Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.11.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. wstać przed budzikiem zanim przyziemne sprawy na dobre porwą myśli i podejść do okna nawet w pochmurny dzień by nacieszyć się widokiem na przyszłość
    7 punktów
  2. Tyle dróg, a każda w złą stronę.
    3 punkty
  3. nigdzie indziej tylko tu... cisza i spokój nas boli nigdzie indziej tylko tu na cmentarzu płacz od smutku nas uwolni
    3 punkty
  4. próbuję mówić słowa bez białego kołnierzyka makijażu proste myśli pozbawione kolorów rumieńców a ty ty wolisz grę 11.2024 andrew
    3 punkty
  5. Oddechu jak światła w ciemności aż zawirują kości do tanga Miłości Ugiętym ramieniem Ty natchnieniem do radości do niewoli i wolności Pod kopułą zatrzymanego czasu obejmę Ciebie każdą formą nawiasu Będziesz odpowiedzą na źrenic pytania soczewką aż po ogień najmilszym nałogiem @Ewelina
    3 punkty
  6. o słowie miłość chociaż jest miło to jest również ość
    2 punkty
  7. Bez tytułu Kości karbonu na palenisku Żarem czerwonym zajarzy wszystko Byle im dać tlen i czas Mięśniem i miechem kowal obraca W ukrop białego rzucając łona Namiętnie twardą stal Ramiona w kleszcze ciało ujmują Młot spracowany całuje pieści Kuje na nagim kowadle Zapamiętałe płyną strumienie Ciosów przy jęku burzliwych dźwięków W dogłębnym boju strzelają iskry Fala gorąca bije na oczy I krople potu nic nie ostudzą Spragnione usta błyszczą się błyszczą Pełnią spieczonych warg Marek Thomanek 05.10.2023
    2 punkty
  8. Gdy był młody niestraszne były głębokie wody nie robił wrażenia upływający czas nie straszył ciemnością gęsty las . Dziś starością podparty odziany w stary frak myśli jak to fajnie Jak fajnie było być młodym i żyć na pełny gaz
    2 punkty
  9. Raz pomogę, a innym razem zaszkodzę w idealnych proporcjach pół na pół, innymi słowy jeden do jednego. Ta okoliczność zaczyna mnie wręcz bawić. Bawić doskonale. Generalnie rzecz biorąc przegrani nie bardzo nadają się do wygrywania, a wiedzą już lepiej niż doskonale, że wcale nie muszą tego uczynić. Właściwie przecież nie bardzo znają smak zwycięstwa, bo niby skąd mieliby go znać? Wbrew pozorom Widmo Porażki nie różni się aż tak bardzo od Pieśni Zwycięstwa, co zresztą najlepiej wie ten kto widział, a wielu widziało, choć nie każdy ma chęć o tym napisać. Warszawa – Stegny, 14.11.2024r.
    2 punkty
  10. zimowy ranek na plaży letnia pora dla hartowanych
    2 punkty
  11. zanim odpowiesz na ten sam zestaw pytań za pomocą wytrychu przeznaczonego do rozszczelnienia tubki kleju tu czytaj: scenariusza wewnętrznego Firmy tęsknisz do wyidealizowanego w świecie artefaktów —> kubka na kawę jaki byłby jego wzór zdając się na ślepy traf na stoisku wyrobów przemysłowych do podróży autobusami tej samej linii o stałych porach = teatrologii życia codziennego zgodnie z którą i ściśle według ukonstytuowanej metody dramaturgicznej poruszasz się przypadkowymi rozmowami na tematy poboczne a w istocie eschatologiczne: męsko-damskie lubię cię chociaż cię nie ma czuję chociaż nie istnieję tu w świecie jestem znikomą znikoma znika szalenie znikome są sprawy o to że mi za pracą się gubisz mógłbyś być przecież ladacą cienie się w listopad nieraz wnoszą jak o zażalenie (tylko od postanowienia) w potencjale odwołania więcej błędów chyba nie ma skarg nikt nie doręcza po uszy sztywny w nich casus myśli zamkniętych w tytule z iskrą w oku z przesilenia
    2 punkty
  12. myśli sobie na więcej nie liczą
    2 punkty
  13. a kto doceni dżdżysty poranek którym się pole napawa bo oziminy są rozmów znane chcą zdążyć się jeszcze nagadać iglaki chłoną białe korale zwijają liście smutek z wilgocią ptaki nie mają problemów wcale miłość poświatą wśród ludzi złotą ...
    2 punkty
  14. Wczoraj w Guzowie, na skraju wioski zwarł z Limanowskim się Malinowski. Dziś Malinowski chodzi z limem, a to zapewne przez malinę, którą na szyi ma Limanowski.
    1 punkt
  15. Osoba sojusznicza (ona jej), przy Świeciu, poznała niebinarnych (ona on) dziewięciu. Lecz jak się okazało (ono jego), ukryło się wśród innych, gdyż ego nie mogło już pożycia w ciągłym znieść napięciu.
    1 punkt
  16. Katarzyna z miasta Lublana, miała wodę w obu kolanach. Poszła więc do ortopedy, i się okazało wtedy, że badanie trwało do rana.
    1 punkt
  17. zawsze będziesz po którejś stronie chociaż zgubisz swój cień zaprzęgasz biliony bitów a piąty wymiar - abstrakcją zacierasz granicę dobra i zła wmawiasz że nikt nie zmartwychwstał
    1 punkt
  18. Bo zostawić siebie to droga zła - od początku :)
    1 punkt
  19. może wyskrobać swoje pięć minut nim budzik ściągnie zwykłą codzienność przywitać Boga znak krzyża czyniąc intencją swoją trafiając w sedno :))
    1 punkt
  20. Na Powiślu to raczej wysokiej zabudowy nie będzie.
    1 punkt
  21. zachód słońca infantylny my już z tego wyrośnięci snują wszyscy plany nocy wszyscy mniej lub bardziej śnięci śnięci! śnięci! czyż nie piękny przeddzień śmierci? w swoich własnych rzygowinach szczur się snuje po godzinach ka ba re cik! tango siarczyste nade mną i tango moralne we mnie i kręcą się kola (oszczędnie) z nienajgorszą whisky niechaj krążą niech się świecą jasny fiolet - neonowo neon - jasnofioletowo obaj jasno filisternie wszystko we mnie we mnie! we mnie! we mnie! do mnie! hasło: alarm! tracę głownię! reszta leży na chodniku wypadam dziurą w kieszeni dziura pełna nie jest dziurą fiolet dąży ku zieleni powieki-kotary chcą prosić o bis forma za brudna Witkacy chce dziś złapał mnie w talii słowami ciężkimi imponderabiliami arty-anomaliami takim i owym z podejściem zbyt nowym kieszeń! ręka w bezwładzie zaczęła gdzieś fruwać kieszeń! czego nie znajdziesz tego będziesz szukać kieszeń! kieszeń! udręka dzisiejsza musiała się rozpruć nie dalej niż wczoraj archiprotektorze! na żywo i w kolorze pomóż dźwignąć mi krzyż osobliwie metaforyczny jak prawie wszystkie pozostałe O Loch Lomond! O Loch Lomond! zieleń dąży w ciemny blond idzie twardo w dojrzewanie dojrzewaj mój ty, chmielny kwiatostanie kwiato-stanie stanie stanie! stanie się coś! stanie! stanie! czuje drganie w członkach! stanie! miałeś rację święty janie! przedszum trąb mi dzwoni w uszach płynie naokoło czaszki do jednego, do drugiego potem w trąbke eustachiusza w gardła jamę i do flaszki
    1 punkt
  22. Ino koni? Mi żal pionu, no i plaż. I min okoni.
    1 punkt
  23. Tu bawi! Podano Janowi piwo na jon, a do piwa but.
    1 punkt
  24. @FaLcorN to dobrze, trzeba sobie radzić, a zawody miłosne bywają bardzo bolesne.
    1 punkt
  25. @Ewelina Mam swój arsenał na miłosne zawody po miłosnych zawodach
    1 punkt
  26. @Ewelina Posłużę się komentarzem spod innego wiersza: "Nieźle mnie zabujało i słowo na tej fali. (...) Szkoda, że tej huśtawki już nie ma, bujała wysoko."
    1 punkt
  27. @FaLcorN niezwykły o ujmujący...
    1 punkt
  28. Czekam na czas, gdy wszystkonajkepiejwiedzący ogłoszą, że żadne płcie nie istnieją (albo, że są przeżytkiem minionych epok) bo teraz wszyscy jesteśmy aniołami. Ale póki co, to iiiii ha ha i patataj. Pozdrawiam.
    1 punkt
  29. Witam - dzięki za przeczytanie i komentarz - cieszy plus za rymy - Pzdr.
    1 punkt
  30. @Radosław Przyziemnych spraw częstokroć jest zbyt wiele, a w dodatku za bardzo chce się spać.
    1 punkt
  31. "Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstaną, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa" Jest mnóstwo świadectw nawet od tych po tamtej stronie. Przeżywamy tyle zdarzeń, że nie da się zamknąć oczu i zakryć uszy powtarzając "Chrystus nie zmartwychwstał" Pozdrawiam @viola arvensis dzięki :)))
    1 punkt
  32. i ty to wiesz i ja to wiem każdy w twych słowach widzi co chce pragniesz usunąć wszelkie podteksty niech słowo tylko sens swój znaczy lecz zmienią wszystko jedynym gestem myśli odwrócą i przeinaczą :)
    1 punkt
  33. Biorę kalendarz. Zaznaczam szlaczki, znaczki… Magiczne daty.
    1 punkt
  34. @FaLcorN ciekawe skojarzenie :) @Jacek_Suchowicz można i tak :)) Pozdrawiam:)
    1 punkt
  35. Iwona, dał puszki Nik z supła Danowi. - Pije i piwo? - Na " i"? - Co bocianowi? - Piej... IP.
    1 punkt
  36. @iwonaroma Nawet sobie nie wyobrażasz, jak się ucieszyłem, kiedy dobrnąłem do końca - łatwo się pomylić ;) Pięknie dziękuję.
    1 punkt
  37. Oficjalnie zaczęła się apokalipsa, zamiast latać, lepiej się nawracać na dobrą ścieżkę:)
    1 punkt
  38. @Rafael Marius dokładnie, to się dzieje, dobrze, że jeszcze moja część jest ładna:)
    1 punkt
  39. więc po co piszesz sama się męczysz za chwilę stwierdzisz: że to nie to głęboki oddech i się odprężysz znaną melodię gra telefon :)
    1 punkt
  40. @Alicja_Wysocka Piękny wiersz. Ja też lubię jesień i jest ona dla mnie inspiracją
    1 punkt
  41. @Ewelina Czasami się wyręczam linkami, jeśli są kompatybilne.
    1 punkt
  42. "Nie ma nic ukrytego, co nie zostałoby ujawnione."
    1 punkt
  43. Jada z gumy? To ty mu gza daj.
    1 punkt
  44. Przywołuję ducha ponad: chwilę, życie, wieki; wiek gwiazd, wszechświata, zegarmistrzów matematyki. Przywołuję ducha ponad: piach, Ziemię, słońce; galaktykę, wszechświat, fizykę. Mój duch to nieskończoność - wieczność ?
    1 punkt
  45. @Leszczym Jak Ikar. Pozdr.
    1 punkt
  46. Jest tak cicho dom już śpi samotność wstała wskazówki jej zegarka nigdy nie przegapią okazji patrzy z nadzieją tylko ten syk powietrza przy oddechu a co będzie gdy oddechy się zmieszają
    1 punkt
  47. @Jacek_Suchowicz dosadnie. Bardzo dobre !
    1 punkt
  48. Wiatr coś gada za oknem dziwne plączą się myśli w deszczu słowa są mokre splot wydarzeń kapryśny wieczór czarny we fraku cieniem straszy po kątach serce wisi w temblaku wokół wspomnień się błąka świeci goła żarówka dłonie w pięść zaciśnięte z samotności powtórka dziś zasypiam niechętnie
    1 punkt
  49. Świata nie objaśnisz jednym wierszem, choćby najdłuższym, filmem, piosenką, hasłem, wzorem, książką, opracowaniem naukowym, twórczością, czy pojedynczym profilem działalności. Naprawdę chciałbyś czasem tak uczynić, ale to z gruntu, z samej zasady, jest całkowicie niemożliwe. Nikomu nie udała się ta sztuka. Nikt nie zamknął tego tematu, a wielu, właściwie wszyscy tak, czy inaczej próbowali. Robisz więc i robisz, zrobisz nawet coś czasem, aż zwątpisz, czy padniesz, czy zbankrutujesz, czy poddasz się, a nawet niby zajmiesz się czymś zupełnie innym... To w ogóle nawet w większym, czy mniejszym zespole nie jest możliwe i nigdy takim nie było... Ta myśl jest tak dalece oczywista, że w gruncie rzeczy warto ją przypomnieć :) Warszawa – Stegny, 31.10.2024r.
    1 punkt
  50. Widywałem od jakiego czasu pewną kobietę, pracującą na kasie w znanym hipermarkecie w Polsce. Była bardzo ładna (piękne znam tylko 3) i odnosiłem wrażenie, że dobrze patrzy jej z oczu. I o ile piękno z pewnością jest zjawiskiem pozytywnym tak samo w sobie stanowi co najwyżej przedsionek ku sprawiedliwemu życiu. O ile kiedyś byłem kochliwy i potrafiłem się zadurzyć po uszy w byle kim ciskając swoje głupie nadzieje w odmęty desperackiego, spolegliwego potakiwania każdemu życzeniu byle duchowemu kopciuszkowi, tak teraz, z pewnym wsparciem z Góry miałem już mocno zakorzenione przekonanie, że to jednak nauczy mnie czegoś więcej niż oglądania blizn na swoim fatalnie pokiereszowanym już sercu. Dzień 1. - Dzień dobry - powiedziałem, gdy w tle słychać było pikające dźwięki skanera kodów kreskowych, a ona zwinnie swoimi drobnymi dłoniami przesuwała mniejsze lub większe przedmioty po szybie z laserem szukającym szczęścia w czerwieni oślepiającej naiwnych konsumentów. Zauważyłem wtedy, że ma na palcu plaster, a mając tego dnia dobry humor, powiedziałem sobie, ze może coś zagaję. - A co się stało z palcem? - dodałem nieco szarmanckim, aczkolwiek pełnym szacunku tonem. - A, zacięłam się kartonem. - odpowiedziała z uśmiechem. - Tutaj, w pracy? - zapytałem poniekąd z ciekawości, poniekąd by pociągnąć temat. - Tak. Jaka forma płatności? - Zapłacę kartą - odparłem, wyciągając z kieszeni telefon i przystawiając go do czytnika NFC. I pomyślałem sobie, że spróbuję czegoś jeszcze. - Myślałem, że to w pośpiechu, gdy kroiła pani rano pomidory mężowi na śniadanie - niewinnie rzuciłem. Myśląc, że usłyszę odpowiedź typu "nie mam męża" - bo przecież w końcu, jako informatyk poszukuję metod pozyskiwania informacji celem podejmowania decyzji, (zboczenie zawodowe) - usłyszałem jedynie cisze przy widoku nieco przypominającym zawstydzenie. Wyszedłem. Dzień 2. Jako, że nie jestem osobą, która miałaby coś do stracenia, nie jestem też specjalnie brzydki, a już na pewno nie zaniedbany, postanowiłem, że spróbuję się z nią umówić. Proszę nie mylić tego z "przełamać" się, ponieważ jako osoba, która jest świadoma swojej całkowitej anonimowości w ludzkim tłumie, bariery interpersonalne dla mnie realnie kończą się tam, gdzie kończą się utarte, chociaż ekstremalnie śmieszne normy społeczne. Jednak bariery barierami, a inicjatywa inicjatywą, która - jak od dawna przeczuwałem nie ma sensu istnienia na poziomie emocjonalnym. Po powrocie z sąsiedniego miasta powiatowego w celach formalnych, wszedłem do owej kaźni dusz żądnych czekolady. W sumie, prawdę mówiąc planowałem to już od samego ranka, nie pamiętam już szczegółów całego procesu myślowego, zwyczajnie wciąż miałem na myśli, że "dobrze patrzy jej z oczu". Łapnąłem, co potrzebowałem czyli paczkę chusteczek i kilo marchewek, co by trochę witaminy A oczom dostarczyć i spokojnie ruszyłem w kierunku kasy. Trochę zdenerwowany ale raczej brakiem pewności, co do tego czy okoliczności pozwolą wymienić kilka słów, stając przy regale z "alkoholem bezalkoholowym", udając, że szukam idealnego 0%, trzeźwego umysłu wśród racjonalnie uformowanych przez garncarza puszek kojącego życie znerwicowanych, wypatrywałem sposobności. I nadeszła, chociaż zwlekałem o kilka sekund za długo; lecz któż jest doskonały? Podszedłem. - Witam znowu - rzuciłem, mając na uwadze fakt, że rano już tu byłem po sok i wodę w 25km podróż swoją piękną gwiazdą. Tu nastąpiło krótkie kasowanie. - Jak tam palec? - rozwinąłem. - A w porządku, już nie ma problemu - odparła z uśmiechem. - O której kończycie pierwszą zmianę? - zapytałem. Zapytałem z nieco udawanym zaciekawieniem, chociaż nie do końca udawanym. Jako "niemalże absolwent uczelni wyższej" na dumnie brzmiącym kierunku "Zarządzanie i marketing", fetyszysta na punkcie zagadnień organizacji pracy oraz osoba przenikliwa, szukająca metod do prowokacji pożądanych przez siebie zachowań w tej sytuacji próbowałem być zwyczajnie bezpośredni. - O 14:30 - odrzekła. - Co Pani robi dzisiaj po pracy? - Idę do domu. W tym momencie miałem przerwać, słysząc pewnego rodzaju szyderę w treści komunikatu. Jednak zapytałem czy może chciałaby się spotkać i porozmawiać by się poznać. Usłyszałem: - Nie mam takiej potrzeby. Pożegnałem się i poszedłem w kierunku domu, ciesząc się, że przynajmniej mój ogród ma potrzebę spotkania. Dzień, który nie nadszedł (666.). Po dłuższej nieobecności na nieboskłonach wymarłych dinozaurów spożywających swoje marzenia, zniechęcony faktem, że znów muszę zobaczyć anielskie oblicza na tle nisko chodzącego, nisko żyjącego robactwa oraz zniechęcony również faktem, że w sąsiadującym, innym markecie cytryny nie dają soku, jakby dostawca wieczności jechał przez Saharę melexem, postanowiłem zrobić te 39 kroków ku obiektowi swoich westchnień (cytrynie). Każdy krok trwał tyle co kawałek mojego życia czyli chyba rok. No ale cóż, od miłości ku nienawiści jeden krok. Wszedłem. Podobno w ciemnych okularach mi do twarzy, z resztą nie mam zaślepek przeciwsłonecznych w swoim kabriolecie, bo plastiki wyschły i skruszyły się jak wiara toksycznie wychowywanej nastolatki w miłość (niech was szlag, "rodzice"). Tak więc, chcąc pozostawać anonimowy na drodze, by nie dostrzegły mnie oczy starych dobrych kumpli, życzliwych przyjaciół i bezinteresownej rodziny postanowiłem zostać anonimowy również tam, gdzie anonimowy już jestem. Złapałem cytryny i zbliżyłem się do kasy niczym Józef do Marii po tym jak urodziła Jezusa (chociaż wcale nie wierzę, że nie ciupciali się, gdy ona jeszcze była brzemienna; ech te dziady, które skaleczyły prawdę o miłości). Market był pusty. - Dzień dobry. - Dzień dobry. - chwila ciszy; zważyła wieczność - Dawno Pana u nas nie było. - Nie było takiej potrzeby - odpowiedziałem zaciekawiony konsekwencjami swojej wypowiedzi. - Zemsta? - odparła prowokująco - Zemsta jest słodka - odrzekł mój uśmiech samych ust - Nieładnie. Ale w sumie czego się spodziewać? - Widzi Pani, spodziewać można się różnych rzeczy, na przykład sprawiedliwości, bo tutaj przykładowo pani już trochę poznała mnie, a ja pani nie miałem sposobności poznać. Chociaż być może wcale tego jednak nie chcę. - Rozumiem, nie chce mnie pan znać. - Pani to powiedziała ale być może ja już panią poznałem wystarczająco? - chwila zażenowania błysnęła w jej oczach. - No ale to czego pan ode mnie oczekuje? - Niczego, tego, że wypełni pani swój obowiązek wobec społeczeństwa. - To znaczy co? Nie rozumiem, co ma pan na myśli. - Tak to właśnie wygląda, że wydaje się pani, że pani wszystko wie, a nie potrafi usłyszanych słów umieścić w kontekście sytuacji. - Wciąż nie rozumiem. - Na co wskazuje właśnie cały kontekst. - podtekst tych słów zabiłby tu samego Boga ale w czarnej dziurze wszystko znika - Ale co pan ma na myśli mówiąc "kontekst"? - Gdzie jesteśmy i co robimy? Tu nastała krótka cisza, wydawało się, że zrozumiała. - Wie pan co, ja wcale nie jestem taka głupia, jak się panu wydaje. A pan jeździ starą Astrą bez połysku i fiatem CC. W tym momencie postanowiłem już całkowicie polecieć w blef by się rozbiła o swoje dysonanse odnośnie tego jaka jest ta zasrana rzeczywistość. - A pani rozumiem ma wysokie progi i chce sobie ulżyć dolarami. To rozumiem już jest pani potrzeba, którą pani realnie ma? - Każdy ma swoje potrzeby. - To prawda, każdy ma swoje potrzeby, każdy chce być bogaty, każdy chce mieć wygodne życie, każdy chce.. lepiej nie wspominać o tym, co wy ludzie chcecie. - Ale pan jest biedny. - A pani jest bogata i siedzi pani na kasie dla zabicia nudy. Mówiąc prawdę, to istnieje kilka rodzajów bogactwa ale pani ich w ogóle nie rozróżnia. - O co panu chodzi? - O nic mi nie chodzi ale wydaje mi się, że, mówiąc kolokwialnie "pani wyżej sra niż dupę ma". - nie chciałem być dosłowny czy wulgarny ale chuj, nie ma kolejki to sobie użyję. - Pan jest chamem. - Lepszy cham, niż ignorant, przynajmniej pani przy porodzie nie zostawi. - mrugnąłem do niej oczkiem. Zobaczyłem jak coś się w niej sypie, ale jakiś potężny wiatr od ziemi unosi ten cały gruz z powrotem w gorę. - Oj tam. Powinien pan przeczytać jakąś dobrą książkę, o kobietach. W tym momencie prawie się zaczerwieniłem i wyszedłem obracając się na obcasie swoich Vansów, które katuję jeżdżąc na deskorolce u świtu kryzysu wieku średniego (Tony Hawk jeszcze żyje i jeździ, no co?) - Pani to najlepiej, żeby już nic nie czytała, bo z wiedzą, i inteligencją, którą pani posiada jest pani ustawiona do końca życia. I na tym chciałem skończyć tę śmieszną "kłótnię" ponieważ trafiłem na jakiś zabetonowany umysł. - No dobrze, to jakie to rodzaje bogactwa pan ma na myśli? - zapytała, jakbym nie wiedział, że to zwykła prowokacja i pytanie retoryczne. - Ja to wytłumaczę pani od drugiej strony - biedy. Bo widzi pani, są trzy rodzaje biedy, tak jak są trzy rodzaje bogactwa. Nie wnikam w to, jakie jest pani bogactwo materialne. Nie wnikam w to, czy jest pani bogata umysłowo ale w sumie widzę, że duchowo jest pani nędznikiem. Tutaj zobaczyłem, jak kobieta dostaje wyrzutów sumienia. - Nie no, widzi pan, nie chciałam pana skrzywdzić - odparła, jakby jebane "przepraszam" było nieosiągalne dla zakłamanego umysłu, chociaż w sumie to sformułowanie nie jest sprzeczne - Ja nie chciałem, żeby pani zrobiło się smutno - ponownie odrzekł mój uśmiech samych ust. W tym momencie poczułem jakby ktoś poczuł wobec mnie respekt. Respekt, o który nigdy nie zabiegałem. Bo gdzieś mam respekt i gdzieś mam życie w fałszywym związku, o który - proszę mi wybaczyć to słowo - "zabiegałem" . Poza tym jaki sens budować związek na cudzych wyrzutach sumienia mieszanych ze strachem przed tym, kogo rzekomo się kocha? Pomyślałem, że ta rozmowa i tak już trwa zbyt długo, a wchodzenie w szczegóły, w których tkwi diabeł doprowadzi tylko do mentalnego cudzołóstwa. Złapałem za cytryny i stanowczym krokiem wyszedłem z - jakby nie było, miejsca, w którym człowiek współczesny zaspokaja pewien aspekt części swoich podstawowych potrzeb fizjologicznych. Względnie taką potrzebą może być sprawowanie kontroli. Lecz i kontrola gówno warta. Jednak cel uświęca środki. Amen.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...