-
Postów
1 666 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Treść opublikowana przez tetu
-
Tu zmieniłaby szyk Jacku "to kim ty" jakoś lepiej mi się czyta. Poza tym, płynny, rytmiczny wiersz. Pozdrawiam.
-
Zanim nawlekę łuski na sznur
tetu odpowiedział(a) na tetu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dzięki Light. Tym ostatnim wersem chciałam przypieczętować ten wzrok, wzrok bez wyrazu, wyeksponować strach, ale być może masz rację, także bez uporu. Przemyślę. Fensk. Caluna, MałaAga, dziękuję za słowo pod wierszem. Beato, tak jak pisałam powyżej do Lighta, przemyślę to. Chociaż pusto bez tego, ale dzięki że byłaś. Krzysztofie, wcale nie bezczelnie, wiele nie zmieniłeś:) Zawsze spokojnie możesz sugerować. Wiersz w pierwszej wersji był napisany bez interpunkcji, dlatego też próżnia była wers niżej, bo inaczej wers brzmiał niedorzecznie. Potem wstawiłam interpunkcję i nie przeniosłam próżni powyżej, a faktycznie czyta się lepiej. Dzięki za wgląd i komentarz. 8fun, miło Cie widzieć. I to jest bardzo dobry komentarz do wiersza. Utworu nie znałam. Pozdrawiam. -
Ence pence w której ręce? W jednej mam łuski, w drugiej pustkę, zawsze coś trafisz. Nie powiem do trzech razy sztuka, bo to banalne - więc losuj. Odtąd życie jest w twoich rękach, nie musi przeciekać. Jeśli trafisz w próżnię, znajdziemy inną przestrzeń - wolną od zimnego ciała. Ryby są nieme, balansują pomiędzy. Spójrz mi w oczy i powiedz, że już nigdy nie powinnam się bać.
-
w pojmowaniu jest cud stwarzania
tetu odpowiedział(a) na tetu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Polmanie, nie widzę przeszkód byś się zrefleksował:) Dzięki, że wpadłeś. -
Do pasażerki warszawskiego autobusu
tetu odpowiedział(a) na Deonix_ utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Widzę, że zdania są podzielone, a ja się trochę spóźniłam, ale nie szkodzi. Myślę, że jeszcze mogę Deo? Więc ja się zapytowywuje, jakie mamy prawo, by gardzić drugim człowiekiem? Nieważne czy jest zarzygany, czy pijany, a może jest po prostu samotny i chory i nie ma znikąd pomocy? Życie pisze dla nas różne scenariusze, jutro ja/ty możemy tak wyglądać. Szkoda mi takich ludzi. Owszem niektórzy na własne życzenie wiodą taki, a nie inny tryb życia, ale są i tacy z których los okrutnie zadrwił. Nie nam oceniać i nie nam pogardzać. Owa paniusia miała wybór... mogła sama wysiąść. To że są łaźnie i inne środki pomocy, to nie znaczy, że każdy z tych bezdomnych wyciągnie po nie rękę. Dlaczego? Bo walczą ze swoimi lękami, traumami, często boją się poniżenia, wstydu, wyszydzenia. Wszyscy zasługujemy na szacunek i godność i to bez wątpienia się zgadza, ale ciągle zapominamy że po tej "gorszej stronie" jest mocno pokiereszowany, słaby człowiek. Zgadzam się że wielu bezdomnych, to typowa patologia. Agresorzy, sępiarze, bluźniercy, prowokatorzy itd i choćby nie wiem co człowiek chciał zrobić nie dadzą sobie pomóc. Ale nie można uogólniać i nie można wszystkich jednakowo oceniać. To naprawdę bardzo trudny temat. Nikt w nikim nie siedzi i nie zna jego bolączek, a na to składa się mnóstwo czynników, przede wszystkim własnych przeżyć i doświadczeń. Komunikacja jest dla ludzi, jak słusznie zauważył Light, ale kim jest ów "menel" ? Tu dwa słowa do Lighta. Lighcie szanuję Twoje zdanie, bo szanuję każdego człowieka. Lubię ludzi szczerych do bólu i dobrze czuję się w ich towarzystwie, bo wiem, że nie zostanę fałszywie zagłaskana, ani oszukana i jak napisałeś wszystko ma swoje granice, naiwność też, wiem. Ale jak mawiał Krzysztof Krauze Każdy człowiek może się przebudzić, żadne życie nie jest ostatecznie stracone a trudno mu będzie się obudzić jeśli nie podasz mu ręki. Mawiał jeszcze że Nie ma złych ludzi, są tylko ludzie nieświadomi konsekwencji własnych czynów i to niekoniecznie odnosi się tylko do takiej grupy ludzi. Zatem nie bójmy się być empatyczni i pomocni. To nic nie kosztuje. Wszyscy jesteśmy ludźmi, a nic co ludzkie nie powinno nam być obce. Jakkolwiek to brzmi. Pozdrawiam. -
Wielowymiarowe ujęcie tematu. Nawet spoko. Tą wersalką faktycznie rozbroiłeś, ale niech Ci będzie:) Co do wersu nie przeszkadza mi, pasuje do całości. Przeszkadza mi tylko rym w nim:) Może zamień Zośkę na inną:) A tak w ogóle niech peel wraca lepiej do domu z prędkością światła, bo Zocha nieważne czy kocha, czy nie (pewnie kocha, tylko faceci żeby wytłumaczyć swoje ekscesy, będą kombinować i wymyślać co się ino da) może mu wytrzaskać po łbie patelnią. Dobrze że się chociaż przyznał, że będzie szukał dziury w całym:)
-
w pojmowaniu jest cud stwarzania
tetu odpowiedział(a) na tetu utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witajcie Kochani. Cieszę się, że zajrzeliście i zechcieliście zostawić tutaj swoje refleksje. Każdy ma prawo odczuwać tekst na swój sposób i po swojemu go rozumieć. Dla mnie to bardzo ważny wiersz, tym niemniej miło mi Was gościć i czytać Wasze przemyślenia. Odniosę się zatem tylko do komentarzy, wiersz pozostawiam Wam. Beato, Lahaj w takim razie wszystko przed Wami;) Na tym nie trzeba się znać, a na miłość zasługuje każdy. Każdy ma prawo by kochać i być kochanym. Czasami trzeba tylko odwagi, by po nią sięgnąć, by odnaleźć ją w sobie, dostrzec w drugim człowieku, a czasami trzeba po prostu do tego dojrzeć. Bywa i tak, że staramy się pojąć istotę miłowania przez całe życie i ciągle wydaje nam się nieuchwytna, niezrozumiała. Najważniejsze, by się nie poddawać, wychodzić naprzeciw. Życie jest zbyt krótkie, trzeba je wziąć w swoje ręce i jak najpiękniej wykorzystać i przeżyć. W pojmowaniu jest sens stwarzania... Lahaj dziękuję za Twój komentarz, że odważyłeś się napisać co sądzisz patrząc na to po swojemu. Fajnie Cię widzieć. Iwona, masz rację miłość to uczucie, które się w nas rodzi i wbrew pozorom rodzi się w głowie nie w sercu;) to chemiczno-biologiczna reakcja łańcuchowa:) a podobno zaczyna się od zapachów;) Fajnie podeszłaś do puenty. Dziękuję, że byłaś. Szarodzieju Tobie też dzięki za wgląd i zeznanie w sprawie;) Zgadzam się, że dla wierzących poprzeczka wyżej. Dobrze myślisz. Miło było gościć. Pozdrawiam. -
Kogo dotyka miłość, ten zaczyna pojmować, czym właściwie jest życie - Benedykt XVI zostańmy tajemnicą Piotrze w ułożonych wierszach ten sam rytm przyspiesza kiedy wypełniasz słowem nasz świat leży w boskich dłoniach przemieniają codzienność w której jesteśmy ciałem i krwią - miłością trzeba się dzielić więc zanurz się Piotrze wejdź w światłość oto ja służebnica twoja przynoszę wino niech będzie jednym z cudów dopełnieniem soczystych obrazów gdzie raj jest bliższy ziemi a wszechobecne niebo otwiera nas na potrzeby umiłowania we mnie dużo jeszcze więcej wiary bo przecież pełny jest dom w którym ziarno wyrasta z naszych ust
-
No i fajnie:) Pomysł nieco inny, końcówka rzeczywiście drwiąca, taka wręcz autoironiczna, z przymrużeniem oka. Ino że tak: O ile Krzysiek nie urwał tytułu, o tyle Ty to zrobiłeś. Tytuł otwiera gniota, jest częścią 1 wersu, a to raczej chciałabym, chciała zachować. Dalej nieszczęsne (z)biec, które jak widzę razi:) Jest nie tylko pogonią za czymś, ale też ucieczką być może od pewnych stereotypów, blokad które pelka ma w sobie, toteż ucieka w świat zabaw... takie tam blebleble. Ale fajnie że przyszedłeś Lahaj. Twoja wersja jest całkiem spoko:) Pozdrawiam
-
Witaj Beatko. Gdzie mi tam do mistrzyni:) chyba, że w innej dyscyplinie;) Ale to miłe dzięki. Miło też, że jednak zdecydowałaś się umieścić komentarz. Dla mnie słowa są bardzo istotne, niektóre nawet zapadają głęboko;) Co do Twojego nawiązania, to mi się bardzo podoba, nawet się uśmiechnęłam. Twoja peelka umiera, jakby umrzeć wcale nie zamierzała:) Machanie miotłą, odpoczywanie, gładzenie po udzie... co tam umieranie! to można przecież odłożyć na później;) Ironicznie odczytałam Twój wiersz, ironicznie w stosunku do "śmierci". Jednak siła jest kobietą! Dzięki, że byłaś. Serdeczności.
-
No dobra, a gdzie ten wiersz?
-
Jest w tym tekście coś, co nakazało mi wrócić. Zwątpienie, ciężar, ale i rozczarowanie. Wygasłe pogłoski o cudzie ostatecznym, mówią same za siebie. Opowiedziałeś o podwójnym cierpieniu, o losie chorego/umierającego człowieka, ale także o tych rześkich ciałach, które są kompletnie bezradne i przyglądając się temu cierpieniu, tak samo cierpią. Czytam tutaj stan tuż przed... ale i po... gdzie wszystko ugrzęzło, nawet powietrze. Trudne to i nie sposób szukać odpowiedzi. Bywa że kamień, już zawsze pozostanie kamieniem, a odleżyny, odleżynami. Pozostaje nam nauczyć się z tym żyć. Zatrzymałeś. Pozdrawiam.
-
No i wreszcie jeden odważny chirurg:) Dzięki Krzysiek za chęć pomocy, doceniam. A to, że chirurdzy też się mylą, to niestety prawda. Mylą się i to wcale nierzadko. W tym wypadku, na szczęście dla autorki, mają głowę na karku i wszystko co niezbędne jest jeszcze na miejscu:) Dzięki że zajrzałeś. Może kiedyś się nim zajmę, albo spalę. Pozdro.
-
Kobra, cieszę się, że zajrzałaś i wyraziłaś swoją opinię. Zawsze jesteś i za to dziękuję. Natko, tak dedykowany, co nie oznacza, że nie należy komentować;) W końcu po coś jest na forum. Także odważnie:) Zawsze miło Was widzieć. Dobrze że zajrzałaś i zostawiłaś swoje przemyślenia, dzięki.
-
możliwe, że umrę tej zimy albo rozwikłam hipotezę Riemanna - "Zwierciadła" Trepifajksel statystycznie grudzień czerpie korzyści z narodzin, a we mnie wpisane umieranie i wiersz, który nigdy nie zyska na wartości. takie (nie)trywialne zero i brak przesłania czynią mnie przeźroczystą. prawdopodobnie nie doczekam wiosny; umrę, bo ziąb przenika kości, szroni od wewnątrz. przypuszczenia, że jestem jedną z tych zimowych kobiet są nie do rozwikłania, chyba że ilość zespoleń znacząco wpłynie na stan dwóch zziębniętych połówek. możliwe że umrę; nim to nastąpi, chcę wygładzić nierówności, przekonać się że liczby nie kłamią, a siła oddziaływań jest na tyle mocna by pochłonąć chłód. tylko tak dowiem się prawdy, o tym co nieskończone, co wzeszło i osłania. zabawmy się w logarytmy, pęknięcia zrównoważą proporcje. Wiersz dedykowany Trepifajkselowi:)
-
Dzięki Marcin:) dobrze że powiedziałeś hipnotycznie, a nie hermetycznie, bo byłaby lipa:) Musimy się z Lightem różnić, wszak to facet:) jest mniej delikatny i bardziej wulgarny. Mam nadzieję, że jestem tą delikatniejszą stroną:D ale fajnie że tak to widzisz. Pozdrawiam. Gerber, fenks za słowo jednak ten orgazm zostanie, pomimo wg ciebie zbędnego dopowiedzenia. Jakby nie było, szczyt szczytowi nierówny :) ale fajnie znać zdanie i miło że byłeś. Lighcik brutal:) - żarcik:) ja bym to bardziej powiedziała w stosunku do Trepifajksela:P Łobuz jeden:) Ale to bardzo mądry człowiek. Zgadzam się z Tobą Lighcie, że druga bardziej oczywista, taka ugładzona. Poza tym z interpunkcją czyta się inaczej, a tak w ogóle, to też trochę tu zakamuflowała ta pierwsza wersja:) dlatego też tak się zabawiłam:) Bardzo dziękuję że byłeś.
-
coś mnie wzięło dziś na skorpionsowate:) lubię tę balladkę.
-
Zawsze można:D Czyli rozumiem, że pierwsza wersja wek? :) Ok. Jeśli chodzi o treść masz w stu procentach rację. Bardziej niż do treści przymierzałam się tym razem do formy, co nie zmienia faktu że pewne rzeczy mogłam wziąć pod uwagę. Widzę tam jeszcze inne uchybienia;) Tak w ogóle to się cieszę, że Cię widzę:) A tak serio to się zastanawiam czy naprawdę za dużo tego czasownika. Jest raptem w dwóch miejscach? Z czwartego wersu faktycznie można się go pozbyć. Pomyślę nad daremną wiarą. Co do (z)biec może przekombinowałam;) ale chciałam tu coś podwójnie ugrać. Też pomyślę:) Tzn, że to nie koniec? ło matko i córko:P I tego mi było trzeba i takich ludzi tu brakuje. Akurat:D Dzięki wielkie za słówko. Poczekam na chirurgów:)
-
@Wieszcz Doslowny wiem:) ale wstawka tego refrenu w ten utwór i wykon Roguca, bezcenny. Świetna ekspresja.
-
Stonowany wiersz. Wyczytuję przygnębienie podmiotu i żal utraconego. Z perspektywy czasu wszystko wygląda inaczej. Nie do końca pasuje mi to "Płonę" w trzeciej cząstce. Płonąć można np z podniecenia, a tutaj przecież bledsze ślady, czyli jakiś zanik. Jeśli miałoby zostać płonę to ślady powinny być wyrazistsze. Metafora dopełniaczowa "skrzyżowanie spojrzeń" też nie bardzo. Zbyt wytarta i przepraszam za stwierdzenie, ale banalna. Pomimo wszystko pisz i rozwijaj się. Pozdrawiam.
-
swojego ciała uczyła się codziennie, raz po raz oddając, to odrobinę czułości, to żywej rozpusty. nie na miejscu była jedynie wiara, że ktoś zechce dotknąć, zobaczyć jak unosi siebie bez słów mogła oddać więcej, pozwolić (z)biec, by w końcu odnaleźć upragniony szczyt jest na miarę orgazmu. przenika przez wszystkie włókna. wczorajszej nocy gwiazdy były lżejsze, o niebo. ------------------------------------------------------------------------- swojego ciała uczyła się codziennie raz po raz oddając to odrobinę czułości to żywej rozpusty nie na miejscu była jedynie wiara że ktoś zechce dotknąć zobaczyć jak unosi siebie bez słów mogła oddać więcej pozwolić (z)biec by w końcu odnaleźć upragniony szczyt jest na miarę orgazmu przenika przez wszystkie włókna wczorajszej nocy gwiazdy były lżejsze o niebo Wstawiłam w warsztacie, bo tak sobie kombinuję z formą:) Ciekawa jestem, którą bardziej przyswoicie.
-
Faktycznie. No to masz problem:) ale siekają już brzmi lepiej, bo chociaż do noży pasuje. Chociaż wpełzają - siekają, wiesz jak to brzmi. A może w takim razie zmienić to pierwsze kaleczą z drugiej strofy, może będzie łatwiej?
-
A może po prostu kaleczą?
-
Klimatyczny wiersz Sylwku. Bardzo spokojnie się go czyta. Nie wyłożyłam się, mi się przeczytał. Dla mnie jest ok, oprócz... W trzeciej strofie dwa pierwsze wersy mi trochę przeszkadzają, chyba że czegoś nie rozumiem. Po pierwsze wpełzają - kąsają jedno pod drugim - razi, po drugie, o ile jestem sobie w stanie wyobrazić obrazy co przez oczy wpełzają i kąsają mózgi (to jest ok) to nie bardzo mogę sobie wyobrazić kąsające noże, piszesz tu bym się chyba zastanowiła. Poza tym ładnie.