Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.01.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Bywa - ktoś wchodzi w jakieś grono i kilka słów rzuci w mig. Od razu jest zauważony, potem nie musi mówić nic. Czasami palnie jakąś bzdurę; ogarnia wstyd - płonie już. Kupili - taka ich natura? Wciąż gapią się jak w obraz wół! A inny choćby ciął sentencje, rozpostarł istny wachlarz prawd mogą wysłuchać i nic więcej. W kącikach ust zwątpienia smak. Kimże on jest - nieokreślony. Przyciąga wszystkich, ale czym? Głosem pogodnym lub ściszonym płomyk w spojrzeniu - był i znikł. W ustach zamkniętych półuśmiechem, fryzurą którą tworzył wiatr. Dodam, by zgadnąć było lepiej, kto się z nim rodzi - to go ma!
    7 punktów
  2. Przygasa dzień przed kominkiem tygrysie ciepło cień podąża za cieniem pobudza języki w zatraceniu kukułka ośmiela północ a źrenice cumują na wahadle czasu krople w dłoniach kieliszki z winem styczeń, 2024
    4 punkty
  3. wieje zatykam uszy wiać nie ustaje słucham co mi się w duszy dzieje lament snuję wątek za wątkiem lecz bezskutecznie milczę gdy się pojawia w głowie zamęt
    4 punkty
  4. Tam, gdzie dmie halny, czapki zrywając, Spokojne czasy nastały wreszcie - Oto po kilku latach pojmano Łotra, co postrach siał w górskim mieście. Za dnia pozował dzieciom do zdjęcia, Czyszcząc rodzicom z dutków kieszenie, Nikt zaś nie wiedział, jakim zajęciem Co noc plugawił swoje sumienie. Gdy z Gubałówki zwijał swój stragan, Morderczy instynkt rychło się rodził W jego umyśle. Krwawa ciupaga Szła w ruch, by w czaszki niewinnych godzić. Sprytnie powiększał ofiar szeregi, Gdy bezszelestnie po śniegu sunął, Wszak ręcznie szyte miał cichobiegi, Kaftan głuszony baranim runem. W lesie bacówkę miał - tam dziurawił Głowy denatów drewnianym kołkiem, Bryndzą wypełniał czaszki, mózg trawił, Resztki porzucał pod Morskim Okiem. Terror skróciły okoliczności niesprzyjające - pod Siklawicą Za damą w szpilkach rzucił się w pościg - Wierzgając, but mu wbiła w tchawicę. Wnet na Giewoncie go ukrzyżujmy! - Pragnąca zemsty krzyczała gawiedź, Lecz to dla krzyża na szczycie ujma, Hańbiący pogrzeb trzeba mu sprawić! Tak więc złożono bestię do grobu Bez krzty litości szykując leże, Niczym turyście w szczycie sezonu, W ciasnej, jak pałac drogiej kwaterze.
    4 punkty
  5. wieczorny deszczyk nagie gałązki szklą się drzewo w kropelkach
    3 punkty
  6. Można ją złowić nawet z drugiej ręki i rozmienić na tysiąc jeden drobiazgów.
    3 punkty
  7. a karmnik jest ? ;) żarcie to podstawa....
    3 punkty
  8. miałam cię kochać do końca szczytu możliwości słać ci wiązanki na "k" i "ch" miałam cię nosić na rękach kiedy ty nie będziesz mógł mnie unieść a moja miłość nagle wyleciała gdzieś pomiędzy kontem usług obcych i dopieszczaniem przychodów ze sprzedaży tygrysów została tylko rozlana pomidorowa wybacz sobie
    2 punkty
  9. z logicznego punktu widzenia piekło nie może istnieć to codzienność nocność poza ramą lustra zakrzywia czasoprzestrzeń ech chciałbym w przyszłości rozgwieździć się na niebie lecz mówią że ostatnie wolne miejsca pozostały już tylko w kosmicznej loży dla zuchwałych i należy dołożyć wszelkich starań by dojść do źródła albo w snach pogubieni znów wrócimy na ziemię kształcić się w kunszcie bycia człowiekiem do zobaczenia w lepszym świecie
    2 punkty
  10. Z cyklu: Dwóch czy jeden Być CZŁOWIEKIEM A może cały świat jest zahipnotyzowany I chodzimy wszyscy wkoło jak barany A może cały świat nie wie czego chce Zarabiać-wydawać, tyle tylko wie A nie rozwój duchowy A gdzie rozwój umysłowy Ćwiczenie człowieka To na co Bóg czeka Żeby było sprawnie, żeby było pięknie A nie odfajkowane, a nie ciągle pokrętnie Sprawa za sprawą Ciągle na sile przybiera Oblałem się kawą Ona to oczy przeciera Jak mogłem to zrobić Nie rozumie w ogóle Przecież nie jest od tego Aby rozcierać ją na koszulce czuje I tak jest z nami Wszystkimi prostymi pomysłami I tak to jest na dnie Gdy człowiekowi nic nie chce się Bo zajmuje się tym co puste Bo woda w nim powoli wre Jakie było przykazanie szóste I kto od kogo odwraca się Cudzołożyć można nie tylko z człowiekiem Cudzołożyć można nie tylko we śnie Hipnoza, tylko kto ją stosuje I do czego doprowadzi mnie Hipnoza człowieka psuje Ocknij wreszcie CZŁOWIEKU się //Marcin z Frysztaka Piszę opowiadania, dialogi i wiersze Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org
    2 punkty
  11. Szczerym w miarę możliwości własnych spojrzeniem zaglądnąłem do okna lustra ujrzałem tam gościa który bardzo dużo robi żeby wielu różnych rzeczy już nie robić Przyjrzałem się dokładniej uszom tego typka widać że bacznie nadstawia ucha niejednemu żeby w gruncie rzeczy nigdy już nie usłyszeć wszystkiego co inni ochoczo każą mu czynić W lustrze dojrzałem trud twardych dłoni proszących w istocie o słodką bezczynność przeczytałem sumiennie jego cichy apel w stylu - obym się tutaj głupio nie narobił W wyobraźniach kiełkują funkcje i funkcjonalności... Warszawa – Stegny, 25.01.2024r. Inspiracja – Poetka TylkoJestemOna.
    2 punkty
  12. De_presja Gromadka Kruków w domku na Żuławach, recepty szuka, znikła po opadach. Poniżej zejść już nie można, choć ziemia tu wielodrożna. Wiośni się w głębiach nowiutki almanach. styczeń, 2024
    2 punkty
  13. wywołam starosny i przejdę do twojego czasu na zawsze w niekończącym się obowiązku cierpienia bywam martwa energia mnie opuszcza w matowym świetle odmieńczy zmysł na wielodroża obosiecznych słów wiodą w cyklu śmierci i przemijania warkocze życia bagno to nie miejsce na bitwę niczyja zwykle pijana nocnica zrywam się za rozkosz w tobie
    2 punkty
  14. Znowu widzę czarne drzewa Ciągnące się po horyzont A pod nimi biała gleba Innych te widoki brzydzą Wolą kolorowy ekran I rozumiem doskonale Ciężko pogodzić się z faktem Że życie jest czarno białe Życie dla nich proste kształty Moje raczej to fraktale Przy nich robię sobię żarty Samotnie głową w mur walę A prawda jest dosyć smutna To właśnie wbijam do głowy Łatwiej mi udawać głupka Niż prowadzić szczere rozmowy Znów wygrywa ze mną trutka Robię wielkie oczy sowy I przeciągnę tak do jutra Widzę swego życia groby Znów wylewam się jak wódka Co prowadzi do choroby Egzystencja strasznie trudna Co mam dalej z życiem zrobić?
    2 punkty
  15. trzeszczący łańcuch i dwa gumowe pedały Bonjour Paris jazz na na początek z przepoconym shirtem po obłokach oniemienia w tęczowym koszyku chat noir i wiadomość dobre wino kup kotku co nie drapiesz w francuskie noce przeciwnie do tego rudego spryciarza i koniecznie teraz musi padać deszcz velib zostaw przy stacji Blanche twoja płochliwa- Ryża cnotka wieczorem z ulic grzechu uciekniemy do konfesjonału nocnych wyznań gardząc niesmakiem pa -Ryża
    2 punkty
  16. @Starzec Oczywiście że to także życie. I uważam, że trzeba także o czymś takim mówić. Nie tylko o tym pięknym i nadobnym. Bardzo dziękuję za serducho i komentarz. Pozdrawiam @Somalija@Nata_Kruk@Leszczym@Natuskaa@SennekDziękuję bardzo
    2 punkty
  17. rozbite szkło nie przyniosło szczęścia a jedynie pokaleczyło duszę ze słoików ulotniły się wspomnienia zakażając powietrze wokół wszystko pachnie przeszłością i wrześniowymi wieczorami czar tamtych chwil nie osłabł i wyjątkowo agresywnie wnikał w serce znów zegar stanął niepotrzebnie odkurzałam te stare półki gdzie byliśmy tylko fotografią kawałkiem papieru i pluszowym misiem życzyłabym sobie innego zakończenia kiedy to nie musiałabym omijać pamiątek i miejsc w obawie przed niechcianymi powrotami nie potrzebowałabym ich gdybyś był dziś mam tylko kilka przedmiotów i bolące tęsknoty
    2 punkty
  18. Pamiętaj; To ten neoczłowiek w historii nieraz zapisał się jako nadczłowiek Ten, który Boga wzywa lecz w Niego nie wierzy Ten, który sam ma się za Boga Ten, co w swoje szaleństwo uwierzył
    1 punkt
  19. Przyroda : lasy, łąki, rozlewiska…, pierwotny zwierzyniec. Magia : zaklęte studnie, posępne wieże, jasne znaki, metalowe istoty… Obrazek : człowiek w cylindrze, obok sarna.
    1 punkt
  20. Prawdy marzeń nadziei się nie bójmy to one sensem życia Bez nich każdy dzień każda noc byłyby zbyt trudne Prawda marzenie nadzieja to światło świata nie bójmy się go Nie wypada się ich wstydzić zamykać przednimi drzwi Prawda marzenie nadzieja to dzięki nim człowiek się spełnia
    1 punkt
  21. w wieczornym deszczu nagie gałęzie krzewów ścina przymrozek
    1 punkt
  22. dorodne pole kukurydzy czy jednak łąka? nie chciej być kolbą obok mnóstwa takich samych kolb naprawdę, lepiej być stokrotką wśród maków i chabrów nawet królowa róża w zaaranżowanym ogrodzie ciepło spogląda na drobne nagietki a wielka piwonia kłania się malutkim fiołkom
    1 punkt
  23. Ponoć zamęt najlepiej właśnie pokonać milczeniem - w bezemocjonalnym dystansie. Ale wczoraj wiało!...
    1 punkt
  24. Taki jest świat Mówią Usprawiedliwiając zło Taki jest świat Mówią Kiedy zabije ktoś Taki jest świat Mówią Kiedy zdradzi cię ktoś Taki jest świat Mówisz Kiedy ukradniesz coś Taki jest świat Mówisz Kiedy oszukać chcesz Taki jest świat mówimy... I zło akceptujemy I złu przyzwolenie dajemy I zło czynimy Taki jest świat.... Smutne to słowa Kłamliwe słowa Bo taki jest właśnie świat Bo takim go czynimy Bo takim go widzimy I taki w naszych myślach Jego Obraz mamy Taki jest świat... Lecz oznacza to Że jeśli myśli nasze zmienimy I inny świat ujrzymy To taki będzie ten nowy świat Może być pełen dobra Uczciwości Przyjaźni I miłości Taki świat... W mych myślach utrzymuję.
    1 punkt
  25. @Bożena De-Tre Bożeno 🙂 - miło mi, że czytasz >>(...)"dla ucha (...)" i dla "(...) serca (...)". Dzięki Ci wielce za odpowiedź. Serdeczne pozdrowienia 🙂 .
    1 punkt
  26. Ma tu Batumi z mamuta. Ba, tu ma mzimu, tabu tam.
    1 punkt
  27. Czym jest poezja łąką lasem kwiatem a może to horyzont nadzieją pachnący Czy to marzenia smutek i łzy lub drzwi prawdy które nie bolą A może poezja to spełnienie które nie boi się cieni jest lekiem na zło Czym jest poezja czy to wspomnienie o tym co było które porwał wiatr Tak moi drodzy to ona umie upiększać świat jest zawsze na tak Ja wiem poezja to coś wzniosłego umie cieszyć nawet gdy puka żal
    1 punkt
  28. Witam - miło że czytasz - dziękuje serdecznie - @Tectosmith - dzięki -
    1 punkt
  29. @Tectosmith Bardzo ci dziękuję.Rzeczywiście racja jest tutaj spora możliwość interpretacji.Każdy znajdzie w tym utworze coś dla siebie pozdrawiam;) @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję bardzo.Pozdrawiam cię również ;)
    1 punkt
  30. @Omagamoga Nacisk kładzie się na gołębie pokoju trochę :) @Gizel-la Taki ptaszek liczy że ktoś np. luba jakaś nakarmi ;))
    1 punkt
  31. mam świetny pomysł, stwórzcie tandem, dobrze Wam idzie, niech działa.
    1 punkt
  32. byłam w tym miejscu gdzie niezapamiętany sen przynosi ucieczkę w głąb wszyscy czuliśmy nawracające jutro wybijało tam po drugiej stronie barykady okna zamknięte na oścież nie kojarzyły się z wolnością szyby były zbyt grube żeby oddech świata wpadł do środka drzwi serdecznie zapieczętowane przez kulturalnych i nadludzkich już nie służyły za bramę do pragnień do zwycięstwa w tym miejscu każda świeża myśl przyłapana na gorącym uczynku z góry była traktowana za drobnostkę niezasługującą na kilka łatwopalnych łez wpijających się w sumienie tutaj każdy dźwigał bagaż głowy dostatecznie ciężki aby wznieść się pod sufit gdzie czekał już władca gotowy pogawędzić przy herbatce to tutaj mówiło się półszeptem jeśli ktoś krzyczał to jego problem ciało nie znało drogi ewakuacyjnej życie dawno przegrało cóż że wspomnienia wyjęte z kartoteki cóż że droga do piekła bliższa skoro zabroniono śnić z namaszczeniem skoro powstrzymano od własnego marginesu odcinającego od większości
    1 punkt
  33. @Corleone 11 Tak ,wiersz stanowi kompozycję zamkniętą a klamra tylko to potwierdza i w zwiazku z tym jest „ poprawnie dobry .Chciałam żeby był” lżejszą nadzieją” i stąd uwaga.Wiesz co ? Klamra z nadzieją to dopiero „ środek upiększający „ mógły być…i pamiętaj proszę że nie czytam z uwagą a „ dla ucha? serca? i może do takiego adresata też trafia Twój utwór.Pozdrawiam…
    1 punkt
  34. @Sylwester_Lasota hej a sokoły ? no i gdzie najważniejszy słowik ? pelikan baba Uhla garbonosa Ślepowron zwyczajny kaczka podgorzałka mandarynka maskonur pomurnik
    1 punkt
  35. Liczyłam na ciepło, bo miało wyjść z tego piękne dzieło. W zamian z twoich ust otrzymałam tylko chłód i myślałam, że obejdzie się bez szkód. To był początek walki, a myślałam, że to będzie jak z bajki. Serce bije się z rozumem, a ty byłeś jedynie oszustem Albo aż, ciężko stwierdzić. Bo jednak nie chciałam ciebie na zawsze skreślić. Ale to co mam robić? Pozostało mi się tylko modlić. O spokój i harmonię, Z nadzieją że o tym bólu kiedyś zapomnę. Ciekawe jak długo będę musiała jeszcze czekać, bądź jak dużo muszę jeszcze przegrać.
    1 punkt
  36. Struś Pędziwiatr. Jeśli spękana natrętna myśl, żalem nadmiernie splątana, wróci do Ciebie o świcie – - cichutko pukać zacznie szepcząc: to Twoje życie, nie bądź zbyt oschły, nazbyt surowy. Może depeszę ma! Rozum przybywa. Bądź dziś gotowy. Spróbujmy jeszcze raz. Nic to jest przecież, że wszystko było. Julia, Romeo, Gala i Dali, melodie różne, niejedna miłość, wizje skrywane w dali. Dlaczego chcesz, zapyta myśl głosem zbyt nostalgicznym, przekreślić wszystko jednym skreśleniem szybkim? Chwile dostrzegaj, zaufaj sobie. Miłość powróci do łask w innych kolorach, nie tych świątecznych, ale zostawi swój blask.
    1 punkt
  37. @Leszczym funkcja a funkcjonalność, to chyba odrębne terminy?, ale tytuł chyba wyjaśnia:) Pozdrawiam:)
    1 punkt
  38. Iwona.. poczytałam o haiku, chyba nawet ze dwa wrzuciłam... może kieedyś znowu spróbuję. Fajnie, że fajne... :)
    1 punkt
  39. Ale fika dres. Pałą pukał u muła, kupą łapserdaki, Fela.
    1 punkt
  40. Super. Znam takich :)
    1 punkt
  41. @Ewelina ... dziękuję Ci za słowa.. przytulne.. oraz.. ciekawa kompozycja.. e tammm.. znasz się, jak każdy z nas.. po swojemu... :) @duszka ... tak, staralam się.. zmysły.. dopuścić do głosiku, niech grają... a kieliszek wina na koniec, dlaczego nie. Co to tytułu, tak miałam.. Przygasa dzień.. i przed wrzuceniem jedno słowo dałam niżej, zmienię, bo to przecież dzień dogasa, a po nim, to co w treści. Dobrze, że wspomniałaś o tym, utwierdziłaś mnie 'w racji'. Dziękuję za zostawione wrażenia.... :) Kobietki, ślę pozdrowienie.
    1 punkt
  42. @Radosław ... chciałabym żeby odrobina tego klimaciku była wyczuwalna, dlatego 'pozrozbijałam' troszkę, dla wyhamowania pomiędzy słowami i... wyobraźnią. Dziękuję za ciekawy komentarz. Gdy dzień.. przygasa.. warto się zatrzymać... :)
    1 punkt
  43. kikuty roślin na zamarzniętej łące para sarenek
    1 punkt
  44. @Tectosmith, @Monia Dziękuję.
    1 punkt
  45. wdzięczność liczy sumiennie dostrzegając nawet ziarnko maku na pachnącej bułce zapewnia o bogactwie
    1 punkt
  46. Witaj - podoba mi się owy ląd perspektyw - Pozdr.serdecznie.
    1 punkt
  47. Dzięki :) Wzajemnie.
    1 punkt
  48. Życie, gdzieś tzw międzyczasie, śni mi same piękna. Nic się nie spełnia... Nie żyję? Międzyczas - też w końcu nie istnieje. W nowy rok tonę w szampanie odległych światów - te też właściwie nie istnieją, ponieważ - należą do innych. Czyli: istnieją niewłaściwie. Wczesnym rankiem za drzwiami kurier. Niecierpliwie rozrywam satynową wstążkę: wreszcie jest! Nowy, bez śladów użytkowania ... ROZUM! Starannie pakuję go z powrotem do pudełka - chyba odeślę i tak nie będę korzystać. Za chwilę - listonosz: "proszę pokwitować" Szeleści papier - zygzakiem. O, to na to czekałam! Powoli rozwijam: obawa, fiasko i najczystszy strach ... Znacznie bardziej trafione prezenty. Ciało migdałowate, ciało jak galareta - kurczowo trzyma się tyłu głowy i ... "Czym częstujesz?"
    1 punkt
  49. Nuklearna otchłań. Kaskady lodowatego mroku osiadają na mojej twarzy. Sine usta. Sine usta… Sine usta… Przetaczają się pod szarymi murami kamienic wskrzeszone armie umarłych. Poruszają stalowymi skrzydłami. Zwisające, podarte łachmany. Odór trupiego rozkładu… Gdzieś tutaj. gdzieś tutaj, w tej scenerii upiornego pogorzeliska. W chrzęście porozrzucanego żelastwa, pogiętych stalowych prętów, potłuczonego szkła, szarego gruzu… Wyłaniają się, gdzieś stamtąd. Spod tej sterty poczerniałego rumowiska… Jeszcze się chybocze rozjuszona bryła, zwisająca z łukowatego sklepienia, z pajęczyn, w pajęczynach, w kokonie, jakby wielkiego pająka, który przed chwilą wisiał jeszcze na krzyżu. Jego odwłok, niezliczone, cienkie odnóża i te czarne kropki wielokrotnych spojrzeń. Jakieś klekoty i stuki. Jakieś głuche westchnienia… Telefon. Telefon. Dzwoniący w mojej głowie natarczywy telefon… Kto dzwoni?. Kto się próbuje skontaktować z truchłem, co ugrzązł w głębokim fotelu? Telefon w mojej głowie. nie mam siły podnieść ręki a co dopiero wstać i podejść do stolika. Ale skąd tu nagle telefon? Czarny ebonitowy telefon z okrągłą tarczą z otworami na palec. Jego dzwonienie świdruje meandry mojego mózgu. Dziwne to i niesłychane, tym bardziej że kabel jest wyciągnięty z kontaktu i wije się pod stołem, wywijając się w rozmaite, czarne esy-floresy… Dzwonienie na chwilę ustaje, ale znowu to się nasila. Z początku tak trochę nieśmiało, jak nasilający się powoli tępy ból zęba. Rozpłomienia coraz bardziej i bardziej aż do oślepiającej eksplozji z wodorowym grzybem w tle, który się kłębi i wszystko wsysa, zasysa, pochłania do swoich rozżarzonych trzewi. Budzę się. Otwieram oczy. W uszach jednostajny piskliwy szum. Na ścianach… - cóż na ścianach… Falujące pajęczyny, bród. Walające się po kątach uschnięte muchy, ćmy… W tej nocy. Tej oto nocy. W nocy… Chłód i zapamiętanie nicości. Podnoszę się ciężko z fotela. Zapalam światło wiszącej lampy. W fałdach poplamionych nie wiadomo czym zasłon jakieś ruchy i drżenia. Coś się tam przekształca, skrywa, ulega metamorfozie. Omiatam pokój zatopiony w mdławym, żółtawym świetle żyrandola. Okropny szum, niczym spadającego wodospadu albo rwącej rzeki. Kurz. A w kurzu polki regałów zgięte od książek. Jeszcze trochę, a dojdę do siebie. Sen się urwał tak nagle. To niemożliwe! Jest przecież jeszcze tyle monstrualnych kreatur bez oczu i ust w widziadlanej korekturze zdarzeń, w mnogości prześwitów… Jeszcze tyle widm i zwidów, co przechodzą zakapturzone, jakby na jakiejś paradzie maszkaronów. Kto tu jest? Odwracam się, lecz nic. To tylko czyjś cień na ścianie. Czyj? Nie wiem. Na pewno nie mój, albowiem ja nie mam cienia. Nawet cienia. Zatem, kto tu jest? Milczenie. Piskliwa w uszach cisza. Nieruchomy cień czegoś nieżywego. To ten sam cień, ta obłość kształtu, który widziałem wtedy, podczas wędrówki po opuszczonym szpitalu. Leżał na jednym z niezliczonych, skorodowanych szpitalnych łózek, gdzieś w kącie ogromnej sali. W mroku, w półmroku, w potędze zniszczenia i zapomnienia. Doskonale nieruchomy kształt czegoś dawno umarłego. Czego? Nie wiem czym to było, ale z pewnością kiedyś żyło, choć być może nigdy nie żyło. Umarło na samym początku umierania, nie przedostając się nigdy poza śmierć. Zapomniałem sen. Coś mi się śniło. Jakieś widma o nieokreślonych rysach twarzy. Jakieś męczące widzenia, natarczywe i ostre jak podczas chorobowej maligny. Jakieś rozsypujące się domostwa. Wypadające z okien truchła, szkielety ludzi? Ptaków? Ryb? Spalone, czarne kikuty drzew po przebytej pożodze trawiącej mnie gorączki, która jeszcze do tej pory pali moje trzewia. Coś mi się śniło. Moja martwa matka? Martwy ojciec? Ach, tak. szli razem, trzymając się za ręce. Wychodzili z rumowiska rozsypujących się trumien i wracali tam na powrót. Beksiński sportretował ich już dawno. Bardzo dawno temu, kiedy jeszcze żyli. A teraz powracają w dziwnych sytuacjach, zaskakujących momentach. Ale są smutni. Może i dobrze. Przynajmniej nie muszę już się łudzić i trzymać durnej nadziei. coś mówią, coś szepczą. Poruszają sinymi ustami w milczeniu w dziwnym falowaniu powietrza. Poruszają nimi wolno, jak na zwolnionym filmie. Przychodzą razem albo osobno. Czasami ich nie widzę, ale czuję ich obecność w każdym szczególe zapamiętania. Te przyjścia są raczej formą ostrzeżenia albo może nie tyle ostrzeżenia, tylko próby przekazania bezsensowności dalszego trwania. Wiem, ale bronię się jeszcze. Czy tam, dokąd oni wracają jest wieczne lato? Chyba tak. I powinni być uśmiechnięci, ale nie są. Coś blokuje ich uśmiech. Przychodzą do mnie, a raczej zstępują, gdzieś z bardzo wysoka i błąkają się po pogorzelisku piekła. Chrzęszczą stopami po potłuczonym szkle, gruzie, skorodowanych resztkach cywilizacji… Błądzą po polu absolutnego opuszczenia w tym swoim dantejsko-freudowskim zejściu… Otwieram oczy. Siedzę w głębokim fotelu. Wpatruję się w odłupaną drzazgę w futrynie drzwi. Dzień, to? Nie, to dalej noc. Na ścianie cień mojej ręki. W wirujących drobinkach kurzu mżą miriady iskier jakimś takim dziwnym mżeniem szarości. Nasłuchuję. Przytłacza mnie piskliwa w uszach cisza. Więcej nic… (Włodzimierz Zastawniak, 2023-12-28)
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...