Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.12.2025 w Odpowiedzi
-
Pewnego razu pewna A szybciutko doszła do wniosku, że wszem i wobec jestem fałszywy, a ja chciałem tylko być miłym i pomyślnym. Tymczasem jako już przesiąknięty w stopniu nieprzeciętnym myślą poetycką mogłem dać jej tylko zamieszanie. Oraz zamyślenie nad zamieszaniem. Zresztą moje sprawy damsko – męskie to od lat jedynie dziwna gra w wymyślnego odrzucańca, zresztą przeróżnych kombinacji, konstelacji i wariacji. A jako że zerkam w różne wiersze wiem już doskonale, że nie tylko ja gram w tego rodzaju grę i że jest to dość powszechna gra w narodzie i nawet i na tę okoliczność wcale nie kłamię. Warszawa – Stegny, 26.12.2025r.7 punktów
-
„Cicha noc” Ludzie kłócą się Wydzierają sobie nienawiść z gardeł Rozdrapują oczy pytaniami bez odpowiedzi Kaleczą język łzami Mrugają westchnieniami Trzaskają szeroko otwartymi drzwiami Spędzają święta Jak sen z powiek Jak co roku Cicha noc nadciąga ciemnymi chmurami zasłaniając pierwszą gwiazdkę w moim sercu7 punktów
-
można karmić złudzenia w iluzję zamieniać sens albo otworzyć oczy i brać i brać co jest7 punktów
-
walczykiem z płatkami śniegu bielą nieskończoną nad brzeg tam gdzie opadłe liście płyną strumieniem pod warstwą półprzezroczystego lodu zabarwione słonecznym tęczowaniem w wiecznym pochodzie do krainy snów okutej głębokim mroźnym westchnieniem aż w błyszczącym pyle znikniesz w ciemności jak jej nieśmiały pocałunek6 punktów
-
Śpiewasz rzewnie, śpiewasz rozlewnie. Zawsze lubiłeś to robić, bo słowa są tanie. O przemijaniu swego świata - w nim ludzie już nie trzymają się za ręce. Tęcza jest krzywa, a ponad granicami wisi kurtyna i w tym roku nie będzie wakacji w Bangkoku. Nie ma lepszego świata, chociaż kiedyś nuciłeś o nim aż do zwycięstwa na wielkim koncercie pośród oklasków, abyśmy przetopili czołgi na łyżki i jedli różowe niebo, co dnia, w konopnym obłoku. Może dlatego on właśnie mija, bo kto ceni bezbronnych. A ty tego nadal nie rozumiesz, i cedzisz przebrzmiałe pieśni.6 punktów
-
niech do snu dziś cię ukołyszą białe motyle w skrzeniu świateł i w gnieździe nocy pieśnią cichą otulą miękko zanim zaśniesz gdy żadna myśl już nie wiruje w głowie zmęczonej trosk zamiecią wśród niedosytów i utrudzeń w ramiona niech cię tęcze wezmą przeniosą w światy malowane niewprawną ręką skromnym wierszem feerią zórz nad oceanem tym co dla ciebie najpiękniejsze rano - dzień baśń rozpocznie nową iskrami świtu w okno sypnie a w kuchni będzie pachnieć słodko gorąca kawa tak jak zwykle (obrazek stworzony przez AI - Deep Dream Generator)6 punktów
-
smutek nie musi boleć może być parawanem za którym możemy się odnaleźć smutek nie musi płakać może leczyć rany być nadzieją na lepsze jutro i po... smutek nie musi dokuczać bo ma uczciwą twarz nie ukrywa się jest szczery smutek jest nam potrzebny tak jak uśmiech i deszcz a że czasem doskwiera to inna baśń6 punktów
-
Pozbyłem się książek, zdjęć i listów, tych które były żywymi objawami mej dawnej, zdać by się mogło wtedy, nieuleczalnej i śmiertelnej choroby tak ciała tonącego w bezdni nieludzkiego upodlenia jak i duszy zapadłej w mrokach obłędu tej szatańskiej siły jaką szaleńcy w niej ostali, nazywają prawdziwą miłością. Teraz po latach, wreszcie byłem wolny od wierutnych bredni. A przynajmniej tak myślałem. I takie dowody dawało mi życie zdala od ludzi, ich świata i szalonych wyobrażeń opartych na uczuciach i marzeniach. Jednakowoż muszę z przykrością stwierdzić, że życie jednostki społecznie wykluczonej jest dość monotonne i zaplątane w ciągłość i chroniczną punktualność rytuałów dnia codziennego. Jest to ta smutna prawda, gdy możemy w zasadzie robić to na co mamy tylko ochotę a w istocie nie mamy sił i sprawczości członków oraz lotności umysłu by robić coś więcej ponad przetrwanie do zbawczego wieczora i niespokojnego, rwanego koszmarami snu. I tak wygląda dzień. Mija on na posągowym wręcz trwaniu na fotelu niczym cokole pomnika. W odmętach tej osobliwie indywidualnej i zakorzenionej w sercu rozpaczy. Czasami patrzę godzinami w biel kartek, z zawieszoną stalówką pióra nad nimi. Niczym wahadło, porusza się ona od lewa do prawa, cal wręcz od zbrukania kajetu, czarną posoką atramentu. Kartki wrzeszczą okrutnie, smagane ostrością pióra. Jak skazaniec z nagą piersią, rozpięty na stole kaźni. A pióro-wahadło rozcina jego żywot, tylko po to by pokazać sprawczość i prawdę, jedynej prawdy - śmierci. Najgorsze są noce. Gdy nie śpię po kilka z nich pod rząd a trwam niczym na posterunku. Pijany z tęsknoty i żalu. Wędruje po znajomych acz w świetle księżyca zupełnie obcych korytarzach. Patrzę na ściany i zawisłe na nich skarby. Obrazy, portrety, trofea i broń. Był taki czas, gdzie chciałem się porywać z szablą na słońce. W imię miłości, godności i praw niby mi przeznaczonych. Głupcem byłem wierutnym za młodu. Ach są i pistolety. Pożyczone wieki temu od przyjaciela. W celu tak błazeńsko prześmiewczym teraz, w celu odebrania sobie życia w imię miłości do panny, która nawet nie wiem gdzie teraz przebywa ani co u niej słychać bo rozmawiałem z nią ledwie kilkakrotnie. Ale kochałem wtedy po grób. A teraz kocham ciszę jak w grobie. Czasami światło księżyca prowadzi mnie do angielskiego ogrodu na froncie posiadłości. a czasem nawet dalej, hen do mostku nad strumieniem i sadu wiśniowego w tym roku rozkwitłego najpiękniejszym kwieciem, wyjątkowo wcześnie. Lata temu, w najstarszej jego części była postawiona jesionowa, zgrabna ławeczka z czarnymi okuciami. Teraz nie ma po niej nawet śladu. Jest tylko najstarsza w całym sadzie wiśnia, która wciąż kwitnie i owocuje. Jakby na przekór i złość temu co zdążyło już dawno umrzeć, zgnić i przeminąć a co narodziło się u podnóża jej korzeni i pnia. To tu pierwszy raz byłem tylko ja i ona. Był maj. Miłość w powietrzu. Mój wiersz dla niej. I jej niewinność. Niezdecydowanie. Wtedy to jedyny raz odważyłem się uchwycić jej uświęconą dłoń i na kolanach błagać. Wtedy uciekła, niewzruszona moimi łzami. Straciłem ją na wieki. Już na zawsze. Pamiętam siedziałem tam aż do zmroku. A potem sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni czarnej marynarki i wyciągnąłem małe zawiniątko, pudełeczko na biżuterię. Pierścionek zaręczynowy, dowód mojego oddania i miłości. Żółte złoto z naprawdę dużym diamentem. Cena i wartość nie grały roli. Dostawała ode mnie kunsztowniejsze i droższe podarki. Jej braciom również nie skąpiłem grosza a jej rodziciel awansował znacznie społecznie, dzięki moim szerokim kontaktom i wstawiennictwu. Tylko po to by koniec końców ośmieszyć me oświadczyny i wydać pierworodną i jedyną córkę za bądź co bądź majętnego ale jednak chłopa. Skończyły się konszachty ze mną i przyjaźń. A jedyna sprawiedliwość w tym, że sam roztrwonił majątek i stanowiska. A ja opływałem w luksus na jego oczach. A pierścionek zapytacie. Zakopałem go w korzeniach tej wiśni i do dziś dnia tam spoczywa. Uświadomiłem sobie, że jest on jedynym trwałym jeszcze symbolem dawnego mnie. Więc przyszedł ten dzień, że musiałem zniszczyć i jego. By nigdy już nie korciło mnie bym mógł podarować go innej kobiecie lub co gorsza by trwał tam w dole jak drzazga, jątrząc me niespokojne i chwiejne myśli. Ziemia była przyjemnie zimna i mokra gdy zagłębiłem w niej palce. Nie mógł być głęboko a ja chciałem odkopać go jak najszybciej… Na tyłach sklepiku mojego przyjaciela, był maleńki, lekko zagracony pokoik, wyłożony dębową mozaiką i pomalowany w barwach letniego nieboskłonu. Szczerbaty już na rogach stolik o lekko odklejonym blacie, poplamiony resztkami świec czy jadła, służył nam teraz jako stół do pokera i stolik kawowy dla srebrnego serwisu. Graliśmy jak prawdziwi zawodowcy, z rzadka jedynie odrywając wzrok ku filiżankom lub kartom a skupiając go jedynie na swych lekko spoconych i zmarszczonych obliczach. Przegrywałem okrutnie i choć stawki nie były duże to jednak portfel stawał się coraz chudszy w mojej kieszeni. I choć zawsze graliśmy dla zabawy mimo stawek za prawdziwe pieniądze, to dziś było mi nie do śmiechu. Wreszcie gdy znów postawiłem na przegraną trójkę asów, pojawiło się w drzwiach chwilowe wybawienie w postaci dorosłej już prawie panny, córki mego druha. Patrząc na to jak jej ojciec ściąga banknoty ze stołu i chowa do kieszeni, obrzuciła mnie chłodnym acz dość współczującym spojrzeniem. Ojciec ogra dziś pana do cna. Przegra pan nawet pierścionek a chciał go pan przecież sprzedać. Wyjąłem go na blat. I każde z nas zatrzymało na nim wzrok. Przez te piętnaście lat nie stracił nic ze swego blasku i urody wykonania. Był tak samo piękny jak kobieta dla której go zamówiłem i dla której powstał. Takie błahostki jak on nie mają dla mnie żadnej wartości moja droga, dlatego chcę się go pozbyć… ile za niego dasz przyjacielu? Jak dla Ciebie to dziesięć tysięcy. Jego córka stanowczo zaprotestowała. Ależ ojcze, to pierścionek zaręczynowy, symbol uczucia, miłości i oddania. Symbol szczęśliwego pożycia i związku. Czy pana wybranka umarła, że sprzedaje Pan go tak po prostu? Żyję moja droga i ma się jak najlepiej. Ma męża i dwoje wspaniałych zapewne dzieci. A pan… Nie dałem jej skończyć. To ja umarłem i już nigdy się nie odrodzę. Jesteś zbyt młoda by to zrozumieć. To nie symbol miłości a klęski. A ja chce żyć bez wspomnień i przyszłości. Chcę tylko żyć. Nie wracać do przeszłości. Mnie czeka już tylko jedno wesele moje dziecko. Gdy śmierć mnie w tany porwie, na parkiet swego wesela. Tak więc mógłbym zachować pierścionek i wręczyć go pani szczególnej. Tej która zbawi mnie pewnego dnia od ciężaru największego. Mojego przegranego życia.5 punktów
-
W małej wiosce nad jeziorem, gdzie tradycje były najważniejsze, zbliżały się coroczne święta ryb. Najważniejszym symbolem obchodów był karp — ryba, która według legendy przynosiła szczęście i dobrobyt. Wojtek, chłopiec niezwykle ciekawski, spędzał wiele godzin nad jeziorem. Pewnego zimowego wieczoru zauważył coś niezwykłego — wielkiego karpia, który przemówił ludzkim głosem. — Wojtek, potrzebuję twojej pomocy — powiedział karp. — Jestem strażnikiem tego jeziora, ale zły czarownik chce zatruć wodę i zniszczyć naszą wioskę. Chłopiec zaniemówił, lecz szybko poczuł, że musi działać. Pobiegł do wioski, by opowiedzieć o spotkaniu, ale mieszkańcy mu nie uwierzyli. — Karp nie może mówić — rzekła babcia Halina. — To tylko twoja wyobraźnia albo masz gorączkę. Daj czoło do ucałunku. — Nie mam gorączki i przysięgam, że to prawda. — powiedział chłopiec. Wojtek wracał nad jezioro, rozmawiał z karpiem i poznawał tajemnice tego miejsca. Karp wyjaśnił, że czarownik od dawna czyha na wodę, by zatruć ją i przejąć władzę nad okolicą. — Musimy działać szybko — mówił karp. — Jeśli zatruje jezioro, wszyscy zginą z głodu. Chłopiec zebrał grupę przyjaciół, którzy uwierzyli w jego historię. Razem z karpiem przygotowali plan obrony. Dzieci patrolowały brzegi, a karp uczył ich rozpoznawać znaki niebezpieczeństwa. W dniu święta ryb nad jeziorem pojawiła się ciemna chmura, a woda zaczęła się burzyć. Zły czarownik zjawił się, gotów zatruć jezioro. — To koniec waszej wioski! — krzyknął, unosząc czarną różdżkę. Wtedy karp wyskoczył z wody i przemówił donośnie: — Nie pozwolimy ci zniszczyć tego, co kochamy! Gdy Czarownik podniósł dłoń z różdżką karp ponownie wyskoczył z wody i uszczypał go w nos. Mieszkańcy, widząc odwagę karpia i determinację dzieci, dołączyli do walki. Dzięki magii karpia i jedności wioski pokonali czarownika i ocalili jezioro. Od tej pory karp przemawiał ludzkim głosem tylko do tych, którzy wierzyli w magię i dobro. Wioska żyła w pokoju, a tradycje i natura były nierozerwalnie związane. 🐠🐟🐠🐟🐠🐟🐠🐟🐠4 punkty
-
po mojej stronie widnokręgu nie widać szerokiego nieba wiatr w brzezinie nie szumi wszystkich twoich imion po mojej stronie widnokręgu słowa wycierają się ze znaczeń język to żywa otwarta rana oducz mnie mówić od nowa po twojej stronie widnokręgu staję się morskim przypływem naciętymi opuszkami palców czytam drżące linie żeber4 punkty
-
Taki jestem Odmieniec Coś jak kobieta z brodą Bo kto przy zdrowych zmysłach Pisze wiersze ? Oddaję cząstkę siebie nie zawsze prostym wersem Marząc by wstrzymać oddech Przyśpieszyć serce Zatrzymać spojrzenie wywołać uśmiech magiczną chwilą Kiedy gęsia skórka muska wersy pssst słyszę jak wzdychasz eh ty przygryzając wargę Warto być odmiennym Jak nie przymierzając kobieta z brodą bo kto przy zdrowych zmysłach Chciałby być tysięczną kopią4 punkty
-
blaszany stragan słowa i myśli sprzedaje czyjś cień nie ma klientów i kupców nie ma umiera dzień słowa już wyschły myśli czas wyrwał słońce zemdlało zbutwiałe płótno dnia dojrzałego jak zgwałcone ciało jak kora, która z drzew opadła w zdradliwym geście jak chwile i wiersze na ruchliwym przejściu w wielkim mieście nie ma klientów i kupców nie ma tylko ten cień4 punkty
-
Myśli, gdy podlewasz kwiaty, spoglądasz przez okno - dokąd cię prowadzą? A kiedy wpatrujesz się w niebo, śledząc niezdecydowany klucz dzikich gęsi, co naprawdę czujesz? Czy wolność ma właśnie ten smak — nienazwany, jak głęboki oddech, przed skokiem ? Skrzydła są gotowe, znasz kierunek i cel i serce wariuje ale lot - strach; jaki wiatr dokąd zaniesie ? Co jutro powie świat? Skrzydła gotowe. Lot — nie.4 punkty
-
@huzarc @Ewelina @Kwiatuszek @Leszczym @Rafael Marius @FaLcorN @Clavisa @Poezja to życie Dziękuję i pozostaję ze świątecznym pozdrowieniem Wszystkiego dobrego!4 punkty
-
przygotować stół i nastroić serca a listę składników niech zepnie w klamrę miłość taka przez duże M pisana reszta opcjonalnie według uznania3 punkty
-
Anna trwa na tle namalowanego domu za stodołą strzeliste topole rzucają cienie na zieloną lucernę miękkie płatki malw barwią dłonie twój obraz we mnie łagodnieje wiatr skrobie po smołowej papie rozdmuchując bezskrzydłe muchy szczątki komarów rozbryzgane na szybie zaplątane w pajęczynę włosy niby ciemne nitki tworzą ciekawą przestrzenną grafikę światło spod rzęs zamienia się w sito3 punkty
-
Pada, pada człowiek Wszyscy poeci chcieli oglądać ten upadek wyłącznie z miłości do niego Nie mogli patrzeć już na jego kłamstwa, nienawiść kończącą się mordem i głupotę w spojrzeniu egoisty I widzieli ten upadek w każdej wojnie i epidemii i modlili się o niego, bo wąska jest bariera pomiędzy naiwnością i głupotą, a tyle razy byliśmy zdradzani przez chmarę pożeraczy rakotwórczych dań z plastiku, palaczy, których smród swych ust dzielili z sąsiadami i swoimi dziećmi, przeżuwaczy cukru i seriali o zombie – namiastkę ich szczęścia po szklance alkoholu Pada, pada człowiek z zakrytym nosem i ustami w bojaźni przed tymi, którzy w Starym Świecie podobno dbali o jego bezpieczeństwo, i tymi, którzy mieli leczyć go z troską I nawet nie proszę: „Ujawnij się, Stwórco”, bo czuję Cię mocno, i jedynie Ty widzisz, jak często jestem podobny do tych, których krytykuję, i tak szczęśliwy, kiedy padam po kolejnej porażce, którą ten głupi gatunek uważa za wymówkę, by przeklinać Ciebie i sąsiada swojego, którego trzeba dobić, by miał gorzej I tak pada ten gatunek od trucizny swojego języka, podczas gdy ja wreszcie doznaję ulgi, ale… nie chcę żyć cudzym życiem, które puszczają człowiekowi codziennie, żeby nie chciał żyć swoim, więc i ja padam na zgliszcza, w kalectwie się doskonaląc, niewiele wiedząc, wiele czując i wierząc Pada Wypełzły ślimaki Czuć, że rośnie trawa Ci bez piorunochronów zamknęli okna, ekrany i przestali robić zakupy W takiej właśnie chwili …zaczynają jeszcze mocniej wierzyć w sztuczne pocieszenie po burzy, która z roku na rok zabiera im coraz więcej prądu i prądu w ich żyłach A ja? Zmoczony ze ślimakami oglądam jak pada… człowiek3 punkty
-
dotyk słowa jak blask czuły otwiera mi nową przestrzeń zielone połacie pól zmrożone w domu chłód ogrzewam się wesołą myślą że kiedyś cię spotkam Jak samotna brzoza stoję na skraju lasu błyszczę chłodną bielą3 punkty
-
Jesteśmy, w bieli, w czerni, niech się spełni, nasze szczęście. Tyle jest gwiazd na niebie, a na świecie serc, a drogi wiodą do Ciebie, chcę wierzyć, że to już sens. Nawet w ciemnej jak smoła nocy, w pustce bez prawdy i mocy, w głębi gdzie woda przytłacza, chciałbym do Ciebie powracać.3 punkty
-
Cienie rozpływają się Jak we mgle I nie ma ciebie Nie ma mnie Ani drogi Powrotnej do domu Tylko pustka wszechświata Nie mów nikomu...3 punkty
-
Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.” Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia. Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.2 punkty
-
O nocy! W cichej i bezgranicznej wibracji przywodzisz nas na pokuszenie w mistycznej drodze orzeźwiasz a grudniowym porankiem przepajasz. Idąc gwiazdy gubisz a czerń blednącej na horyzoncie materii rozświetla porannym blaskiem drogę idącym na modlitwę. Błądząc po świecie naszych cierpień, ujmij pod rękę ludzkie słabości, odczaruj świt i wróć do życia wraz ze wstałym brzaskiem. Rozpal zmysły i w kruchości poranka rozepnij nić pajęczą w bladoróżowych tkankach wykwitłych pod powiekami. Ułóż utrudzonych by spać się kładąc snem wieczornym w śmierci nie struchleli rano spraw by przy przebudzeniu grzechy swoje utracili. Usiądź przy wigilijnym stole mocą swoją chroń obecnych a przywołaj zmarłych połącz nas duszami racz przyjąć błagania nasze. Zgaś żądze i rozpal wiarę ogrzej całkiem nie umarłe kości oczyść ciało by dusza szła przez wieczność z Twoim błogosławieństwem. Amen2 punkty
-
Słodko - pikantna przekąska nienasycona, aromatem chili. Porzucam migdałowy kształt kiedy mnie rozpuszczasz w dłoniach. Obierając ze skórki. Chroniąc kruchość, w cynamonowej posypce.2 punkty
-
w sklepie kasjerka wydała mu resztę uśmiechała się jakby widziała jego żołądek rano zostawi pół herbaty na wieczór i tak w kółko aż glina pęknie i wyrośnie z niej kwiat bez nazwy2 punkty
-
2 punkty
-
@hollow man Witam Dziękuje za każdy komentarz . Doradzanie... Miłego dnia Pozdrawiam2 punkty
-
Każda bajka baśń legenda jest dla mnie jak kolęda której słuchać uwielbiam złote chwile z nią spędzam Chwile które czasu nie mierzą w czar magię i zaklęcia wierzą chwile wesołe ciepłe i miłe mające w sobie tajemnic tyle Dlatego mimo mojej dorosłości tkwi we mnie coś z dziecinności która fantazji się nie boi która czasem łezkę uroni Z okazji świąt Bożego Narodzenia wszystkim którzy lubią poezje życzę spokojnych miłych chwil przy świątecznym stole -2 punkty
-
2 punkty
-
A kogóż tam diabli nadali wieczorową porą? „To ja, Herod, król okrutny, otwierać!” – łubudu! „Turoń niech wam tu harcuje i kłapie paszczą!” Hej, kolęda, kolęda! kolędnicy idą, winszują I śpiewają: „daj, gospodarzu, grosika, nie dasz, To cię okradniemy z koni, owiec i baranów!” Diabeł poprawia rogi, stuka widłami i wymachuje Czarnym ogonem, a dzieciarnia zmyka do szafy. Hej, kolęda, kolęda! dziadek przybiega z piwnicy Ze słojem ogórków kiszonych i płatem słoniny. Czym chata bogata, a i paluszki się znajdą. Sam, jako przebieraniec, okradałem TIR-y, takie hobby. Chwali się i pierś wypina do orderu uśmiechu. „Na szczęście, na zdrowie, żeby się wam darzyło, W stodole się rodziło, w komorze nie brakowało, A w domu wesoło było – hej, kolęda, kolęda!” Wesołych Świąt!2 punkty
-
Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.2 punkty
-
cisza margines nieprzysiadalności ona jak cienie odchodzi najszybciej tu nie ma nic o pieprzeniu po mojej stronie ściany chłodniej te wszystkie witki słodko wąskie w pasie wymiękają wsuń dłoń pod żebra otwieram się przed tobą2 punkty
-
I na odwagę mnie wzięło By otworzyć następne pudło To z czerwoną kokardą Z duszą na ramieniu Z drżeniem dłoni Ciągnę wstęgę I zdziwienie mnie bierze Niepewne oczekiwanie Na grzmot jakiś W cichej nadziei Myśl bojaźliwa Pandora odpuściła?2 punkty
-
1 punkt
-
Nadziejami wieczór się zaczyna promieniami co do brzegu dopływają. Nad zachodem czerwień blaskiem swym otula lirycznieją szepty wiatru zatroskane... W melancholii, w zapatrzeniu tańczą walca ciepłem dłoni znów muskają pocałunkiem. Ucieknijmy dziś przed światem niewidzialni w granat nieba posrebrzany się schowajmy... Wiersz inspirowany piosenką Cz. Niemena "Wspomnienie" Autor fotografii: M.Lewandowska1 punkt
-
Złamany Moje niegdyś tętniące życiem serce zostało wypłukane z człowieczeństwa. Bolą kości od ciągłego stania za spraną, spoconą bawełną koszulki. Jarzące nadzieją światło przebiega bez iskry. Jak mam przebaczyć ludziom, gdy oni, w poliamidowych kurtkach, odłączyli mnie od własnej krwi? Płakałem między kruchym, zziębłym tynkiem a własną biologiczną ścianą, bo zrozpaczona matka straciła syna, gdy spojrzała mu prosto w oczy. Porwała mnie własna skóra, złamała mój drewniany podest. Więc zerwę na samym dnie, plakaty ze swoją podobizną. Nie chcę, by świat mnie szukał.1 punkt
-
to nie są twoi przyjaciele. tak mi próbowano wmówić Co tak naprawdę o nich wiesz? muszę się trochę natrudzić by przypomnieć sobie szczegóły ich żyć, ich związków, ich przeżyć jak gdyby me myśli już pruły zapamiętanych faktów nić nie wyrecytuje ich wszystkich miłości, nie znam ich życia w szczegółach nie często jestem u nich w gości czyżby się ta relacja popsuła? tak naprawdę wiem o nich wszystko co powinienem wiedzieć i nie potrafię sobie wyobrazić lepszych przyjaciół na świecie1 punkt
-
@violetta Ja trochę miałem do czynienia z Turkami w Niemczech. Tam dopiero ich było. Miły tańców życzę do włoskich melodii.1 punkt
-
@KOBIETA Przesiadki są drogą do siebie, w momencie gdy zrozumiesz podróż, nie będą już potrzebne.1 punkt
-
wyalienowany z ciała i wóda wóda wóda jeszcze płynę ale kra nade mną zamarza ona mówi żeby przestał ona się martwi mija ją na ulicy z dzieckiem lecz ich nie poznaje budzi się na ławce i nie wie czy jest szósta rano czy wieczorem lekarz mówi że wątroba jeszcze walczy gin w kasynie kokaina z deski klozetowej bójka na monciaku na komisariacie jeszcze rozróba i wytrzeźwiałka a to był taki dobrze zapowiadający się chłopak nocą ściany zbliżają się do siebie trzęsie się ze strachu i czego ty kurwa chcesz zabić się chcesz to się zabij i daj wszystkim spokój całe lata spakowane do worka i wywalone do kibla ja proszę pani nie mam pani nic do zaoferowania oprócz destrukcji fijewski siedzi przy barze z holoubkiem byłem kiedyś najlepszym saksofonistą w tym kraju cały panteon zapitych duchów i skierowanie do kocborowa lat trzydzieści żonaty jedno dziecko bilet do nieba pół litra i cztery piwa wtedy pojawia się ona na początku bardziej jako zbiór pikseli i pokazuje jak wygląda lato w środku ciemnej polskiej zimy chociaż są z góry skazani na porażkę później znów pijane wiersze i byle jakie znajomości nawalony facet u kieślowskiego wlecze choinkę po chodniku i szuka domu tę scenę odgrywa w życiu przez kilkanaście lat bo już jutro już jutro już jutro1 punkt
-
@Simon Tracy Tak naprawdę to mój były partner interesował się Mayhem. Czasami opowiadał o nich, o morderstwie również. Dziś nie są to już moje klimaty, ale sentyment pozostał. Pozdrawiam. @bazyl_prost A czy Ty szukasz nauczyciela od logiki?1 punkt
-
Nie wołaj mnie, lepiej przyjdź, będzie nam weselej i raźniej. Twoja miłość nieustannie walczy z obawami, które serce Ci podpowiada. Wsłuchaj się w moje serce, potrzebujemy miłości w naszym życiu. Niech dobro prowadzi Cię w kierunku szczęścia. Za pomocą pocałunku zapomnisz o przeszłych doświadczeniach. Nie istnieją słowa, które mogą zastąpić Ci poczucie bezpieczeństwa. To jestem ja, z sercem otwartym i gotowym na wszystko. Szukajmy dróg do nowego uczucia. Zarówno nocą, jak i dniem, żyjmy słowami, które na nowo nas połączyły. Choć świat może się kończyć, my zaczynamy nowe życie dzięki naszej miłości. Zadzwoń i opowiedz mi, jakie masz uczucia. Lovej. 2025-12-25 Inspiracje . Nowa miłość1 punkt
-
gdy poczuje że już że tylko dwa kroki zapłacze a potem życiu podziękuje za drogi kręte - świerszcza tęcze za ból który wiele nauczył drzwi niepewnego zamknięte - rodzinny dom - chwile łez szczerych i uśmiechów gdy poczuje że już nie ucieknę - dalej będę sobą - się nie zlęknę1 punkt
-
@Leszczym "(...) Jakże czasem za łatwo: o najróżniejsze nieporozumienia (...)". Tak: za łatwo. Zbyt łatwo. I dlatego warto podejmować ciągły wysiłek, aby unikać powstawania kolejnych. Michale, pozdrawiam serdecznie. Wszystkiego pozytywnego, wspaniałego i fantastycznego z okazji Świąt.1 punkt
-
@Kwiatuszek Dziękuję Ci. Serdeczne pozdrowienia. Zapraszam do przeczytania "Rzeszów, moje miasto".1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius Rafał ja lubię swoje piosenki. Lubię je i lubię każdą z nich. Jest to nieco bezkrytyczne przyznaję, ale istotnie lubię te teksty. Wiadomo jedne gorsze, drugie lepsze, trzecie nijakie. W dodatku z podkładem AI, a to zupełnie nie to samo. Ale nie przeskoczysz. W ogóle świat nie bardzo chce żebyś to przeskoczył :) Taki lajf już.1 punkt
-
w pizdu od domu mleczarze dzwonią bańkami na roraty na klatce schodowej stoją w wojskowym szeregu drzwi bez klamek ze ślepymi judaszami na tle szarej ściany niezmienny pejzaż ogrzewam lampionem z trzema świecami w cieniu galaktyk tam gdzie chowa się dusza nasionko gorczycy delikatnie muśnięte promieniem słońca połyskuje ultrafioletem1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czasem wiatr zrzuci z siebie brzemię i poleci do piekła by spocząć na kamieniu. Dziś nie widzę nic nie chcę słuchać o złu zapaści długu rozwijam muzykę słucham o tym, by się trzymać. Gdzieś byłem rano widziałem kres zła choć i tak ktoś umarł.1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne