Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 13.06.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Pływy nad nimi powietrze nieustannie czesze fale. Myśli też to potrafią. Zalewają zatokę spokoju, gdzie sieci bez oczu plączą się same ze sobą. Spętane dłonie, wolność zostawiona stopom. Na zakrętach wędrówka. Czas nie łagodnieje, ale najważniejsze, że jest, póki jestem... bo zawsze któregoś dnia jest ten kolejny raz i bywam nawet dziecinna, a przecież... o wiele bardziej wolałabym, być dziecięca. czerwiec, 20246 punktów
-
Wzbiera we mnie ta noc, obdarta z konstelacji, wykradziona objęciom ciemności. Poranek jak zwykle usiłuje przechytrzyć słońce, lecz wie - nie tędy wiodły zdarte stopy lunatyków. Wieczny pechowcu, zakochany w niebie, nie jesteś tym przegranym, który poległ w nierównej walce. Próbuję ukołysać twój lęk, oskarżony na wstępie, lecz mgła - pełnokrwista - otula nas oddechem. Z przekory biorą się łzy, niedające uśmierzenia. Zanim się obudzisz, upewnij się, że ktoś na ciebie czeka. Pokonaj demony, które przywłaszczyły twoją samotność. Wskrzeszony, odnajdź w środku powiew uwięzionych myśli. Poczuj znajomy szept.5 punktów
-
Jeszcze możesz zatęsknić za silnym i dobrym Hersztem wyrosłym wśród wielkich wydarzeń. * prowokacyjna myśl wspomnieniowa na bazie Silvio Berlusconiego. Warszawa – Stegny, 13.06.2024r.5 punktów
-
spójrz w lustro naucz się siebie na pamięć nie będziesz błądzić w snach zakwitniesz w słońcu jak maki na łące budzące się w porannej mgle już nie zgubisz siebie uśmiech w lustrze będzie ci miły kwiaty w wazonie wciąż świeże myśli czyste jak źródlana woda 6.2024 andrew5 punktów
-
czterogłosem trójgłosem piszczałek menzury fugi Pana Jana Sebatiana Bacha wiatr południowy fenowy porusza witrażów światła aby na plafon zarzucić pęk wstążek krakowskich węzłem fali na kokardę tęczą zawiązanych i blaskiem4 punkty
-
-Mistrzu, dlaczego one wybierają brzydkich? -Myślę, że zawierzają swojej intuicji. Poczucie bezpieczeństwa jest u nich na czele, a tu męska uroda nie zda się na wiele. No i jak dziewczyny, tak jest czy nie?3 punkty
-
3 punkty
-
rozstroiła mi się klawiatura wypisał długopis ołówek pogryzł pies ptasie pióra dawno odleciały palec odwykł od gliny zwieszam głowę kołacze się w niej wiersz w końcu unieruchamia i znika słowo nie trwa wiecznie choć było na początku3 punkty
-
Porównuję cię z Piękności córkami Lecz twego czaru nie dał im los; I jak muzyka nad wodami Jest dla mnie twój słodki głos: Jakby dźwięk jego powodował Że ocean się zaczarował, Nieruchome fale lśnią, A uśpione wiatry śnią: I o północy księżyc snuje błyszczący łańcuch nad głębiną; Której pierś łagodnie faluje, Jakby była śpiącą dzieciną: Tak się duch przed tobą skłania, Do słuchania i uwielbiania; Jego pełne, choć czułe doznanie, Jest jak przybór na Letnim oceanie. i George Gordon Byron (1816): There be none of Beauty’s daughters With a magic like thee; And like music on the waters Is thy sweet voice to me: When, as if its sound were causing The charmed ocean's pausing, The waves lie still and gleaming, And the lull’d winds seem dreaming: And the midnight moon is weaving Her bright chain o’er the deep; Whose breast is gently heaving, As an infant’s asleep: So the spirit bows before thee, To listen and adore thee; With a full but soft emotion, Like the swell of Summer’s ocean.2 punkty
-
Z cyklu: Dwóch czy jeden Film przygodowy, wiecznie życiowy Odkrywam siebie Dzień po dniu By było jak w niebie Zdarzeń stu By się pozbierać Chwil tych do woli By zacząć śpiewać Głos mi nie pozwoli Odejście i przejście Grzeczne przytaknięcie Wiara i nadzieja I masz mocne pieprznięcie* Ktoś się postarał Ktoś oddał pola A mnie się podoba Moja codzienna dola Że chcę, że pragnę Nikogo nie oszukuję Że sprawa wielkiej wagi Nigdy nie próżnuję Bo to co mnie nakręca Co płynie w mojej krwi To przygoda zwyczajności Nie musisz zazdrościć mi //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org2 punkty
-
nie gniewam się na życie i nawet gdy smutek puka do drzwi uśmiecham się bo wiem że życie to wypadkowa chwil nie gniewam się na życie bo zdaje sobie sprawę że tylko jedno dane mi więc nie narzekam tylko próbuje je zrozumieć nie gniewam się na życie tylko idę swoją drogą która częstuje mnie zachwytem które dobre zamiary ma nie gniewam się na życie daje radę temu co teraz nie mam czarnych myśli tylko takie które mówią nie martw się radę dasz2 punkty
-
pod rozpostartymi skrzydłami anioła z urzędu szukałem granic namiętności aż zgubiłem kropkę nad i nad otwartym brulionem znieruchomiała cisza w kolorze blue ma tak wiele znaczeń w smugach słońca drobinki kurzu i najosobliwsze słowa tańczą białe tango a puenta mości się w kropelce atramentu na ostrzu stalówki2 punkty
-
@Rafael Marius Tak to działa w liceum, ale już na studiach ci rokujący, choćby z medycyny, z roku na rok zyskują. Jak w tytule, mają szanse, a czy je wykorzystają, to inna sprawa. Dzięki za wpis. @Dagmara Gądek Dziękuję za wpis. Pozdrawiam.2 punkty
-
.. słyszę cykanie iskier nieopodal drętwych dłoni jeszcze mnie piecze w piersiach a dymu nieba pełne źrenice myślę gdzie jesteś dokąd powiał wiatr jeszcze nie zduszony zanim ucichną płuca a usta wyschną puszczam kartkę w butelce w oddali znika jak obraz i siły dech się wydłuża a linia się prostuje w krzywym zwierciadle życia gdzie nie znalazłam swojego odbicia Klaudia Gasztold2 punkty
-
pomóż mi proszę nauczyć go latać niech odrosną mu skrzydła jeszcze większe niż miał skrzydła będzie miał wielkie bo smocze mięsiste, grube, żywotne nauczymy go pikowania i beczki szybkich wzlotów i zatrzymań zróbmy z niego mistrza lotów niech zadzieją się cuda pomóż mi proszę2 punkty
-
I tęsknota umie być szczęśliwą Radosna chwila trwa długą błękitną godziną rześkiego dnia. Róża pachnie sobą a słońce powietrzem znad gór 12.06,20242 punkty
-
2 punkty
-
proponuje ufać temu co w lustrze przygląda ci się co jakiś czas twarz przyobleczona w serdeczny uśmiech nie umknie tobie nawet we snach :)2 punkty
-
Tekst powtórkowy nie wiem czy zdołam wybaczyć zwierciadła tafli srebrzystej obrazem fałszu mnie zwiodła miłości twojej tak czystej przytul mnie swoimi łzami na łące gdzie lustro jest inne tam zapach kwiatów powrócił w odbiciu twe serce niewinne przytul mnie swoim uśmiechem gdzie serce serca nie rani cierpienie w nas pozostanie lecz nie jesteśmy tu sami2 punkty
-
Woda mineralna z malinowym sokiem; sad przezieleniony. Jeszcze pasikoniki, którym po deszczu rzępolić się nie chce. Za to pachną fioletowe floksy1 punkt
-
Nie puszczałem liści z drzew same spadły pod ciężarem wieku I nie zmyśliłem słów z gąszczu rzęs choć bolało ich kapanie żyłem wbrew, tak jak miałem Na przekór światu, aż sam stanie ością w zegarku z krzyków twych Przed lustrem w złotej ramce gdzie milczenie mija w uśmiechu w parze z kropli, wyrytym na zawsze...1 punkt
-
Ten kraj to bajka. Rzeką - Rusałka śpiewna: Wełtawa. Rzeka nutą spisana Muszlą rzeka zawiana pod spadającą z tęsknoty Gwiazdą. Tu zawsze najpiękniej gdy wzgórza przejrzyste od kwarcu - światłem niebiańskim oblane. Popycha fala zieloną falę bulgocąc sycząc wężowym wirem. Kamienie szorując dnem Wiklin srebrnych listowiem. Nurtu milczeniem. Księżycowego blasku - kiedy tańczą Ondyny poza- zmysłowe dziewczyny. Wodne Panny na łęgach grząskich. Wilgotnych błoniach. Mgłami wiadukty rozpięte. Budują nocy palisady mostów w szklistych topielic oczach na krzyk otwartych kura - i granie powietrza złocistych dzwonów. Promiennego wichru. 22.08.20061 punkt
-
Co jeszcze zatrzymuje poetę w tym utartym świecie? Już w maju na łąkach zakony mniszków pospolitych kilka wilgotnych zachodów nad jeziorem pory letniej trzymająca za piętę co wystaje z domykanej trumny gdy w górze podśmiechujki mew śmieszek jedna z tych podświadomych fraz w poszukiwaniu której myśli żeglarze wyruszyli dawno temu ze swoich komfortów a ona pewnego dnia nowym lądem dla czyjeś refleksji? Tylko tyle I nic więcej1 punkt
-
1 punkt
-
Wszyscy nosimy jakieś maski. To już taki atrybut dorosłości, tylko małe dzieci ich nie mają. Dla mnie zawsze lepsze i dlatego konsekwentnie nie oglądam filmów od 8 klasy podstawówki. Przystosowanie jest już taką koniecznością życia. Strach ma wielki oczy wystarczy w nie odważnie spojrzeć i zaraz ucieka.1 punkt
-
1 punkt
-
*** Świat pisany Miękką kredką bliższy to Hipermetropia DIA FRAGMA W HIPERMETRO - Poproszę trochę papugi. - Kakadu, żako, falistej? Na fermie papug wysiada się, zanim przejrzysz je wszystkie. Złapać. Jak nic — zapakować. Jeśli kakadu zbyt śmieci — czujesz — świnka lub york hodowlany, a jest twój mały (miał być) kapturek. Jeden pojemnik dostawczy. Z krateczki dopływ powietrza. Ekologicznie zmniejszony świat, w który wszystko umieszczasz.1 punkt
-
1 punkt
-
ehhh... mnie rozgwieżdżone niebo... NIGDY ... nie straszy... : / i już nie wiem, jak "to" 'ugryźć'. Życzę.. spokojnej nocy, z.. gwiazdkami... :)1 punkt
-
Nie zbiera mi się już na refleksje Nie zbiera mi się na żadne żarty Czy tego chcę czy tego nie chcę Zarabiam drobne za sznyt kuglarski I nie wiem co jeszcze przede mną Czy w piersi się kołacze serce Czy pozostało w nim coś naiwnego Pytam choć wiedzieć już nie chcę1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@iwonaroma napisane, przeczytane, uznane, nie zapomniane, jest wieczne. Pozdrawiam z uśmiechem, bo w gruncie rzeczy wiem, co masz na myśli. Pozdrawiam1 punkt
-
Otrzaskana obojętność płynąca wprost z roztrzaskania niejednego. Seranon, 10.05.2024r.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Nie chwal się staruszku dziełem, jeśliś nie dokonał dzieła; skoro ciebie nie uwzględniam, moja książka się domknęła.1 punkt
-
Moja składnia. Powiedz, jaka jest moja składnia? Wiem, co tu mówić, albowiem jest rozsypana na miliardy mżących okruchów. Kryształowych fragmentów nie wiadomo czego. Nie ma niczego. Nie ma niczego i nic. Nie ma… Jest tylko pył. Wirujące cząsteczki kurzu. Płonące w smudze słońca. W księżycu. W otchłannej studni nocy. A logika? No cóż. Powiadają, że stary księżyc rozsypuje się w gwiazdy. Pozostawiając po sobie lodowatą pustkę. Ale dlaczego akurat w gwiazdy? Bo one czasami spadają z wielkim krzykiem. Z wysoka. Na skrzydłach furkoczącego wiatru. On rodzi je od początku. Albo raczej one stwarzają się z niego. Z jego cielesności szarej i srebrnej. Doskonale milczącej. Coś dużo tu tego. Tej całej gmatwaniny. Tych zakrętów. Spiral. Kamiennych stopni w górę, w dół. Donikąd. Absolutnie… Jakichś balustrad. Stalowych kurtyn. Zasłon. Wejść. I wyjść. Zatrzaśniętych okien. Zatrzaśniętych drzwi… Czy ty mnie słuchasz? A więc spójrz. Oto moja dłoń ściskająca drewnianą poręcz schodów. Ściskająca ją aż do zbielenia kostek. Do skurczu cierpienia, aż do trzeszczenia stawów. Do jęku. Moja dłoń… Właśnie wbiła się w nią drzazga. Odłamany szpikulec drewna. Wszedł pod paznokieć. Ciemna kropla gęstej krwi spływa powoli. Skapuje na posadzkę… Ale zaraz przejdzie. Zaraz… Nie przechodzi. A może i przechodzi, tylko odkłada się w czasie… Jak echo… Za każdym ukłuciem coraz słabiej… I słabiej… Idę do ciebie. Wciąż idę. Powoli, ale konsekwentnie. Przybliżam się do tego absolutu wszechistnienia. Moja ręka. Twoja ręka. Idziemy razem. A więc idziemy we dwoje. Ty i ja. Idziemy tak, idąc raz jeszcze, mimo że w sennej korekturze zdarzeń. Idziemy we dwoje jak w jakimś kondukcie zapomnienia. Idziemy po latach rozłąki. Postarzeliśmy się. Twoje usta i włosy. Twoje oczy niewidzące. Martwe. Wodzące wkoło tym widzeniem dawno pomarłym. Omiatasz mętnym spojrzeniem rdzą przeżarte rzeczy. Przedmioty spróchniałe.... Idziemy, gdzieś. Dokądś. Moja, twoja ręka. Nasze kroki na kamieniu. Nasze stąpania w tej otchłani mroku. W tej świątyni absolutnego milczenia. I szepty jakieś. Zjawy, nie-zjawy. Szepty w mojej głowie. Szepty przeznaczone tylko dla mnie. Czyjeś westchnienia, oddechy. Czy ty mnie słuchasz? Ja idę obok. Idziemy razem. Idziemy tak bez logiki i bez jakiejkolwiek składni. Idziemy tak. Bez sensu i w nicość. Ale idziemy wytrwale. Wbrew wszelkiemu zrozumieniu. Wiesz, siedzę i piszę w tym ciągu pisania. W tym ciągu wyrażania nie wiadomo czego. Zagmatwanych myśli. A więc jestem tutaj. Czy ty jesteś? Spójrz, błądzę w samotności. Zatem podaj mi dłoń, którą mogę nazwać nieistnieniem, mroźną próżnią kosmosu. Od której i moja dłoń zamarza w bryłę lodu. A więc jesteśmy bryłami lodu. Pędem do nieskończoności. Do grobu. Zamykam oczy. Otwieram je w jakimś nagłym impulsie. W nagłym skowycie sennego widziadła. Otwieram je. Pozlepiane jeszcze powieki. Senne. Zapiaszczone. W szarości świtu. Ale to nic. To tylko nagła zmiana wystroju. Rozglądam się. Patrzę. Idą wciąż w nieskończoność. Idziemy. Idziemy razem. My i te istoty. Te mgielne opary. Dla nich nie ma granic. Nie ma niczego. Dla nich to żaden mozół. I otwierają swoje usta w ciszy. W tym niesłyszalnym monologu. W zagadkowych gestach rozmytych rąk nieostre twarze. Idą wciąż. Płyną. Na skrzydłach wiatru spływają miękkie wargi powietrza. Dotykają mnie i muskają. Całują. Więc i ja je całuję. Wszystkie po kolei. Jak tę pustą otchłań ciszy, w której olbrzymieją wyniosłe obrazy amorficznych urojeń. Całuję ją taką obcą. Taką odmienną. I taką… Jesteś tu jeszcze? Coś wciąż przerywa. Jakieś zakłócenia sygnału. Jakieś zniekształcone dźwięki. Jakieś dziwne dźwięki płynące, jakby z głośników źle nastrojonego radia. Udziwnione, elektroakustyczne… Wiesz, ja jestem. Byłem tutaj i będę. Otaczają mnie zewsząd napastliwe ściany. Napastliwe w swojej kamiennej nieruchomości i bezwzględnego milczenia. Te ściany. Te oto ściany. Te ściany z płatami odpadającej farby. Z ostrymi konturami jakichś niezbadanych lądów, które obrysowuję powolnym dotykiem. Czułym muśnięciem przedzieram się przez spleśniałe złogi śmierci. Przez te zimne obszary. Cały w brodach falujących pajęczyn. Ciągnąc za sobą całe ich firany… Otwieram oczy. Już bez podejrzeń i mistyfikacji. Choć jeszcze jakieś skłębione opary. Jakieś flotylle nie wiadomo czego… Płyną… Jakieś ostatnie widzenia niknące w ścianach... Choć jeszcze… (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-12)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
czy ktoś zazdrości tobie uczciwości chociaż to nie jest dzisiaj w zwyczajności wyłuszczyć sprawę kawa na ławę niespotykane trza mieć odwagę chociaż człek straci haracz zapłaci ale się nigdy nie wzbogaci łeb ma otwarty na wszelkie żarty i się uśmiechnie miast grywać w karty nie szukaj mnie na żadnej stronie1 punkt
-
wiosenny zachód słońca niebo szkarłatne oczekujące jutra rozmyślam o skraju dnia baczę przed siebie smutny1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@befana_di_campi może raczej chciałam napisać że ludzie się boją, takie np.babcie, może niekoniecznie o tym mówią, ale to czują i czy mogą coś zrobić poza biadoleniem nawet tym wewnętrznym tylko. Czy nie są bezbronne wobec świata ze swoją wiarą w Boga. Chciałby dobrej przyszłości Kredens pozdrawia1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Wielu widziałem Ikarów oślepłych w locie ku słońcu. Upadek nie był im karą, bo nie widzieli upadków.1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne