-
Postów
1 936 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
6
Treść opublikowana przez huzarc
-
Sonet o kimś kto odszedł...
huzarc odpowiedział(a) na huzarc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@duszka @Nata_Kruk@joanna53 @Wędrowiec.1984 @Marek.zak1 @WarszawiAnka dziękuję za bardzo przychylne opinie,tak jakoś wyszło i się ułożyło;) -
Ten kidnaping rewolucją czasami zowią:)
-
Sonet o kimś kto odszedł...
huzarc odpowiedział(a) na huzarc utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Albo metrum trzynastozgłoskowca i konsekwentna średniówka, w lekko okaleczonej formie, bo do mistrzów daleko mi, albo rytm, trudny orzech do zgryzienia. Za uwagi dziękuję :) no i faktycznie, może ten pierwszy wers choć trosze doszlifuję... -
Odeszła tak nagle stąd i niespodziewanie, Pomiędzy słowami rwąc nić subtelnej mowy, Jak deszcz letni, jak kaprys fortuny chwilowy, Zostawiając pustkę i ciche dogasanie. Nie ujrzałem jej nigdy, nim już pożegnanie Wybrzmiało jej tchnieniem, jak dźwięk bólem surowy... Nie dotknąłem również, nim dobiegł do mej głowy Ostatni akord chwili, gdy nic nie zostanie. Lecz przez ten czas czytałam sumiennie i szczerze Blask jej włosów, błysk oczu, zmysłowy czar wdzięku, Kolory uśmiechu na jej policzkach świeże, Ze zdań pisanych do mnie miłą struną dźwięku I atramentem światła na szklanym papierze Z czułym zaufaniem i bez żadnego lęku.
-
Tak niewiele słów, a tyle subtelnych znaczeń i energii kipiącej ze słowa. Pozdrawiam:)
-
mam kilkanaście wierszy
huzarc odpowiedział(a) na iwonaroma utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Najważniejsze - umieć rozmawiać z sobą, a potem takie wiersze, jak ten wychodzą naturalnie i szczerze. -
Niektórzy czekają na pociąg, inni nim powożą... pozdrawiam :)
-
Dla dzieci - Traktorek i kabriolet cz.1
huzarc odpowiedział(a) na Sylwester_Lasota utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A w mojej okolicy same traktory, nikt tu żadnych kabrioletów nie uświadczy, szczególnie w grudniu:)- 7 odpowiedzi
-
1
-
- dla dzieci
- wierszyki dla dzieci
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wszystkim dziękuję za poświęconą uwagę i serdecznie pozdrawiam:)
-
Żądłem swej nocy przebij mnie i nakarm dotykiem, Połogiem myśli zniewól mą herezję ciała Gdy musującym ciepło jedwabiem języka Wpłyniesz we mnie lubieżnie ogniem wybujała Odkryj ramiona i rzuć ostatnim spojrzeniem Potem zatańcz biodrami na mym twardym brzuchu Zatocz lotem komety pod powiek sklepieniem Czarnym pokosem włosów gwiezdną smugą puchu Zdejmij oddechy mi z ust i mimowolnym gestem Przeniknij przez napięte skóry gęste struny Niech płoną morzem burz we krwi kwiatów szelestem W szkarłacie warg tkających naszych snów całuny
-
Dla mnie subtelne :)
-
Zawsze żyjemy w jakimś dualizmie, a ruch miedzy granicami określającymi jego granice, to ten strumień naszej świadomości w jakim łowimy myśli, jak ryby którymi karmimy swoje istnienie.
-
Chłód plus alkohol są tutaj spowiednikami tej tożsamości, akurat znam to dobrze z autopsji
-
To mój kraj - Skarga
huzarc odpowiedział(a) na Nata_Kruk utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nic nie boli tak jak czas, nic tak życia nie doświadcza jak doświadczenie przemijania. -
Eterycznie skondensowana myśl jest najpojemniejsza. Pozdrawiam:)
-
Rymowanka o dziewczynce
huzarc odpowiedział(a) na beta_b utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gratuluje doboru słów, bo kilka interpretacji nasuwa się z nich, a to w poezji najistotniejsze. -
Milczenie bywa donośne jak niemy krzyk z obrazu Muncha
-
Miłość, szczególnie ta za rogiem jest bardzo przereklamowana;)Pozdrawiam serdecznie
-
Czas wszystko odziera z blasku i skazuje na rdzę
-
Zawsze było dla nas i będzie dalekie w nas Nawet puste i głuche szeptaniem pustkowia Ku niemu odwracamy oczy licząc swój czas Aby ból utaić wśród błękitów listowia Tam palce w krzyż złamane przez mrok za ptakami Błądzą obrączkowane ciernistym pierścieniem Darmo kreśląc kurzem los widnymi znakami Słońca otoczonego smolistym złudzeniem I marzymy zamieszkać w jego jasnej próżni Wyłożonej pobożnym alabastrem łgarstwa Marmurem modlitw, których już jaźń nie odróżni Od kanciastych paciorków bożego kuglarstwa
-
3
-
Wy i wy – zakleszczeni w dziejowej wciąż walce Bastardzi rewolucji i kościelne wdowy Maczacie w ranach swoje brudne i złe palce Wykrzykując z barykad frazy nowomowy Nasza podłość to nasza dumą - ten wrzask woła Drugi krzyk wygłasza to samo szczerząc zęby Poganie i dewoci z naszego grajdoła Pyszczą słowotokiem tak samo wściekłej gęby Maczugi w dłoń i bełkot medialnej szarańczy, Która do oczu lepi się nachalną wrzawą To Wasza kultura i was styl oszukańczy Zniszczyć, podzielić wszystkich wokół podłą sprawą. Mglista parodia, rola przenika kreacje, Segregacja od teraz zwie się już wolnością, Śmierć to tylko incydent, kiedy demokracja Gaśnie truchłem sprzedajnym i praworządnością Sierpem tolerancji i młotem pluralizmu Bezczeszcząc mury świątyń gardzą cudza wiarą... Złudą objawienia i fałszem katechizmu, Na sądzie ostatecznym nęcą się ich karą… Histeryczna agresja ulic, szczucie brukiem, Fobie przeciwko fobiom, troska obłudników, To nasz kosmos ojczysty, wydeptany hukiem Nocy przez utopistów i szczerych cyników A blagierzy szarpią za oba orle szydła Z piór robiąc chorągwie swe dla ukrycia twarzy Żerując na naiwności ludzkiego bydła By ofiarnie zbryzgało krwią srebro ołtarzy Ci - bardziej cenią życie mordercy niż płodu, I dobrostan zwierzęcia, niż chorego dziecka. Ci – pragną monopolu na własność narodu W Bogu jednym, by Polska nie mogła być świecka. Ci – gdy biją to w imię fetyszu postępu A gdy są bici to przez ciemnych ksenofobów Ssących zło świata z mlekiem matek bez dostępu Do aborcji, nauki, wiedzy i zasobów… Ci – ciskają bryłami gruzu z potrzaskanych Tablic dekalogu i bajdurzą tak wiele Nie słysząc krzywdy bliźnich i molestowanych Bez sensu o grzechu i złu ukrytym w ciele Mieszają się religia i ideologia We krwi bratniej i w ogniu domowej pożogi W histerii emocji znika aksjologia Pozostaje dym ciemny nad miastem złowrogi Tu trwa spacer, czerwonym szlakiem awangardy A tam falanga kroczy po wektorze wojny Dyrygują tłumami miotane pentady Błyski, prowokatorzy i nas hufiec zbrojny… Jesienne powierzę mży plamami na szybie Osłaniającej oczy, gdyż szarość dni płynie W swym łożysku i biegu, tak zwyczajnie, w trybie Małych rozterek, życzeń, w poczciwej rutynie… I gdy tak stoję między obiema ścianami Opluwany, bo z każdej przeganiam was strony, Poprawiam hełm, w prawicy ściskając palcami Tarczę, a w swej lewicy pałki białe szpony
-
W łupinie czasu włóczy się nomada szlakiem Karawany wygnańców z ziemi Kanaanu Samotne niebo gładzi ciszę niemym znakiem Brocząc martwym powietrzem w piaskach oceanu Śladem wyrytym butem okutym w zwątpienia W magmie wytopionego gruzu stawia kroki Na zgliszczach kruchych tablic boskiego imienia Uczony barbarzyńca syn swojej epoki W jukach swych myśli dźwiga ospałe intencje I niewinne kłamstewka na handel wymienny Za sen w drobiazgach dobry oraz za licencje Na romans wyuzdany i deszczem brzemienny Słone wichry pustyni smagają po oczach Zlepiając piaskiem usta i język swawolnie Pełzając jękiem na wydm rozłożystych zboczach Gdzie zlicza bilans życia klepsydra mozolnie Twarz błyska ogniem stronic skrzących prawdą księgi Gdy zmięte jej symbole rzucone w zarzewie Grzeją dłonie a czarnych słońc puste okręgi Siadają jak kruki na wypalonym krzewie W zgorzelisku siadają wnet fantasmagorie Fatamorgany nęcąc fantomami wiary Logikę zastępują mętne alegorie Szczując wilczury ludźmi groteskowej miary I niekiedy przychodzi upaść z pragnienia w kurz Suchą mową heroizm rozmienić na trwogę Lecz na marginesie snów tuszem bólu i burz Wykreślić kamieniami dalszą w bezkres drogę Na granicy nieba i ziemi w rozpadlinie Wieczności faluje jej obraz zórz kolorem Ponętny głębią lustra zjawia się i ginie Kobiecym pocałunkiem i pokus splendorem I podąża spojrzenie za barwnym widokiem Przyśpiesza bieg i wzmaga się imaginacja Aby nawlec na dotyk pochwycony okiem Miraż piękna, nim zniknie jej halucynacja Gdy dotarł horyzontu brzegiem w ciemni kresu Nie było jej kształtu i motylim fraktalem Palącego się skrzydła krawędzią limesu Uszła poza dobro i zło wraz z jego żalem I świetlanej gęstwinie kometa pamięci Światłoczułą lubością zarży wiatr popiołem Wspomnień nieucieleśnionych pragnień i chęci Wtulenia się w jej włosy wciąż zmęczonym czołem Lecz tam dokąd tęsknota niosła za złudzeniem Kwiat zakwitł z jałowości zapachem sowitej Nadziei pożegnania się z gniewnym cierpieniem I zagojenia brudnych ran z krwi jadowitej Kwiat wzrasta jak krzyż wody garściami zroszony Tak uczynkami jak i grzechów zaniedbaniem Jej łez perłowym zdrojem uśmiechu pojony I jego wiecznym znojem walk z rozczarowaniem
-
ćwiczenia praktyczne z entomologii
huzarc odpowiedział(a) na w kropki bordo utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Z tym zagryzanym karaluchem, to się mi mimowolnie hiszpańska mucha skojarzyła;) Pozdrawiam:) -
Szczawiowa z jajkiem
huzarc odpowiedział(a) na Pan Ropuch utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Paradoksalnie, rozmycie istoty tożsamości, czyli czegoś co mody człowiek intensywnie poszukuje, może jedynie zmóc alienacji i zagubienie ludzi, którym zaserwowano podobną grę językową z jakiej wynika, że w zasady nie wiadomo kim są. Może miał to rozwiązać problemy, tylko że namartwi je i spotęguję.Czy młody jest człowiek postawiony w sytuacji płynnego ego, nauczony przypadkowości i tymczasowości, będzie zdrowszy i stabilniejszy psychicznie, czy odporniejszy na manipulacje, czy będzie wstanie posiadać poglądy? Jakie wówczas środki zostaną uruchomione, aby wyprostować błędy i wybaczenia, bo przecież dogmat i problem są słuszne. Najwyżej człowiek nie dorósł do ich miary. Jest w tym też jakiś zadziwiający impet ku upublicznianiu intymności i prywatności, przy prywatyzowaniu i zawłaszczaniu tych sfer życia, które ludzie i realia kiedyś postanowili uczyć elementem życia wspólnego. A może chodzi właśnie o to, o jakąś wizje człowieka orwellowskiego. Gdzie przecież ma on teoretycznie cieszyć pełną wolnością i równością, co właśnie inżynieria językowa to zapewnia, ona buduję ową oś utopijnego założenia całego systemu, podczas gdy faktycznie mamy do czynienia, z czymś zupełnie odwrotnym. -
Szczawiowa z jajkiem
huzarc odpowiedział(a) na Pan Ropuch utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Język od zawsze był przede wszystkim sposobem komunikacji. Zmieniał się, transformował, aby dostosować do zmian ludzkich potrzeb..Generalnie miał służyć komunikacji, przekazowi, sprawnie go organizować. Ktoś sobie jednak ubzdurał, że jest on przede wszystkim nośnikiem opresji, sankcjonującym przemoc a przed wszystkim pogląd, które pewną postępowość uznała. Trzeba zatem język zmienić, albo go ludziom wyrwać, zrobić ich na tyle niemymi, że nie wyrażą swej opinii, bo no i jak. Dyskusja nie jest potrzebna, bo przecież kaszy nowy i doskonały świat opiera się na przeświadczeniu o swej doskonałości, i trzeba jej robić dobrze, a nie obnażać mankamenty. Obecnie trwa szał równościowy, gdzie idę tą pociągnięto na granice absurdu i powstałe przez to paradoksy usiłuje się rozwiązać na poziomie języka. Jak je wyłapiesz, skoro od górnie, w skutek było nie było zastosowania środku przemocy masz przyswoić aparat językowy, który uniemożliwi jego odczytanie, nie da powoli szans na sformułowanie myśli. Rowokuvja marząc o lepszym świecie usuwała różne rzekome przeszkody, które to niweczyły. Teraz skupiła się na seksualności właśnie, jako pewnej naturalnie różnicującym ludzi hierarchii oraz języku, jako nośniku. Propaganda i semantyka, praktyka i teoria języka, to przecież również rewolucyjne żerowisko, gdzie szukała ona owej postępowej dla siebie mocy.