Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.08.2025 w Odpowiedzi
-
nie szukałam cię w żadnym z planów nie było dla ciebie miejsca a ty przyszedłeś jak deszcz w środku lata nieproszony a tak potrzebny nie chodziło o słowa ty patrzyłeś tak że moje myśli same układały się w zdania których bałam się pomyśleć na głos byłeś lustrem w którym nie dało się ukryć żadnego pęknięcia i bałam się ciebie tego spokoju który gasił wszystkie moje wewnętrzne wojny jednym spojrzeniem nie byłeś przygodą byłeś powrotem do domu, którego nie znałam a za którym tęskniłam od zawsze teraz w twojej obecności wszystkie moje mury zbudowane z lęku i gniewu stają się linią na piasku przestałam grać bo znasz scenariusz na pamięć nie musisz nic robić "po prostu bądź"7 punktów
-
6 punktów
-
Gdybym mniej ją kochał co przecież mogło się kiedyś udać mniej nienawidzilibyśmy się po rozstaniu nasz zawód przybrałby łagodniejszą formę że też tego nie wiedziałem, że też się nie spodziewałem (ślepa miłość) Gdybym był innym człowiekiem lepiej, znacznie lepiej, napisałbym tę prozę celowałbym może nawet w awangardę top topów rozumiem jednak, że nie jestem w stanie wybrać publiczności więc zrezygnowałem z cyzelowania (hurtownik) Gdybym może chciał bardziej wyjaśnić ubrałbym tę wypowiedź w więcej sentencji niestety tłumaczyłem już tak dużo i tak bardzo wiele totalnie bezskutecznie zupełnie że cztery strofo zwrotko akapity najzupełniej na dzisiaj wystarczą (rezygnacja) I ja i czytelnicy wiemy skądinąd doskonale że najciekawsze, najgłębsze i najbliższe sedna jest to co nienapisane Nawet największy ból trzeba czasem okłamać - by zamilkł (oczywistość nad oczywistościami). Warszawa – Stegny, 11.08.2025r.6 punktów
-
5 punktów
-
- Inspiracją Ziemia i chmury Szewacha Weissa. Idziemy razem, trzymamy się za ręce, patrz słońce świeci, czego chcieć więcej? "Ten miał kościół, ten cerkiew, Żyd miał synagogę - ale się żyło razem". Zmierzch szykuje kartki dnia jutrzence, minuty układa, omija te wyszczerbione, wybiera pełne promieniste szczęście. Idziemy razem, cel jest wytyczony, bo przecież jasny w przysięgach. Potknięcia się zdarzają, idziemy razem. Zło nie przychodzi nagle, niezauważalne jest, zaczyna się od małych rzeczy. Inni ci oni- tacy sami. Niebo dziś chowa się w wełnianych obłokach. Są jak rajskie motyle- na chwilę zapomniane. Idziemy razem, trzymamy się za ręce. Potknięcia tylko do siebie zbliżają. Idziemy razem, Wannsee już się nie powtórzy?5 punktów
-
Wśród jezior, gdzie woda drży jak skóra pod westchnieniem, ona tańczy - naga, niebieskooka dusza, płomień, światło jeszcze nienarodzone. Słońce wplata się w jej kasztanowe włosy jak oddech Boga w chwili stworzenia. On - serce jak bęben, bijący w rytmie wilczych snów. Patrzy. I płonie. W spojrzeniu błysk - jak piorun wgryzający się w noc tuż przed modlitwą. Nie mówią nic. Język jest raną, rysą w powietrzu, a oni są drżeniem - tym, co rodzi się przed światlem. Ich miłość - dzikie wino rozlane na ziemię, krew snu, śpiew sosen wijących się z ekstazy w ciszy. Ona - rzeka, co rozsadza skały. On - przystań, co z rozkoszą tonie. W mchu i świstu jaskółek ich miłość rośnie - naga, pierwotna, bezwstydna, jak ogień w jaskini snu, jak cień całujący ciało przed snem. Niech świat milczy. Niech nie próbuje nazwać. Oni - wilki drżące w świetle, ptaki, które nigdy nie wracają, wicher, co zrywa dachy i szepcze: zostań. Każdy dotyk - trzęsienie ziemi. Każdy oddech - modlitwa. Każde spojrzenie - przysięga bez słów: płonąć, aż światło straci cień. Ona - deszcz w jego gardle. On - ogień pod jej skórą. Ich ciała - runy pisane po ciemku, miękkie miejsca, gdzie światło nie siega. Wszystko mówi: jesteście. Niech ta miłość będzie wichrem, co targa drzewa do korzeni. Burzą bez kresu, balsamem i cierniem, ciszą i pieśnią. W tej chwili są jednym ogniem. Jednym ciałem. Jedną istotą - czymś, czego nie sposob nazwać, ale kazdy chce dotknąć, choćby przez sen.4 punkty
-
przed? to chwila, na której połamała zęby. żelbetonowe żelki na każde kiedyś. a teraz ma coś. nocą warte kilka groszy, pusty uśmiech rano. i posmak. nadal niedojrzały, nadal nieświeży. zbełtane mleko i krew. trochę manny. nieba.3 punkty
-
3 punkty
-
z pustą kieszenią wyruszył w świat droga mu weną obok szedł wiatr z pustym plecakiem wolno wędruje wolność mu znakiem mgła łąki maluje jutrem się nie martwi dziś jego sterem widzi kamień porośnięty mchem klęka przed nim szuka minionego dodaje mu sił historia jego nie martwi kieszeń ani pusty plecak zasypia ze snem czując jego smak o świcie się budzi rosą twarz myje ulubioną nuci radości nie kryje3 punkty
-
Bo żal się nie rodzi bez miary i wagi - pytania coś ważą, ton z tonem pasuje. I cisza w muzyce jest dźwiękiem potrzebnym, a pauza wie więcej niż duszy przytułek. Liczymy coś stale, czasem - na człowieka, bywa, że oddechy, gdy noc nie pozwala odłączyć od myśli. Nawet liczysz słowa, bo można za wiele, gdy bezmyślnie pada. Można liczyć kroki, godziny, złudzenia, monety, banknoty, spojrzenia - ukradkiem. Liczymy na siebie - choć nie znamy sumy, i to, co stracone, co częste lub rzadkie. Więc jeśli zapytasz, czy ludzka uczciwość potrzebna jest w życiu - to wymóg czy ściema? Odpowiem, że owszem, choć to niepojęte, że liczę i czekam, na coś czego nie masz.2 punkty
-
rozkochasz mnie liturgią godzin. najbardziej, najmocniej w nieszpory. odmówisz w półmroku, bezwstydnie. szczerze. w słowach bezbożnych, ludzkich. w słowach jak proch, znaczących wszystko. wobec mnie, nic wobec świata.2 punkty
-
na zielonej trawce z białymi płatkami podmuchem ust sfruwam lekko przytulam miękki tron poleżę bosa popatrzę w niebo i korony drzew2 punkty
-
Kobieta jest jak drzewo Zmienna jak liście Krucha jak gałęzie Twarda jak korzenie Stoi wśród innych Lecz samotnie się chwieje Rozkwita na wiosnę Jesienią zaś traci wiele Obserwuje wszystkich Zna każde spojrzenie Choć samotność nie jest obcym doświadczeniem I gdy napotka połączenie Odda swe marzenie Wiedząc, że stabilność kiedyś nadejdzie2 punkty
-
przed lustrem stoi strach myśli bać się czy nie tego co widzę przecież moja twarz nie jest łatwa nie do głaskania stoi przed lustrem i kombinuje jak na siebie patrzeć by nie przegrać2 punkty
-
2 punkty
-
Dni spadają jak kartki z kalendarza. Celebruję istnienie. Podajesz puchar bianco, tęczę zamkniętą w kroplach wina. Budzi się apetyt na życie. Nie ma jutra dla słów, nie ma dla czułości. Toast. Za poranki po nocach zdarzeń, za ciszę twoich oczu, melodię bez słów, ukojenie niepokoju. Za szczęście, które nie zna starości.2 punkty
-
@Roma Per sempre Roma. @Migrena Nie ma litości jest tylko Roma w sacrum i profanum.Pozdrowienia2 punkty
-
@Roma Pięknie używasz języka religijnego, żeby opisać coś bardzo ziemskiego i cielesnego. Tak delikatnie a zarazem odważnie. Zatrzymuję się, aby poczuć ten klimat, tę intymność.2 punkty
-
@Roma To jest modlitwa, w której sacrum miesza się z czułością ludzkiego szeptu. Intymnosć nieszporów odprawianych dla jednej duszy i slowa jak popiół - lekkie dla świata, a ciężkie od znaczeń między dwojgiem. Och........ Och, Roma....... Och. Roma, zlituj się nad tułaczem.2 punkty
-
Witaj - tak wyszło - pomyślę co z tym zrobić - dzięki za czytanie - Pzdr. @Rafael Marius - @Annna2 - dziękuje -2 punkty
-
@wierszykiDziękuję za opinię, masz poczucie humoru. Mam nadzieję, że moja inteligencja (chyba trochę jej mam) nie jest sztuczna i nie piszę o naszej/waszej przyszłości. Szczerze mówiąc, to wcale nie myślałam o piosence Kory - oczywiście ta fraza była w głowie i pewnie ją nieświadomie użyłam. Wiersz jest dedykowany i osobisty. @RomaBardzo dziękuję! Napisałam go na rocznicę naszego ślubu. :)2 punkty
-
W kartonie po butach coś szeleści, popiskuje, Mysz komputerowa gniazdko wije, Zaraz, co jest grane? z biurka dyla dała. A to szelma — lanie ci się zbiera. Niucham, lupą badam — niebywałe, Tu, w szufladzie coś grzebała, Zjadła wiersz o egzystencji i poemat wycackany O Mruczusiu, fuj, też zbezcześciła, wredna jędza. Do aktówki wlazłaś? moja praca z matmy poszarpana. Będzie celująca pała i nagana, losie mój ty... „Student się wałkoni, w nosie dłubie, koleżanki podszczypuje” Wpis w indeksie murowany czerwonym długopisem. O, tu na parapecie kaktus łysy jak Kojaka glaca. Coś ty z nim zrobiła, szelmo taka i owaka? Niech cię w sidła złapię, popamiętasz, dam ci bobu! Oj, zapłacisz mi za straty i udręki, ty wywłoko! Pod sufitem na drabinie cichcem siedzę, Okiem łypię — śladów zbiega zero. Jest i skrytka pod podłogą, w niej „Świerszczyki”. Tu cię znajdę — parkiet odskakuje, łup, łup… pusto. W drzwi ktoś tłucze — Ewelina? zachodź śmiało. Kawa, wino, filmy, puzzle? — w samą porę. Atrakcja niebywała — mysz tu biega! Łyyyiii! stuk, stuk szpilkami i po randce. Niech ci ogon się zapętli, biegam wkoło, nasłuchuję, Pod tapczanem ciemność, tylko licho rzuca okiem. Noktowizja ślepa, blado na ekranie ,ty smakoszu sera, No to znajdę cię w łazience, skarpet brudnych nie unikasz. Może w szafie? skrzyp, skrzyp… Elvis? co wyczyniasz? Królu, zwariowałeś? pokaż, z kim się chowasz? Melpomena? no, dobrana z was jest para. Cudzołóstwo w starym gracie — na amory się zebrało! W kuchni mrówki tylko, chleb dla konia suchy, Czosnek na wampiry, brudne gary po imprezie, W zlewie oczodoły puste, czaszka! bryyy… okropność! Hamlet, też tu byłeś? błazna sprowadziłeś? Myszko, ile to już lat mieszkamy razem? Chcesz mnie rzucić? ręce załamuję, wiadro łez przelałem. Krzyżem leżę na dywanie, kurz pięściami wzbijam. Wracaj no! gniew we mnie wzbiera — grrry! Zawiedziony, załamany łkam, coś mnie w ucho drapie, kąsa. W ekran gapię się, chusteczką oko trę, nagle e-mail błysnął: „Ja tu jestem, twoja zguba! oto wiersz twój utracony. Wciśnij, głupku i niedojdo, w końcu ENTER.”1 punkt
-
1 punkt
-
Ja też ale z powodu zatok, a jak noszę czapkę to i uszy zasłaniem najczęściej, a teraz mam słuchawki od wzmacniacza i one też chronią. Pamiętam. Wyglądało groźnie ale dobrze się skończyło.1 punkt
-
Wybiorę się jak poczuje się lepiej. Ja nigdy nie miałem żadnych problemów z uszami. Nigdy mnie nie bolały nawet. Słyszałem aż za dobrze. Dopiero 3 lata temu zaczęło się psuć.1 punkt
-
@Bożena De-Tre Roma jest super ! To aksjomat. Zgadzam się, że poezja to często przestrzeń prowokacji, w której ścierają się różne formy miłości i ludzkiej niedoskonałości. W rzeczywistości my jesteśmy w niej intelektualnie manipulowani. Jest w tym jednak piękno ulotności teraźniejszości. O tak. Głupota ludzka płynie nad nami, nad światem jakby ogromna mgła wirusów. Których nikt zresztą nie widział. Nawet pod mikroskopem elektronowym. Ale co tam mikroskop. Bożenko. Wrocław to nasze piękne miasto. I niech takie będzie. Bez tego cholernego smrodu. Polska pozdrawia Wrocław :) A ja Ciebie, Bożenko :)1 punkt
-
Też to biorę pod uwagę, ale u mnie tak nigdy nie było. Poza tym przez jakieś 2 lata u mnie się zmieniało. Raz słyszałem dobrze a potem znowu nic i tak na przemian. A przy zatkanych uszach tak nie jest. Poza tym to u mnie dziedziczne. Ojciec nic już nie słyszy. To samo było z prababcią i to już od młodego wieku. Tylko babci się udało. Do następnego wesela się zagoi.1 punkt
-
1 punkt
-
@Roma @Migrena To była prowokacji i już wiem -:)Są różne znaki interpunkcji i różne miłości te święte i te grzeszne🙃…nie chce być złośliwą jędzą ale w zasadzie skażeni jesteśmy „ głupotą” a chyba że tak postrzegasz grzech pierworodny-:)..tak mam kilka 👍kultowych tekstów w tym „ na wieczność” nooo i ten kwiat paproci….ja tam go nie widziałam to wierzyć powinnam tak-:)….to tylko słowa które płyną by unieść się KTOŚ mógł…tylko ROMA jest wieczna pozwól że powtórzę…chociaż ostatnio ten niebywały smród zabija miasto.Pozdrowienia…marzeniami podszyte z Wrocławia.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Berenika97 staram się żeby to nie brzmiało jakoś obscenicznie, więc skoro zauważasz w nich delikatność i odwagę, to nie zostaje mi nic innego, jak tylko podziękować. Dziękuję :) @Bożena De-Tre dziękuję Bożenko za zajrzenie :)1 punkt
-
1 punkt
-
@piąteprzezdziesiąte dzisiaj przymierzałam naszyjnik z diamentem, gdyby się nie ruszał, to bym go kupiła:)1 punkt
-
w letniej podróży na południe każde słowo szuka własnego cienia czas mruczy smak wina błądzi między ustami doskwiera słońce na rozpalonej plaży suszą się turyści ci starsi maskują starość młodość odsłania spocone tatuaże piszę serdeczne sms-y brak odpowiedzi jest szorstka1 punkt
-
Czy Ty ze mną rozmawiasz, Grzesiu? Z wierszykami raczej się nie rozmawia, wierszyki się czyta albo pisze ;-))1 punkt
-
@moina Czy wiesz, co to znaczy moina? Otóż moina to ŻYWY pokarm dla ryb! 😲 I dałaś się pożreć... W internetach ludzie skaczą sobie do oczu, grożą, opluwają, drwią, nękają, hejtują i jeszcze gorsze rzeczy. O tym mówią niektórzy celebryci, że dostają groźby od obcych ludzi. Szok. Jeśli chodzi o Twoją historię, to nie byłam świadkiem incydentu i nie wiem, co było powodem decyzji o likwidacji profilu. Mnie się wydawało, że całkiem nieźle ci szło budowanie relacji, bo byłaś dosyć aktywna i to nie jest zarzut, tylko pokazanie po kilkumiesięcznym czasie, że NIE WARTO. Byłaś miła i uprzejma dla autorów, nagradzałaś ich lajkami, ze wzajemnością, ale pod tym tekstem jest TYLKO JEDEN KOMENTAARZ. Gdzie jest reszta? Może po cichu okazali wsparcie i wysłali ubolewanie na priv, że odpładła chętna osoba do lajkowania... Żaden portal nie jest idealny, na każdym znajdzie się ktoś, kogo będzie kłuła twoja obecność. Ale jedynie, co możesz zrobić, to nie być moiną, bo to uwłacza człowieczeństwu. Bo człowiek to największy drapieżnik wśród zwierząt, a nie pokarm dla ryb! Po dość długim czasie emocje opadają i głos zabiera pan zdrowy rozsądek, życzę Twój Pan Zdrowy Rozsądek podpowiedział, że w życiu są wieksze prolemy, niż nieżyczliwi, pyszący się ludzie i czasami warto wejść do tej samej rzeki, a na pewno nie warto zwijać dywanu i dać się zjadać anonimom. Życzę powodzenia.1 punkt
-
@Migrena Intensywny. I niech będzie egoistyczny, tylko dla nich. Inni niech nie dotykają, niech to płonie tylko dla nich, tylko w nich. Wszystkiego dobrego :)1 punkt
-
@Leszczym Nawet największy ból trzeba czasem okłamać - by zamilkł. To dobre słowa- bo wtedy może da się go oswoić, nie wiem. Gdybym- nie da się losu przewidzieć- nie jest prawdą, że jesteśmy autorami własnego scenariusza na życie. Podoba mi się.1 punkt
-
@Berenika97 Bereniko. Przecudownie napisany wiersz. Ja tylko dla Was - sto lat, sto lat...... Najpiękniejszego Poetko :)1 punkt
-
@wierszyki Spasiony = utuczony (wg słownika PWN). Dorośli jedzą wg własnej woli, więc spasieni nie są, a dzieci niekoniecznie, bo to, co im się daje, więc zrobili to rodzice. Taka różnica. Polskie dzieci z tych najszybciej tyjących, więc jest dramat. Dzięki za obecność ii udanego tygodnia.1 punkt
-
@Roma nieraz przez chwilę, nieraz musi upłynąć jakiś okres: smakujemy czujemy czytamy widzimy marzymy myślimy, że jest jak „kukułka” słodka; niebanalna chwila zauroczenia, ale ktoś wypełnił jej wnętrze goryczą nie do strawienia i wtedy najprostszym sposobem na przerwanie tego procesu jest wyplucie jej i choć pozostaje posmak goryczy, a w głowie oszołomienie jesteśmy gotowi do popróbowania czegoś zupełnie nowego, a wnętrze nowej może przynieść zupełnie inne doznania i żeby je odkryć znowu trzeba ją posmakować.1 punkt
-
@Berenika97 dzięki za to jak podchodzisz do tej mojej "poezji", to naprawdę dużo dla mnie znaczy :) @Jacek_Suchowicz Jacku, Twoje wierszowane komentarze, to coś czego potrzebuję. Dziękuję :)1 punkt
-
@Stracony No cóż Angelisa była moim jedynym tekstem przez ponad dwa lata. Teraz licznik oscyluję wokół 1600 wierszy i kilkunastu opowiadań. Fascynacja śmiercią urosła do rangi wręcz mitycznej a wrażliwość nadal czasami przebija w wersach@Berenika97 Dziękuję1 punkt
-
@Rafael Marius Kłopot polega może na tym, że dobrze jest je mieć. Ale z drugiej strony też mogą zaprowadzić na manowce. Wydawałoby się, że najlepiej jest ich mieć w normie. Nie za dużo i nie za mało. Ale to też tylko teoria, bo świat stoi potęgą, a potęgi nie ma bez snów o potędze. To jakiś duży jest paradoks. Nawet dzisiaj - tej nocy - tej właśnie - jakiemuś naiwnemu jeszcze dziecku przyśni się sen o potędze i to właśnie dziecko zadziwi za lat dwadzieścia kilka cały świat. @Berenika97 Owszem i taką też miewam obawę. I wiem, że takie rzeczy dzieją się w praktyce. I na tym może skończę tę wypowiedź.1 punkt
-
@Natuskaa Cóż zatem napisać jak to, iż "To niedobrze". W takim razie życzę Ci zgodnej z wnioskiem decyzji "tamtych Twoich". Ano Góry; tak, miło. I wypoczywam. Dzięki wielce i dobranoc. 🙂1 punkt
-
Szedł z nisko pochyloną głową poboczem pola, piaszczystą drogą. Szedł. Idzie obok kartofliska, które okrywa potok wieczornego słońca. Cały w pomarańczowej zorzy. Chłopski malarz. Namalował świat: bydło na rżyskach i pajęczyny babiego lata. Drżące. Sperlone kroplami rosy. Wiesz… Jesteś tu jeszcze? Idę i jestem tutaj. Idę tak, jak szedłem wtedy, pamiętasz? Niczego nie pamiętasz. Już nic nie pamiętasz i nie widzisz, gdyż twoje oczy... Martwe. I takie zimne zimnem kamienia. Bladego marmuru wyciosanego wieki temu dłutem nieznanego rzeźbiarza… Ale znowu idziemy razem. Idziemy tak, jak moglibyśmy iść we dwoje. Tak jak moglibyśmy… Idziemy. Idziemy. I idziemy raz jeszcze… Stawiamy kroki powolne, jakby w zadumie. Idziemy jak ten sen śniony nagle nad ranem. Jak ta widziadlana korektura zdarzeń, co chwyta za gardło jakimś ciężkim westchnieniem. Wypiłem trochę, to prawda. I wypiłem raz jeszcze, wznosząc toast za ciebie. Za nas… Dlaczego milczysz? Spójrz, wznoszę kielich… E, tam, kielich, butelkę całą. Wznoszę ją pod światło wieczornego słońca. I przez szkło przesącza się światłość pomarańczowa. Nadciągający wieczór. I przez szkło, przez płyn przejrzysty, przez te szkliste turbulencje spienionych majaków… Napijesz się ze mną? Patrz, jest jeszcze trochę. Widzisz? Nic nie widzisz. Ale ja, widzę za ciebie. Nie wypiłem do końca, albowiem chciałem… chcę zostawić tobie. Stoję w otwartym oknie i patrzę. Wiatr szarpie gałęziami kasztanów. Szeleści liśćmi. I szepcze. Szepcze. O, mój Boże, jak szepcze… Na stole leży talerz okruchami czerstwego chleba. I mży cały w pozłocie kryształowy wazon z wetkniętym bukietem czerwonych róż. I te róże. Te róże czerwone… Chodź, napij się ze mną. Na stole lśni butelka. Podnoszę ją, aby wznieść… Wiesz, był tu przed chwilą mój ojciec. Przyszedł zza grobu, aby się ze mną napić. Nie mówił nic, tylko patrzył. I patrzył tymi swoimi oczami. Takimi oczami zasklepionymi czarną ziemią jak u trupa. Był i znikł. Nie powiedział ani słowa… Kielich stoi nadal. Mój i jego. Jego i mój… Był i nie ma, choć przed chwilą jeszcze… Wiesz, ćwiczę wirtuozerskie szlify chorobliwej fantasmagorii. I próbuję przecisnąć się przez ścianę. Atomy mojego ciała łączą się z atomami tynku, zaprawy murarskiej i cegieł. Lecz nie mogę. Utykam, gdzieś pomiędzy. Nie potrafię przebrnąć jeszcze tej otchłani czasu. Choć jestem już bliski poznania tajemnicy przemieszania się w czasie. Wiesz, to jest w zasadzie proste. Bardzo proste… Wystarczy tylko… Zamykam oczy. Zaciskam szczelnie powieki. I widzę jak idzie ten malarz chłopski i maluje odręcznie dym płynący z łęciny, nad lasem idący... Mimo że cierpi na bóle głowy i zaniki pamięci. Ogląda swoje dłonie, palce. Licząc odciski, rdzę z lemieszy zdziera. (Włodzimierz Zastawniak, 2025-08-10)1 punkt
-
@Nata_Kruk bardzo dziękuję, wzajemnie :) Pozdrawiam. @Wiesław J.K. dziękuję za czytanie i komentarz, pozdrawiam także :)1 punkt
-
płynąc niedbale lub wlokąc stargane skrzydła codzienności - po chmurach wbiegają śmiało prawie o nic nie prosząc nieliczni w splendorze zbytku celebrują blask życia... pławiąc się w miłości udręce na ogół - weny mglisto lekkiej1 punkt
-
Chcę odkryć tajemnice twojego serca Ile miłości kryje się w twoim sercu Czy mogę zanurzyć się w twoim uczuciu Zabierz mnie do czerwieni serca i intensywnych róż Niech ten kolor wypełni nasze bycie Niech wieczór, w którym się spotkaliśmy, stanie się magiczny Poczujmy nieodkryte uczucie Emocje przekształcą się w życie, a my napiszemy jego historię Zobacz, w naszym wnętrzu są nasze odcienie czerwieni O, życie, daj nam energię i zdrowie dla naszej miłości Z głębi serca zrodziło się uczucie i nowe istnienie Teraz jesteś Ty i Ja kocham Cię Lovej. 2025-07-25 Inspiracje . Zakochanie .1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne