Ranking
- uwzględniając wszystkie działy
-
Wprowadź datę
-
Cały czas
8 Kwietnia 2017 - 12 Października 2025
-
Rok
12 Października 2024 - 12 Października 2025
-
Miesiąc
12 Września 2025 - 12 Października 2025
-
Tydzień
5 Października 2025 - 12 Października 2025
-
Dzisiaj
12 Października 2025
-
Wprowadź datę
16.01.2024 - 16.01.2024
-
Cały czas
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.01.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Droga prosta, droga inna, Trochę trudna, trochę niepewna. Słup za słupem zanikają granice. Droga w poznanie, droga w nic, Jakby to było wszystko dla nas. Nie jest to jednak to czego dzisiaj chcę. Za mgłą rozbiją się myśli. Nie trzeba już zwlekać, trzeba iść. I nie, nie przed siebie a po prostu przed! Przed drogowskazy, przed słupy, Wyłonią się niechciane myśli... Przed tobą wyzwania a może i cel. Pójdź ze mną tym różnym torem. Chwyć moją dłoń bardzo boleśnie, Wgryź się zębami w silne nadgarstki! Do krwi. Niech nikłe istnienia pójdą donikąd, Razem. Wiersz powstał przy tym utworze (nie spodoba się) :6 punktów
-
masz skrzydło lewe i prawe wskazują odmienne kierunki a mimo to umiesz latać! wystarczy trochę współpracy resztę obejmie Harmonia6 punktów
-
Tato, tato! Ale kino! Już podnosi się kurtyna, kupmy popcorn wraz z popitką, obejrzyjmy widowisko! To nie kino, synu drogi, to jest teatr dla ubogich. Niewidoczni są aktorzy, chociaż chyba nie są chorzy. To jest synu teatr lalek! Sznurki widać doskonale. Skaczą lalki nakręcone, każda ciągnie w swoją stronę. Znów na scenie zamieszanie, poplątanie z pomieszaniem. Nie wiadomo o co chodzi? Chór z orkiestrą się nie zgodził. Lalki na nas spoglądają, jakieś gniewne miny mają. Uzbrojone są niestety w najprawdziwsze pistolety.5 punktów
-
szarość może się nie zjawić pogoda jest w nas od spodu i spokojnie świat się naprawia jak piękno które nas otacza5 punktów
-
3 punkty
-
Z cyklu wyciągnięte "z szuflady" cz.XIII w nieznane bieg znikają ślady purpura przed oczami dokąd to nas zaprowadzi krajobraz w jej odcieniu stopa fragmentem postawiona trzeba zaklinać ten deszcz być tu cały czas3 punkty
-
jam staruszka brykam pięknie w głowie tańce i swawole kto na odcisk mi dziś wejdzie wnet solniczką mu przysolę moja laska umie wiele a trzewiczki są czubate niejednego boli czerep dostał z buta w co? w facjatę autobusem pojechałam siadaj pani miejsce zrobię więc musiałam zrugać chama młoda jestem postać mogę dzisiaj byłam na zakupach bo na fajkę stary chętny ktoś śmiał wrzasnąć stara dupa ja mu za to w jajka z pięści poleciały równym lotem białka żółtka cała reszta jęczał dupek wcale trochę przez to biedak mnie nie zbeształ dzisiaj dziadek mało chętny gdyż żaglówkę robi zgrabną stoję nad nim jak pół śmierci na amory mnie dziś naszło nieszczęśliwy pierun płacze maszt mu znowu ledwo stoi a ja pragnę tak inaczej aż szlafmycą to zasłonił jak w udręce zdziera kapę i piernaty krochmalone trzyma jaśka cicho sapie aż mu gnaty skrzypią społem aż tu nagle wyznał rzewnie że wyglądam staro jakoś dostał w mordę i w nic więcej jednak zamilkł dziad ladaco S.P. na cmentarzu grobek ładny zarośnięty on jest cały na nim napis wdzięcznie zgrabny fajnie było z moim starym3 punkty
-
Stary Świat Ten dawny Świat, dziś już passe, przypomina koszulę. W kratę koszula we wspomnień kuferku, której przyglądam się czule. Ma swe zapachy, ludzkie marzenia owiane miłości czasem. Dzisiaj jest ze mną jak wielkie dzieło. Powoli wraca do łask. Na fotografii miała ją babcia, zanim nadeszły łzy. Dziś znów potrzebna, zamknięta w kufrze nuci opowieść swą…3 punkty
-
Paryż niespokojny, zbuntowany, podziemny, naziemny. Paryż artystów i zakochanych, bezdomnych i grajków, różnorodnych ras i kultur. Paryż spieszący się metrem i odpoczywający po pracy, Paryż zabytkowy, nowoczesny, brudny, zaniedbany albo czysty - - szeroki ze schodami, z windami, ornamentami zdobiony, filarami, zachmurzony lub słoneczny. Paryż rozśpiewany, Paryż dumny, milczący, zamyślony, cichy, podejrzliwy, lekko uśmiechnięty. Paryż nocny i Paryż dzienny, wyszukany, rzeźbiony przepychem, tłumny, turystyczny, rzeczny. Zimowy Paryż z kołnierzami, kapeluszami, mini spódniczkami. Paryż okrągłych stolików, knajpianych rozmów i bagietek. Paryż oglądany z wysokości, z dołu, z boku, rondami usypany... mój malowany, mój wymarzony ukochany Paryż.3 punkty
-
za oknem kolejny Vivaldi w papierowej bieli bądź las sarny spłoszone niedomalowane zlizują z pędzla szron dziś marszczmy się mrozem w palecie zimnych barw dobierasz ciepłe słowa na zaśnieżonej pięciolinii rzeczywistość kłamie jak z nut3 punkty
-
Radiowa fala w ruchu trajektorii różni się od reszty zmieniając tory To monolog bez consensu, bez brzegu Nieczęsto oparty o choć kilka reguł Myśl goni myśl werbalnie urealnioną Żadne przerwy czy przecinki tam nie stoją To jak burza mózgów z naciskiem na burza Lecz ile mózgów tak naprawdę bierze udział? Intrygi nie wzbudza, nie daje porównań Ciężko jest się odnieść i nie można przebić Wszystko byłoby piękne gdyby całość skreslić Choć może nie do reszty, może tylko streścić Jak tutaj denne wersy kakofonia precz z tym3 punkty
-
Dzisiaj nie wstałam o siódmej i budzik też nie zadzwonił leżę - już chyba południe czas mnie w ramionach roztrwonił. Telefon się rozładował nie chce już mego dotyku, kołdra mnie tuli namiętnie lenistwo wnika do szpiku. Nie pójdę dzisiaj do pracy nie taka to inna będzie, niech każdy mnie wypatruje i niech pozostanie w błędzie. Nie wstanę, bo tak mi dobrze, oczu otworzyć nie zdołam, podrzemię do upadłego i do snu kogoś przywołam. Czuję się taka bezbronnna, łóżko ma niecne zamiary, ale nie stawiam oporu chociaż spodziewam się kary. Przekręcę się jeszcze na bok, raz jeden a może cztery, i niech mnie nikt nie obudzi, spać mi się chce do cholery! Nie czuję przymusu, presji, świat niech się kręci, ja leżę, jak prawie śpiąca królewna noc już nadeszła, nie wierzę! Dzień dobry noc, moja miła! Czas wstać, za siebie się zabrać, lecz spaniem się nie znudziłam, na życie nie dam się nabrać !3 punkty
-
Żaden uniwersytet nie wykształcił dotąd żadnego talentu! Talenty są dane przez Boga; i, lub przyniesione przez anioła, Albo natura w genach je dała, ale nigdy żadna szkoła! Lecz tych rola wielka! Surowy diament wyszlifować do brylantu. – To rola bardzo trudna; diament, choć twardy to kruchy – łatwo pęka. A tylu belfrów-szlifierzy wcale nie tego się najbardziej lęka, Lecz tego, że „przyćmi”, „zbuntuje się” i „dyskusją zagrozi nam tu”. Wbrew im; dobry belfrze, twój tryumf znaleźć i oszlifować geniusza, Co będzie lazł, gdzie inni nie chcieli i fałszywe dogmaty ruszał. O! rozpękły diamencie na śmietniku, jak byś lśnił, przez zły szlif, – samś tu…2 punkty
-
Ucieczka Słowa nabrzmiałe jadem, groźbami sączysz do ucha prosto w krwioobieg lecz zamiast strachu bunt w żyłach krąży, adrenalina każe wstać, pobiec. Założę wyciu z ciszy kaganiec, ukryję w sercu ślady przemocy. Wolność wybieram, tu nie zostanę po długich latach w jarzmie niemocy. Zanim tsunami łzawe zatopi bezludną wyspę mojej samotności Ucieknę chyżo na tratwie z marzeń pchana w wir życia wichrem namiętności.2 punkty
-
Idzie bieda, idzie bieda idzie wielki głód. Nic już bestii nie powstrzyma, może tylko cud. Tak powtarzał obszarpany, brudny, stary dziad. Kończył się trzydziesty ósmy, nikt nie słuchał rad. We wsi naszej się pojawił nie wiadomo skąd, o kawałek żebrząc chleba, mruczał mantrę swą: Idzie bieda, idzie bieda, idzie wielki głód. Nic już bestii nie powstrzyma. Umiesz? To się módl! Dzisiaj złoty masz zegarek, jesteś wielki pan, jutro za kawałek chleba ten zegarek dasz. Dzisiaj jesteś pewny siebie, bo masz własny kąt, jutro z niego cię wygonią, nic nie weźmiesz stąd. Nikt mu wtedy nie dowierzał, gdy powtarzał wciąż: Idzie bieda, idzie bieda, idzie wielki głód, Nic potwora nie powstrzyma, nie pomoże cud. Jednak sens słów dotarł do nas nim przeminął rok. I choć dziad się gdzieś rozpłynął pośród pól i łąk, znów z daleka dziś dobiega cichy jego głos: Idzie bieda, idzie bieda, idzie wielki głód. Nic już bestii nie powstrzyma. Umiesz? To się módl!2 punkty
-
2 punkty
-
Spojrzał na nią spod oka tuż po wyłączeniu oskarżającego wszem i wobec dudniącego telewizora Pomyślał, że za ubiór i wyzywający makijaż i w ogóle swobodne zachowanie nad wyraz można byłoby przemyśleć paragraf albo kilka Potem go naszło konsekwentnie pomyślując że brak takowych też podbiega pod prowokację i okrucieństwo a zatem można by śmiało karać i jest na co donosić, co ważne... Padły mu na umysł wszystkie zgrozy absztyfikantów. Następnie palnął prompta w kompa Chatowi GPT 4 (najnowszemu i bez łatek przyzwoitek) w kierunku niniejszego wiersza właśnie AI napisała co trzeba za niego, w dodatku uczyniła to lepiej od niego. AI już tak łatwo nie ukarzesz za słowa choćby karalne i kryminalne i nie takie kopiuj wklej i spokojnie głowa nie boli zresztą publikację też – z ostrożności - zaprogramował... Warszawa – Stegny, 14.01.2024r. Inspiracja – Poetka Somalija (poezja.org).2 punkty
-
Nie jestem twoja, nie znikłam w tobie, Nie znikłam, choć tak bardzo bym chciała Zniknąć jak płomień świecy w południe, Zniknąć jak w morzu śnieżynka biała. Kochasz mnie i ciągle dla mnie jesteś Duchem pełnym blasku i piękności, Lecz ja to ja, a bardzo bym chciała Zniknąć jak światło znika w jasności. Och zanurz mnie głęboko w miłość -- zgaś Me zmysły, niech słuch i wzrok się zatrą, Zmieć nawałnicą swojej miłości, Jak płomyk świeczki podmuchem wiatru. I Sara (jeden z bardziej znanych wierszy): I am not yours, not lost in you, Not lost, although I long to be Lost as a candle lit at noon, Lost as a snowflake in the sea. You love me, and I find you still A spirit beautiful and bright, Yet I am I, who long to be Lost as a light is lost in light. Oh plunge me deep in love -- put out My senses, leave me deaf and blind, Swept by the tempest of your love, A taper in a rushing wind.2 punkty
-
Grzech czy kłamstwo więcej waży - które z nich gorsze o czym każde z nich marzy Kłamstwo i grzech twarzą ludzkości jednych cieszy drudzy zagubieni Grzech i kłamstwo na szali przeciwnej a my obok nich mali bezradni2 punkty
-
w rozświetlonej sali balowej tańczą zawsze razem barwne i niezliczone myśli - motyle nie łamią sobie skrzydeł tylko muskają2 punkty
-
@jan_komułzykant dzięki Janku za obszerny komentarz. Tak, władzy (KAŻDEJ władzy) trzeba patrzeć na ręce. To co mówią to zdecydowanie za mało, bo różne rzeczy mówią, liczą się czyny i ich efekty. Cóż, Polak mądry po szkodzie ;) Choć z drugiej strony wierzę w Polaków, że nie dadzą się 'oszwabić' ;) @duszka :) dziękuję, tak, współpraca jest meritum :) również pozdrowienia @Rolek @Omagamoga @Leszczym Dzięki:)2 punkty
-
Sytuacja wydaje się beznadziejna, ale wiesz, w życiu więcej się wydaje, niż jest, więc może być różnie, chociaż ja zawsze od mężatek to z daleka, a tu w dodatku ten pies:).2 punkty
-
2 punkty
-
Kiedyś sprawiałeś motylki w moim brzuchu i nie sprawiały one bólu. Czułam ciepło na sercu i wiedziałam, że jestem w dobrym miejscu. Byłeś moim domem, i chroniłeś mnie przed każdym ciosem, każdą złą chwilą i mówiłeś że złe dni szybko razem miną. Lecz długo to nie potrwało, i to mnie właśnie zabolało. Pokazałeś że to nic nie znaczyło mimo to, moje serce dalej walczyło. Może i jestem naiwna, dalej zastanawiam się czy we mnie właśnie tkwi wina. w dalszym ciągu czekam aż powiesz mi prawdę i mam nadzieję że po tych bolesnych słowach tak czy siak się odnajdę.2 punkty
-
Kiedyś czasy były inne może lepsze a może po prostu żyło się lepiej będąc dzieckiem świat się pozmieniał zmienił się czas życie jest inne lecz ja wciąż taki sam2 punkty
-
@iwonaroma wszystko byłoby możliwe, gdyby dało się rozmawiać. Niestety sprawa wygląda nawet gorzej, niż niegdyś mecze piłki nożnej w polskiej lidze, gdzie wszystko już wcześniej było skrzętnie ustawione, łącznie z wynikami. Sędzią w tym układzie jest oczywiście Unia, która stała się Czerwoną Alternatywą nie tak dawnej Radzieckiej Bolszewii. A tej o bezstronność nie da się raczej podejrzewać, skoro siedzą w jej ławach i łapówkarze i skazani prawomocnymi wyrokami parlamentarzyści/stki, niczym o zgrozo tak samo,jak w naszym Sejmie. Jednak ludzkie pojęcie przechodzi, że to nadal głosujący europosłowie, którzy jeszcze nie tak dawno wklepywali nam 'prawem kaduka' milionowe sankcje i kary, jakie w głównej mierze powodowała nasza niedawna opozycja, a będąca dzisiaj rządem. Wypadałoby zapytać - czyim jest właściwie rządem? Nadmienię, że kiedy nam te kary nakładano, w tym samym czasie Niemcy (którzy pozbyli się elektrowni jądrowych) odkrywali kolejną już kopalnię węgla brunatnego (bardziej obfitego w co2, niż kamienny) i jeszcze "kazali nam", łącznie z Czechami zamykać jedyną naszą, tego typu kopalnię. Nie zapomnę poparcia w tym względzie, jakiego udzielił wówczas znany z tytanicznej pracy (głównie przy spuście fekaliów do Wisły) warszawski prezydent Trzaskowski. Jak wobec tej "praworządnej organizacji", jaką jest UE ustawiony jest dzisiejszy rząd, wszyscy wiemy (ale czy wszyscy, to może być tylko moja naiwna iluzja). Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, że niektórzy ludzie zupełnie 'nie widzą' tej zdradliwej i fałszywej polityki wobec ich własnej Ojczyzny, niszczącej nie tylko polską państwowość i suwerenność, ale i najzwyklejszą godność każdego z nas. Zwłaszcza po skutkach ich POprzednich rządów, wydaje sie to wręcz nieprawdopodobne. Jak można być tak ślepym, albo udawać głuchego, kiedy dzisiejszy minister potrafi porównać Polskę do "dzikiego zwierzęcia, które Niemcy – jako mentor – mają oswajać". Godzić się z tym, jak zachęcał Niemców do twardego i zdecydowanego działania w sporze z polskim byłym rządem bez oglądania się na odpowiedzialność za zbrodnie, jakich się na Polakach dopuścili. (!!!) Nie da się rozmawiać i ustalać czegokolwiek, jeśli łamane jest w Polsce prawo, a urzędy i najważniejsze państwowe instytucje przejmuje się siłowo. Z nikim takim na świecie negocjować się nie da, jeśli nie istnieje dla nich prawo.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
@viola arvensis Spać tak można, do cholery Bo upominać sen, to złe maniery Dawno nie czytałem u Ciebie tak żartobliwego wiersza Fajnie... i z humorem :) Pozdrawiam, M.2 punkty
-
To jest teatr marionetek i zabawę mają w dechę. Są sznureczki, zero myśli, ktoś tu z czasem robi wyścig. Patrz uważnie drogi synu: w sztuce skutki i przyczyny i pozornie jest logika, ta fabuła - wielka lipa. Lalki bronią pomachają i pozornie w d. to mają. W nich też bąbel rośnie szybko do wybuchu bardzo blisko. Panie w Niebie który milczysz: nie chcę więcej trupów liczyć!!! Wiesz co czynisz - zrób bez strat możliwości takie masz!!!2 punkty
-
@Sylwester_Lasota Dobry wiersz, Czy nie wiadomo, o co chodzi, to nie wiem, bo zawsze chodzi o władzę i kasę. Pozdrawiam.2 punkty
-
Świat! ... To nie jest koleś, który zabierze cię do Paryża I przy płonących lodach wyzna, że kocha Gide'a Mimo, że ty kochasz Prousta - Gide ... też na coś się przyda... Świat! To nie jest facet, co gdy ma pełne usta prosi, byś przyniosła oranżadę, bo ... musuje namiętnością, wiruje - witrażami, obraca się ukośnie z wszystkimi katedrami! I zachowuje wierność. Wie, kiedy cicho płaczesz i wie, że nie ma piękniejszego dźwięku niż serce, które do drzwi kołacze Melodie harf i beżowy batyst, marcepan w butonierce, pod kamizelką - kwiaty. Ach! Poszłabym na przyjęcie! Żeby go spotkać, bo wiem, że istnieje! Na co dzień naprawia kombajny, a w domu ma ukuklele Życie jest pełne drobnostek, od których zależy ... życie Niby tak nieistotne, a jednak szumią w poszyciu - i wszyscy ich szukamy sitem - do poławiania złota Ucho wyławia jedynie ... złocisty szczebiot kojota Ktoś usiadł przy mnie na ławce - kawałek mojego cienia. Ciekawe - jest w kształcie serca. Od czasu do czasu je ... miewam: przysiadło na chwilę zwątpienia ...2 punkty
-
źle przeczytałem - przepraszam ale pomysł dobry no właśnie Harmonii brak a Hołownia jest - prawie to samo :))))))2 punkty
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@viola arvensis Dziękuję za Twój głos w sprawie piosenki. Pozdrawiam i życzę dobrego wieczoru.1 punkt
-
@Kamil Olszówka Słowa "nienawiść" też nie lubię. Chociaż rzeczownik tenże, pochodzący - jak na pewno wiesz - od "nie nawiedzać", tylko pośrednio wiąże się z negatywnymi emocjami. Jako że przecież nie one zawsze stanowią powód, dla ktorego kogoś się nie odwiedza (nie nawiedza). Dzięki wielkie za odpowiedź 🙂 i przedstawione w niej wiadomości. Mistrz Józef ŚMIAŁO zasługuje na tytuł Wieszcza Narodowego 🙂 . Ile z Jego powieści zostało Ci do przeczytania 🤔 ? Serdeczne pozdrowienia 🙂 .1 punkt
-
@Nata_Kruk ↔Dzięki:)↔Zatem miło mi, że całość miła w czytaniu, lecz gratis→"misie"→uśmiechnięte:)↔Pozdrawiam:)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cisza przedwyborcza... ;-) Ostatni wiersz Franka zdaje się ma 5 serduszek. Cisza. A dużo miał serduszek, zwłaszcza jak komentował, to już w ogóle ;-) Taka piękna piosenka jest.. ;-)1 punkt
-
Aleś się wczepiłaś w temat ;) Mój syn, ten, który jest mądrzejszy ode mnie uważa, że w Polsce nie ma lewej i prawej strony, to skrzętnie podsyłana nam iluzja, abyśmy w to wierzyli i żyli tymi manipulacjami, a nawet może już za niedługo dawali się za to pozabijać. Odpowiedziałam mu, że nie, że jednak różnią się te dwie "strony", a to mianowicie tym, że jedna strona chce pozamykać tę drugą stronę i vice versa. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach, jak to mówią. Plusem tej miniatury na pewno jest to, że można dość swobodnie coś pod nią napisać i niekoniecznie zapalać się do czerwoności, a to już dużo na obecną chwilę. Pozdr. :-)1 punkt
-
@Natuskaa Ja do Paryża wracać nie zamierzam Chyba że zawali się ta jego wieża To tak żartobliwie A sentyment do Paryża mam Pozdrawiam serdecznie M.1 punkt
-
@Natuskaa Paryż Twoimi oczami. Paryż Twoich marzeń i zarazem rzeczywisty. Czyta się miło 🙂 . Pozdrawiam Cię serdecznie.1 punkt
-
Ciekawa personifikacja ciszy, która kłuje, chce być szarpana itd. A może ona po prostu potrzebuje spokoju? Wiersz super!1 punkt
-
@Ewelina Super. Ciekawe rozważania na temat ciszy. Przyznaję się, że poranek lubię właśnie w ciszy, bez zbędnych dźwięków. Pozdrawiam serdecznie :-)1 punkt
-
Jesteś jak kruche ciasteczko nadziewane bakaliami szczęściem czasem otulone czekoladą jak szalem w zimowy chłód smakujesz wyśmienicie przy filiżance herbaty łatwiej w prostych słowach opowiedzieć o miłości tak szybko gubisz ciepłe chwile1 punkt
-
Jak dla mnie, to najlepsza zwrotka, może dlatego, że pracodawców pozostawiłem w tym błędzie 3 razy. I nie żałuję!!! ;) Świetna piosenka mogłaby być - ten luzik na całego, super. Pozdrawiam.1 punkt
-
A więc to tędy wychodzą. Wychodzą ze ściany i idą. Idą zamaszystym krokiem na przestrzał. Przez środek pokoju w świetle wiszącej lampy. Wychodzą zawsze w nocy, kolebiąc się dziwnie na boki i podzwaniając małymi dzwoneczkami w tym osobliwym korowodzie omamów i zwidów. Nie dostrzegają mnie wcale. Przechodzą przeze mnie, aby wtopić się na powrót w senny bezkres przeciwległej ściany. Za oknami noc. Za trzaskającymi okiennicami w rytmie bijącego serca. Okiennice uderzają o futryny rytmicznie, tak bardzo rytmicznie, podczas gdy firanki wybrzuszają się na podobieństwo wzdętych wiatrem żagli oceanicznego brygu. Wychodzą. Przechodzą w noc. W nic. W łoskot. W ciszę. I znowu w łoskot, jakby bijącego rękami kowala młota w kowadło. W głuchy tętent buzującej w uszach krwi. W rozpalone do czerwoności jestestwo. W gorączkową scenerię martwego krajobrazu. Leżę na podłodze. Na dywanie. Na niczym. Na łące. Wdychając zapach wirującego kurzu śnię snem wiekuistym i ostrym zarazem. Śnię zwinięty w kłębek przerażenia albo raczej zatopiony w jakiejś przeszłej iluminacji dawnego życia. W nieokreśloności zdarzeń stępionych na krawędziach skrzydeł przez atrofię pamięci. Przechodzą. Przelatują niczym ptaki nad polami pożółkłej wegetacji. Nie. To światło żyrandola rozlewa się mdławą poświatą po mnie, po dziwnych obrysach słoi dębowej klepki, po sękach, po fornirze szafy, po zasłonach, w których majaczą jakieś wiry, skłębione obłoki, przełęcze i jary, przecinające wszystko mroczne rozpadliny… Ja tu jestem w jakimś nieodgadnieniu. W czymś pomiędzy. Między czymś a czymś. Między czasem a bez-czasem. W jakimś spowolnieniu. Coś się przede mną świeci. Lśni i migocze blaskiem odbitym od księżyca albo od gwiazdy porzuconej na krawędzi szyby. Próbuję dotknąć. Musnąć drżącymi palcami. Chwycić oburącz i stwierdzić twardość zimnego kamienia. To coś jest martwe i nigdy nie mogło być żywe. Lśni przede mną w piskliwej tym razem ciszy. Dosięgam ów przedmiot. To kryształowa popielniczka po ojcu z brunatnymi śladami od żarzących się papierosów, które ojciec dociskał po skończeniu palenia. Artefakt prehistorycznych dziejów w nawale pulsującego światła. Od czego to pulsowanie? Od trawiącej mnie gorączki. Od bijącego serca. Od napastujących mnie haustów powietrza, kiedy je łykam chciwie i pożądliwie rozwartymi szeroko spierzchniętymi ustami. Coś się we mnie złamało z chrupotem uschniętej gałęzi. Nie mogę się ruszyć. To znaczy ruszam się, ale jakoś inaczej, tak jak można się poruszać wyłącznie podczas próby wniebowstąpienia, w którejś tam fazie sennej maligny. Jestem. Nie ma mnie. Albo znowu jestem, nie będąc wcale, gdzieś wśród miotanych wiatrem gałęzi jaśminu, miedzy czarnymi skibami ziemi, kiedy wzruszam je całym swoim martwym ciałem, nie mogąc się pogodzić ze śmiercią. Gdzieś na piaszczystej drodze, na łące, któregoś tam dawno przeszłego lata… * I tu przerwałem na chwilę pisanie, albowiem rozbolała mnie głowa od nadmiaru powietrza… * Siadam przy stole i zaczynam znowu pisać, mimo środka nocy. Jakaż to targnęła mną zmiana nastroju. Jakież to niejasne w swojej istocie. Strumień świadomości nieoczekiwanie skręca, wije się jak rzeka. Targany nawałą imaginacji. Wpatrzony w marynarza w jakimś takim dziwnym stroju sado-maso. W skórzanej kurtce nabitej srebrnymi ćwiekami na etykiecie butelki Tom Of Finland. Marynarz patrzy się na mnie zalotnie. Porusza wąsem, coś na podobieństwo Wołodyjowskiego albo Łomnickiego, co grał Wołodyjowskiego. Brakuje mu tylko szabli, którą by tylko siekał na lewo i prawo. Ale ma za to błysk w oku i chęć do skonsumowania nabrzmiewającej czułości, którą próbuję wyrazić poprzez mimikę twarzy i wyzywającą pozę. Jest piękny, taki przystojny. Można by było spróbować. Posmakować do ostatniej kropli nektaru życia. * W którymś upalnym dniu lata, wśród skwaru. W którejś sennej godzinie oczekiwałem ojca aż przyjdzie, przybędzie w jasnopopielatym garniturze i z teczką. Uśmiechnięty. W tych swoich przyciemnionych od blasku okularach, nagrzany słońcem. Czekałem aż przybędzie prosto z piekarni, z pachnącymi jeszcze bułkami. Nasłuchiwałem chrzęstu żwiru od jego kroków. I czekałem długo, aż do wieczora. I dłużej, trzymając w rękach gliniany dzbanuszek jak to dziecko z syndromem Aspergera, czy innym spektrum autyzmu.. Pamiętam, że usiadłem w drzwiach. I oparłszy się plecami o ścianę obserwowałem srebrną smugę wschodzącego księżyca, co wspinała się, szła, pełzła i dotykała mojego bucika, bądź mojej gołej stopy, mojej dłoni, odsłoniętego ramienia… Lecz nie przyszedł. A czekałem długo, skubiąc swoją siwiejącą już brodę i zdrapując paznokciem łuszczącą się farbę z futryny otwartych na oścież drzwi. Coś przez chwilę zaszurało, zaszeleściło, stuknęło, jakby owad o blaszaną konewkę. Zatrzeszczało jak pusta huśtawka poruszana niczyją ręką. Zamilkło. Ucichło. Choć znowu przez chwilę… Nie. Rozpłynęło się w nic. W skrzydlaty wiatr tchnący chłodnym powiewem w przeciągu od dalekich pól. Kto tu jest? Próbuję otworzyć zlepione ściśle oczy. Rozewrzeć krawędzie tak jakby zapiaszczonych powiek. Kto tu jest? Czy jest tu kto? Nasłuchuję. Macam, macam. jak ślepiec, który wysila swoje zmysły zaraz po przebudzeniu. Macam wokół, lecz natrafiam na korzeń, kamień, ułamaną gałązkę. Coś szepcze do cienia, do krzaku pachnącego bzu, co zaszedł znienacka temu czemuś drogę. Co to za szept? A może czyj? Nasłuchuję uważnie… Coś przemyka chyłkiem, niepostrzeżenie, ukryte szczelnie przed światem. Nasłuchuję. Znowu nic… Odlatuje za to z furkotem skrzydeł przeciągły gwizd wilgi. Tak oto przeszło. Przeminęło. Albo wcale tutaj nie było. Otwieram oczy i widzę migot słońca w gałęziach topoli. Szeleszczą, klaszczą drobne liście. Witają albo żegnają kogoś tkliwie. Owiewa moje skronie jakiś nikły powiew, jakby muśnięcie czyichś dłoni przemyka czule po mojej twarzy. (Włodzimierz Zastawniak, 2024-01-15)1 punkt
-
@violetta Franek K. to przypadkiem bohater mojego futurystycznego opowiadania. Prawdziwy Franek K., zwrócił uwagę na tą zbieżność. Świetne limeryki pisał. Ponoć jego już nie ma. Przykro1 punkt
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne