Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 08.08.2025 w Odpowiedzi
-
Piżmo jeszcze czuć było. Ogień dawno już zgasł. Tyle śniegu za oknem. Nam zatrzymał się czas. Owczy kożuch na ścianie. Chciałam przykryć nim cię, lecz wtuliłeś się we mnie, pogrążony we śnie. Tutaj, dzisiaj... Pragnę zostać i dni nie odliczać. Tylko z Tobą... mimo lat idźmy zawsze tą drogą. Tak bezpiecznie się czuję, chociaż tchu wciąż mi brak. Świeczka również dogasła. Zaraz też będę spać. Księżyc błyszczy za oknem. Lisią czapę dziś ma. Gwiazdy szalik mu tkają, jak to w bajkach i snach. Pozwól, proszę, nowe życie ci jeszcze przyniosę. Tutaj, dzisiaj... Pragnę zostać i dni nie odliczać.6 punktów
-
wschód słońca przyniósł ciszę odbitą od krajobrazów zarysowanych wspomnieniem lata skąpanego w złocie jej długich warkoczy zatrzymanych na postrzępionej fotografii wczoraj było bajką i dziś nadal mogłaby liczyć piegi na niebie lecz już nie wierzy że kiedyś uchwyci je w dłonie5 punktów
-
dla Niej Poznali się tam, gdzie noc mówi ciszej niż dzień - na poetyckim portalu, w sieci utkanej z pikseli i tęsknot, gdzie dusze bose stąpają po promieniach światła, a milczenie splata rozmowy w jedwabne nici. Nie było przypadków - tylko myśli, które spotkały się w pół zdania, dwie dusze jak listy unoszone prądem - nie powietrza, lecz ciszy, co pachnie chłodem i nieskończonoscią. Ona - uśmiech skryty w słowie, On - cień jej nierealnych marzeń. Nigdy się nie dotknęli, a znali się głębiej niż ci, co dzielą jedną poduszkę - pisali do siebie jakby każde słowo było szeptem duszy, testamentem utkanym z granicy snu. Każde „dobranoc” - oddech gwiazdy, której światło, pochłonięte przez czas, płynie jeszcze do nas. Każde „tęsknię” - nie krzyk, lecz pękający lód pod stopą, której nigdy nie było. Tęsknili - nie za ciałem, nie za gestem, lecz za ciszą przed burzą, która nigdy nie nadeszła, pokochali nie twarze, lecz drżenia głosu, które tańczą między słowami - nie ciała, lecz dusze w maskach metafor. Ich miłość nie znała czasu ani miejsca, rosła cicho jak mech na zimnym kamieniu, jak światło w piwnicy - jak słowo, którego nikt nie wypowiedział, a które dotarło do serca. Nie wiedzieli, czy kiedykolwiek się spotkają. Lecz już byli w sobie domem - nie z cegieł, lecz z ciszy i marzeń. I to wystarczyło.4 punkty
-
4 punkty
-
przeminąłeś jak ślad po skrzydłach ćmy odtąd nie zapalam światła nie wracasz przestałam liczyć kroki w twoją stronę nie muszę już mówić żebyś mnie słyszał w ciszy mieści się wszystko czego nie nazwaliśmy lżej nie przygniatają już zbędne słowa o przyjaźni4 punkty
-
Uwielbiam w twoich oczach moje odbicie, gdy się uśmiechasz szczerze — mimo deszczu i chłodu, w lecie nie-lecie dziwacznym. Ciepło krzesamy miłości iskrami.4 punkty
-
Piszę, gdy noc jest tak czarna, że słowa krwawią, zanim je wypowiem, a każda próba pisania wersów to jak plucie krwią w ogień, który i tak mnie trawi od środka. Mam język jak mięsień po walce -- sztywny, obolały, pełen słów, które gniją zanim je wypowiem. Ty jesteś solą w moim gardle, a ja połykam cię codziennie, nie mogąc się nasycić. Nie kocham cię -- ja cię fermentuję. Twoja skóra to winogrona, które gniotę stopą w piwnicy, gdzie powietrze jest lepkie i ciężkie. Dotykam cię w ciemności, az czuję w ustach smak cierpkości i goryczy. Fermentuję cię długo, aż pęknie beczka i będę mógł cię wypić, nawet jeśli smakujesz jak krew zmieszana z ziemią. Kocham cię jak ziemia kocha korzeń -- brudno, bruzdami, bez światła. Moje milczenie to nie spokój, to skowyt przykuty łańcuchem do podniebienia. Gdy śpisz -- ja się wgryzam zębami myśli w twoje imię, aż mam usta pełne krwi i metafor. Gdybyś była dźwiękiem -- byłabyś tym basem, który rozrywa wnętrzności na koncertach końca świata. Gdybyś była światłem -- byłabyś rozbłyskiem supernowej, zanim wszystko znów staje się ciszą. Nie jestem poetą. Jestem ciałem, które nie wie, jak przestać drżeć. Zestaloną tęsknotą, która chodzi po pokoju w twoich butach. Moje serce nie bije -- ono wylizuje po tobie ranę, codziennie od nowa, jak pies przywiązany do drzewa, które kiedyś nazwałaś domem. Kiedy patrzę w niebo, nie szukam Boga -- szukam twojego oddechu, tego, co zostawiłaś między gwiazdami, jakbyś chciała mnie oszukac, że odeszłaś tylko trochę w bok. Nie modlę się -- bo każde moje „amen” brzmi jak twoje imię połknięte razem z nożem. Zamiast tego siedzę. Milczę. Gniotę się w sobie, jak list, którego nie umiem wysłać, bo wciąż pachnie twoim ciałem. Miłość, którą mam, to nie ptak, nie ćma, nie ogień. To żelazna kula w gardle, zardzewiała i ciężka, a mimo to codziennie ją połykam, żeby nie wybuchnąć tobą.3 punkty
-
Miłość to stan Całkowitego upojenia Stan uśpienia Bo nim się obejrzysz Uczucie rozsypie się W drobny mak Pytasz jak? Odpowiedzi i tak Znikną całkowicie Wraz z sierpniowym słońcem...3 punkty
-
tej kawiarni tak naprawdę przecież nie ma między zwrotki wmurowałam cztery ściany gdy deszcz pada albo zimnem liżą mrozy to gdzieś spotkać przecież trzeba się z kochanym w artystycznej klimat iście poetycki tam kanapę ściska w rogu mały kątek jest cieplutka i pluszowa jak twe ręce my wtuleni do dwudziestej chyba piątej kiedykolwiek nam jest zawsze tam po drodze starczy tęsknić zaraz jesteś właśnie wchodzisz w oczach niebo w sercu kocham i nikt nie wie takie szczęście nie do wiary jacy młodzi tej kawiarni tak naprawdę przecież nie ma między zwrotki wmurowałam cztery ściany gdy deszcz pada albo zimnem liżą mrozy to gdzieś spotkać przecież trzeba się z kochanym3 punkty
-
- Inspiracją James Percivala Everetta. Przekroczył pan prędkość - Tak? Ale nieznacznie panie "state trooper" - Ha ha ha- rozlega się śmiech- proszę jechać dalej. A co byłoby, gdyby to był kierowca ciemnego koloru skóry? Białe słowa są piękne i Jim udaje, że niewiele pojmuje, ale w podróż zabiera Woltera. Co stałoby się, gdyby wiedzieli, że rozumie więcej? Nie trzeba słów, by zrozumieć co i dlaczego. Oni wiedzą wszystko. "*Niewolnicy są mądrzejsi, sprytniejsi, to oni rozgrywają relacje z białymi". To nie historia Afroamerykanów, niewolnictwo jest historią białych Amerykanów. Niewiele się zmieniło od czasów M. Twaina. Jak piękne są maki przydrożne, To takie proste dla estety, i dłonie pokrył karmazynowy kosmetyk.3 punkty
-
Dał mi szansę, nie mogę jej zmarnować. Proponuję ruszyć wyobraźnią i zabrać swoje smartfony do Warszawy do dnia 1 września 1939 roku. Pytam, jakiego by dokonali wyboru? Czy kręciliby filmy czy uciekliby do schronów. Ratowaliby życie czy dokumentowaliby swoim sprzętem tragiczną rzeczywistość. Głosy są podzielone, ale trzymają się tematu. Nareszcie mój mały sukces. - Poznałam Eugeniusza Starky, reżysera ze Stanów, polskiego pochodzenia – słyszę, jak się uciszają – który opowiadał, jak 20 lat temu przyjechał do Warszawy i w piwnicach Telewizji znalazł nieopisaną rolkę filmu. Zajął się tym filmem, pozwolono mu nawet zabrać go do USA. - Co to był za film? – niecierpliwi się lider, wyczuwam w jego głosie zainteresowanie. Opowiadam więc o Julienie Bryanie, który trafił z kamerą do Warszawy w dniu 7 września 1939 roku. Mógł ukryć się w amerykańskiej ambasadzie, Niemcy jej nie bombardowali. Ale czuł powołanie do tego, aby z narażeniem życia, dokumentować barbarzyństwo najeźdźców. Chcę jeszcze coś dodać, ale przerywa mi krępa blondynka. - Proszę panią, ale Lidka jeszcze nie wróciła. Zastygłam w paraliżującym strachu. Rzeczywiście, zapomniałam o niej. Oczami wyobraźni widzę leżące dziecko na posadce toalety. - Mogę pójść zobaczyć? – dopytuje blondynka. To Ewelina, energiczna i pewna siebie osoba. Szybko się zgadzam, nie mam wyjścia. Sama nie mogę opuścić klasy, byłoby to wbrew zasadom bezpieczeństwa. Ewelina otwiera drzwi i szybkim ruchem wciąga koleżankę do klasy. Lidka jest wściekła, krzyczy, że tyle się naczekała na korytarzu i wszystko na nic. Ewelina odpowiada jej również krzykiem, że mnie lubi i nie pozwoli abym wygrała konkurs. Jestem zaskoczona sytuacją, nic nie rozumiem. - Pani nie może brać udziału w konkursie, bo nas nie uczy – jednoznacznie zawyrokował Paweł. Część klasy szybko go poparła. - Bo my mamy taki konkurs dla nauczycieli – wyjaśnia Ewelina – Lidka wychodzi w czasie lekcji a my mierzymy czas, jak długo nauczyciel nie dopatrzy się, że jej nie ma. - Już rozumiem, a wygra ten, u którego na lekcji Lidka jest najkrócej. Czyli rzeczywiście, fatalnie jest wygrać taki konkurs - mówiąc to, ledwie utrzymuję powagę. Robi się niebezpiecznie, zaczynają z rozbawieniem oceniać swoich nauczycieli. Dowiaduję się, że matematyczka przez 23 minuty nie zauważyła braku uczennicy na lekcji. Ale pewnie to ja bym wygrała. Nie chcę już pytać o „nagrodę” dla zwycięzcy. Szybko muszę zmienić temat. Wrócić na tory rozmowy o filmie. - Chcecie zobaczyć fragment tego, co zostawił nam Bryan? - Szukam w torebce pendrive’a. - Nie ma szans – odzywa się chłopak z pierwszej ławki - Rzutnik jest popsuty od dwóch tygodni. No tak, szkolna rzeczywistość. Ciągle coś nie działa. Nagle mój wzrok pada na stos kartek A4 od polonistki. Całkiem o nich zapomniałam. Wyjaśniam uczniom, co powinniśmy dziś robić na lekcji, rozdaję karty pracy. Jeszcze 10 minut, może jakoś przetrwam. Proszę, by wspólnie spróbowali wypełniać. Nic z tego, składają samoloty lub grają na smartfonach. Znowu nie mam z nimi kontaktu. Odczytuję to jako swoją porażkę. Przyglądam się im uważnie. Zastanawiam się, jacy są naprawdę, o czym myślą, o czym marzą. Czy mają oparcie w rodzinach? Co chowają za swoimi szkolnymi maskami? Dzieli nas tylko 13 lat. Ale czy tylko? Nagle słyszę. - Fajna z pani ….nauczycielka, szkoda, że nie mamy z panią lekcji – to głos lidera Pawła. Część uczniów mu wtóruje. Dzwonek – wybawca. Przeżyłam. Wychodzą z klasy, niektórzy się uśmiechają, widząc moją radosną twarz. Czekam na rozpoczęcie mojego dnia pracy i zastanawiam się. Po co tyle emocji, stresu i psychicznego obciążenia? Czy taka lekcja ma w ogóle jakiś sens?2 punkty
-
2 punkty
-
Urąga swym sąsiadom stary Dzban miedziany: Ty, Rondlu, masz od roku rączkę ułamaną, Ty zaś, mój towarzyszu, polewany Garnku, Więcej plam masz sobie niż kram na jarmarku Miewa rys rozmaitych i plamek i dziurek. I ty, Miso, nie błyszczysz już niby marmurem, Lecz na obłym swym ciele kurzu trzymasz warstwę. A nawet ulubieniec niektórych Naparstek Coraz bardziej sczerniały latami się robi, A podarta Serweta stołu już nie zdobi. Posmutniały naczynia, zmarkotniały sprzęty, Wtem odezwał się Tłuczek, cóż, dyskutant wzięty. I stwierdził: Niech nam Dzbanek wyrzutów nie czyni, Nikt z nas tu nie jest winny, tylko – Gospodyni…2 punkty
-
2 punkty
-
@Ajar41 Pewien cyrulik gdzieś pod Kraśnikiem golił golfistów tępym kozikiem. A gdy coś balwierz golnął z rana golił i panie proszę pana! Bo był ten fryzjer gol-fanatykiem.2 punkty
-
Popełniłam rozstrzygający błąd, zanim postanowiłam się urodzić. Nie przyznałam się do winy, choć żądano ode mnie wolności. Nie słyszałam nic o Twoim śnie – ciało majaczyło wśród pragnień. Może to przeklęty spokój wdarł się pod skórę i osiadł na mieliźnie? Nic się nie zgadza; nawet łzy chodzą spać o tej samej porze. Pora nauczyć się żyć wbrew oczekiwaniom wątpiących. Najwyższy czas przerodzić się w bezmiar, żeby miękkość służyła rozpostartym ramionom. Czegoś brak melancholii. Ktoś musiał wykraść brakujący szczegół. Czy wystarczy krztyna modlitwy, aby nasycić Stwórcę? A może pora, aby powitać świat chlebem i solą? Krzykliwe są dziś Twoje usta. Jeszcze gorsza pamięć, uwikłana we wspomnienia.2 punkty
-
@Alicja_Wysocka Masz rację. Jak zwykle. Miłość to obłęd. Częściej piękny a czasam tragiczny. A cóż warte życie bez miłości ? Dziękuję Alicjo. @Robert Witold Gorzkowski Ja tutaj jestem pewno najmłodszy stażem. Ale już poznałem interesujących ludzi. Po ich wierszach i komentarzach. Myślę, że byłoby miło się spotkać. Póki co ja siebie "zapisuje". W razie potrzeby wpłacę gdzie i co trzeba. Robercie. Ciekawy z Ciebie człowiek ! Dziękuję. @Kwiatuszek jak już Kwiatuszki ronią łzy.... Mogę tylko podziękować.... A więc serdeczne wielkie dzięki. @Annna2 no taka czasem miłość bywa. Trudna, pełna tęsknoty i zwykłego dotyku dłoni którego brak. Ale to też miłość. Dziękuję Aniu.2 punkty
-
dotykam ściany jej nienaturalny wygląd przypomina mi nienaturalną kobietę na powitanie pocałunek bez ust będę śnił jej muralem2 punkty
-
Gdzie podział się ideał mój? Nie pamiętam go już wcale. W głowie myśli złowieszczy rój, Każda z nich ma jakieś "ale...". Wszystkie plany i marzenia, W piach posłałem razem z tobą. Tylko po co utrudnienia, Skoro wciąż nie jestem sobą? Szukam tlenu nie mając drzew, Chociaż miałem tu kiedyś krzew, Spaliłaś go by dać mi znak, Że w sercu moim czegoś brak. Brak mi wiary i nadziei, Brak mi ciebie i zieleni, Brak mi śmiechu i zazdrości, Brak mi czucia i emocji. Nie mam powietrza mając wiatr, Nie mam szczęścia mając czas, Nie mam serca choć mam ciało, A miłości wciąż mi mało.2 punkty
-
Miłośnik golfa z osady Kółko kijami macha, powtarza w kółko piłka do dołka piłka do dołka sąsiad mu radzi - puknij się w czółko. Kółko – gm.Goworowo1 punkt
-
Chowam wędkę, chrzanię haczyk, odnalazłem drobny maczek. Nie wiem po co, nie wiem na co, linie ego myśli znaczą. Zawsze byłem zbyt dokładny. Może lepiej kłaść kafelki? Będzie widać efekt pracy, tak jak widać dno butelki. Może problem jest w zapale. Wejść do bunkru? Obserwować? Bo w za szybko tkwi zakalec.. Znowu pustkę czas miłować. Teraz myślę: po co piszę. Może tak zrozumiem siebie? Może czas pokaże drogę, gdzieś do prawdy i do Ciebie.1 punkt
-
Już rozkwitał goździk brodaty, wielolistny w naczyniu szklanym tworząc polny wzór ikebany. W samym wnętrzu tego wazonu jak w akwarium nie pływa ryba, ale może, bywa lub chyba.1 punkt
-
@sisy89 jakby poranek dotknął wspomnienia czułą dłonią... tyle w tym wierszu światła, ciszy i utraconej wiary, że aż boli — ale miękko. Fantastyczny wiersz.1 punkt
-
Przy wystygłych kaflach i zgaszonej lampie Przy wietrznym spacerze po epicentrum burzy Przy trelach konarów bez chrząkającej gęby poczekał 5 minut, nie drąc się: „Pandurzy”! Przy włączonych serialach i migotach laptopów Przy wrzaskach autostrady i złośliwościach tłumu Przy szeptach Judaszów i pocałunkach zemsty wyrok dał od razu, nie czekał 5 minut Kiedy stracił wszystko, bo zło wraca motylkiem, zrozumiał stare wersy przy zimnym kaloryferze, że w 5 minut się tworzy nasza wspólna historia, a po sekundzie zostają bezżenne pacierze1 punkt
-
@MigrenaZatrzymałam się w tym świecie na dłużej, nie bez powodu. Piękny, nastrojowy tekst jak szept, jak cisza. Niesamowite metafory, uczucia ubrane w niezwykłe słowa są takie ulotne. I na koniec "I to wystarczyło" - jakie wieloznaczne, dla mnie to westchnienie, może rezygnacja. Dla mnie to takie bliskie.1 punkt
-
@MigrenaBardzo dziękuję! Wiem, jak ważna jest cisza w Twoich wierszach, dlatego bardzo doceniam tę opinię. Pozdrawiam.1 punkt
-
@Berenika97 Wow, Bereniko ! cisza w Twoim wierszu mówi więcej niż tysiące słów - subtelna, bolesna i piękna. Zostawia ślad we mnie.1 punkt
-
one love w tamtym czasie wyznawałem w opisie gg kropka i zmienne słowa których już nie pamiętam i to była prawda miłości wyznawanie mówiłem tam prawdę pierwszy i ostatni raz za pewne miłości wyznawanie do wtedy zwalczanej do demonizowanej rośliny jak kochałem marihuane jak to thc w dymie który wypełniał płuca po buchu idzie wokoło ubita lufka nie zainteresowany szkołą niezainteresowany niczym innym jak ta miłość tajemnicza którą kocham i dzisiaj i wtedy to były już miękkie dragi te kwiaty tejrosliny od natury danej potem wielopoligamia i wszechświat to haj bye dzięki za Twój wiersz uruchomił ostatnie synapsy do przypomnienia wspomnjenia i trwa do dzisiaj jak dzisjejszego dnia pa1 punkt
-
słyszysz ten dźwięk jakby rozprucie poszwy skrzyp skrzyp małe rączki próbują chwycić sęk w wystającej kładce seria mokrych odbić na wysokości głowy tylko kształty znikające pod taflą wody ciemny kanał rozlał się długą wstegą pośród gnijących liści rachityczne drzewa wszechogarniający spokój cisza na powierzchni delikatnie unosi się błękitna falbanka jasne loki rozrzucone niedbale rytmicznie tańczą wraz z ważką zaplątane w odnóża owada za chwilę gumowe ciało zawiśnie na wątłych ramionach dociśnięte kawałkiem drutu tylko patrz w zastygłe źrenice będzie ich więcej przygwożdżonych niczym Jezus do krzyża z wyrwanymi włosami roztartym makijażem i amputacją kończyn walających się między krzakami1 punkt
-
@Migrena no tak, straszny staż mam ty 23.06.25 a ja 21.04.25 a więc dwa miesiące 😀1 punkt
-
1 punkt
-
została we mnie cisza i chłód samotnej dłoni rozczarowania sypią się z rękawa oczyściłam krew z twoich słów teraz płynie już tylko piekąca czerwień pali od środka tej nocy nie zasnę wciąż brakuje mi sił na pożegnanie1 punkt
-
1 punkt
-
@Migrena - tak to prawda. Trwa. Bo ludzie są różni- różnimy się my ludzie między sobą. Różnią nas kraje, historia, kolor skóry też. Każdy z nas inny- taki sam. Wydaje się to takie proste i oczywiste- a jednak tak nie jest dzięki1 punkt
-
1 punkt
-
„Córa” Młoda ich córka, odeszła. Rozpacz do nich doszła. Młodości już nie ma w ich ciałach. Dzieciątka nie stworzą kolejnych. Są zrozpaczeni. Pistolet przy skroni. Nóż przy szyi. Zostaje skromna namiastka nadziei. Od teraz, ich dom otacza krople deszczu smutku. (Jeden z pierwszych wierszy napisanych przeze mnie)1 punkt
-
Jesteś Jezu drogowskazem przypominasz o pokorze ciężko ją znaleźć w sobie stąpam po kruchym lodzie zbyt częste upadki nie są wyborem tak prowadzi życie chwilowa stabilizacja w następnych krokach rozpada się na liczne nie pasujące do siebie fragmenty życie w ciągłym układaniu mozaiki ŚWIATŁO widzę je na horyzoncie pozwalasz zawrócić z nicości dziękuję że Jesteś Jezu ufam Tobie 1.2025 andrew Piątek, dzień wspomnienia męki i śmierci Jezusa1 punkt
-
@Migrena To jest uczucie duszące i zniewalające- jak nałóg, jak kajdany z których uwolnić się nie sposób1 punkt
-
@Corleone 11 A mi najbardziej podobał się Księżyc ☺️. Całe opowiadanie oczywiście ciekawe. Jakoś ostatnio zaczęłam baczniej zwracać uwagę na akapity i przerwy;-) Pozdrawiam Cię serdecznie ☺️1 punkt
-
Na grzyby Syreną 105 ferajna opony drze, Żwir spod kół strąca szyszek żyrandole. Gajowy z białą laską za nami gna i klnie. Kich! paf! bruum! wuuuu! bibip! – echo niesie. Szuu przez kałużysko, hop nad powalonym drzewem, Z radia: bum, bum, bum! trzask, trzask. piii! Pety za okno – pstryk! – strzelają jak z iskrownika, Puszki jak kręgle pod nogami padają, chrup! Lecimy złupić ten las, wszystko nasze jest. Stop! mrowisko, znak szczególny! – łyyyy i hamowanie. Sto na wprost, dwieście w lewo – zawiaduję Tam prawdziwki jak patelnie nas czekają! Kosze w dłoń, za pas tasaki, hurmem, bracia! W las ruszyli – pewni, zwiewni i pachnący. Głosy i wrzaski – wilk tak nawet nie zawyje, Grzyby rosną jak zaklęte – nawet muchomory kuszą. Środek lasu, niedorzeczność, coś jak z bajki Baby Jagi chata stoi wykrzywiona w mchu, paprociach. Łódź podwodna we mgle obok, karuzela i huśtawki... Nic, to zwidy jakieś. kijem ruszę i przepadną. Z lasu niesie się wołanie głośne: „DZIIIIK!” Lisią norę wypatruję – tam schronienie. Coś runęło z hukiem – to odwaga moja, oręż mój. W modlitwie załkałem i nura w studnię strachu. W śmiertelny mrok się wpatruję – schron? pułapka? Coś mnie kłuje... składam broń – to nieczysta gra. Komary tną mnie w pięty, rety, gdzie policja? „Tu cię mam!” – śmieje mi się w gębę wstrętny skrzat. Kajdany wyciąga: klik! – siedzą jak ulał, przyznaję. Prawa swoje wysłuchuję, „pod sąd leśny, bratku, idziesz! Niedźwiedź sędzią w twojej sprawie, ty gałganie! Na obronę masz ochraniacz – tu, na jaja...” „Pobudka!” – bum bum, draa! – drze się krzykliwie, Zmoczone prześcieradło pode mną – sen rozlany? „Koniom wody dać! z lasu przynieść drwa!” Co? gdzie? „dalej, marsz!” – o nie!, majtek mi brak...1 punkt
-
@FaLcorN Też nie mam cierpliwości, a z szukaniem drogi odwieczny problem. Bardzo ładny wiersz:-) Pozdrawiam serdecznie!1 punkt
-
Uroniłam łzę... Mogę dać tylko jedno serduszko, a szkoda. Bez wątpienia ten wiersz jest wart wiele więcej. Pozdrawiam serdecznie:-)1 punkt
-
@Migrena wczoraj miałem wstawiony implant i dwa tygodnie zero alkoholu i antybiotyk.☹️Jak wystawiałem wiersze na beju była tam Maria ze Świebodzina i ona organizowała raz do roku w bibliotece czytanie poezji. Sporo osób przyjeżdżało z całej Polski. Były reklamy na mieście i każdy autor czytał wybrane swoje wiersze. Zatrzymywałem się w hotelu i degustowałem miejscowe wina a było co. Zwykle następnego dnia wyjeżdżałem późno aby wino wywietrzało potem obiadek i biblioteka. Miło wspominam te nasze wyjazdy. W większości znaliśmy się osobiście Na takich wyjazdach zazwyczaj było dwóch facetów i resztę kobitki. Byłem w trzech miejscach i wszystkie wyjazdy bardzo udane. Były też wyjazdy typu warsztaty gdzie pisało się wiersze na wybrany temat. No i przyszła pandemia i wszyscy się wystraszyli. Jà pojechałem do Malborka ale reszta odwołała przyjazdy. Trudno zwiedziłem zamek napisałem trzy wiersze i pojechałem do domu. Mieliśmy tam też Stowarzyszenie literackie nawet mam legitymację. Pandemia wszystko zabrała a potem padł portal. Więc tak się tułamy po różnych portalach ale duch pozostał. Pozdrawiam1 punkt
-
@Migrena Ten wiersz to miłosny obłęd zamknięty w wersach -surowy, cielesny, oblepiony emocją aż do bólu. nie piszesz piórem, piszesz wnętrznością. Tu nie ma delikatnych metafor ani szeptów - jest rwanie siebie na strzępy. Gorycz przemielona z czułością, namiętność zaklęta w głód.1 punkt
-
@Berenika97 Bereniko, to opowiadanie ma w sobie wszystko, co ważne: prawdę, ironię, zmęczenie, czułość i iskrę nadziei. Nie moralizujesz, nie krzyczysz, ale pokazujesz szkolną codzienność dokładnie taką, jaka jest - często absurdalną, czasem poruszającą. Paweł, Ewelina, „konkurs Lidki” - to wszystko zostaje z czytelnikiem na dłużej. I to pytanie na końcu: „czy miało to sens?” - wcale nie wymaga odpowiedzi, bo już w samej opowieści ją zawarłaś.1 punkt
-
1 punkt
-
@jan_komułzykantA wiesz, że widziałam takie długie cieniusieńkie srebrne niteczki w sklepie, można je spinką przypiąć do włosów, widziałam to w TV. Ładnie i tęsknie - też lubię jesień, jest najbardziej poetycką porą roku. Pozdrawiam :)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
dojrzałe papierówki zalewają żółcią sad gdzieniegdzie widać liście chrzanu przez okno wpada ciepłe światło konary drą je na maleńkie smugi twoje myśli unoszą się znad poduszki dłońmi wodzisz tuż nad obojczykiem w zagłębieniu szyi wyczywalna twardość nie opowiadaj mi o łabędziach one tak brzydko śpiewają teraz gdy szeleści wiatr tul mnie tak jakbym chciała wypłakać z siebie wieczne zimno może kiedyś mnie oswoisz1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne