-
Postów
536 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Dawid Rzeszutek
-
Jęk triumfu
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kto nadał wzorce, którymi się pan kieruje? To pańskie prywatne odczucie czy może oparte wzorcami jakiegoś mistrza ? A co by pan powiedział, jeśli to forma abstrakcyjna i jest jak obraz, którego treść powinna powstawać w umyśle myślącym ? A jest podzielona na strofy, niczym puzzle, więc jak panu za dużo to proszę przeczytać dziś pół i za tydzień, gdy pan strawi, resztę. pozdrawiam! -
Jęk triumfu
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Jan Paweł D. (Krakelura) Jak Pan czuje przesyt to znaczy że słabą pojemność pan ma. Myślę że wielkość inaczej klasyfikuje. Pozdrawiam! -
Jęk triumfu Goryczy mdławe zapachy, ból goryczy Serce kroją niewidzialnymi mieczami Miłość zamkniętą, leżącą tu na pryczy Śniącą marnie za zamkniętymi oczami A miecze aksamitne, krwawi mi sadyści Za wolą nicości zatopionej w niebycie Nie zerwą nigdy róż, jak granatów kiści Karmiących białej zemsty snem obficie Serce krwią zalane, krwią winy przeszyte Jej puchary pełne niosą wrogom klęskę Znaki na nich piekieł dłutem mym wyryte Nakazują ściągnąć mą przeklętą maskę Wiatr przez okno, wybite jak ząb ostatni Wdarł się i fetor nagle uleciał załamany Tylko wiatru i myśli szukam w tej matni Tutaj triumf rodzi się mitem złym owiany Autor: Dawid Rzeszutek
-
Pogrzeb bezduszny Wieko trumny otwieram w imieniu śmierci Co żywi się płaczem żałobnym potępionych Widzę kraj w kolorach białych i czerwonych A w plonach śmierdzących robak się wierci Na twarzy grymas zawiedzenia i rana od kuli Utkwiła w mej wierze i wróży beznadzieję Krwi orderów nie widzę, a zapach marnieje Zapach dusz i róż co się unosi i które opluli Dziś już wniebowstąpienia nie będzie a kara Wątroba wypije gniew wojny i zwymiotuje Serce nienawiść do wrogów przepompuje A wina powróci jak nietoperzy nocą chmara Zamykam wieko to i kryształy zimne upadają Z oczów wiernych polonezom i mazurkom Historii zapisanej w spadku mózgu komórkom Gdy Legiony Polskie ku błękitom dni się udają Autor: Dawid Rzeszutek.
-
Wyrwane marzeniom
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj Waldku, Mimo naszych sprzeczek zawsze cię cenię. Możemy się nie zgadzać w pewnych kwestiach, ale twoje reakcje bardzo mnie cieszą :) Jestem wdzięczny, że czytasz i również komentujesz. Przepraszam jeśli cię uraziłem, ale różne mam dni, często reaguję zbyt wybuchowo. Kłaniam się nisko, Pozdrawiam ! -
Wyrwane marzeniom Włosy jej gwiezdny wiatr rozwiał Od księżyca biło ciepło jej serca Bóg - musisz kochać mi mawiał By wydobyć miłość z nocy korca Dziś perfum nostalgii czuję obok Brak róży przy mnie boleścią darzy A Idę wśród mogił i spieszę krok Spotkamy się młodzi, a nie starzy Czerwieńsze będzie twoje mi serce A błękit oczu uwiecznię w szafirze Drżą mi od wspomnień blade ręce A dusza dla ciebie pogrywa na lirze Stopiłbym nas jak z wosku świecę By być w tobie a ty we mnie blisko I utonąłbym poddany trudu męce Zrodzeni staniemy się jak ognisko Jak ten płomień jedyny wieczności Niczym to niebo ponad wszystkim Lecz nie brakuje mi też ostrożności Przepraszam jak będę Tobie szorstki Autor: Dawid Rzeszutek
-
Śmierć i losu zabawka ( mroczny tekst )
Dawid Rzeszutek opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Śmierć i losu zabawka Zakrwawione są dłonie, winą jak mchem pokryte A strumień gęstego szkarłatu oplatuje me palce Gdy serce i usta od przekleństwa słodkiego są syte Twoją nikczemną duszą w snu beznadziei kropelce Kwiaty cierniste ściskam, bym zapomniał obłoki Zatracił tętniącą miłość blaskiem i zbrodnią czasu Ale to krwi szlachetnej po dłoniach płyną potoki Krwi niewinnej, krwi o woni róż i wiekowego lasu Śmierci moja, kiedy mnie znów zaprosisz na bale? We wszechobecną mordęgę na twarzach zegarów Wszak wrogów wbiłem już na diamentowe pale Czekać więc pozostaje twych zgorzkniałych darów Rozkosz rośnie, gdy pogrzebowe zbierasz żniwa Gdy bezsilność istot napawa cię słodyczą i dumą Lecz kiedy umrę prowadź mnie na cierpień niwa Niech wehikuł, karoca moja będzie moją trumną Umrzeć w twej dłoni, co kosę wieczność trzyma Jak kropla krwi, jak heroiny bytu igła i strzykawka Gdy inni pragną wiecznie żyć, a czas się ich ima Jest mi pisane, gdym tutaj, niczym losu zabawka -
Hańba
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Miło mi :), pozdrawiam !! -
Hańba Gdzieś ziarno? Pulsująca duszo materii miecz schowała!? I gdzie Twój mundur w białe róże ozdobiony skryła od walk, gdy zabójcze spojrzenia kuglarz niewoli rzuca, rzuca wyzwanie krwawe ? Czy honor twój nie zardzewiał jak rynna? Zasechł jak tętnica, wieczność nie pulsująca i tylko trwa świetności wspomnieniem? Zbudź się duchu ze snu marnego! Już czas kres położyć walce, zwyciężyć lub wyzionąć ducha, jak para wodna ulecieć ku górze, ku chwale! Odejść w życie wieczne gromkiego triumfu, gdy ciało upadło, jak liść z drzewa, jak stara kartka z kalendarza. Odejść tam, gdzie wolność i szacunek trwa w kwiatach - w zapachu róży w butonierce. Walczą tylko żołnierze czasu, bohaterskie sekundy, biegnące do triumfu i godziny z mieczami ze wskazówek rozbijające przestrzeń w drżące atomy, w wibrujące arche w mocy nadziei, a zegar ojciec przestrzeni trwania biciem nadaje rytm, jak dobosz, upływowi krwi wrogom czasoprzestrzeni. Autor: Dawid Rzeszutek
-
Ostatnie widzenie Szczytuje już czarne słońce - król trupów Czarny król - Słońce trupów Na niebie bez ptaka i bez anioła Białe nietoperze - mgły mroków Zrzucają bandaże krwawiącym wulkanom Znicze wygasły zaraz przed Apokalipsą To już nie ta sama wieczność, to też inny grób Ale wygasły te oczy beznadziei i chłodu Marmurowych i kapiących z kranów łez Już nikt nie podzieli się swym ciałem A chodzenie po wodzie, jak przed wiekami, Stało się znów modne wśród czarnych kotów Nocą jeżdżą na łyżwach po żyłach księżyca Czekając fontann, ostrych wytrysków Winowajcy, co sprzedałby się za gumkę A cień szans pokrywał całą planetę grzechem Gdy Słońc już nikt nawet nie pamiętał Krzyk niosło echo bezgranicznie i bezpowrotnie Krzyczał wszechświat naćpany i ukrzyżowany Że przegrał dziewictwo nienarodzonej gwiazdy I po chwili wybuchł śmiechem, bo to koniec Koniec początków, koniec końców, bez początku I zniknął jak dusza, otwierając deko własnej trumny.
-
Wybór
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj :) Myślę, że macie obaj rację i oczywiście dziękuję pięknie za komentarze, Pozdrawiam :) -
Wybór
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Wędrowiec.1984 Dzięki, miło, że się Tobie ten wiersz spodobał. Pozdrawiam! -
Wybór W gardziel cerbera serca i róże rzucam Wlewam lawę i gwiazd poronione oczy Zegara biciem drogi ucieczki przemycam Zniewaga staje się dziś snem proroczym I wśród mętnych spojrzeń słońc i latarni Alejkami cienia płynę w stronę Bastylii Tutaj kupcy starzy sprzedają się marni Wśród trumien i tęcz, grobów i motyli A pragnienie krwi i gęstego lasu krzyży Triumfu radości ponad czarną chorobą Tutaj jak zbawienie się nam dziś marzy I jak życie - bywa tu wieczności ozdobą Lecz wiecznością może być maków łąka Ordery piękne, złote i szaty purpurowe Zielona łodyga róż dziś oczekująca pąka Dni niebiańskie, rafy i sny, tak kolorowe Autor: Dawid Rzeszutek
-
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@fregamo Witaj, Przepraszam, masz rację. Pisałem po kilku drinkach, zmęczony jak jasna cholera, moja wina. Przeczytałem komentarz i usunąłem, dlatego piszę kolejny, prostujący. Jeśli chodzi o samą kwestię wiary, czyli czy wierzymy czy nie - i jest to zasadniczo powodem, dla którego napisałeś -" Nie podzielam takiej wiary jeśli wiesz co mam na myśli.". To temat wydaje mi się, że był zamknięty, zanim go rozpoczęliśmy. Głównie dlatego, że o kwestiach prywatnych się nie dyskutuje. Rozumiem twój punkt widzenia i jest coś racji w nim, ale to tylko wiersz i jego estetyka i forma już są sfinalizowane. Pozdrawiam! -
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Marek.zak1 Tak, jak bierzcie i jedzcie, jest zaproszeniem, w ten sam sposób moje słowa nim są, i tego raczej nie obalisz, bo interpretacja twoja pozbawiona jest mojego zamysłu, więc to ja jako autor mogę tłumaczyć, a jest to lekka sugestia, która dla osób wierzących jest oczywista, a dla nie wierzących, no cóż, będzie pewnie solą w oku i będą z nią walczyć. Marku, jak rozumiesz w słowie 'wiedz' sugestię i jednocześnie rozkaz, to jest kwestia interpretacji, ja wolałbym aby było to rozumiane poprzez sugestię, czy to dla wierzących jest mimo wszystko oczywiste, a dla niewierzących wzbudza oburzenie. Ostatecznie nie miałbym serca, gdybym zmuszał do czegoś kogokolwiek, jednak tylko maszyny nie mają serca i sa ateistami, więc dziękuję za uwagę i życzę więcej wiary, ale nie tylko w to, co piszę, a również w człowieka! Pozdrawiam! Rozumiem, że twoją nadzieją jest koniec świata i pogorzelisko bez Niebios, no cóż, ale to kwestia gustu :D heh -
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj ponownie, Skoro tylko potwierdzam to, co CHRYSTUS przekazał ludzkości, a zakładasz, że miał miedzę, mówiąc, że mógł ją mieć, to w czym problem? A filozofia? Philo - umiłowany, Sophia - mądrość... Jeśli istnieją dziedziny nauk nieempirycznych, jak właśnie wcześniej wspomniana, czy teologia - która TEO - Bóg - LOGIA - nauka, to w jaki sposób mogą one istnieć i być wykładane, nie posiadając wiedzy ? Jak coś może nazwać się dziedziną ( gałęzią ) nauki, nie posiadając wiedzy? Wiedza, w dzisiejszych czasach nie tylko dotyczy dziedzin empirycznych. Zresztą kiedyś samoloty, statki, łodzie podwodne, loty w kosmos, to były wytwory fantastyki naukowej, wręcz jak nieempiryczne urojenia, które jak filozofia i teologia, nie podparte były empirycznymi dowodami. Skoro one się ziściły, to czyż najbardziej fantastycznonaukowa teoria, jaką jest Bóg dla niewierzących, nie może się również ziścić ? Problem w moim uznaniu polega na krótkowzroczności ludzi. Bóg jest w oczach starotestamentowych ludzi widziany, jak ten samolot czy stacja kosmiczna, kiedy to było równie wielką abstrakcją, jak jeszcze 150 lat temu, jednak co będzie, jeśli za kolejne 100-200 lat nie okaże się, że Bóg zaistnieje na Ziemi, tak samo jak samoloty, czy wcześniej wspomniane stacje kosmiczne, a dla procentów ogółu ludzkości nadziei nie będzie ? Wiara dla mnie to z jednej strony gaza/bandaż z drugiej wielki test dla człowieka, którego nie wiemy czy wygrywamy czy nie, dopóki nie umrzemy, jednak zakład Pascala prosto tłumaczy sens wiary, a powtórne przyjście Chrystusa jest przepowiedziane i nastanie królestwa Bożego, więc kto wie, co jest większą abstrakcją w naszych czasach, to że Bóg istnieje i Chrystus nadejdzie, czy dla ludzi żyjących w tamtych czasach zrozumienie czym jest stacja kosmiczna lub samolot? Jeśli cały świat dziś w swoim mechanizmie jest przeciwny globalnej miłości i czystości między bliźnimi, a aprobuje pieniądz i inne igraszki, które godzą w godność ludzką, to czy nie żyjemy w świecie odwróconych wartości? A może Bóg skrzętnie ukrył prawdę wspólnie z szatanem, by sprawdzić, kto jest wartościowy i odnajdzie drogę w życiu ? Tą prawdziwą i jedyną drogę do wieczności przez zbawienie. Tego bym życzył, jeśli nie urażę nikogo! Jeśli natomiast jest przeciwnie, proszę życzenie zignorować. Nie jestem mędrcem, ale odrobinę myślenia w głowie mam i jeśli się gdzieś mylę, to mnie popraw Marku! Pozdrawiam! -
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj Marku, Oczywiście, nie wiemy, jak wypowiadał się Chrystus, jednak na pewno był pewny swoich racji i chciał przekonywać, więc musiał mówić tą formą. Mówcy często tak się wypowiadają, nawet gdy twierdzenie nie zostało jeszcze dobrze przedyskutowane. Jest pełno cytatów ( tłumaczonych oczywiście ) w Nowym Testamencie, chociażby [gdzie 'wiedzcie/ wiedz' mogą być nieme] -( wiedzcie, że ) nadejdzie taki dzień, (wiedzcie, że) nigdy nie jesteście sami, (wiedzcie, że) miłość jest najważniejszym prawem etc... poniekąd można sądzić, że własnie tak wyglądało nauczanie Jezusa. Słowo wiedzcie - może być w różny sposób odbierane - dla mnie jest inicjatorem rozumowania. Wątpię, więc jestem - to droga do rozumowego dojścia prawdy. Jeśli chodzi o słowo wiedz - jest to forma wypowiedzi , która mówi o upewnieniu osoby wypowiadającej się, zachodzi wtedy, gdy jesteśmy bardzo do czegoś przekonani, chcemy kogoś o tym uświadomić/ przekonać. Jest to stanowisko moje, które na podobnej zasadzie, co wszyscy wierzący i wiary świadomi i wykazujący poświęcenie dla niej, a także szukający możliwości pomocy bliźniemu, realizujemy, bo niewątpliwie często pomocy nam jest potrzeba. Nie ma tu do końca podziału na prawdę absolutną i głupotę, czy też wielkich i maluczkich, bo sama świadomość czy nawet rozumowanie ( w tym wypadku rzeczy, która z natury empirycznej staje się nieuzasadniona, bo wiary, czyli istnienia Bogów, czy jednego Boga nie sposób udowodnić), nie jest miarą wielkości przed Bogiem, nie jest również nią w stu procentach sama wiara, a jest nią dzieło naszych rąk i duszy (jeśli ktoś wierzy w nią), czyli to co robimy w życiu - czyli efekt tego, co zrozumieliśmy i w co wierzymy, jak postrzegamy sens życia - co jest oczywiście kwestią osobistą. W kwestii logicznej, tę formę wypowiedzi motywuje stan, który musi być uzasadniony ( bo starając się kogoś o czymś przekonać, sami na jakiś zasadach musimy się opierać i też do własnych słów być przekonani) , jednak ciężko uzasadnić wiarę, bo jak sam wiesz, leży ona poza jakąkolwiek pewnością, szczególnie w kwestii empirycznego istnienia bogów/boga, jedynie możemy przekonywać o pozytywnych efektach, jak w przypadku każdej rzeczy, czy to lekarstwa, noża, czy to odkurzacza, które chcemy sprzedać osobom, które pierwszy raz ją/ je widzą, czy nawet pałeczki bambusowej, która chyba w szeregu zestawienia jest najmniej poparta. I jak się okazuje wiara działa, tak jak odkurzacz czy lekarstwo, choć odkurzacz, to może trywializujące wiarę określenie. Jednak gdyby sama esencja wiary, w przypadku wyznania Chrystusowego, nie była logiczną, tzn. nie miała sensu, to przecież nikt by nie uwierzył. Myślę, że gdyby Chrystus nie uznawał swojej wiedzy i wiary za pewną względem własnego serca, umysłu i sumienia, wcale by mądrości swojej nie głosi i nie byłby tak do swoich racji przekonany, a przecież przekonanie dyktuje nam formę wypowiedzi w tym wypadku. A głosząc cokolwiek i chcąc przekonać kogokolwiek do czegoś, trzeba użyć tej formy wypowiedzi, by dotrzeć do niego. Jest to droga do rozumu i też do serca, która oczywiście musi być poddana wątpliwościom odbiorcy - przez co rodzi się dyskusja. Myślę, że w samej esencji wiary katolickiej, czyli w przypadku wiecznej miłości i równie wiecznego życia po śmierci, odpłaceniu za żywota, nie ma nic złego, a przede wszystkim ciężko tę wizje obalić ze względu na pozytywne lub negatywne jej strony. Tryb rozkazujący nie jest oczywiście niepoddany stronie prywatnej obrony, bo wątpliwości są stroną obrony swojego punktu widzenia, swojej racji, a jeśli treść wypowiadana w tej formie ma siłę ( sens i wartość nadrzędną nad panującym porządkiem ), to i wątpliwości zostają rozwiane. Ostatecznie mówiąc - mimo trybu rozkazującego, nie podlega to wątpliwości, że on zaprasza do dyskusji, czyli nie narzuca w sposób ostateczny niczego, nie niewoli nikogo, nie jest absolutem, a jedynie zaproszeniem. Gdy powstaje twierdzenie, rodzą się argumenty i oczywiście kontrargumenty. Tak wygląda dyskusja. I właśnie od tego stwierdzenia zaczęła się ona między nami Marku. Od słowa "wiedz" zaczęła się dyskusja, czyli również u ciebie zaszedł zapłon myślowy, oczywiście reprezentujemy, jak odczuwam, dwa bieguny sprawy, a rozmowa w zasadzie i tak oscyluje wokół patowej sytuacji, bo jak wiesz między osobą wierzącą a niewierzącą - do porozumienia niemal nigdy nie dochodzi. Można powiedzieć, że chociaż wiary nie da się uzasadnić, to np. zakład Pascala dużo w kwestii tego tematu tłumaczy, przynajmniej udowadnia pewną wartość wiary w oczach niewierzącego. Kończąc, dodam, że sens wersu do którego się odnosisz, to nadzieja i odnoszę wrażenie, że starasz się ją podważyć. Może tobie nadzieja nie jest potrzebna, ale zapewne wielu osobom tak, i dlatego nie czepiałbym się formy zwrotu. Pozdrawiam!! -
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
WITAJ Marku !! Tekst opisuje hipotetyczną sytuację, kiedy świat staje się miejscem przypominającym piekło, jak to pisze w Apokalipsie św. Jana. Sytuacja owa jest oczywiście proroctwem, ale jest to dość ( w pewnych kręgach) mitologiczna scena, w którą można wierzyć lub nie. I tu właśnie jest punkt główny, bo wiara w to, czy apokalipsa będzie miała miejsce czy też nie i wiara w życie po śmierci, gwarantuje głębsze odczytanie wartości zawartej w tekście. Jest tak dlatego, że symbolika ma znaczenie w większości przypadków dla osób, które w nią wierzą. Oczywiście czy wierzymy czy też nie, nie zmienia to faktu, że wiersz ma wartość, chociażby jako zwykły obraz - mówiący, że nawet, jak stanie się najgorsze, to nadzieja nigdy nie ginie, co daje choć namiastkę wiary, że będzie lepiej. A jeśli chodzi o stwierdzenie "wiedz", to Chrystus głosząc prawo miłości, jako jedyne i najważniejsze z praw, które powinny rządzić światem, też w tej formie się wyrażał. To przekonanie nie jest krzywdzące ani w żaden sposób negatywne, bo jedyne co robi, to właśnie daje nadzieję, nawet ludziom niewierzącym, którzy często się nawracali, gdy okazało się, że ostatnią deską ratunku staje się w życiu - własnie wiara, szczególnie potrzebną wtedy, gdy człowiek upada, gdy ginie jego świat, a temu zaprzeczyć się nie da. Jeśli chodzi o moją pewność, to wyrażam ją jako osoba wierząca, co niewierzącym może sprawić kłopot. Moja wiara buduje ten tekst, ale rozumiem, że wielu znalazłoby się takich, którzy by temu z przyjemnością zaprzeczyli. Jeśli chodzi o życie i to czy w nim wyszło czy nie, to w tym przypadku też nie ma większego znaczenia, bo obraz wiersza jest tylko oparty o symbolikę apokalipsy, czyli w zasadzie ostatniego okresu w życiu cywilizacji, kiedy to ona dogorywa, kiedy wartości duszy przestają mieć znaczenie, a zwycięża zwierzęca, fizyczna - instynktowna sfera ludzka. Uważam, że to dotyczy całego świata - przynajmniej w przypadku obecnych czasów, kiedy cywilizacja obejmuje cały glob. Może się okazać, że w tym życiu wielu "prawdziwie" przegra, bo nie chodzi o tę miarę sukcesu, która jest promowana przez chociażby USA. Słowa "Życie zaczyna się po śmierci" - też można interpretować w różny sposób, bo w wierze katolickiej, jak i innych wyznaniach i religiach, świat to miejsce pracy nad sobą, pracy nad błędami w nas samych. Jest to droga żmudnego poświęcenia, a nie przyjemności, bo, jak to mówią - obiad należy się po pracy, tak samo jak i odpoczynek i inne przyjemności, dlatego na analogicznej zasadzie można rozumieć, że to prawdziwe "życie" zaczyna się po śmierci, czyli po pracy, a wynagrodzenie będzie równe poświęceniu i będzie ekwiwalentem jego. Nie znaczy to wcale, że komuś w życiu nie wyszło, bo to owe "wyszło", zależy od priorytetów, jakie sobie weźmiemy za bazowe. Dla wielu pieniądz to priorytet i jego miarą mierzą poziom sukcesu, ale dla mnie jest to odwrotnością założenia wiar, jak również jest to ukrytą wiadomością - podpowiedzią, która tłumaczy drogę prawdziwą, drogę krwi, bo człowiek całe życie wybiera pomiędzy godnością i zeszmaceniem, wybiera między być a mieć, a powinien być. Czasem lepiej zachować się jak człowiek, jak człowiekowi przystoi, niż dla pieniędzy i majątku się zeszmacić. Czasem trzeba pocierpieć dla własnego zdrowia i wieczności - jak uważam osobiście, zrobić coś co Chrystus zrobił, choć w małym ludzkim i godnym procencie i według takiego schematu rozumiem założenie tego tekstu. Być może jest to próba uzasadnienia ludzkiego cierpienia, lecz uważam, że praca, na jakimkolwiek poziomie, jest chwalebna. Czyli każdy rodzaj poświęcenia ma znaczenie, za każdy należy się zapłata, to dlaczego nie miałoby być wiecznej zapłaty za coś, co jest najwartościowsze, za ludzki trudny żywot? A trudny żywot, to niestety bliżej do w życiu nie wyszło aniżeli wyszło, więc jak sam widzisz, perspektywy się zmieniają, a ostatecznie moją uważam za mocniej uzasadnioną. Lecz kluczem do niej jest własnie wiara, pewna doza niepewności, która albo się przebywa albo nie. Skoro, jak powiedziałeś, " - tego nie wiem ", to oznacza, że z mojej perspektywy nie przeszedłeś tej drogi, tego etapu, czyli nie uwierzyłeś. Jest to oczywiście sprawa prywatna i nie mnie oceniać jej wartości. Ostatecznie - obraz wiersza zapewne więcej znaczy dla osoby wierzącej, lecz nawet dla ich przeciwników może to mieć wartość artystyczną. -
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witaj, @Wędrowiec.1984 Dzięki za miłe słowa, klimat tez mi się podoba, szczególnie połączenie dwóch kontrastujących ze sobą obrazów, co rzadko robiłem w swojej twórczości. Raz jeszcze - dzięki ! Pozdrawiam ! -
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję
Dawid Rzeszutek opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdy życie gaśnie, zapalmy nadzieję Gromy czarne padają, jak znaki dni Słońce krwią płacze ponad dachami A kruki wirują w tańcu apokaliptycznym Rozbijając się o chodnik, jak granaty To koniec! Piszą w gazetach - To koniec! Dziwki, sprzedały gumki, ginąc na syfilis Banki najadły się dolarami bez wartości A władza przenosi interes do otchłani To koniec! A koniec to dobry początek! Budowałeś życie z cegieł piękna miłości ? A wiara żyła w oknie, jak refleks świecy? To wiedz, że życie zaczyna się po śmierci! Początek! To dom w obłokach nadziei Płynąca barka po soku z czystych róż Dom, to ogień spokojny i anioł u boku Byś wierzył, że warto być człowiekiem! Autor: Dawid Rzeszutek -
Niebo upada jak ptak
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Witajcie, Dziękuję za miłe komentarze, pozdrawiam !! -
Niebo upada jak ptak W kłębowisku chmur ptak się dusi Żywot jego oddycha krwią zatrutą Ponad głowami wiruje czarna śmierć Wiruje i spada, jak kukła bez Pana W chmurach gdzie śpią anioły dni W obłoku tuż obok ramienia Boga Z czarnych piór sypie się grzech i zatruta nim wszem płynie krew W obłokach nie słychać śmiechu Wrzask krzywd przebija spokój Dziś czarna apokalipsy iskra lśni Ponad zgwałconych róż polami Gdzie więc zbudujecie dom nowy Gdy przystań najświętszą zniszczą? I śmierć piekielna zacznie pokosy A walkirie triumfu tu nie wieszczą
-
Stacje męczeństwa XXIw.
Dawid Rzeszutek odpowiedział(a) na Dawid Rzeszutek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Waldemar_Talar_Talar Wiersz nie ma określonych ram, wierszem można zarówno słowo nazwać, jak i zdanie. Są przecież różne formy, ale szczerze mówiąc, ja również się wahałem pomiędzy prozą literacką a wierszem. Być może powinienem ten tekst wrzucić do działu proza, pomyślę nad tym później. Nie wiem, czy wiesz, ale prawdziwy artysta nie pisze dla sławy, czy jak to ująłeś - reklamowania się, a dla pasji i dzielenia się własnymi przemyśleniami oraz też dla pobudzania myślenia i wyobraźni. Ja w stu procentach nie uważam się za idealnego artystę, ale twoje słowa nie są wcale miłe, a przecież nic złego nie uczyniłem. Refleksje dotyczą różnych aspektów ludzkiego życia i są to również te oparte o wydarzenia dnia codziennego. Wolę pisać tak, niż o pierdołach jak o pszczółce latającej ponad kwiatkiem w słoneczny dzień :) - tak uważam, a twoje zdanie, jest oczywiście twoje - lecz nie widze w nim aktualnej mądrości. Pozdrawiam!! -
Wyczyn z krwi kwarantanny - (poetycka proza)
Dawid Rzeszutek opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wyczyn z krwi kwarantanny - (poetycka proza) Odkąd mówią, że jesteśmy tym, co jemy i jak żyjemy i że to wszystko płynie w żyłach, to stwierdzam, że krew musi być zmęczona i zatruta. Kwarantanna zatruwa ją wrażeniem zza krat nieprzeniknionych, bezczynnością niczym korona cierniowa, co krzywdzi, tylko leżąc na głowie. Z nudów, wędką w akwarium łowiłem życzenia, pływające wokoło ukochanej, wokół złotej rybki. Pierwszym było - tyle cierpliwości mieć w kwarantannie ile ma rybka - pływając w koło po więziennym spacerniaku. Wędka była też symbolem pewnego rodzaju kapitalizmu. Czułem się nieco jak Bóg, trzymający na haku Raj i pragnący zbawienia swoich dzieci. Przynętą były resztki nadziei, wyciągnięte z konserwy, poszarpane wspomnienia - normalności, schowane w spiżarce, na czarną godzinę. Lecz to nie czarna godzina a czarne tygodnie! Co smuciło mnie, w dziwny sposób, jak ładna pogoda za oknem. Żadna z rybek jednak nie chciała raju,Kurwa! Pomyślałem, nawet wy? Zdradzieckie bestie, niechcące umierać, a jedynie żyć! Owy kij był też przedłużeniem władzy. Mogłem być carem, królem, ale wolałbym być Bogiem, choć dla akwariowych istnień jednak nie odważyłem się zgrzeszyć. Pozostałem więc człowiekiem. Mężczyzną i też marną przynętą, nawet na kobiety. Gdy złowiłem w końcu, chociaż zabity czas, stwierdzając, że już godzinę wpatruję się w akwarium, poszedłem popływać w wannie, by dogłębnie poznać myśli złotych i niezłotych rybek, by dosięgnąć cierpienia każdej kropli wody i zbadać wszystkie akwariowe szlaki dążeń do poznania Boga. W końcu zauważyłem, że woda jest mokra i jak to jest, że płynie nawet w miejscu. Cóż byśmy zrobili, gdyby tak to woda była w kwarantannie? Pewnie piaskiem byśmy się moczyli i w nim pływali. Wszak człowiek to mądra istota, a Da Vinci pewnie w nieodkrytych patentach miał łódź do pływania w piasku. Krew jednak była zatruta, zatruta zmarnowanymi minutami, słabo nasłoneczniona, niedowartościowana, blada jakaś - co zauważyłem, gdy mierzyłem poziom cukru, zastanawiałem się, czy się wykrwawić, by zbadać każdą kroplę - w końcu przecież nigdy nie będą identyczne, każda jest oddzielnym uniwersum, mimo podobnej struktury tak jak ludzie. Ostatecznie pomyślałem, że to sprawa dla Boga. Marząc o końcu, poszedłem sprawdzić, czy chryzantemy dojrzały. W końcu taniej jest je wyhodować niż kupić i w razie potrzeby, która czułem, że się zbliża, mogą być potrzebne. Wosk do polerowania nagrobku, nawet krzyż i znicze - już czekały. W końcu śmierć jest w powietrzu i nie omieszka nas przytulić. Wegetatywność warzyw, też objawiała mnie się, jako piekło. Choć słońce jest darem i one darem też są, to zacząłem odczuwać ulgę, gdyż będąc warzywem, jest żywot o wiele trudniejszy. Leżąc i dogorywając, można jednak poczuć różnicę. Dwa światy - między żywotem warzywa a człowieka w kwarantannie niewiele się różniły - pomyślałem - warzywa to mają żywot! W dziesiątym tygodniu izolacji na ołtarz położyłem pomidora i ogórek, stały się moimi mistrzami w tych trudnych chwilach. W chwili załamania napisałem odę do pomidora i czułem, jak ogórek piszę requiem dla mnie. Jak to dobrze jest się do kogoś odezwać! I gdy ktoś w takich trudnych chwilach od serca ci requiem napisze. Talerze w kuchni lśniły, ale przetarłem je jeszcze dziesięć razy. Nogi moczyłem po dwie godziny i to trzy razy dziennie, by naładować baterie na podróże, kiedy nadzieja w końcu otworzy drzwi do domu, kiedy wolność zawiesi flagę na maszcie. Buty jakby podskakiwały, nie mogąc wytrzymać swojego braku ruchu. Szczoteczka do zębów była najradośniejsza, w końcu ją ktoś docenia i używa częściej. Docierały do mnie wieści, że sąsiad z drugiego piętra pomylił drzwi z oknem, gdy szedł na zakupy. Cóż teraz wiem, że daję sobie radę. Jak na tak wielki kryzys publiczny a marny statystycznie, to nie jest ze mną najgorzej. Wiara w pomidora i ogórka, przypomniała mi cielca na pustyni, historia narodu wybranego zmusiła mnie do zrobienia sałatki, śmietana nie była potrzebna. Podczas krojenia moich nowych bogów, zjadałem każdy plasterek, zanim trafił do miski. Niecierpliwość moja, miałem nadzieje, że nie wejdzie mi w krew. Krew płynęłaby szybciej, goniąc chęć życia, aż od przesytu tlenu wyparowałaby moja dusza. Czułem, że przestaję istnieć, na wszelkich płaszczyznach. Życie stało się niemożliwe do realizacji. Jak pociąg stałem na stacji, bez lokomotywy nadającej się do jazdy. Czekałem więc na pomoc, wieszając białą flagę i dopijając eliksir. Tą skondensowaną wiarę, że jeszcze będzie przepięknie. Autor: Dawid Rzeszutek -
Stacje męczeństwa XXIw.
Dawid Rzeszutek opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Stacje męczeństwa XXIw. Zakaszlał kasownik w autobusie aż ptaki przez szybę spojrzały przerażone, chowające jaja w szmacianych reklamówkach. Sąsiad już nie siedział obok sąsiada Dzielił ich już nie tylko mur polityki. Zszedłem z piedestału tylko na moment, by spojrzeć na świat strachem przeszyty, po czym się okazało, że piedestał to tylko kawałek szlifowanego drewna, bezwartość fizyczna z wartością ów symboliczną. Było to pierwsza stacja męczeństwa. Zdając sobie rzetelnie sprawę, że to początek zachciałem i koniec zobaczyć prędko Koniec, lecz czy nie może być on lepszym początkiem ? Wychodząc z autobusu, wpadła na mnie kałuża, niosąc białą laskę w lewej dłoni, lecz to ja jej nie zauważyłem! Z piedestału zszedł też Prezydent i jego kaczy pilot, cała armia belzebubów i niedożywiona finansowo TVP. Wszak informacje filtrują przez marsjańską atmosferę, potem spadają, lecz na cztery lewe łapy, kulejąc mocno. Zapatrzony w oślepiające słońce niemal jak narodów, stwierdziłem, że to druga stacja męczeństwa. Koniec podobno ambulansem z Kronospanu przybywał jak w delegacje, jednak mapa spłonęła, a język niemiecki to tutaj mało kto rozumie. Byłem jakby oszołomiony dzwonami w kościele, a biły nie tylko pianę, nie tylko marną propagandę. Dzieci podobno przestały lubić księży, płacą za mszę - bezdotykowo. No! Powoli doczołgałem się do okopu, bo przecież woja trwa w duszy, w sercach, czasem też na ulicy, gdzie cichosza straciła prawa wyborcze i wizę. Dziś przez ukoronowanego wirusa odchodzą szare ludu eksponaty, jedne mniej, a drugie więcej pamiętne. Tak, to do cholery trzecia stacja męczeństwa! Koniec zapomniał maseczki i uczestniczył w nielegalnym zgromadzeniu, więc musiał zapłacić mandat. Zabrakło kasy na paliwo, ambulans założył zrzutkę w necie. Kupiłem w pośpiechu kilka map w kiosku, w trzech językach. Na wypadek utraty któregoś z nich. Szukałem dróg, zagubiony w tej powrotnej. Podobno wszystkie drogi prowadzą na piedestał! Lecz ślepnąc od świateł świętych aureoli i krzyży, kręcąc się jak bąk, wirując wokół orbity szlachetnej wódki, ciemność dławiła mnie razem z pogryzionymi gwiazdami. Chciałem tylko znów stanąć na piedestale, chwilę zażyć, jak tabletkę pokuty, by uniknąć świadomości stacji czwartej. Autor: Dawid Rzeszutek