Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 26.09.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Tęsknię jak ziemia tęskni za wodą gdy susza spala do warstw najgłębszych. Tęsknię jak ślepiec tęskni za wzrokiem, by ujrzeć wreszcie świat najpiękniejszy. Tęsknię bo tylko tęsknić potrafię, taki mam talent, takie schorzenie. Tęsknię i wzdycham w dal zapatrzona, jesteś najdroższym moim pragnieniem. Jestem tęsknotą jak Ty Miłością, nie pozostawiam żadnego "ale". Czasem popłaczę w kącie jak myszka a Ty nadzieją mnie karmisz stale. Ty wiesz to wszystko, jesteś tak blisko, chcę się przytulić- jeszcze nie pora. Będę posłuszna, tkaj mnie tęsknotą. Przyjdę, gdy wreszcie Panie przywołasz.8 punktów
-
to wolność i wola pisania własnej historii lecz dać je wytrącić - losowi niech też coś dopisze poprawi usunie, je zwróci i znów usiądzie tuż tuż obok mnie6 punktów
-
zamknięte w myślach słowa rwą się do ciebie wiele chciałyby powiedzieć uwięzione w rozsądku marnieją w smutku pewnie nie zaznają wolności światło widzą w nieobecności obraz w snach a ty ty się ich nie domyślasz 9.2023 andrew6 punktów
-
Drobne gesty od po prostu czuły dotyk dłoni (żeby chociaż za ten mały palec tyknąć) krótki buziak na dzień dobry i kuksaniec zaklepane "kurze" udko kiedy czasem coś przeskrobie założony włos za ucho darcie paszczy w samochodzie (bo my przecież nie śpiewamy) i spojrzenie które tylko ty zrozumiesz5 punktów
-
Śpiąca wioska Mój Boże, już tak późno? Toż to pierwsza w nocy; Przewracam się znów na bok, chwilę każdą zliczam, Jak zegar, który w sieni skrzypi i zawodzi, Jak oddech, co z zegarem męczy się, lecz tyka. Pracuje niestrudzenie stary już mechanizm, Domostwo wypełniając dziwnym niepokojem, Jak gdyby ów niepokój ruszał wskazówkami, Nad czasem posiadając pieczę i kontrolę. Nieważne - to zmęczenie. Oczy już pomału Błagają, by je szczelnie przykryć powiekami; Nareszcie czuję senność, jednak w tym czekaniu Przypomniał mi się przekaz ongiś zasłyszany. Pamiętam jak miejscowi co rusz wspominali, Że w nocy coś dziwnego dzieje się za drogą; Ilekroć do swych domów stamtąd powracali, Tylekroć przysięgali żywą być przestrogą. Tam leży stary cmentarz, za masywnym płotem, By żadna z dusz czyśćcowych uciec już nie mogła, A krzyż pośrodku grobów zdaje się klejnotem, Światełkiem próbującym przezwyciężać rozpacz. Co słyszę? Tam ktoś głośno szlocha nad mogiłą; To dusza spowiednika śpiewa Gorzkie Żale, Przykuta do grobowca niewidzialną siłą, Przykuta już na wieki, śpiewać będzie stale. Tam pójdźka tajemniczo w mroku pohukuje, Nieszczęścia na mieszkańców ciągle sprowadzając, Lecz obraz Matki Boskiej mego snu pilnuje, Pacierze razem ze mną w nocy odmawiając. Za oknem gwiazd mozaika gęstą mgłę przebija, Współtworząc z firanami wzory rozmaite; Przez szpary i szczeliny w szum zaklęta chwila Wciąż zasnąć mi nie daje, wciąż ją obok słyszę. Nie zasnę, wokół siebie czuję znów obecność, Złudzenie jakby zmysłów nieprzyzwyczajonych; A cóż to? Po suficie cień złowrogi przemknął, Piórami nocnych ptaków bujnie przystrojony. Już wstaję, wnet podnoszę ciało swoje z łóżka; Za oknem ogrodzenie, za nim polna droga; Złowieszczo ciągle skrzypi zardzewiała furtka, A może to złudzenie? Może to przestroga? Już biję się z myślami, chciałbym pójść to sprawdzić, Lecz instynkt mi zabrania, odbierając rozum. Tak wiele późną nocą dzieje się tu na wsi, Na wiosce, przy cmentarzu, śród drewnianych domów. Wychodzę, jak tu zimno, nawet gwiazd nie widać, Jak gdyby ktoś je schował tuż pod horyzontem, Gdy nagle jakieś widmo ręki mej dotyka Igrając z wystraszonym, czujnym wciąż rozsądkiem. Pozbierać muszę myśli, idzie wszak o życie, Lecz strach mój jest doprawdy nie do opisania. Wnet furtka samoistnie znów zaczyna skrzypieć, Jak gdyby mnie ostrzegać przed czymś próbowała. Nie mogę się poruszyć, chcę już zamknąć oczy, By stworzyć myślą azyl lub bezpieczne miejsce, Jednakże już za późno, nic nie mogę zrobić, Jak tylko z przerażenia tu na miejscu zemdleć. Gdzieś blisko da się słyszeć jakby psów szczekanie; Ktoś idzie? Dziwny szelest sunie w moją stronę… Rozglądam się w nadziei, że to wsi mieszkaniec, Lecz w domach wszystkie światła dawno pogaszone. Już szepcze mi do ucha, każe pójść na cmentarz; Bez woli i na rozkaz zdążam za szeptami; Umarłem? Czyżbym śmierci własnej nie pamiętał? Dlaczego, jeślim żywy, wznoszę się z widmami? Lecimy, a przed nami czarne jak noc chmury, Przez które słabe światło zdaje się przenikać; To klejnot, co grobowe zdobi wciąż marmury, A obok tych marmurów dusza spowiednika. Jak cicho, już nie słyszę śpiewu spod cmentarza, I nie ma już podszeptów, milkną Gorzkie Żale; Z klejnotu ostre światło chmury wnet rozprasza, I widać czyste niebo - chmur już nie ma wcale. I widać jak gwiazdami ubarwiona przestrzeń, Otula zabłąkane, ludzkie pokolenia. Tu chwilą każdą w czasie jednocześnie jestem, I czuję, że zbyt wiele czasu tutaj nie mam. Czy stoi za tym wszystkim jakaś tajemnica? Czy komuś zależało, by mnie tu sprowadzić? Choć, prawdę powiedziawszy, boję się zapytać, To szczerej odpowiedzi jestem wciąż ciekawy. Lecz pytać nie ma kogo. Dawno już zniknęły Widziadła, których czary wzniosły mnie ku górze; Tak bardzo chciałbym przeszłość w teraźniejszość zmienić, I widma blade spotkać znowu nad podwórzem. By móc się choć zapytać o ich przeznaczenie, I o to kto je przysłał - wiedzieć wszak mam prawo. Gdy biję się z myślami, strachem i zmęczeniem, Ktoś nagle zaspokoić pragnie mą ciekawość. Wnet dzieje się, co chciałem, widzę je nad sobą. Znów patrzą tak jak wtedy, widzę, że czekają, Lecz na co? Chociaż strach mój czai się tuż obok, Na chwilę odzyskuję utraconą śmiałość. Dlaczego tu jesteście, czemu to robicie? Czy chcecie coś ważnego przez to mi przekazać? Już jutro, tu na cmentarz wezwie cię Zbawiciel, Więc chcemy, byś się zdążył dzisiaj wyspowiadać. ---4 punkty
-
Wiersz o niczym Nic mnie nie dziwi Nic nie imponuje Nie myślę o niczym Niczego nie czuję Nic nie potwierdzam Niczemu nie przeczę Na nic się nie skarżę Niczemu nie złorzeczę Niczego nie widzę Nic mnie nie obchodzi Niczego nie słyszę Nic mi nie zaszkodzi Z niczym się nie liczę Zliczyć nic nie zdołam Niczego nie pragnę Niczemu nie podołam. Mnożąc NIC uparcie w nieskończone byty łudzę się że znajdę małe COŚ w tym NICZYM.4 punkty
-
Zda się duża, a taka mala, czekająca gorącej pieszczoty. Swą słabością natychmiast zwala, a jej nogi - zaiste sam gotyk. W biuście barok, w najwyższym stylu, reszty słowa niegodne opisać, kształty bioder, to delta Nilu. Ech, do takiej to trzeba wzdychać. A wzdychałbym pewno do dzisiaj, pragnąc listek figowy jej urwać, lecz widziałem, jak tusz z rąk wypadł i krzyknęła krótko "O kur..!". Ale nic to, mówię. Jak rycerz i się rzucam, by podnieść i podać, a nad głową głosik już słyszę: "Cześć, dziękuję, jezdem z Krakowa". Powaliła swoim słownictwem, więc odszedłem robaka chcąc zalać. Niechaj innym w każdą noc śni się. Ja bastuję i zaraz sp... uciekam. 20074 punkty
-
Już nie zapomnisz mnie Śpiewał pierwszy Amant II RP Urodził się na początku XX wieku I od początku był niezwykłym człowiekiem Interesowało Go nie tylko kino Był oficerem, walczył pod Monte Cassino Kobiety za Nim szalały Jednak On był swej żonie Marynie oddany Żabą nazywany mimo swej urody Zmarł jako człowiek młody Serce dzielnego żołnierza się zbuntowało I nagle bić przestało Przez swoich fanów został zapamiętany Jako uzdolniony, szarmancki, Ojczyźnie oddany Nie mógł grać dalej mimo najszczerszych chęci Kapitan Bożydar Żabczyński - cześć Jego pamięci! kpt. Aleksandrowi Żabczyńskiemu (1900-1958) Oficerowi Wojska Polskiego Pierwszemu Amantowi II RP4 punkty
-
Jeżeli ktoś życzliwy i litościwy wyraźnie mety nie przesunie o dajmy na to dwadzieścia kilometrów nie dobiegnę, co jest stwierdzeniem faktu, a nie tylko zwykłym zwątpieniem, które ma miejsce gdzieś na początku drogi. Niniejszy tekst proszę traktować jako petycję w tej kluczowej dla autora sprawie. Warszawa – Stegny, 26.09.2023r.3 punkty
-
dziecko lata zwykł mówić uśmiechając się lekko: jeśli zapach to przedpołudnia geosminy z ziemi i wody chłodnego powietrza i skośnych promieni jeśli dźwięki to grania cykad o zmierzchu hukania sierpówek gonitw jaskółek pomiędzy szczytami bloków jeśli upały to tylko spiekota taka że psy zieją jak psy a staruszki padają jak muchy podobno kiedy widzieli go po raz ostatni krzyczał pod niebo - spierdalaj boćku gdybym miał skrzydła zrobiłbym to samo3 punkty
-
Zaczytaj się we mnie i westchnij i zdumiej, i zapal błysk w oku, i słowem rozpieszczaj. I uchyl drzwi serca, bo sama nie umiem zapukać gdy życie jak księga złowieszcza. Zaczytaj się we mnie uśmiechnij, pogłaskaj i myśli serdeczne wyślij w noc gwieździstą. I bądź mi jak anioł, co czeka nim zasnę, bo sama nie umiem nie być przeźroczystą. Zaczytaj się we mnie i pogub troszeczkę, w ironiach, zdrobnieniach albo w metaforach. Bo sama nie umiem dać sobie znaczenie, być więcej niż puchem, zaistnieć w kolorach. Zaczytaj się we mnie, zatrzymaj mnie w sobie, na chwilę choć krótką, na noc, na spełnienie. Bo sama nie umiem być więcej niż wierszem chcę rymem wypełnić twe każde marzenie.3 punkty
-
Powieka. 1) W natłoku spraw, w chaosie myśli dostrzegłam małą drażliwość ukrytą w zmarszczce powieki Twej. Dawniej jej jakby nie było…. 2) Przemyka sama (cicho) jakby nie chciała, aby dowiedział się Świat. Może się uda ukryć w pośpiechu ludzkich tak ważnych spraw. 3) Nie chce dorosnąć. Lęka się tępa czasu, co za nią już. Najchętniej chciałaby zamknąć powiekę… Przeczekać ten trudny czas.3 punkty
-
Gdybyś zapytał jak żyłam przez te siedem lat w których mi ciebie zabrakło odpowiedziałabym, że dobrze i pewnie by złamał mi się głos albo serce, a gdybyś powiedział że wciąż tęsknisz to odpowiedziałabym, że ja też. I byśmy pomilczeli przez chwile w tej ciszy wspomnień, których tak bardzo nam brak.2 punkty
-
mandarynką kwitnącą kiedy biegam po ramie fontann twoim olejkiem gdy złapiesz mnie unoszę spódniczkę gorąco listkom2 punkty
-
Z ciekawości Przez okno patrząc na uliczny ruch i zgiełk, Gdy się unosi cisza za plecami, Aż po horyzont przestrzeń miło śmieje się, Na tym chodniku z dawien dawna brukowanym. Kokieteryjnie mizdrzy się ciekawość – Cóż za zakrętem teraz dzieje się, i dalej? – Woła by zaraz za nią pobiec i dogonić, Za ścianą domów jak najrychlej objąć w pół. Ulica kolorowo mruga reklamami, Poprzeplatana framugami wystaw, drzwi – Pod lamp szpalerem kroczy sobie z drugiej strony Taki sam badacz tych ulotnych, błahych chwil. Wedle pomników, świątyń, melin, pod wiatr I z wiatrem przechodniów mija nieme cienie, Zerka pod dachy i sobie wyobraża, Jakby tak chwilę, za tym oknem, w ciszy stać. Marek Thomanek 18.03.20232 punkty
-
Z cyklu: 350 uniesień duszy Menachem Mendel We Frysztaku stała synagoga Mieszkał tu Mendel czasu pewnego Dobrze, że nie doczekał Czystki narodu żydowskiego Żydzi i Polacy żyli kiedyś w zgodzie Kultury się przenikały na pohybel modzie By do Żyda strzelać, okno wybić w sklepie Teraz Żydów nie ma, dla niektórych lepiej //Marcin z Frysztaka Wszystkie moje książki Za darmo Znajdziesz na stronie: wilusz.org2 punkty
-
2 punkty
-
Nie jest tchórzliwą dusza ma, Nie drży jak osika przed burz świata zgiełkiem: W mych oczach lśni niebios gloria, I wiara takoż lśni, moja broń przed lękiem. Boże, który w mej piersi trwasz. Wszechmocnym, wszechwiecznym jesteś Bogiem! Życiem - co we mnie spoczywa, Gdy ja - Wieczne Życie - mam siłę w Tobie! Puste są tych cred tysiące Co poruszają serca: puste nieopisanie; Marne jak chwasty więdnące, Jak szlam piany na bezbrzeżnym oceanie, By wzbudzić zwątpienie w tym Kto trzyma się mocno Twej nieskończoności; Tak pewnie zakotwiczonym Na niewzruszonej Skale nieśmiertelności. Darząc miłością szeroko Wieczne lata ożywia Duch Boży, Wnika, rozmyśla wysoko, Zmienia, karmi, rozkłada, wznosi i tworzy. Gdyby nadszedł kres ludzkości I słońca i wszechświaty istnieć przestały, A Tyś został w samotności, Wszystkie istnienia wciąż by w Tobie trwały. Nie dla Śmierci te przestrzenie, Ni atomu jednego jej moc nie zmoże: Ty - Ty jesteś Byt i Tchnienie, A to czym Jesteś, zniszczone być nie może. I Emily (1846): No coward soul is mine, No trembler in the worlds storm-troubled sphere: I see Heavens glories shine, And faith shines equal, arming me from fear. O God within my breast. Almighty, ever-present Deity! Life -- that in me has rest, As I -- Undying Life -- have power in Thee! Vain are the thousand creeds That move mens hearts: unutterably vain; Worthless as withered weeds, Or idlest froth amid the boundless main, To waken doubt in one Holding so fast by Thine infinity; So surely anchored on The steadfast Rock of immortality. With wide-embracing love Thy Spirit animates eternal years, Pervades and broods above, Changes, sustains, dissolves, creates, and rears. Though earth and man were gone, And suns and universes ceased to be, And Thou wert left alone, Every existence would exist in Thee. There is not room for Death, Nor atom that his might could render void: Thou -- Thou art Being and Breath, And what Thou art may never be destroyed.2 punkty
-
- dla Siostry - Nie trzeba go zabijać - Pierwszy Jedi położył spokojnie dłoń na ramieniu Olega. - To nie jest konieczne. Przypomnij sobie nauki u księcia Jurija: "Kochaj dzień, kochaj twoje życie"* . I naczelną zasadę: "Nie stworzyłeś - nie zabijaj". Ale ponieważ każda rzecz i każda sprawa ma przynajmniej dwie strony - Jezus wciąż mówił z bardzo spokojnym uśmiechem świadom, że zarówno Oleg, jak i Poncjusz Piłat słuchają Go uważnie - a nasz przyjaciel naruszył energetyczną równowagę Wszechświata czyniąc siebie obojętnym na twoją śmierć i zgadzając się na nią ot tak - jak to słusznie nazwałeś - wysłana przezeń negatywna energia powinna doń wrócić. I to za twoją sprawą. Bo przecież, skoro żyje do tej pory, logika i duch Wszechświata wskazują, że jest właśnie tak. Nadto - poczekaj, Olegu - tu Mówiący powstrzymał go ponownie - powinieneś budować swoją mentalną siłę** . Jak sądzisz - Jezus uśmiechnął się wewnętrznie, czując lekkie odprężenie w duszach, sercach i umysłach obu swoich słuchaczy - kiedy wzmocnisz siebie bardziej: zabijając go czy pozwalając mu żyć dalej? Przy czym pamiętaj - tu Wszechwiedzący uczynił gest w stronę wciąż siedzącego za stołem namiestnika - że to doświadczenie będzie miało wpływ również na jego duszę. A zatem rozważ to wszystko - zakończył Wszechświat - i dopiero wtedy podejmij decyzję. Oleg uśmiechnął się. - Dzięki Ci bardzo, Jezusie - powiedział. - Jak wiesz, słuchałem Cię uważnie cały czas. I cały czas rozważałem, chto mne nuzhno sdelat' , co mi trzeba zrobić. Wiem, że i moja żona, równolegle do oczywistych i zrozumiałych kobiecych emocji, spojrzałaby na całą tę sytuację od strony energetycznej. Albo duchowej, by użyć innego słowa. Nie jestem co prawda pewien, czy pod wpływem uczuć, gdyby była na moim miejscu, zwlekałaby z decyzją - tu Oleg uśmiechnął się lekko. - Ale ma swoje doświadczenia, a kto jak kto, ale ja potrafię ją zrozumieć: w końcu to moja żona. Oczywiście Ty zrozumiałbyś ją błyskawicznie jako jej stwórca, mistrz i jako Wszechświat - zakończył Oleg. - A zatem, mężu Soi - co postanowiłeś? - WszechMogący odczekał stosownie długą chwilę. - Postanowiłem przywrócić energetyczną równowagę pomiędzy mną, Soą i nim - odparł spokojnie zapytany. - Ta decyzja jest w mojej ocenie właściwa z każdego punktu widzenia, a przy tym współgra z moimi uczuciami. - A zatem - Oleg powtórzył słowa Jezusa, zwracając się do siedzącego przed nim swojego pośredniego zabójcy. - Wstań, Poncjuszu Piłacie - przybrał oficjalny ton. Wezwany w jednej chwili zbladł zauważalnie, domyśliwszy się, co go czeka. I wstał powoli, patrząc Olegowi w oczy. - Przyszedł mój kres, pomyślał. - Dobrze, że nie ostatni. Ale domina mea, moja pani, będzie rozpaczać... - Pierwszy z kolejnych - potwierdził mu Jezus. A zwracając się do Olega, rzekł: - Zabij go.*** */** Oba zaznaczone zdania są sentencjami ofiarowanymi przez Wszechświat za pośrednictwem Yogi Tea. *** Kto ma wszelkie prawo decydować o zakończeniu życia Piłata - i kogokolwiek innego - jak nie Jezus właśnie? Cdn. Voorhout, 26. Września 20232 punkty
-
@Rafael Marius wtedy zimy w ogóle były mroźne i bardzo podobne do siebie, dziękuję za przeczytanie @Leszczym, @Andrzej P. Zajączkowski, @violetta - dziękuje za zajrzenie, pozdrawiam2 punkty
-
Tak dla wielu zbyt ciekawą. Gdy byłem młodszy było mi lepiej. Z czasem ludzie szukają stabilizacji. Tu trzydzieści lat jest taką nieprzekraczalną granicą. Wszyscy mają już żony i dzieci, poukładane życie. A ci ciekawi zostają na lodzie. Sami. Może czasem się znajdzie jakaś artystyczna dusza jedna, czy druga. Jednak wybór jest zawężony. Dziękuję. W moim przypadku to tylko cud jest możliwy a te jak wiadomo zdarzają się rzadko. Dobrze, gdy są zdrowe. U mnie to byłoby toksyczne. Tak to najczęściej bywa w naszym kraju, że ludzie są z katolickich rodzin. I z czasem wracają. Niestety często do tej naiwnej wiary dziecka komunijnego. Nie rozwijają się. Ale u Ciebie to co innego, bo jeździłaś na oazy, a tam formację mieliście całkiem niezłą. Znałem wiele osób z tego ruchu. Nie wiem czy wiesz, ale ksiądz Blachnicki uczył się tych metod od Zielonoświątkowców. Czyli coś z moich klimatów. Znałem kilka osób, którzy z nim współpracowali. Raczej Bóg. Wiary może nie być wcale, a cuda się dzieją. Wiele lat zajmowałem się modlitwą wstawienniczą, zatem znam ten temat. To ciekawe będzie. Takie świadectwa moją swój niepowtarzalny odcień. Każda historia jest inna. Życzę powodzenia. Nie ma co się bać. Ja kiedyś mówiłem swoje świadectwo nawrócenia do 8 tysięcy ludzi. I jeszcze żyje, a nawet nic mi się nie stało.2 punkty
-
@Rafael Marius Jesteś ciekawą osobowością z tego co piszesz o sobie. Ja jestem raczej prostą kobietą pracujacą w fabryce:) Niektórym osobą może się wydawać, że kariera odgrywa pierwsze miejsce w moim życiu. Niestety. Zaliczam sie do ludzi uczciwych, ciężką pracą staram sie utrzymać;) Utrzymać mnie i moją rodzine:)) ...moje dzieci, już dorosłe! :) Bardzo mi przykro z powodu Twojej choroby, musi być ci ciężko. Życzę poprawy stanu zdrowia z całego serca:)) I udanych muzycznych relacji a zarazem relaksujących, odprężających dźwięków! Jeśli chodzi o moją wiare, wierzę w przeznaczenie:) Wychowałam się w duchu chrześcijańskim, do niczego mnie nie zmuszano jedynie do niedzielnych mszy przez moją mame jako dziecko:))) Z wiekiem powracam do korzeni. Czyż wiara nie czyni cuda?;) "Mój powrót"- to będzie tytuł ( już mam tytuł ;))..do wiersza lub prozy, muszę tylko jeszcze odważyć się napisać prawdę o sobie;)2 punkty
-
dzisiaj słońca nie widziałem wiatru i mgły nie czułem miłość była gdzieś za horyzontem tęcza nie cieszyła dzisiaj smutek mnie odwiedził nadzieja mnie ominęła byłem jak domek z kart który nie był pewny czy podoła gdy zapuka prawda dzisiaj był ciemniejszy niż wczorajsza noc cienie się schowały były na nie tylko echo mówiło że nie jest żle2 punkty
-
Ma nadzieje że ktoś lub coś tak wszystko zaplanował (o) że do ostatniej chwili nie będzie wiedział kiedy ma to nastąpić I nawet gdy będzie blisko nie odczuje lęku i obawy przed czymś co już za życia wydaje się skomplikowane Bo inaczej nie tak jak wyżej napisane ale wiele wcześniej nastąpi to - ponieważ zmusi go do tego strach2 punkty
-
A ona - faktycznie naj - chciała ze mną biegać pośpiesznie. A ja - istotnie nie naj - tylko odbiegałem. Odbiegałem, po czym przepraszałem aż dała sobie ze mną spokój. Władysławowo, 24.09.2023r. Inspiracja - Poetka TylkoJestemOna.2 punkty
-
Przecieram jednym pociągnięciem dłoni moją wytartą już skroń Pełen nadziei, na sekundy moja rozkosz z życia się zlicza a tą upragnioną moją, jest ulga od mojego bycia. I martwi mnie to- rozkłada i zjada moja niedola, moja głupota.2 punkty
-
Rocznica. 1) Nie musisz mi kwiatów kupować – - one w ogrodzie są. Nasz Eden ich pilnuje. Obrazy robi z nich. 2) Perfum mi też nie kupuj. To rosa zna ich smak. I róża - ta różowa – - ich nutę dobrze zna. 3) Sukienek mam w nadmiarze, a nosić przestałam je. Życie tak przyśpieszyło, że w spodniach wygodniej jest. 4) Czekoladek nie lubię – - zbyt słodkie na ten czas. Chyba, że solą dosłodzisz i znajdziesz ten mój smak. 5) Auta nie potrzebuję – - to stare dobre jest. Latami skrywa swe wady i dobrze mi z tym jest. 6) Przecież gust mamy różny… Kobieta zmienną jest… Ułóż mi bukiet wspomnień, ale taki bez łez.2 punkty
-
roztargniona zerkam przez ramię... ochoczo a niezdarnie - jakbym kości niestare choć sztywne ochraniała - tylko przed czym? skoro świat na pozór taki przyjazny a ja miękki koc... niczego sobie nie złamię roztargniona jestem zachłanna na miłość do stworzenia i ciebie tylko przelotnie na przekór zerkam przez ramię... kogo szukam w burzy westchnień nie wiem2 punkty
-
Biegła sarenka przez las Kopytami stąpając po mchu Rozświetlała mroczną noc A słońce do życia budziła Wraz ze wschodem Cień swój zobaczyła Wnet się przeraziła Czemuż gnębi mnie ten cień? Myśli sarna stos posiadała Z pięknej delikatności W smutny chaos zmieniła się Pytanie za pytaniem w głowie miała Sarna już nie biegła Położyła się pod drzewem I usnęła w twardy sen By w śnie spokoju zaznać Z chęcią wysłucham opinii i porad :)2 punkty
-
wiec że przywołam w chwili najlepszej tej najpiękniejszej na naszej ziemi a teraz działaj i tęsknij we śnie próbując może jeszcze coś zmienić tęskniąc ofiaruj mi samą siebie swoje uczynki myśli i ducha jestem przy tobie w każdej potrzebie każdą twą prośbę pragnąc wysłuchać :) (Lenczewska)2 punkty
-
2 punkty
-
@andrew Ale również wolnością jest, nie dawanie wolności słowom, włączanie rozsądku, który zna chroniące życie i jego wartości granice... Myślę, że nasze słowa ich potrzebują. Pozdrawiam :)2 punkty
-
i w końcu się kiedyś spotkamy gdzieś na pierzastych obłokach i lekko wysilisz swą pamięć usłyszysz najczulsze kocham wyznanie bez żadnych podtekstów przypomni dzieciństwa uroki świat barwny wspaniały i lepszy a potem nastąpi POKÓJ :)2 punkty
-
Z pamiętnika Boga - Wężowe oczy z pasją (cz. IV) Przeszedłem krwawą rzeź od takich sadystów, jakich spotyka się pośród żołnierzy rzymskich, wulgarnych, nieokrzesanych, bezgranicznie upartych w swoim dążeniu do zadawania coraz to większego bólu. Zabrano mnie całego pociętego od chłost, a matka - Maryja suknem wycierała litry krwi uronione w imię żydowskiej sprawiedliwości, w imię pobłażliwości tłumu, że może zgodzi się mnie wypuścić, nie kończąc żywota na krzyżu. Jednak okazało się, że tłum czerpał rozkosz namówiony przez Faryzeuszy ze zniszczenia mnie. Barabasz morderca wolny będzie, a ja przeznaczony na krzyż, który po kilku setkach lat stanie się symbolem zbawienia i miłosierdzia. Tak na chłopski rozum, czy to nie szczyt marketingu? Że zniszczenie życia i upokorzenie oraz śmierć - zasadniczo będąc potępieniem stają się jak wyrwane róże z zębów berserkera albo ogarów piekielnych - nagle zmienia się wartość zniszczenia, upokorzenia i zabicia w obraz poświęcenia. Zasadniczo byłem niewinny, tego byłem pewny - może właśnie przez to obrócenie zła w dobro było tak ważnym elementem rozumowania. Wszakże poświęcenie to ważna i szlachetna czynność, a poświęcenie życia - chyba jest najwyższym poświęceniem. Byłem w lochach, a ból przeszywał mnie całego, drżałem z bólu, którego ciężko było prosić o bycie bardziej przyjacielem jak wrogiem. Wtedy obłędni żołnierze ukoronowali mnie koroną cierniową. Czułem każdy kolec jak wbija się w skroń, już tak bardzo umęczoną. Nie wiedziałem, czy zdążą mnie ukrzyżować, czy nie wyzionę ducha wcześniej. Zgasnę jak światło świecy zamiast o poranku to jeszcze przed wieczerzą. Serce biło i myślałem sercem, cały czas wybaczając twarzom oprawców. Było to trudne, ale byłem silny i wiedziałem, że droga zbliża się do końca. Droga krzyżowa, jak to dzisiaj nazywają moją drogę ku ukrzyżowaniu była mordęgą przekraczającą moje możliwości, ciężar krzyża i ból każdego atomu w moim ciele były tytaniczną pracą, przez którą przemieszczałem się upadając co rusz i walcząc z sensem mojej drogi. Szymon Cyrenejczyk był zjawiskowy. Był przypadkowym - przynajmniej tak się wydawało - człowiekiem, który mimo konfliktu chwycił mój krzyż i wsparł mnie ramieniem. Wiedziałem, że to mój krzyż i moja droga, ale byłem w takiej gehennie, że był ten akt dla mnie zbawieniem. Wiedziałem, że ciągle popychany i bity oraz cierpiący jak podczas pierwszej wizyty w piekle - nie dam rady. Nie dam, a muszę - przynajmniej tak sobie obiecałem. Jeszcze będąc w niebie i komponując swoją drogę miłosierdzia dla ludzkości wiedziałem co będzie, ale tylko teoretycznie, tutaj na Ziemi, w kieracie tragedii jednej z największych jaka spotkała Boga i największego zbawienia dla ludzkości - tego misterium przemiany, tego zwycięstwa nad złem, gdzie krzywda staje się poświęceniem i zasługą dobrze zmotywowaną, nie było miło, lekko ani dobrze - tu było prawdziwe ciężkie piekło. Realia okazują się dużo trudniejsze od teorii. Niosłem krzyż, nogi mi drżały, a pot palił każdą z tysięcy małych ran. Były małe, a każda jak konstelacja gwiezdna posiadała swoje wewnętrzne tętno i życie, a jej zadaniem było umilenie mi cierpieniem tych ostatnich chwil ziemskiego żywota. Szli za mną moi bliscy, matka, apostołowie i Maria Magdalena - bolało mnie, że muszą na to patrzeć. To jeden z najgorszych darów - jakie im dałem, ale ich ból będzie dowodem. Będzie strażnikiem prawdy i pomoże uwiecznić mój zacny i szlachetny plan zbawienia ludzkości. Upadałem a oni coraz to mocniej płakali i biadali. Gdy dotarłem na szczyt Golgoty czułem jakbym cały miesiąc wchodził na tę górę. Każda sekunda, zabijała mnie cierpieniem i trwała godzinę, wszystko było dużo dłuższe i boleśniejsze. W końcu przybito mnie do krzyża i postawiono go na sztorc, tak abym umierał powoli. Wokół byli prześladowcy i uczniowie. Jedni płakali, a drudzy naśmiewali się i rzucali pomidorami i zepsutymi jabłkami. A ja w głębi serca wybaczałem winnym, a bliskich prosiłem o modlitwę. Zadziwiający był skazaniec na krzyżu obok. Mówił w swej godzinie śmierci - że rozumie swoją winę i karę, ale nie rozumie, dlaczego mnie to spotkało. Powiedziałem - Bracie! Jeszcze dziś będziesz w niebie po prawicy mojej. Najdziwniejsze co mnie wtedy spotkało, odbyło się jakąś godzinę później. Szatan krążył przed krzyżem. Najpierw jako wąż, a potem jako człowiek o wężowej skórze i oczami węża, w których mimo całego przekleństwa swojej osoby - tkwił pewien rodzaj szacunku. Po upadku i zerwaniu kontaktów z piekłem i między piekłem a niebem - nigdy go nie widziałem. To był pierwszy raz. Stał zamrożony jakby w czasie i przestrzeni, trzymał martwe dziecko na piersi i patrzył się takim przeklętym spojrzeniem, przeklętym, ale z jakby szacunkiem. To był mały gest - a tak wiele dla mnie znaczył. Te oczy w ostatniej chwili mojego istnienia stały się wrażeniem - na które - mogę tylko powiedzieć - DOKONAŁO SIĘ. I w tej chwili odszedłem. Odszedłem, ale droga się nie skończyła. Najgorsze dopiero czekało. Trzy dni piekła. To był ostateczny test i krwawa pieczęć na moim poświęceniu. Na moim wybawieniu ludzkości z grzechu pierworodnego, na śmierci mojej - śmierci BOGA za przebłaganie za grzechy. Pokonanie zła - poświęceniem, które nawet Szatan docenił, może nie wylewnie, bo symbolicznie, ale dosadnie i oryginalnie. Szacunek przecież nie trzyma się wężowych oczu - pomyślałem, a tutaj takie zaskoczenie. Wziąłem głęboki oddech uniosłem się duchem ponad krzyżem by za moment upaść w piekło. Nie to piekło, które znałem z zabaw, ale piekło niewyobrażalnego cierpienia. Trzy dni, jak trzydzieści golgot. Trzy dni umierania bez końca. Trzy życia. To będzie absolutne przesłanie. Odpowiedz jakiej żydom potrzeba. Jaką dobry człowiek weźmie jako naukę, a zły jako przeszkodę. Bez znaczenia jaki da efekt - będzie epicka i wieczna, tak jak duch mój i serce moje obdarte z ignorancji i chamstwa. Oczekujcie mnie moim bliscy za trzy dni - z tą myślą nurkowałem w podziemie. Świeca w oknie apostołów będzie płonąć. A wiara ich niech nie zmaleje. Autor: Dawid Daniel Rzeszutek2 punkty
-
"niepokojąca wersja samego siebie..." i oto on w ogniu męstwa - jak robak leży nie żyje albo już prawie bliski - wysokim drzewom wznosi się do koron i głośno wzdycha patrzę na niego i widzę monumentalny pomnik choć jeszcze klatkę piersiową powietrze podnosi - żyje już tylko w moich rojeniach w obrazach w wodach łzawych toni zaraz go puszczę wiatr słabe liście na wieczność - przegoni ordynarnie usta zaciskam i pot na szyję jak prawda wychodzi z naciskiem zasypiam2 punkty
-
takie bilety zazwyczaj rozdają nic szczególnego bez ornamentów ani ramek prawie ulotka jednak bilet nikt by nie pomyślał że wartościowy taki bilet się ogląda długo sprawdzając gramaturę teksturę i kolor nawlekając na zwoje mózgu niczym partyturę wieszaną przed orkiestrą taki bilet nie ginie zaczepia się o codzienności kłuje nawet kiedy się śpi w piętę i paznokieć a te nawet zgrubień nie mają dnia jutrzejszego taki bilet niespodzianka to bombonierka i skarpetki kakao na śniadanie które lubi zamykać etap spania bo bierze za dłonie i ciągnie do słońca taki to bilet1 punkt
-
~~ Strojna w blednące zielenie szata przyrody, gasi w nas blaski letnich obrazów, tam zapisanych. Wiatrem podszyte, smagane deszczem barwy jesieni, niosą nastroje utraty cząstki naszego bytu .. W jesieni życia, czas ten podkreśla coraz to bardziej swoje obrazy w jej przeżywaniu - zapowiedź końca .. ~~1 punkt
-
1 punkt
-
Witaj - miło Czarku że czytasz - dziękuje - Pozdr. @Leszczym - dziękuje - @Tectosmith - dziękuje -1 punkt
-
Tak bardzo ładny. Są w różnych rozmiarach, po to by miały różną wysokość brzmienia. Mój jest z tych większych, o długości 45 cm. Ja też jestem spięty. Od chorego kręgosłupa. Granie na darbuce lub innych perkusonaliach działa rozluźniająco. Gdy jakieś naturalne rytmy, etno. Reggae, inne z Ameryki Łacińskiej lub Afryki. Odpalam coś na youtube i gram razem z nimi. Samemu to żadne zabawa, jak dla mnie. Od początku grałem w zespołach. Na początku w podstawówce graliśmy z kumplami na instrumentach własnej roboty. Potem już mieliśmy prawdziwe. Fajnie. A teraz jesteś wierząca? Jak? Je jestem chrześcijaninem z nawrócenia Najbliżej do charyzmatycznego protestantyzmu. Z wychowania to inna bajka. To straszne. I to jeszcze w lecie. Ja się nie zarażam. Nie miałem jeszcze żadnej choroby zakaźnej, za to innych mi nie brakuje.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
@violetta Tak, Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Narodowej jest moją własnością intelektualną, oryginały ma Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Tajnym Archiwum, po prostu rusz leniwy tyłek i jako studentka potrzebująca do jakiejś tam pracy, pokazujesz legitymację i oni ciebie wpuszczają, dostaniesz specjalne rękawiczki i maskę, otóż to: niektórych bardzo, bardzo i bardzo boli, iż mój poziom inteligencji jest powyżej przeciętnej, jasne: żadnych dokumentów i zdjęć z torby podróżnej nie będę wyciągał i po raz ileż tam setny udowadniał wtórnym analfabetom i nieukom - mojej racji, jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości: niech złoży wniosek o przywłaszczenie cudzej własności intelektualnej i pytania zadaję ja: - Proszę podać konkretne daty dotyczące pracy nad Konstytucją Polskiej Rzeczypospolitej Narodowej! - Hmmm, nie pamiętam... A wtedy sąd: sprawa jest raz na zawsze zamknięta, panie Łukaszu, masz rację, to są pasożyci - przywłaszczają cudze prace. Łukasz Jasiński @Somalija A teraz czekam na chłopaka, który ma wymienić licznik, ty: mogłabyś normalnie czekać, ja: muszę pilnować otwartych drzwi - on ma przyjść do dwudziestej, dokładnie: otwartych - jest u mnie przeciąg, tak właśnie działa ten system - Opieka Pomocy Społecznej, która najpierw kilka lat temu odesłała mnie do noclegowni, kiedy sam wywalczyłem mieszkanie - nagle chce mi pomóc? Raczej wcisnąć kogoś na utrzymanie, jeśli już: nie przyślą mi żadnej dziewczyny w moim wieku - panny, prędzej starą babę. Łukasz Jasiński1 punkt
-
1 punkt
-
u mnie biurokracja polega na tym, iż zamówiłam sobie francuski ołówek i wkład do francuskiego długopisu :) muszę dokonać za jakiś czas kolejne zamówienie, sporządzam listę rzeczy, które co jakiś czas mi się przypominają, co jeszcze :)1 punkt
-
(proponuję utworzyć osobny dział - Wiersze na luzie) ~~ Park miejski z jeziorem - w poobiednią porę wybrałem się spalać kalorie. Spotkałem ziomala - dojrzałem Go z dala, zmieniłem więc wnet kategorię .. Miast pozbyć tłuszczyku - z spotkania wyniku, po drodze piwiarnia zaprasza. Odmówić nie sposób - przeznaczenie losu, bo piwko to też dobra nasza ..!! Takim to sposobem - obciążam wątrobę .. sadełko też rośnie nad miarę. Spotkanie z kolegą - to nic przecież złego .. lecz bywa koniecznym wprost darem. ~~ obrazek z sieci ...1 punkt
-
jeżeli słowa więzi rozsądek to niech je natychmiat zniweczy bo jeśli mówić to mądrze i dobrze jest mówić do rzeczy a czasem można powiedzieć gestem bez słów mimiką jak chce się domyśleć - domyśli oddpowie mówiąc słów tysiąc :)1 punkt
-
1 punkt
-
w ciemnym kąciku nieopodal lustra stoi i czeka w rogu rozpusta czeka cierpliwie czeka na gości pewnie się zjawia wszystkie siostry żądza bezwstydność i ta ostatnia ta bez imienia ta najstarsza zjazd to rodzinny plotek wiele nie nie to nie wesele taka zmęczona nasza rozpusta czekając nieopodal lustra żądza? z kimś wyszła godzinę temu bezwstydność? chleje i ma wszystko w dupie ta trzecia? gardzi rodziną w ciemnym kąciku nieopodal lustra stoi i śmieje się rozpusta1 punkt
-
1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
-
Ostatnio dodane
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne