Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dawid Rzeszutek

Użytkownicy
  • Postów

    537
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dawid Rzeszutek

  1. Witaj, Pozwól, że wykorzystam skróconą formę twojego wiersza i poprowadzę kontynuację: Oczywiście, gdyby to nie było w twoim wykonaniu haiku, to dodałbym : Odpędzić złoczyńców i też mary I wykopać okop myśli tej motyką By czarne białymi stały się czary Aby zwykle dni były serca kliniką I nigdy więcej nie spotkasz kary A serca zapłoną miłości praktyką Iskry już dziś połączą się w pary Aż zapłoniesz czystą tu polemiką Bo to wszystko to miłości są dary Skryte pod sercem i twarzy mimiką Nie liczą się wady czy też przywary Bo to żywot wsparty dusz kroniką Mam nadzieję, że nie obraziłem cię moją kontynuacją. Jakoś poczułem przypływ myśli i go przelałem do pola tekstowego. Serdecznie pozdrawiam!!
  2. Pomyślność unosi ziarna Ziarna życia, ludzie ci młodzi i nadzieja W polskiej żyznej ziemi chcą wyrosnąć Grzechy zimne, rozpoznane w dziejach Byś mógł usnąć mogą w matnie cisnąć Wydostaną kłębiące się obłoki ołowiu Pomarszczone twarze i gniewne oczy Z błysków jaźni leżącej na wezgłowiu A motyl w niej to symbol twój proroczy Wypalą do cna marazmu wspomnienia Zakotwiczone w sercu wizje wulgarne Przyrządzą nektar róż do udomowienia A duch krzyknie, miłość dziś przygarnę! Oczyszczą oczy rosą poranka i chustką Niech świętość ich promieniem jasnym Otoczy grzechy, co bezmiłosną pustką Otaczają wiarę w odmęcie słów ciasnym Idzie już powiew nadziei wyczekiwany Jest w drodze ku twojej jaźni i też sercu Sprawi, że los zbytnio dziś zaniedbany Naprawi płomień w gwiazd twoich korcu Autor: Dawid Rzeszutek
  3. Dziękuję, ty też pamiętaj o sobie. Pozdrawiam!!!
  4. Cieszę się, ze proza życia sprawia Ci radość lub bywa fascynująca. U mnie niestety różnie bywa. Wrażliwość niesie też niekorzystne wrażenia, szczególnie w czasie izolacji w pandemii. Choć potrzebna jest czułość i pasja do liter, słów, i zdań, to jednak w innym fachu, gdy warunki nie sprzyjają, niestety te zalety stają się wadami i słabością. Ale trwam i budzę się każdego dnia, mimo słabości i podbijam każdy dzień. Mam nadzieję, ze jeszcze normalność nie zmieni definicji i będziemy mogli jej zażyć, tak jak ją zapamiętaliśmy. Tego sobie i też tobie życzę! Dzięki, że jesteś. Kłaniam się!
  5. Kalendarze i szubienice Wieszacie kalendarze i liny szubienicy Końcem roku, gdy pogoda zaskrzypi Gdy króli zapiszecie trzech w kaplicy A szampan na nowy rok znów wykipi Liny w szubienicę zawiązane zwisają A nocne wiatry pomogą wam zawisnąć Odwagę na wadzę desperacją kąsają Oby przeważyła, wolimy też skisnąć Kalendarz odmierza ostatnie wymioty A pasterz notuje już zgony i rezurekcję Święci nasze upadki i zakopuje wzloty Lecz musi zapomnieć szubienic lekcję Liny są tańsze od kartek z kalendarza Wytrzymają ciężar emerytur i renty Splecione dla żuli od mroków ołtarza Co znają humor czarny lub niepojęty Spadły bary w modlitewnikach wczoraj Hostię skrobią z zimnej ręki umarlaka Pasterz, przed ołtarzem rzygnął morał Trupa dziś zmarłego, truposza Polaka Kończą się złote chwile łez tej radości Czy warto śmiać się z zimnych podludzi? Naród nie przełknie całej przyjemności Bo Pan po sylwestrze się już przebudził
  6. @Gosława Masz całkowitą rację Renato. Są poeci, co warsztat mają w małym palcu, ale cóz jeśli nie potrafią wymyślić nic ciekawego. Na co wpływa właśnie brak utalentowania, brak tej wyobraźni, która ma właściwości poetyckie. Spotykam masę takich poetów. Są szarzy jak kamienie, bez barw tęczy pod kopułą umysłu. Cóż im z konstrukcji wiersza, co jest jak goła łodyga, bez liści i bez kwiatów, które to są jednak najważniejsze, bo odczucie piękna na nich bazuje. Ja mam problemy z formą, nie jakieś duże, ale zdarzają się nierówności, rymy nie są idealne, czasem gdzieś się wątek złamie lub zagubi. Ale zakładając postęp, jakiego dokonałem, to i tak jest niebo a była ziemia. Dla człowieka bez studiów polonistycznych te błędy nie zawsze są widoczne, ale jednak są. Ale świadomość ich to podstawa, aby przekroczyć kolejny poziom wprawy poprzez doskonalenie warsztatu. Jeśli ci się podoba co i jak piszę, to trzymaj za mnie kciuki, obym kiedyś udowodnił światu, ile jestem wart. Serdecznie Cię pozdrawiam! Kłaniam się!
  7. @Gosława Witam Panią, Dziękuje Pani serdecznie. Nie jest codziennością widok takich słów pod swoją publikacją, tym bardziej jestem zaskoczony, ale też mój stan zahacza o zdumienie. Mam pewien specyficzny styl, który wpływa na sposób obrazowania w wierszach, ale nie byłbym aż tak najeżony poczuciem swojej wartości nigdy, by stwierdzić, że jest coś we mnie i w mojej twórczości przesadnie wartościowego. Osobiście uważam, że talent to cenny dar, bo jest zapalnikiem pod ewolucję warsztatu. Niestety bez warsztatu nie można powiedzieć o sobie, że jest się kimś. Cały czas uczę się i kształtuję swoją drogę artystyczną. Dziś na pewno jestem dalej, niż byłem jeszcze 5 czy 8 lat temu, ale ta droga rozwoju nadal trwa. Mam nadzieję, że talent, który Pani zauważyła i moja praca pozwolą dostrzec na horyzoncie jakiś znaczący postęp w moim świecie artystycznym. I obym osiągnął kiedyś coś istotnego i oby tacy ludzie jak Pani kiedyś byli dumni ze mnie i z tego, że kiedyś nasze drogi się skrzyżowały. Dziękuje raz jeszcze. Pozdrawiam!
  8. Sporo już siedzę tutaj na tym forum. Początkowo byłem zaskoczony odpowiednim mi poziomem merytorycznym, lecz wtedy było sporo mniej użytkowników, teraz przybywa ich z dnia na dzień coraz więcej, ale i poziom forum przez to opada. W gąszczu dziadostwa, które trzeba odgarnąć jak wkurzającą zaspę, znajdują się perełki, które czasem zaskakują mocniej, niż się człowiek spodziewa. Ale niestety odgarnianie nie jest takie łatwe, bo nie da się łopatą machnąć dwa, trzy razy i już. Tutaj trzeba albo polegać na uznanych wcześniej poetach, albo naprawdę się pomęczyć, z odgarnianiem zaspy małą, herbacianą łyżeczką. To bywa wyczerpujące i depresogenne, sam domyślasz się pewnie dlaczego. Tak czy owak, biorę rady, analizuję i wdrażam jeśli mają racje bytu, a jeśli nie, to zostawiam tekst nieruszony. Dzisiaj czytając twój komentarz i jego składniki, jakoś rozkojarzyłem się lekko, nie przeanalizowałem całkowicie i dokładnie, dlatego moje działania mogły być nieco chaotyczne. Przeleciałem po punktach głównych krytyki, zajrzałem szybko do tekstu i hop, zrobiłem poprawki. Wydawało mi się, że masz rację, chociaż pewności nie miałem. Nie chciało mi się wertować słowników - tak szczerze, polegałem na intuicji, stąd taki efekt powstał. Jestem fanem dekadenckich tekstów i w dużej mierze turpistycznych, ale tematyka moralitetów, jakichś przekazów o głębszej metaforyce też jest mi bliska, stąd taki oto tekst, o którym właśnie rozmyślamy. Na dzisiaj zakończę ten wątek. Pozdrawiam!
  9. @duszka Witaj! Przepraszam, że piszę dopiero dzisiaj, ale czas to pojęcie głęboko względne i ostatnio "względnie" go nie miałem. Jak zwykle trafiasz w sens, co oznacza, że zmysłu intuicji nie utraciłaś. Dlaczego poruszam kwestię intuicji? Ponieważ w mojej poezji jest sporo niewiadomych, które budują podstawy orientacji i bez nich odczytanie znaczenia poszczególnych elementów jest bardzo trudne. Zdarza się, że ludzie piszą, że coś nie ma sensu w moim tekście, a ja wtedy wyciągam jakiś szczegół, który jest zbyt mały do dostrzeżenia podczas szybkiego przelecenia wiersza, a jednak jest/ lub bywa gruntownym argumentem przeciw oskarżeniom. Podobnie jest w związku z tym tekstem. W kwestii trzech pierwszych zwrotek to niestety nie są odniesieniami do wydarzeń historycznych, chociaż może nić sensu udałoby się dobrać taką, że po przewleczeniu jej przez filary treści, byłoby to możliwe. Czasem pisząc, sam zastanawiam się nad tym, co napisałem. Szczególnie gdy pisze spontanicznie i umysł poddany odruchom literackim niemal, jak ciało w konwulsji pośmiertnej - gdzie brak jest życia w ciele, dusza już w niebie, a jednak potrafią takie dzikie odruchy stracha(reakcji) nieświadomym ich np. młodym koronerom, napędzić. Tu trochę odleciałem, bo porównuję odbiorców mojej poezji do koronerów badających martwe ciała, przeprowadzających obdukcję, heh, ale jest pewna rzecz względnie podobna i ważna - tak jak ciało, tak i wiersz trzeba przebadać tak jak koroner robi to z martwym ciałem. Podobnie jest w tym wierszu. Spontaniczność porównana do konwulsji pośmiertnych staje się pewnym symbolem. Piszę, będąc świadomy, ale rolę rozumu przejmują odruchy, które w sposób specyficzny potrafią budować treść. Jest tak, że podświadomość daje wachlarz barw - słów, ich ze sobą różnych form związków, a spontaniczność zamknięta w obrębie zasad językowych i im poddana, konstruuje treści, ale też trauma życia może stać się elektryfikującą siłą, niemal jak napędem konwulsji. Ostatecznie czasem bywa z treścią, jak z piorunami, upadają, gdzie sam Pan chce lub przypadkowo. W mojej poezji można powiedzieć często, że coś powstało przypadkowo lub że coś, jakiś duch, dajmonion, szepcze na ucho. Tutaj czasem nie mam zdania, jak jest w rzeczywistości, bo ocena jest dość utrudniona. Nie mniej treść podlega ocenom innych odbiorców, często nie zauważają automatyzmu w sposobie tworzenia, choć znaleźli się tacy, co stanowią przeciwną tym osobom grupę. Niestety nawiązując do tego, trzeba zauważyć, że ludzie częściej chcą krytykować, nawet bez jakichś podstaw, niż zrozumieć i pochwalić. To chyba jakaś tendencja intelektualizmu dzisiejszego, ale też istniejącego od dawna. Czasem mam wrażenie, że ludzie chcą być uznani za znawców i mądrych przez to ludzi, nieco na siłę, zapominając o prawdziwej ku temu drodze. Wracam do samej treści, którą chyba zbyt utrudniłem w odbiorze. Już wszystko tłumaczę: Niżej przedstawię ci interpretację moją treści, którą napisałem już kawałek czasu temu, a pry której miałaś kłopot w interpretacji. Wojenka cieni na planszy I. Gramy, choć dusza chce uciec W stronę jasności swych dzieł Tam iskrzy się nam zła koniec I obok lśni się AK wilczy kieł Ale róży wbito bolesny kolec II. Światłość budziła skowronki Ubrudzone nadzieją Nazaretu Płaczące rosą samej patronki Marną tą łzą świętych baletu Lecz ktoś przewrócił im pionki III. Plansza nie będzie ubogacona Różowi i żółci na niej niepożyją Bo myśl została potwierdzona I wcale jej już dzisiaj nie ukryją Jakość uczynku to niedoceniona INTERPRETACJE: Zwrotka nr I I. Gramy, choć dusza chce uciec W stronę jasności swych dzieł Tam iskrzy się nam zła koniec I obok lśni się AK wilczy kieł Ale róży wbito bolesny kolec "Gramy" oznacza inaczej - żyjemy, bo życie to teatr, ale też czasem gra, której stawką jesteśmy my lub rzeczy wartościowe. To oznacza odpowiedzialność za każdą naszą dalszą decyzję. "Choć dusza chce uciec, w stronę jasności swych dzieł" - To oznacza - Jeśli chcemy od czegoś lub przed czymś uciec, bo się boimy, obawiamy, wolimy nie ryzykować, lub przewaga wroga jest tak duża, że lepiej się poddać niż walczyć, to jest jasne, że coś nam przeszkadza, zagraża, czegoś się boimy, a jeśli mowa - w stronę jasności swych dzieł, to jasność dzieł - oznacza coś lepszego, coś, co staje się ratunkiem, bo uciekając przed czymś, pragniemy skryć się w bezpiecznym miejscu. I dalej - "Tam Iskrzy się nam zła koniec - W największej grze, której stawką jest triumf zła lub dobra, to słysząc o końcu zła, można powiedzieć, że przynajmniej na tym etapie - w tamtym miejscu, do którego idziemy, jest bezpiecznie. Iskrzenie się zorzy polarnej jest bardzo magiczne, czasem można stwierdzić, że ognisko sie skrzy, gdy iskry latają wokoło. Skrzenie powoduje okreslony stan ducha, często też jest zawarty we wspmnieniu urodzin, gdy palimy sztuczne ognie lub podczas sylwestra. W dalszej części -" I obok lśni się AK wilczy kieł. Kieł wilczy - to symbol siły i możliwości stwarzania zagrożenia, oraz szansy na zjedzenie posiłku, podzielenie jedzenia miedzy watahy członków. Dlatego ogólnie można powiedzieć, że kieł to symbol pewnego rodzaju męstwa, bo zwykle ojcowie dbali o zgromadzenie pożywienia, a kobiety odpowiadały za jego przyrządzenie. W dalszej części - "Ale róży wbito bolesny kolec" - To jest argument, który wprowadza niepewność, niebezpieczeństwo, niejako podważa wcześniejsze rozumowanie. Kolec róży jest niespodziewanym przekreśleniem planów, jakby cierpieniem, którego kolec jest też symbolem, ale jak w przypadku Chrystusa, jest to męczeństwo w jakimś celu. Często jest wskaźnikiem poświęcenia i też poniżenia, jak gdy rzymscy pretorianie wkładają koronę Jezusowi zrobioną z cierniowego krzewu, bogatego w długie i bolesne kolce. Zwrotka II. II. Światłość budziła skowronki Ubrudzone nadzieją Nazaretu Płaczące rosą samej patronki Marną tą łzą świętych baletu Lecz ktoś przewrócił im pionki Tutaj należy, tak jak to robią strofy, oddzielić nieco pierwszą zwrotkę od drugiej. One nie pozostają w następstwie bezpośrednio ukazanym, są niejako połączone tematem głównym, tytułem i dziedziną swojego ogólnego znaczenia, ale druga strofa mówi o tym, co dzieje się dalej, jak inna scena w filmie. "Światłość budziła skowronki" - Krótko, że dzień wstawał, ale też skowronek to symbol mądrości a światłość jest jakby źródłem jej, czyli można powiedzieć, że poranek rozbudzał umysł, ale skowronek pojawia się i jest jedynym uczestnikiem obwieszczonym dotychczasowej treści i też głównym bohaterem II zwrotki, dlatego jest symbolem żołnierza, niemal skowronek staje się metaforą człowieka mądrego a w tekście oznaczającego żołnierza. Treść "ubrudzony nadzieją Nazaretu" oznacza po prostu - mający nadzieję na coś wielkiego, jak wiemy wydarzenia z Nazaret zapewne dla 90% świata, są rozumiane za najważniejsze w dziejach ludzkości, dlatego ubrudzone nadzieją Nazaretu, oznacza, że Żołnierze dzięki mądrości, jaką daje im światłość, pośrednio od Boga płynąca, mają wiarę i nadzieję, że dzień, który stoi u ich stóp i oczu, pozwoli zrobić coś wielkiego, coś, co przekreśli ryzyko dalszych zmagań. Pozwoli wygrać. A dalej "płaczące rosą samej Patronki" - czyli Maryi, - to tłumaczy, że matka święta pilnowała, ale też martwiła się o nich, o żołnierzy. Łzy są efektem zwykle radości lub smutku, ale też cierpienia osobistego lub kogoś bliskiego, dlatego Matka Boska jest po prostu rozgoryczona zmaganiami wojennymi i stratami żołnierzy polskich. Matka boska skoro jest patronką i obroną duchową żołnierzy, to oczywiście mentalnie ich też otula, dając im siłę, bo jest przecież pocieszycielką i patronką ludzkości, wiec jej łzy to też łzy nadziei. "Marną tą łzą świętych baletu" - balet to zasadniczo sztuka, w której się wymaga wielkiego poświęcenia i pokonywania własnych słabości, też jest sztuką wielkich wyrzeczeń, gdzie albo poświęcasz się całkiem, albo lepiej nie marnować czasu. Balet to wielki wyczyn, tak samo jak wojna i jej bitwy. One też wymagają tego samego od człowieka, co balet. Sztuka zabijania więc równa się sztuce baletowej, gdzie również precyzja, poświęcenie w bólu i trudzie, i co istotne - brak litości dla siebie i dla nikogo - sa cechami głównymi - jakby stelażem, konstrukcją obu sztuk. Balet świętych, to działania najbardziej czyste i szlachetne, precyzyjne i doskonałe, ale też wymagające bezlitości. W balecie nie ma miejsca na błędy, nawet mały ich reprezentant może zawalić całe życie wyrzeczeń i treningów, dlatego trzeba mieć nerwy ze stali, co też okazuje się trudne, bo naprawdę sporo baletnic popełniało samobójstwa. Święci to są patroni podobnie jak Maryja i ich łza jest jakby apogeum ich poświęcenia, wsparcia i oddania dla wybranych żołnierzy. Jeśli łza to dowód smutku lub radości, lub bólu i cierpienia, to łza świętych, w tym konkretnym momencie udowadnia ich wielkie poświecenie, a roni ją Maryja - matka matek - największy spowiednik i powiernik sekretów, więc dodatkowo to wzmaga wartość. "Lecz ktoś przewrócił im pionki" - Pionkami jesteśmy my ludzie, pionkami świętych stają się aniołowie, którzy zostali obaleni, pionki przewraca się podczas bicia ich, dlatego ten fragment udowadnia, że wydarzenia się komplikują, stają się trudniejsze, podobnie jak w pierwszej zwrotce ostatni wers wprowadza niepewność, lęk. Przewrócenie pionków, to podbicie częsci wojsk, kamera obserwatora wydarzeń skupia się na przegranej częsci wojsk polskich, lecz nie o przegraniu całej bitwy. Zwrotka III Plansza nie będzie ubogacona Różowi i żółci na niej nie pożyją Bo myśl została potwierdzona I wcale jej już dzisiaj nie ukryją Jakość uczynku to niedoceniona Plansza to oczywiście w ramach gry - świat jej - i to na niej odbywają się zmagania. Fragment pierwszy - "Plansza nie będzie ubogacona" - dodam wers drugi, aby naświetlić je razem, czyli - "Różowi i Żółci na niej nie pożyją". Wspomniany fragment oznajmia, że a polu bitwy nie dojdzie do ubogacenia składu. Różowi i Żółci nie przybędą wspierać kogokolwiek czy "naszych", czy wrogów. Czyli jakby dodatkowo odbiera nadzieję, na znaczącą przewagę w batalii. Przyszłość staje się niepewna. Bo myśl - czyli oznajmienie czegoś, w tym wypadku stanu rzeczy z pierwszej linijki i drugiej pokazuje, że nie będzie łatwo. I wcale tego faktu już dzisiaj nie ukryją - To est kolejnym ciosem. Bo gdyby fakt braku wsparcia był ukryty, to wróg nie byłby zbyt pewny siebie. Tak jednak nie jest, bo wróg jednak się tego dowiedział. Jakość uczynku to niedoceniona. Bo polska strona przez to tylko nabiera kłopotów, więc wcale nikt nie docenia tego zbiegu okoliczności. Uogólniając, treść pierwszych trzech zwrotek mówi o tym, że życie to walka, a walka to gra i jest oparta o szereg zasad, które trzeba przestrzegać. Banalizując, to wszystko na Ziemi posiada jakiś mechanizm, badając planetę i jej tajemnice, odkrywamy te mechanizmy. Zasady życia - są to podstawowe mechanizmy, a zasady gry - są to zasady pewnych stałych zjawisk w życiu. Grą można nazwać każdą relację, która prowadzi do jakiejś konkurencji, czy to poprzez zaplanowanie, czy też nie. Cały fagment tych ów trzech strof mówi o walce, która dla dziecka jest piekłem, a dla dorosłych staje się grą o okreslonych zasadach.Perspektywa ma duże znaczenie. Znajomość reguł i umiejętności osobiste pozwalają na jej wygranie lub doprowadzenie do remisu, ale też mogą te relacje międzyludzkie doprowadzić do porażki. Czyli są to działania głęboko ryzykowne, zważywszy że konsekwencją jej może być śmierć. Jak to wygląda w walce, w toczeniu sporów bitewnych, ważne sa umiejętności, przeszkolenie, które gwarantuje jakies określone szanse przetrwania, doprowadzenia do remisu lub do przegranej. Wiersz mówi o strachu, o nadziei, o ograniczeniach i trudnościach w walce, ukazuje niejako tragizm wojny. Przypomina o patronach i o symbolach prawdziwego męstwa. Tłumaczy też, że ubogacenie, czyli po częsci nadejście wsparcia na polu walki, nie zawsze jest realne. Często nie dochodzi do nadejścia pomocy i ludzie, żołnierze muszą walczyć do ostatnich sił, często nawet kosztem życia całego batalionu. Całych rezerw jakie mają. Wplecione w te trzy zwrotki są symbole, których barwy trzeba rozpracować z komputerową dokładnością, biorąc pod uwagę całą wszechstronność znaczenia. Znów się rozpisałem. Cholera. Ja chyba muszę iśc na kurs generalizacji i uogólniania, aby pisać mniej męczące strofy i ich rozpiskę, wytłumaczenie. Mam nadzieję, że nie padłaś w połowie z nudów. Trzymaj się! Pozdrawiam!
  10. @Franek K Witaj, Miło mi, że "coś" jednak się podoba. To chyba udowadnia, że nadzieja się tli, albo przynajmniej chciałbym, by tak było. Co do formy, to wciąż pracuję nad nią, cały czas się uczę, więc nie można wymagać geniuszu, bo on bez szlifowania warsztatu, jest niezwykle rzadko spotykany. Co do uwag - uszu - uszów też znam tę wymienność i zgadzam się, że uszu brzmi dużo, jak nie ogromnie lepiej - jest bez tego chamskiego tła, wręcz niszczącego odczucie jakiegokolwiek piękna, stającego się jakby krawężnikiem wyrosłym znienacka spod ziemi, o który się można potknąć, a nawet nie ma innej możliwości. Jeśli chodzi o trójpodział, to mój edytor tekstu podkreślił mi wyraz, gdy połączyłem dwa człony, tak jak mi rozsądek podpowiadał - stąd dałem osobno, ale dzięki za uwagę i upewnienie mnie w przekonaniu. Dałem, tak jak napisałeś. Jeśli chodzi o rymy, to często są wynikiem splotu logicznego, tego, co chciałem przekazać, ale też się ich budowy uczę, nie jestem profesjonalistą. Często podczas pisania decyduje u mnie spontaniczność, jakoś przywarłem do tej niepewności tego, co wyjdzie, i stał on się moim frontem w pisaniu. Uznaję moment pisarski i natchniony za święty, rzadko wprowadzam zmiany, jeśli nie dotyczą pewnych struktur i zasad podstawowych. Jak to mówią - świętość chwili twórczej jest u mnie wysoko respektowana. Niemniej rzadko tak jest, że w jej trakcie nie wprowadzam wcale zmian, że nie główkuję, ale nie przyjmuję zbyt dużej wagi do jakiś szczególnych założeń podczas tworzenia. Zasadniczo pierwsza myśl, a nawet pierwszy wyraz w mojej głowie predestynuje o głębokim temacie tekstu. Często jest loterią, co powstanie. Dzięki, że wpadłeś i przypomniałeś o niedoskonałościach, to zawsze wspiera poetę, jeśli nie jest Narcyzem i nie zjadł wszystkich rozumów. Raz jeszcze dziękuję. Kłaniam się!
  11. Wieżowce wiary Wieżowce czubkami ciemnych dachów Rzeźbią dzieła egzystencji w chmurach I też spalają spowiedzi i przysięgi druhów Nie w szaleństwa, a w miłości purpurach Na piętrach w pokojach Krzyż spoczywa Ciało z kobiety i duch z Niebios, i dziś żywy Tylko otchłań mary i sumienia robaczywa Spojrzeniem w niego patrzy wciąż krzywym To matnia zła, bezduszna i goła z wartości Nie ma uszu ni oczu, by wiarę zrozumieć A to duch, duch, któremu obce grzeszności W Boskim wiecznie będzie sercu szumieć Obliczyć łatwo kłamstwo, lecz czy prawdę? Wypływającą z ust pasterzy i mecenasów Lecz sumienie czuje i też odróżnia krzywdę Co płynie w melodii grzechu tych czasów Pozostaje wierzyć, mocno, nawet zbyt wierzyć! Jeśli prawda we mgłach poranka się zgubiła I jeśli dostępu do jasności ojciec wam nie szerzy Bo ona grzech nasz z płomieni czasu odkupiła A wieżowce rosnąć będą w zgodzie lub bez Z trójistotnością wiary, w jej potędze i słabości Rosnąć będzie czerwony i silny mi dzwon też Co dla winnych nie ma łzy, ani okruchu liitości
  12. Wojenka cieni na planszy Gramy, choć dusza chce uciec W stronę jasności swych dzieł Tam iskrzy się nam zła koniec I obok lśni się AK wilczy kieł Ale róży wbito bolesny kolec Światłość budziła skowronki Ubrudzone nadzieją Nazaretu Płaczące rosą samej patronki Marną tą łzą świętych baletu Lecz ktoś przewrócił im pionki Plansza nie będzie ubogacona Różowi i żółci na niej niepożyją Bo myśl została potwierdzona I wcale jej już dzisiaj nie ukryją Jakość uczynku to niedoceniona Płonie świat, krzywda krzyczy Wydzierają się rany siłą bólu Idzie już kat, ludzkość mroczy Ochroń mnie niebieska matulu! Bo świat Jezusowi tu gasi oczy Czy patrzeć mamy, jak Ci ślepcy? Oczami zmierzchów i rachunków Czy z bólem pójdziesz do pracy? Jak obrońca ów świata baranków Gdy wolność dotykała was rodacy! Odejdź zamieci na dystans dnia W cieniu skryj złowieszcze moce Klątwa rozbiła wrogów skarania A noc granat zamienia w karoce By nie spóźniać się na spotkania Kolorowe nie nadejdą przyszłości Lecz w rozliczeniach prawa i woli Nie sposób usunąć owej miłości Więc idziemy, jedziemy tam powoli I bronimy się wszelaką silą zdolności Autor: Dawid Rzeszutek
  13. Stacja upadku - ostatni przystanek cywilizacji Wzdychają ryby do błękitów Zduszone grzechem oceanów Ich nędza wymachuje płetwą Gdy modlitwa ginie nad taflą Woda już nie nakarmi piersią Już nie wyniesie na piedestał Nie wiedzie za rękę do Eden przez niezlęknionych doliny Tu Mesjasz nie chadza po wodzie! Głuchego, w myślach wiedzie hymn... Ku wszechświatom grzesznym W gromady losu zakrwawione A wśród wczoraj upadłych Bogów Ostatnia ludzka nadzieja kona W pyle z upadłych królestw piór W gruzach jej wiernych cytadel Ich opoką i przyszłością jesteś Ty Marny banita wydany na ofiarę Ty - królestwo i Ty - Wyzwolenie Prawda, której żył nie podcięto Ofiara twoja - to iskra budząca Ołtarze ciała i krwi Chrystusa Ofiara - to twój nowy poranek wśród mgieł dni i oparów atomu
  14. Oczywiście to tylko wiersz. W moich przesadach tkwi jakiś podświadomy impuls, czasem wyrażam skrajności, o których nikt nie mówi. Prawdą jest, co piszesz, miłość jest zbawieniem, ale ja pochodzę z wymiaru, gdzie jest ona piekna i czysta, nie widziałaś pewnie takiej, a ja muszę żyć tutaj, na tej Ziemi pogrążonej w złu, gdzie osiągamy jej najniższy pułap. To jest dla mnie właśnie bolesne, to sprawia obłęd i cierpienie, a przede wszystkim tęsknota za tą czystością, która jest we mnie, ale jest raczej jako ślad jej, bo nie pamiętam dnia, kiedy ją czułem ostatnio. Tęsknię prawdziwie za czystością uczuć, za prawdziwym gromskim honorem i życzliwością, która nie oczekuje nic w zamian. Brakuje mi normalności i takich też ludzi, czuje się bardzo samotny i wynikiem tego często sa mroczne teksty. Jesteś jedyną osobą w moim otoczeniu, która jeszcze porusza takie kwestie, wydaje mi się, że jesteś aniołem, tym bardziej szanuję i naprawdę cenię nasze wspólne relacje. Cieszę się, że jesteś. Nie bierz tego zbytnio do siebie, bo to chyba wynik mojego nastroju i chyba za dużo piszę. Mimo wszystko wiedz, że pamiętam i czuje te fragmenty wspomnień pięknego i czystego świata, jest tym, co mam w życiu najlepszego. Rzadko do tego wracam, bo różnica w stanie pomiędzy tym co jest, a co było, wydaje się druzgocąca. Ale tylko to naprawdę trzyma mnie przy życiu. Pozdrawiam!
  15. Witaj Marku! No, powiem, że zaskoczyłeś mnie. Ale szczerze dziękuje ci za ten komentarz. Jest jakby lekarstwem na te wszystkie przypadłości. Dziękuję !
  16. Witaj Duszko! Jak czytam teraz mój tekst, to chyba emocje w niektórych momentach wzięły górę, bo widzę pewien chaos, mimo że rozumiem każdą zwrotkę jako części jakby ikonostasu, czyli większej i ważnej, a nawet ponadczasowej misji. Ból i cierpienie prowadzą do katorgi nie tylko fizycznej, a zasadniczo do psychicznej, która jest jeszcze gorsza. I wiele właśnie tego cierpienia ukazuje ten wiersz. Jest to walka z obłędem, z wiarą, z bólem fizycznym, tym związanym z miłością, w zasadzie jakby lepiej przeliczył aspekty cierpień, to pewnie byłyby wszystkie. Jest to jakby trwanie w matni, w pułapce, gdzie każdy ruch i każda myśl wywołuje cierpienie. To ikonostas nie miłosierdzia i łaski, a cierpienia i potępienia, obłędu prowadzących do śmierci, która tak naprawdę jest największym wybawieniem. Pozdrawiam!
  17. @[email protected] Pomimo mojej pogardy dla menelstwa klasy B i C, mam szacunek do tego w wersji A. O ile wersje B i C dotyczą skrajnie nieporadnych życiowo, chamskich typów, to wersja A w moim rozumieniu stanowią osoby ludzkie, kochające w sposób szczery i stanowiące niejako szlachtę wśród bezdomnych. Sam wielokrotnie napotykałem filmy, głównie z USA, chociaż zdarzają się też z Europy Wschodniej, gdzie osoba bezdomna, zaniedbana, gra na fortepianie lub pianinie w sposób, który mógłby przy braku oporu wewnętrznego doprowadzić do łez. Jest to bardzo zjawiskowe, to, że grają w sposób tak wyjątkowy, co cechuje osoby tylko o wspaniałej duszy i wielkim, lecz straconym lub co najmniej nadgryzionym potencjale. Przykro się robi, lecz te filmy pokazują prawdziwą naturę świata i jego tzw. odwróconych wartości. To oznacza, że dobry człowiek musi mieć twardą dupę, bo jeśli nie będzie miał, to życie go zniszczy. I tak właśnie w mojej opinii jest w przypadku tych fenomenalnych talentów. Gdybym był kiedykolwiek bogatszy ciut bardziej, chciałbym otworzyć fundację właśnie dla takich osób. Fundację dającą drugą szansę, ale nie menelom, co tylko żądają, a w zamian nic nie dają i nic sobą nie reprezentują, a dla tych, co mimo wielkich kryzysów obronili piękną cząstkę człowieczeństwa w sobie, w przeciwieństwie do tych meneli, co pielęgnują jedynie gówno w swojej malutkiej głowie i butelkę Amareny, już o 6 rano przed Żabką. Obraz nauczycielki na śmietniku, czy nawet doktorów, nie chcę poruszać kwestii politycznych, ale będziemy to oglądać, jeśii władza nadal będzie deprecjonować wychowawców przyszłych pokoleń. Przepraszam, ale musiałem! Panie Grzegorzu, poruszył pan ważną rzecz, o której zapomniałem. Warto zaznaczyć klasy wśród ludzi potrzebujących, bo definitywnie nie są oni sobie równi. Pozdrawiam! Niżej wklejam link do teledysku z Ukraińcem rającym na pianinie. Jest jego sporo filmów. Polecam!
  18. Rewizja bezdotykowa Nie pragnę twoich skrytych dukatów W cieniu majtek wypranych z bliskości Gdy strzałami cienkich jak nić batów Wchodzę w ciasną szczelinę bezlitości Portfele w gwiazd świetle są zbyt pełne Dziwki niszczą w nich serca kochanek A bębny przebiły dno strzałą zbyt celnie I gwóźdź w wieko wbił mi złoty poranek Gdybym krzyżem leżał lub nawet wisiał Nietoperze rozdziewiczyłyby go echem A gotycki ich taniec sen w mózgu zapisał I ksiądz zabiłby mnie zimnym śmiechem Nie tracę pamięci dób i nadziei kulawej Że nogi przywiodą znowu w otchłanie Do tej modlitwy gromu jednej i prawej Której tyś nie nauczył mnie mój Panie Już życie wrzeszczy i skrzeczy, by uciec Z serca, które kochać już jak nie pamięta Wbito gwóźdź wczoraj, a dzisiaj też kolec Już tylko alkohol po wątrobie się pałęta Wzorkiem mierzę trumnę tą mi bliższą Wkładam buty czarne i wypolerowane Bo śmierć ma dla mnie wartość wyższą A oczy w orgazmach mam już skąpane
  19. Witam serdecznie, Postanowiłem napisać "kilka słów" pochlebnych i też nieco krytyki. Co mi się podoba, to, że w sposób lekki opisujesz emocje i wiążesz je w nieco głębszy znaczeniowo sens. Ciekawa roszada prostoty z uzupełnieniem jej czymś zgodnym, ale mimo wszystko komplikującym, jakby nadającym wierszowi charyzmy. Jest to ładne i choć zapewne trochę ci to zajęło, to jest efekt osiągnięty, co jest ważne, bo im więcej się nad tekstem zastanawiamy i dopracowujemy jego merytoryczną stronę treści tej bijącej wprost, bezpośredniej i też tej ukrytej gdzieś między wersami, tym wiersz lepiej wypada - co jest jasne. Jeżeli chodzi o krytykę, to nie będzie jej dużo. Osobiście jestem fanem bardzo gęstych i skomplikowanych treści, czy to rymowanych, czy też nie, dlatego nie uznaję przesadnej wagi tekstu, ale mimo to ten tekst zwrócił moją uwagę, dlatego postanowiłem coś o tym - co czuje i myślę - napisać. Osobiście odczuwam duży niedosyt, ale uwierz, lubię głębokie i naprawdę dobrze skomponowane teksty egzystencjalne, dlatego tak jest. Mam marzenie byś kiedyś sięgnęła po odważniejsze tematy i charakterne sposoby prezentacji. Chciałbym zostać powalony na łopaty i zdruzgotany nawet jakimś twoim dziełem - mam nadzieję, że tak kiedyś będzie. - To tak w kwestii dobrej, miłej i pomocnej motywacji do urozmaicania twórczości. Im więcej skoków między stylistykami i formą, tym poszerzają się horyzonty piśmiennicze, a to dużo daje, bo nie jest się jedno formatowym autorem, a tym wielo. Pozdrawiam!
  20. Jest to niewątpliwie prawda, co Pan pisze. Przepraszam, widocznie mnie poniosło, ale jeśli rzeczywiście cisnąłem się na pozycje pogardy, to niech Pan wybaczy, ale niestety niski poziom poetyki tutejszej mnie zmusił. Gdy zacząłem swoją historię z tym portalem, miałem wielkie nadzieje, że urosnę poetycko, bo im więcej opinii i krytyki konstruktywnej, tym i poziom się stopniowo zawyża/zwiększa. I prawdą początkowo to było, bo rzeczywiście sporo się tutaj nauczyłem, ale im więcej się znajduje tutaj nowych osobników, niejako odnoszę wrażenie, że poziom stopniowo opada, jakby się towarzystwo ogarnięte i pozwalające zrozumieć błędy i wyciągnąć wnioski przerzedza (nie zamierzam obrażać i wymieniać), ale każdy po sobie oceniając, pewnie będzie wiedział. Nie jest moim celem wyrzucenie lub usunięcie kogokolwiek, to nie moja funkcja, ani cel, a zmotywowanie piszących do publikacji bardziej przemyślanych materiałów, które dadzą do myślenia, zastanowią odbiorcę i w sposób dosadny przekażą jakąś cząstkę mądrości. Również ja nie jestem perfekcjonistą, piszę na średnim poziomie, ale słabe prace, które zapychają stronę, osłabiają prawidłowe jej funkcjonowanie. Traci niemal sens publikacja czegokolwiek, gdy w stercie innych, w zasadzie pasujących często do warsztatu, ginie tekst, który wart jest uwagi i nie chodzi tylko o moje teksty, bo na pewno jest ich więcej. Oczywiście nie zamierzam dyktować warunków, bo nie jestem adminem, ale postuluję rozsądek, by nie publikować bzdur typu - "pszczółka frunie po łące, a mi się uśmiechają oczy, I zawiąże dzisiaj dwa końce, dzisiaj już nic nie przeoczysz. Bo to żadnego sensu nie ma, wyważyć czy wiersz powinien trafić na warsztat, czy do gotowych nie jest ciężko, jeśli nam nie wychodzi pisanie, nie obawiajmy się przejść przez warsztat z tekstem, bo to często bardzo dobra i rozwojowa droga. Jedynie zauważam, że strona od jakiegoś czasu traci swój poziom i dobroczynne rozwojowe wartości, ale oczywiście nie mam mocy sprawczej, by coś z tym zrobić i podlegam działaniu, oby tymczasowemu, tej formy portalu. Proszę nie brać niczego do siebie i się nie obrażać ani wszczynać wojny, ale celem portalu jest kształtowanie wzorców artystycznych i automatycznych odruchów pisarskich, a to długa i żmudna droga, dlatego trzeba współpracować i o tę współpracę chciałbym was serdecznie poprosić. Pozdrawiam!!
  21. Witam serdecznie, choć nie mam dobrej nowiny, a raczej dość kiepską, zważywszy na treści pańskie. Są to realia raczej nie obce nikomu, nawet wśród nas poetów i odbiorców poezji. Schematy tej tzw. patologii, choć tutaj również wesoło opisanej, nie zmieniają się od wieków. Czy to w wieku XVII, czy XXI, to pasożytnictwo połączone z prymitywnymi uciechami, jak pijaństwo, żarłoczność i jeszcze (dzieciorobny) i często (debilorobny) seks,( bo nie ciężko o to, zważywszy, że wzorce, jakie przekazują rodzice, mają znamienity wpływ na rozwój i często też przyszłość dziecka), który niesie chwilową radość, być może nawet i szczęście, a niejednokrotnie pozostawia niespodziankę kiełkującą przez dziewięć miesięcy, co jest czymś stereotypowym i też jak widać - ponad czasowym w charakterystyce tejże grupki, czy może inaczej warstwy społecznej. Baudelaire napisał wiersz "Padlinę", w tomiku Kwiaty Zła, niejako w mojej prywatnej opinii szydząc z artystów poprzez w skrócie myślowym -"Wy piszecie i produkujecie się poprzez liczne spięcia na synapsach, aby opisać coś mądrego lub pięknego (lub coś łączące te dwa światy), a Ja (Ch. Baudelaire) napisałem tak obsceniczny, wulgarny i obrazoburczy wiersz, a jednak nie można nie ulec nad nim zachwytowi". Oczywiście zachwyt wprowadza zdumienie wywołane rzemiosłem, które sprzeciwiło się pierwotnej potrzebie wewnętrznej pisarzy - poetów - PIĘKNU, opisując brzydotę, wulgarność, rozkład ciała, który związany z kościelnym pogrzebem w jego okresie powstania był rzeczą świętą i przypisaną do grobów, a leżące zwłoki stanowią o profanacji, zresztą tak samo jak i jego całokształt wiersza, który przecież wywołał powszechne oburzenie, a sam autor był oskarżony o deprawację. Pan Panie Grzegorzu w mojej ocenie niezbyt zbliżył się do Baudelaire'a, naprawdę to wcale, aczkolwiek przesycił pan swoistym szyderstwem można by rzec - ułomny ludzki brak zaradności życiowej, co posiada znamiona funkcji krytycznej, co zasadniczo pochwalam, bo mimo że ów nie tak liczna warstwa społeczna jest nierozłącznym elementem niejednej strefy miejskiej i wiejskiej naszego kraju i to zasadniczo każdego miasta oraz wsi w Polsce. Jest więc czymś archetypicznym, niemal klasyką lub kanonem opiewającym, to co najgorsze i pogardzane, częściej niż bywa samo w sobie zrozumiane lub co potrzebą wyższą - uzasadnione w sposób rozumny przeciętnemu krajanowi. Pan, z tego co odczytuję, zbliżył się do warstwy oczywistej, niezaskakującej i dał Pan ich ekspresję, niestety nie ma złotych kąsków, które ukazują zaangażowanie poety w budowaniu czegoś intrygującego, poprzez zwrócenie uwagi czytelnika-odbiorcy na coś wyjątkowo uchwyconego jedynie poprzez autora. Takie niuanse w wierszu, często budują jego wartość poetycką poprzez swoiste podpatrzenie pewnych zjawisk lub zachowań, których nikt wcześniej nie widział, a robią takie duże wrażenie, że każdy zazdrości formułki, którą mógł Pan użyć, by wywołać powszechny zachwyt. Chociaż sądząc po owacjach i ilości komentarzy mimo wszystko dopiął Pan swego, co jasno tłumaczy mi, że ludzie to niejednokrotnie zaspokajają się prymitywizmem, który okazuje się, że wielu tutaj na tym portalu wystarcza. No cóż, jeden woli fragua, a drugi zadowoli się kopytkami czy kiełbasą. I nie zgodzę się, że nie dla psa kiełbasa, bo w pewien sposób nalezy być psem, by się chwycić kiełbasy. Ale nie winię pana, bo przebywanie z jednym osobnikiem - reprezentantem tych sfer miejskich i wiejskich przez dłuższą zaledwie chwilę, może doprowadzić do choroby lub zwątpienia w prawidła życia, bo wszak żyją i to często wcale nie krótko w tym swoim patologium, a i socjal przeraźliwie dba o nich. Za co powinni pracownikom Pomocy Społecznej wręczać ordery, takie np. przybliżone do funkcji społecznych ordery - Virtutti Menelari. Jest to poświęcenie na miarę przekraczającą możliwości przeciętnego człowieka. Zresztą nagrody N(J)obla też można by im wręczyć. Może się trochę prześmiewczo ustosunkowałem, jednak pozostaje w poważaniu Pana prób poetyckich. Jeszcze nie tak dawno, niestety już wyleciał mi z głowy tytuł, ale widziałem pewien wiersz i był w mojej ocenie dość oryginalny. Szczerze muszę napisać ( ergo - powiedzieć), że potrafi Pan skupić uwagę na sobie, pisze pan dość równo, zwięźle i rytmicznie, więc co do formy nie ma co się czepiać - przynajmniej w moim odczuciu, jednak sama tematyka, to częsta Pięta achillesowa artystów, szczególnie gdy forma im wychodzi, to kuleje temat i rozmaitość i też głębia bywa słaba. Jednak Różewiczów, Herbertów i Burs i Wojaczków, Villonów, Baudelaire'ów, czy nawet mistrza Baczyńskiego, poziomu niestety jak na lekarstwo. W mojej twórczości, sam też nie piastuje i zapewne nie będę piastował pozycji zacnych mnie mistrzów, ale pewną formę charakterystyczną dla siebie wypracowałem, bo nie jestem i moja poezja nie jest dla każdego, a dla nielicznych, którzy potrafią odnaleźć się w abstrakcji powiązanej z moralitetami, często też charakterystyczną dla Baudelaire'a dekadencją i też częstym turpizmem, w sposobie postrzegania i w tworzeniu wierszy, ale nie jest ten post o kwestii mojej twórczości, a pańskiej, wiec powoli kończę ten zuchwały i egoistyczny wywód. Podsumowując, bez zahamowań powiedziałbym, że strona podupada, zachwalając takie teksty, bo ambicje poetyckie twórców chyba powinny zawyżać tutejszy ich poziom, a jednak jakaś duża grupa nieuków zaniża go bezlitośnie, windując słabizny ponad to, co mogłoby, chociaż być zadowalające. Smutne fakty panie Grzegorzu, to cechy prawdy i jej efekty, dlatego jeśli tylko znajdzie Pan możliwość, to proszę poznęcać się nade mną, może jeszcze oberwie mnie się, chociaż trochę, bo już nie docieram do tak dużej liczby odbiorców, jak przed laty, a jednak moje poczucie wartości, jakby się nie zmienia, hmm... być może dlatego, że jest kurewsko niskie i nie wymaga szlifowania. he he. Mimo wszystko Pozdrawiam!! i życzę szczerze postępu w świecie pisarskim!!
  22. Witaj dobra i miła Duszko! <OSTRZEGAM, ALE DŁUGI TEKST OPISOWY I PODSUMOWUJĄCY NAPISAŁEM> <JEŚLI NIE MASZ CZASU BADŹ SPODZIEWASZ SIĘ NUDY ;), PRZEJDŹ DO PODSUMOWANIA> To prawda, wiersz jest wyraźnie inny od klasyków mojego wykonania, które to lądują tutaj na www.poezja.org. Doskonale rozumiem, że przyzwyczaiłem odbiorców (nielicznych) do nieco innej formuły poetyckiej i w tym wydaniu od niej odstępuje, częściowo ułatwiając zadanie, lecz jak się wydaje po głębszym wsiąknięciu w warstwę tekstową, nie bez powodu. Ten wiersz nie jest tak enigmatyczny, jak to zwykle w mojej twórczości bywa, choć i tak sens w doskonałości swojej nie jest łatwy, ze względu na trudniejszą tematykę. Jak to zwykle bywa, zajmuję się głównie tematyką egzystencjalną, jest ona często pełna tragizmu, choć również zdarza się, że ostatecznie wygrywa dobro, czasem niemo chcę powiedzieć - mimo wszystko będzie dobrze, i tak również jest w tym tekście. Pierwsza strofa wciąga w wydarzenie, które nie jest dynamiczne (nie dzieje się aktualnie) w postaci zapisu jej, a statyczne, bo już kurtyna wydarzenia, które opisuje, opadła, a wiersz jest jedynie wspomnieniem wydarzeń. W tej części wiersza należy się zastanowić. Bohaterem wbrew pozorom nie jest SZTYLET, który gra mimo wszystko rolę drugoplanową, mimo że zaczyna się od niego, cała wypowiedz podmiotu lirycznego, a bohaterem głównym na tę chwilę są STROFY, których krew poznał (czyli zasmakował, wyrządzając krzywdę) sztylet. Strofy jednak nie krzyczą, zbyt zaaferowane celem nadrzędnym i też zmęczone ciągłym odkrywaniem swojego znaczenia, a milczą, a okolica i tak wie o czym. .... W moim otoczeniu, mimo bliższego poznania i tak ciężko jest stwierdzić podczas spotkania vis a vis, o czym myślę, jestem dość mało przewidywalny, często uciekam w abstrakcje - obrazy jej i myśli, tak pogmatwane, że Salvador Dali mógłby być mi bardzo bliski, dlatego, bo jestem tajemniczym, ale też niedocenianym przez to, człowiekiem, szczególnie dlatego, że lubię trzymać się na uboczu i tworzyć coś, co nie jest dostępne dla każdego. Uważam, że to, co jest powszechne, jest po prostu nudne, choć nie można powiedzieć, że jest tak zawsze, to jednak jest to dość znaną regułą. Staram się nie być szablonowy, chociaż oczywiście jeśli się zastanowimy, to każde zachowanie, każda maniera artystyczna, każdy sposób tworzenia, w pewnych szerszych lub węższych regułach można zawrzeć. Próba zaprzeczenia stałym regułom formy staje się pewnym wyzwaniem i też moją drogą. Pewnie zastanawiasz się, dlaczego tyle piszę o sobie, gdy w zasadzie wiersz jest ważniejszy i o to o nim zacząłem pisać. Chciałem opisać trochę siebie, by ukazać, że strofy, a w zasadzie każdy napisany wiersz mówi o autorze sporo. Niektórzy z wprawnym okiem pewnie prześwietliliby mnie w maximum 90%, ale do tego trzeba być wyjątkowo zdolnym psychologiem. Strofy mówią o prawdzie, o prawdzie życia, o tym co zostało odpowiedzią na ważne postawione pytanie, na którego odpowiedz, trzeba zapracować, bo niestety jest to prawem życia, że najważniejszych rzeczy nie dowiesz się z gazety, czy TV, ani na uczelni, bo do nich trzeba samemu dojść drogą analizy i dedukcji informacji zawartych między strofami w odpowiednich źródłach, a do tego, trzeba mieć jeszcze ku temu zdolności. Nawiązując do wiersza - pierwsza strofa wprowadza w czyn haniebny, w mord, w wykrwawienie się strof, które milczą, a wszyscy wokoło wiedzą o czym. Być może to zapach krwi wprowadził w otoczenie w stan poznania, być może zachodzi milczenie zamiast krzyku, bo przecież zaatakowany osobnik przecież powinien się bronić, a tu cisza, co sugeruje, że strofy poddały się swojemu losowi, zapewne mogły też wierzyć lub po prostu wiedzieć, że wszyscy już odpowiedzi znają lub nie każdy zasłużył na nie prócz najbliższego otoczenia i dalsza ich egzystencja nie jest konieczna. W drugiej strofie jest już pewna doza paniki, bo strofy się wykrwawiają, cały sens jej gdzieś ulatuje, lecz ona wcale nie protestuje w sposób samodzielny, brak jest bezpośredniego odniesienia do strofy w zwrotce drugiej, ale za to pojawiają się wyrazy, które jako części zdania. Są małymi fragmentami strofy, jako zespołu zdaniowo - wyrazowego, więc można też uznać je za wnętrzności strofy. Te wnętrzności, które mogą brać udział w jakimś rytuale wróżenia (trochę dopowiadam) z wnętrzności, jak chociażby w Adwokacie Diabła, gdzie jęzor barani, jak mniemam, staje się powodem zaniemówienia prokuratora podczas mowy końcowej, która wpłynęła na korzyść adwokata diabła. Tak, to w wierszu wyrazy, jako wnętrzności strofy, która jest w pewien sposób organizmem, niesione są na skrzydłach przez neurony wiekuistości i złociste wiązanki odpowiedzi przez szare komórki. Te fragmenty tłumaczą, że ostatkiem sił wyrazy są niesione do świadomości w postaci "wiązanek odpowiedzi" które nawiązują do Święta Zmarłych, bo wiązanki, które kładziemy na grobach bliskich, na które często patrzymy i rozmyślamy nad sensem życia, czy tym, co będzie z nami samymi po śmierci, mogą w sposób niebezpośredni poruszać zagadnienia egzystencjalne, w swoisty sposób przywodzić na myśl odpowiedzi. Sama wiązanka jest niemą odpowiedzią, że pamiętasz, że tęsknisz, że wierzysz. Należy zauważyć, że wiązanki kwiatów na grobie, na którym zwieszamy wzrok podczas modlitwy, czy innych głębszych rozmyślań, mają wyjątkową funkcję wdrożenia odpowiednich skojarzeń w tok rozumowania i w efekcie też do wniosków, przemyśleń, dlatego w pewien sposób nawiązałem w tym wierszu do nich. Wydaje się więc, że wiązanki przynoszą - w skrócie myślowym - odpowiedzi. Chyba cmentarz w zasadzie jest miejscem najbardziej egzystencjalnych przemyśleń. Kaplica i kościół też należą do tej kategorii, lecz już nieco wydawałoby się, że mniej. Trzecia i zarazem ostatnia zwrotka opisuje finał, nawiązuje do całości tekstu, podsumowuje, że wiązanki odpowiedzi dostarczyły i już ciekawość jest zaspokojona, że człowiek doznał być może nawet wiekuistego spełnienia, a zasadniczo najważniejsze, że na odpowiedzi zapracował i zasłużył. Co uzmysławia, że nie każdy jest godny, otrzymać odpowiedz, bo nie każdy ma szacunek do treści odpowiedzi i niekoniecznie wyraziłby chęć zapracowania na nią. Co sugeruje też dwie główne wartości, które sam wspieram -Pierwsza - że na prawdziwą mądrość trzeba mieć silną wolę, wytrzymałość i charakter, by się nie poddawać na drodze do niej oraz Druga - że uzyskanie wartościowej odpowiedzi, sugeruje zaspokojenie potrzeby poświęcenia i też odznacza osobę, która odpowiedzi doznała, że ma ją bo jest wyjątkowa, więc ważne w życiu odpowiedzi, gdy je uzyskujemy w sposób właściwy i honorowy, to podwyższa to naszą wartość w oczach własnych i zapewne też Boskich. Podsumowując: W kolejności następstw: Następuje śmierć Strofy, poprzez zasztyletowanie. Ona ostatkiem sił niesie kolejno wyrazy odpowiedzi na ważne, życiowe pytanie do odbiorcy, na które wierzę, że człowieku, (autor wierzy), zapracowałeś. Oczywiście jest to schemat rytuału poświęcenia poety, piszącego mądry tekst, zawierającego mądrość w strofach, które, mimo że same odchodzą w niepamięć, to swój sens, wewnętrzne znaczenie, czyli swoją odpowiedz, zapisują w naszej pamięci. Wartościowe rzeczy, jak właśnie najważniejsze odpowiedzi na najtrudniejsze pytania, człowiek instynktownie zapamiętuje. Stają się jego podszewką. Jego drugim ja. Wiązanki budują pomost między śmiercią strofy, niesieniem istotnych odpowiedzi na pytania egzystencjalne, a ostatecznym dowartościowaniem, gdy uda się odkryć odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Bo wiemy przecież, że najważniejsze pytania wymagają największej mądrości, czyli statusu, który bezwzględnie klasyfikuje człowieka na najwyższym poziomie wartości. Czyli dochodząc do odpowiedzi samodzielnie, czy poprzez poezję, człowiek osiąga status wyższy i to go w pewien sposób dowartościowuje. Działa to na wyobraźnię, gdy się dzielimy mądrościami, jednak nie zawsze moja mądrość będzie Ci odpowiadała i również twoja może nie odpowiadać mnie. Wszystko zależy od wielu czynników personalnych i etapu na drodze życiowej. Dlatego w sprawach prywatnych często ogólne odpowiedzi nie wystarczą, nie sycą odbiorcy wystarczająco, co powoduje egzystencjalny niedosyt lub nawet głód. W związku z powyższym samej odpowiedzi nie zawarłem w tekście. Wiersz jest tylko formą mechanizmu zachowania się podczas poszukiwań odpowiedzi na pytania o życie i śmierć. Jakby wzorcem, z którego wynikają pewne mniejsze mądrości, takie, które właśnie powyżej opisałem. Autor: Dawid Rzeszutek Witaj Natuskaa! Cieszę się, że ci sie mój wytwór wyobraźni spodobał, dziękuję za pozytywną opinię i życzę więcej takich ciekawych i przyjemnych chwil z moją twórczością. Pozdrawiam! P.S W komentarzu dla Duszka zawarłem sporo materiału w formie tłumaczenia, dość głębokiego w swojej treści. Jeśli ciekawi cię moja wizja tekstu i jej wytłumaczenie, zapraszam do lektury! Pozdrawiam raz kolejny!
  23. Sztylet zna smak krwi..., tej czerwieni zmęczonych strof, które nie krzyczą a milczą, a w okolicy i tak wiedzą o czym... Pocięte skrzydła wyrazów ostatkiem sił niosą przez szare komórki, przez neurony wiekuistości złociste wiązanki odpowiedzi. Bo pytałeś człowieku - dokąd drogi żywota biegną. Bo na świeży bochen odpowiedzi - zapracowałeś.
  24. Witaj Duszko! Miło słyszeć, że wiersz pobudził Cię wewnętrznie, jest to dla mnie forma zaspokojenia poprzez uznanie. Dodatkowo sposób, w jaki odczytujesz, uświadamia mnie, że można zbiec się myślowo, mimo dość dużych moich o to obaw. Jest to cenne i pozostanie ze mną na pewno, jak promyk słońca w ten pochmurny dzień. Pozdrawiam Cię serdecznie!
  25. Cmentarna nadzieja Dziś groby z rozprutymi wszem żyłami Dławią się jeno wspomnieniem zwłok Tych bez woli rozkładających się latami Bez dusz, których do nieba stoi tutaj tłok Złamane żebra krzyża i opluty też pysk Krwawą czcionką w apokalipsie opisane Tworzą niezręczny polityczny dziś ścisk Pragną jak świeca ognia zostać ukarane Pamięć ledwo wydarte serca przynosi Miłość zaschłą w kałuży krwi sprzed lat Ale wieczność wyrok wyśle i przeprosi Wyrok, którego nie wykona nigdy kat Trzęsą się brwi i rzęsy z przerażenia dni Wypełnia serce pogromu świata cień Ile jeszcze zetniemy grzechu tutaj pni Ile jeszcze miłosnych przepełni nas drżeń Chwila porusza wieczność skrytą w sercu Wbija ostatni już gwóźdź w rękę do krzyża Czy po śmierci odnajdziemy się w korcu? W skrawku wspomnień z losu wybrzeża ? Autor Dawid Rzeszutek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...