Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 10 Października 2025
-
Rok
10 Października 2024 - 10 Października 2025
-
Miesiąc
10 Września 2025 - 10 Października 2025
-
Tydzień
3 Października 2025 - 10 Października 2025
-
Dzisiaj
10 Października 2025
-
Wprowadź datę
23.10.2024 - 23.10.2024
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.10.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Jesteśmy do siebie podobne, lubimy przeglądać się w brązach. I w łanach lirycznych wrzosowisk, za myślą ulotną podążać. W spojrzeniu nosimy zadumę, nad światem, w pór drugiej połowie. A kiedy zanadto pochmurne, miękniemy, jak kartka pod słowem. Pragniemy wyzłocić wspomnienia, po wiośnie i lecie zdyszanym. Ja w wierszu skrojonym ze wzruszeń, ty w liściu co spadł rozszeptany. Z tęsknotą patrzymy w obłoki, gdzie ptaki się w drogę szykują. By chciały powracać to trzeba, pozwolić im teraz odfrunąć.8 punktów
-
Do twarzy ci w bladości na granicy lęku. Przenikasz z miejsca na miejsce, żywiąc wyobraźnię. Na perłowe muszle uszu dyktujesz opowieść o życiu, melodramat wpisany w profil na ścianie, zagłusza ciszę. Cisza w pełnej melancholii zagęszcza powietrze – wirując ponad wszystko6 punktów
-
Wędkarz Henio ze Szprotawy łowił płocie, a dla wprawy stawał żonie okoniem, aż mu rzekła tak: O nie! Znajdę leszcza do zabawy.5 punktów
-
Pożyczka To jest wszystko pożyczone, Tylko chwilkę w ręku masz, W wielkiej grze nieznaczny pionek, Dwie sekundy, krótki czas. Nie na zawsze dumne żniwa, Tymczasowych dążeń las, Już Atropos nić przerywa, Zapomnienia toczy głaz. Pożyczona moc istnienia, Pożyczony każdy kęs, I nie ważne, jak się mieni, Lecz świadomy chwili sens. Marek Thomanek 21.10.20245 punktów
-
dzisiaj odchodzę z ulgą westchnęła moja samotność gdy do tej drugiej nie bacząc wcale że to jest nietakt puk puk z niewinną prośbą o cukier o szczyptę soli albo najlepiej bez słów bez wstępów jak umówieni zamieszkaj u mnie lub ja u ciebie przecież bym nigdy się nie ośmielił nie mów nic więcej wiem chcesz osłodzić naszych jesieni zbyt kwaśne grona a ja nabrałam na nie ochoty z wrzosowym miodem będą smakować3 punkty
-
3 punkty
-
Odchodzisz dziś ode mnie, Rozrywasz nasze szczęście, Masz moje błogosławieństwo, Niech Ci szczęście da małżeństwo. Czy myślisz o sobie, Czy myślisz o mnie? Czy pamiętasz jak Tobie, Rwałem kwiaty polne? A tam, przy tej drodze, którą szliśmy co dnia, Świerszcz gra swą piosenkę, gra aż do dnia. Tak dobrze mi było, tak cudnie się czułem, Wiem wszystko snem było,... wiem i nie rozumiem.2 punkty
-
Tyle już czasu było mi dane, i tyle win zapomnianych, a ja się ciągle budzę nad ranem i błądzę w mrokach nieznanych. I nie potrafię siebie zrozumieć, i tego, że ciagle błądzę, że mówie kiedy wypada milczeć i mniej kocham niźli sądzę. Ile mi jeszcze zostało dane szans oraz dni na naukę nie wiem, o czyny swoje niemądre jak kruche szkło wciąż się tłukę. A przecież przyjdzie dzień niczym złodziej pęknę jak bańka mydlana, i żadna siła mnie nie poskłada odlecę do domu Pana. A Pan mnie będzie sądził z miłośći nie spyta: jesteś gotowa? Czy będę wówczas dumna i piękna, czy też ze wstydu się schowam? Czasu mi raczej mało zostało, tak jak każdemu na ziemi. Oby nas tylko Bóg miłosierny przyjął z wadami naszymi…2 punkty
-
Szczęśliwy jest dzisiejszy wiersz. Radosne jasnozielone łzy, służące za atrament. Dziś już nie próbuję dotrzeć poza niepewne granice wszechświata - wystarczy własny zakątek, w którym moje szczęście znajduje uśmierzenie. Nie usiłuję sprzedać życia po wygórowanej cenie - uśmiech jest lżejszy od gwiazd, kwitnących w moim przydomowym ogrodzie. Tego dnia potrzebuję tylko Twojego spojrzenia, aby przynosiło wolność samotności. Posrebrzane są moje myśli, słowa uczą się cierpliwości i podszeptów przyszłości. Wystarczy, że będę pławić się w cieniu, który mimowolnie rzuca los. Dość, że szczere jest lustro - jeszcze wczoraj odbijało mój strach, pragnienie ciszy. Jawią się wspomnienia, obłaskawiane przez Twoją rozpostartą dłoń. Melancholia nie zmartwychwstaje już o dowolnej porze - smutki czekają na lepszą przyszłość, po cud, który dzieje się pod zatrzaśniętymi powiekami, rozsiewany przez serce.2 punkty
-
spójrz w lustro naucz się siebie na pamięć nie będziesz błądzić w snach będziesz dniem dziejszym dniem w którym będzie miejsce i dla... razem milej śnić 10.2024 andrew2 punkty
-
2 punkty
-
a ona tak bardzo i bardzo naprawdę zakłady na szczęście przyjmuje codziennie efekty nadzieją w istocie są złudną mamona się śmieje2 punkty
-
@jan_komułzykant @Adaś Marek Wyśmiewa powiedzenie/ miłość nie wystarczy na zło. " Chcesz pokoju..."2 punkty
-
2 punkty
-
bardzo dobry wiersz a może wszystko jest nam dane na ten krótki ziemski czas z dekalogu prawa znane wolna wola którą masz tutaj wszystko w naszych rękach wolny wybór przecież jest wykorzystaj chwile piękne i najlepsze sobie weź :))2 punkty
-
@Amber ciekawy wiersz początek mnie ujął chociaż nawet nie próbuje interpretować @violetta jest na Netfixsie trzy odcinkowy serial sprzed dwóch lat i w tym roku wychodzi Nosferatu jednego z lepszych horrorowych reżyserów2 punkty
-
druga samotność całkiem ciekawa z solą i cukrem a może z pieprzem a może jeszcze jest z placem zabaw jakich nie wnikam i wnikać nie chcę a kwaśne grona jak kwaśne jabłka rwane zielone z sadu sąsiada że miód wrzosowy każda zabawka w końcu się znudzi i niechaj spada na stare lata samce zostają co przeszalały swe życie mocno chodzą o każdy uśmiech błagają bo ich prawdziwa wzięła samotność :)))2 punkty
-
rozdzierany kraj łasi się do młodych kusi dużą gotówką po co pracować gdy można dobrze żyć z gadania obiecanek na razie nikt zbytnio od tego nie choruje nawet infekcja jaka dotknęła w dawnych latach poprzedników kraju płynącego miodem i winem nie wytrzebiła ich są jak dawniej mimo... zasiadali nawet w wielebnej uni która oficjalnie ich wyklęła tak tylko dla ciemnych wielbicieli młodzi zapatrzeni w guru pootwierali konta patrzą z nadzieją kiedy zaczną rosnąć wstyd to dla nich utopia już pozakładali białe koszulki myślenie aby stworzyć coś nowego wymaga ruszenia głową na to niestety ich nie stać starzy młodzi żałośnie wyglądają na wiecach oklaskując dziadków ciemnogród byle kasa to ich dewiza 10.2024 andrew Rośnie pokolenie nierobów. Gdyby założyli coś swojego można by ich rozumieć,chcą silnej Polski. Wszystkie opcje tak mają2 punkty
-
Gestem pąsowych ramion, zdradliwie serdecznym Tuli jedwab sukienki i osiem perełek, Dowcipną nut rozmowę (mogła stać się dziełem) I w trzech muśnięciach pióra – zwiewną niedorzeczność. Smukłe ciało katedry w welonie srebrzystym Obejmuje rudości łakomym uściskiem, Rozdziera atłas mroku wielobarwnym błyskiem, W nikłość strzępków przemienia – romantyczne listy. Kiedy już się nasyci tym mnogim istnieniem I mgieł opuchłość szara wygra – z światłocieniem, Z pióropuszy strzępiastych w kolorach jesiennych Dymów zostanie sinych – smętna bezimienność. A minione warkocze, westchnienia i szyje Pył puszystością siwą troskliwie okryje…2 punkty
-
O, Pokrzywo! Tyś jak warzywo! Zjeść cię da się, Człek naje się. Od róży lepszaś! Choć nieraz spiekłaś, Swymi listkami, A nie kolcami. Jaka pokrzywa, Taka i krzywda, Ale i zdrowie, W herbatce. Tobie Piszę dytyramb, Bo jesteś mniam, mniam. Zatem pokrzywę Wolę od róży, Narcyzów, kwiatów, Czy, wręcz - ziemniaków. ### notka - wiem, niezbyt to górnolotne... :D ale biorąc pod uwagę jadalne i prozdrowotne właściwości tej cudownej rośliny oraz to, że głód może nastać, popełniam dytyramb!2 punkty
-
2 punkty
-
nigdy się nie spotykają bo w chwili gdy ciemność chce światłość pocałować znika1 punkt
-
przy Toporze niekoniecznie trwają kaci niekoniecznie lubią ryby akwaryści z literatek chleją też nieliteraci i w pokoju niekonieczny bywa wyścig w cudzysłowiu w cudzysłowie żre purystów do powstania niekoniecznie trzeba kosy antagonizm pręży pierś że tylko pysk stul normalnością jest poprawność ty łeb posyp kazirodztwo pedofilia klaustrofobie wyjebane LEL na mega fejm i yolo dzisiaj Edyp bez kompleksów mógłby dowieść ci hashtagiem żeś jest zryty jak homofob Roland Topor _- "Bal na ugorze" Na wzór komisji brukselskiej, doradzającej rolnikom kładzenie ziemi odłogiem w celu zwiększenia jej żyzności, Topor postanawia nie wstawać z łóżka. Leniuchuje więc i czeka, aż jego decyzja zyska podobny aplauz jak postanowienia brukselskie. Źródło: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/74100/bal-na-ugorze1 punkt
-
Szeptane dźwięki skrzypiec, malują kryształki ciszy delikatnym brzmieniem. Te, nieco zirytowane z racji przynależnej tożsamości, nie pragną tego typu farby. Lecz gdy mdławy szelest, przeistacza je w muzykę suchych liści, pragną powtórki początku tekstu. Jednak tym razem, to jesienny kot, w fluidowym kubraczku, o barwie złotej poletni wychodzi z równoległej strony. Przeciąga wibrysami po strunach. Otula cząstki niesłyszalności, wabiąco złudnym walcem: nad piękną modrą dziurką. Stąpa leciutko, pewny swego. Miękkim pożądaniem, wgniata tęsknotę w spełnienie. Przyczajony czeka. Kusi lepkością nut. Spełnieniem marzeń, w ogrodzie koncertowych smaczków. Pyszna zabawa. Ostatnie echo szarości. Kocia muzyka, rdzawą czerwienią, zdobi finał symfonii.1 punkt
-
Mały, brązowy, delikatny. Opowieść swoją wciąż plecie o dniach coraz krótszych i chłodnych, o odchodzącym gdzieś lecie. Przebiera w palcach historie, którymi me serce cieszy. A chociaż wzrok ma krwiożerczy, to przecież niczym nie grzeszy. Nawleka na oka swej sieci długie, leniwe wieczory. Cały czas zaczyna od nowa, wciąż nie brak mu pokory. Patrzę jak brązowy i mały haftem zachody przeszywa. Cierpliwie i delikatnie Lecz z losem swym nie przegrywa Ja też na nitkach pajęczych Zatańczę lekko o świcie I tak jak mały , brązowy Cierpliwie przeszyję życie Wtedy on zatrzyma się chwilę Błękit przystroi swym cieniem Schowa się w złote astry I zaśnie z czystym sumieniem.1 punkt
-
drogą przeznaczenia każdy idzie lecz nie każdemu jest przychylna bywa marudna szara kąśliwa czym szpeci nasze życie ale mimo to jednak nam bliska co dzień na nowo odkrywana my próbujemy ją zrozumieć płaczem lub uśmiechem drogi przeznaczenia nie unikniemy ktoś lub coś dla nas ją wymyślił musimy chcąc nie chcąc nią iść by na końcu odnaleźć zrozumienie1 punkt
-
Na hucznym wiecu rzeką proroki: “Przestać seplenić!”, Żeby stan wody kamieniem ocenić. Cóż po tym nawet, żeś orlooki, Jeżeli w studni panują mroki?1 punkt
-
Stojąc na dachu prakarkonoskiego Olimpu, Wybiegam orlim, bystrym wzrokiem w pozamgielną dal, Dumny-m, żem tego narodu nieodrodnym synem, Który tu przetrwał, mimo tak licznych, dziejowych fal. Spoglądam na południe, aż hen, w głąb czeskiej ziemi, Kędy Wełtawa toczy swoje wody spienione, Skąd Brzetysław wyruszył kiedyś z wojskiem na północ, By zbrojnie zdobyć polską koronę. To tutaj, na szczycie Śnieżki, mieszka Liczyrzepa, Co żąda ofiar z ludzi, jak Huitzilopochtli, Na jego to cześć kapłan wzniecał ogień, Na szczycie sudeckich wirchów mrucząc swoje modły.1 punkt
-
@iwonaroma A jednak prezydent Warszawy wydał zgodę na Marsz Niepodległości - to jak najbardziej jest w jego interesie, jeśli chodzi o mój interes - patrząc od góry: - Rafał Trzaskowski jako Prezydent Polski, - Radosław Sikorski jako Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, zostanie wtedy zwolnione stanowisko prezydenta Warszawy, a wiadomo: Warszawa jest miastem liberalno-konserwatywnym i żaden ortodoksyjny katolik nie ma szans na zostanie prezydentem Warszawy, jednocześnie: jako prezydent Polski - Rafał Trzaskowski - powinien postawić VETO w sprawie ewentualnej likwidacji Trzynastki i Czternastki - to propozycja Ryszarda Petru - jego trzeba wykopać z Sejmu - chciwy pasożyt, otóż to: Trzynastki i Czternastki otrzymują ludzie najbiedniejsi, tym samym: bardzo - inteligentni twórczo - ludzie wolni, nie łaska zlikwidować świadczenie wspierające - takie świadczenie otrzymują bezproduktywni pasożyci - niewolnicy, więc? Likwidacja Trzynastek i Czternastek oznacza de facto: wzrost zadłużenia, bezrobocia i bezdomności i co dalej? Państwo będzie musiało znaleźć dwa razy więcej pieniędzy dla systemu Opieki Pomocy Społecznej i co dalej? Moja propozycja: podnieść podatek dochodowy o 60% od 15000 zł zarobków (teraz podatek dochodowy jest zwolniony do 30000 zł zarobków), proste i logiczne? Łukasz Jasiński1 punkt
-
Stach, kłusownik z Dolnej Odry szedł na ryby, jak na podryw. Brał do sieci, jak co leci... Dziś coś czyha nań, spod kołdry1 punkt
-
- Aj mamo, dobra ta robota! Ma to Borat? - Ar Bodo mam ja.1 punkt
-
czy umiesz się bawić z grą nie tracić codziennie kasy małymi kroczkami brnąć przegrana zawsze się trafi wygrana to inna rzecz tu szczęście dotyka ciebie a przyjdzie kiedy ktoś chce być może Ten który w Niebie :)))1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz Daj mi kraj mój szczery złotem Daj mi słowa dla każdego Te, co tylko łączyć mogą A nie dzielą dusz szeregów Wrogość- powiedz - służy czemu Kiedy dobra ta nie czyni Czemu łączyć się umiemy Gdy odchodzi ktoś bez winy T/ -1 punkt
-
1 punkt
-
kremowa rewolucja ptysie i ptifurki bita śmietana opada falami w dół jak na wiosnę chmurki! wirują ramiona galaktyki Drogi Mlecznej i mleko na śniadanie wrze w rondelku co powiesz mój druhu Wróbelku- elemelku? kiedy przyjdzie wiosna?1 punkt
-
w dzisiejszej dobie to raczej: czy możesz jeszcze spojrzeć w lustro i się nie brzydzić samego siebie sprzedajna gęba w spojrzeniu pustka czy wraz z innymi kradł dalej będziesz :)) ps; ponoć Komisja sejmowa ds powodzian na urządzenie biura poselskiego dostała 25 mln a powodzianie 16 mln1 punkt
-
1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 tak, też znam takie postawy i tu nie zadziałają ani rzeczowe argumenty ani wiedza ani Twoje doświadczenia, bo gdy ktoś chce trwać w swojej głupocie, to będzie trwał i na to nie ma mocnych. Tak więc najlepiej wtedy "strząsnąć z siebie pył" I isc dalej. @lena2_ Dziękuję serdecznie 💕1 punkt
-
@agfka Kapitalny komentarz! Dziękuję bardzo, pozdrawiam również słonecznie🌼 @Leszczym Łacina jest fajna i trochę szkoda, ale tylko trochę, że nie jest w powszechnym nauczaniu. Dziękuję i pozdrawiam słonecznie🌼 @Łukasz Jasiński 🌼 @MIROSŁAW C. 🌼 Dziękuję Panom za serduszka, pozdrawiam!1 punkt
-
1 punkt
-
I przyszedł dziś W swoim szczelnie zapiętym palcie Z szalikiem pod szyją W drżącej dłoni niósł naręcza Różnokolorowych liści Rozrzucał je po ziemi bez ładu i składu Towarzyszyły mu podmuchy Północnego wichru Przyniosły ze sobą ochłodzenie Zapowiedź mrozów Lecz on, z termosem ciepłej herbaty Nic sobie z tego nie robi. Dobrotliwie uśmiechnięta twarz Ukryta za gęstą siwiejącą szczeciną Rozświetlona blaskiem padającym z mądrych Doświadczonych ócz To on - Pan Jesieni - Jesieniarz.1 punkt
-
Spójrz! Spójrz… Tak wiele razy. Tak w i e l e r a z y… Zegar wybija którąś tam znowu pełną godzinę. Czy ty. Czy ty… Dziwne to wszystko. Dziwne bardzo. Zagmatwane. Czy ty mnie widzisz? Spójrz, ja nie mam oczu. Noc mi je zabrała. Noc. Noc... Te jarzące się piksele pełgające w mroku opuszczonego pokoju. Te mikroskopijne cząsteczki mżącego kurzu. Płynące dostojnie. Idą, przedzierają się przez cementowe spojenia cegieł. Poprzez tynk. Przez beton. Żelbeton… Stal... Popatrz na to wszystko. Na te kołyski pajęczyn, w których usychają ćmy. Które znalazły tutaj swoje spełnienie. Ktoś tu kogoś kochał, wiesz? Teraz walają się tu sterty porzuconych rzeczy. Jakieś foliały w podartych, płóciennych okładkach. Pożółkłe roczniki dawno zapomnianych treści... Chrzęszczące szkło. Pod stopami. Rozbite. Słyszę szepty. Wiesz? Słyszę szepty. Coraz częściej doskwierają mi szeptane słowa. Słyszysz? Słyszysz? Nic nie słyszysz. Albowiem twoje milczenie. Przeogromne jak wszechświat. Ale jednak słyszę. Te oto szepty w gongach stojącego zegara. I coś, co do mnie mówi w natłoku utajonych słów. Coś spoza czasu. W nocy. W obskurnej nocy. W zapachu kurzu i pleśni. W bezwonnej woni uschniętych kwiatów w wazonie. W wazonie pękniętym na wpół. W tym oto wazonie na stole, przy którym stoi odsunięte krzesło. Jakieś takie odrapane i chwiejne. Rozkołysane. Wiesz, nawiedzają mnie fantomy, wskrzeszone przez nie wiadomo co widma... Czy ty mnie słuchasz? Idą powoli, jakby z ograniczoną zdolnością ruchową. Ich oblicza oświetlają takie niebieskawe płomyki bardzo lekkie i nikłe. Idące od spodu. Pełgające w szczelinach podłogowej klepki. Od ziemi… Nie. To tylko zmory. Znikają, kiedy zamykam je powiekami. Zaciskając je mocno, aż do bólu. Siedzę zakopany w stosie papierów, takich niedzisiejszych. Z uchem przy radioodbiorniku, w którym szum miesza się ze szmerem. Z piskliwą chropowatością dalekich sinusoidalnych dźwięków. W mdlącym świetle wiszącej lampy odkurzam pocztówki. Wyblakłe. z życzeniami, na któreś tam święta. Zapisane odręcznie papiery, wystukane na maszynie telegramy. Wycinki z gazet. Pozostałości po ojcu, po matce. Kalendarzyk z podstawką. Tekturowy. Pamiątkowa moneta z zatartym wizerunkiem twarzy. Stary telefon. Czarny. Wiesz, taki ebonitowy z tarczą. Zakurzony. Kurz wniknął do głębi. Ciężka słuchawka z urwanym kablem. (Ja do ciebie mówię. Ach, no tak. Więc, mówię do nikogo. Do siebie samego jedynie) Maszyna do pisania. Fioletowa bibuła. Wyblakłe wnioski, podania... Bibułka z tytoniem po ojcu. W drewnianym pudełku. Nie dopalił do końca. Nie zdążył. Zeszyt z podstawówki ze szlaczkiem, z dziecinnym opowiadaniem o niczym. Świadectwa ze stopniami (próżno tu szukać czerwonego paska) Wiesz? Dobra, nieważne. Mówię do siebie samego. I mówię jakimś podziemnym szeptem, co się wydobywa z moich trzewi. I wydobywa się ze ścian wilgotnych i zimnych. Jakbyśmy byli jednością. Ja i dom mój. W jeden organizm splątani. Poprzez rury żeliwne i ciężkie. Pogłos idzie kaskadą, co rezonuje z powrotem na membranach moich uszu. Kaskadą ziemistą i mroczną, idącą z zakamarków opuszczonych pokoi. W których dopalają się świece. Poustawiane gdziekolwiek: na podłodze, parapetach, krzesłach... W dzienniczku ucznia -- liczne uwagi. Kto był tym uczniem? Ktoś mało aktywny na lekcjach. Z czytanek, z wierszy: dwója. Z pisania: niedostateczny. Pani wychowawczyni wypisała to pięknym, zamaszystym pismem. Takim barokowym. Z licznymi zawijasami osoby mściwej. Takie małe Schadenfreude, że dwója za całokształt. Za krzyki. Za gonitwy na przerwach z samym sobą… I za granie na flecie, na trąbce. Ponoć Miles Davies nie przeszedł do następnej klasy. Bo grał jakoś tak nie po kolei. I jakby od tyłu, mając gdzieś pasaże i gamy. Wolał mroczne speluny. Podziemne bary. Jimmy Hendrix, ech, ten, to już w ogóle... Pani od muzyki dostawała histerii. Wzywała ojca do szkoły. Ojciec walił potem pasem po tyłku… I jakie to ma teraz znaczenie? Rozpadające się od dotyku szczątki. I wszystko jest jakieś mżące. Drgające w dłoniach eterycznym blaskiem. W otwartym szeroko oknie czarny prostokąt kosmosu. Gwiazd dalekich roje. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-10-22)1 punkt
-
Powielacz spec kserografii widząc w Brukseli przecudną postać klientki Heli popadł w zachwyt nad zachwyty a że nie był w ciemię bity przeczuł że także i ją powieli Gruszki lepsze gdy Frank sprowadził się pod Brukselę zaczął uprawiać z zyskiem morele po spotkanie wszakże z Elką nabył gruszek ilość wielką by nie zasypiać ich z nią w popiele ”Osiołkowi w żłoby dano” hodowca bydło wiózł pod Brukselę bo tam zakupił cztery parcele a na każdej trawa zioła czuł że wybrać sam nie zdoła więc tak z krowami stał jak to cielę W technologii cyfrowej nieśmiały fotograf z Brukseli zobaczyć chciał cosik u Eli błysk w oczach niezguły gdy ujrzał szczegóły nie liczył na tyle pikseli1 punkt
-
za blokiem pies szarpie się z chmurami ulewa rozmywa miasto mamy adidasy po kostki i nylonowy parasol nie wydziwiaj dziś szczeka na jutro a wieczorem wyjdziemy na kolejny spacer ugryziemy chwilę przyjemności samotność już nie doskwiera czworonogom1 punkt
-
@piąteprzezdziesiąte Dysleksja jest chorobą genetyczną - dziedziczną, a człowiek zdrowy - mając dłuższy kontakt z wyżej wymienionymi osobami - zaczyna wariować i zaczyna być agresywny - to nic innego jak naturalny instynkt przetrwania, sam jestem osobą niesłyszącą - słuch straciłem po operacji na nosie, prawdopodobnie przez źle użytą narkozę, więc: mam nabytą niepełnosprawność, opublikowałem tutaj badania psychologiczne - patrz: "Wyrywek mądrości" - takim osobom proponuję publikować teksty po konsultacji z logopedą, nie może być tak, iż osoby z dysleksją będą objęte specjalną ochroną - tym samym będą obniżać poziom tutejszego portalu, każda osoba - decydując się na publikację tekstów - musi mieć świadomość - jej teksty zostaną poddane ostrej, merytorycznej i bezwzględnej krytyce - włącznie z rozbieraniem na pierwsze czynniki. Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
W objęciach mgieł opuchłych, złowieszczych, zsiniałych Wstaje lutowy ranek zbolały i pusty. Szeroko rozpościera – zamiast chmurek białych Z sadzy dziergane szale, buroblade chusty. Przez posępną szarością brzemienne tkaniny Jeden się promyk słońca przebija nieśmiało, Jak nagrobne światełko – za słowa i czyny, Za modlitwy i grzechy, za wielkość i małość. Ten promyczek samotny, rudo - karminowy Łapią szklane perełki – z rozbitych witraży, Połamanych lusterek tęsknoty różowe, Cztery stłuczone okna, już wolne – od marzeń. I w srebrność tych okruchów chwycone fotony Tworzą rozbłyski modre – oto łzy spóźnione…1 punkt
-
Ludzie w każdym miejscu umierają tak samo. Wieczorem, gdy dzień milknie, albo przed ósmą rano. Gasną jak świecy ogarek lub jak w kominku płomienie. I zostawiają po sobie długie, nieme wspomnienie. Za bramą stają się ciszą, co w każdym miejscu tak samo chłodem wita i pustką. I nie wypuszcza z ramion. Ludzie w każdym miejscu odchodzą w bezmiar tak samo. Kochani czy niekochani, żegnają się za bramą. A brama cicho skrzypi Z każdym ostatnim westchnieniem. I potem już tylko cisza okryta łzą i milczeniem. Ludzie w każdym miejscu umierają tak samo, Mgłą się kładą przy ziemi za zimną, stalową bramą.1 punkt
-
Dymy bujne i rude, w ostrej barwie cegły, Albo lutowym smutkiem zszarzałe i sine, Podbarwione różowo – bo rumieńcem winy I pąsowym rozbłyskiem wstydliwie podbiegłe Spowijają zburzonych kościołów szkielety Czaszki zwalonych domków – w alejce lipowej, Otulają w muzeum – rzeźb strzaskane głowy Pod gruzami księgarni spalone sonety. A gdy kłęby te bólem nabrzmiałe i ciężkie Z łzami deszczu się złączą w pokutnej jedności Krople goryczy zroszą cierpienia i klęski I w ruinach szpitala - garść dziecięcych kości. Ziemia hukiem stukrotnym – jak mieczem – zraniona Przyjmie w siebie żałoby popielate grona…1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne