Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.03.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. nie nakarmię się cudzym słowem owiniętym w barwny papierek głód powróci żądając więcej muszę wejrzeć w siebie odkrywając źródło które nasyci
    5 punktów
  2. „chodzi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co wymyśli głowa” Ostatnio jakby brakuje języka. Sensu i treści nie oddają słowa. Dyskurs społeczny wcale nie zanika, praktyczne formy wciąż wymyśla głowa. Znika subtelność ośmiu gwiazdek. Gadają pałki i brukowe kostki. Krzyczą traktory blokując wjazdy. Nikt nie chce głosu usłyszeć jednostki. Jest obraźliwy ulicą spacer, a niosąc sztandar to już „się przemieszczasz”. Gdy obserwujesz staje się jasne: dziad głuchy jak pień i kłamie miast spieprzać. Jest jakaś szansa dzisiaj na dialog, na wymianę myśli przepiękną polszczyzną. Pragnę niewiele, nawet bardzo mało, by język literacki nigdy nie zaniknął!
    5 punktów
  3. przedawkowałam życie zaaplikowałam podwójną dawkę psychoanalizy dożylnie i domięśniowo stercząc z głowa w sedesie wyrzucając z siebie resztki darmowych porad zrozumiałam prostą rzecz nie warto być idiotą
    5 punktów
  4. Nieświadom Marian z Leśnej Podkowy, Że w gazach miewa też ślad węglowy. Za głowę się złapał, Bo już się połapał. Nie je kapusty i świat jest zdrowy.
    4 punkty
  5. zamontowane są tak jakby świat był pełen oszustów a może jest?... a może to chciwość tych co nawet z sikania chcą ukręcić interes (oj, boli :(
    3 punkty
  6. Po latach słyszysz tamte oczy szepczą do ucha ciepłym blaskiem ostatnia szansa by dokończyć niedokończoną bajkę o tej co jeszcze dziś istnieje kiedyś uciekły wam dwa słowa może je w końcu czas dopisać to taki trudne? „ciągle ją kochasz” ale się boisz – niestety nie wiesz że miłość ma metkę “Made in heaven”
    2 punkty
  7. nie starczy życia by przejrzeć przeszłość do przodu - nie ma sensu imaginacja tylko zwodzi zamykam moją książkę wdech - był wydech - będzie
    2 punkty
  8. Ze stanu przejściowej euforii wyrwało go raptem zaskakujące negatywne uczucie, kształtem – wbrew pozorom – przypominające nadzieję, że to wszystko się nie wyda. A jak się wyda to się nie sprzeda. A jak się sprzeda to się nie przeczyta. A jak się przeczyta to się nie zrozumie. A jak się zrozumie to się nie zapamięta. A jak się zapamięta to i tak się nie utrwali. I tak dalej i dalej... Warszawa – Stegny, 07.03.2024r.
    2 punkty
  9. Na łąki brzegu rozległym zakwitły pąsowe róże jak pocałunki miłosne w błękitu skryły się chmurze. Schowaly się ze swym pięknem bo szpetny swiat nie pojmuje jak można kwitnąć bezkarnie z ich pięknem świat źle się czuje. Błękity spływają z niebios tym dziełom Bóg błogosławi i dobrym oczy się śmieją lecz złych gorzka zawiść dławi. Bo jakże to można kwitnąć i chwalić się swą urodą co piękne powinno zniknąć co dobre - wielką przeszkodą. A róże kwitną w błękitach dumne, niezmiennie pachnące czerwienią, różem i bielą koloru dodaje słońce. Człowieku co szpecisz świat w koło goryczą, złym słowem, czynami nie szukaj ogrodów pachnących i nie depcz ich swymi winami. Lecz jeśli chcesz zacząć od nowa powrócić na łąki różane to zacznij siać kwiaty w około a będzie ci zło zapomniane. W błękitach wciąż modlą się kwiaty pokornie z naturą splecione a kiedy czas przyjdzie je zerwać ozdobią wieczności koronę.
    2 punkty
  10. delikatnie wybudzona kwiatami wiśni chcę w zielonych pąkach być ciepłym słońcem na twarzy w wiosennej równonocy pomiędzy ciebie ciemnym a mnie jasną zrobię ciasteczka do kawy przepis: Widelcem rozgnieć banana w miseczce, dodaj pół szklanki owsianych płatków oraz trzy łyżki orzechowego masła, wymieszaj z garścią kawałków ciemnej czekolady, uformuj małe płaskie krążki na papierze do pieczenia, wstaw na dwanaście minut do piekarnika i smakuj:)
    2 punkty
  11. Łąki przeżytych lat: wychnięte tataraki, puste kłosy i mak ... wszyscy jesteśmy narkomanami życia. Niby chcemy popełniać samobójstwa, walczyć na wojnach "na śmierć" - niekoniecznie, bardziej "na przeżycie." Z nudy wirujemy w lejach skandali, narzekamy, że nie ma dobra i miłości, wciąż za mało zarabiamy, nie warto się starać ... Piszemy poematy o trumnach, regularnie co kilka dni tracimy z oczu sens życia ... ... Ale! Niech no tylko nas zabiją! Nie, nie! Nie pozwalaj sobie! Mam kredyt do spłacenia, syn za chwilę będzie pisał samogłoski, córka już potrafi siedzieć, chcę zobaczyć Istrię, dostać fundusze na rozwój mentalności rezurekcyjnej w rzeczywistości postpandemicznej, kupić małe pastwisko w Górach Sowich, no i przede wszystkim - jestem bez makijażu, bez spowiedzi i bez sakramentów! Dlatego nie mogę teraz umrzeć. Sumienie to krzesło elektryczne pod słabym, ale stałym napięciem. Bywa, że pulsuje jak rwący ból, przerywa połączenie, miewa braki sygnału Ale to wszystko tylko przez sekundy: całkowitości mojego istnienia, kropli w kosmicznym oceanie ... Pustość! Pustka! Pustota! Spustoszenie! Co do tego nie mam złudzeń. Pełnia! Przeżywam ją bardziej, niż ktokolwiek inny. W białych pokojach, kąpielach z wody kolońskiej i róż, przy świecach o zapachu belgradzkiej czekolady ... Czy to romantyzm?! Młody mężczyzna, który dał mi sporo cielesnej miłości, z determinacją oznajmia, że musi mnie posiąść przez otwór duszy. "Zejdź do Żabki, może mają korkociąg." Idąc do domu liczę latarnie i klomby róż, mijam kościoły, pomijam "dlaczego." Tym razem to nie żarty. To już samobójstwo. Połykam cały listek leku o nazwie Laremid. Zdążyli mnie odratować. Na kolację pożeram własne ciało. W testamencie zostawiam tylko kawałek duszy. I potrzebuję się skupić.
    2 punkty
  12. Dawno nie byłem. Kiedyś, gdy nie zdecydowałem się na papierowy ręcznik, pani klozetowa spytała: bez mycia rąk?. Poczułem się intelektualnie pokonany, wziąłem i dałem jej piątaka:).
    2 punkty
  13. kochałam ale pogrążył mnie w nocy bez snu białe piwo wino biały rum człowiek od zawsze stawia kręgi gorący orgazm przeplata zimny to nie wystarczy zaciąga mrok siadam na nim i myślę o tobie pieprzysz mocniej jesteś naprawdę obecny wewnętrzny płomień podniecenia lubię cię w ustach on jest taki mono dryfująca w samotności dusza to łatwy cel teraz już uwielbiam ten ból całe życie mam żal że go nie mam idę na dno może cię okłamię ale pocałuję głęboko i szczerze bo lubię z tobą spędzać czas
    1 punkt
  14. stabilność pod stopami wyminięta przepaść za mną pójdź nie ma blokad skrzydła wiatru unoszą nas ląd widoczny z oddali czas zejść na ziemię
    1 punkt
  15. Andy Fishlock, zwany przez kolegów Patyczkiem, wracał z nadmorskiego kurortu, gdy jego niedużą awionetkę pociągnęło coś w dół. Kompas kręcił wskazówką na wszystkie strony: lecieli nisko nad górską krawędzią, później długim, najeżonym ostrzami skał wąwozem, omal nie uderzając w zbocze góry o zarysie foremnego stożka. Za ostatnim wzniesieniem wzlecieli nad płaską równinę, a wówczas igła kompasu wróciła na miejsce i pokazała właściwy kierunek: południowy-wschód, zaznaczony gdzieniegdzie kępami kuflików i jeszcze rzadziej konarami przyschniętych akacji. Nazajutrz Patyczek wysłał w to miejsce geologa zaopatrzonego w magnes o kształcie końskiej podkowy. Do magnesu przylegały grudki ziemi w każdym miejscu na drodze zataczającej szeroki krąg. — Ile tego jest? — zapytał Patyczek po przylocie geologa do bazy. — Cała góra. — Duża? — Gdyby wydobywać sto milionów ton rocznie, to nawet przez stulecie nie wykopiemy wszystkiego. Patyczek wstrzymał oddech. — Żeby jeszcze może było przewidzieć cenę rudy… — Aktualnie pięćdziesiąt dolarów za tonę i zwyżkuje. Przez cały dzień i następny, Patyczek zamknięty w gabinecie wykonywał rachunki. Trzeciego dnia wezwał prawnika w celu sporządzenia aktu zakupu dużego obszaru ziemi. — Jest jeden problem. — Prawnik próbował ostudzić entuzjazm Patyczka. — Ta ziemia to święte miejsce dla czarnuchów. Patyczek nie lubił gdy go zniechęcano przeszkodami. Tupnął nogą i oświadczył zdecydowanym tonem: — Ta ziemia należy do śmiałka, którego stać na poniesienie ryzyka! Tydzień później prawnik i główny księgowy, prowadzeni przez czarnoskórego tropiciela dotarli na święte miejsce. Był wczesny poranek, ale słońce wzeszło żwawo i wypełniło pustkowie gorącym powietrzem, zmuszając mężczyzn o bladej cerze do głębokich oddechów i ocierania potu z opuchniętych twarzy. — Dziadku, ile chcecie za tę górkę? Siedzący naprzeciwko obrzucił ich spojrzeniem, nie wykonując najmniejszego ruchu. Był to przedstawiciel starszyzny, człowiek o ciemno-brązowej, porytej bruzdami twarzy, szerokim nosie i przenikliwych oczach. — Ile? — powtórzył pytanie księgowy, na co starzec potrząsnął zmierzwioną czupryną siwych włosów. — Góra nie na sprzedaż. — Naprawdę? A pomyśleliście, na co wam taka kupa piachu? — Księgowy poruszył czubkiem buta czerwony kamień. — W mieście będziecie mieć chłód i wodę, telewizję i wszelkie wygody. Tutaj tylko skwar i robactwo. — Wykrzywił usta z niesmakiem. Zapytany wstał z ławki i drżącymi rękami położył kopnięty kamień na poprzednie miejsce. — Kamień ma leżeć tutaj, tak samo my, lud Yindjibarndi… — Człowieku, nie gadaj głupot. Oto czek. — Księgowy wyrwał kartkę z wąskiej książeczki. — Więcej nikt nie da, bo to wprawdzie kawał gruntu, ale ziemia nieurodzajna. Starzec słuchał go cierpliwie, lecz słowa nie robiły na nim żadnego wrażenia. — Pokolenia przychodzą, pokolenia odchodzą… Ziemia jest dla wszystkich. — A to jeszcze zobaczymy — rzekł prawnik i na tym zakończono bezowocne pertraktacje. Na wieść o odmowie, Patyczek wpadł przed członkami zarządu w histerię, zasiewając wątpliwości w powodzenie misternie opracowanego planu, gdy szalę sukcesu na korzyść przedsiębiorcy przechylił szczęśliwy zbieg okoliczności: do miasteczka przywędrował kuzyn starca. Jego słowo było równie dobre, co tego, który odrzucił wspaniałomyślną ofertę i wkrótce w biurze Patyczka doszło do historycznej wymiany: sto tysięcy dolarów, czyli równowartość trzyletniej pensji za podpis na dokumencie własności, otwierającym wrota do niewyobrażalnego bogactwa. Odtąd zdarzenia pobiegły w błyskawicznym tempie: podczas gdy mistyczna góra była ogołacana przez buldożery i koparki z trawy i krzewów, kiedy układano tory dla super-ciężkich pociągów z przyszłej kopalni do oddalonego o czterysta kilometrów portu nad oceanem, prawowici właściciele sanktuarium wraz z rodzinami wysiadywali przed parterowymi segmentami na nowo wybudowanym osiedlu. Otrzymali wszystko, co jest potrzebne do życia i co im obiecano, z wyjątkiem jednej rzeczy: połączenia z krainą przodków i przeszłością. Przez pięćdziesiąt tysięcy lat był to ich dom, a zostali potraktowani z wrogością typową wobec przybyszów. Oderwani od tradycyjnych obrzędów, zdezorientowani i rozdrażnieni, nadaremnie szukali sposobu, żeby przeżyć kolejny dzień. Byli ludźmi kontemplującymi każdy moment życia: wody uwięzione w starorzeczach i odbijających światło półksiężyca, ptaki śpiewające miłosną pieśń, kropkowane ślady pustynnych węży, lecz teraz nie było na co patrzeć, bo jak okiem sięgnąć otaczały ich betonowe chodniki i płoty ze stali — takiej samej stali, którą niebawem zaczną wytapiać z ich góry. Patyczkowi było przykro, że sprawy przybrały tak niefortunny obrót. Nie żeby martwił go los rdzennych mieszkańców, lecz nie cierpiał być przedstawiany w negatywnym świetle. — To nieuniknione przy operacjach na taką skalę — pocieszała go przyjaciółka, której mąż również widział ogromne możliwości w eksploracji i górnictwie. — Tak, ale Zieloni oskarżają mnie o grabież cudzego majątku i dewastację środowiska naturalnego. Czemu nie napiszą, że daję pracę tysiącom ludzi? — Zainwestuj część pieniędzy w projekty rządowe, żeby podbudować nadszarpniętą reputację — radziła mu Rita. — Może nawet otrzymasz z tego tytułu ulgę podatkową. Patyczek nic nie odrzekł i patrzył zamyślony na kwiaty wrzosu oplatającego poręcze przy schodach. — Żyjemy tutaj na wyspie skarbów… — westchnął, nie podnosząc głowy. — Pomyśl tylko, jak wspaniałe miasta moglibyśmy wznieść pośrodku pustyni, gdyby nie te czarne moczymordy i anarchiści. Resztę popołudnia spędzili na werandzie, popijając whisky i grając duo: mąż Rity na skrzypcach, Patyczek na mandolinie, jego ulubionym instrumencie. Melodia wsiąkała delikatnie w niczym niezmąconą ciszę i uroczy krajobraz… Uwięzionym w getcie niewiele to pomogło. Tylko krewny przywódcy potrafił znaleźć chwilowo ukojenie: pił alkohol od świtu do utraty świadomości, a kiedy używki zabrakło, wąchał klej, a gdy klej stracił moc, wdychał opary benzyny, a jednak każdego dnia budził go strach w sercu i przez to jeszcze bardziej nienawidził siebie. — Jebać to! — wrzeszczał na całe mieszkanie i okładał pięściami swoją kobietę. Wyrwał umywalkę w łazience i potłukł ją o posadzkę. Kiedy próbowali go uspokoić, złapał za jakiś drąg i pobiegł do pobliskiego sklepu demolować wystawę. Prędko nadjechały trzy radiowozy, z których wypadli gliniarze uzbrojeni w broń palną i tasery. Czarny kamrat skoczył na nich niczym wściekły pies, a policja wolała nie dyskutować — obalili go na ziemię i porazili prądem z trzech paralizatorów jednocześnie, aż jego ciało wyglądało na bezwładne i pozbawione życia, a mimo to nadal aplikowano śmiertelne napięcie i zaciskano dłonie wokół szyi, aż przestał oddychać. Dopiero gdy nadjechała karetka pogotowia, policjanci zostawili na placu nierozpoznawalną postać, która jeszcze przed chwilą była przystojnym młodzieńcem. Zanim ambulans dojechał do szpitala, stwierdzono zgon. Wieść o wypadku szybko obiegła okolicę. Współplemieńcy zabitego wyszli na ulice, a wioskę spustoszyły zamieszki, prowadzące do starć z policją. Wielu wichrzycieli zostało aresztowanych i deportowanych do odległych więzień. Tam nierzadko padali ofiarami przemocy, co w kilku przypadkach doprowadziło do samobójstwa. Następnie miał miejsce pogrzeb. Rytualna ceremonia przyniosła tymczasowy spokój i zjednoczyła Aborygenów w żałobie. Chłopiec został pochowany w kłębach dymu ze spalonych liści na ceglastej, zasobnej ziemi, która rok temu skierowała niepozorny samolot do pamiętnego celu. — Teraz chadza z duchami przeszłości — obwieściła obecnym starsza osoba, stojąca nad grobem. — Wyprowadzi nas wkrótce z niedoli.
    1 punkt
  16. dedykuje Staremu Kredensowi Sentymenty, sentymenty, sentymenty! Dom z dzieciństwa czy mieszkanie, chwile szczęścia. Dom z dzieciństwa - obok niego przejeżdżałem: jacyś młodzi, małe dzieci rozwrzeszczane… Samochodzik na podwórku stoi sobie. Są szczęśliwi mnie to cieszy tyle powiem. A w mieszkaniu po rodzicach jakieś gniazdko; starsza para, lecz bez dzieci - im nie łatwo. A jak przejdę w inny wymiar egzystencji, poodwiedzam i pomogę jak najwięcej by zobaczyć uśmiechnięte miłe lica, które szepczą: „dostajemy fart od życia!”
    1 punkt
  17. T Ujrzałem wózek pełen rzeczy Lecz nie było mu włodarza... Człowieka - co tu był nędzarzem Co przeżył – taki los szczęściarza  Dziś z zadumą patrzę na ten dziwny obraz Przez szybę czterokołowego dobrobytu Gdy nawigację ustawiłem z wiarą Życia w spokoju a i z odrobiną szyku  Lecz myśl ta cicho wraca do mnie Myśl tak natrętna co przeraża Że kiedyś znów u wózka dyszla Ujrzymy nową twarz nędzarza Piszę dziś słowa tej litanii By myśl tą wstrętną w dal odprawić Litanii dla lepszego świata Chcąc odrobinę świat poprawić Jeśli dla słów troski z tej litanii Dni nasze darują okruchy czasu Tak w nas taka potrzeba powróci Naszej troski o świata koleje losu Litania dla lepszego świata nie będę marnował żywności, dla lepszego świata wyłączę zbędną żarówkę, dla lepszego świata nie wyrzucę śmieci w lesie, dla lepszego świata nie wyrzucę baterii do kosza, dla lepszego świata zamienię choć kilka słów ze samotnym sąsiadem, dla lepszego świata będę dla wszystkich dziś życzliwy, dla lepszego świata pozmywam dziś naczynia, dla lepszego świata pochwalę ciebie, gdy coś ci się uda, dla lepszego świata będę stał po stronie prawdy, dla lepszego świata będę się starał lepiej zrozumieć świat, dla lepszego świata będę odpowiedzialnie uczestniczył w życiu społecznym, dla lepszego świata nie przejdę obojętny obok skrzywdzonego, dla lepszego świata będę wspierał ludzi w potrzebie, dla lepszego świata nie będę przyczyną cierpienia zwierząt, dla lepszego świata nie pojadę dziś samochodem, pójdę pieszo lub pojadę rowerem, dla lepszego świata nie będę palił śmieci w piecu, dla lepszego świata ... , dla lepszego świata
    1 punkt
  18. zapytałem aniołów czy śmierć boli czy mam się bać lecz nic prócz ciszy nie słyszę mimo że słuch mam dobry więc myślę sobie chyba jednak nie boli i nie jest smutna gdyby prawdą było - by mnie ostrzegli bym nie umierał więc dalej upajam się swoim życiem nie bojąc się ciszy
    1 punkt
  19. Nie wstydźmy się łez pomagają zrozumieć trudne chwile Nie wstydzimy się łez bo mimo że słone smakują jak lek To one uczą jak żyć budzą marzenia oraz sens Tak moi mili łzy to prawda która uczy pokory Pokazuję że życie to piękna gra nie tylko sen Nie wstydźmy się łez łzy to nie koniec za którym śpi nic
    1 punkt
  20. w ud szerokim prześwicie rozsypuję nagie wiersze jak dzikie kwiaty otwarta księga niedopowiedzeń magią pełni księżyca otula mój nieśmiały głód dreszcz rzeźbi ciało tak jakby ćmy skrzydłami ledwie muskały partytury nocy i gnam w przestworza snem srebrnym
    1 punkt
  21. A teraz coś ze staroci.. Śpiewnik pielgrzyma Na osiemdziesiąt sześć Mam marzenie I czekam na jego spełnienie Mam marzenie Że w ogniu stanie świat Mam marzenie Że ogień miłości strawi świat pełen wad Mam marzenie Że brat będzie wiedział kim jest brat Mam marzenie Że nikt nie będzie wiedział kim jest kat Mam marzenie Że uśmiech stanie się obowiązkowy Mam marzenie Że nie będzie podziałów na dwie połowy Mam marzenie Że zjednoczymy się w imię dobrego Mam marzenie Że nie stanie nam się nic złego Mam marzenie Że każdy będzie wiedział co buduje Mam marzenie Że każdy będzie rozumiał co go truje Mam marzenie Że będziemy ze sobą rozmawiać otwarcie Mam marzenie Że będziemy szanować się już na starcie Mam marzenie Że nie będzie barier i murów Mam marzenie Że będziemy mówić jednym głosem jak na próbie chórów Mam marzenie Że nikt niczego nie będzie pragnął Prócz miłości, czułości i bliskości, tak żeś zgadnął Mam marzenie Że wiosna będzie wieczna i trwała Bo przebudzenie do życia to nagroda za czekanie niemała //Marcin z Frysztaka Piszę opowieści, dialogi i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org
    1 punkt
  22. ta jedna ja o ustach czerwonych od szminki rano całuję mojego mężczynę przed pracą wyprawiam dzieci do szkoły ta druga ja o ustach czerwonych jak krew ranna całuję mojego mężczyznę przed śmiercią wyprawiam dzieci na granicę człowieczeństwa tematyka- wojna, śmierć, rodzina 14.03.2022
    1 punkt
  23. męska rzecz rzeczownik żeński a ból i śmierć rodzaju ludzkiego tematyka- świat, śmierć 15.03.2022
    1 punkt
  24. Wszechświat, w którym tańczyłam kiedyś - w zielonych obcasach butów Bóg przyniósł torbę pełną książek i nie powiedział, że tutaj - zakańcza się litera, a rozpoczyna droga Stepujesz w skrzydlatych butach ... ? To nie zobaczysz Boga. Rozlane kałamarze Na urodzinowym torcie Minuta do odjazdu. Przyszłość! ... w kiepsko zagranym dyskordzie Jest żółty autobus, I ukulele na plaży I honor! I pewnie ojczyzna A salsę w butach od Carrary Bianco zatańczyć się odważysz... ?
    1 punkt
  25. dochodowe są gówniane interesy i nikt temu nie jest w stanie tu zaprzeczyć człeka ciśnie na ulicy lub na dworcu stać na bilet to piątala rzucisz w końcu zabezpieczeń owszem mnóstwo jest bez liku o czystości nie wspominam brak wyników jest śmierdząco mydła nie ma i ręcznika klozetowa ze spodeczkiem na nas czyha marzy mi się jak przed laty w czeskiej Pradze ów przybytek był pachnący w każdym barze człek tam wchodził piwo żłopał do oporu to co wypił to zostawił by pić znowu :)
    1 punkt
  26. @Marek.zak1 :) też dawno nie byłam tym bardziej przeżyłam szok będąc ostatnio (abstrahując od ceny ;)) i widząc zabezpieczenia, by nikt 'na lewo' się nie wysikał. Wejście z metalowych rurek tak ciasne, że lekko puszyści chyba się nie przecisną i muszą sikać gdzieś pod murem ;)
    1 punkt
  27. @Leszczym Dzięki za warsztat !!
    1 punkt
  28. @Leszczym Dziękuję serdecznie!
    1 punkt
  29. @viola arvensis Bardzo ładny wiersz:-) Pozdrawiam!
    1 punkt
  30. Struktura* Ludności: naród - świadoma mniejszość ideowa nie posiadająca nad sobą jakiejkolwiek zwierzchności, izba: propaństwowa - działająca w oparciu: o współczesną ustawę zasadniczą - najwyższego - prawa i to ona ma: całkowitą - nadrzędność wobec: międzynarodowych - instytucji, lud: ekonomiczna elita intelektualna - cząstki różnych: systemów - gospodarczych i obywatele: po prostu: bezideowa - większość. *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (styczeń 2024)
    1 punkt
  31. :-) Fajne. Kiedyś na metkach pisano także cenę, teraz chyba wszystko jest w kodzie, skan sczyta cenę aktualną z cennika ;-) (Wina im starsze, tym droższe;-) Pzdr
    1 punkt
  32. Podzielając to Samo mlaskanie — topaz Soczysto-kwaśny gdy Van Morrison na szczęście żyje ale młoda Sinead już nie odsłuchuję nagranie: Have I Told You Lately
    1 punkt
  33. @agfka Fajny temat. Od tego zacząłem moje pisanie. https://tujon.bandcamp.com/track/adam-i-ewa pozdr.
    1 punkt
  34. @Jacek_Suchowicz Po łbie się drapał I bąki łapał. Sochaczew górą. Pozdrawiam
    1 punkt
  35. @violetta O jak fajnie, że ktoś przynajmniej w teorii jeszcze lubi nas ciemnych mężczyzn, nas gagatki :)
    1 punkt
  36. @zblakanadusza I ja w sedesie dziś siedzę, ciasteczko oddałem na miedzę. Bo trują nas ci najbliżsi, nad nami jak wampir zawiśli. Miłego poniedziałku.
    1 punkt
  37. @violetta Ja Violu leczę żołądek, klnę na łacińską modłę! Do gęby ciasta nie wezmę, a córce głowę ukręcę! Pozdrawiam.
    1 punkt
  38. @iwonaroma Carpe diem...
    1 punkt
  39. Jestem za i generalnie tak robię, do tego chodzę do lasu obok z torbą i wrzucam do niej śmieci, a raz na jakiś czas jadę rowerem i zbieram puszki i butelki, po czym wrzucam do odpowiednich worków. To naprawdę niewiele kosztuję, bo i tak jeżdżę treningowo.
    1 punkt
  40. Ale jakiś koncept trzeba mieć, choćby co zjeść na śniadanie:). Pozdrawiam
    1 punkt
  41. Na czyim obliczu zawieszę wzrok w nocy: pokornego sługi czy bezrobotnego? Z kim jutro się rzucę w objęcia rannej rosy? Choć tyle dni żyję, nie znam następnego. A w nocy już jestem ignorantem spokojnym, baśniowych wydarzeń obrońcą i posłem. Chcę chronić niejawne ogrody tak wonne, od światła ocalić chowając za Słońcem.
    1 punkt
  42. Ładnie Łukasz Jasiński
    1 punkt
  43. Najgłębszą wiosną pachną prastare tuje Luty! Serce układa się w dziwny poemat I chodzę po świecie i wciąż go poszukuję! I wciąż jest "nie na temat" ...
    1 punkt
  44. @Andrzej146 pięknie! No ach te ogrody... 😉
    1 punkt
  45. Czy jest ta sławetna dziura w całym, czy tylko jej szukamy? Z nas poszukiwaczy przecież też niekiedy niezrozumiale uchodzi powietrze... Wiwat poetyckim dziurom w kieszeniach, bo te przynajmniej usiłują nie być tutaj nieuczciwe. Warszawa – Stegny, 05.03.2024r.
    1 punkt
  46. @Andrzej_Wojnowski Fajnie bo z uśmiechem Podoba mi się pozytywne pisanie A Ty to robisz w sposób doskonały Brawo Kobietki Że jesteście, bez metki :) Pozdrowienia miłe, M.
    1 punkt
  47. Potrzeba serca Potrzeba ciała Aby miłość cudownym Darem się stała Prowadzącym wprost Do ukojenia A czas żeby tak pięknie Kradł wspomnienia
    1 punkt
  48. @Amber - dziękuje - @Leszczym - dzięki -
    1 punkt
  49. Na ciemnym peronie Lub mokrej polanie W gwieździstej porze Dobrze mi, Boże! W wysokich górach Gdzie wiatr gra na strunach Gdzie nikt mnie znaleźć nie może Dobrze mi, Boże! Pod Twoimi skrzydłami Choć między wrogami Lecę w przestworze I dobrze mi, Boże! W Szeolu głębokim Łzy płyną strumieniem szerokim Twój głos mnie wspomoże Dobrze mi, Boże! (Wierszyk oczywiście inspirowany "Hymnem" Juliusza Słowackiego i psalmem 139)
    1 punkt
  50. dziś porannym zwyczajem postawiłem na stole dwie filiżanki czarnej kawy, dla losu mojego i dla mnie dziś gdy już stary jestem, przed nowym dniem stojąc, moje na życie równanie ciągle ma to rozwiązanie: milszym jest mi zapach porannej czarnej kawy, niż dźwięk ostrzonego miecza na wojenne wyprawy chociaż nie mam polisy, na to co dzień przyniesie, nasze poranne spotkanie wiarę w jego łaski niesie dnia każdego wędrówka gdzieś cel swój osiągam, a gdy droga jest trudna, słowa te proste pamiętam: miłuj bliźniego swego, szanuj matkę i ojca swego, nie kradnij, nie mów świadectwa fałszywego …
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...