydnie obnażają swoją brzydotę… Wnętrza drewnianych kościołów, Zatopione samotnie w wieczornym mroku, Skrywają tajemnice minionych wieków, Niczym pamięć starców obrazy z dziecięcych snów… I strzegą wiernie sekretów przeszłości, Zaplecionych niegdyś w bieg dziejów ludzkości, Niczym wielobarwne kwiaty i wstążki, Pomiędzy drzewce palem wielkanocnych, Niegdyś przed wiekami trwożnie wyszeptywanych, W kruszących twarde serca sakramentach pokuty, Przez dumnych i krnąbrnych szlachciców wąsatych, I przez niepiśmiennych chłopów prostych, Do uszu tych samych siwowłosych kapłanów, W cieniu drewnianych ścian tychże samych kościołów, Przez kraty nieistniejących dziś konfesjonałów, Rozsypanych w proch tchnieniem bezlitosnego Czasu… II. Gdy przed zwodniczymi tezami eugeniki, Postępowy świat bije pokłony, Niepomny dziś odwiecznej Mądrości, Płynącej nieprzerwanie z Przykazań Bożych… Gdy olbrzymich koncernów laboratoria, Prowadzą swe wątpliwe etycznie badania, Nad rozwojem metod sztucznego zapładniania, Nielicujących z godnością poczętego życia… Gdy wadliwe, uszkodzone zarodki, Traktowane bezdusznie jako odpad medyczny, Bezpardonowo poddawane utylizacji, Wyciskają z oczu swych Aniołów Stróżów łzy… Gdy ponure gmachy aborcyjnych klinik, Niczym hale produkcyjne globalnej fabryki śmierci, Wbrew odwiecznemu prawu natury, Uśmiercają tak wiele poczętych istnień ludzkich, Nie dając najmniejszej szansy, By wybrzmiał noworodków pierwszy krzyk, Wraz z ujrzeniem przez rozwarte powieki, Pierwszych w życiu światła odcieni… Wnętrza drewnianych kościołów, Przechowały w wdzięcznej pamięci tysiące Chrztów, Naszych nieżyjących już prababek i pradziadów, Śpiących snem wiecznym w czeluściach kamiennych grobów, Gdy dotknięci Świętego Chrztu łaską, I otuleni Bożą dobrocią, Choć nie potrafili władać mową, Nakłonili swe serca ku niepojętym uczuciom… Wnętrza drewnianych kościołów, Odmalowujące się w wspomnieniach siwowłosych starców, Przyoblekających się w szaty tajemniczych snów, Przy pełniach księżyca po zmrużeniu oczu, Przypominają im w wyśnionych obrazach, O pamiętnych chwilach z odległego dzieciństwa, Gdy w majestacie ołtarzy klęcząc na kolanach, Przyjmowali do swego serca Chrystusa… III. Gdy międzymocarstwowe wyścigi zbrojeń, W sercach władców tego świata starły pokorę, Krzewioną przez wieki Ewangelii Słowem, W stareńkich kościołach między prostym ludem… Gdy wciąż topi się wielomilionowe sumy, W rozwój kolejnych śmiercionośnych broni, Mających danemu mocarstwu przewagę zapewnić, Dając podwaliny jego ogólnoświatowej hegemonii. I przewagi nad krajami od niego słabszymi, Trawionymi nowotworem wewnętrznej korupcji, Niezdolnymi wciąż wytworzyć własnych elit, By skutecznie państw silniejszych odeprzeć zakusy… Gdy głębokie nuklearne silosy, Skrywają w swych wnętrzach naddźwiękowe balistyczne rakiety, Zdolne mocą swych głowic jądrowych, Ludzkość całego świata na proch spopielić… Gdy międzykontynentalny nuklearny pocisk ,,Szatan”, Będący zabawką w ręku Putina, Jakże straszliwym jest zagrożeniem dla świata, Władnym historię ludzkości trwale wymazać… Wnętrza drewnianych kościołów, Skrywają ten najcenniejszy z ludzkości skarbów, Spoczywające w tabernakulum w złoconym kielichu, Konsekrowane Hostie Najświętszego Sakramentu, By z czcią przyjmowane z rąk kapłana, Gdy znów zapętli się historia, Nie dozwoliły Chrześcijanom popadać w rozpacz, Gdy w świecie szaleje niejedna wojna, Gdy słyszymy niosące się pogłoski, O zarzewiach kolejnych konfliktów zbrojnych, Groźbach obostrzeń wynikających z kolejnych pandemii, Wciąż nieprzychylnych prognozach dla Polski, Ku wielowiekowym kościołom drewnianym, Skierujmy czasem trwożne swe myśli, By jak przed wiekami przodkom naszym, Także i nam dzisiaj dodały otuchy… IV. Gdy zaawansowane inżynieryjnie stacje kosmiczne, Potęgą ludzkiego umysłu stworzone, By badać nieznane nam galaktyki odległe, Zapisując tym podboju kosmosu rozdziały kolejne, Zawieszone na okołoziemskiej orbicie, Niczym rączkami dzieci skrzące ozdoby choinkowe, By kolejnych zespołów badawczych wzbudzać uśmiech, Podobny temu dziecka w Bożonarodzeniowy poranek, Niczym misternie oszlifowane najkosztowniejsze kamienie, Przez ludzkość złożone w darze, Przed staruszka Wszechświata chmurnym obliczem, Wraz z uniżonym przed jego Tajemnicami pokłonem, Pośród przedwiecznej ciszy kosmosu, Będąc domem dla dziesiątków astronautów, Zasłuchane w kolejne hipotezy naukowców, Tyczące narodzin słonecznego układu, Nucą sobie nieznane ludzkości opowieści, O nieistniejących już gwiazdach wymarłych, W czeluściach tajemniczego wszechświata ukrytych, Niczym szlachetne kamienie w głębi zdobionej szkatuły… Wnętrza drewnianych kościołów, W świec trwożnie migocących płomieni półcieniu, Zasłuchane w szept topniejącego wosku, Pośród rozgwieżdżonych nocy tajemniczego blasku, Wciąż wsłuchują się w opowieść o tej jednej, Jaśniejącej u zarania naszej ery Gwieździe Betlejemskiej, Na starożytnego świata firmamencie, Nowego rozdziału w ludzkości dziejach będącej zwiastunem, Która wiodła niegdyś mędrców ze wschodu, Pośród długiej a wyczerpującej podróży trudów, Ku wielkiej ludzkości Tajemnicy poznaniu, O Przedwiecznego Boga ziemskim wcieleniu, By przed obliczem Bożej Dzieciny, Z czcią ofiarowali swe dary, Blask złota, aromat kadzidła, gorycz mirry, Oddając zarazem swe uniżone pokłony… --------------------------------------------------------------------------------------------- Polecam także łaskawej uwadze mój wiersz zatytułowany ,,Płoną cerkwie na Ukrainie".