Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.11.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pomniki dzisiaj wyczyszczone, Przykryte kwiatów kolorami. Tysiące zniczy wokół płonie, Cofa się w czasie nasza pamięć. Przesuwa bliskich przed oczami, Radosne chwile i cierpienia I zdaje się, że znów są z nami, A przecież ich już tutaj nie ma. Myślę: czy nie ma ich naprawdę, Bo nieraz kiedy się odwracam, To mam wrażenie, że zobaczę Jak z dali patrzy na mnie tata. I wiem, że żyje, gdzieś istnieje, Wierzę, że został w niebo wzięty. Kiedyś go spotkam, dziś westchnienie, W ten dzień zadumy: "Wszystkich Świętych"... 2006
    9 punktów
  2. przefarbowałaś włosy na kolor kasztanowy i włożyłaś ciepłą sukienkę rzucając kilka słów mimochodem coś jakby w gorzkawo-cierpkim smaku teraz będę melancholijna i z każdym dniem bardziej zimna ukłoniłem się nisko jak słonecznik przy ogrodzeniu nietuzinkowych spotkań i na przekór okolicznościom podarowałem ci korale jarzębiny przekłute krótką sentencją w przyszłym roku bociany przylecą na dłużej
    8 punktów
  3. Leśna kompilacja drzewa stare i młode nawet niemowlaki przebogaty słownik nazwisk imion gdy słońce świeci w bezwietrzny dzień ptactwo ożywione – Bel canto dla niewskrzeszonych mrówki tańczą tu chodzonego od czasu do czasu ciche monologi tu jest prawie wszystko co powinno być schludne granity wśród gęstych porostów mech i trawa na starym lastriko tylko grzybiarz wróci stąd z pustym koszem a ktoś przepełniony tęsknotą nadal niepocieszony 1 listopada 2022
    5 punktów
  4. Opadły las - jest innym lasem: ścieżki znajome w liście ubrane, niby podobne, lecz nie te same. Sufitu nie ma, bo spadl na ziemię. Wręcz nie poznaję. Zarysem zwraca uwagę droga, gdy tonę w liściach ścieżka się chowa, największe tylko błądzą wspomnienia. Niby to las mój, ale go nie ma. Czy tak już będzie, gdy ktoś odchodzi i traci głowę, wspomnienia, pamięć, Niby to ciało jest jak pień brzozy, i niby znam go, a nie poznaję.
    5 punktów
  5. Byłem na twoim grobie – trudno rozróżnić ludzi od mar w nikłym świetle lampionów i trudno zgadnąć w masie krzyży, na którym umarł Mesjasz, a na którym łotr. Napis – kapitan, lekarz współgra z niebieskim lampionem na sąsiedniej mogile, choć znając twoją matkę, byłbym zdziwiony brakiem inskrypcji. Przyniosłem ci trochę jadła i plotek, zapaliłem znicz, papierosa, zachowując kolejność – świat jest wciąż nieśmiertelny, długie sznury aut w drodze do marketu, skłócone pary wewnątrz, większość kobiet, za którymi szaleliśmy - zgubiło czar (jak wiedźmy!) - umawia się na poprawę wad w konfesjonale - osiedlowym spa, zapominają, że łatwiej jest żyć z wadami – jak mówił Cioran. Kilka wyjechało, tych brzydszych. Przez inwestycje można wstrzymać czas – na krótko i pięknieją domy. Mleczny bar karmi starców, choć przestali przyjmować talony, którymi płaciliśmy. U mnie – bez zmian (oby nie jak u Remarque'a – wojna wisi na baranim włosku) czytam, że ciemna czekolada, żeń-szeń i ashwagandha są najbardziej obiecującymi składnikami dalszej oceny domeny poznawczej. Łykam co innego, chudnę, wstając o 5.30, zasypiam po północy. Czekam na Lokustę – jak Brytanik i Klaudiusz, siostrę kwestarza z Gdańska. Nie chcę się żegnać z emfazą (jak twoja matka), obiecywać spotkania (byłeś mistrzem zwodzenia kobiet), sam wiesz, jak trudno znaleźć czas na najważniejsze. By the way – Mesjasz jest na twoim krzyżu - sprawdź!
    5 punktów
  6. Coraz częściej widzę w lustrze jego oczy, przyłapuję się czasami na jej geście. Choć oboje z tego świata już odeszli, w jakiejś części żyją przecież we mnie jeszcze. Z drugiej strony czeka Niebo albo Piekło, ostatecznych prawd otchłanie niezgłębione, póki żyję, tu w jej geście, w twarzy jego, powracają coraz częściej we mnie do mnie.
    5 punktów
  7. jestem niczym cyklamen ciemnoczerwone usta srebrny makijaż mieć mnie w domu obok głębokich bratków ucieszę twój widok zaprzyjaźniony mój jaki cudny na wejściu
    5 punktów
  8. Kiedyś odejdą wszystkie trudy, spoczną spokojnie, niewzruszone. Pomilczą przy nich chryzantemy, znicze ogrzeją chłodne dłonie. To co bolało, straci ważność, a życie zyska inny wymiar. Milknącym echem powrócimy, w pamięci matki, córki, syna. Pozdrawiam Jacku:):)
    5 punktów
  9. wczoraj było głośno wszyscy święci w niebie! światła kwiaty tłumy dziś zaduszki schyłek dnia dogasają znicze kwiaty ciemnieją znikają ludzie dusze w drodze tuż za wszystkimi świętymi przybywają tu
    4 punkty
  10. Staje sie taka, jak moja mama i chociaż kiedyś to wyśmiewałam, dzisiaj rozumiem, patrzę w pokorze. I choćbyś nie wiem jak się odwrócił, jak się oddalił, to przyjdzie moment, kiedy z oddali wspomnisz korzenie. Daleką drogę musiałam odbyć, od kiedy w buncie zanegowałam ścieżki po niebie, moje korzenie. Wracam do domu. Wracam do siebie.
    4 punkty
  11. Zmarszczonymi drogami idą ku domom zmarszczone dusze o połamanych nogach i złamanych sercach pękających grozą umysłów niepojmujących rzeczywistości Na grzbecie ich trudów niesie się słodka woń zwątpienia w życie doczesne, by doczekać tego raju, o którym brzmią dzwony kościelne Zapach lawendy umilkł, głos wołających o pomoc zobojętniał byle zjeść karkóweczkę mocnych słów z dyskonta wiejskiej ambony i popić ją tanią herbatą murzyńskich trudów znad równika gorącej bezczynności Czy taką chcieli wieczność? Czyż zabiegali o nią z całych sił? Zapewne. Życie bowiem toczyć się będzie dalej i dalej będą na nie patrzyć. Znudzeni niczym sparciałe obuwie ubogiej dziewczyny na dworcu centralnym żebrzą o garść uwagi swoją obojetnością, zasłaniając się trudami życia w które włożyli zaledwie 7 tchnień, owych dekad zwiastujących tę średnią satysfakcję , o której nie może powiedzieć owa dziewczyna, która dzisiaj śpi w tunelu, w przejściach pomiędzy peronami, która 7 razy prosiła o kromkę chleba. Cieszę się, że mogłem być tą ósmą, którą też poprosiłaś ale jakże smutno mi teraz, że dałem Ci jedynie 5 złotych. Chociaż, z głębi serca mam tę cichą nadzieję, że zasługuję u Ciebie na piątkę. Pamiętam Cię Anno, ty byłaś łaską, ja wtedy wciąż jej szukając znalazłem ją w portfelu i wręczyłem Tobie .. 5-krotnie za mało, 5-krotnie zbyt rzadko. Właściwie to mogłem Cię zabrać, umyć i przyodziać, podarować dach nad głową, byś 5-krotnie była mi wdzięczna, 5-krotnie wyżej wzniosła się ponad chłód, głód, nagość, zwątpienie, rozpacz i bezsilność Lecz i tak nic bym Tobie z tego nie wziął i niczego nie poczytał za swoją zasługę choćbyś 7, a nawet 77 razy dziennie całowała mi stopy i obmywała łzami brud z moich spracowanych nóg Taka właśnie łaska miała mnie spotkać. I żyłbym teraz, nie zwracając się w stronę grobu własnych trosk i strachu. Chociaż, skoro one umarły, Ty żyć będziesz. Taka właśnie łaska po sześciu tysiącach lat od naszego rozstania by zobaczyć grobowe życie, w którym cieszyć się pragniemy swoimi duszami i ciałem oraz jasnością, którą jesteśmy spotkać nas miała. Lecz czy ona nas ma? Ufam.
    4 punkty
  12. trzysta lat ziemi mrugnięciem oka dwieście świetlnych kosmosu chwilą sto dwadzieścia życia wiecznością kwadrans miłości cząstką ogromu
    4 punkty
  13. Złote zioła wyrosły przy lesie słońce chmurą przesłania oblicze gdzieś przez pola wędruje już jesień tlą się myśli i płoną jak znicze kwiaty zapach rozdają ostatni i kolorem malują obrazy dwa podgrzybki strażnicy brunatni chłodny dotyk marzenia na twarzy księżyc srebrem przystraja swe noce drzewa zgięte słabością wichury jakiś zając się w krzakach szamocze zamazują się lata kontury
    4 punkty
  14. ,, Będziesz miłował Boga z całego serca ,, Powt.prawa 6,2-6 czy można kochać troszeczkę kupić bilet i nie udać się w podróż marzeń miłość i na rowerze jeździ i na gitarze grać potrafi bawi się kolorami liści zatrzyma się popatrzy na przydrożną kapliczkę zawiąże buta szalik poprawi we wszystkim się odnajdzie nie na chwileczkę ta prawdziwa od Boga pochodzi Bóg ją podarował a Jezus pokazał czym jest w Bogu ją zobaczymy gdy sercem się zbliżymy Jezus jest miłością Jemu ufam 11.2024 andrew Niedziela, dzień Pański
    4 punkty
  15. obserwowałem jego ramiona nie wzruszał stał nieruchomo a cały świat się kołysał
    4 punkty
  16. A czy to co złego, że się czasem zdarzy, że się matka Polka z 'inżynierem' sparzy ❓ Przecież będzie pięknie, kiedy bez przymusu, 'owoc' ich miłości był klientem ZUS-u. Może jak za Duce, trzeba wyjść do mas - lecz by przekonywać, do łączenia ras ❓
    4 punkty
  17. Oświecenie Grad skrzących promieni, Światło które walczy z jasnością. Oślepia, napiera, Waży zbyt wiele. Przestań! Nie w czas, nie w czas. Uciekasz spłoszony w kojące objęcia ciemności, Twym przyjacielem jest spokojny promień świecy.
    4 punkty
  18. Wiesz, ja tak tutaj... Bo… Ja, tylko tak, przelotnie. Właśnie przechodziłem i postanowiłem wejść... Dobrze, wiem. Nie potrafię kłamać. Przepraszam. Ja, właściwie to do ciebie. Tak jak wtedy, pamiętasz? Dlatego nie kupiłem wówczas nic. A teraz przyszedłem tu, bo wiem. Wiem tak, jak tylko można wiedzieć do głębi. Przyszedłem, aby zapatrzeć się. Wpatrzeć. Zatonąć w źródle twoich ócz. , Ale tak, jak tylko się czuje i wie, ściskając w dłoniach bukiet czerwonych róż. Bo to można, tylko tak. Nie inaczej. Nie. Wiem. Nieporadne to słowa rozemocjonowanych chwil. Albowiem bez ciebie, każdy dzień jest pochmurny i tkliwy. Bez ciebie każdy dzień przeszywa cisza, co niesie perlisty szmer w ogrodzie tym. Padającego deszczu na płatki bzów. Na zielone liście kasztanów Wiesz, jakoś mi tak. Jak tylko może być właśnie w takiej chwili. Takiej kroplistej od łez. W ciepłych westchnieniach melancholii słońce wychyla się czasem zza chmur, dając nadzieję na nowy dzień. Ale znowu. Ale znów... W cieniu gałęzi piszę. W powietrzu. W zapachu anemonów i malw. W tęsknocie, w tej tylko, jaka może być jedynie w takiej chwili. Jakoś mi tak. Czy wiesz? A więc w różach tych. W tej czerwieni rozedrganych ust. W tym pocałunku. Właśnie w tym. I w szeptach. W słowach tych: Kocham cię. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-02)
    4 punkty
  19. Umilkły werble gromów i perkusje grzmotów, Ucichł szklanych odłamków wielokrotny grzechot, Spać już poszło zmęczone, zachrypnięte echo I złowrogo spiczasty warkot samolotów. Rubin w grafit powoli, miękko się przemienia, Zasypia karmin, rudość, różowość i błękit, Gasną iskier dziobatych i szponiastych pęki, Po gruzach spacerują nikłe, blade cienie. W tej ciszy zatroskanej, brzemiennej żałobą Pośród ruin kościołów i dziecięcych grobów Z nieba płatki się sypią szarości i czerni Na wątpliwość umarłą – i na zgasłą wierność. Rankiem zaś litościwa, biała dłoń Natury Ozdobi nagość mogił perłowym marmurem…
    3 punkty
  20. nie macie pojęcia ile szczęścia dajecie wiosną latem jesienią a zimą znów czekamy na wasze piękne życie bo w was i my - piękniejemy
    3 punkty
  21. Tragifarsa, czy komediodramat? A może - tak zwyczajnie - takie jest życie? Warszawa – Stegny, 03.11.2024r.
    3 punkty
  22. wiejska zagroda przy studni zniewolony pracuje ptak
    3 punkty
  23. pamiętasz drogi szepnęła cichutko ściskając swoją jego drżącą dłoń dawno temu na tej ławeczce powiedziałeś mi coś pięknego tak mój skarbie - pamiętam to powiedziałem że będąc razem łatwiej nam będzie się starzeć po czym przytulił całując w skroń chwilę potem pomagając sobie wzajemnie wstali i odeszli a na ich ławeczce wietrzyk położył dwa listki jesienne
    2 punkty
  24. O tak! Z Sulejowa woje Leszka to!
    2 punkty
  25. Rozsiane w kwiatowych dolinach Słowa pisane na kolanie I na cmentarzu palące się znicze W święto zmarłych A w sercu tylko ciemność Opisana na sto sposobów
    2 punkty
  26. aj czy aj ej? ajajaj... ej! aj? czy aj ej? aj! aj! aj!
    2 punkty
  27. wielkie rzeczy małe nieba rozgryź czego ci potrzeba
    2 punkty
  28. być może będzie nam wtedy raźniej gdy On ogarnie nas i zatrzyma znikną materii wszelakie węzły szczęściem radością On nas obdarzy i dostaniemy pewno coś więcej coś co przekracza kres naszych marzeń
    2 punkty
  29. @Jacek_Suchowicz Jaka w tym krótkim tekście skoncentrowana jest dawka życiowej mądrości! Wiersz krótki a jakże zachwycający! (I poruszający także).
    2 punkty
  30. Przedwiersze: ten jest stary, poprawiony, i nawet miał powodzenie jako coś więcej niż zabawa: czegoś podobnego nikt wcześniej nie zrobił, choć wtedym nie znał że to klamka była w nowych krain drzwi, a nie tylko pomysł na raz. We zwrotce ostatniej brakuje sylaby w pierwierszu: tako i ma być (dopisane: w wieczność można mieniać i doprawiać, i to również polem nowości niebyłej: text żywy, jam wcześniej tylko puchnący pisał i on również się mieniał, ale tu co innego błyska niebyłego... zmieniam zatem "zaszedł" na "zasiedział": niebywałe, to wyraża lepiej i niezwyczajnie) Słoń zachodzi nad czasem za odległe kury, Prawosławne purpurzą coś pierzaste chóry, Na przechadzkę ktoś wyszedł ostatnią z biesami, Nim koc czarny zapadnie znaczony gwoździami... Ktoś się kładzie by rano wyruszył za niebem: Światło zgasło w chałupie... co wiedziałem? – nie wiem... Zatrzasnęły kielichy pszczołolubne światy, Nóżek dostał zbudzony głaz pieśnią kudłaty; Trawę wierszy spełniają miarowe czytania, Szumieć drzwi zaprzestały czekam ich wezwania: Znowu nikt się nie dzieje choć pogoda kota Aby niktem i nigdem skoczyć przez odwrota... Słoń zasiedział, grzbiet jeszcze widać nad gęstwiną; Pora wracać na zamek, nie raczyć się winą, Zasiąść krzesło w dziwności zrzucić kraty wierzchnie, Snów zaczekać ćmy żadnej nim nad ranem pierzchnie... (dodałem przecinki itp., bo składnia nie wszędzie od razu oczywista, a jednak ma znaczenie; przed słówkami co i tak zawsze mają przecinki, stawiać ich oczywiście nie wypada, chyba że nieporozumem grozi)
    2 punkty
  31. @violetta Od Ciebie AM26 JESTEŚ jesteś niczym róża zerwana w porannej rosie karminowe usta delikatny makijaż jesteś puste lustro nie smuci kwitnie uśmiech 11.2024 andrew Pozdrawiam
    2 punkty
  32. Przystanek Łęczycka-Warmińska (11) na pochmurnym listopadowym dniu niespodzianie pojawiło się zdobienie ciemnobrązowe legginsy jasnokremowy krótki płaszcz i zawsze te same jasne włosy blond szła z Warmińskiej w kierunku Rossmanna lekko beztrosko nad nią jakby białe obłoki a może to duże motyle… widziana przez moment z okna autobusu zainspirowała do namysłu nad tym ekscytującym zjawiskiem z kabiny kierowcy dobiegała aria z operetki Lehara Kraina uśmiechu listopad 2023
    2 punkty
  33. prawdziwa miłość przewraca cały świat co było niemożliwe dziś łatwo pokonasz każdy dzień raduje jak cudowny kwiat bo On cię na chwilę wziął w swoje ramiona Panie Tobie zaufałem
    2 punkty
  34. To porównanie można przy teraźniejszych trendach można zrozumieć różnie, nie pasuje mi do charakteru tego wiersza. Te wersy skłaniają ku zadumie, że miłość znajdujemy w zwykłych codziennych czynnościach, wystarczy tylko na nie spojrzeć z odpowiedniej perspektywy. Ładny wiersz tylko przykład lodowy przy tym chłodzie za oknem nie na miejscu. Pozdrawiam Adam
    2 punkty
  35. Żywy, to nie wzrusza ;) Konkurencja jest duża. W porze choćby wydawania decyzji o dodatek mieszkaniowy warto przyjść i poobserwować. Cała kolejka kulawych przewracających się i beznogich. Wszyscy poza kolejką, muszą stać. Super miniatura. Pzdr
    2 punkty
  36. I jeśli Śmierć Przyjdzie na kawę Łzy staną na baczność Schowane w powiekach Poproszę: "bądź obok" Choć drogi tam nie znam Pożegnać się muszę Ty za mną przeżegnaj Do zobaczenia wkrótce Do światła ... Do światła ... .
    2 punkty
  37. Dzisiaj w głowie mam pustostan, brak mi myśli lokatorów, kosmos próżnią w niej się rozparł, imploduje bez oporów. Wstałem rano, a świat znowu był na miejscu, nie bootował. Był gotowy by, z wyboru, w rzeczywistość się logować. Potem wszystko tak jak zwykle, no bo przecież nic nowego, zjadło mi godziny wszystkie, aż do czasu obecnego. Nienormalna ta normalność, co nas zwalnia od myślenia, ciągle stara się zagarnąć nawet pustkę, której nie ma.
    2 punkty
  38. Dokąd prowadzisz mnie drogo, zanim spod nóg się usuniesz? Czy z wiekiem będziesz mi bliższą, abym cię mogła zrozumieć? Ile masz w sobie zakrętów, za którym już cisza głucha? Czy mogę z jasnym spojrzeniem, bardziej niż sobie zaufać?
    1 punkt
  39. Przestępne lata. Myśli, które nigdy nie nauczą się latać. Przypadek, co obróci się w pychę, jeśli tak postanowi czas. Poznałam Cię po smaku ust - zbyt słodkim, aby były prawdziwe. Wiem: nadejdzie taka pora, gdy oczy zapomną, jak płakać; pozostanie mi po Tobie łza zaklęta w bursztyn, milcząca przyszłość, wyklęta epoka. Nie będzie już ani cienia, ani światła. Nie pozostanie milczący oddech, cierpiące słowo, mgła, która łasi się do moich nagich kolan. Jutro obudzimy się po drugiej stronie samotności - tam, gdzie płoną lasy, gdzie wolność staje się udręką. Usiłowałam przyznać się do życia, którego nie popełniłam. Los jednak, ten nieuleczalny hipochondryk, zapragnął skazać mnie na dożywotnią pamięć. Poza barykadami wspomnień wtóruje mi łaska, zaprzęgnięta do nieba; gdzieś w środku zderzają się wytrawne łzy, jakich nigdy nie zrozumiem. Nie umiem śnić tak, aby klękała przede mną ziemia. Nie śmiem patrzeć tak, żeby niebo odeszło na zawsze w nieznane.
    1 punkt
  40. Teraz bardzo przytulne dni i jest wspaniale.
    1 punkt
  41. @Duch7millenium Łaciną myśl "poczęta" no i ( choć mi zaraz zarzucą że"no i" - tu nie przystoi) Duch7millenium ma tu sens . 👌 Prawda walnięta między oczy ... lubię to - oj lubię. Pozdrawiam
    1 punkt
  42. Ład Tani maliny da. Zawiani; wędzona ryba, żaby rano z Dęwina, i waza dyni - laminat dał.
    1 punkt
  43. @Adaś Marek Pewnie nie pasuje, miałem czekoladę. Zostawię, bo oddaje dobrze myśli, może coś wymyślę... Pozdrawiam serdecznie Miłego dnia
    1 punkt
  44. @m13m1 -v @Rafael Marius - dziękuje -
    1 punkt
  45. Za to na peeeewnoo sama się wyżywi ;) ?
    1 punkt
  46. 1 punkt
  47. - dla Gabrysi - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie - uzupełniając odpowiedź. - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego. - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej. Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie, skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to jeszcze ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał. - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie. Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało? - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. Nie tylko to. Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Cicho. Nie na tyle jednak, aby przyjaciółka nie usłyszała. Może po prostu bacznie nadstawiała ucha? - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. - Nie chcę go stracić! Nie mogę! A znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę długo odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Na twoim miejscu nie ryzykowałabym i od razu wyjaśniła mu wszystko. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła. - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby... Voorhout, 27. Października 2024
    1 punkt
  48. - dla Gabrysi - Przecież wciąż mnie kocha... - powtórzyłam, ocierając łzy po raz kolejny. Jak gdybym manifestowała. Jakbym rzucała urok na rzeczywistość, żeby jego uczucie do mnie trwało. Aby zawsze mnie rozumiał: teraz i w przyszłości. Żeby nie zmienił zamiarów wobec mnie. Aby większość jego myśli płynęła tak, jak płynie: ku mnie i wokół mnie. I żeby wydarzenia toczyły się sprzyjająco: dla niego i dla mnie. - Co napiszesz mu więcej? - Ola zadała pytanie spokojnym głosem, wypowiadając powoli słowa. - Wyjaśnię mu wszystko wprost i bez upiększeń - odpowiedziałam cicho, otarłszy łzy następny raz. - Gdzie jestem, dlaczego tu, a nie tam, gdzie miałam być. Przyznam się, że wiem o jego odwiedzinach. Zapytam, co u niego i czy wydał książkę. I... i... -zawahałam się. - I? - podjęła Ola odczekawszy, czy dopowiem rozpoczęte zdanie. - Na koniec podziękuję mu za zainteresowanie, aby moja wdzięczność była bardziej widoczną - dopowiedziałam. - I podkreślę, że to niebywałe. Żeby był pewien, iż oczekiwałam kontynuowania przezeń starań, chociaż napiszę to nie wprost. - To wygląda jak gierka... - przyjaciółka skrzywiła się lekko. - Jest raczej kokieterią - zaprzeczyłam, spojrzawszy na nią trochę z ukosa. - Takim przekrzywieniem głowy i wymownym spojrzeniem... o, tak właśnie - uczyniłam właściwy gest w jej stronę. - Ola, jestem przecież wiele od niego młodsza, ale mam już swoje doświadczenia. Wiem, że mnie kocha. Czuję to, bo odbieram jego energię. Ale chcę też zobaczyć jej uzewnętrznienia. Chcę być pewna także rozumem, nie tylko sercem i duszą. - One nie są tylko... - Ola popatrzyła na mnie wymownie. Zupełnie tak, jak ja na nią przed chwilą. - Jestem pewna, że Michał jest w stanie ci to udowodnić - uśmiechnęła się. - A właściwie, że już to zrobił. Przecież przyjeżdżał z tej swojej Holandii i pytał o ciebie. Widocznie chciał tego, bo czy ktokolwiek go zmuszał? Jasne, iż nie. Przekazałam ci od niego prezent i życzenia, które stanowią kolejny dowód. Wreszcie... - przyjaciółka zawiesiła głos. - Wreszcie co? - teraz ja się uśmiechnęłam. Całkowicie pewna, że powie mi o czymś jeszcze bardziej miłym. - Wspomniał ci o listach? - zapytała. Voorhout, 24. Października 2024
    1 punkt
  49. Rozdział pierwszy - Skoro, Jezusie, jako rzekłeś, mamy sobie nie żałować... - Mekkijczyk zawiesił głos, aby do wyciągniętej prawicy przywołać swój oręż: świetlną szablę o wygiętej, rozszerzającej się ku końcowi klindze. - Ach - ciach... - powtórzył, prawie że rozmarzony. - Jak ja to kocham! - uśmiechnął się szeroko. Promiennie wręcz. - Uważaj na Ciemną Stronę Mocy - przestrzegł go Jezus. - Szybko pojawia się, gdy walkę toczysz! Nadto przypomnę ci, że uległeś jej w kilku z równoległych światów, co skierowało losy wielu ludzi, w twoich czasach i w późniejszych, na drogę odmienną od tej, którą kroczyć mieli i która była im przeznaczoną! Czego wyprostowanie zajmie wieki! Tak więc... - Jezus spojrzał nań znacząco. - Masz absolutną rację, WspółMistrzu - zawstydził się Muhammad. - Wybacz - ugiął swoją arabską dumę, zawracając ku Światłu. - Przepraszam. - Przeproś Moc w tobie - odparł mu Jezus. - Skoro mamy sobie nie żałować - podjął Mistrz, zwany Płomienistym - to czy nie sądzicie, że przyda nam się obecność padawanów? - Im więcej Światła tym lepiej, chociaż sami mamy go wystarczająco dużo - wskazał przestrzenie nad głowami swoich WspółMistrzów, gdzie również unosiły się płomienie. - Tak, to błogosławiony widok... i takież odczucie - z uśmiechem wskazał ponad swoją głowę. - Przy ich współudziale będzie jeszcze radośniej. Prawda, Muhammadzie? - uczynił stosowny gest we właściwym kierunku. - A... - Jezus uaktywnił klingę swojej broni pod kątem czterdziestu pięciu stopni; odcieniem ledwie odróżniała się od błękitu nieba. - ...więc... - Siddharta przyłożył do niej promień własnej szabli pod tym samym kątem. - ... padawani - Muhammad dołączył swoją klingę. Prostopadle do powierzchni Ziemi, po której stąpali wszyscy trzej. Ananda, Zubajr oraz Mil z Gabr'I'elą pojawili się bezzwłocznie. - Witajcie - skłonili się swoim mistrzom, a zaraz potem obu pozostałym. - Jak rozumiemy - uśmiechnął się pierwszy z przed chwilą wymienionych - czas w drogę nam wszystkim... Voorhout, 13. Października 2024
    1 punkt
  50. skrzyżowanie dróg i szlaków pomnik królewskiego czasu święte miasta dziś nikt tego nie pamięta dosięgnąć legendy z fotela paralityka do rydwanowego pochówku prosty awans kanclerza śmierci rozpiąć władzę posadzić gubernatora rzemiosło usłużne wojennym wysiłkom napędzi kolejną armię duchów otwarty festiwal upadków cywilizacji Ziemia jest grobowcem świadkiem przemijania siła nie ma znaczenia liczy się przeklęta granica
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...