Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.11.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. uciekłam nigdy nie myślałam o ucieczce obcy dom dziwny sen powietrze wolne od prochu ściany bez pęknięć c i s z a uciekłam lecz nigdy nie odeszłam za daleko dom — obcobrzmiący sen proch wolny od powietrza pęknięcia bez ścian ciii we mnie wciąż wojna przeniesiona potajemnie kula kulę się na dźwięk i zapach w czasie dokonanym niedookreślony grób przekrzywiony w krajobraz
    10 punktów
  2. Pewna Olga spod Lublina miała córkę, miała syna. Choć nie była piękna wcale, to się czuła doskonale. Zawsze bowiem miała w cenie mądrość, dobro i myślenie, swego męża dniem i nocą obdarzała wciąż czułością. Ciągle bardzo go kochała, oddawała mu się cała. Nikt nie zdziwił więc się przecież, że już w drodze było trzecie. Jej syn wrodził się do ojca, rósł przystojniak jak na drożdżach. Córka młodsza, w jego cieniu, więcej miała mamy genów, więc, gdy w lustro zaglądała, zwykle bardzo narzekała: Czemu jestem brzydka taka? Krzywa, gruba, piegowata. Czemu nie mam nóg z kosmosu, cud-sylwetki, talii osy, pięknej buzi, równych zębów? Te defekty tak mnie gnębią. Wszystkie moje koleżanki wyglądają niczym lalki. Mają piersi i pośladki, skórę niczym jedwab gładki. Tylko ja się tak wyróżniam. Czemu jestem od nich różna? Gdy to Olga usłyszała, tak do córki powiedziała: Chcesz być piękną i kochaną? Zostań mamą. Zostań mamą! Czy to córka, czy to synek będą kochać cię nad życie. Nie wypomni ci urody przytulony noworodek, jeśli miłość znajdziesz w sobie też miłością ci odpowie. Będziesz dla nich najpiękniejsza, najmądrzejsza, najzgrabniejsza. Najważniejsza jest na świecie każda mama dla swych dzieci. A poza tym, nie bądź głupia, jesteś przecież moja córa! I nie jesteś wcale brzydka, lecz szczególnie urodziwa! Nie porównuj się do innych, często pustych i naiwnych. Wciąż zmieniają się standardy, plastik coraz mniej jest warty. Dla mnie jesteś najpiękniejsza, a dla taty najważniejsza, znajdzie się też młody człowiek, który się zakocha w tobie.
    5 punktów
  3. w domu mojej babci stał czarny telefon nocami staruszka walczyła z demonami a niemieckie korniki zjadały jej szafę czasami wykręcała jakiś numer i wyrzucała bogu że jest tylu głodnych i że znowu jest za dużo zimy a za mało węgla aparat nigdy się nie odzywał wszyscy bali się czarnego ebonitu, babci i samego pana boga który siedział po drugiej stronie kiedyś podniosła słuchawkę i milczała długo „już wszystko powiedziałam” rzuciła do nas, do telefonu i wyszła na pole zaczął padać śnieg gdy nadleciały gawrony rzucała kawałki chleba; odbijały się od bruzd ziemi bardziej odważne ptaki siadały jej na głowie
    5 punktów
  4. Gdzie wzloty i wspadki, gadania wciąż w szmat? Dramat, dramat, dramat! Gdzie losy, człowiecze, historii precjoza? Proza, proza, proza! Gdzie serce i dusza, to słowo-finezja? Poezja, poezja, poezja! Gdzie prawda świetlista, ideał skończony? <Nie wiem, ach!> - myślę - myślą zmuszony Poszedłem do Boga - rzekł obnażony: Nie u żony, nie u żony, nie u żony!!! Listopad 2023
    5 punktów
  5. siedzę w fotelu wtulony w siebie nienamalowany kot śpi pod obrazem późny listopad drapie w gardle na półce z książkami zaspy zeszłorocznej poezji czytam mniej więcej to samo nachalnie w mętnych godzinach prognoza pogody ulega zmianie
    5 punktów
  6. ... piórko i żalki "dość dawno przeszło niewidzialnie największe z wszystkich moich pojęć że pióra też się mogą kochać pióro poety oraz moje" * Pióro gdy żale, zawsze ożywa, choć klej wysycha, kleją się słowa, to co ucieka wędruje ścieżką, nocą przy stole w ciszy się chowa. Poruszy myśli, lampkę zapali, album już sepią puka do serca, usypia smutki bo przecież pamięć, znów kołysankę nuci dla szczęścia ... .... że dziś niemrawe, a kto to zmieni, może aniołom rzucić zadanie, one w dobroci skrzydła zanurzą, nie na tę chwilkę, na wieczność całą. 18 listopad, 2023r. * - strofka z wiersza Alicji Wysockiej... "trzynaście lat temu..." Alicjo, naszeptałaś w swoim i poszło... dziękuję za inspirację... :)
    4 punkty
  7. Nie myśl o tym czy jutro nastąpi żyj chwilą Nie ma pewności że drzwi otworzy oj nie ma Więc tańcz pij kochaj hulaj ale z głową Nie depcząc tego co było - bądź tylko sobą
    4 punkty
  8. pójdziemy w górę rzeki a gdy nurt przyciśnie chwycę cię za rękę masz wszystko to co trzeba a także czas i gotowe do odkrycia miejsce będziemy brodzić pośród dni nasłuchując ciszy spójrzmy na mapę synku to tu tu gdzie jesteśmy miłość się liczy
    4 punkty
  9. dobrze jest słuchać Ciebie między wierszami któtych jeszcze nie napisałam a płodzą się w myślach zapominam je szybko nie nadążając za sobą jedynie czyjś wzrok mi utkwił w czasem zawodnej pamięci trzymający nadal w napięciu okruchy czasu spływające kaskadą po moim ciele tak bardzo niechciany wodospad a pragnęłam dla nas chwilę zatrzymać w dłoni anioł nieubłaganie wypuścił wystruganą drewnianą łódkę po moją lżejszą od pawiego piórka duszę czy znajdzie się miejsce na tej konstrukcji na dwa tchnienia? samotny rejs przez Styks mnie przytłacza nawet jeśli zdana będę na reinkarnację Klaudia Gasztold
    3 punkty
  10. Z cyklu wyciągnięte "z szuflady" cz.XIV spójrz na nas wszystkich zawołaj po imieniu zatop rozpacz w głębinach niech nie będzie powrotu kogo widzisz w lustrze siebie czy swojego wroga cel pada strzał zamknięta księga demonów
    3 punkty
  11. niecierpliwa jestem nie potrafię doczekać świtu tych minut wyciszeń godzin ściągniętych warg źrenic utkwionych w zatarte rysy poezja we mnie nie umie kłamać dotyka bez pytania przesuwa prawdą po skórze do krwi do wybaczeń mój cichy jęk dochodzi do powiek oczy skuwa ogniem - nie chłodem dlaczego zatem drżę... w tysiącach słów milczę imieniem którego nigdy nie wypowiem zachłanna jestem zostań jeszcze na chwilę a wezmę nawet cierpienie byle twoje byle z tobą śnić na papierze
    3 punkty
  12. Jeśli jesteś spokojny, kiedy wkoło wszyscy Spokój tracą i oskarżają ciebie; Jeśli w swe siły ufasz, kiedy wątpią wszyscy, Lecz ich zwątpienia nie bierzesz do siebie; Jeśli umiesz czekać, czekaniem nie zmęczony, Lub kłamać nie będziesz, gdyś okłamany, Lub, nienawiści nie masz, gdyś znienawidzony I nie za strojnyś i nie zbyt wygadany. Jeśli śnić umiesz - lecz sen nie jest twoim panem; I myśleć umiesz - lecz nie w myśl celujesz; Jeśli przyjąć umiesz zwycięstwa i przegrane I tak samo tych oszustów traktujesz; Jeśli znieść możesz prawdy z twych ust przekręcone Przez drani, by głupców w pułapkę łowić, Lub spojrzeć na dzieła swego życia zniszczone I chwycić narzędzia by je odnowić; Jeśli z wszystkich swych wygranych możesz zrobić stos I postawić go na jeden rzut kości I przegrać, I słowem nie poskarżyć się na los I od początku zacząć znów bez złości; Jeśli umiesz zmusić swe serce, ścięgna, nerwy By wciąż działały, sił nie mając wcale I trwały tak, gdy wszystkie zużyłeś rezerwy Prócz Woli, która mówi im: "No dalej"; Jeśli mówiąc z tłumem potrafisz trwać w honorze, a z królami krocząc - masz wciąż zasady; Jeśli wróg ni przyjaciel zranić cię nie może I się z tobą liczą, ale bez przesady; Gdy sprawić zdołasz, że bezlitosną minutę wypełni twe sześćdziesiąt sekund czynu Twoja będzie Ziemia i wszystkie rzeczy tutaj I - co więcej - będziesz mężczyzną, synu! I Rudyard: If you can keep your head when all about you Are losing theirs and blaming it on you; If you can trust yourself when all men doubt you, But make allowance for their doubting too; If you can wait and not be tired by waiting, Or, being lied about, don’t deal in lies, Or, being hated, don’t give way to hating, And yet don’t look too good, nor talk too wise; If you can dream—and not make dreams your master; If you can think—and not make thoughts your aim; If you can meet with triumph and disaster And treat those two impostors just the same; If you can bear to hear the truth you’ve spoken Twisted by knaves to make a trap for fools, Or watch the things you gave your life to broken, And stoop and build ’em up with wornout tools; If you can make one heap of all your winnings And risk it on one turn of pitch-and-toss, And lose, and start again at your beginnings And never breathe a word about your loss; If you can force your heart and nerve and sinew To serve your turn long after they are gone, And so hold on when there is nothing in you Except the Will which says to them: “Hold on”; If you can talk with crowds and keep your virtue, Or walk with kings—nor lose the common touch; If neither foes nor loving friends can hurt you; If all men count with you, but none too much; If you can fill the unforgiving minute With sixty seconds’ worth of distance run— Yours is the Earth and everything that’s in it, And—which is more—you’ll be a Man, my son!
    3 punkty
  13. mam w horoskopie dumne lato które łatwo urazić mam wyobraźnię bogatą która zakute łby drażni artystycznie ustrajam przestrzeń bo lękam się gołych blatów a dla nich kolory i formy to tylko syf i bałagan chciałabym mieć kotwicę przyczep do myśli własnych własnych uczuć piwnicę swoich marzeń spiżarnię wszystko odwleka się w czasie nie wiem czy życia mi starczy by kłody rzucone przeskoczyć i odczuć wszechświetny zachwyt
    3 punkty
  14. żeby coś się zadziało potrzebna jest cisza co aż dźwięczy wysokie ce organów przenika trzewia katedry spójrz na rozety Uroboros w witrażach zaklęty w murach dźwięk, jest w tym piękno i tajemnica Atmana w końcu wszystko jest prawdą i wszystko kłamstwem decyduje wiara.
    3 punkty
  15. dopiero do doliny dojdzie dinozaur drogą dobrowolną dosadnie daje dur donośnie diplodok długą dinotrąbą dodaje deszczyk drażni dziarsko dobitnie dziabie diabolicznie dowcipas dręczy dziobie dżdżysto dziamdzianiem dusi depresyjnie dopełnia drepce darząc dźwiękiem doskwiera deczko dziwak dęty dlatego dostał dzisiaj deklem doprawdy dobrze dociśnięty dolega docisk dopełnieniem dogłębnie dusi diskorurę doszczętnie dławi decybele dopieprza drugą didżej dureń
    3 punkty
  16. Dzieci topią kukłę w rzece, Nie za dobrze wiedzą, kim jest Ta szmaciana, brzydka pani, Obleczona w szmaty słoma. Ogień z wodą łączą w ten dzień, Żegnać zimę, wiosnę witać Zaczynają, by z tradycji Zadość choćby tak się stała. Zima trwała dla narodu, I zamarzły dawne bóstwa, Teraz ich brzask, roztapia się Lód, którym to obleczone. Ze śmiesznej, podstarzałej kukły, Wylatuje rymowanka, Nuci dziewczynka bez wianka, Rymów kilku kształt wypukły: To ja, Marzanna, Zimowa Panna, Gwiazda Zaranna, Zorza poranna.
    3 punkty
  17. Nikomu nie każcie firmować tanich i maksymalnie kiczowatych afirmacji rodem z bezwzględnej nijakości, albowiem człowiek na ogół nie nadaje się do takiej roboty i w gruncie rzeczy taka jest prawda. Twarz mamy tylko jedną i tylko dla kogoś, a cała reszta to ładnie brzmiący i wyglądający zupełnie nie aż tak fałsz. Inna sprawa, że co człowiek sobie tu i tam pofałszuje to jego. Warszawa – Stegny, 19.11.2023r.
    3 punkty
  18. włączę playlistę posprzątam dom w wisienki sukience delikatnie potrząsana zapachnę tak ciepło
    3 punkty
  19. Śpiochy* Mgła, zimowa, mgła - zła i ten mrok po cichu nadchodzi, mgła, zimowa, mgła - zła i ten krwiożerczy mrok: przepiękne mamy czasy - rok i ten krwiożerczy mrok: a ty sobie dwa dni temu spałeś i nic a nic nie widziałeś, a ty sobie dwa dni temu dłubałeś i zjadłeś baby z nosa: księżniczki - żaby dłubałeś i zjadłeś baby, mgła, zimowa, mgła - zła i ten mrok po cichu nadchodzi, mgła, zimowa, mgła - zła i ten krwiożerczy mrok: przepiękne mamy czasy - rok i ten krwiożerczy mrok: a ty sobie dwa dni temu spałeś i nic a nic nie widziałeś, a ty sobie dwa dni temu... *więcej informacji Państwo znajdą w następujących esejach: "Komentarz - komentarz odautorski" i "Mój drogi świecie" - Autor: Łukasz Jasiński (grudzień 2020)
    2 punkty
  20. jest we mnie chłód tamtego lata i promień co w ziemię wrósł aż po korzeń w kieszeniach noszę twój zapach coś więcej niż pamięć myślę jaka jesteś i z głębi wyciągam kiełki w skupieniu plotę twoje włosy przykrywam korą śpij Wiersz napisany dawno temu. Dziś przypadkowo wpadł w moje ręce.
    2 punkty
  21. Może nie księżyc to, ale głowa Odcięta niebu, ku nam się toczy - Kara za ciszą rozdarte słowa I czas, co nami w dwa skraje broczył. Może wyleje się Melancholia Na las, z którego wyjemy nocą Jak wilki głodne. W oczach - pochodniach Odbije nam się wspólny nieboskłon. I może kiedy spadnie - zabije, Nie szczędząc końca duchom ni ciałom, Może nas zetrze w jedną perzynę - Niech chociaż taką świat da nam całość.
    2 punkty
  22. a kiedy mgła się nie pokłada na mdły listopad Vivaldi chociaż grudzień posiąść chce opera w styczniu gra złudną euforią bo Kalifornią luty jawi się
    2 punkty
  23. Tęsknię za tobą, tak po prostu. Kocham cię. Byłaś tu i jesteś, i jesteś wszędzie. To było wtedy, pod wieczór. W lecie dusznym i parnym. Byliśmy… Wśród kwiatów, wśród płatków nasturcji, w cienistości, w blasku… Pamiętam… Cóż pamiętam? Pamiętam twoje oczy i usta twoje, olśnione blaskiem wieczoru. Drżące w kącikach refleksy… Pamiętam… i pamiętam wiele. A czy ty… Powiedz, czy ty… Budzę się w jakimś starym pogorzelisku pełnym skorodowanego żelastwa. Wokół mnie, nade mną kłębowisko żeliwnych rur, poplątanych kabli… Opuszczona fabryczna hala, cuchnące smarami wypatroszone frezarki, pozacierane tabliczki znamionowe, walający się pod nogami pogięty złom. Co to takiego? Nie mam pojęcia. Od zawsze to nie miało sensu Dokąd one… Dokąd tak… Donikąd tak… Tak jakby zastały krwiobieg kogoś albo czegoś… Jakiegoś pradawnego bytu, zagadkowej egzystencji. Czekałem wtedy na przystanku, jeszcze żyła moja matka, ale wiedziałem, że już wkrótce jej nie będzie. Ona umarła i umiera nadal, umierając w nieskończoność na moich rękach z wielkim zdziwieniem w oczach. Takim niepojęcie wielkim. Tak więc przechodzę przez długie przedpokoje, ciemne pokoje z oknami zaciągniętymi ciężkimi storami. Ranią mnie i oślepiają nitki deszczowego świtu, które przesączają się, które wpadają, które… Tak więc przechodzę powoli, albo raczej płynę wcale nie dotykając ziemi. Więc skąd to skrzypienie podłogi? Ułożonych w jodłę dębowych klepek? Opuszczona otchłań wypełniona potęgą piskliwej w uszach ciszy, mżeniem wirujących cząsteczek kurzu w szarych tu i ówdzie prześwitach… Skąd idą? Dokąd? Spójrz, znowu się zapadłem w bezkresie, tym właśnie bezkresie. Wyszedłem z ziemi, idąc do niej na powrót... włócząc się zatęchłymi piwnicami Ściskam palcami cząsteczki powietrza. Dużo go między tobą a mną, coraz więcej. Oddala nas od siebie rozszerzająca się przestrzeń rozpędzona nieubłaganą entropią. Aż do ostatecznego rozdarcia, unicestwienia wszelkich resztek czasu, wszelkiej pamięci. Spadają zewsząd wzniecane przez wiatr szeleszczące gazety, śmieci, ptasie pióra i powtarzają się w oddali wciąż jakieś westchnienia na zasadzie echa. Czyje? Nie wiem. Twoje? Moje? … niczyje… Nie ma to już żadnego znaczenia, albowiem nie ma… . (Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-19)
    2 punkty
  24. pcha się wszędzie na złość złu prosto w twarz jaśnieje na czarnym dnie rozpaczy - jej okruch się uparcie żarzy i nie da się odstraszyć tak kocha
    2 punkty
  25. ,, Błogosławiony, kto się boi Pana,, Ps. 145 czujemy moc Bożą przenosimy nie tylko góry bojaźń Boża jest słodka wolna wola dar Boży gubimy bojaźń wojny krwawa... rozrywka ludzie jak klocki ustawiani według czyjegoś wzoru niepotrzebne życie ludzkie jak zabawkę odrzucamy w kąt likwidujemy świat bez bojaźni Bożej klęska ludzi Bóg w sumieniu budzi bojaźń pozwala odnaleźć drogę 11 2023 andrew Niedziela, dzień Pański
    2 punkty
  26. Dni wartko płyną beze mnie. Kleję wzrok do szyby niczym dziecko w autobusie.
    2 punkty
  27. Witam - dziękuje za komentarz - tak życie trzeba szanować - Pozdr.serdecznie. Witam - dokładnie tak jak napisałeś - Pozdr. Witam - cieszy mnie że tytuł się podoba - dziękuje za przeczytanie - Pozdr. niedzielnie. Witam - cieszy mnie twoje podobanie - dziękuje - Pozdr. @Tectosmith - dzięki -
    2 punkty
  28. Rafał... Nastukaa dużo napisała, podoba mi się jej komentarz. Ode mnie tylko to... to wzorcowy wiersz.
    2 punkty
  29. dość dawno przeszło niewidzialnie największe z wszystkich moich pojęć że pióra też się mogą kochać pióro poety oraz moje odtąd wspomnienia są już święte chowane w sercu a nie w grobie lecz ożywając zmartwychwstają srebrzystoszklistym rąbkiem powiek
    2 punkty
  30. @Radosław @Radosław Ładnie, Blisko życia. Pozdrawiam serdecznie, Miłego popołudnia
    2 punkty
  31. Zwęglone lasy, ocean pełen plastiku i wielki grzyb nad światem. Uczymy się w prawdzie na błędach, jednak serce to dzika materia.
    2 punkty
  32. gdzie jesteś moje miłości zaklęty w pudełku szukam cię w różnych wymiarach wykraczających metodach czaruję, piszę poezję wizualizuję gdzie jesteś moje miłości zaklęty w pudelku czekam na list, mail spojrzenie lub chwili dotyk patrzę w niebo liczę ptaki, smugi gdzie jesteś, czekam na ciebie wyjdź z niego i przyjdź do mnie
    2 punkty
  33. Ze słów co to wieczorem szeptem do ucha uśmiechów o poranku po pierwszym otwarciu oczu budujemy astrostradę Mars-Wenus
    1 punkt
  34. Dawno temu Albatrosa skrzydła szarpał wiatr, Niespokojny tancerz, burzy brat. Po szerokim niebie płynął czas Do tej jednej pośród wszystkich gwiazd. Ptak szybował dalej jak na złość. Słowa, których w końcu kiedyś dość. Czasem pośród krzyku całkiem sam Do niebieskich czy do piekła bram. Takie było ważne – dzisiaj drwi, Stały tam na oścież – zamknąć drzwi. Otulony w spokój cichy szept. Innym razem inny będzie grzech, Innym razem w innej zagra roli, Dzisiaj śpi spokojnie – już nie boli. Marek Thomanek 11.11.2023
    1 punkt
  35. Rozpływam się Jak we mgle I nie ma mnie Tylko noc chłodna Odciska piętno Na mojej skórze Gdy samotnie tkwię Na krawędzi świata Myśląc o tym Co przyniesie jutro I czy wyjdzie w końcu słońce Zza deszczowych chmur?
    1 punkt
  36. @Tectosmith Te zapisy lierowe są celowe.Nie powinniśmy we wszystkim doszukiwać się błędów ludzich..pozdrawiam.
    1 punkt
  37. Ta bojaźń jest zaprzeczeniem wolnej woli, chcesz czy nie. I tu bardzo się mylisz bo mnóstwo konfliktów zbrojnych było właśnie z powodu religii a nie braku bojaźni. To właśnie w imię Boga wyrzynano innych i tak postępują do dnia dzisiejszego na przykład Islamiści. Katolikom na szczęście przeszło, ale ta nienawiść wciąż istnieje.
    1 punkt
  38. Literówka. Pozdrawiam.
    1 punkt
  39. @tetu Ta "cisza" nie przynosi ulgi i uwolnienia, bo istnieje w obcym miejscu i nie uwalnia własnego domu i własnego wnętrza od wojny... W nich jest potrzebna, by cierpienie zaczęło zanikać i zdrowieć... Pozornie łagodnie ujęty, niemal "bezsilny", a jednak wstrząsający wiersz. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  40. @FaLCorneL bardzo mi się podoba ten "serca dynamit" - nic tylko go sobie wziąć do serca 🙂
    1 punkt
  41. @Tectosmith I jak ona to sobie wyobraża? Jak? Chciałaby wrzucić osobę niesłyszącą do "miłego" towarzystwa męskiego, a przecież z autopsji wiem: będzie dochodziło do konfliktów i winny zawsze będę ja - jako kozioł ofiarny, to jest właśnie: brak jakiejkolwiek wyobraźni - empatii, jeśli już: mogę pracować sam lub z jedną osobą, bo: to nie jest tak jak myślisz, osoby słyszące pracując, jednocześnie: miło sobie rozmawiają, ja, niestety, tego nie mogę - odczytuję mowę z ust, kończąc: lutowanie jest pracą dla księży i osób głuchoniemych. Łukasz Jasiński
    1 punkt
  42. @Natuskaa to prawda, chleb był kiedyś na porządku dziennym jeżeli chodzi o karmienie ptaków, najczęściej stary..:) pozdrawiam, dziękuje za przybycie
    1 punkt
  43. @Radosław A więc ciekawość świata (a może też tęsknota za nim?) pozostała... To daje nadzieję na wolę opuszczenia "autobusu", wolę udziału w życiu. Bardzo wymowny obraz. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  44. Tectosmith... dzięki za "gratulacje", biorę rymy na tzw. "czuja".. wysycha- wzdycha, wiem, taki sobie, ale spieszyłam się (to nie usprawiedliwienie) i chciałam koniecznie dzisiaj wrzucić. Corleone11... interpunkcję, możliwe, że masz rację, bo w domu na szybkiego próbowałam z 'nią', a dałam bez... Dzięki za... całkiem swobodne... :) Pozdrawiam Panów.
    1 punkt
  45. Czy naprawdę będzie "Ranek"? Czy jest taka rzecz jak "Dzień"? Czy na szczycie góry stojąc Zobaczyłabym go zeń? Stopy ma jak lilie wodne? Pióra może ma jak ptak? Czy ze sławnych przybył krajów, Których wcale nie znam wszak? Och Uczony! Och Żeglarzu! Och wy Mądrzy z niebios bram! Wskażcie miejsce pielgrzymowi Gdzież ten "Ranek" znaleźć mam! I Emily: Will there really be a "Morning"? Is there such a thing as "Day"? Could I see it from the mountains If I were as tall as they? Has it feet like Water lilies? Has it feathers like a Bird? Is it brought from famous countries Of which I have never heard? Oh some Scholar! Oh some Sailor! Oh some Wise Men from the skies! Please to tell a little Pilgrim Where the place called "Morning" lies!
    1 punkt
  46. Za chwilę wejdę na nową ścieżkę Świat się zaczyna otwierać Czy się jakoś odnajdę? Wiele na ten temat słyszałem A przynajmniej tak mi się wydaje Głuche są te ściany Głosy tak niewyraźne Wszystko na domysłach bazuję W głowie różne wizje Co mnie czekać może Boję się tego, nie ukrywam Co jeśli mi się nie spodoba I szybko umrzeć będę chciał? Staram się myśleć pozytywnie W końcu to jedyne co mi pozostaje Wiem, że zaraz wyjdę Jest to nieuniknione Taka naturalna kolej rzeczy Nawet gdybym chciał Dłużej tu nie zostanę Tkwię tu chyba od lat Jak nie dłużej Boję się tego, nie ukrywam Życzcie mi powodzenia Tego teraz potrzebuję...
    1 punkt
  47. W starym szpitalu stare odrapane łóżka. Odpadająca płatami farba ze ścian, płachty pajęczyn, kurz… Betonowa podłoga, pojedyncze klepki i okna szeroko otwarte na zieleń szumiących drzew. Za oknami otwartymi na przyszłość słońce zsuwa się jaskrawo po liściach dębów, kasztanów… Za oknami nadciągający zmierzch, co skrywa się jeszcze za sztachetami malw, za drewnianym płotem pełnym glinianych dzbanów i jakichś podartych szmat. Za oknami melancholia ścian posiniaczonych, nasiąkniętych wilgocią. Za oknami… Cóż jeszcze za oknami? Niesie się piskliwy szum świdrujący omszone kamienie. Jesteś tu jeszcze? Do kogo tak szepczę? W rozkołysanej scenerii krajobrazu, zamiast twarzy dostrzegam olśniewającą aureolę blasku. * Zaskoczyłem samego siebie, przyłapawszy się na wzgardzie do nie wiadomo czego. Zapatrzony w utopiony wizerunek marynarza na etykiecie Tom of Finland, oblizuję się lubieżnie. Obcisła skóra sado-maso. Wąsik, ach, ten wąsik. Błysk ćwieków, źrenic… Otwieram oczy. Zamykam… Ćwiczę zamykanie i otwieranie powiek w jakimś dziwnym tańcu, w mizdrzeniu się do czegoś w oparach absurdu. * I znowu idę polami, jakby we śnie. Niosę w ukryciu miłość, okrywając ją ciężkim oddechem i połą płaszcza przy sercu. Wypada mi spod pazuchy butelką, roztrzaskując się o kamienie. Przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiem. Już nic nie wiem. Nie wiem nawet czy jestem, będąc gdzieś tutaj i nie będąc zarazem. Wszystko zapomniałem, ulegając atrofii pamięci. Jak ty miałaś na imię? Zofia? Teresa? Mijają mnie zapomniane widma o twarzach poznaczonych pikselami czasu. Omiatają mnie piwnicznym chłodem/ Idę polami. Bezdroża wokół i wszędzie. I wciąż tylko, i wciąż jakieś szepty, oddechy wiatru, nocy… Chodzę w kółko jak na oddziale dla umysłowo chorych. Błądzę. * Budzi mnie łoskot zapadającej się w sobie wielkiej góry, wielkiego masywu na wyobraźnię. Przelatują ze świstem blaszane ptaki. Rozbryzgują się o ceglany mur z chrzęstem pękających skrzydeł. W smrodzie wyciekającego zewsząd smaru wysypują się opiłki żelaza zamiast piór/ I nacierają z gwizdem na pulsujące membrany bolących uszu koszmary sennej maligny… * Co? Że nie ma wiersza? No nie ma i nie będzie. Zresztą nigdy go nie było. Bo i po co wiersz? Już ja dam wiersz, że aż wam pójdzie w pięty! Te wszystkie czterotakty, dziesięciotakty z nieznośną lekkością oddechu, bądź pauzą na oddech… Będzie pauza, oj, będzie, ale na rzyganie! Zasadzać łapy w rozwarte, skorodowane dzioby i pędem do kubła! Wy, udawani pięknisie, pachnący fiołkowymi perfumami, a tak na prawdę śmierdzące błazny z dziurami w zębach. Wszystko zarzygane, opbrzygane, jak w luksusowej stołypinówce nocnego ekspresu do syberyjskiego łagru. Uwaga! Czas na wypróżnianie! Walą kolbami po zadach. Odbijają nerki. Nikt nie zostaje w tyle! Kto zostaje, temu kula w łeb! Nie ma zmiłowania. Już ja wam dam zmiłowanie… Pędzą na trzaskający mróz, na ujadający wściekłymi psami mróz, w którym uryna zamarza, nie dolatując do celu i zwisa łamiącymi się patykami z zawszonych gaci. Lecz nikt nie zdąża, Każdy lezie po każdym, umazany gównianym pancerzem po samą szyję, co pęka, rozlatuje się na kawałki przy najmniejszym poruszeniu. * Na lichym ogrodzeniu otaczającym pustkę zwisają resztki z szarą sierścią kozła. Nie przeskoczył. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-11-16)
    1 punkt
  48. Opowiadaj... barwami jesieni... Wiatr nikły chłód rosy przyćmiewa. Oświetla glob księżyc nocami, Codziennie mniej liści na drzewach. Osłodzi wnet myśli łyk kawy... Wróbelki ćwierkają zaciekle. Odetchnij, nim słońce ucieknie.
    1 punkt
  49. Myślała, zresztą podchodząc ładnie i empatycznie, że się gniewam, a mnie tak zwyczajnie złość naszła i mocno mnie przytrzymała przez ileś tam czasu. Stąd właśnie, a no właśnie przepraszała, choć ściśle biorąc przepraszać zupełnie nie było za co i nie było na co. Gdy się pogniewałem, bo przecież faktycznie miałem za co i na co ot uznała, że wzięła mnie ostra złość i przezwała złośnikiem. Stąd właśnie odeszła i zostawiła po sobie setki głupich problemów nieznośnie przewlekłych w długie lata. Czasem miewam wrażenie i niekiedy bliskie pewności, że w gruncie rzeczy człowiek z człowiekiem chyba nigdy dobrze się nie dogada i wcale nie musi być oczywistością, że słowa mu w tym pomogą. Warszawa – Stegny, 12.11.2023r. Inspiracja - poetka TylkoJestemOna.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...