Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid Rzeszutek

Użytkownicy
  • Postów

    532
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawid Rzeszutek

  1. Druga strona lustra Nieczyste słowa odbijają się od tafli lustra Falanga obelg podbija jego pozłacaną ramę Niebawem przebiję swoje własne odbicie A refleksy mojej starości odbiją ich grzech Dla słów kocham i proszę zgasła już świeca Ciemność drapie po ścianach pazurem cienia Rozkosze cielesne dziś trwają w celibatach A w kubku na stole leży mój order wiekuisty Czy starości nasze położą kres reinkarnacji Gasząc na jej twarzy peta polewając wódką Czy w lustrze nie trwa wieczność i podgląda Jak wymiotujemy słabością własnych dusz Uderzył piorun chyląc się do ukłonu mnie Lustro pękło jak żyłka od wybuchu nerwów Wiedziałem, że skończę się w końcu rodzić Że nie będę żył już po drugiej stronie lustra Autor: Dawid Rzeszutek
  2. Dawid Rzeszutek

    Robak

    Robak We wnętrzach żył chowa się robak O duszy wybitnego mędrca poety Jego żywot czytany jest na wspak Pomarańczowy jak te krokodyle pety Płynie do serca po krople zbawienia Po ten sekret co wśród róż zakwitał Który pisze listy do tronu ów cienia Co pamiętniki żywota dziś odczytał Kardynał pochylił się i zaufał sercu Tym łzom słonecznej dawnej elegii Złapał tęczy koniec w dużym korcu Tych krasnalów co nigdy nie polegli I stąd widok się rozpościera nocny Gdzie gwiazdy w żyły się wpatrują Łyk wina dla nich wydaje się pomocny Dźwięki harfy wokół do snu wtórują Owad dopłyną do karmazynowości Tego stworzenia serdeczności czystej Nabrał pełny żołądek życiowej nowości Ciała i krwi ziemi świętej i ojczystej Autor: Dawid Rzeszutek
  3. Dawid Rzeszutek

    Dziewica

    Dziewica Grzechem karmię ciebie dziewico Boża Spojrzeniem kapłana łamię przykazanie Tylko widzę czarne połyskliwe poroża Widzów rzeźni zapraszam na spotkanie Zgniliznę zlizuję z twojego bladego zadu Godziny liczę jęczące gdzieś w głowie Doznaje szaleńczego myśli dziś napadu Pytaj mnie matko a szarańcza odpowie Jeszcze z włosów wszy spijają nektary Wbite są w głowę od spraw grobowych Ciągną te spienione zdenerwowane dary Wśród pociech zepsutych i też płowych W sraczu brzęczą karaluchy jak requiem Dusza pragnie wolności, by się odnaleźć Zepsute nagrobki rozwarte były rankiem By grzechom z ołtarza piekieł dano zejść Dziewica umarła wraz z własną tu cnotą Pośród pali i krzyży uciekała od ognia Pałała, wrzała i krzyczała z dużą ochotą Lecz spłonęła winna jak ten chrust za dnia Autor : Dawid Rzeszutek
  4. Gdzieś jest nasze niebo bezkresne Dające oddech słońcem przeszyty Gdzie anioł student płaci czesne Za dowód wiary jak ten całun obfity Gdzieś jest teraz noc z plejadami Promieniście refleksjami migoczaca Gdzie ciekawski lud myśli żądaniami O lepsze jutro jest to maść walcząca A tutaj nic się nie dzieje i nie zmienia Gotuje się człowiek pierw do życia A potem do tego śmiertelnego cienia Gdzie pokuta karą jest do odbycia Ale nikogo nie dziwią poety dziś słowa Że nijakosc cenniejsza jest od jakości Człowiek tylko głowę w piach chowa Bez zbędnego wstydu ni osobliwości Dlatego morał jest dziś bez znaczenia Nikogo pouczać jak żyć już nie trzeba Tylko szukać wartością losu zwieńczenia I choć małej kromki zużytego chleba A to powinno wystarczyć na wieczność Pół pokuty na kolację, pół na śniadanie Czy to prosta jest litość czy konieczność Pytam dziś was mężczyźni i drogie panie Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  5. Jest taki czerwony dom tam w oddali Gdzie serce miało pierwsze uderzenia Gdzie żyją moi kompani calkiem niemali A w chlebie trwają ich losu zwierzenia Tamte ogrody pachną jak wiosny nuta Tam tłumy widzów wieszczą swą radość A ta pora wydaje się być erosem ukłuta Tam tańczy w duchu nocy cała włość Jesteśmy tylko ludźmi się kochajacymi A wśród pomieszczeń snują się historie Tylko tymi dobroci świata pragnącymi Bo rządzą losami naszymi mądre teorie I choć jest nas wielu to każdy siłą pała Choć uderzenia serca słychać jak zegara To dom z karmazynu murem juz okala Każdego z młodych do tańca w parach Wieczność to my, cały czas będąc razem Wieczność to czas walki o lepszy dzień Nikt czerwieni z imion nam nie wymaże Nie ujawni sekretu domu żaden tu cień Oby sto lat i jeszcze trwały rodu te drogi Wiodące w przyjemnym wietrze północy Byle każdy z nas chwycił swój los za rogi Byle prowadzili nas najmądrzejsi prorocy I pamiętać wśród bogactw złota i kamieni Należy szczerze o sercu najmilszym brata I wśród mogił kroczac i czasów złych cieni Unikniemy zemsty i też zazdrości ludu kata Bo błędy się mnożą gdy brak jest miłości Gdy ważniejsze są giełdowe papiery i akcje Miejmy więc dla siebie szczęścia i litości By uczucie zawrzeć w poświęcenia pakcie A lekkość wróci i czystość wszem otoczy I uśmiech radosny jak kaczyniec zakwitnie Bo miłości nie mając szatan za nami kroczy I żywota sens i pragnienie zdrowia przytnie Już noc przytuliła dom ten najważniejszy Wśród mnogich drzew co jak mury kąśliwe Dzień o spojrzenie będzie obszerniejszy O kolejne okruchy istnienia mocniej wrażliwe Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  6. Mieszkając na cmentarzu Gdzieś tam groby pamiętniki chowają I unosi się mgłą cenne dziś zwątpienie To grabarze słodycze w niej maczają Ponad śmierci czarnej tęczy ów cienie I drogi między nagrobnymi epitafiami Snuje pięciolinia pełna nut zakazanych Pokryte zielonymi i zimnymi mechami Praw tylko brak z ksiąg tu wyrwanych A ogniska zniczy pieści czas co minął Co wykluwa się na rozkaz tu wieczny Z pod marmuru który grzmot odsunął Jak ten płacz co porusza mateczny Wychodzę z cmentarzyska już blady Zamykam wieko historii truposzów Jeszcze przywiodą mnie ich obrady W zniczy zapach i cienie tu koszów Autor: Dawid Rzeszutek
  7. Miłości suche liście Śnię wciąż a kaskadą upada świat Płynie przez oczy łzą jakby poranka W spojrzeniu zamyka się wróg i brat Widnokregiem snu jak żywa tkanka Tylko kolec w sercu po żonie został Marzenia żywota podła i zła skaza Która ideom boskim tutaj nie sprosta Jak wybuchnietemu sercu szara gaza Wspomnień czerwiensze są kroniki Ułudy pragnienie nie oszuka faktów Mimo ze starasz się robić dziś uniki Dobiegają cie odgłosy kaźni katów Kocham Cię niewiasto choć nie znam Choć dłoni twej jeszcze nie całowałem Choć idę z wizją Ciebie przez losu kram To nigdy Ciebie tutaj nie namalowałem Wołam anioły niech bat mnie uderzy Niech grzech moich oczu wyblaknie Bo serce moje winę swoją dziś mierzy Bo duch mój czystości teraz łaknie Domu szukam dla miłości której brak Na szklanej góry krawędzi wieków tła Tyle wszak upadłych ludzi i pokrak Wodzi me zmysły jak ta woń mi mdła Niech ukarze się cel miłości pięknej I grom niech upadnie na me włości Bo albo pokocham albo życiu umknę W piekieł byt, w cierpienia okolicznosci Jak suchej róży liście widzę jutra dzień Oddycham marzeniem które podnieca Że tego kwiatu poznam chociaż cień Gdy zapłonie mój duch jak ta świeca Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  8. @Leszczym Lubię trochę mniej miło pisać, bo pszczółki i kwiatki są mdłe i nudne. Pozdrawiam i dziękuję za polubienia i komentarz.
  9. @Marcin_ Jestem amatorem. Czestochowskie rymy też mają urok, choć śmierdzą banalizmem, ale dzięki za komentarz, rozumiem wątpliwości. Pozdrawiam!
  10. Złości rezurekcja Wskrzeszam ciało złości piekielnej Niech przetrwa spokoju tę chwilę Gdy burza trafiła do kontroli celnej Oddalając się od celu purpurową milę Złości się anielska brama chmur Wygrywa odmęt otchłani ponownie Gdyż zbudował wieżę i długi mur Przekleństwem czynu i teź slownie Ciało jej już zdrowe znów wygrywa Troszczy się o białe piany z pysków Tam gdzie spokój trwa i błękitu niwa Gdzie podłe czyny unikają ucisków Jeśli chcesz nerwów dziś nie dławić Módl się lepiej do Boga wszechmocy On jedyny może złość twoja strawić Może zniszczyć czarny plan proroczy Dziś wrzask i ścisk serca rodzi zło Ręce do ataku szykują się wściekłe Modlitwy strzelają w piekielne tło Dni złości kończą się słabe i też nikłe Weź oddech głęboki i ulżyj nerwom Zaparz herbatę lub też wina się napij Bo to jest najświętszy na nerwy łom Czarny sceny klaps i ów obronny kij
  11. @Waldemar_Talar_Talar Witaj Waldku ponownie, Wiesz, myślę, że dotyczy to ludzkiej świadomości podczas znieczulicy, jaka panuje od jakiegoś czas, a którą pandemia wzmaga. Co prawda wojna w Ukrainie jest zła, ale nic nie jest złe w stu procentach. Myślę, że ona też budzi wrażliwość w ludziach. Oni się jednoczą i pomagają, budzą wrażliwość na krzywdę. Nie sądzę by to było jakiekolwiek wytłumaczenie dla rzezi jaka ma tam miejsce, ale dobrze, że ludzie mają serca i je budzą do pomocy. Altruizm jako pojęcie jest bardzo stare, a człowiek z natury jest raczej dobry, więc okazje do czynienia tego co po drodze jest nawet najmniejszemu sercu, jest dobre. Mam wrażenie, już tak pisząc ogólnie, że najstarsze dusze zamieszkujące ludzkie ciała, zawsze mają najgorsze przejścia przed sobą, nie znam Cię zbyt dobrze, ale oceniając po tym, jak piszesz i jak wyglądasz ( czego nie powinienem oceniać, jednak coś twarz zawsze mówi o człowieku), to też jesteś raczej doświadczony życiowo. Jeśli chodzi o Boga, to bliżej mi do idei deizmu, choć zakładam też, że lepiej sobie samemu radzić niż liczyć na boską pomoc. Przewracamy się by nauczyć się chodzić, zaliczamy porażki, by nauczyć się jak żyć. Bóg mógł opuścić sferę dając Aniołom pozwolenie, aby pilnowały tych najważniejszych, najwrażliwszych ludzi, i tych których kryzysy zawalają wszystkie siły witalne i nie mają szans na samo-ratunek. Dziecko jak się przewróci i samo wstanie rozumie, że jest silne i że potrafi samo sobie pomóc, że jest zaradne. Myślę, że przed Bogiem też jesteśmy takimi dziećmi i uczymy się życia, jak się nie sparzymy, to nie poznamy natury świata i nie staniemy się w pełni dojrzali. Dlatego obojętność Boska raczej mnie nie martwi, martwi mnie, że często go o to oskarżamy, gdy przecież każdy chce dorosnąć, stać się w pełni dojrzały. Zamiast Boga mamy starszych braci, ojca i matkę, mamy też samozaparcie w dążeniu do doskonałości, która gwarantuje zrozumienie świata i bezproblemowe życie. Obojętności nie można jednak mieć na piękno świata i drugiego człowieka, nie można mieć jej szczególnie na cierpienie ludzkie pozostawione samemu sobie. Jesteśmy zwierzętami stadnymi, od zarania trwamy w grupach i rodzimy się z rodziców a nie wyrastamy w kapuście, stąd stwórca, uważam, nas zabezpieczył i pokazał co jest istotne, że mimo braku wspólnych rodzinnych korzeni, jesteśmy jedną ludzką rodziną i musimy dbać o najbardziej potrzebujących. To też przesłanie proroka Chrystusa. Człowiek potrzebuje bezpieczeństwa dla stwarzania sobie przyjemnego życia, gdzie celem głównym jest zaspokajanie potrzeb, np. duchowych, tej sfery sacrum, która charakteryzuje wrażliwych i mądrych ludzi, do których należymy - my poeci. Myślę, że trochę się spisałem, ale przynajmniej ukazałem pełnię tego co myslę, mam nadzieję, że cię to zaciekawiło, a nie zanudziło. Pozdrawiam.
  12. Liryka starego serca W powietrzu nektar myśli się unosi Biegnące wciąż marzenia się też tlą Szal o woni Arktyki się o sen prosi A duchy już nadzieję wkrótce przyślą Wodospadem spada wiary tu otucha Czyniąc dobro sukces tutaj odnosisz Serce smutkiem nigdy nie wybucha Bo o drogę z aniołem w duchu prosisz Morze ze smutkiem płynie moich słów Gasi ogień wojen i pragnienie me dnia Chłodzi też czoło i ociera poty z głów Szuka ufnego tu do popłynięcia ucznia A mój dzień kończy się z nutami czynu Ostatnim poświęceniem serca rudego Zanurzę język w szklance mojej dżinu Pośród ludzi obcych tu i świata obcego Przeto błagam zbawiciela dziś o połowę Złotej, ludzkiej i mnie miłej tu bliskości Abym mógł ludzkości dowieść słowem Że nie warto nigdy żyć w obojętności Autor: Dawid Rzeszutek
  13. @A-typowa-b Kłaniam się Niziutko. Dziękuję za wyrazy uznania. Też jestem z wiersza zadowolony. Może to nie wiersz wart Nobla, ale w moich tworach pasji, raczej się wyróżnia. Dzięki raz jeszcze. Pozdrawiam!
  14. Melodia oniryczna Współczucia wody wodospadem spadają Niecne zamierzchłości gruntują się myśli To duszki wody w winie wieku się kalają Na wietrze ocaleni czują że z siebie wyszli Troska buduje wał a z przodu biegnie złość Kukułki znów wiją gniazda nieścisłości doby Pielęgnują w świetle słonecznym młodość Gdy chłopy spijają bimber jak puste nieroby Człowiek przy natury wrzaskach i radościach Jest nagi jak Adam i Ewa w raju zakątkach Gdy grzechu był jeszcze odległy winy krach A Ewa dopiero słabość rękoma lekkimi utka Noc przywodzi zapachy pól, lawenda kwitnie Kruki cmentarze na Ziemi dokładne stawiają Za wszechwiedzą Bóg przymierze przetnie Parze, którą wątpliwości świadomości kalają A dzieci wygnane śpiewać będą hymny ziemi Pisać prawa przymierza i pić miody słodkie Na straży raju staną ogniści aniołowie niemi Ich pióra lawendą przepełnione będą gładkie A ów poeta cykutę z Sokratesa kielicha pijąc Wspominawszy swoje elegie najpiękniejsze Umiera, pianę morską z pyska nazbyt tocząc Wspomina róże i narcyzy te jeszcze jutrzejsze Bo dzwon uderzył jak serce ów archanielskie I wyrok padł na stół losu poetyckiego druha Wśród pnączy krzywdy w momenty sielskie Bo serce poety na rozkaz Boski wnet wybucha Autor: Dawid Rzeszutek
  15. Że niby się coś kołysze Z dzwonkami kwiatów kołyszą się marzenia Wśród nich brzęczy ta czarniejsza zaraza Co prowadzi na szafot cnót niedowierzania Rani sacrum odczuć jak bolesna skaza Księżyc budzi instynkty do szaleństwa tańca Wśród pni najstarszego lasu i gałęzi nauki Prowadź panie do nocy dziejów ów końca Do czasów upadku wiary nadziei i też sztuki Wiedziony tylko wstążka upadłem zbyt nisko Pod podłogi natręctw i upojnego szaleństwa Droga ta idąc było bardzo ślepo i też ślisko Droga wiodła a jestem wrogiem męczeństwa Cóż z marzeń i z tej pełni światłej księżyca Kiedy życie połyka jak Jonasza ów wieloryb Kiedy Dogniata do dna wymiotów kotwica Kiedy na kontrolce świeci się awaryjny tryb Nic powiadam wam moi bliscy i też odlegli Ludzie których tu chociażby czuje że znam Niech grzmią kościelni i świeccy ów biegli Bo wymykam się z waszych marnych ram Autor Dawid Rzeszutek
  16. Dzwon wizjoner Rozerwany dzwon granatem sumienia Jak lichwiarz otwierający swe nagie serce Brzmieniem dociera do duszy ów cienia W najdalsze mroku moje nieświęte korce Tam jak w maku główce tysiące galaktyk Tysiące głów na rzeź wysłanych listownie W dźwiękach jego upadam jak agnostyk Na kolana i modlę się szczerze i sprawnie Już serce pęknięte, tak jak i święta głowa Dziury od wibracji śmierci mnie powlekają Z gwiezdnej aury została czarna i kakaowa A pająki do melodii requiem dzieło tkają Za dzień lub dwa powstanie miejsce azylu Pająki wiedzą jakie zadanie jest ich dzisiaj Wiedzą że wrogów jest pełno, wiedzą ilu Bezpieczna jest tylko śmierć i rozbicie jaj Bez serca liczę nuty na powiekach łzawych Nie czuje zapachu żony we wspomnieniach Nie doznam u boskich sług żadnej wrzawy Bo duchowo kosmos mnie wciąż odmienia Noc i grób - cały cmentarz nagich grobów Ów tęczami polerowany zmartwychwstania To zrujnowana kaplica ów miasta Grzybów To miejsce pierwszego ludzkiego powstania Wichry tarmoszą różane ogrody szarą aurą Echa dzwonu dotarły też do małej wioski Gdzie niedziela straszy śmiercią i też karą Gdzie prześladowane są poważne wnioski Brzmienie umierającego dzwonu wyszydzają Koneserzy smaku wybitnie dziś wykwintnego Jedyne co znają to życie, a śmierć odradzają I zepsutą od grzechu duszę dnia pamiętnego Czuję, że wieczność budzi po drugiej stronie Gdzie zło nie istnieje z przyczyn technicznych Tam wszyscy znają się jak czarne dzikie konie Jak owe światła przeplatane latarni ulicznych I nieszczęście przywarło jako rozrywka tutaj Zło którego tam nie ma staje się przynętą To prawda jest odwrotności, prawa jak kraj Tłumaczona wariactwem i wolą ów przeklętą To wynika z rozdartego serca - dzwonu ducha Liryka przepasana zdobieniami alchemicznymi Szczypta prawdy po której tańczy stara kostucha Nabita działaniami niezbyt dziś tragikomicznym
  17. I dobrze,że tak masz, ale poezja winna jest intrygować, dać jakaś myśl, udekorowaną obrazowymi metaforami. Mimo tego że nie jesteś wieszczem a amatorem myślę że fajnie jest się rozwijać. Sam osiągnąłem wiele cennych kroków we własnej poezji. Też nie jestem wieszczem a amatorem jednak serwuje teksty trudne,kontemplacyjne,obrazowe, metafizyczne na ile oczywiście pozwala mi głowa i talent. Mój tomik poezji który wydałem dziś wydaje się raczkowaniem a każdy tekst zbliza do perfekcji przez rozwój. Daje ludziom bajkę tragiczna i szarą ubrana w woal obrazów charakterystycznych, dekadenckich, turpistycznych, które grobową atmosfera zmuszają do myślenia o przemijaniu. Też do ideału mi brakuje wiele,ale Idę ta drogą i widoczny jest postęp, co sobie chwalę i tobie również polecam. Kto wie może za jakiś czas doznam zaskoczenia i zachwytu podczas odczytu twojego tekstu. Tego życzę tobie. Pozdrawiam Dawid Rzeszutek vel Marionel Moriel
  18. Witam Serdecznie Wiersz pachnie prostotą dużą, ale i tak pozwala odczuć pewien efekt. Usilnie chciałeś napisać tekst rymowany i nawet całkiem nieźle wyszło. Jest sensowny, składny, i ma jakiś przekaz, ale ja jestem fanem poezji mistycznej, turpistycznej dekadenckiej i takie teksty robią na mnie wrażenie. Przy nich twój tekst pachnie prozą poetycką ubraną w rym o metaforze marnej, ale jak mówię, nie jest to fenomenalny tekst, ale jest jakiś magnez co przyciąga i pozwala płynąc do samego końca, to chyba zasługa całkiem ładnych rymów. Ale oczekiwałbym alchemii słowa, ważeniu wyrazów i trzeba obrazy jakieś prezentować, obrazy które są alegoriami samymi w sobie, a dodatkowo treść płynąca powinna przeplatać nić przez obraz alegorii i utworzyć dodatkowy wymiar, często niedostępny po jednym przeczytaniu Aktualnie jestem bezrobotny także wiersz mi tematycznie bliski. Szukam jednak pracy, tak samo doradzam poszukać inspiracji dookoła siebie, by wiersze nie były zbyt banalne w przekazie. Autor: Dawid Rzeszutek - Marionel Moriel
  19. Witaj Serdecznie !!! Proszę mnie nie zrozumie źle, nie jestem wrogiem Twoim, a jedynie pragnę wnieść nieco krytyki z osobistego punktu widzenia, jak nadać sygnał z bezludnej wyspy - jednej z tysięcy na oceanie. Nie jestem pewny czy to jest wiersz. Tekst jest bardzo prosty, jest to proza ułożona w pewną formę układu wyrazów wcięć i spacji, ale to niemal jedno zdanie, które nie zawiera nic intrygującego ani mądrego. Być może jesteś początkującą poetką, to dobrze, że piszesz, ale warto skupić się nad tym co przekazujemy i w jakiej formie. Serwowanie pojedynczych zdań to bardziej proza, a układ wyrazów tylko zamazuje prostotę co jest jak próba kamuflażu. Osobiście postarałbym się o takie przygotowanie do pisania: 1. Przygotuj główną myśl wiodąca ( cytat łaciński, motyw egzystencjalny, konkretna stylistyka, forma ) 2. Wyobraź sobie akcję i scenografię treści pomysłu 3. Pisz łącząc myśl wiodącą z tłem wg formy jaką wybrałaś 4. Staraj się dawkować metaforę i zachowaj ciągłość tekstu 5. Układ z rymem lub wiersz biały to twój wybór 6. Unikaj sztucznego patosu 7. Sprawdź tekst kilka razy po napisaniu, zanim opublikujesz. 8. Po kilku dniach przeczytaj i sprawdź czy nie chcesz nic zmienić 9. Opublikuj Gdy tak podejdziesz do tematu pisania, jak napisałem nabierzesz dystansu i wprawy, a każdy wiersz to będzie wyższy poziom, aż staniesz się naprawdę dobra. Każdy może być dobrym poetą, ty też, tylko musisz nie być w gorącej wodzie kąpana, a chłodna, letnia... i stanowcza oraz konsekwentna. Pozdrawiam Cię Serdecznie Dawid Rzeszutek - Marionel Moriel
  20. Witam Cię Serdecznie !!! Piękny wiersz, zrobił na mnie duże wrażenie ponieważ jest taki wolny do maksimum esencji, a przestrzeń wolności jest wykorzystana w stu procentach produktywnie. Jest to dar by skupić odbiorcę, odwrócic uwagę od prostoty zasadnej dla wiersza wolnego i wbić igłę z wenflonem i pompować kroplówkę poetyckiej treści własnego autorstwa, a Tobie się to udało w pełni. Jestem pod wrażenie, żeby było jasno, każdej linijki, tekst jest składny intrygujący oraz przemyślany w każdym momencie, co jest rzadkie, a jedocześnie nie jest tak przesycony metaforą, że aż za ciężki i mdły. Wrócę do Twojej poezji jeśli tylko będziesz publikować. Ten wiersz stał się dla mnie twoją wizytówką, która zaaplikuje ci SERCE i cichego kompana twoich dokonań na POEZJA.ORG. Serdecznie Pozdrawiam. Dawid Rzeszutek vel. Marionel Moriel
  21. Niewierna modlitwa kruków Rozbiłem białe tabernakulum modlitwą Długo leżałem potem jak gdyby martwy Zajęty za liściem jesiennym moją gonitwą Szukałem drogi do rzecznej małej tratwy Kościół solą ziemi, wiecznym tu kuszeniem Groby pobielane zatajają majątki i grzechy Są latarni niby napotykanym zniszczeniem Dla piekielnej winowajców krwistej uciechy Cmentarz zapłonął złem, podpalono niebyt Trupy piją dzisiaj krwawą Mery odbytami Czeka nas upragniony koniec, to ten świt Kiedy będę stał za nieśmiertelności kratami Modliłem się o smutek i chwilę najcichszą By kontemplować nieistnienie śmiertelności Zajadając się cmentarną ów wdową - wszą Nie było w witrażach kościelnych wieczności Uchodźcą jestem z portalu piekieł odprawy Bez bagażu i bez modlitewnika idę tu bosy Wśród modlitw tu czystych zielonej uprawy Szukam zardzewiałej śmiertelnie małej kosy Róża złożona jedna jedyna prawdziwie zła Odprawia egzorcyzmy zdjęta Chrystusowi Pole kukurydzy pełne kruków dopełnia tła Chyba oddam się finalnemu wiary ciosowi Boga nie ma, bo spłonęło perpetum mobile Wysiadł zegar wieczny pilnujący wieczności Aniołki matka całuje w policzek bardzo czule Tylko brak mi mołotowa i też szatana czelności Bo modlę się do sił nieżywych i nieświętych I już ciśnienie rozwala czaszkę skroń i oczy Wciąż leżę wśród pism całkiem przeklętych A szatana strażnik przy mnie wciąż kroczy Autor: Dawid Rzeszutek
  22. Mistyka dni końca W grobowej matni trzech słońc śmierci Wschodzących jak czarne wspomnienie Czas tworzy wymiar skargi i też korci W umysłowy bezdech śmiertelne cienie Zegarek oddycha jeszcze dnia jasminem Gdy serce jego rozdarte wśród cokolów A ciemna maź dławi sie okryta w wine I kaszle piec kaflowy gdy Rybak ma połów Czas ryczy jak byk na koridzie rezurekcji Wskazówki cmentarz ustawia jak nagrobki Człowiek nie gubi i nie zapomni tej lekcji Jak poselskich lóż dance macabre parobki Chrystus czasem zegar nakręci siłą krwi Groby masowo otwarte wydadzą dzieci Poród odbierze grabarz unosząc swe brwi A ksiądz requiem na organach też skleci Kosy ostre jak sumienia archaniołów czasu Tego gdy trąby Jerycha brzmiały zbyt dumnie Zauważyły straty na liniach żywota tu pasów Co ciągną nie ludzką a dawna boską trumnę Już ani dobra ani zła nie ma w kodeksach dni Żaden święty nie otworzy ostatniej pieczęci Żaden umęczony katolik już dawno nie sni A wiara w Boga jak starzec się tu przekręci A wtedy czystość serca jak ta kurwa się odda Sumienie nieskalane prostytuować się będzie Bo każde sanktuarium wieków wladze podda Bo to jest przeklęte i przedwieczne zła orędzie Autor: Dawid Rzeszutek.
  23. Czas - morczna ciemna paszcza Wsrod mogił mgielnych trwa czas Zamrożone lodówką kostnicy cienie Kazdy w katordze wola głośno pas Kazdy chce posiąść wieczne mienie Róże suche na wiór wołają do bram Świece dygoczące krzykiem mrożą Tam gdzie stoicy i ateiści mają kram Gdzie ziemskie bestie ciała zwożą Cementem cmentarza udekoruj świt Szpachlą jedynej na ziemi siły otuchy Gdy wszystko co wiesz to złudny mit Gdy goni cię cień strachu i sen kostuchy Marmurem żył i krwią denaturatu żyj Póki serce w tangu czerwieni tańczy To darmowe powietrze chwili dziś pij Bo czas i tak nam się wiecznie kończy Chemia rozkłada złudzenia i miłości Bakterie zjedzą resztki twej egzystencji Bo to co po zywocie zostaje to kości Strzępy krzyża i woń upadku esencji Autor: Dawid Rzeszutek.
  24. Nostalgicznie odebrany koniec Czarą czar ten złowię wzruszenia Co dziś rozświetla wenę skruszoną Doprowadzajac rozum do omdlenia To tą myślą dam śmierć ci zła żono Spod róży łzy zebrałem jak co dzień Jak Chrystusowi mojego tu ogrodu Któremu śmierć twa dała nadziei cień Na ominięcie znów w nazareth porodu Teraz dławię się czereśniami i tnę sny W nicość obracam znane mi triumfy Na ćwiartki tnę nieznaczące nic daniny Przesyłam ostatnie Bogu krwi nimfy Bóg idzie w parze z łabędziem we krwi Zabitym wczoraj dzisiaj znów żywym Unoszący Bog do góry lekko swe brwi Zdziera szmaty sukna kawałek nowy Dzięcioł stukał trzydzieści trzy razy znow Jak ukolysnany mak usypia dziś każdy Ululał mnie kruk swym requiem w nów Bym pamiętał o kostnicy i rezurekcji zawżdy Teraz już czas ani materia się nie liczą Już słońce nie spłodzi nowych aniołów Człowieka policzono a rachmistrze kluczą Pośrodku zdań czerwonych i złotych słów Apokalipsa oddaje zwłoki pluje też duszami Jeźdźcy jej oddają wartość obliczeń dni Tylko Ty Mozes usłyszeć to swymi uszami Jak rośnie milion katorgi miesięcy jak pni Autor : Dawid Rzeszutek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...