Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 22.10.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Tyle już czasu było mi dane, i tyle win zapomnianych, a ja się ciągle budzę nad ranem i błądzę w mrokach nieznanych. I nie potrafię siebie zrozumieć, i tego, że ciagle błądzę, że mówie kiedy wypada milczeć i mniej kocham niźli sądzę. Ile mi jeszcze zostało dane szans oraz dni na naukę nie wiem, o czyny swoje niemądre jak kruche szkło wciąż się tłukę. A przecież przyjdzie dzień niczym złodziej pęknę jak bańka mydlana, i żadna siła mnie nie poskłada odlecę do domu Pana. A Pan mnie będzie sądził z miłośći nie spyta: jesteś gotowa? Czy będę wówczas dumna i piękna, czy też ze wstydu się schowam? Czasu mi raczej mało zostało, tak jak każdemu na ziemi. Oby nas tylko Bóg miłosierny przyjął z wadami naszymi…6 punktów
-
Nie zależy mi na bujnych wyrazach moje wiersze to nie kostki Rubika strofa prosta, szeroka, autostrada lepiej mnie domyka i lepiej zamyka... Nie potrzebuję wymyślnych kolorów by na oścież pootwierać myśli za formy wyniosłe też dziękuję skacząc wzwyż nie biorę tyczki Potrafię, wiem że potrafię do wiersza wlać całą przyrodę odkleić od mapy jeziora schować je wszystkie pod komodę sąsiadka z dołu musi dryfować pływać umiem, koło rzucę, pomogę Wracając jednak do powagi do tego słowa co mnie niesie w czasach gdy to niewiele znaczy w godzinach gdzie każda - kieszeń w świecie cyfrowym i aplikacji gdzie ludzie zabunkrowani w domach pełni równości, miłości, tolerancji nie wiem gdzie siła w tych słowach w świecie gdzie poezja jest kurzem a czas jak wiemy odkurzaczem jestem sobie poetą a głowa mi puchnie od znaczeń4 punkty
-
nigdy się nie spotykają bo w chwili gdy ciemność chce światłość pocałować znika3 punkty
-
Czułości promienie Na spacer chcę wypuścić Po Twoich skóry załomach Ciężar zbroi Wykutej w ogniu zdarzeń Młotem czasu Zdejmij ze mnie3 punkty
-
Opuszczona przez samą siebie W cekinach, neonach, flauszu - w obroty biorę pustkę Szczęście: karykaturą na twarzy, choć serce - na przepustce Za ścianą mandolina I rym! Choć kiepski - cudownie upaja trzustkę Pozwalam melodii fałszować Świat w tle zawodzi zwinięty .... w metafizyczną chustkę Macha nią rześko: to nie kapitulacja, to - czerwona flaga! Lepiej dziś nie wypływać Ocean, a na nim dryfują: prawda i totalna blaga Noc rozpisana na niebie - ciemnoniebieskim dramatem Poproszę o trochę whisky ... Są gwiazdy! Fluorescencyjne blaty! ... dla mojej tabula rasa, na której nic nie napiszę Bo trudno opisać absolut: ''kocham'' i ''ciebie'' ... I absolutną ciszę ...3 punkty
-
A kiedy zapadnie mrok, Dobrze jeśli ci kto drogę wskaże, W bezpieczny dom, o krok, Lub rzadko daną via ołtarze, Choćby na innych tłok, Na znak trudnych, lecz możebnych marzeń… Ilustracja: Pomnik Jana Pawła II wskazujący na Krucyfiks wg projektu prof. Bronisława Chromego z krakowskiej ASP, odlany z brązu w 1981 r. w odlewni Tadeusz Kowalówki w Węgrzycach. Tarnów, opodal Bazyliki katedralnej. Zdjęcie Marcina Tarnowskiego z 11 września 2024.3 punkty
-
Gestem pąsowych ramion, zdradliwie serdecznym Tuli jedwab sukienki i osiem perełek, Dowcipną nut rozmowę (mogła stać się dziełem) I w trzech muśnięciach pióra – zwiewną niedorzeczność. Smukłe ciało katedry w welonie srebrzystym Obejmuje rudości łakomym uściskiem, Rozdziera atłas mroku wielobarwnym błyskiem, W nikłość strzępków przemienia – romantyczne listy. Kiedy już się nasyci tym mnogim istnieniem I mgieł opuchłość szara wygra – z światłocieniem, Z pióropuszy strzępiastych w kolorach jesiennych Dymów zostanie sinych – smętna bezimienność. A minione warkocze, westchnienia i szyje Pył puszystością siwą troskliwie okryje…3 punkty
-
Jutro będzie pachnieć Złotem i brokatem A potem spotkamy się Gorącym latem Trzymając na swych Wątłych barkach Istnienie całego świata I modląc się o spokój Ciała i duszy Na Chrystusowe rany!3 punkty
-
Niewiele nam potrzeba by słońce mogło wschodzić głęboko, piętrząc żyły kaskady zrozumienia Niewiele nam potrzeba kochać chcę w głębi, wspierać być prawdą dla Twoich oczu tak żyć i tak umierać Niewiele nam potrzeba zostań królową mych dni szczęściem, co daje rym wiatrem, co rozgoni dym Niewiele nam potrzeba każda historia ma kres Miłość to świata sens dasz mi kawałek nieba? Niewiele nam potrzeba ile warte me słowa? gdy miłość się w cieniu schowa rodzina, to dni odnowa Niewiele nam potrzeba czuję jak ginie odległość w sercu maleje niepewność chcę Ci pokazać mą wierność Miłość to dni niepodległość2 punkty
-
Z inspiracji Andrzeja Waligórskiego https://bibliotekapiosenki.pl/utwory/Bajeczki_Babci_Pimpusiowej_I/tekst Na pełną wdzięku troć z rzeki Iny sum ostrzył zęby (nie bez przyczyny). W euforii wołał: "Raz choć chcę wyheblować tę troć!" Z troci zostały ino trociny.2 punkty
-
Ambiwalencja uczuć miał obiecane aktor z Brukseli że się w Mefista wkrótce już wcieli a że nikt go nie docenia czuł reżyser przedstawienia że on diabelnie się rozanieli Nowoczesny Wilhelm Tell szwajcarski migrant strzelał w Brukseli rzecz osobliwa bo do koszteli rzekł sadownik chłop morowy zbiory będę miał już z głowy niech sobie biedak powilhelmtelli Chłopska logika chłopek rozmyślał se o Brukseli mróz i śnieg rzadko to miasto bieli lecz ostatnie zarządzenia wprost prowadzą do stwierdzenia że urzędniki tam zbałwanieli Lepsza margaryna? maślane oczy robią w Brukseli starsi panowie na widok Feli wypachnieni i wymyci chcą zwieźć nosek ślicznej kici by nie wyczuła że już zjełczeli2 punkty
-
skoro tu jesteś i wiersze piszesz wklejasz i toczysz dysputy pożyjesz jeszcze wśród fanów licznych bo teksty nie są do zupy niestrawność po nich nie występuje a świeczka w każdym zapłonie twój problem można inaczej ująć bo każde życie ma koniec gdy każdy spełni swoje zadanie pęknie jak bańka mydlana i pośród kwiatów łez wylewanych znajdzie się w domu Pana jeśli zawierzył Mu serce myśli i chodził wraz z Nim pod rękę On też nie wyprze się człeka nigdy obdarzy go wiecznym szczęściem :))))2 punkty
-
Pewien szczupak z Jeziora Nidzkiego miał ochotę na szprotkę, dlatego był w podłym humorze, bo przecież nad morze nie może. Zjedli go solonego.2 punkty
-
Spójrz! Spójrz… Tak wiele razy. Tak w i e l e r a z y… Zegar wybija którąś tam znowu pełną godzinę. Czy ty. Czy ty… Dziwne to wszystko. Dziwne bardzo. Zagmatwane. Czy ty mnie widzisz? Spójrz, ja nie mam oczu. Noc mi je zabrała. Noc. Noc... Te jarzące się piksele pełgające w mroku opuszczonego pokoju. Te mikroskopijne cząsteczki mżącego kurzu. Płynące dostojnie. Idą, przedzierają się przez cementowe spojenia cegieł. Poprzez tynk. Przez beton. Żelbeton… Stal... Popatrz na to wszystko. Na te kołyski pajęczyn, w których usychają ćmy. Które znalazły tutaj swoje spełnienie. Ktoś tu kogoś kochał, wiesz? Teraz walają się tu sterty porzuconych rzeczy. Jakieś foliały w podartych, płóciennych okładkach. Pożółkłe roczniki dawno zapomnianych treści... Chrzęszczące szkło. Pod stopami. Rozbite. Słyszę szepty. Wiesz? Słyszę szepty. Coraz częściej doskwierają mi szeptane słowa. Słyszysz? Słyszysz? Nic nie słyszysz. Albowiem twoje milczenie. Przeogromne jak wszechświat. Ale jednak słyszę. Te oto szepty w gongach stojącego zegara. I coś, co do mnie mówi w natłoku utajonych słów. Coś spoza czasu. W nocy. W obskurnej nocy. W zapachu kurzu i pleśni. W bezwonnej woni uschniętych kwiatów w wazonie. W wazonie pękniętym na wpół. W tym oto wazonie na stole, przy którym stoi odsunięte krzesło. Jakieś takie odrapane i chwiejne. Rozkołysane. Wiesz, nawiedzają mnie fantomy, wskrzeszone przez nie wiadomo co widma... Czy ty mnie słuchasz? Idą powoli, jakby z ograniczoną zdolnością ruchową. Ich oblicza oświetlają takie niebieskawe płomyki bardzo lekkie i nikłe. Idące od spodu. Pełgające w szczelinach podłogowej klepki. Od ziemi… Nie. To tylko zmory. Znikają, kiedy zamykam je powiekami. Zaciskając je mocno, aż do bólu. Siedzę zakopany w stosie papierów, takich niedzisiejszych. Z uchem przy radioodbiorniku, w którym szum miesza się ze szmerem. Z piskliwą chropowatością dalekich sinusoidalnych dźwięków. W mdlącym świetle wiszącej lampy odkurzam pocztówki. Wyblakłe. z życzeniami, na któreś tam święta. Zapisane odręcznie papiery, wystukane na maszynie telegramy. Wycinki z gazet. Pozostałości po ojcu, po matce. Kalendarzyk z podstawką. Tekturowy. Pamiątkowa moneta z zatartym wizerunkiem twarzy. Stary telefon. Czarny. Wiesz, taki ebonitowy z tarczą. Zakurzony. Kurz wniknął do głębi. Ciężka słuchawka z urwanym kablem. (Ja do ciebie mówię. Ach, no tak. Więc, mówię do nikogo. Do siebie samego jedynie) Maszyna do pisania. Fioletowa bibuła. Wyblakłe wnioski, podania... Bibułka z tytoniem po ojcu. W drewnianym pudełku. Nie dopalił do końca. Nie zdążył. Zeszyt z podstawówki ze szlaczkiem, z dziecinnym opowiadaniem o niczym. Świadectwa ze stopniami (próżno tu szukać czerwonego paska) Wiesz? Dobra, nieważne. Mówię do siebie samego. I mówię jakimś podziemnym szeptem, co się wydobywa z moich trzewi. I wydobywa się ze ścian wilgotnych i zimnych. Jakbyśmy byli jednością. Ja i dom mój. W jeden organizm splątani. Poprzez rury żeliwne i ciężkie. Pogłos idzie kaskadą, co rezonuje z powrotem na membranach moich uszu. Kaskadą ziemistą i mroczną, idącą z zakamarków opuszczonych pokoi. W których dopalają się świece. Poustawiane gdziekolwiek: na podłodze, parapetach, krzesłach... W dzienniczku ucznia -- liczne uwagi. Kto był tym uczniem? Ktoś mało aktywny na lekcjach. Z czytanek, z wierszy: dwója. Z pisania: niedostateczny. Pani wychowawczyni wypisała to pięknym, zamaszystym pismem. Takim barokowym. Z licznymi zawijasami osoby mściwej. Takie małe Schadenfreude, że dwója za całokształt. Za krzyki. Za gonitwy na przerwach z samym sobą… I za granie na flecie, na trąbce. Ponoć Miles Davies nie przeszedł do następnej klasy. Bo grał jakoś tak nie po kolei. I jakby od tyłu, mając gdzieś pasaże i gamy. Wolał mroczne speluny. Podziemne bary. Jimmy Hendrix, ech, ten, to już w ogóle... Pani od muzyki dostawała histerii. Wzywała ojca do szkoły. Ojciec walił potem pasem po tyłku… I jakie to ma teraz znaczenie? Rozpadające się od dotyku szczątki. I wszystko jest jakieś mżące. Drgające w dłoniach eterycznym blaskiem. W otwartym szeroko oknie czarny prostokąt kosmosu. Gwiazd dalekich roje. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-10-22)2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Przed życia niewygodą uchroni cię z pewnością gdzie świetlne cienie wiodą zatrzymasz się z ufnością. Pozdrawiam Adam2 punkty
-
Święta Urszula perły rozsnuła. Księżyc wiedział nie powiedział. Słońce wstało, pozbierało2 punkty
-
2 punkty
-
przywiera do mnie proza i ciągłe myślenie o jutrze o śmierciach i o wiecznościach patrzę na wszystko, co ludzkie ktoś przeżył, ktoś umarł ktoś w śnie zmartwychwstał przywiera do mnie proza dziurawi mnie na przestrzał na nieuchwytnych dźwiękach pobłażam gestom cichym rozdaję interludia rozdaję ciepłe myśli1 punkt
-
dzisiaj odchodzę z ulgą westchnęła moja samotność gdy do tej drugiej nie bacząc wcale że to jest nietakt puk puk z niewinną prośbą o cukier o szczyptę soli albo najlepiej bez słów bez wstępów jak umówieni zamieszkaj u mnie lub ja u ciebie przecież bym nigdy się nie ośmielił nie mów nic więcej wiem chcesz osłodzić naszych jesieni zbyt kwaśne grona a ja nabrałam na nie ochoty z wrzosowym miodem będą smakować1 punkt
-
Ty przychodzisz do mnie jesienią, w liściach żółtych, czerwonych, zielonych. Ścielisz dywan wspomnień nad ziemią, tkliwych uczuć, gdzieś w życiu zgubionych. Przypominasz dawne miłości, sentymenty zostawione na drodze, te zmartwienia smutki i troski, które przejął następny przechodzień. Ty przychodzisz do mnie kasztanem, spadającym wraz z wiatru powiewem. Żywym brązem zdobisz poranek, chcąc powiedzieć: "to piękno dla ciebie". Mgłami snujesz przeszłe obrazy, do miejsc wracasz, gdzie chwile szczęśliwe, aby chłodno czyny rozważyć i żałować, że młodość nie przyjdzie. Ty przychodzisz do mnie kwiatami, kapiesz złotem z wazonu chryzantem, ciepłym słońcem w firance omamisz, podszeptujesz, że czeka świat tamten.1 punkt
-
Stojąc na dachu prakarkonoskiego Olimpu, Wybiegam orlim, bystrym wzrokiem w pozamgielną dal, Dumny-m, żem tego narodu nieodrodnym synem, Który tu przetrwał, mimo tak licznych, dziejowych fal. Spoglądam na południe, aż hen, w głąb czeskiej ziemi, Kędy Wełtawa toczy swoje wody spienione, Skąd Brzetysław wyruszył kiedyś z wojskiem na północ, By zbrojnie zdobyć polską koronę. To tutaj, na szczycie Śnieżki, mieszka Liczyrzepa, Co żąda ofiar z ludzi, jak Huitzilopochtli, Na jego to cześć kapłan wzniecał ogień, Na szczycie sudeckich wirchów mrucząc swoje modły.1 punkt
-
Z cyklu: Nietypowe grzybobranie Gdzie te nogi Nie widzisz tego, co przed oczami Zasłaniasz się wciąż banałami Odchodzisz od zmysłów, frustracji Odpowiedzi bezkształtne w atrakcji Potykasz się z otwartymi oczami Dlaczego tak tu między nami Wpadasz do rzeki rozkojarzenia Odbiór i moc do ponaglenia Tylko dalej nie widzisz przyczyny Tylko ciągle wikłasz się w kpiny Może wypada osiągnąć A może trzeba ubranie ściągnąć Tylko dlaczego wszystko zamazane Zlewa się wciąż w jedną plamę Tylko dlaczego na mnie się patrzy A ja nie widzę, oczy, jak na trzy Więc tu dlatego, to przewidzenie Więc powód oto, ciągłe zwątpienie Ale jest wyjście, mój brachu drogi Zapal w końcu światło, a zobaczysz swoje nogi //Marcin z Frysztaka Piszę opowieści, sztuki teatralne, dialogi kabaretowe i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org1 punkt
-
jeśli kiedykolwiek umrę (cha, cha, cha, ale zabawne, Florciu, że nie użyłeś zwrotu "gdy kiedyś przyjdzie mi", doprawdy — umiesz żartować jak mało kto!) — chciałbym, aby pamięć o mnie była niczym przystanek autobusowy, na którym, przez własne gapiostwo, zginął kilkuletni uczeń. i gdzie teraz straszy jego duch. niech będzie tymczasowa, jak oczekiwanie na rozklekotanego grata, którym wróci się do domu, jak nic więcej, niż wiata nawiedzona przez roztrzepanego chłopca, co to pewnego razu biegł spóźniony, krzyczał, machał rękami usiłując zatrzymać odjeżdżającego autosana. i który nie zauważył znaku D-15, wyrżnął weń z impetem lewą skronią, po czym runął bez życia na ziemię. niech pamięć o mnie istnieje jako widmo drugo- albo trzecioklasisty, którego buźka zrobiła bdęg! o blachę — i którego żadną miarą nie dało się ocucić, zreanimować. wspominajcie, a wrócę, by zrywać apaszki starym babom, miażdżyć im pomidory w biedronkowych reklamówkach.1 punkt
-
@Deonix_ Przepraszam, w regulaminie nie było mowy o tym, że publikacje muszą być wyłącznie w języku polskim. Jestem tu nowa i piszę wiersze zarówno po polsku, jak i po angielsku. Jeśli admini będą mieć zastrzeżenia, to oczywiście mogę usunąć i nie dodawać już nic po angielsku. Ale zachęcam do zajrzenia jutro, wrzucę coś po naszemu :)1 punkt
-
@Jacek_Suchowicz I bawisz i uczysz i wzbudzasz refleksje. Masz prawdziwy dar/talent odpowiadać w tak niebanalny sposob. 💕 @Rafael Marius pewnie warto ale wg. mnie po to zeby nad sobą pracować.1 punkt
-
A... to Boruty tu robota? Mat... Okrywa wyrko tam. Jutro para - raportuj...1 punkt
-
@FaLcorN pewnie szkoda, huśtawki są fajne, chyba, zwłaszcza jak na codzień trzeba twardo stąpać po ziemi.1 punkt
-
@Rafael Marius mam już wnuczkę, dzisiaj się urodziła z-raz po mnie 16.31, ja 16 z minutami do 10, ma ciemne włoski, płacze, waży 3420:)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Zradzają wzgardę mężczyźni niemi U progu dworu, Nie dokonując żadnego wyboru! Drżą zasmakować owoców ziemi, Stoją bezradnie przed drzwiami memi!1 punkt
-
Słońce świeci po oczach Mało subtelnie Chronimy się przed nim zasłonami. Grube, przysadziste Mało subtelne zasłony. Teraz bym inaczej zatańczyła.1 punkt
-
Teatrzyk kukiełkowy? miał sztuczną lalę Stach z Ciechocinka mówiła o tym cała mieścinka zawstydzony naturalnie lecz nie ufał żadnej pannie rolę przejęła zręczna pacynka Pozdrowionka.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@Rafael Marius No właśnie np. kazać Midasowi, który przestał być Midasem, bo stracił wszystkie moce, choć trochę też tęskni za bogactwem wtoczyć wielką bryłę złota na ośmiotysięcznik, dajmy na to na Mont Blanc :))1 punkt
-
1 punkt
-
,, Okaż swą łaskę, łaska Boża nad wszystkimi którzy Mu ufają,, jest jak słońce wschodzi nad każdym Bóg nie wyróżnia nikogo podarował cudowny świat aby był radością być dla innych przyjaznym dobrą czekoladą owocem dającym zdrowie miłością ❤️ to nasza droga cena Bożej miłości i łaski Jezu ufam Tobie 10.2024 andrew Niedziela, dzień Pański1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Bogowie kazali mu wnieść kamień na górę, a on miał ciągle nadzieje, że mu się to uda i jego kara się wtedy zakończy, ale za każdym razem ponosił porażkę, zatem próbował ponownie... i robi to do dziś.1 punkt
-
Naucz mnie milczeć Nauczę się chodzić Pomiędzy niewiastami Potoki słów Wplątały mnie w gniewy Złoszczą mnie nasze wady Są nie do uniesienia Plączą się języki Przecinają powietrze Tną i tnę sama Sobie swoją przestrzeń Naucz mnie zakląć Albo tylko wyjść Do kołyszącej twarzą Do K.... NENDZY1 punkt
-
Stosunek zmieniła Ania z Poznania do metod nauki nie do poznania, gdy ją zaprosił profesor, na ekstra lekcję bez stresu, praktycznej metodyki dotykania.1 punkt
-
@Amber My wszyscy tutaj - jedni bardziej inni mniej - jesteśmy jeszcze bardziej pożałowania godnymi syzyfami :) Ale to moja prywatna jest opinia i nie trzeba się z nią zgadzać :)1 punkt
-
1 punkt
-
@Wędrowiec.1984 Ależ ja lubię takie puenty! Cały wiersz pełen bujania w obłokach, tęsknych fantazji, natchniony, aż tu nagle jeb, zderzenie z codziennością i całe natchnienie leży na deskach. Uwielbiam, doceniam bardzo! ;D1 punkt
-
Nie potrafię się przemóc By sprawy uwierające Kamieniami w bucie Literami wysypać Do Ciebie Czas płynie nieubłaganie Spiętrzając mą niechęć W gorzkim posmaku Łez żal wyciskających Do Ciebie1 punkt
-
W szparach pomiędzy słowami W szczelinach świadomości Hakuję przeznaczenie Umysłem zapieczętowane Poza granice samoograniczeń Nawykami ścieżek wydeptanych Wspak przekraczam Koleiny dróg Ronionymi łzami rozmiękłe Pod toczącą się karuzelą Samonapędzających myśli Wytyczam szlaki nowe1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne