Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.09.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. pierwszym jesiennym liściem spadniesz u moich stóp obmyj twarz wodą niebieskich dzwoneczków złap mnie ulewnym deszczem słodkim pachnącym wrzosem z zachwytem poddam się
    3 punkty
  2. urodzony pesymista optymizmu ekstermista powątpiewacz urodzaju życia w swoim małym kraju dom z szarości kłębów dymu życie mieli zastęp młynów wciąż patrzących w przyszłość ciasną gdzie już nic nie jest tak jasne place zabaw wiecznie smutne pamięć starła gdzieś okrutnie te wspomnienia z dawnych lat już zapomniał o nim świat patrzy w niebo pesymista na tę ziemię nieojczystą wzdycha roni łzę bezwonną wobec losu tak bezbronną 12 VII 2023
    3 punkty
  3. Odeszłaś Zamknąłem okno na świat Jaskółki wiją gniazda Mam nadzieje że nisko polecą Zwiastują burzę Nagły podmuch otworzy Zrzuci okowy z ościeżnicy Zostaniesz W promykach, hamaku Z filiżanką kawy Dobrym słowem Przewietrzę pokój Ubiorę się w twoje słowa Wiem, ze nigdy nie będę nagi
    3 punkty
  4. ,, Ciebie, mój Boże, pragnie dusza moja ,, Ps 63 wschody i zachody słońca moje życie to wielki dar od Ciebie Boże dotyka mnie wiele zdarzeń w życiu wspaniałych i dobrych ale i nieoczekiwanych złych gubię się zdarza się zapomnieć że jesteś i wtedy Jesteś w każdej chwili zawsze blisko gdy dusza pragnie Ciebie uchylasz nieba i w radości i troskach świat nabiera barw kolorów nadziei Jesteś jak słońce które wylania się z mroku po nocy nastaje dzień Jezu ufam Tobie 8.2023 andrew Niedziela, dzień Pański
    3 punkty
  5. Chcę kochać - po prostu: jak morze brzeg jak ocean głębie jak zmęczenie sen Chcę kochać - po prostu: radość nieść i treść wartością dodaną być oddychać prawdą po prostu żyć! Lepszym dla innych: bez chceń ich profitów dla zwierząt opieką i dzieci BYĆ i nie robić z siebie MITU
    2 punkty
  6. Do Kopernika Anna z Fromborka rzekła, uszczknąwszy nieco z gąsiorka: "Choć dzieło twe prawi inaczej, to stwierdzić znów skłonnam, że raczej świat wciąż się kręci wokół rozporka".
    2 punkty
  7. zapis na ekranie - to ja... moje imię ciąg literek kolejka znaków - choć na nic nie czekam wpatruję się jakoś głupkowato wzdycham... obraz krzyżykiem zamykam nie stanowczo raczej leniwie kończę dzień w sen ciężko odsuwam ciało dłonie przy uchu nogi przykurczone oddycham może trochę lżej
    2 punkty
  8. po nieludzkim centrum dowodzenia zostają kolczaste druty słoiki złotych zębów i cierpienia pełzające wzdłuż w pionach genealogicznych na cztery pokolenia zadaj mu życie niech śmierć nie wycisza neuronów gotuj rtęć trzy dni odkładaj kości okorowaną dębiną we wrzątku i liśćmi tojadu otwarty na oścież krymski styk przesyłania dusz tararskich żywcem topionych w ciepłym Azowskim morzu dziś żołnierskich to już pół miliona braci nie podniesienie rozprutego ciała należność kary wiecznego trwania
    2 punkty
  9. ciemność i te głosy za oknem należą do nocy z nimi zasnę
    2 punkty
  10. Ogłuszony hałasem, sponiewierany nawałą powietrza… Wtapiam się w nierzeczywistość sennej maligny. Pełno tu jakichś wąwozów, ciemnych szczelin i zakrętów... Schody prowadzące w górę, w dół, w poprzek i po przekątnej. Przecinające się, krzyżujące zakurzone włókna pajęczyny… Spirale poręczy, pstrokaty kamień lastriko i głucha biel ogromnego masywu ścian na wyobraźnię…. Fragmenty kolejowych torów biegną przez środek pokoju, aby zniknąć w czerni za drzwiami. W otchłani nocy, w straszliwej depresji czarnej dziury, która zasysa wszystko z potwornym świstem uciekających strumieni czasu. Chmury, obłoki, ostatnie promienie słońca pełzają po podłodze, aby się przypodobać nie wiadomo komu. Łaszą się i pieszczą, ocierają się o wszystko i o nic. O nogi krzeseł, kanap, foteli. O cokoły regałów…Słońce. Żółtawe światło wiszącej lampy. Dzień, to? Noc? Nic nie wydaje się tym czym w istocie jest. Jestem sam na sam z ogromnym milczeniem przedmiotów, jak w jakimś muzeum z kamiennymi rzeźbami. Tylko ja i one. I ten bezkres obojętności w każdym spojrzeniu niewidzących oczu. Kiedy tak idę, smugi szarego światła wsączają się spomiędzy szczelin ciężkich stor. A więc znowu deszcz… Deszcz przechodzący falami. I znowu cisza, tylko stukot pojedynczych kropel o blaszane rynny, parapety… I trzeszczenie podłogi, uginających się dębowych klepek. W powietrzu czuć nikły zapach woskowej pasty w tym dawno umarłym domu, w tej galerii pustych, opuszczonych pokoi, w tych przedpokojach, korytarzach prowadzących z znikąd donikąd… Czasem odgłos westchnienia, czasem nic… I tylko nic… Przechodzę, przechodziłem, przechodząc raz jeszcze w dojmującej melancholii upadku. Kto tu był? Jest tu kto? Czy ktoś tu jest? Jest i nie jest, zarazem. Albo jest, nie będąc wcale, mimo że jest wciąż i nadaremnie. Jest tak jakby w sprzeczności z samym sobą, w sprzeczności ze wszystkim… A więc znowu jest, tylko że wyschnięte na wiór… Czas krok po kroku odłupuje ze mnie sens, jak wandale marmur z Piety. Ranią mnie okruchy przeszłości. Pełno ich tu. Płyną powietrzem, wirują i mżą. Jarzą się w błękitnych przebłyskach nieba. A więc znowu dzień… Ktoś idzie za mną. Odwracam się, lecz nic. To tylko echo bijącego serca zawarte w szumie płynącej wartkim strumieniem rzeki wzburzonej w moich żyłach krwi. Splątane kłębowiska żeliwnych rur, bulgoczące jęki, szlochy i szepty, ukryte w czeluściach wszechistnienia. Gdzieś tam… Ciągnąca się donikąd galeria obrazów, w ciągłych powtórzeniach tych samych gestów. Senne widziadła o nieustalonych rysach twarzy, choć twarz tamtego przypomina twarz starej kobiety widzianej przeze mnie kiedyś za życia, kiedy siedziała na ławce w parku w białym słomkowym kapeluszu… Zaciskam powieki… * Otwieram. Miasto przede mną, wokół mnie w nocnym korowodzie ulicznych latarni. Skąd ta nagła zmiana scenografii? Nie wiem. Nie pamiętam, co było tego przyczyną. Maszerujące cienie w kaskadzie migających neonów. Na lśniących od deszczu chodnikowych płytach. Przechodzą i nikną. Jakieś zwidy, rozmyte kształty nie wiadomo kogo. Opuszczone ulice, domy… Zacieki na ścianach, na czerwonych cegłach ciągnącego się muru… Czyjeś kroki, nie-kroki, szepty… Czuję niemal namacalnie tę obecność nieokreślonych form. Ocieram się o wszystko i o nic. Na dłoni kawałki tynku, spróchniałej kory drzewa… Zamknięta na kłódkę żelazna, kuta brama, oklejone plakatami blaszane ogrodzenie placu budowy, na którym mokną stalowe pancerze jakichś nieruchomych, prehistorycznych gadów… I znowu noc, i deszcz, bezdroża rozmokłych, błotnistych pól. Zanurzam się w nich, w czający się gdzieś wyrzut sumienia. (Włodzimierz Zastawniak, 2023-09-03)
    2 punkty
  11. bo milczenie w nas i między nami trwa i ramiona już powoli otwieramy nie na siebie lecz na prawdę
    2 punkty
  12. - dla Belli i Siostry, moich Pań - Chcesz więc, abym podzielila się z tobą moimi doświadczeniami z mężczyznami - zwróciła sie Zuzanna do Soi, gdy skończyli przekąszać - dziś powiedzielibyśmy surowke - na którą zlozyly siè polowki zielonych i czarnych oliwek, cząstki pomidorów i posiekane cebule. Danie podała im służąca w dużej glinianej misie, przyniósłszy też oczywiście mniejsze do nałożenia pojedynczych porcji oraz łyżki. - Rozumiem, że wszystkim smakowalo - gestem pełnym wdzięku Zuzanna wskazała puste już naczynia, uśmiechnąwszy się radośnie. I wdzięcznie, ale to przecież oczywiste. - Taką długą opowieść należy przedstawiać w spokoju - zwróciła się ponownie do Soi. - Bez obecności rozpraszających myśli i przyciągających spojrzenia własnych mężczyn - tu przymrużyła ku Jezusowi lewe oko - którzy zresztą mają swój własny pomysł. I to, co chętnie przyznam, całkiem ciekawy: spotkanie i rozmowa z Poncjuszem Piłatem. Noo - pokiwała głową. - Też chciałabym, mój mężu - popatrzyła nań - zobaczyć minę rzeczonego na twój widok. Ano, to idź, jak chcialeś, przedstawić mu Olega i zabrać trochę czasu, by w zamian zrozumiał jeszcze więcej ponad to, co już rozumie. Ale zanim pójdziesz... - Ale zanim pójdę - Zuzannomąż podjął takim samym tonem - masz całusa. Długiego. Żebyś tęskniła trochę mniej. - Żebym tęskniła trochę mniej - Jezusożona prychnęła żartobliwie. - Phh! I tak tęsknię cały czas, gdy cię nie ma - kontynuowała przedwyjściowy rytuał. - Jakbyś, Jezusie, nie wiedział. To gdzie ten calus? - podeszła do męża i przymknęła oczy w oczekiwaniu. - Tylko, mój słodki, bez dłoni wędrującej tam, gdzie zawsze - mruknęła telepatycznie. - Abyśmy nie musieli się wstydzić naszych gości... Oczekiwany wzajemnie trwał odpowiednio długo - tyle, ile trwać miał. - Chodź, Olegu - Jezus skinął nań, gdy skończyli z Soą pożegnalny pocałunek. - Piłat czeka na nas, chociaż sam jeszcze o tym nie wie - po tych słowach całkiem niespodziewanie ucałował żonę w czubek nosa, po czym otworzyl drzwi domu przed Olegiem. - Ach, ty mój słodki! - mruknęła Zuzanna całkiem glośno. - Wracaj mi szybko... X X X - Skoro już nasi panowie poszli - powiedziała Zuzanna - usiądźmy i zacznijmy. - Jak ty to robisz, pani - Soa nieśmialo uniosła dłoń na znak, że chce zapytać - iż słyszę od ciebie polskie słowa? Przecież nie znasz mojego języka. - Oczywiście, że nie znam - Zuzanna wciąż mówiła po grecku. - Ale wystarczy przyswoić pewną duchową umiejętność: wpływania na umysł osoby - lub osób - znajdujących się obok nas. Możemy ją nazwać energetyczną, jeśli wolisz - uśmiechnęła się. - Oddziałujesz więc na mój umysł - odrzekła Soa - w taki sposób, że słyszę wypowiadane przez ciebie słowa, jakby pochodzily z mojej ojczystej mowy. Tak? Ale czy to znaczy, że mój umysł jest słaby? - Dokładnie tak - Zuzanna odpowiedziala na pierwsze z zadanych pytań. - Co zaś tyczy się twojego umysłu: padawan mojego męża, będący na twoim poziomie wręcz nie powinien zadawać takich pytań. Ani tym bardziej żywić takich wątpliwości - skarciła Soę. - Mój umysł jest silny - podjęła - co przy takim mężu z pewnością jest dla ciebie oczywiste. Spójrz - pokazała na swoje usta, wciąż mówiąc. - Wyrazy, które wypowiadam, są greckimi, jak widzisz. Jakimi zresztą nie byłyby, nie są polskimi. Przecież, skoro nie znam polszczyzny, takimi być nie mogą. To zrozumiałe - uśmiechnęła się do sluchającej, aby złagodzić jej zakłopotanie. - Kontynuujmy - uścisnęła dłoń Soi, poprawiwszy się na krześle. - Nie generalizujmy - rozpoczęła kontynuowanie, spojrzawszy z uśmiechem na Soę. - Ale w mojej opinii mężczyźni trochę częściej niż kobiety kierują się negatywnymi emocjami. Trochę częściej, by nie rzec: dużo częściej. Ale tu jestem ostrożna w ocenie, ponieważ nie przeprowadzałam dokładnych badań. Nie mam też pewności, ilu z nich na siedmiu bardziej kieruje się rozsądkiem - czy też zimną kalkulacją, co częściowo na jedno wychodzi - a ilu pożądaniem. Przypuszczam jednak, że czterech na trzech. Może nawet pięciu na dwóch. Czyli - raczej większość. - Dotyczy to również kobiet - zaśmiała się Zuzanna, odczuwając umysłem, dokąd Soa podążyła myślami i widząc oczami wynikające stąd rozkojarzenie. - Tak, też bywamy emocjonalne. Złościmy się. Pożądamy. Potrzebujemy seksu. To naturalne. Ale w męskim społeczeństwie nie ma możliwości, by niektórzy z mężczyzn zaspokajali za złoto lub srebro i w zinstytucjonalizowany sposób pragnienia kobiet. Ech... - westchęła. - Ale może kiedyś takie nadejdą. Chciałabym, chociaż osobiscie bardzo wątpię... Brzmi dziwnie? Być może. Ale czyż wobec Wszechświata my, kobiety, nie jesteśmy na równi z mężczyznami? - Wracając do mężczyzn: większości z nich jedno w głowie, jak już powiedziałam. Dlatego ten świat jest taki, jaki jest, czyli w konsekwencji wygląda tak, jak wygląda. Wielożeństwo i wojny. Te drugie, gdziekolwiek spojrzeć. Żyjemy wszak w imperium rzymskim, potędze stworzonej wojną, a utrzymywanej siłą i uciskiem. Czyli niesprawiedliwością wynikającą właśnie z negatywnych emocji: chciwosci, żądzy zysku i panowania. Oraz poczucia własnej wyższosci. Te pierwsze mają u źródła to samo: poczucie wyższosci, chęć narzucania komuś swojej woli i seksualną żądzę. Dlatego, predzej czy później, imperium Rzymian upadnie. To nieuniknione - stwierdziła. - Zostawmy jednak przyszłość - podjęła, odetchnawszy. - I wróćmy do naszego tematu. - Dlatego czasem zastanawiam się, czy nie lepszy byłby świat bez mężczyzn. Rozumiesz: same kobiety - w tym momencie Soa spojrzała na nia zaskoczona, że Zuzanna myśli i mówi coś takiego. - Ale do tego my, kobiety - mówczyni odwzajemniła jej spojrzenie, a oczy miała roziskrzone - musiałybyśmy zmienić się same. I to gruntownie. Cdn. Voorhout, 2-3. Września 2023.
    2 punkty
  13. ~~ Przesiąknięty wspomnieniami, odnajdowanymi wśród Lesistych Beskidów, dopełniam swojego żywota w krainie obfitującej jeziorami .. Obrazy z teraźniejszości nijak się mają do pooranej potokami codzienności z czasów dzieciństwa, retuszowanego moją wyobraźnią .. Zamierzchłe to czasy do których już nie ma powrotu, lecz jakże bliskie sercu .. ~~ obrazek z sieci
    2 punkty
  14. Plac zabaw na moim osiedlu faktycznie teraz smutny, bo większość dzieci, mam, babć jest z Ukrainy, a im nie do śmiechu. A te nieliczne polskie też jakieś markotne. To już nie te czasy, gdy na podwórkach słychać było śmiech.
    2 punkty
  15. no i stało się to co się stać musiało bez zbędnych słów burzliwych uniesień choć serce drżało smutkiem i sierpień nie pomagał roztopił się ciurkiem jesień powróciła
    2 punkty
  16. Przez szare okna głuchego milczenia Wpływają szare obłoki dawno zapomnianego tchnienia Ciche szmery sosen na wietrze Głuche postękiwania białych brzóz przy drodze Para jasnozielonych, pięknych kaczek Czerwona gładź chodnika Tysiące razy w tą i tamtą stronę Powoli, słodko opieszale Gwałtownie, szybko Zazdrośnie Cynicznie Z uśmiechem Przy śnieżnej zawiei i rozlanej rtęci w starym termometrze Tysiące razy w tą i tamtą stronę Na głucho i bezsensownie Po nowej płycie eleganckiego chodnika Krążyła cicha, bezwiedna ludzka roślina W dni burzowe łagodna Błyskała błękitnym okiem W dzikich porach tępego zamroczenia Rosła opieszale Smagana deszczem Pieszczona delikatnymi promykami zachodniego słońca W miłej, przyjemnie urządzonej szklarni Doglądana przez troskliwego Ogrodnika Wyrwana z korzeniami Zmarniała powoli W rytmie dzikiej przyrody
    2 punkty
  17. Cane Mondo (Mondo Cane) 1) Historię Ci swoją opowiem. Trudno (ciężko) uwierzyć w nią. Zdarzają się gdzie indziej. I tak w zasadzie nie psom. 2) Wyobraź sobie schronisko, które rozkwita wciąż. Psi kundel. Psina bez smyczy zjawia się nie wiem skąd. 3) Hierarchia w schronisku jak wszędzie. Góra, na dole tłum. Rozkaże Góra, ja szczeknę, coś dadzą i piesków tłum. 4) Myślałem, że wszystkim starczy… Nie ufaj psu - powiesz zaraz. Pies to jak Człowiek jest… żre cudze i nie pracuje w większości podły pies… 5) Tylko to Nasz był Piiss Co potem działo się? Widzisz - Schroniska nie ma już. Psy rozproszyły się wszędzie… Ten Cane Mondo Świat powoli zniszczył ułomny… kaleka to nie wstyd, ale czemu z szabelką?…PIESS…..NIE USZANOWAŁ nic. (przepraszam Twojego PSA)
    2 punkty
  18. Aksamit, igła i nie z tkaniny serce…
    2 punkty
  19. Ona Dziewczyno z mojej fotografii Ciągle w snach nawiedzasz mnie Niewiele spraw już mamy wspólnych Pomiędzy nami wspomnień gąszcz Dawniej kochałem cię nad życie Nie znając życia gorzkich dni Odeszłaś nagle jak we wstydzie Gdy zaczął mój wirować świat Ciekawa życia byłaś zawsze Biegłaś i biegłaś myślą swą Chciałaś marzyłaś brałaś wszystko Nie liczył się rodzinny dom Dziewczyno znana z fotografii uśmiech cyniczny masz ten sam Brałaś dawałaś pewną ręką Pochłonął Cię twój blichtru świat Zawsze ślepo, w poprzek dróg Wchodziłaś w rwący strumień rzek Mówiłaś że ochroni Bóg Odeszłaś z hukiem w zapomnienie. Boga zabrakło. Został grzech.
    2 punkty
  20. Nie odchodź daleko bo tam Ciebie nie chcą. Idąc wolno, lekko stawiasz stopy. Zdejmiesz buty, skaleczysz nogi. Żółty kolor nieba, żółte kwiaty przed Tobą. Zboże dojrzewa, pora zacząć żniwa. Kosząc łan zboża kosą potem głowy moskali ścinano. Kosynierzy, żołnierze i bohaterzy.
    2 punkty
  21. @koralinek Pesymizm prowadzący do bezradności wobec życia... Poruszające. Choć nie wydaje mi się, że można być pesymistą od urodzenia, ze raczej jest o cecha później nabyta. Dlatego może jednak można do optymizmu i realizmu wrócić - spojrzeć daleko za siebie i odnaleźć go tam, gdzie jeszcze był. Pomimo trudnych warunków. Pozdrawiam :)
    2 punkty
  22. jesień powiedz mi ale tak szczerze kim ty naprawdę jesteś malarzem poetą czy może jesteś piękną kobietą kobietą której wiatr włosy czesze a ja patrząc na to myślą grzeszę
    1 punkt
  23. Tul mnie i całuj częstuj miłym uśmiechem Nie tylko wtedy gdy płacze lub w Święta Kochaj mnie tak jak ja ciebie codziennie
    1 punkt
  24. czy warto marzyć i śnić gdy drogi trudne a horyzont smutny czy warto marzyć i śnić skoro dziś boli jest na nie czy warto marzyć i śnić gdy idzie kondukt żałobny powiem wam że warto bo marzenia i sny to życia sens bez którego człowiek czuje się jak nic jest na dnie
    1 punkt
  25. Nieco inna wersja. pętle codziennych życiowych zdarzeń z różną mocą kradną oddech a człowiek myśli czy znów dam radę tak zwyczajnie albo podle między cegłami życie przeciskasz bywa że dławisz ważną sprawę pragniesz zwyczajnie kogoś zapytać jeszcze warto? czas pokaże zaprzestań tęsknot co duszę ranią niemożnością czegokolwiek gdy mgły ponownie biel światu dadzą zyskasz siły by zapomnieć
    1 punkt
  26. @FaLCorneL Tak miłość, ta szeroko rozumiana i właściwie odczuwana jest oczywista i nam przeznaczona... Mam takie chwile, w których tak czuję. Są proste i jednocześnie cudowne :) Zdecydowany wiersz, pełen energii. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  27. @Wiesław J.K. Tak, Wiesławie - i najważniejsze, że niewinny 😉 . A zresztą - któż może Jezusowi zabraniać? Tylko żona... Podziękowania za wizytę, czytanie i komentarz. Pozdrawiam Cię serdecznie.
    1 punkt
  28. @Corleone 11Ręce posiadają taki niewinny mankament, że robią to co chcą.😁
    1 punkt
  29. @Wiesław J.K. Dla kobiety bardzo ważny jest tato.Poeci tatki córek pamiętajcie…mama to zawsze mama fakt.A wiersz wzrusza i porusza wyobrażnie.Dziękuje..
    1 punkt
  30. I oby tak zawsze było, aż do końca. Niestety wiele osób wciąż jeszcze tego nie odkryło. Dobrze, że piszesz.
    1 punkt
  31. @ja_wochen Przychodzie taki moment i jeżeli umiemy tak jak Ty to znaczy było cudownie …dziękuje za wspomnienie❤️
    1 punkt
  32. @Konrad Koper Aksamitne uczucia, prosto z serca ;)
    1 punkt
  33. @Antoine W dziękuję
    1 punkt
  34. @Antoine W Jeżeli uważasz że potrafiłam❤️ @Deonix_ Dobra krytyka brawo.Jestem na portalu ;Do poczytania…wśród miłych wrażliwych ludzi.Pozdrawiam poetów.Ciebie też-:) @staszeko W lutym byłam.Znam czuje.Dziękuje… @staszeko …ważne żeby uchwycić tych pare dobrych chwil.
    1 punkt
  35. ~~ No i nadszedł już wrzesień - a z nim niedługo jesień .. Mnie zaś jest szkoda lata; gdzie łąki całe w kwiatach, w zielonych strojach drzewa .. .. barman piwko polewa i to dobrze schłodzone - obok paluszki słone i kumple razem z nami .. Kurdesz, kurdesz, nad kurdeszami!! ~~
    1 punkt
  36. @Corleone 11 W świecie bez mężczyzn nie byłoby co robić...
    1 punkt
  37. @duszka Pojednanie w prawdzie, to trudne. ... czy prawda istnieje gdzie ja ją odnajdę wszedzie mi ją oferują którą wybrać ... Pozdrawiam serdecznie, Miłego dnia
    1 punkt
  38. Testament Kiedy umrę (a umrę na pewno) Świat nie zatrzyma się w smutku na dłużej Mało kto łzę uroni Nie zaczną w bębny bić Nawet gdybym była królewną nie będą wyły syreny Jeśli umrę – a kiedyś umrę na pewno Chcę by mój OGRÓD pożegnał mnie By nucił naszą piosenkę Bo tylko ON dobrze zna mnie Żeby jak co dzień o tej samej porze o szyby dzwonił cicho majowy deszcz Ptaki niech tworzą preludium Liście dostroją muzykę Sowa ta moja od lat... niech krzykiem oznajmi mój zgon. I ogłoszą całemu Światu że nie kończy się Świat tylko mała ISKIERKA nie chce już tutaj być Wrócę tu jeszcze na pewno bo nie wszystko skończyłam Nie wyprasowałam Twych koszul… siebie nie wyśpiewałam może ja nigdy nie żyłam… Spojrzę raz jeszcze w Niebo i powiem czego chcę: Zostać tu w klatkach ziemskich? Czy w Niebie schronić się? Tylko dopóki żyję (a żyję jeszcze na pewno) sznur pereł znaleźć muszę… założyć je czuć ich ciężar Owinę się nimi wokół. Pobiegnę przed siebie w ciszę... Pożegnam ogród. Podziękuję. Zatańczę już chyba ostatni raz... Perły rozrzucę po drodze... Oświetlą drogę do Nieba by nikt nie zgubił się. Jedną z nich Tobie zostawię. Może uronisz łzę. I wtedy umrę na pewno
    1 punkt
  39. @duszka Wybrałaś trafnie ważne słowa, tacy jesteśmy, nawet świeci. Nie warto zatrzymywać się przy tym z wyrzutami, tylko starać się mieć jak najmniej takich chwil. Dziękuję za obecność i wpis. Pozdrawiam serdecznie, Miłego dnia Tobie i Wszystkim odwiedzającym.
    1 punkt
  40. Znowu pozwoliłam sobie zestawić dwa fragmenty Twojego wiersza, które mnie ujęły i przekonały oraz niezwykle pasują do siebie. :) Wydobyte z tekstu nabieraja według mnie siły wyrazu. Pozdrawiam :)
    1 punkt
  41. @Leszczym imput/invalid (?)
    1 punkt
  42. @Antoine W Piękne !!!
    1 punkt
  43. A dziękuję za uznanie i cieszę się, że się spodobało. Tak mi się skojarzyło. W biurach zawsze były jakieś kwiatki. Choć ostatnio to plastikowe robią karierę. Są wygodniejsze, nie mają wymagań, nie trzeba ich podlewać i nie rosną, zatem nikogo nie przerosną. Są martwe, niezdolne do buntu.
    1 punkt
  44. 1 punkt
  45. nie żąda choć pragnie nie unosi się z potrzeby wybacza przyjmuje w milczeniu co los dał z tym co dobre nie zwleka dla błahostki podzieli tym co ma o nic się nie upomni w kąt się usunie jeśli trzeba
    1 punkt
  46. Dokładnie tak. Kolega z góry zakładał, że skoro on kocha Kasię to i ona jego, tylko być może jeszcze o tym nie wie albo wstydzi się przyznać lub się boi. Z drugiej strony bał się spojrzeć prawdzie w oczy i dlatego jej o to nie zapytał. Gdyby to zrobił to powiedziałaby, że nie chce się z nim spotykać, bo ona naprawdę nie była zainteresowana romansami, w tym czasie i potem też. Dziękuję za serduszko i trafny komentarz.
    1 punkt
  47. prędkość rośnie z każdą chwilą już przekracza dopuszczalną trach i się rozpier....o trupów nie ma komu zgarnąć jeszcze słychać jakieś jęki ktoś ostatkiem sił zawodzi przyjdzie nowe będzie piękniej feniks kiedyś się odrodzi :)
    1 punkt
  48. Może nie jest aż tak źle. Zatem życzę powodzenia.
    1 punkt
  49. Projekt Takamoya, chwila 84 - Byłeś taki wielki! - A ty taka mała! - Podnosiłeś mnie za szelki… - W przelocie buziaki dawałaś… … Spławiki drzemią na baczność. Pod lśnieniem fal rzeki Dni płyną kochane, dalekie. Siła przepływa i przepływa słabość. … - Jesteś taki uparty! - A ty taka cwana! Wtedy brałem Cię na kolana… - Wtedy życie było żartem. Tato, dziecko, los i świat. Ryby słuchają milczenia. Wszystko się zmienia. Tylko miłość ta sama od lat.
    1 punkt
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00


×
×
  • Dodaj nową pozycję...