Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid Rzeszutek

Użytkownicy
  • Postów

    536
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawid Rzeszutek

  1. Mistyka dni końca W grobowej matni trzech słońc śmierci Wschodzących jak czarne wspomnienie Czas tworzy wymiar skargi i też korci W umysłowy bezdech śmiertelne cienie Zegarek oddycha jeszcze dnia jasminem Gdy serce jego rozdarte wśród cokolów A ciemna maź dławi sie okryta w wine I kaszle piec kaflowy gdy Rybak ma połów Czas ryczy jak byk na koridzie rezurekcji Wskazówki cmentarz ustawia jak nagrobki Człowiek nie gubi i nie zapomni tej lekcji Jak poselskich lóż dance macabre parobki Chrystus czasem zegar nakręci siłą krwi Groby masowo otwarte wydadzą dzieci Poród odbierze grabarz unosząc swe brwi A ksiądz requiem na organach też skleci Kosy ostre jak sumienia archaniołów czasu Tego gdy trąby Jerycha brzmiały zbyt dumnie Zauważyły straty na liniach żywota tu pasów Co ciągną nie ludzką a dawna boską trumnę Już ani dobra ani zła nie ma w kodeksach dni Żaden święty nie otworzy ostatniej pieczęci Żaden umęczony katolik już dawno nie sni A wiara w Boga jak starzec się tu przekręci A wtedy czystość serca jak ta kurwa się odda Sumienie nieskalane prostytuować się będzie Bo każde sanktuarium wieków wladze podda Bo to jest przeklęte i przedwieczne zła orędzie Autor: Dawid Rzeszutek.
  2. @Nomada Dziękuję serdecznie :)
  3. Czas - morczna ciemna paszcza Wsrod mogił mgielnych trwa czas Zamrożone lodówką kostnicy cienie Kazdy w katordze wola głośno pas Kazdy chce posiąść wieczne mienie Róże suche na wiór wołają do bram Świece dygoczące krzykiem mrożą Tam gdzie stoicy i ateiści mają kram Gdzie ziemskie bestie ciała zwożą Cementem cmentarza udekoruj świt Szpachlą jedynej na ziemi siły otuchy Gdy wszystko co wiesz to złudny mit Gdy goni cię cień strachu i sen kostuchy Marmurem żył i krwią denaturatu żyj Póki serce w tangu czerwieni tańczy To darmowe powietrze chwili dziś pij Bo czas i tak nam się wiecznie kończy Chemia rozkłada złudzenia i miłości Bakterie zjedzą resztki twej egzystencji Bo to co po zywocie zostaje to kości Strzępy krzyża i woń upadku esencji Autor: Dawid Rzeszutek.
  4. Nostalgicznie odebrany koniec Czarą czar ten złowię wzruszenia Co dziś rozświetla wenę skruszoną Doprowadzajac rozum do omdlenia To tą myślą dam śmierć ci zła żono Spod róży łzy zebrałem jak co dzień Jak Chrystusowi mojego tu ogrodu Któremu śmierć twa dała nadziei cień Na ominięcie znów w nazareth porodu Teraz dławię się czereśniami i tnę sny W nicość obracam znane mi triumfy Na ćwiartki tnę nieznaczące nic daniny Przesyłam ostatnie Bogu krwi nimfy Bóg idzie w parze z łabędziem we krwi Zabitym wczoraj dzisiaj znów żywym Unoszący Bog do góry lekko swe brwi Zdziera szmaty sukna kawałek nowy Dzięcioł stukał trzydzieści trzy razy znow Jak ukolysnany mak usypia dziś każdy Ululał mnie kruk swym requiem w nów Bym pamiętał o kostnicy i rezurekcji zawżdy Teraz już czas ani materia się nie liczą Już słońce nie spłodzi nowych aniołów Człowieka policzono a rachmistrze kluczą Pośrodku zdań czerwonych i złotych słów Apokalipsa oddaje zwłoki pluje też duszami Jeźdźcy jej oddają wartość obliczeń dni Tylko Ty Mozes usłyszeć to swymi uszami Jak rośnie milion katorgi miesięcy jak pni Autor : Dawid Rzeszutek
  5. Gdy ciemno w kościele Krzyczą już tu nawet ciemne mewy Ku otchłaniom tym ziemi i ku niebu Bo człowiek wybrał ów szlak lewy Nie oddaje dziś juz pokłonów chlebu Ostatnia modlitwa i też u Boga cisza Kanarki cwierkaja i budzą tu urojenia Ze w życiu już demon zbyt namieszał Ze aniol miłość tą boską przecenia A kto winić będzie proste zwierzęta Kto zapali gwiazdę jak tą pochodnię By dama natura napotkana i przejęta Ratowała ludzkość mocno i godnie Ostatnie śpiewy umilkły jak i ogniska Nie skwierczy juz grzech sumienia Bo je wyrwała gwardia szmat pobliska Co świat święty w kurewstwo zamienia Cisza miła to Bogu wielki odpoczynek Ale brudasy ziemię biorą w paszcze Odpalają znowu w auschwitzu kominek Rzucają niewinność w mroku haszcze Gownem zadławią się jak hitler trucizna Jeśli tylko wieść dosięgnie złotego raju I upadły świat przeklęty bólu wtem zazna Wrócą do piekła a nie do ojczystego kraju Już kruki czekają na padliny wyziewy Na zwyrodnienie i pieczęć przeklecia By uzdrowic ziemię jak śpiew mewy By zobaczyć powrót świętego dziecięcia Cisza zabiła ostatniego żywota banitę Chrystus oczekuje raportów mas Oczekuje na wieszcza starego kosmitę Gdy do melodii prawa gra już tylko czas Autor: Dawid Rzeszutek
  6. @Magnus Dziękuję za poświęcony czas i przemiły komentarz. Pozdrawiam.
  7. Czyściec W zadumie nad grobem dusza Gubi azymut własnej śmierci W walkę o wieczność wyrusza Brak wyboru żołądek jej wierci Ile łez diamentowych tam upada Za ścianą bezpieczeństwa losu Nad nią wisi archaniołów rada Nie zgubi ich kronika nawet ciosu Za dnia walczy o miejsce i ład O swoją wartość w pułapce dni Lecz nie odpuszcza deszcz i grad Dusza lawiruje wśród katów i pni W nocy modli się o swe zbawienie O rezurekcje czystości świętej róży A głos mgły jest jej jak zwienczenie Tylko sztorm sumienia czas burzy Czyściec wygrywa z jej grzechem Ona kształtuje wieczysta dzielność Zabija winy bijące z życia pechem Siła serce wypełnia i niewinność Już uszła grzechu ostatnia czara Razem z jękiem boleści wszelkiej Już śpij, nie płacz to ostatnia kara Teraz nieba anioly otoczą cie wielkie Autor: Dawid Rzeszutek
  8. Kręcą się koła tęczowej cholery i gniewu W koło po trajektorii upadku rozumów Odcinają dopływ krwi i myśli tego zewu Co w szatniach księży wymagają umów Kolorowe tęcze prowadzą potępionych Tych upadku w Watykanie ludzi gorzkich W las krwawy wśród dni złych i uśpionych Wśród fal chorób, jak tych fal morskich Tęczowe majtki i flaga wbita w zadek Wypięte poślady - znamiona krzywdy To przecież świętości w zło ten upadek Co woła lud - ocal ich, ocal ich zawżdy Tylko po cóż kolory, co niby ból łagodzą Po cóż upadek, jeśli tęcza aż tak wysoko Przecież te barwy nikogo nie oswobodzą A można za oglądanie tego dostać w oko Gdzie więc prawda i morał świętych ludzi Gdy gardzą innym niż sami stali się być Przecież to wszystko szarą odrazę budzi A można na ławce serce nożem wyryć I co dzieli ludzi niech zacznie nam spajać Co tęcza winna ludziom tegoż Bóg nie wie Bo otwartość trzeba przed ludem zatajać Bo sługa nieboży i boży się tego nie dowie Odmówmy jeszcze ze dziesięć zdrowasiek I idźmy na pielgrzymkę po tęczy cmentarzu Tam pełno na innowierców i dziwaków zasiek Tam baranek leży płacze i krwawi na ołtarzu Nie zbawi nas dzisiaj pryzmat myśli kojący Tę inność co prosi o łaskę i łez zapomnienie Nie będzie symbol ten, jak denaturat płonący Co rozbudza prawd i kłamstw niezrozumienie Autor: Dawid Rzeszutek
  9. Welon rosyjskiej wojny Juz burta cała żołnierzami ubrana Jak roje eskadry kwiatów i pieści Eskadra z kosmosu pieść wybrana Niezniszczalnego smoka ma kości Rosjo co polem pisarzy i muzyków Oblana mądrością Europy i wschodu Nie robisz nigdy przed wojną unikow Aż do zwycięskiego wojska pochodu Lecz czy świat zrozumie atomu bum Pocięte ordery i pieczęci wieczności Pijac apokaliptyczny lekarski tu rum Szukając boskiej tutaj znamienitości Jak zasnac w echu wybuchów bomb Gdy ulicami partyzanci unikiem idą Gdy ciała wnoszą do mroku katakumb Gdzie pogrzeb chrzczą zimna wodą Czy jeszcze Rosjo będzie normalnie Czy uznają twa twarz i wielkość wieku Czy przejść przez grzech niekaralnie Nie obejdzie się bez odrobienia czeku Winy z każdą mała bombą spadają Każda kropla krwi na wage granatu Zyc trzeba bo nam serca się lękają Wśród na drodze losu tylu katów Czy umrzeć zawczasu to w cenie Przywitać Boga i chórów zastepy Gdy archaniołowie to istne cienie Brakuje ich, jakby podarci w strzępy Rosyjo dzwonisz i naciskam spust Na klamce od wrót od cmentarza Duch oczekuje na papieski odpust Który to w tej rodzinie się zdarza. Już zabito dechami nocne me piece Już łóżka nakryto nagim dziś pożarem A historii i tak mojej już tutaj nie sklecę I stanie się na pamiątkę mnie darem Autor: Dawid Rzeszutek
  10. @Waldemar_Talar_Talar Myślę, że czasem trzeba coś zniszczyć, by dać temu nieśmiertelność. Kiedyś palono w świecy listy z życzeniami, aby się zrealizowały. Tak podobnie jest z antagonizmem wiersza. Poezja nigdy niczego nie musi negować, częściej udowadnia, mimo że zabarwiona negatywnie. Pozdrawiam Waldku Dziękuję pięknie za miły komentarz :) Pozdrawiam
  11. Wolne — idź albo nie idź Idź człowieku pusty a nadęty Ty wzbogacony o kilka okruchów Pełen powietrza z mieszkania obok Gdzie karaluchy piszą poezję Na warcabach i szachach kostnicy Idź człowieku już idź Nie stój już w kiblu zarzyganym W tym ciele co wspomina i się dusi Idź zdejmij majtki w konfesjonale I tak będziesz tam najświętszy Idź też na stację kolejową dni i nocy Wejdź na peron dla inwalidów Na pewno znajdziesz modlitewniki Zrzucane z samolotów podczas wojny Nie raz dostałem w łeb może tobie się też uda Idź a dojdziesz gdzieś tam przed siebie Zawsze jest jakaś rura, drzwi lub chociaż klamka Można strzelić nią fochem we władze Zamykając ostatni rozdział pamiętnika Rozdział państwa od kościoła Idź albo nie idź jeśli akurat śpisz Sąsiedzie spod ósemki lub dziewiątki Jeśli niosłem ci na grób znicza Tym bardziej nigdzie nie idź Zapomnij, że uderzałem w kaloryfer Zapomniałem! Czas na spacery przecież tobie minął Z trumny się nie wygodnie wychodzi Bo nawet sam tam nie wszedłeś A wnieśli cię zimnego jak różaniec Jak kostki lodowe w drinku na Malediwach Autor Dawid Rzeszutek
  12. Głębokie rowy tożsamości Nigdy nie będziesz jak gwiazda północna Towarzyszyć wśród obłoków próżnych Zjedzą cię małego i wilczego aż do cna Wśród gonitw myśli dzisiaj tak poźnych Będziesz jak kęs chleba niezjedzony Oczekujac aż twoja godzina zapadnie Jak ten ogród wciąż tobie ogrodzony Jak ten statek czarny na grzechu dnie Ratunkiem ci będą glony i ryb zastępy Jak sól co koi stargane boże sumienie Jak piach Co pokrywa starawe stepy Suniesz jak mgławica niby ku zmianie Wstajesz już ze snu cierpiennego W szatę cię ubiorą z morskich pereł Ucierpiał każdy tylko nie twoje ego Nie ucierpiał twój trupoból - karzeł Grom z nieba leci, budzą sie wieczni Odchylają wrota niebios, mirra upada Wszyscy ci święci są dziś konieczni Był topić karła w wyroku jak ów gada A ty lekko ponad niebiosa nam wielki Purpuro nocy i koniu szachów życia Nie wyzbadz się tej wartości perełki Bo musisz dostąpić do nieba podbicia Ciało nasze zniszczył wieczny ten ból Tych co tkali scenario bitew proroków Rozpędzeni trawią świstem nagich kul Szelest wspomnień boskich tu kroków Autor: Dawid Rzeszutek
  13. Miraż zapachu róży nad sedesem Uwiodłas mnie w ramiona wieszaka Niby skrzydełka sedesowej miłości Tam wymioty pastelowe kusiły wonią Budziły światło zniczy na cmentarzu Muskalas usta chusteczką innego Liście jego lecą z paszczy portwela Oj biedaczko i ja biedaku upadliśmy A pod płotem zegar odliczał srebrniki Czy dziś ujrzę szafę mojej niewoli Te setki srebrnikowych miesięcy Szukania odźwiernego mych klęsk A klucza do burdelu wciąż mi brak Uwiodłem więc sie sam bez mięty I wydarłem z serca ów krwawe imie Dziś na cmentarzu wbijam je w grób W marmur martwy, nagi, jak wyrok Czy Bóg wybaczy nagłą klęskę dni Gdy kibel brudny pasteli grzechem Gdy dzień drzwi domyka wieczerzy Gdy krzyż otwiera wieczną klęskę Autor:Dawid Rzeszutek
  14. @Marcin Krzysica @Marcin Krzysica Witaj Marcinie. Też często, nawet po sprawdzeniu tekstu kilka razy, mam podobne odczucia, ale jak zajrzę, po dłuższym okresie, miewam znacznie inne opinie, obiekcje, a nawet inne obrazy przypisuje do użytych metafor. Są teksty ciężkie, dla których trzeba kilku odczytów, zanim dojdzie treść jak wino w beczce do odpowiedniego smaku. Ja mieszam to wino z niebieskim atramentem, niszczę nagrobki na rzecz życia wiecznego lub nawet prowadzę miast do zbawienia, to do przeklęcia. Odwracam kota ogonem-rzec można, ale czy paranoja to nie najlepsze określenie dla obrazu człowieka w XXI w w jego dwudziestych latach — a być może nawet wiecznie, bo przecież, aby żyć, trzeba być nieco "popierdolonym" lub "innym" od tego co popularne, wszak z tego rodzi się prawdziwy charakter. Wszystko wydaje się ślepe i szaleńcze, ale to chaos był na początku i będzie na końcu, bo to z niego wyłonił się porządek, który i tak upada na naszych oczach. ( tak de facto to dodam, że nie dość, że ludzkość to tylko iskra w czasie istnienia wszechświata, to upadamy częściej, niż wstajemy i zabijamy, jak żyjemy i umieramy głupsi, niż się rodzimy). Ciężar może być duży, być może nawet zbyt duży, by zwracać sobie głowę czytaniem, ale rozpadający się liść, suchy i delikatny, to czasem najlepsza pamiątka po cudownej chwili. Takich liści i chwil życzę ci przy mojej poezji. Pozdrawiam!!
  15. W letargu kołysań krzyża Zachwycam się ścianami bez krzyży Dziś tak odświętnie, bez kazania. Czarne świece płoną, tęcza sen mży Bez odpowiedzi, bez nagłego pytania Budować idziesz żywot tu w ruinach Gdzie kamienie droższe od serca Marzysz o domu, marzysz o snach Wyjściu z cierniowej korony korca A krzyże biją po głowie świętością Modlitwy zapraszają naszą ciemność Do tańca w ogniu świecy z innością Innością co cmentarna jak ta kość Zbudujesz chore ściany od pustki Nalejesz z pustego dzbana wody Bez myśli starej, bez snu czystki Dążysz do deszczu, woli pogody Powiesiłem Krzyż z całunem dnia Gdy wahania woli są mi smutkiem Deszczem do podlania wiary pnia I modle się zawsze serca skutkiem Autor: Dawid Rzeszutek
  16. @A-typowa-b Witam Cię serdecznie !! Dzięki, że w zgiełku dnia zdążyłaś zajrzeć, miło mi niezmiernie. Cieszę się, super, że wiersz przypadł do gustu. Czasem coś się uda napisać niezłego. Dziękuję i pozdrawiam!
  17. @Natalka16 Witaj serdecznie! Dziękuję Ci za przemiła wizytę, już długo nie pisałem na poezji.org, co dodatkowo wpływa na moją radość. Całkiem wyszedł wiersz, mówiąc całkiem, mam na myśli, że jeszcze mógłbym go trochę przetrzymać w ryzach, ale jak już opublikowałem, to nie będę szczególnie w niego ingerował. Możesz podpowiedzieć, gdzie literówka ? Dziś już mam głowę zmęczoną...
  18. Laboratoryjna pastela kryzysów Korona cierniowa już nie lśni w zorzach Już Judaszowe plemię nie spija krwi Panują na hazardu głębokich morzach Tylko jeden Chrystus z tragedii nie drwi Ciemnookie snów odmęty zbyt gromkie Błyski ostrych dawnych batów nieba Znaczą dziś to, co herbata z porankiem Wszystko już jest tylko brak tu chleba Zjedzmy, choć ten dzień chwil dawnych Posilmy się wodą i winem bez win i kar Byle pastelowe myśli snów bezkarnych Pozostawiono zbawieniu starych mar Idąc tutaj aleją ciemności nie wygrasz Jeśli oddasz się zła mackom i głębinom Jeśli tylko modlitwą mocną się parasz Nie oddasz się złym latom i też zimom Idziemy bez korony i berła w gwiazdy Idźmy jakby świat był dziś tak uparty Jak ten, co kocha Polskę tak zawżdy Bez pustej w wiecznej historii karty Autor:Dawid Rzeszutek
  19. Magia poselskiej Denaturozy Zmycie powieki denaturatu mgłą Zajęło mnie o szarym poranku Pachniało suchym dnem i pożogą Dziura stała w mym rachunku Cenne krople świateł mej nadziei Drobne zabójcze Cyjanowodorki W tej ponętnej tygodnia niedzieli Otwarły podwojów szare komórki Marzenie — mówią senne duchy Gród stanu — woła anioł udręki Już gniewu i wymiotów okruchy Wdrabiam w starej śmierci pąki A ja mówię gówno to jest winne To jest winna mi gówien skala Jak wybuchy Czarnobyla czynne Jak grzech niewierny co spala I wyginam linijkę całą we krwi Winy swojej i winy tuszy i piór Tylko Bóg na obłoku zbyt drwi Że znów na skali brakło D-dur Denaturaty nikt nie musiał kraść Kosztował nie jedno moje życie Mojego ciała wyborczego sześć Zabiło się na Państwowej diecie Autor: Dawid Rzeszutek
  20. Setka szpitalnych tez Za murami kostniejącej ochrony W szczękach medycznych dób Gasną znicze i topią się korony W czeluści personelu chorób W głowach karuzela się rozpędza Kręcą się słowa poranka i wieczora Wychodzą mazgaje spod pędzla Martwego pół- kaczora doktora Za murami toczy się snu wojna Ogień i zwierzyna czeka gotowa Tylko noc nazbyt dziś upojna Mamy mózg - koktajl Mołotowa Czerwień ust zmyje tu powieki Czerń serca oznaczy krachu tło Pompują w nas najstarsze leki Rozdartych świetlnych ludzi zło Wrócę tu jeszcze raz po pomysł Wrócę po dar krwistych tam łez Tam, gdzie ten mój duch zawisł Gdzie przybiłem setkę mych tez By Marionel Moriel ( Dawid Rzeszutek )
  21. Wśrod czarnych kiełkow przedwiecznych Serce moje, bo najczerwiensze, Wyglada zielonymi oczyma - ojca. Lawendowe z nich biją anioły Spośród szmaragdowych traw. Bija fontanny zwierciadel wszechwiedzących. Te widzace czas. Nigdy bardziej nie bylem. Nigdy nie bylem bardziej sam. Bo byc i kochać, to być z kimś samotny. Tłum mija sie z tłumem ulicą idąc, A kołtuny dymu stają sie gorsze od Auschwitz. Gdy szczepionki zwołują kolejki wagonów Na torach do leszego Eden, kot ciągnie mnie, A ja ciągnę ją, zdala, zdala od piekła bez trumien. Zdala. Tam gdzie pradawne cmentarze Jeszcze śpiewają o człowieczeństwie. Tam, gdzie stopien oficerski nie był kropką. A otwiera każde polskie zdanie. Tam, gdzie zasnę z nią wtulony w Polską flagę. A wtedy gwiazdy będą mruczeć o dwóch łzach. A choć nas nie słychać to i my zamruczymy. I milcząc w sobie zasalutujemy. Wśród cisz, we mgłach naszych serc. Dla Jagody. - Kotki. Autor: Dawid Rzeszutek
  22. Witam, Wiem, ze walenie o ściane starymi skarpetami, to nie jest zaczyn pod odpowiednią i merytoryczna dyskusje. Dlatego wolałbym nie rozpisywac się zbyt mocno, ale jeżeli juz mam cokolwiek powiedziec o poezji oponenta, to czytając jeden wiersz, musze stwierdzić, że naprawdę ale to naprawdę nalezy zacząć odwiedzać odpowiedniego specjalistę. NIe wiem czy to straszne czy jest naturalną radą, jako odruch, który czasem potrafi ukazać realny poziom i drogę. Nie mniej sens jest taki, że zasadniczo gęba rośnie wraz z osiągnięciami. Czyli więcej osiągasz masz większy poziom krytyki i też uznania środowiska i możesz więcej napisać. Co prawda to nadal jest opinia prywatna i ma wartośc jedynie wśród osób które ja akceptują. Jeśli załozymy, że poezja w XXI wieku jest tak uniwersalna czasowo i stylistycznie, a jedynie różni jeden tekst od drugiegoprawdziwy poziom zangażowania twórczego, poziom taktyki litycznej wiersza zakodowany, który jest ukrytym ładunkiem i ma za zadananie dać przypisany, zakodowany i zabezpieczony efekt. Dodatkowo istotna jest składnia kompozycji, czy ktoś uwa rymu, jak długie pisze wersy, ile strof zawiera, a najwazniejsze o czym zasadniczo pisze. Całość to bardzo zmysłowy, wrażliwy temat, gdzie pomyłki się zdarzają, ale na poziomie ogólnym zwykle tocza się dysputy, Zakładając, że tekst jest napisany dobrze pod względem jezykowym i włączając w to jakiś przekaz i w ogóle organizację tekstu, to wada wtedy moze tkwić w gustach osobistych odbiorcy lub nieznacznej niezaradności, która wypływa na niewielka trudnośc w opinii. Trudnośc ta to często nieprecyzyjnośc do której przywykliśmy czytając mistrzów, bo u nich tego nie ma.. Niestety albo pisac łatwiej a skomlikowanym językiem, albo prosto o skomplikowanych rzeczach. Jeżeli mamy temat główny to nalezy tak pisać aby go zasopokoić w 100%. Jeżeli się widzi tekst o niczym, lub o bąku którego puścił pies,gdzie śmierdziało, ale no okno otwarte więc nie smierdziało długo i śmierdzieć przestało. Za 5 min nikt nawet nie będzie pamiętał o tym zajściu To opinie sa dostosowane do prezentacji. Sa zbliżone w rqczej dużym stopniu, bo rozbieżność rzadko bywa duża, no chyba że wpadniemy na jakiegoś fanatyka, za jakiego własnie pana Alvareza uważam. Krótko, bo szkoda mi czasu, - To co pan prezentuje da się klasyfikować jako poezja gimnazjalisty. Nie widze żadnej wartwy wartościowej. A naprawdę nie jestem wymagającym człowiekiem. Brak liryzmu pomijającego truizmy. Pojawia się jakaś narracja miłosna, lecz jej poziom, tj. konstrukcja, skład wyrazów - metafor - i zawarta w nich głębia ( jej brak) ostatecznie klasyfikują pana poza zaszczytną lożą opiniotwórczą. To oznacza Panie kochany, Alvarezie, że proszę o unikanie mojego profilu niezależnie od opinii, i intencji. Mówiąc po ludzku - robisz pan z siebie Barona, fotkę masz jak półgłowek, a piszesz jeszcze gorzej jak wyglądasz. Rozumiem , że ocena po wyglądzie jest nieco brakiwm kultury, Zauważ proszę, że dla mnie nim jest produkcja 5-6 komentarzy z bzdurami, bo raz - brak merytorycznych założeń krytyki, czyli odniesień do tekstu z zaznaczeniem błędu oraz uwagą lub radą, - Tak wygląda schemat uwag lub krytyki , którego oczekuję. Ja nie jestem doskonałym poetą. - przyznaję to oczywiście z ręką na sercu i honorze, lecz uczę się i zależy mi na relacjach to wspomagających, bo nauka to źródło zycia i mądrości, dlatego prosiłbym bardzo o nie przeszkadzanie mi wtym procesie poprzez odbieranie mi czasu, które spędzam na głupotach w postaci odczytywania treści wiadomości, która nie wniosła by papieru do kibla, co dopiero coś konstruktywnego do mojej twórczości. Nie chodzi o moja wysokośc teraz, a o pański niski poziom. Ja nie jestem wysoko, a to pan jest żałośnie nisko. - Uznaje to jako główną przyczynę pańskich problemów. Tych wywoływanych i zbieranych wraz z każdym dniem. Proszę tak szczerze przeczytać sobie raz lub nawet pięć razy wój wiersz i ocenić poziom. Pomocą może posłużyc jakis wiersz do porównania; otóż materiału jest chyba więcej niz zdoła Pan zauwazyć, a co dopiero przejrzeć. Ale warto by było czasem się wspomóc, kontasty często uzmysławiają gdzie jesteśmy. I rozeznac się na jakim poziomie pan pisze, komu z tego powodu może pan doradzać a komu nie. Kiedy doradstwo. krytyka jest nahalna i chamska, a kiedy staje się humorystycznym bluzgiem, bo o wyższym poziomie w pańskiej osobie raczej mowy nie ma. Jak juz pan ogarnie poziomy obecności, dostosuje się pan do otoczenia, nauczy się temperować mowę przed chlapnięciem niewygodnej sobie szczególnie informacji lub innymi słowy/inaczej PLAMY, to zapraszam do siebie na profil. Tylko jesli do tego dojdzie proszę opisac problem. NIe chodzi o durnoctwo literówek, o które się pan uczepił, jak małolat, który cieszy sie bo zauważył literę. No wie pan co ? Wydaje mi się że jakby szczerze pogadał, to chyba zauważa pan niewiele? Prawda? Człowiek, który staruje z opiniami, ma się za barona, opiniotwórcę, to przeciez musi miec jakąs wiedzę i zasadniczo to podstawową wiedze. A jak widzę komentarz dotyczący literek nadpisanych lub brakujących ( przystawka - banał)co powinno znaleźć się w tekście kurtuazyjnym, kulturalnym i grubo pod gwiazdkami po skrócie post skriptum na końcu wiadomości, a jest na samym początku a dalsza częśc komentarza nie posada przedmiotu, konkretu, czyli przedmiotu i odniesienia wraz z uzasadnieniem, a opinię niewspartą żdnymi danymi opartymi o jaką kolwiek wiedzę, chyba, że muminki sa poważnym źródłem informacji o świecie i medium opiniotwórczym, które pozwala byc realistą i osobą rzetelną dla siebie jak i innych i te muminki bajka wystrzelona w inny wymiar ma być rękojma pańskiegho doświadczenia i podkładką pod jaką kolwiek działalność doradczą/ krytyczną, to raczej wolałbym nie wchodzić w żadne relacje. Ogólnie muminki to ćpuńskie ludki, mają za małą rozdzielczość, robią w koło to samo, a przede wszystkim buka to groźna bestia. Boję się jej. Dlatego ostatecznie piszę - Prosze nabrac ogłady, profesjonalizmu, znaleźć się gdzieś na tym forum, na tej stronie, okreslić poziom i się dostosować do tych danych. Zanim to nastąpi proszę o nieudzudzielanie się pod moimi postami. Chyba że, naprawdę opisalem się, i uważa pan że popełniam straszną głupotę i niewybaczalny dyshonor, to mimo faktów na nie, może jedną szansę skory jestem dać. Ale naprawdę prosze trochę sie zastanowić. Trochę więcej niz na odcinku Muminków i nieco więcej niż podczas posiedzenia na kiblu, wierzę w pana, na pewno pan to potrafi. Pozdrawiam.
  23. Plonące zepsucie Jeszcze szafot był zwykłą liną Za śmiertelnej mszy progiem Tu sługa Boga zalał formaliną A dni kaleczą znicza brzegiem Tu krzyż świstu kul nie usłyszy Gdy przestrzelę ołtarzy korzenie A ojciec nikogo nie rozgrzeszy Bez głowy upadł w cyrku cenie Wiara spopieliła się w duszach Gdy Lucyfer skłamał jak kapelan A gwiazdy nocny wiatr porusza To mgieł z ognia języków klan Gdy odetchnąć i zmyć idę krew A płomienie modlitw mnie wiodą Słyszę Cię Panie diabłom wbrew Słyszę jak gardzisz wiary modą Ucieczki zabrane, świat płonął Winnych i ofiary tu ukrzyżować I idę z krukami za krwi wonią By nagrobki klęski zamontować Mam ranę jak od trzech maczet Co rozłupały mi czaszkę i nogi I gnijący czerw- śmierci Apache Odgonili skazy i niosą zło trwogi Dziś joga krew i żyły mi wypruła A tabernakulu'a to nasze burdele Bo świat to dziś świńskie koryto Koryto Hedona z kodem na ciele Autor: Dawid Rzeszutekutek
  24. @Julia Álvarez Panie Alvarez personalny atak zaczyna się wtedy gdy ktoś usilnie stara się komuś ukazać swoją mądrość, stawiając z przesadą na dowartościowanie siebie, gdy merytorycznych wniosków i argumentów brak. Krótko mówiąc odbieram panu tę przyjemność przejechania się po mnie. Dziękuję. Pozdrawiam. P.S Sądząc po drugim komentarzu, to z językiekiem Ojczystym to u pana nie jest wesoło. Myślę, że poziom podstawówki o którym pisałem to gruba przesada. Podstawową zasadą honoru i zasadniczego szacunku dla odbiorcy jest milczenie jeśli się nie ma pojęcia i mówienie jedynie z sensem i jeżeli w ogóle ma się jakieś pojęcie. W obu przypadkach nie zachował pan zasad, więc mój komentarz ad personam jest jak najbardziej na miejscu.
  25. @Julia Álvarez Panie profesorze, Zastanawia mnie jak głęboko jest pan w stanie zgłębić choć jeden wers tego tesktu, bo po komentarzu sądząc, to z merytoryka na poziomie podstawówki, to nie widzę szans na choć minimalne. Prawda jest taka, że pisałem dość prędkoi literówki rzeczywiście się znalazły, dzięuję za ich zauważenie, ale dalsza część komentarza sugeruje głęboki brak szacunku, brak pojęcia o tematyce, a tajkże niezdolności umysłowej do zgłębienia przesłania. Jednkaże uważam, że ma pan do tego prawo, wszak nikt nie wymaga od pana nalizy ani komentarza, ani umysłu na poziomie wyższym niż reprezentuje to ogół. Napisał pan krytykę iście mistrzowską na poziomie na jakim pan się zna. Dziękuję za te dwie litery, bez pana nie mógłbym dać sobie rady. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...