Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.12.2025 w Odpowiedzi

  1. Inaczej teraz patrzysz. Głowa wreszcie podniesiona – to nie pycha - to upór, wyhodowany na przekór, na najbardziej słonej z ziem. Nie pytam, czy przebaczyłaś. Darowanie winy to luksus. Byłaś tam, gdzie nikt nie chciał patrzeć – na marginesie kadru, w martwym polu widzenia. Oddychałaś powietrzem wydzielanym dla innych. Trwałaś, choć kazano ci zniknąć. Więc teraz śnij na głos – marzenia mają prawo być hałasem. Płoń, nie ukrywając dymu, niech szczypie w oczy tych, którzy milczeli najgłośniej. Przestałaś być drogą. Jesteś kompasem. Już nie cieniem - lecz mapą nieba. Masz gwiazdy na wyciągnięcie ręki - kto poznał absolutną ciemność - potrafi docenić najmniejszy foton. Życie tych, którzy stali się widzialni jest trudne i prawdziwe. Przestałaś być przezroczysta. Masz głos, masz barwę. Jesteś. Moja przyjaciółko.
    12 punktów
  2. noc już w deszczowej mgiełce i zima chwila po chwili nad granią w blasku czerwieni gdzie wiatr jeszcze ciepły roztapia ze szczęścia złocone ogniem kwiaty mojego dzieciństwa na miękkich pośladkach niebycia
    7 punktów
  3. matula otwarła drzwi na oścież dziś swaty barwnym korowodem pijanych kroków do dziewki zachodzić będą a zdzierajrze starą kieckę trza z kufra niedzielną przyoblec toć to sam młynarz wysłał zwiady jego już drugą wiosnę pod kopczykiem leży nie źlij się Anuś przeca tyle u nas gąb do wykarmienia na przedwiośniu przyjdzie nam placków i chleba z perza naważyć tyć syta będziesz córuchno milej ci będzie pod dachem z mchu i ziemi biedować ? czy pańskie słomiane posłanie mościć pod surdut dłonie składać i piersi wyswobadzać na każden zachciew męża on nie Jasików któren po opłotkach chodzi i gdzie nie siędzie tam wszy gubi dobry pracowny a biedny psia jucha jak ten morowiec pochowany za groblą
    6 punktów
  4. upaść w letnią wysoką trawę dla marzeń przeciągać się w niej wypatrzeć owady na kwiatach z bukietem znowu przewrócić jak kot pochodzić na czworakach jak motyl polatać w słońcu
    5 punktów
  5. świat jest porąbany ma krzywe zakręty nie wstydzi się kurew Boga ma gdzieś ale to mój świat muszę go szanować nie mogę wyśmiewać bo może w pysk dać świat jest jaki jest trzeba płakać i się śmiać jedyny w kosmosie nie powtarza się jedyny taki gdzie można pluć i kraść wulgaryzmem się cieszyć dupy komuś dać
    4 punkty
  6. Niech ten wiersz będzie wrzaskiem na ścianach ciszy, Niech gniew i potępienie w słowach płoną jak pożar, Dzieci nie są własnością, nie cyfrową zdobyczą, Niech świat zobaczy kłamstwo, nim zgaśnie każdy ich dar. Ciała w klatkach ekranów, dusze jak szkło, Każdy gest prześwietlony, każdy szept oceniony, Bezbronność w cybernetycznym piekle, bez tchu, A ci, co patrzą, milczą, czasem sami uwikłani. Klik, wysłany strach, rozrywa niewinność, Szantaż i groźby jak dym oplatają serca, Zdjęcia i filmy stają się narzędziem zniewolenia, Każda chwila ucieczki kosztuje młode życie. Niech te wersy będą biczem na sumienia oprawców, Niech każdy szept w ciemności odbije się echem gniewu, Niech każdy, kto patrzy w ekran, poczuje wstrząs, Że dzieci to nie obiekt, a dusza w płonącym niebie. Ostatecznie — niech świat nie zamknie oczu, Niech ból, krzyk i wstyd w poezji wybrzmią prawdziwie, Bo każdy niewinny stracony przez cyfrowe mroki, To nasze wspólne wstydliwe, nieprzebaczone życie.
    4 punkty
  7. nie wiem co to znaczy może ... miałem widzenie może to sen zobaczyłem cię w różowej sukience to było jak filmik na YouTube widziałem radość w oczach dla mnie ją włożyłaś zawiodłem nie zwróciłem na nią uwagi wtedy jej nie widziałem posmutniałaś chwilę widziałem tylko ciebie teraz ją zobaczyłem była wspaniała przypomniałem sobie ile kosztowało jej zdobycie taka odległa wizja co to może znaczyć może warto teraz… 11.2025 andrew Sobota już weekend
    4 punkty
  8. w starym porcie zszytym z pogiętych blach pamięci wywołuję duchy z pustych butelek po wódce; zawsze na dnie jest parę kropel alkoholu duch wzniecony z absolutu pobudzony zapalniczką wędruje ponad ziemię ku gwiazdom mówi prawdę o bycie ontologii, metafizyce i odbycie to co nas nie upije wzmacnia organizm jak witamina o dziesiątej koło pętli tramwajowej zamykają budę gdzie Lucyfer karmi spirytusem młode z drobnymi w dziurawych kieszeniach na tym polega wyższość Czystej nad Jogurtem egzotycznym jest niepalny i brudzi spodnie opieram się o nowy pejzaż za oknem moje siódme piętro jest tylko dwadzieścia cztery metry na ziemią, można skręcić kark w drodze na skróty do najbliższej galaktyki; prawa fizyki są nieubłagane spada się tak szybko jak pusta butelka pomnożona przez kwadrat wyrafinowanej konfrontacji z mokrym trawnikiem gdzie o tej porze szczają trzeźwe psy
    3 punkty
  9. śmierć życiu podała zimną dłoń potem rzekła że lubię cię ale muszę... życie odpowiedziało ja też cię lubię ale inaczej - znaczy nie muszę potem roześlij się każdy w inną stronę zastanawiając się nad tym co rzekli a ty miły czytelniku odpowiedz mi czy ta rozmowa miała jakiś sens
    3 punkty
  10. Jestem zbyt wrażliwy na obsługę i dysponowanie danymi wrażliwymi. Zbyt obciąża mnie ta ich delikatność i kosmiczna waga ważności. Lęki wobec powyższego zagłębiają mnie wręcz w płaszczyzny nadwrażliwości i grubej przesady. Miejsce takich jak ja to karczma o nazwie Atlantyda, gdzie popijasz trunki wśród Atlantydek i Atlantydów i już na wstępie jest powszechnie znanym i wiadomym, że nie wszystko prawda co chłop tam śpiewa. Podobnie mi się widzi proza i za taką odbieram, bywa że egocentryczną autopoezję. Auta marki Audi A8 z tego nie ma, ale przynajmniej występuje pogoda przetrwania, nawet wtedy gdy oberwie się sążnista, deszczowa chmura, a szereg spraw wydaje się być takimi jakimiś zupełnie nie tak jak trzeba. Nawet gdy świat ci udowadnia, że w sumie jest on całkiem nie po kolei. Gdzieś wśród atlantydzkich historii fruwają naokoło lekkość i swoboda; zdarzają się też kategorie wolności. Zresztą lux auto z tego mogłoby być od biedy, ale tylko wtedy gdyby moje pisanie przypominało przednią szybę auta lub wszystkie trzy lusterka naraz. Warszawa – Stegny, 06.12.2025r.
    3 punkty
  11. Potok Słów Jak Rzeka Jak Morze Przypływ W Głębi Toni Jeziora Przesiąka Przez Ziemię Przez Las Załamuje Światło Przewodzi Wiatrem Teraz W Chmurach Spada, Siąpi, Dżdży Razi Piorunem Jak Grom Z Jasnego Nieba Tętno Ładunek życia Iskra I Ciąg Myśli Prawa Świadomości
    3 punkty
  12. @Migrena Wiecie co, weszłam tu z ciekawości dla wiersza, a zostałam dla… socjologii portalu. Po kolei: -Tymek wrzuca dwie długie, konkretne analizy: pokazuje, które metafory działają, które się dublują, gdzie tekst się rozmywa. Można się z tym nie zgadzać, ale to jest normalna krytyka warsztatowa – z cytatami, przykładami, propozycją cięć. -Migrena odpowiada najpierw całkiem ciekawym mini-esejem o wolności poezji – spoko, da się czytać. A potem jedzie w „prostaku”, „inteligencji ściany miejskiego szaletu” i żąda przeprosin. W sekundę z redaktora staje się samozwańczym dozorcą elegancji. -Viola z kolei startuje od miłego komplementu dla autora, żeby po chwili przejść do „zamknij dziób” i diagnozowania, kto tu „kracze dla przyjemności”. Z boku wygląda to tak, że jedyna osoba, która przez cały czas trzyma się tekstu, to właśnie Tymek. Reszta bardzo szybko porzuca wiersz na rzecz obrony towarzystwa i ustawiania rozmówcy do szeregu. Jeśli ktoś naprawdę wierzy, że „prawdziwa poezja” broni się dialogiem, to może nie jest najlepszym pomysłem: A. wyciągać ciężką artylerię w stylu „prostak, przeproś i zamkniemy temat”, B. nazywać normalną polemikę „krakaniem wrony”, C. a potem jeszcze stawiać siebie i koleżankę jako „uznaną poetkę” ponad wszelką krytyką. Bo z perspektywy czytelnika spoza kółka wygląda to dokładnie jak to, o czym Tymek napisał w swoim wierszu (Między lajkiem, a ciszą) o towarzystwach wzajemnej adoracji: łatwiej przykleić etykietkę krytykowi, niż uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy ten tekst naprawdę potrzebuje aż tylu fajerwerków? Podsumowując: „Upojony zimą” ma momenty świetne i momenty przegadane. Tymek nazwał to po imieniu. Za to go tu grillujecie – nie za ton, tylko za to, że ośmielił się nie klaskać w rytm. I to, szczerze mówiąc, mówi więcej o kondycji tutejszej dyskusji niż o jego „inteligencji” czy „prostactwie”.
    3 punkty
  13. Patrzę w gwiazdy Nie widzę nic Zaciskam pięści Czuję więcej Zamykam drzwi Nie ma już odwrotu Piszę te słowa One wracają do mnie Jak bumerang...
    3 punkty
  14. łatwo umiera się z zimna wokół wrzawa i ferment potem ciach - koniec ten spokój powiadasz błoga szarość… a tam euforia! i pocałunki! i lśniąca Bogini! płatki srebra złota usta nabrzmiałe secesją tu zaś noclegują żule żule i ci-jak-żule resztkami godności owijają ceglane podmurówki ciułają to ciepło ciepełko powoli oddają sączą - rybia krew Klimta nie będzie czerwieńsza
    3 punkty
  15. możesz tylko o niej rozmyślać gloryfikować ją bądź przeklinać to nic nie da oprócz pełnej ciężkiej bolesnej głowy która trafi w końcu na szrot lepiej uczyń ją nie bieskim balonem który zabierze w kosmos całą twoją istotę od stóp aż do głów
    2 punkty
  16. Stała dziewczyna pod drzewem, plecak miała i kapelusz Miejsce, w którym się znalazła odwiedzało niewielu Tam na skraju miasta, na rozstaju polnych dróg Jak co tydzień tam czekała, na jabłoni siedział kruk W brzask sobotni tam czekała na zielonooki cud On przed wrogim ludzkim wzrokiem w zaroślach się krył Tylko dla niej z swej kryjówki wyleźć skłonny był Do niej i cywilizacji serce mu się rwie Lecz jeszcze nie na to pora, jeszcze trochę, jeszcze nie Na rozstaju polnych dróg, tam wywęszył ją Ogon giętki swój wyprężył, a grzbiet w pałąk zgiął Z nią w swych myślach w pole biegnie, biegnie co tchu Tak szczęśliwy, że na drodze nikt nie stoi mu Dobiegł do niej kot porywczy i na ziemię ją rzucił Ona, choć nie długa rozłąka, cieszy się, że do niej wrócił Pośród traw w uścisku leżą, najszczęśliwsi obydwoje Jak najdłużej sobą się cieszcie, wy dzikie dzieci moje! Ona jego kasztanowe loki rękoma gładziła Sierść beżowa słońcem zgrzane ciało jej zrosiła On na dziecku jasnowłosym leżał odurzony W głowie ciężko zawróciły mu jej feromony I ona w przypływie uczuć mówi tak do niego: „Moje oczy twe i grzywa, już nie musisz się ukrywać!” A on na to: „Chociaż mocno ciebie kocham, żal mi z dziczy się wyrywać. Skryty jestem nie przypadkiem, starcie z ludźmi nie jest łatwe. Kochajmy się ukradkiem!” Więc kochali się ukradkiem przy zielonej pierzei A kapelusz zapomniany walał się po ziemi Na rozstaju polnych dróg, tam kochali się Lecz prócz trawy i jabłoni nie wie o tym nikt, o nie! (A może jednak ktoś wie?)
    2 punkty
  17. Choć dziś całego świata narody, Szczycą się swych dziejów chlubnymi kartami, To właśnie my przeciętni, szarzy Polacy, Dumę z swej historii mamy we krwi, To nam nasze ojczyste dzieje, W burzliwej młodości z kolejnych lat biegiem, Wniknęły głęboko w każdego z nas krwiobieg, Wpływając na każdego z nas życie… Chlubne karty polskiej historii, Nikt nie odbierze nam ich wyjątkowości, Choćby nie wiem jak próbowali, Niezliczonymi kłamstwami i oszczerstwami podłymi, Chlubne karty polskiej historii, Przez setki lat na wieków przestrzeni, Kolejne pokolenia patriotów kształtowały, W ciężkich dla narodu chwilach serca krzepiły… U zarania Księstwa Gnieźnieńskiego piastowscy wojowie, Wielkim wsławili się męstwem, Z odwiecznym wrogiem krzyżując swój oręż, Odpierając skutecznie najazdy nieprzyjacielskie, Jak wtedy na polach pod Cedynią, Gdy widząc wojsk swych pogrom, Margrabia Hodon okrył się hańbą, By zatriumfować mógł książę Mieszko… I trafił na nie choć w legendę przyodziany, Mocarny król Krak przesławny, Gdy niezliczeni z południa najeźdźcy, Padli pod jego lśniącego miecza ciosami. I legenda o księżniczce Wandzie, Znajdując w opowieściach ludu odbicie, Ku pokrzepieniu przyszłych pokoleń serc, Zapisaną została kronikarza piórem… Niegdyś na naszych rozległych ziemiach, W spowitych mgłą niepamięci pradziejach, U samego Chrześcijaństwa zarania, Nawrócenia tysięcy pogan zarzewia, Misja chrystianizacyjna świętego Wojciecha, Z nieśpiesznym biegiem kolejnych lat, Wyrywając naszych praprzodków z sideł pogaństwa, Otworzyła ich serca na duchowy świat… I na tak wielu wieków przestrzeni, Liczni polscy święci i błogosławieni, Księża wiernie Bogu oddani, Pobożni, pracowici mnisi, Swymi codziennymi uczynkami, Troszcząc się o biednych, ubogich, Głosząc wytrwale słowa Ewangelii, Próbowali świat cały uczynić lepszym… I kiełkowała w sercach Polaków Wiara, Wraz z cnotami oddania, wierności, męstwa, W strasznych, niepewnych czasach, Czyniąc naszych przodków stróżami Chrześcijaństwa, A nasze wspaniałe polskie rycerstwo, Wierne swym chrześcijańskim ideałom, Dało odpór tatarskim najazdom I wrogich pogańskich ludów zakusom… I nasza wspaniała skrzydlata husaria, Rozwijając kolejne swe natarcia, Na polach Kircholmu, Kłuszyna, Na kartach historii trwale się zapisała, By z biegiem kolejnych lat, Gdy pod zaborami znajdzie się Polska, Na polach bitew kolejnych powstań, Kolejne pokolenia patriotów inspirować… O chlubnych kartach polskiej historii, Zaświadczają niezliczone ułanów mogiły, Niekiedy mchem porośnięte w całości, Niekiedy skryte w cmentarzy głębi, Którzy ofiarnie życie poświęcili, Na polach bitew wielkiej z bolszewikami wojny, Nie szczędząc swych nadludzkich sił, By nie rozplenił się komunizm… Chlubne karty polskiej historii, Zapisali swymi sukcesami słynni lotnicy, Bijąc na swych maszynach światowe rekordy, Nie schodząc niegdyś z pierwszych stron prasy, Wtedy gdy cały świat, Zachwycała polska myśl techniczna, A ofiarnością społeczeństwa dozbrajana armia, Postrach ościennych totalitaryzmów budziła… Pisali chlubną naszego kraju historię, Na polach bitew kampanii wrześniowej, Niepokonani polscy żołnierze, Odznaczając się nadludzkim wysiłkiem, Ofiarnie powstrzymując wrogie natarcia, Skutecznie opóźniając niemieckich kolumn marsz, W kierunku swej ukochanej Ojczyzny serca, Warszawy skąpanej w szalejących pożarach… Chlubne karty polskiej historii, Swą ofiarnością mężnie zapisali, Niezłomni polscy partyzanci, Niosąc śmierć znienawidzonemu wrogowi, Gdy nasza wspaniała Armia Krajowa, W licznych bitwach, potyczkach i zasadzkach, Ogrom strat Niemcom zadała, Kąsając znienawidzonego okupanta… I na wielu stuleci przestrzeni, Niejeden oddany swej pracy historyk, Pisząc ksiąg swych opasłe tomy, Dokładając po temu wysiłków skrupulatnych, Marzył skrycie by jego dzieła, Pomimo upływu dziesiątek lat, Kształtowały kolejne patriotów pokolenia, A silną ich patriotyzmem była Polska… Przeto mamy prawo do swych bohaterów, Niczym dzieci do barwnych swych snów, Do dumy z wielkich ich czynów, W wielowiekowej historii cieniu. I nikt nam nie wyrwie patriotyzmu z serc, Umiłowania ukochanej Ojczyzny poranionej, Pielęgnować będziemy swą dumę, Przez każde kolejne stulecie!…
    2 punkty
  18. Olbrzymie domy o wielkich oknach, jak kamienne bryły. Garaże zdać by się mogło ... Na autostrady gotowe. Wieje od nich niezimowy chłód. To jest anestezja ślepej ulicy o wielkich aspiracjach. Sceneria nasycona arogancją dobytku o drapieżnym efekcie oderwania od całości. Jeszcze rok wcześniej niczego tutaj nie było... wyrosły jak grzyby po deszczu przez zaskoczenie. Dam sobie głowę uciąć, że stoją pustką, którą przekażą w genach.
    2 punkty
  19. W Twoim milczeniu jest niecierpliwe wiercenie się bocianich piskląt, zanim popękają skorupki jaj pod osłoną opiekuńczych skrzydeł. Jest nabieranie oddechu przed zadaniem długo wygrzewanego w tym samym gnieździe pytania, na które odpowiedź przybywa zawsze z gorącym wiatrem z południa. I jest rozchylanie ramion, każdego ranka, gdy przy pierwszej kawie, z moim imieniem na ustach, zaczynasz układać na starym kuchennym stole nowe puzzle. Obrazek - wzór stawiasz przed sobą, oparty o pustą kawiarkę. Na nim dorosłe już bociany odlatują do ciepłych krajów. Wciąż w ciszy, powoli, z pojedynczych cząstek tworzy się opowieść o świetle i obecności. O nasz dzisiejszy dzień nie musimy więcej pytać nikogo z zewnątrz, ani siebie nawzajem. Możemy za to sobie za niego nieustannie dziękować.
    2 punkty
  20. Pożądanie jest jedyną, dostępną opcją miłości.! Wykrzyczałam, narcystycznie rozcierając szminkę. A gwiazdy nie zawsze lśnią samotnie - odpowiedziałeś, spokojnie spoglądając w oczy. Każdego dnia będę czekać czy przyjdziesz w blednących, rozmazanych ustach… Zawsze tylko z tobą lecz nigdy razem wyszeptałeś, ostatnim pocałunkiem. Tobie… Tylko w wierszach:)
    2 punkty
  21. Mikołaj do Ziuty przyszedł w mieście Kęty, przystojny i młody , bardzo uśmiechnięty. Długo w domu nie zabawił, dzidziusia Ziucie zostawił. Mikołaj wszak to był – ale nie ten święty…
    2 punkty
  22. Biały i zielony smok szybuje między niebem a ziemią ku równowadze ślą się myśli na odległość ku sensowi leniwość rozpościera skrzydła bytu... długie rozmowy
    2 punkty
  23. @KOBIETA Kochana, ja to podsumuję te kluski, haczki i wieśniary i inne takie tą oto piosenką : Miłego wieczoru wszystkim.
    2 punkty
  24. Pan i Pani Frustro zerkają w lustro i nawet nie mają jak dostrzec, że za ich plecami jest całe mnóstwo. Są zupełnie egocentryczni, a zatem spoglądają całkiem żywo i bystro. Czasem szepną do siebie, że trudno, co poradzić, że bywa tak trudno. I pocieszą się niekiedy, że przynajmniej nie jest nudno. Na czarną godzinę mają taki oto plan, że wsiadają w pociąg i wybierają kierunek na Kutno. Nie pytajcie mnie tylko dlaczego akurat tam, bo nie wiem kompletnie wszystkiego tego, co nie zostało mi nigdy powiedziane. Warszawa – Stegny, 05.12.2025r. Inspiracja - Poetka Christine (poezja.org).
    2 punkty
  25. kochaj ponad naturalnie nadzwyczajnie aby każda chwila zamieniła się w motyla kochaj najpiękniej aby serce w cieple błysło aby ciało kwitło i dusza piętrzyła się to wszystko kochaj najmocniej w świecie aby każdy czuł ciebie niczym w duecie aby każdy poznał życia smak na domiar zła będzie wtedy brak kochaj jak siebie samego aby czuć człowieka ciągle bliskiego aby czuć jego obecność kochaj tą powszedniość i kochaj swoją ukochaną aby być bliżej jej a ona była tą na wieki wybraną aby świat okazał się w blasku tęczy słońca kochaj tak na zawsze tak bez końca
    2 punkty
  26. Anna patrzy na świat otulony bielą w sadzie sarny zostawiły trop głębokie bruzdy zniszczyły gładką powierzchnię puchu tam gdzie pochylona grusza zwisają kawałki słoniny niby paciorki rozbujane przez wiatr tylko patrzeć jak wygłodniałe sikorki wbiją pazurki głęboko w jasną połać mięsa stare deski stodoły poczerniałe od nadmiaru lat zatrzymują silniejsze podmuchy śnieżna zawieja omiotła ciało dreszczem przeszywając plecy znikąd oparcia
    2 punkty
  27. Wrogowie mnie otaczają. Brak mi brata do rozmów i cichych chwil zadumy, ciągnących się jak zaduszne, listopadowe godziny. Brak mi do szabli i szklanki, przysłowiowego Węgra. Mój przysiół, fortecą z lodu i kamienia. Granitowa wieża góruje wśród nisko osiadłych, stalowo połyskujących. Pierzastych, skłębionych bałwanów. Patrzę na ziemię niczyją, wyrosłą jak pleśń brunatna z równo ociosanych górskich zboczy. Tam śmierć dożyna nieszczęsnych rycerzy, co chcieli o łeb skrócić biblijnego Smoka. Uczepieni trokami z haków rzeźnickich do siodeł, pobladłych rozkładem ogierów. Wyklinają w agonii me zdradzieckie imię, krztusząc się krwią i gęstą śliną. A Śmierć odchodzi na przedzie w kulbace. Podkute kopyta końskie, zaczepiają w błotnistej mazi lepkiego śniegu o zapalniki porozrzucanych wszędzie min. Toną pozostawione zezwłoki w tym bagnie cuchnącej zgnilizną nicości. Nikt nie zliczy dusz pogasłych, na tym upadłym padole. Ich zbawienia ani modlitwa gorliwa ani krzyż osinowy nie wspiera. To pył ludzki, doczesny. Złożony z grzechów drobin. Mi tylko ciemność, rozległa po ścianach i węgłach służy. Mi jad wytruł uczucia. Skuteczniej niż wszystkie trucizny Amazonii. Zasypiam w korzeniach drzewa poznania dobra i zła. U mych strudzonych nóg, mówiący językami świata wąż się płoży. Na grubych, dolnych gałęziach powieszone ciała kobiety i mężczyzny. Bladzi i nadzy. Od pętli jednak w górę. Oczy mają wyjadłe przez mrok. Kruczoczarne. Na licach zaś opuchnięci, nabrzmiali, krwistoczerwoni.
    2 punkty
  28. @Amber tam nie ma kanionu, jest tam oz z okresu zlodowacenia. Ja to lubię formy skalne, nie lubię takiej typowej historii o królach.
    2 punkty
  29. @Omagamoga ten wiersz też jest świetny. tak jak poprzedni. inspiracja to filozofia Heraklita z Efezu. panta rhei.
    2 punkty
  30. @KOBIETA To piękny, melancholijny wiersz o niemożliwej bliskości i paradoksie związku, który istnieje, ale nie może się spełnić.
    2 punkty
  31. Ostatni wóz konny zniknął wraz z jarmarkami ze trzydzieści lat temu. Gwar dworca autobusowego, gdzie zjeżdżali się wszyscy do szkoły, a potem wyjeżdżali na emigrację, wybył z dekadę temu. W przedszkolu dom starców, a ostatni kiosk wymarł bez echa. Nawet wielkie centrum handlowe, co go święcił biskup i senator dwadzieścia lat temu, żyje tylko dyskontem, do jakiego drepczą rano staruszkowie odruchowo na przeceny, po cukier i znój. Niby jest autostrada, niby światłowód. Lampy uliczne gasną wcześniej, bo nie ma tu komu chodzić wieczorami.
    2 punkty
  32. @KOBIETA Bez zdjęcia, numeru telefonu komórkowego oraz bez spotkania się nie może obejść :) @violetta No cóż, Ciebie nie przekonam :) @Amber Ludzie z moich kręgów przynajmniej w zamiarach omijają miasto Gostynin, wiem nawet dlaczego.
    2 punkty
  33. @violetta Viola z Kutna jest tylko 23 minuty 60-tką do Gostynin które ma bogatą historię jeszcze z okresu średniowiecza to może by ciekawa wizyta z punktu widzenia geografii i historii, sama bym się wybrała, ale jestem za daleko, pasjami lubię historyczne miejsca.
    2 punkty
  34. @Leszczym tam tylko kolej ma przesiadki, nigdy w życiu:)
    2 punkty
  35. nos trochę za długi głos wysoki sopran tak poza tym szczerze nadto był uroczy tam czarno na białym wszystko wypisane że on jest przybyszem pozaplanetarnym miał swoje występy i nieobliczalnie na publicznych scenach ciągle był realnie świat go w mig rozpoznał bez żadnej żenady wszyscy rozumieli przeważnie szkolniaki a później z fantazją portrety powstały prosto na afiszach starannie wklejane był duszkiem dla wszystkich dzieci nie musiały bawić się pająkiem żeby powyrywać wszystkie jego nóżki bo on pozaziemski wróżył im z poduszki całkiem bez wyjątku przycinał im różki a one w noc ciemną uwolnione z psoty śniły o skowronkach
    1 punkt
  36. styk nieba i ziemi miejsce słońca marzę dla marzeń przez myśli tonę dotykaj mnie tak bierze tylko ascendent Skorpiona pocałunek ciał nie ma końca nie budzę się nie potrafię zasnąć sutki drapią prześcieradło z każdym jestem z tobą
    1 punkt
  37. @Amber jeszcze nie planowałem
    1 punkt
  38. @Amber zabita mucha deszcz zacina zielony szelest
    1 punkt
  39. @KOBIETA my z Wiolą nie mamy takich przenośnych izolatek ale będziemy ignorować:))))) a już prawie byliśmy w kosmosie. Ty w szpilkach a ja z pierzyną od babci. jak to się wszystko zmienia :) jak światła na przejściach. Dominiko. Przyjaciółko.
    1 punkt
  40. @Migrena ;))) no coż …dlatego właśnie oddziały psychiatryczne są przepełnione a psychiatrzy i psychologowie oferują tak odległe terminy …;))) Izolacja lub ignorowanie ;) jedyna opcja ;) @viola arvensis nie wiem Violu …może warto nie mówić nic ale ja …nie potrafię i nie chcę milczeć :) pozdrawiam :)
    1 punkt
  41. @KOBIETA jesteś Dominiko wielka. widzisz świetnie jako doktor psychiatrii z kim tutaj walczymy !!! ludzkie bestie bez wstydu i honoru. dziękuję :)
    1 punkt
  42. @Migrena Chwytam więc chwilę w podróży biegu By słowa dla Ciebie ustawić w szeregu. Niechaj ten ekran ciepłem zapłonie, Skoro tak czekasz po drugiej stronie.
    1 punkt
  43. Nie da się zaprzeczyć.
    1 punkt
  44. @Marek.zak1 To z łatwością udać się może, para nawet biedna się dogada, o ile nie jest zamieszana w jakiś splot przedziwnych interesów i jedna ze stron nie uchodzi za tak zwane źródło osobowe. Bo przy takim układzie nic nie może się udać i przy pierwszym wietrze domek okaże się domkiem z kart i się rozsypie bo musi nawet. Ale to mój wniosek z przeszłości, a nie przeszłość więc w ogóle ciężko stwierdzić, a twardych dowodów nie mam, bo nie zbierałem ich. @Christine Zmienić inspirację ?
    1 punkt
  45. @Migrena Dziekuję. Dokladnie tak sie czuję.
    1 punkt
  46. @Migrena jesteśmy tacy sami, podobnie lubimy spędzać czas.:)
    1 punkt
  47. @Gosława To bardzo mocne zakończenie — krótkie, nagłe, jak oddech urwany zimnym powietrzem. Po całej serii fizycznych obrazów przychodzi abstrakcyjne zdanie, które dopiero odsłania emocjonalny sens sceny. Anna nietrwała jak śnieg. Zima jako metafora braku wsparcia. Piękno krajobrazu nie daje pocieszenia. To moment, w którym czytelnik dopiero rozumie, że cały wiersz opowiada nie tyle o zimie, co o stanie psychicznym. Największy atut: zmysłowa konkretność, która prowadzi do metafizycznej konkluzji. To poezja subtelna, oparta na sugestii, a nie dopowiedzeniu.
    1 punkt
  48. @infelia gdybym była w wojską dziewczyną, to bym dopilnowała:)
    1 punkt
  49. @Migrena :) dlatego ….by oszukać przeznaczenie bardzo rzadko tam zaglądam;) Świetny tekst :) doskonały! Ale czy „ Listonosz zawsze dzwoni dwa razy” ? ;) pozdrawiam Migrenko:)
    1 punkt
  50. @Somalija No, to dzięki za zrobienie dnia.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...