Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid Rzeszutek

Użytkownicy
  • Postów

    532
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawid Rzeszutek

  1. @Waldemar_Talar_Talar Słuchaj ja nie piszę dla każdego, moja poezja jest trudna. Nie liczę też ciągle na lajki, a jakbym chciał iść twoim tropem i lajkować wszystko co popadnie zyskując rewanże, co byłoby nierzetelne, tez miałbym tonę lajków. Ja nie zazdroszczę ci poezji, bo nie ma czego, jeśli podejrzewasz, że zazdroszczę to musisz żyć w nadmuchanej bańce ślepej wiary we własne możliwości. Niestety nie piszesz dobrze i to widać gołym okiem. Poezja to wymagająca materia, nie ma lekko, nie musze pisać nic, bo nie zależy mi na podniesieniu sobie samooceny, ale na uruchomieniu więcej realizmu w twojej ocenie. Tutaj jest rzeczą oczywistą, że lajki nie świadczą o poziomie, to już słyszałem od wielu użytkowników. I też nie jest tak, że tylko skaczę i krytykuje, bo dzisiaj polubiłem trzy teksty i skomentowałem podkreślając ich walory. Zejdź Waldemarze na ziemię. Towarzystwa wzajemnej adoracji to każde miejsce związane z poezją w Internecie. Im więccej lajkujesz innym postów tym sam więcej zbierasz, wielu poetów - amatorów na tym mechaniźmie bazuje i buduje swoją samoocenę - tyle że to fikcja. Byłem adminem w czterech grupach poetyckich na fb i tam było to samo. Nie obrażaj się na mnie tylko wnioskuj i realizuj zmiany rozwojowe, moje rady mogą ci w tym pomóc. Nad poezją trzeba się pomęczyć, bo nie każde wypociny są poezją, a żeby pisać trzeba coś poświęcić, na pewno czas i trening szarych komórek.
  2. @Waldemar_Talar_Talar Waldku sorry za pomyłkę przy imieniu, byłem na nocy w pracy i pisałem półżywy. Tak mam prawo do krytyki, piszesz jak piszesz, ale możesz lepiej -to nawet nie chodzi o mój gust tylko o sprecyzowanie co jest poezja a co nie. Rozumiem dwa główne typy wiersza - opisujący obrazy wiążące się w całość, ale też taki który ma mieć głównie przekaz, wyrażać jakąś myśl w sposób rozwodniony, ale trafny i potrzebny. Można też połączyć te dwa typy w jeden, wtedy wiersz wydaje sie doskonały. U ciebie nie ma artyzmu w tym wierszu, nie ma komplikacji jest tylko gadanie. Czasem można napisac taki wiersz na brudno a potem użyć metafor, aby coś ciekawego działo się w wierszu, żeby mógł uzyskać status obiektywnie dobrej poezji. Mnie takie pitolenie (sorry za słowo) nie zadowala, to jakbyś przyszedł na grilla a lizał kości po rybie. Tak się czuję po tym tekście. W przedszkolu by tak dzieci napisały. Publikujesz tutaj to godzisz sie na krytykę, ale to nie ona jest moim celem w aspekcie jakieś obrazy czy deprymacji, a ukazanie drogi do możliwego rozwoju. Czasem potrzebujemy kopniaka, aby zrobić coś lepiej - tak bym chciał, żeby było. Żebyś pisał lepiej. Pozdrawiam Waldku!
  3. @Rafał Pigoń Cieszę się, że nie trafiłem na egoistę i narcyza o zawyżonym poczuciu własnej wartości, co jest częste u poetów fb i innych stron nawet jak właśnie ta, ale po samym Pana pisaniu widać, że nie jest pan z tak zwanej pierwszej łapanki, bo wyraźne są pewne fundamenty literackie, jak zamysł dotyczący formy i pewne poczucie piękna i estetyki, które mają możliwość się rozwijać dając w efekcie coraz lepsze wytwory poetyckie. Polecam poczytać Mycińskiego, Leśmiana, Staffa - to są klasycy i tez moi ulubieńcy, jeśli kiedyś chciałby Pan wpaść w moje gusta nieco głębiej, polecałbym pisać coś w ich stylu. Ale oczywiście zrobi Pan co uważa. Przecież piszemy głównie dla siebie, a jak się komuś obcemu spodoba, to tym bardziej cieszy, że odbiorca ma podobne gusta do nas samych. Takich odbiorców Panu życzę. Pozdrawiam!
  4. @Rafał Pigoń Osobiście lubię, jak wiersze są rymowane i gęste w metafory, ale oczywiście w granicy dobrego smaku. Tutaj jest widać dość sprawne pociągnięcia piórem, prowadzenie treści wiedzie przez ciekawe sformułowania, głowy nie urywa, ale jest poprawnie, niebanalnie napisane - tak to wygląda w moim odczuciu. Oczekuje jednak czegoś silniejszego niż podejrzenia i próby krążenia wokół tematu. Tutaj trzeba mistyki, misterium, ekstazy, ciekawych metafor - oryginalnych i jakiegoś interesującego przekazu ala moralitet - coś co mogłoby uczyć - taki zestaw spełniłby moje oczekiwania, być może wygórowane, ale lepiej miec wysoko poprzeczkę, bo trening czyni mistrza. Mam nadzieję, ze nie uraziłem, bo to nie o to chodzi, tylko o rozwój. Oczywiście nie pisze Pan dla mnie, ale warto się pochylić nad radami, mogą być sugestią odbiorcy, ale na pewno w takim klimacie jaki opisałem byłbym mocniej kontent. Pozdrawiam!!!
  5. Dawid Rzeszutek

    @yuzu Duży minimalizm słów, ale mimo to sam kunszt kompozycji, jej przemyślenie, naprawdę robi wrażenie. Treść sama w sobie też barwna. Bardzo mi się wiersz podoba! Pozdrawiam!
  6. Dawid Rzeszutek

    Źródło

    @tomass77 Czytałem pański wiersz na nocnej zmianie w pracy i też w wolnej chwili napisałem swoje zwrotki, nie analizowałem dogłębnie pańskiego utworu, a zresztą też zmęczenie swoje zrobiło, na pewno nieco otępiło mój zmysł interpretacji. Dziękuję za uznanie mojej twórczości. Wrzuciłem ten wiersz na swojego facebooka z dopiskiem i linkiem do pańskiego wiersza. Także już opublikowałem. Dziękuję za komentarz i za inspirację. Serdecznie pozdrawiam!
  7. Dawid Rzeszutek

    Źródło

    Tekst bardzo krótki, opisuje wyrywkowe obrazy, ale nadaje tempa wyobraźni w sposób odpowiedni. Zwrotki do siebie pasują tematycznie, osobiście lubię teksty o wojnie, o żołnierzach wyklętych lub bardziej poetycko, jak w Białym Krzyżu Klenczona, tutaj też nie jestem zawiedziony. Jedno mi jednak nie daje spać, długość tekstu, gdyby był nieco bardziej koloryt rozprowadzony na jeszcze ze dwie zwrotki i gdyby one ze sobą pięknie śpiewały byłbym jeszcze mocniej kontent. Pozwolę sobie dopisać kolejne zwrotki, a Pan niech oceni. Ciąg dalszy: Tam ciało bohatera bez żadnego orderu Leży pozamiatane z martwymi liśćmi Order przypną echa nowych pokoleń Na krzyżu brzozowym w nieistnieniu Ognisko dogasa gwiazdy już prysły Cienie teraz głodne szukają grzechu Czy chustka biała jest winą mokra? Gdy gwardia szuka jasności niebios Jeszcze wystrzał z karabinu w cieniu Zasalutujmy Orłowi, otwórzmy Biblię Niech los dopisze biały scenariusz Temu, co mu krew oblała duszę honorami Cisza zjada echa o prymie nienawiści A róża przybita do krzyża to dziewica Wizją będzie modlitwy i spowiedzi Lasu, co świadkiem był niepojętego I tyle. Takie coś powstało z inspiracji Pana tekstem. Mam nadzieję, że się podoba! Pozdrawiam!!
  8. Widzę Waldku masz niezłe towarzystwo wzajemnej adoracji, ale cóż na starość się należy.. Co do wiersza to są to same truizmy, przegadany tekst o banałach, nie ujmuje niczego zjawiskowego, a sam kunszt literacki jest bardzo ubogi. Nie widzę zbyt wielu metafor lub nawet nie ma ich wcale. A jakbyś spróbował może nie od wieszcza ani geniusza ale ode mnie nauczyć się czegoś dobrego? Napiszę twój wiersz po mojemu i oceń sam czym się różni i czy jest lepszy/gorszy od twojego: Dziś już nikt nie płacze, fontanny przejmują pałeczkę Ale radość w nich kwitnie jak małemu dziecku fantazja Emerytalna wolność wymowną oferuje nam ucieczkę Poczuć się jak płatek róży na wietrze czy to zła wizja? Ochota upić jaźń nadchodzi jak morze to wzburzone Wyciągnąć chcę kielicha i nalać wytrawnej wróżbitki Czy dni na pewno wszystkie mamy tutaj policzone? Czy zdobędę w Niebie z tego życia pamięci odbitki? Z drugą częścią tej jednej serca mojego tej całości Jak dwa dzwony na wieży z tembrem tu wspólnym Podziwiamy ostatnich żywota chwil w rosie czułości Z kieliszkiem igraszki mocnym i nam tu niepotulnym Nie zatracę zdolności patrzenia jak stary rentgen Co sumienie prześwietla by widzieć to dobro i zło Obym umarł szczęśliwszy odrzucając winy geny A niebieskie drzwi otworzyły nowych rozdziałów tło Widzisz, tutaj jest fantazja, jest przekształcenie bardzo prostej prozy w tekst o głębszej aktówce znaczenia. Jest to bogaty tekst, mówi o tym samym co ty, ale w doskonalszy sposób. Nie chodzi mi o bicie się kto lepiej pisze, bo mam to w dupie, ale chcę pokazać, co można nazwać poezją, a co zapisem dość ciężkich, ale jak to z kamieniami bywa - dość prostych przemyśleń. Szanuję chęć pisania twoją, ale jak patrzę, ile masz polubień, to zaczynam tracić wiarę w poezję na tej grupie. Maluje mi się tylko pojęcie towarzystwa wzajemnej adoracji. Nic dodać nic ująć. Ale pisz Waldku, rozwijaj się, baw się słowem, czytaj wieszczów, nie kopiuj, pisz tak, żeby w tekście widoczna była twoja krew, twoje uderzenie serca, twoją radość, ale nie pisz dosłownie, są specjaliści od pisania dosłownego, ale przynajmniej nie piszą takich banałów. Jeśli poczujesz się urażony - przepraszam, chodzi mi o standardy popularności w relacji z zawartością poetycką - bo te dwa czynniki jakoś mi się tutaj w tym portalu rozjeżdżają. Pozdrawiam!!!
  9. @Asia Rukmini W moich tekstach często dochodzi do załamania nurtu, choć w jakiejś odległości metaforycznej od tekstu wszystko się jednak i tak zlewa, bo tło i jego elementy tworzą jedną ludzką całość. Fragmenty można wycinać i łączyć ze sobą, moje malowanie słowem jest nieco obłędne, ale wyrażą pewne filozoficzne zapatrywania, często też religijne. W tym fragmencie ujmuję walkę o świadomość w świecie, gdzie narząd systemu pragnie niewolić - treściami wokoło nas. Kiedyś będziemy się bić w czoło podczas reklamy iKEA, że w domu wszystko mamy z tego sklepu, że daliśmy się zrobić w balona, czy kiedykolwiek ktoś nas nauczy obrony przed propagandą i manipulacją, chorym marketingiem, wstydem za przynależność klasową? Czy wygra prawdy narracja - to jest ważne, bo sądząc po skrajnych, bo cechujących się poparciem teorii spiskowych, teoriach - los nasz może zostać przekreślony, zniewolony i obdarty z sensu. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy jakas szkoła nas obrony nauczyła? Historia musi się zmieniać, ale nie musi podwyższać poprzeczki tym, którzy chcą wieść normalne życie, nie chcą konfrontacji cywilizacyjnych od osób tłumaczących je przebudzeniem lub Nowym Porządkiem Świata. Jest wiele chorób świata, a w szkołach powinni uczyć nas jak je omijać. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!!!
  10. Czy w tej iskrze jest jasność? Cień kryje grzech, a to słońce rozgrzesza Konfesjonał natury zaprasza tu na wizytę Czy mnich skruszony moją jawę wskrzesza? Czy marzenia nigdy nie były zbyt obfite? Próbuję pojąć lawirowanie tu czasu i bytu W modlitwie drzemie moja trzeźwa relacja Jednak media czarują siłą wytrwałego kitu Co wygra - kłamstwa czy prawdy narracja? Pragnę być - nie wielkim, ale tak serio być! Wystarczy woda i powietrze i trochę krwi Może wytrzymam ból i zacznę też dużo pić I podnosić zmęczone upadłym świtem brwi Odbierz mnie Boże dar cierpienia tu obfity Mimo siły znów zwijam się jak to dziecko Ale zdobędę firmamentu szafirowe szczyty Dla ciebie Pani, dla ciebie różana Oleczko! Niech sekunda trwa szczytu jako moc dnia Niech niesie miłości płatki upadając jesienią Gdy odchodzę w nicość unikając ceny cienia A zorze kurestwa jak rozpacz mnie się mienią Odejdę drogą płodową ku anihilacji duszy Guzik ochroni przed narodzeniem siłą bata Niech protest mój ciebie szybko tu poruszy Bo nicość nie istnieje, a jej historia żyje lata Grób mój nasączony jest meskaliną słońca Już wiem, że sznurówek nie zawiążę więcej Ale anioł stróż to potężnych dni jest obrońca Nie zapomni złożyć na sercu żałobne wieńce Krzyżują nas co dzień po błogosławieństwie Każą wierzyć, że dwa gwoździe nie zabijają Nie chcę skończyć bytu na zwykłym męczeństwie Pragnę wierzyć, że honory na mnie czyhają Oddajcie mi powietrze to chłodne i mnie miłe Dajcie wiarę i oddajcie za cierpienie wieczności Przecież zachwyty nie obrócą się w bóle nieczułe Przecież umieram nie będzie więcej okoliczności
  11. @jan_komułzykant Przepraszam, odniosłem wrażenie, co zasadniczo mnie zdziwiło, że twój tekst związany z Huxleyem miał bronić UE, ale jestem niewyspany, zmęczony, a jeszcze dzisiaj jestem na służbie w pracy i już chyba nic do mnie nie dociera. Jutro wypocznę i przeczytam jeszcze raz z większym skupieniem. Przepraszam raz jeszcze. Pozdrawiam!
  12. Rozumiem, że środowisko popierające UE, zasadniczo lewicowe, będzie krytycznie nastawione, ale ja tylko zrobiłem pośmiewisko z tej nowoczesności, która z majtek robi sobie przedmiot priorytetowy obrad i ustawodawstwa, chce aby tylko biedni nie jedźi samochodami spalinowymi, wierzy, że zmiany klimatyczne zostaną zablokowane lub chociaż znacząco zminimalizowane przez tak potężny wielkościowo kontynent, jakim na mapach jest Europa, który niebawem wyeliminuje nabiał zastępując go świerszczami, który propaguje wizję czarnoskórych aktorów w rolach historycznych przedstawiających osoby białe, gdzie płeć jest związana z tożsamością, a nie funkcjami rozrodczymi i macierzyńskimi, gdzie wymienia się 500 płci, które de facto są jedynie fetyszyzmem seksualnym, który propaguje śmierć, jak coś oczywistego, a nie najgorszą z konsekwencji, jaką decyzją może dokonać człowiek, co udowadnia, że sama wartość życia jest negowana, czy to poczętego, czy tego dla którego się legalizuje eutanazję. Odpowiedzialność polega na zbiorowej trosce o siebie wzajemnie, o szacunek dla życia i nauczeniu jak zyć - w lewicowych poglądach tego nie widzę, a widzę za to propagandę śmierci i nierówności w politycznym wpływie na obraz przyszłości Europy, negowanie wartości kulturowych krajów, negowanie tożsamości narodowej przez podział na lepsze kultury i gorsze. Tych przykładów można mnożyć - jesli komuś odpowiada życie w mydlanej bańce pięknych słów i zapewnień opartych o wielkie idee, to chyba nie dostrzega realiów. Bez znaczenia czy coś lubimy czy nie, szacunek dla odmiennych pogladów jest czymś naturalnym, bo rowność, wolność słowa i poglądów oraz wyznania to są fundamenty. Wiersz jest humorystycznym, bo w obrazie absurdu, odzwierciedleniem jednych z ciekawszych pomysłów, jakie parlament funduje. Jeśli uważasz, że moja wolność i mi podobnych do posiadania własnego zdania i swoich prywatnych poglądów, jest czymś złym, to jaki z ciebie ideowiec? Jacki Europejczyk? Wiersz nie ma obowiązku zaspokajać niczyich gustów, to rzecz naturalna w poezji, że ma swoje grono odbiorców, nie musisz do nich należeć... Nikt też nie prosił o wyrazy osobistej slepoty w poparciu, które opiera się na jakiejś iluzji bardziej, jak na prawdzie. Nie mniej, nie neguje prawa do posiadania swojego zdania - bo istnieje do tego prawo. Powyżej też przedstawiłem swoją prawdę, więc jesli ja jestem nazistą, to Pan dla mnie fanatykiem w dodatku ślepymi, bo bezkrytycznym w stosunku do działań, jakie UE prowadzi, bo trzeba zauważyć, co tak naprawdę robią, co prezentują i co mają do powiedzenia, bo w rzeczy samej to oni tworzą terror i para nazizm, opierając swoje tezy na jakiejś patologicznej papce bełkotu i proszę nie mylić mi tych treści z ideami, które w początkowym etapie były na sztandarach, bo dziś już z tego nic nie zostało... i Hymn UE jest dziś tylko jakąś herezją, absurdem, który jakby mógł , to by sam UE wyśmiał...
  13. Warunki ustawy o rozwoju Europy Już kierunek jest obrany - drogę budują Wśród róż gdzieś krzyż leży stary i zużyty A w Uni nową Apokalipsę ustawą forsują Proroctwa dzień rdzą nadchodzi przeszyty A człowiek jeszcze ciągnie mleko z piersi Choć Unia już niesie świeże świerszcze Gdy spalin kołtuny zaginą wśród wierszy Deputowani chwytają swobodę w kleszcze Pragną by wiara zwinęła drogi i chodniki Już nie dojedziesz do wiernego Rzymu Teraz ateiści tworzą na głupotę ludu silniki Ale artysta nie potrafi na to znaleźć rymu Ludzie starsi wołają, że to dopiero początek Trupioblady koń podpięty jest pod respirator Śmierć rozdaje bilety w niebinarny zakątek Gdzie gasi światło w tunelu Ono ordynator Płcie rozmnożone rozmnażają się bezpłciowo Bez kontaktu z kartą kredytową ani amboną Umiera matka i ojciec, nie ożyją już na nowo A wczoraj, identyfikujący się jako ryba utonął Ludzie w obliczu znudzenia chodzą na rękach W parlamencie ludzie - stołki piszą ustawy Kaplica Sykstyńska od schizofrenii już pęka A rozdwojenie jaźni zabija kierunek prawy Przez myśl już nic tu dziwnego nie przejdzie Przecież wszystko jest całkiem normalne Świat nowe drogi tworzy i daleko zajdzie Bo mówienie o prawdzie jest dziś karalne Już nikt grobów nie święci ani zniczy pali Gwiazdy na fladze Europy gównem pachną Nikt nie przewidział takiego rozwoju skali Bóg upadł w szoku i wyłącznik życia trzasnął Kasta Żydów rozlicza przychody i rozchody Każdy kod kreskowy na dłoni niesie urodzaj Od czasów Chrystusa nie zmieniły się mody Tylko na krzyżu nie ma już biednych wodza Nowy prorok jeszcze wczoraj była kobietą Ale ucięto czas antenowy na wniebowzięcie Wyznawcom się mówi, że odleciała rakietą To nie czas na modlitwę, a na pejsów ucięcie Po wiekach podatków i walki ze smogiem Wypuszczono z więzienia dwutlenek węgla Tylko bankruci Żydowscy czekają za rogiem By zbić tego fałszywego proroka jak kręgla Ostatecznie już nikt nie pamięta normalności Nawet nikt nie wie, jakiej rasy była i co mówiła Niektórzy mówią, że obawiała się namiętności Inni, że zabił ją brak szacunku i przebrzydła kiła Nic dodać, nic ująć - świat to już jest marzenie! Wyobraźnia już paranoi drogi wszem przebyła To nic, że ostatnie ludzkie jeszcze tu życzenie To, by jakaś nieludzka siła świadomość zabiła Ale Ci co wygrali a co siedzieli z lewej strony Głaszczą po łbach morderców i zboczeńców Dają im niewinność, wolność i zdobione korony To już się wydaje albo i jest - koniec końców
  14. To prawda - kończymy się W szumie godzin toną mi minuty Odchodzą na wartę w ciemność Tam, gdzie gwiazd stół jest suty Gdzie nie skończy się wieczność Czy nie czujesz dreszczów końca Gdy nieskończenie stawia pauzę Czerwonym piorunem jak obrońca Co w czarnym oku ma bladą łzę A jak spadnie słoneczna kurtyna Gdy rozbije się żarówka kosmiczna Czy ciemności wdowa wstanie sina? Gdy kolej zatrzyma się karmiczna... Bez słońca i czasu już nie odliczysz Pocałunków wplecionych w usta Zapewne w ciemności tu zamilczysz Bo sumienia karta nie jest czysta Groby stracą swój ważności termin A chodniki zapomną stuku butów Wtedy nie ważny już będzie czyn Czy wtedy na finał będziesz gotów? Sam zapakuje wspomnienie istnienia I wśród nicości wskrzeszę serca echa Wniosę się w dom przeklęty do cienia Tam grzech to miłości stara pociecha
  15. Ziemia obiecana W tym miejscu przeznaczenie żyje i się odżywia Akty łamią deski teatru-"ZIEMIA OBIECANA". Ciężar bywa komedią lub dramatem Ale często komedia to najgorszy dramat Kiedy słońce gaśnie na ostatniej randce Ten pierwszy i ostatni raz Kiedy jedno słowo zabiło nadzieję A św. Jan wyskakuje ze śmietnika I bije brawo swojej ukochanej Apokalipsie W tym świecie teatru tylko zaspokajamy się Tylko gramy na chodnikach z kostki, na asfaltowych ulicach Twardsze są, asfaltu nie zetrze czas, kamień też wytrzyma, Niejeden spektakl Każdą łzę i wymioty, nawet ciężar grzechu Tylko reżysera nikt nie widział Nie docenia, Nie bije mu braw Podobno wylogował się w permanentność A maszyna Życia kręci się jak wąż prysznicowy Bez nadzoru Zmieniają się didaskalia jak pory roku Choreografia wydaje się pragnąć zaskoczyć Aktorzy, z gębami, które częściej szczekają Z togami greckimi i w koturnach tańczą dance macabre Egzaltują tornada, nigdy nie pragnąc Ich zatrzymać ani zrozumieć Doszyte sznurki do rąk i nóg Stają się ważniejsze w Ziemskiej wolności Paradoksalnie lepiej uwalniają Być albo nie być - już nikt nie pyta Skserowani ludzie bazują na marce tuszu Czasem wykazują wartość papieru Starsze kopie nigdy nie zakładają, że są cenniejsze Młode kopie nasączają się metanolem Podobno mokra kopia czuje lepiej Nikt już nie widzi podobieństw Różnice i tak są niewielkie Oryginalnie stworzony człowiek Kocha się w madame - Intryga Nie tylko Kopia - Brutus zdradził Oryginalność jest przecież iluzją Bo tylko kalectwo najbardziej wyróżnia Każda kopia ma pragnienia Chłopiec bez nóg - pragnie pobiegać Ostatecznie i tak będziemy głodni Jedyne co naprawdę zaspokaja kopie To płomień znicza, który spala nasz obraz A pamięć ulega utlenieniu Tylko dziwacy czują się lepsi, jakby bogatsi Bo nie mają kont w banku, kryptowalut Ani smartfonu na abonament Nie mają też poczucia jedności Dość szybko podlegają ekstrakcji społecznej Dziś inkwizycja już nie poluje Chociaż są gęby, które nie śniły się Gombrowiczowi A lewacy pragną budować im pomniki W gwoli miłości, której nikt normalny nie chce Bo przymus dawania miłości - to choroba Wolałbym być trupem, jak dawce jej spotkam Kurtyna opadła, a przy wyjściu sprawdzają Szczelność klapek na oczach Dziś widzieć to jak mieć HIV Wracamy do swoich światów prozac'u Do swojego wina, które nigdy się nie kończy Do pejczów i wibratorów Do robienia kondomów na drutach Wracamy do dwudziestego pierwszego wieku W tym wieku nie ma odwrotu Musimy dać się wyruchać albo świat zgaśnie Bo limity na rozum odbijają się politycznym echem Pierdolę tę cywilizację - drugiego razu nie będzie
  16. Niewiernym wybaczyć - głos profana Orgazmem podbijam grzechu mą stolicę Wśród gruzów cmentarza ma ona miejsce Win swoich ani twoich bracie już nie zliczę Nie odkupię Jerozolim ducha dziś jeszcze Kupuję Judaszy co wypatrują srebrników Jak gołębie w parku jedzą mi winy z dłoni Jeden uczy się robić pożytek bez uników A miłość Jezusa w kasynie duszy roztrwonił Nie oddam anielskich skrzydeł mej miłości Które ukradłem z bazaru ciemną tą nocą Mimo sprzyjających pędów tu okoliczności Urwę się z tego świata do piekieł krocząc Czy zawahasz się zabrać mi marną aureolę? Czy mój grzech znaczy dziś więcej dla ciebie? Czy oddasz mnie w krat uciemiężenia niewolę? Czy nie znajdziesz miejsca dla mnie w niebie? Nie wiem - więcej już słów nie będą splatał Kiedy wojna wisi w powietrzu jak ten ołów Czy przemówi mój wiersz do jakiegoś kata? Czy z wyrazów moich wyjdzie rybi połów? Wiruj Ziemio - matko wolnych dzikusów Mimo postępu cywilizacji twój tor jest stały Tracę horyzont, nie mam już dziś zakusów Wolę, aby siły życiowe się ode mnie odbijały
  17. Rozbarwione horyzonty Znoszone buty tropią lekkie kamienie Byt unosi nas ponad cichymi chmurami Zapach rozkoszy ginie wokół daremnie Zamęczeni zasypiamy z wielkimi karami Nadejdzie czerwony duch - jak ten kat We śnie, gdzie łoże trwa całe w mroku Gdzie przybywa jak co dzień szarych lat Giniemy tak marnie zawsze po trochu Sąsiada dominuje śmierci czarna magia Kupił już dwie te trumny całe cedrowe Słucha choroby, wygrała z nim ta blagia Zwyciężają nas zwyczaje, też niezdrowe Gdzie rozkosz tak ta płocha się ukrywa Gdzie jest świat, który ją mi dokarmiał Gdy tutaj żywota sens, jak cień się urywa A na winowajców czeka krwawa armia A mi tylko tulipany a w głowie ten cień Co kołysze nostalgicznej łzy marzenia Proszę o serce! Boże pierś mą odmień! Gdy w głowie szum i szare zwątpienia Oddam duszę każdemu kto zapłonie Jak pochodnia w piekle, gdzie trwa noc Gdy zasiądę na czarnej krwi mym tronie Gdy moja prawica przywoła starą moc Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  18. Bo czarnobiałe szybciej płoną Krzyczą zdania, przecież ciszy nie widać, Dźwięki są naturalnie też obdarte z koloru, Gdzie się wtem, ten człowiek musi udać, By zrozumieniu treści dodać barw ferworu. Czy istnieje do treści instrument obrazujący, Który można magicznie człekowi dodać? Czy istnieje magik do wizji drogę torujący, Który paletą barw pomoże lirykę sprzedać? Zdania pisać bez tła, ciepła, wibracji głosu, Bez tej duszy wyrwanej z piekielnych otchłani, Nie jest sensem, który przetrwa siłę ciosu, Częściej twórcę zamiast wznosić - to zrani. Dajmy literom żenić się ze sobą i oddychać, Niech zjedzą i napoją się radioaktywnością, Bo inaczej słabe wiatr krytyki będzie spychać Tam gdzie zabija duch zwany - bezczelnością Namaluj obraz ryzykowny, oby nie już znany Zapomnij, co już spisano w treściach świętych Inaczej jak grafoman będziesz wnet pokonany Upokorzeń przyjdzie odczuć tobie niepojętych Bo przecież czarnobiałe treści szybciej płoną Wśród spojrzeń ostrych wiedźminów poezji Bo nie są wartością otoczone - kunsztu błoną Bliżej im do nieistnienia i do czczej herezji Autor: Dawid Rzeszutek (c)
  19. Trup nadziei Podnoszą się gałęzie czarnego boru Znicze wciąż nie potrafią tu milczeć Klucznik w mózgu poszukuje otworu By do głowy schować wyroku pieczęć A pieczęcią morderstwo wśród gnoju Zabita gwoździami morda przeklęta Zawinięta ta mumia w trzmielim roju Twarz przegrana granatowo nadęta Kości zostały porzucone wśród dni Gdy kalendarza cykle cień przewracał Ojciec grabarzy kroczy wśród pni A w ręku jego ni to pochodnia ni raca Już żyd dłużej nie zaczeka z długami Nie pozwoli kości obgryzać ofiarom Straszy klątwa, szatańskimi ślubami Że wyrok zapadnie wybrzmi swą karą Kościół nawołuje cicho odchodząc Od cmentarzy mokrych od łez dzikich Zrodzonych wśród tych co bieg mącąc Kasują wyroków akty - binarne pliki A czaszka rozwarła sekrety upadków W rentgen wpuszczona przez sędziego Pełen mózg czerwia - robactwa spadku Zwymiotowałem treścią sumienia jego Stojąc pomiędzy Temidą a Zeusem Dłonie me szukają zapałek i kodeksu Wybór jest podpalając drogę czasem Po linii usypanej z najbielszego koksu Ostatni dzwonek i dym kalajacy modły Uwierający w dupę karabin szyderstwa Są dziełem co uśmiech budzi mi podły Gdy dusze gubią w cieniu cel jestestwa Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  20. @sowa Kwestia gustów, tamte czasy, Władysław Sebyła choćby i jego słynne Ojcze nasz - tego się pobić nie da, ale starać się i kultywować tradycję warto. Tak uważam. A niżej przytoczę fragment Sebyły: OJCZE NASZ I. Ojcze nasz, któryś jest na niebie błękitny i pusty, Nie święcę twoich imion, nie znam twoich znaków. Z pianą oceanowe miotają wychlusty Do nóg mi martwe ryby z twojego zodjaku. Górą noc jak pies leży i gwiazdami szczeka, Więc dojrzeć cię nie mogę w ciemności i mrozie, Przyjścia królestwa twego już nie doczekam, Przed pustką stygnę w grozie. Więzi mnie wola ciała, wszystkiego stworzenia Strachy i nędze w żyłach moich krzyczą, I na ziemi i w niebie czyhają cierpienia I poją chleb powszedni bezsilną goryczą. Nieodpuszczone przez mych nieprzyjaciół winy Budzą mnie, z sennej wołając czeluści, I warczą w mózgu niestrudzone młyny: — Jeśli wróg nie odpuścił, niech ci Bóg odpuści.
  21. To prawda. Smutek czasem staje się jedynym przyjacielem. Wiersz to tak naprawdę wynik samotności i pragnienia miłości spełnionej. Jest wyrazem mojego stanu, ale jest fikcją literacką. To metaforyczne ujęcie pustki, depresji, ale też pragnienia drugiej połówki, takie romantyczne. Dlatego od śmierci wolałbym jakiegoś predestynowanego zakochania... Jakiegoś nurtu w moim pacie życiowym który pozwoliłby użytkować serce, w sposób piękny.
  22. Modlitwy - niebieskie nożyce Dźwięki rujnują mury twierdzy serca, Oddycha ono nutami miłosnej treści, Kołysze się księżyc o twarzy sierpca, Gdzieś dusza twoja obok tu szeleści, Czuje duszą mantrę twą niestworzoną, Kocham, bo trwam wśród woni zórz, Świadomość noc dziś ma poszerzoną, Głos męski anioła szepta - coś stwórz ! Nad grobem twoim dziś znów świetliki, Oświetlają tu drogę modlitw krwistych, Wspominam czar twój i twoje też triki, Wśród borów, gdzie dom jest ojczysty, Pięciolinia uczucia wiecznie jest pełna, Nuty układają się w ciche pozdrowienia, Pamiętam, twoja rada była i jest celna, Tylko ślub u góry wymaga ponowienia, Ale już czas przestał ranić sekundami, Nie zabijają łez zegarynki złe partytury, Zapisuje czułość na pamiątkę kodami, Dominują nasze kochane czarne d - dury, Teraz zasypiam, być może raz ostatni..., Czułbym w końcu to w sercu mrowienie, Wyjdę z tej pustki i zgniłej tutaj matni, Bo ciężko płacić dniami przy ich cenie, Moje życie - to słońca i żółte księżyce, Drogi do sklepu i do rodzinnej schedy, Ale rozewrze bramy jak błękitne nożyce, Odcinając mnie od smutku i od biedy, Połączymy się w klucz, jak wtem gołębie, Róże z grobu uniosą każdą naszą łzę, Jednością staniemy się u Boga w niebie, A na ziemi będziemy kroplą, nocą i bzem. Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  23. Filo zdradza Zofos mistycznie Byle kołysać się tu na liściu dębu Huśtawka nastrojów już nie bytuje Bo w pełnym szeregu tygodni zrębu Szatan jak płomień dłoń mą ujmuje Modlić się pragnienie me też rośnie Do róż ze starego świtu i zodiaku Myślami dążę też do łaski we śnie Do spełnienia służby i tchu maku Słońce przewraca stronice imienia W kałuży ikona odwraca dni historię Leciwego jak cienie tu westchnienia Prostując rozpoznań me trajektorie Kropla złota czerwia wykrwawiona Upada za sekundami ja z zegarynki Kraju wolność dziś niedoceniona Zrywa cienie ze ściany jak ów tynki A ja duszę się duszami tu zmarłych Puszczam kaczki na tafli snu i czasu Wobec prawdy stoimy my jak karły Wobec historii dzikiego wokół lasu Zapamiętałem prawo moje miłości W winie winnym zbyt przed sądem Wstyd toruje czerwone lica czułości Zaginione w kole zwanym rondem I dziś umieram wśród gołych gwiazd Obnażonych z mechaniki kurtyny Kanta Umieram jak mój biologiczny pojazd A w tle zamiast requiem gra szanta Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
  24. Dawid Rzeszutek

    Powstanie

    Walkirie dziś fruwają nad walk polami Krew się leje na cegły starych budynków Czy świst kul nie zlał się z dzwonami Gdy ojcowie chowają swoich synków Łącznik biegnie ściska mocno meldunek Niesie odwagę i honor wojska na piersi Czy bólu w głowie nie wybuchnie ładunek Czy Polacy nasi czy Niemcy będą pierwsi Ostrzeliwują norę - wyrwę w murze wielką Polak nie boi się zginąć bo ginie z honorem Jak zawodowy aktor z pamięcią wszelką Drogi wolności wyrastają ale są pozorem Walkiria chwyciła za bark i ciągnie duszę Gdzieś w niebiosa gdzie spocznie i pożyje Szatański lord woła szalenie - to ja kuszę To ja w sobie wygranej losy dzisiaj kryje Falami pot zalewa żołnierza co szturmuje Posterunek leśny z karabinem i granatem Już żadnych zasad nikt wokoło nie pojmuje Każdy dla życia staje się loteriowym katem Kula łącznika co niósł ważne dziś rozkazy Przebiła pierś Niemca niewolnego nazisty Polak strzelił trzydzieści trzy tu celne razy Wynik rozrachunku na szali jest wyrazisty A flaga wisi zwiewna, słychać głośne modły Partyzanci osiągają przewagę przejrzystą Teraz jedni nacierają a innych ciała pod jodły Niesie sanitariuszka co twarzyczkę ma czystą Wojna to zło wrzeszczy sumienie ochrypłe Grzechów więcej jest po stronie wroga Nasze polskie winy na zawsze są szczupłe Takie co udźwignie je niewinności droga Medale na piersiach po wojnie wspominają Ofiarę za wolność, za honor, za nasz kraj Wartości błysków szlachetności ludziom dają A prezydent woła - żołnierzu żyj i wokół trwaj Autor: Dawid Daniel Rzeszutek.
  25. Duchem Tatr Nie unoszę brwi nie spoglądam na przód Wśród zgiełkow gazet i klepsydr szarańczy Niosę na skrzydłach przegniły ten ród Ktory z kościstą panią pija wina i tańczy Jak Kasjopea migocze moje serce zranione Milionem ukrzyżowań i męką Golgoty Twe Boże dary są oazą i nie sa przecenione Najwiekszym darem uznaję twój dar cnoty Wśród ruin stanę, posrod ruin wszechświata Ja jeden który dostrzeże ostatni wybuch dni Jak ten, co pod przymusem bierze rolę kata Który ofiar ma pęczek i szuka na glowy pni Nadzieja że gwiazdom jak łabędziom ulże Gdy grzech odkupi tryskająca wokół krew Gdy obronie skrzywdzoną niewinną duszę Tańczącą tango wśród drzemiacych drzew Gdy wolę wykonam i karabin złożę u Boga Gdy znów wolny będę jak ten zachodni wiatr Wybierze za mnie los miłosna twoja droga Uniosę się ponad górami, będę duchem Tatr Autor: Dawid Daniel Rzeszutek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...