-
Postów
1 161 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Treść opublikowana przez Lidia Maria Concertina
-
Dzień dziwny. Strzały rozbryzgany myśli tłuką się po głowie. Wszystko. Wszystko może się zdarzyć Targowiska, labirynty, schody, piosenki w radio, porody, wybuchy śmiechu ... Dlaczego od tak dawna nie zagrali żadnej sztuki w teatrze?! Tak uwielbiałam te przedstawienia! Mogłam tydzień nie jeść tylko po to, by w niedzielę przytulać się do aksamitnych kotar ... Spotykałam tam mężczyzn, którzy odgrywali w moim życiu różne role ... Czemu to błąd, że ''na faktach autentycznych''? Przecież mogą być lekko ubarwione, można je zniekształcać I można je wzmocnić. Siedzę teraz z rozbitą głową przed poobijanym komputerem. Zamieściłam anons na portalu dla lesbijek. Tak doradził mi mój tatuażysta. Powiedział, że wyczuwa ode mnie aurę tęczy i pochwy uciekającej przed fallusem. A ja chodziłam co niedzielę do teatru!!! Wieczorem zadzwonił do mnie John. Kochanek, którego poznałam jakieś 20 lat temu w Sacramento. Zadzwonił z nowiną, że czytał mój najnowszy wiersz o paprociach. Powiedział, że marnuję się przy mężczyznach przyklejając dla nich rzęsy butaprenem i gotując mak. A oni i tak wolą blondynki i morelową organzę. Wynajęłam więc pokój Mirelli. Próbowała uprawiać seks ze mną. W zasadzie sama zdjęłam z siebie podomkę. Miałam pod nią dres. Nie zdjęłam. I na tym się skończyło. Jestem obsesyjnie zazdrosna. O siebie. Dziwny zbieg okoliczności ... : zarówno w karcie pacjenta u ginekologa jak i u psychiatry figuruję pod imieniem Mirella ...
-
Odzieram chmury z szat Na tych, co mnie znają - nie znajdziesz ani palców ani ręki Nie umiem zliczyć lat - bezmyślności, próżności, udręki Dopijam sherry z truskawek Uderza gdzieś ponad głową Chmury już tylko w kozakach Śmiechem zanosi się pustka Słowa są sprawnym lemieszem - w zalakowanych ustach Często odchodzę ''na zawsze'' - by wrócić Po dwóch minutach I czuję się zwykle jak szewc Ten, który chodzi bez butów. Pytam się czasem życia: ''Czy ja ci czegoś nie daję?'' ''Jakie popełniam błędy?'' ''Dlaczego jesteś ... nietrwałe?'' I tylko - głucha cisza. Upijam się - siedząc w kościele Bosko-szatańskim winem Umieram - w każdą niedzielę. A później lekko przechodzę Do kolejnego życia Z głupawo bezczelną miną Lepiej się wcale nie dziwić. Brać to, co jest Niebieskość Kradzione kolie i futra Brak ograniczeń - pod kreską I bez oparcia krzesło I późne zmartwychwstanie ... Chmury nie będą się dziwić. Odzieram swój lęk z gorsetu Płaszcz ziemi zaczyna się krzywić ...
-
Rozdziela nas planetarność.Ziemskość spazmów, wenusy i marsy splecionych kończyn. Cyrkiel mojego ciała: krąg 179 stopni Prezerwatywy z logo ... Kopernik Wielka niedźwiedź w momencie sięga do dziupli z miodem ... Słodka bestyja z prawdziwym rodowodem! Dobrze nam razem ...Oż piernik!
-
Najlepsze obrazy znajdziesz w galeriach ludzkich twarzy Nie ma cudowniejszego kufra niż ludzkie uczucia i nadzieje na jutro Nie znajdziesz szerszego horyzontu niż ten, który znaczy ciężka praca Nie ma bardziej szampańskiego nastroju ponad ten, który wybucha sukcesów racą Pijmy więc za to, śmiech - też popłaca i twarz - przystawiona do słońca! Niech przy...ziemskość będzie naszą własną energią - z dobrego gorąca! Życie jest w dziecku na rękach i starcu w parku, ciężkie - w karcerze i ... lunaparku Śmiać się, czy płakać? Znosić czy burzyć? Uciekać czy czekać, aż się powtórzy? Nie tak nie będzie. O to ostatnie się nie martw. I miej baczenie: jakkolwiek cię poniewierają po scenie - ciesz się - robisz najlepszy teatr. Żaden scenariusz się nie powtórzy Jednym promienie, innym - grzmoty po burzy Obrazy, kufry i ciężka praca Kieliszkiem w ścianę Horyzont? Sukces? Odpalam racę. Ktoś rzucił ... we mnie! Co tam, niech stracę ...
-
Są wieże z kości czarnych panter, balustrady z wyobraźni i łajby o kształcie kołyski, gdzie nie tracę równowagi. Gdy śpię, szukam czasem owłosionej męskiej piersi, żeby się przytulić i upewnić, że prawdopodobnie wszyscy ludzie mają serce. Lubię, żeby taki mężczyzna był naturalnie opalony i miał tatuaże z imionami wszystkich kobiet, jakie kiedykolwiek znał i żadnego - z imionami tych, które poznał jedynie drogą genitalną. Na te, które kochał nie przewiduję miejsca na jego ciele. W końcu ma kochać tylko mnie! Zatem ... nic dziwnego, że co noc leżę sama obok siebie. Ale mam zajęcie: szukam adresów miejskich krawców, albo oglądam jakiś ciekawy teledysk. Zdarza się, że śpię tak mocno, że nie mam pewności, czy nie umarłam! Nie budzą mnie wiertła pracowników budowy, ani burze z gradem. W pewnym sensie nie żyję. Około 3÷ mojego życia skumulowało się w tym stanie. Błagam siebie o niepisanie bzdur w środku nocy. Mam już w końcu swoje lata! A w kufrze marzannę reanimowaną kostkami lodu i wazeliną. Pielęgnuję się troskliwie i niezwykle ... kosmetycznie. Byle z dala od lekarzy i wyroków śmierci. Połowa moich narządów nie nadaje się do transplantacji dla żywych osób po mojej śmierci. Jem bardzo dużo rozpuszczalnej gumy i ostatni raz u ginekologa byłam chyba jakieś dwadzieścia lat temu. Obserwuję ćmy na ścianie. Jest widno. Szaleństwo! Nie odbieram telefonów od windykatora z banku. Przechodzę obok katedry, ale wypieram spowiedź. Z pamięci i z plam po spermie. Czy mam się spowiadać ze słowa ''orgazm''? No tak. Nie służyło to ''poczęciu potomstwa.'' I nie było ''przypieczętowane związkiem małżeńskim.'' Ani jedno, ani drugie nie jest mi potrzebne. Dzieci byłyby brudne i porzucone na rzecz moich obsesji. Nie chciałabym ich obarczać moim ciągłym pobytem w centrum siebie. Mąż - musiałby być poważnie zaburzony (modny eufemizm) z kimś, kto kocha jeść zupy, ale ich nie gotuje. Po co się angażować? Ech, ten gorący kubek... Ciepło bijące od rodzin przechadzających się z dziecięcymi wózkami po przestrzeniach miejskich... Jestem bardzo szczęśliwa, że dożyłam wieku, kiedy te presje są już w bezpiecznej odległości za mną. Ale wózek mam! Dzięki niemu, mój sędziwy dalmatyńczyk jest na swój sposób zmotoryzowany! Akurat medytowałam, kiedy przywieźli pizzę. Wrzucam kwiat lotosu do wazonu, a mój apetyt chciwie spogląda na małą piranię w akwarium przy łóżku. Przyjazna rybka i sporo nas łączy, ale chyba będę musiała ją zabić. Nie mam dziś chęci na pizzę - to raz, a dwa - że to w końcu ona dokładnie wie, ile powinien mieć tych tatuaży ...
-
Rozdroże 3
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Dekaos Dondi utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dekaos Dondi Piękne! Pozdrawiam :) -
Ciele- śnie
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Konrad Koper utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@Konrad Koper Czy Boga już nie stać na wynajmowanie pastwisk na ziemi ... ? ;) Chyba, że chodzi o jakieś ciało niebieskie, albo ciele wpatrujące się w malowane wrota. Do Mlecznej Drogi. ;) -
Poniedziałek
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@Konrad Koper No wreszcie coś! :)) A nie tylko 'może być' albo '+/-' :) Pozdrawiam! -
Zamiłowanie
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@fregamo Jeśli tylko 'skura' będzie przez "o" z kreską, to zdanie może stać się na niej freskiem ;)))) Pozdrawiam! :) -
Poniedziałek
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@WarszawiAnka Proza lekko rymowana lub poezja z elementami prozy :) Pozdrawiam! :) -
Powierzchnia do wynajęcia
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Przez cały dzień chodziłam po mieście z pryszczem na tyłku. Pan z łabędzim sygnetem patrzył na mnie z nieukrywanym współczuciem: wszystko to, co uznawałam za dobrą monetę - ugrzęzło w automacie. Bez biletu (i z pryszczem) nie wpuszczą mnie na pokład. Niedostatku? Kolejne balsamy za debet na karcie. Automatycznie myślę o tym, że powinnam się ustatkować. Kupuję jeszcze kawałek tortu z cytryny i lizak z karmelu. Nie wolno sobie robić nieprzyjemności. Wielu ludzi cierpi na przykurcz. Ale nie w znaczeniu olbrzymiego fizycznego bólu i ran, tylko na mentalne zrosty. Paniczne i kurczowe. Trzeba być królem życia i spraszać cesarzy na niedzielne obiady. Trzeba mieć wianuszek dzieci i hibiskusy w ogrodzie. Trzeba kupować jagodzianki i praktykować pierwsze piątki. MUSI być KTOŚ. Ktokolwiek, wokół, tak łatwiej, żeby ... - a potem pretensje. Od wczesnego świtu wgapiam się w sufit. Tak nie można. W większych pomieszczeniach zawsze lubię siedzieć w rogu sali. Analizuję dekalog. Generalnie się zgadzam z większością ''podpunktów,'' ale są pewne drogi, które wolę przemierzać w klapkach z pianki. Nie w holenderskich chodakach. Bo nie wiem, co się ze mną stanie jutro. I nie chodzi o to, czy dostanę pracę, pospłacam długi, zwalczę cellulit, kupię w końcu laptop i pojadę wreszcie do Torunia. Nie. Chodzi o to, że nie mam żadnej pewności co do tego, co się stanie, jeśli NIE wstanę. Jeśli trzeba będzie zamówić transport moich zwłok do kostnicy. Najgorsze jest to, że ludzie wykorzystują przywilej życia bez żadnego baczenia na tych (już) nieżyjących: po prostu wystawiają świadectwa zgonu, banki każą spłacać długi (i tu pełnomocnictwa nie potrzeba), cellulit oglądają jedynie pracownicy pogotowia i przedsiębiorstw pogrzebowych (i nie robią nic, by go zwalczyć), w laptopach zmienia się hasła, zgrywa dane i lądują w komisach, a Toruń - po prostu zwiedza ktoś inny. A dla mnie to są najistotniejsze sprawy! Nocami wyglądam przez okno. Nie potrzeba mi wtedy wiele do szczęścia. Rozmyślam o kolorach samochodów i o tym, co dziś kupiłam. Nie roztrząsam zagadnień wiary. Noc to nie czas na metafizykę. Ona nie ma swojego czasu. Bo tak naprawdę jesteśmy w niej zatopieni nawet w momencie wiernego odtwarzania konfiguracji z ilustracji Markiza de Sade. Światu niepotrzebne są włosienice i kastety. Świat to szaleństwo nieskładanej broni i zrujnowanych minaretów. Świat musi się niszczyć. Bez tego ludziom byłoby za łatwo. Nudno. To wstrząsające, że linie granic - przesuwane, zaznaczane, atakowane - są gorszymi zabójcami niż nuklearne bastiony. Cóż, jeśli wyzabijacie swoje dzieci, to kto wam zapełni te ukrwawione terytoria? Bez sensu. Przez okno w kuchni wychodzę na rusztowanie. Czytałam ostatnio o kuchni metafizycznej. Że wystarczy żyć bez grzechu, żywić się pierwiastkami z powietrza i wodą w postaci rosy. Mieszkam na 30 piętrze i jestem ociężała od zjedzonego ołowiu. Ale rozmyślam o wierze - dlaczego jesteśmy małostkowi, czemu nie kochamy bliźnich, po co nam sakramenty ... O wiele lżejsza i bez zakwasów pokonałam zejście z rusztowań i ze zdziwieniem dostrzegam masywne drzwi i marmurowe miseczki z wodą święconą. Dziwne ... Kobieta ze śniadym chłopcem owiniętym w chustkę pokazuje mi obrazek z Maryją i prosi o ''coś do zjedzenia.'' A ja przecież mam ten luksus, że wynajmuję całe 30 piętro! Skąd te klęczniki? Skąd te nawy?! I nie mam nic do jedzenia. Mam tylko te pierwiastki ... Nagle pojawia się ksiądz, mówi, że pomoże odnaleźć ten boski i ten ludzki ... Zbieg okoliczności ... ? Mija nas inny ksiądz - spowiednik. Zdenerwowany pyta, kiedy zabiorę stąd swoje drewno, gwoździe i piłę, bo ''coś za długo trwa ten remont (...)'' -
To, co najlepsze toczy się poza mną, To, co najgorsze - we mnie. ... I nie do końca mi zależy, by usta dotknęły pucharu, by czytać wersy o żonkilach, czy wdowę odciągać od baru Strażacki hełm wciskam na głowę w drodze na stację: ''Ziemia'' Prenumeruję pismo: ''Kochaj Bliźniego''- ogłoszeń o pracę tam nie ma …
-
WACHLARZ
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na WarszawiAnka utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@WarszawiAnka :) Pozdrawiam! -
Dzień nie dostrzega gasnącego światła gwiazd.Ubieram się w turkusy, wychodzę z domu szelestemIdąc przez poddasza, zadziwiona, dostrzegam cztery pory roku Na kontrabas i trójkąt ... Ty? Stoisz samotnie z liściem mięty zamiast kwiatówW Sydney jest już trzecia, a u nas? - dopiero zaczął się mróz.Ściągam halkę z koronek - misterna cegła otaczająca nasz Kreml ... Znikamy z koszem papierówek.Z Biblii wypada moja ulubiona zakładka z freskiem: ''Wpędzeni do raju''Masz ochotę na granat ... ?
-
Przyjdziesz i powiesz
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Daniel_Buszyński utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
@Daniel_Buszyński Piękne ... :) -
Podoba mi się pilot, który poleciał wczoraj do ... Gródziądza I powiem nawet więcej: jest w tym element żądzy. Pamiętam konwersację - o niczym - w listopadzie, zostało mi po niej serce - w rozproszonym nieładzie. Lotnik ten jest prawdziwie męski, konkretnie nawet powiem, że kogoś takiego szukałam - choć on się o tym nie dowie: samolotem swym, brutalnie, uczucia me ominął - rozdrażnione, a szkopuł jest niejeden: on ma już czwartą żonę! Siedzę więc, sącząc kawę i żując ciasto drożdżowe - w hangarze moich uczuć pan pilot odebrał mi mowę ...
-
Nie bądź mną, nie udawaj mnie, nie usypiaj ... nas mną do snu. Przestań!!! Monolog w mojej głowie. Czarna herbata i koniak marki Caribou ... (pewnie nawet nie ma takiej marki, ale od jakichś trzydziestu lat moją ambicją jest, aby ją stworzyć). Czy Kanada jest w strefie 'szengen' ...? Nie wiem, z reguły to ja jestem 'środkiem unijnym.' Cały dzień chodzę po mieście w nadziei, że pozbędę się z głowy piosenki, przez którą zapomniałam podlać fikusa i sprzątnąć ołówki z sofy. Jesienie strzelają we mnie liśćmi. Widzę, że ludziom w tramwajach ciężko jest śpiewać, bo nie mają w sobie melodii. W moim mieście nie ma metra. Wiele bym dała za to, żeby móc się tu przejechać chociaż jeden przystanek. Dlatego uważam, że ta inwestycja jest potrzebna. Nikt nie zgaduje moich myśli. Gdziekolwiek jestem, tam zaraz chcę wrócić do domu. Nawet w domu. Kiedy idę do ubikacji w nocy wiem, że jest tam zbyt przytulna akustyka przez którą nie mogę wydalać swoich emocji. Kafelki w pięciolinię. Ten bemolem, tuż nad spłuczką, już odpada. Dal. Widzę plakat z prezydentem przyszłej kadencji. Spodobał mi się w momencie, gdy leżąc z moim młodym kochankiem w łóżku postcoitalnie (i nadzwyczaj zgodnie) zadeklarowaliśmy, że na pewno nie będziemy na niego głosować. A może to było nad Wartą i trochę wcześniej ...? Zbyt przystojny, ale na pewno mu się uda w kolejnych wyborach. Z kochankiem już się nie spotkałam, z prezydentem - tym bardziej. W zeszłym tygodniu zobaczyłam owoce kaliny. Myślę, że to było dla mnie najważniejsze po tym, jak całymi wieczorami rozpaczliwie przeszukiwałam kufry wspomnień, czy raczej - końców. Życia. Bynajmniej nie tych z gatunku 'happy.' Niezaczętych historii, w połowie porzuconych wątków .... Zupełnie jak w źle prowadzonym sklepie z pasmanterią: remanent - tumany nitek, kłębki zamków błyskawicznych i ani jednego naparstka. Igły też. Mam ochotę się napić. Wody. Mam ochotę zobaczyć zorzę i białą pumę. Mam smak ma lizaka. Rozwieszam pranie. Myślę o słońcu i o śmierci. Ze zdumieniem na rozpromienionej twarzy zauważam, że moje ciało ma kształt klepsydry. I sporo czarnego pigmentu. Wszystkie koronki doklejam taśmą ...
-
Przytulam się do prześcieradła Cała naga od snów Już nie pamiętam ... Ciebie Mogłabym zbyt mocno pokochać, więc ... Mijam stulecia pustki Czuję się swojsko we wszystkich obcych krajach Uczucia zawoalowane w jaskrawej miłości chustkach Nie musimy się mieć codziennie ... Dobrze lub tak sobie Mam swój codzienny autostop Z jedną nogą w rowie W koszyku garście pomarańczy Choć to już noc na biegunie Wracam z tarczą i ... na tarczy Poddałam się Ubrana od stóp do głów Zrozumiem ... Zaścielona sofa z miękkiej skóry Gruboskórnie I bez serca próbowałam cię nie kochać Prześcieradłem I Rozum(i)em...
-
Sześć sekund żałoby
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Dawid Rzeszutek Świetne. Zawsze mnie to dziwi, czemu dobre rzeczy tutaj są tak często niedoceniane - nie wiem, być może budzą tak wielkie wzruszenia i emocje, że czytelnicy zapominają klikać w te serduszka? ;) A tak poważniej, to jest to rewelacyjny wiersz. Pozdrawiam! :) -
@>Marianna< @>Marianna< Dobre :)
-
Z pierwszej ręki
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
Dzięki za 'polubienie' - już bałam się, że zostanę zlinczowana, że to 'banał' ;) Pozdrawiam ciepło! -
Sól i wanilia
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na Lidia Maria Concertina utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@w kropki bordo @w kropki bordo Ależ skąd - zdaję sobie sprawę, że te moje rymowanki na dłuższą metę mogą być irytujące, zwłaszcza, że bazują na powtarzających się i mocno już ogranych tematach - dlatego łyżka dziegciu do soli i wanilii tym bardziej nie zaszkodzi :))))) Dzięki i nawzajem! Pozdrawiam! :) -
WACHLARZ
Lidia Maria Concertina odpowiedział(a) na WarszawiAnka utwór w Fraszki i miniatury poetyckie
@WarszawiAnka To ja dziękuję za piękny las w paru wersach. :) Pozdrawiam! -
Bóg pochodzi z poznania
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Błagam Cię, Boże!!! Obiecaj, że napiszesz wiersz. I opiszesz mi ... Wniebowzięcie - w skórzanym notatniku Tak lubię przecież fikcję! Lubię także, jak wiesz, nocne wyścigi Ferrari i sofy - miękką dykcję ... Przynieś mi daktyl i konfesjonał snów, które zgrzeszyły mimo woli Pójdźmy nad rzekę wiedząc, że to 'już' - wydarza się świat, który się kręci do woli Samozadowoleniem - tyle, ile chcemy Ten świat niewiele ma wspólnego - z przyczepnością ziemi Idziemy. Na przechadzki, na których każdy przechodzień - tętni swoistością Herbatnik na łańcuszku i równik w prostopadłości Chcesz? Wyznam Ci sekret: dziś po raz pierwszy widziałam kielich dzbanecznika Wypiliśmy nektar do dna ... I smakowało. Efektem upojenia jest ... ziemia. Obrasta pułapkami A świat? Wypuszcza pędy. Nie daje się przenikać. ... W tej gwarnej papugarni: ''tak,'' "nie" i "bez względu'' -
Czytałam gorsze rzeczy
Lidia Maria Concertina opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Bywa, że sprawy miłości trzeba odsunąć na dalszy plan. Zwłaszcza, gdy nieświadomie budzi cię w środku nocy. ''Uprzytamniasz sobie'' - mało popularny czasownik ostatnio. Bo wszystko ''udowadniamy'' i ''wiemy.'' Na pewno. Zatem całkiem przytomnie ... Spędziłam cały dzień chodząc po drogeriach i wąchając wyłącznie męskie perfumy. Miałeś na imię Łukasz, Marek, Tadeusz, później to się zmieniło w Ryszard, Marcin, Bogumił, w końcu Mateusz ... Zamiast perfum - sztuczne rzęsy. W promocji. Dzień jak zwykle spędzony ... na sobie. Zatapiam się w morelowych neonach modlitwy. Ale nie robię tego faktycznie: bardziej wspominam, przyglądam się sobie klęczącej przed tym samym obrazkiem, pod którym teraz leżę. Wspominam ten entuzjazm ... Tak to jest, kiedy dusza przy nadziei wiruje w znoszonych rudych swetrach ... Mieć zawsze te dwadzieścia lat i nigdy się nie starzeć. Wyobraźnia! Czasami gorsza niż naiwność. Teraz? Nikogo nie ma w domu, oprócz nocy. Ściany aż pomięte od ulewy. Ja - kamień węgielny bez fundamentu. Już rozmyślam, jakie maseczki nałożę na twarz jutro, żeby cera była lepsza i żeby udało mi się poderwać jakiegoś Niemca. Nie chcę się tu starzeć. Chcę grać na cytrze i cymbałkach. Hodować magnolie i gotować rosół i nie rozmyślać o decyzjach, których i tak nie zamierzam podjąć. Bo - w jakiej sprawie? Jestem poza zaangażowaniem w cokolwiek słusznego. Dobrze, że ''coś'' robi Jane Fonda. Dobrze, że jej się to nie nudzi. Ja nie wyglądam korzystnie w legginsach. Ale nie to mnie martwi. Raczej to, że wszyscy umieramy nie w porę. Z namaszczeniem ściągam z Ciebie resztki snu. Masz na imię Jahwe i jesteś erotyczny. Nie musisz być wyperfumowany. Ważne, że razem sypiamy. Nie podobają Ci się moje ''fałszywe rzęsy.'' Spod materaca wyjmuję kalkę: językiem obrysowuję Twoje kontury ... ''Na wieki wieków - AMEN.''